Prof. Sobczyk: O. Maciej Zięba był apostołem obrzeży, przyciągał do Kościoła rozmową i pokazywaniem dobra

Fizyk i działacz opozycji z okresu PRL opowiada o swojej wieloletniej przyjaźni ze zmarłym 31 grudnia dominikaninem. Wspomina jego zaangażowanie społeczno-polityczne i drogę duchową.

 

Profesor Jan Sobczyk wspomina zmarłego 31 grudnia o. Macieja Ziębę OP. Obaj poznali się jeszcze w latach 60. i stopniowo zaprzyjaźnili:

Maciej nigdy nie miał kompleksów wobec nauki, w rozmowie z ludźmi z kręgów akademickich wykazywał się odwagą i otwartością.

Fizyk wskazuje, że działalność opozycyjna przyszłego dominikanina wywarła silny wpływ na jego podejście do spraw społecznych i politycznych. O. Zięba był również w latach młodości aktywnym członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej.

Miał on niezwykłą łatwość nawiązywania przyjaźni, był wielowymiarowym człowiekiem o licznych zainteresowaniach.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego opowiada o zaangażowaniu o. Zięby w Sierpień’80 na Dolnym Śląsku. Polegało ono w dużej mierze na pisaniu artykułów do prasy podziemnej. Uczestnictwo w działaniach opozycji skończyło się w momencie wstąpienia do zakonu w w roku 1981.

Wiarę katolicką wyniósł z domu, dzięki mamie, która była wspaniałą osobą. W pewnym momencie zaczął codziennie uczestniczyć w Mszy świętej.

Wiary duchownego nie osłabiła nawet coraz bardziej dokuczliwa w ostatnich latach choroba. Zawsze znajdował czas na rozmowy z ludźmi na tematy duchowe.

Ostatnie 1,5 roku było drogą krzyżową. Chemioterapię i operacje znosił raz lepiej, raz gorzej. Dodatkowo, to co się ostatnio działo wokół osoby św. Jana Pawła II, było dla niego bardzo bolesne.

O. Zięba ubolewał nad tym, że Polacy wspominają głównie zewnętrzne gesty papieża-Polaka, zbyt rzadko przy tym sięgając do jego nauczania.

Był zdania, że młodzi sami sobie wyrządzają szkodę odcinając się od św. Jana Pawła II.

W swojej działalności kapłańskiej o. Ziębie przyświecała metoda „apostolstwa na obrzeżach”, przyciągał do Kościoła rozmową i pokazywaniem dobra.

Dążył do symbiozy między kulturą a wartościami chrześcijańskimi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Marcin Obłoza: Dzięki współpracy służb Wrocław prawie zlikwidował problem nielegalnych wysypisk śmieci i ich pożarów

Mamy narzędzia do przeciwdziałania tego typu historiom, i skrzętnie z nich korzystamy – podkreśla przedstawiciel Biura Prasowego Urzędu Miasta we Wrocławiu.

 

Marcin Obłoza mówi o pożarach składowisk odpadów we Wrocławiu. Zapewnia, że w ciągu ostatnich dwóch lat władze miasta zrobiły wiele, by zlikwidować takie sytuacje.

Warto podkreślić, że mamy narzędzia do przeciwdziałania tego typu historiom, i skrzętnie z nich korzystamy.

Przeprowadzono 240 interwencji w sprawie usunięcia nielegalnych wysypisk. Gość „Kuriera w samo południe” informuje o 64 mandatach wystawionych przez Policję.

Wiele spraw jest nadal w toku, liczymy na ich pozytywne rozstrzygnięcie.

Rozmówca Adriana Kowarzyka opisuje, że ustaleniem tożsamości właściciela działek zajmuje się miejski Wydział Środowiska i Rolnictwa, a znaczna część omawianych odpadów pochodzi z remontów i budów.

Urzędnik nie wyklucza, że część pożarów było efektem podpalenia. Wskazuje, że zwalczanie nielegalnych składowisk nie byłoby możliwe bez ścisłej współpracy służb. Jak mówi Marcin Obłoza, wrocławski magistrat przygotował rozwiązania legislacyjne mające uporządkować sytuację związaną z odpadami w Polsce. Okazało się jednak, że rząd przygotował własne, równie interesujące.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Regermanizacja Wrocławia? Sutowicz: Czemu nie mówi się, że we Wrocławiu do XIX w. żyła autochtoniczna ludność polska?

Kto panuje nad dużym miastem, panuje nad resztą regionu. Dzieje Ziem Zachodnich próbuje się pisać na nowo – ocenia publicysta „Kuriera WNET”.

 

Piotr Sutowicz mówi o postępującej germanizacji Wrocławia i innych dużych miast zachodniej Polski.

Na pierwszy rzut oka jest to mało widoczne. Wyniki głosowań na Ziemiach Zachodnich każą się jednak zastanowić, czy coś nie jest na rzeczy.

Publicysta przypomina, że zachodnia część Polski składa się z ziem z przeszłością mieszaną, polską i niemiecką.

Gość „Kuriera w samo południe” mówi o „przełożeniu wajchy” w polityce historycznej, polegającym na uwypuklaniu niemieckiej przeszłości Gdańska, Szczecina i innych miast z przeszłością w Niemczech:

Chodzi m.in. o nawiązania do dziejów Wolnego Miasta Gdańska.

Piotr Sutowicz przestrzega, że tego rodzaju tendencje mogą się roznieść na prowincję:

Kto panuje nad dużym miastem, panuje nad resztą regionu.

Rozmówca Adriana Kowarzyka ubolewa nad pasywnością Polski w promowaniu związków Wrocławia z naszym krajem:

Można napisać historię Wrocławia z uwzględnieniem nieprzerwanej obecności Polaków. Czemu się nie mówi, że do XVII wieku powstawała tu autochtoniczna kultura polska, a do końca XIX w. żyli tu pochodzący stąd Polacy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

„Postawiłem sobie za punkt honoru, że teksty naszych piosenek nie mogą być błahe”. Jędrzej Nawara w Radiu WNET

U nas nie ma czegoś takiego, że ktoś się obrazi i zmieni zespół – zapewnia wokalista i klawiszowiec formacji Resoraki.

Resoraki to zespół z Wrocławia, który powstał ze wspólnego muzykowania pięciu kumpli, zachwyca coraz to nowe fanki i fanów. Muzyka, która staje się podróżą dla słuchacza i teksty, które opisują świat takim jakim jest, co niestety dziś nie jest nagminne. Błyskotki i fajerwerki przesłaniają życie. Resoraki wiedzą jak omo smakuje prawdziwie. I miodem, i dziegciem.

Tutaj do wysłuchania cały program z Jędrzejem Nawarą:

Zespół nagrał  płytę pt. “FRAGMENTY” wydaną w 2019 r. ; druga płyta “WIDOKI” miała premierę w czerwcu 2020 r. Formacja zwyciężyła w konkursie Muzyka Młodego Wrocławia w 2019 r., ma za sobą udane występy w lokalnych rozgłośniach  oraz festiwalach (np. Wroffław Festiwal).

Resoraki to:

Ireneusz Mierzejewski – gitara elektryczna

Jędrzej Nawara – wokal i klawisze

Piotr Romanowski – bębny

Iwar Romanek – mandolina i gitara akustyczna

Tomasz Sikorski – gitara basowa

 

Resoraki podczas koncertu. Fot. SCE: studio catch emotion.

Jędrzej Nawara opowiedział Tomaszowi Wybranowskiemu o pracy nad głosem, który – jak mówi – jest jego największym atutem jako muzyka:

To nie jest instrument, który można zostawić samego sobie i tylko czasem używać. Tak jak inni zaczęli biegać, ja zacząłem chodzić na lekcje śpiewu.

Muzyk mówi o relacjach, jakie istnieją w zespole Resoraki:

Nie ma czegoś takiego, że obrażę się na kogoś w zespole, i poszukam innego. Każdy z nas docenia to, co razem robimy.

Wokalista stwierdza, że każdy słuchacz ma prawo odbierać muzykę w sobie właściwy sposób:

Każdy ocenia muzykę ze swojego poziomu. Czasem jednak mamy spory ze znajomymi, jeżeli chodzi o naturę naszych tekstów.

Jak dodaje Jędrzej Nawara:

Postawiłem sobie za punkt honoru, że teksty naszych piosenek nie mogą być błahe, nie mogą być o niczym.

Artysta opowiada o jednej z najnowszych utworów grupy Resoraki „Iwar bez kości”:

Piosenka niesamowicie scaliła zespół na próbach. Nagraliśmy cztery wersje, które czekają na swój czas.

Jędrzej Nawara wspomina o umiarkowanym zainteresowaniu mediów grupą Resoraki:

Płytę Tygodnia mieliśmy tylko w Radiu WNET.

Muzyk zwraca uwagę, że każdy członek zespołu Resoraki ma nieco inny gust muzyczny i fascynacje, co udało się przekuć w siłę grupy. Gość Tomasza Wybranowskiego zaprasza słuchaczy do zapoznania się z repertuarem zespołu i sledzenia ich fan – page’a:

Do końca roku planujemy dwie akcje online, gdzie będzie można nas posłuchać i zobaczyć.

Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Jędrzejem Nawarą:

Opracowanie: Andrzej Karaś i Tomasz Wybranowski (współpraca).

 

Studio Dublin na antenie Radia WNET i Muzyczna Polska Tygodniówka to przede wszystkim „muzyka warta słuchania”.

Sierpień 1980. Jarosław Krauze: Wszyscy razem stanęli jeden obok drugiego. Wszyscy byli zaangażowani w sprawie

Jarosław Krauze o strajku w Gdańsku i Wrocławiu, zakładaniu Solidarności we wrocławskiej szkole i współczesnych charakterze Wrocławia.

Jarosław Krauze opowiada o strajku w Zajezdni Grabiszyńska z 1980 r. Jest zadowolony, że wielka liczba osób wyraziła swój przeciw wobec komunistycznej władzy, aby wywalczyć wolność.

Wszyscy razem stanęli jeden obok drugiego. Wszyscy byli zaangażowani w sprawie.

O „Solidarności” mówi jako o najpiękniejszym ruchu. Sierpień 1980 r. zastał naszego gościa na wakacjach, gdyż pracował wtedy jako nauczyciel. Słuchał wówczas o strajkach w Radiu Wolna Europa.

W pierwszych dniach września zakładaliśmy już Solidarność w szkole technicznej na ul. Hauke-Bosaka we Wrocławiu.

Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Wrocławia mówi również o dzisiejszym charakterze stolicy Dolnego Śląska:

Dzisiejszy Wrocław to jest miasto spotkań. Wszyscy mogą przyjechać i poczuć się jak u siebie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

40. rocznica „S”. Noworyta: Zabieramy zwiedzających do serca strajków. Ziobrowski: To naprawdę były najważniejsze dni

Krzysztof Noworyta o multimedialnej wystawie poświęconej strajkowi MPK we Wrocławiu w 1980 r. oraz Bogdan Ziobrowski o tym, jak zaczął się i zakończył strajk.

Wystawa jest de facto przeżyciem. Zabieramy zwiedzających do serca strajków.

Krzysztof Noworyta opowiada o multimedialnej wystawie dotyczącej strajków w zajezdni we Wrocławiu w 1980 r. Swojego głosu udzieli w niej znani aktorzy. Mówi, że strajk sprzed 40. lat to „gotowa historia na film”. Wyjaśnia, że

W pierwszej sali wsiadamy do zaaranżowanego „Ogórka”.

Następnie wycieczka kontynuowana jest w sali przedstawiającej zajezdnię.

Bogdan Ziobrowski wspomina strajk solidarnościowy z Wybrzeżem. Podkreśla, że

To naprawdę były najważniejsze dni.

Ówczesny członek Komitetu Międzyzakładowego wskazuje, że wagę ich wystąpienia zaczynali rozumieć, gdy widzieli reakcje ludzi podchodzących pod zajezdnię. Bogdan Ziobrowski opowiada o delegacji strajkujących do Gdańska, w której uczestniczył. Miało ono przedstawić sytuację na Dolnym Śląsku. Na miejscu byli świadkami podpisania porozumienia z władzami. Otrzymali oni kopię porozumienia parafowaną przez Annę Walentynowicz.

Przekazaliśmy kopię porozumienia Jurkowi Piotrkowskiemu. […] Odczytał to porozumienie i powiedział, że zakańczamy strajk.

Wybuchła wówczas euforia.

Posłuchaj obu rozmów już teraz!

K.T./A.P.

Kazimierz Kimso: W sporze narodu z rządem, naród ma zawsze rację. „Solidarność” przekazała Białorusinom milion złotych

Kazimierz Kimso o obchodach 40. rocznicy strajków „Solidarności” we Wrocławiu oraz o pomocy związku dla Białorusinów i jego współczesnych działaniach.


Kazimierz Kimso mówi o uroczystościach w 40. rocznicę strajków „Solidarności”. Wydarzenie to upamiętni bieg. Uroczystości będą miały miejsce przy tablicy upamiętniającej koło zajezdni autobusowej. Nasz gość wspomina, że strajki we Wrocławiu zaczęły się od MPK. Wskazuje, że był to pierwszy strajk solidarnościowy.

Bardzo łatwo było się dowiedzieć, że jest strajk, bo komunikacja nie działała.

Następnie będzie miało miejsce oficjalne otwarcie wystawy poświęconej dolnośląskim związkowcom.

Przewodniczący „Solidarności” w regionie Dolny Śląsk solidaryzuje się z protestującymi na Białorusi. Przytacza słowa, jakie, jak mówi, wypowiedział kard. Stefana Wyszyńskiego:

W sporze narodu z rządem, naród ma zawsze rację.

Związek przekazał milion złotych na wsparcie naszych wschodnich sąsiadów.  Kimso wspomina, iż kiedy zaczął strajkować poczuł się wreszcie upodmiotowiony. Mówi, że po 40 latach związek nie rezygnuje ze swych ideałów:

Naszym podstawowym działaniem jest walka o godność człowieka.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr hab. Kucharski: W sierpniu 1980 roku Wrocław strajkował dla innych. Dziś możemy zrobić to samo dla Białorusinów

Dr hab. Wojciech Kucharski opowiada o epidemii ospy, która wybuchła w 1963 roku we Wrocławiu i stosunkach polsko-niemieckich, z których istotna była kwestia sporu o granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej.


Dr hab. Wojciech Kucharski wspomina, że w sierpniu 1980 roku Wrocław nie sformułował własnych postulatów, ale strajkował „dla kogoś” i dziś możemy zrobić to samo dla Białorusinów, pomagając im w walce o wolność.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przypomina, że w 1963 roku trwała we Wrocławiu wielka epidemii ospy i została ujawniona dopiero po miesiącu, po czym zamknięto na 3 miesiące całe miasto. Istniała wówczas szczepionka i zaszczepiono 98% populacji miasta, co pozwoliło opanować chorobę.

Od razu zamknięto miasto, czyli ograniczono prawa obywatelskie, ruch i wyjazd, bo wielu ludzi próbowało uciec z miasta za co były gigantyczne kary. Wszędzie unosił się zapach chloraminy, głównego środka dezynfekcyjnego-wspomina dr hab. Wojciech Kucharski.

Gość Popołudnia Wnet zwraca uwagę na kwestie wysiedleń Niemców po drugiej wojnie światowej z terytoriów przyznanych Polsce, co jest postrzegane przez naszego zachodniego sąsiada jako wielka trauma historyczna. Podobnie sprawa wygląda z granicą na Odrze i Nysie Łużyckiej, którą polscy biskupi stara się załagodzić w latach 60.

Jeśli zadajemy sobie pytanie, co Wrocław dał Europie i światu. Co jest dziedzictwem powojennej historii Polski, takim ważnym o światowym formacie, to jest to bez wątpienia orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. Jest to zbudowanie modelu pojednania z Niemcami, które przekracza takie proste nasze granice i był niezrozumiany dla ówczesnych mieszkańców Wrocławia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jasińska: Lwowianie zapuścili korzenie we Wrocławiu i stworzyli tutejsze uczelnie. Cenzura nie pozwalała mówić o Lwowie

Kamila Jasińka opowiada o historii szkolnictwa wyższego we Wrocławiu, utworzeniu uniwersytetu i politechniki, zasługach lwowskiej kadry akademickiej i mordzie lwowskich profesorów w 1941 roku.


Popularyzatorka historii, Kamila Jasińska opowiada o historii trzech lwowskich profesorów, którzy w kwietniu 1945 roku wystąpili do Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego z prośbą o utworzenie filii Uniwersytetu Jana Kazimierza w Krakowie. Tamtejsze władze uczelni nie przychyliły się do wniosku profesorów, więc przenieśli się oni do Wrocławia.

Może dzięki temu mamy dzisiaj we Wrocławiu dwie uczelnie ogromne, z których wyrosły wszystkie inne, czyli Uniwersytet Wrocławski i Politechnika Wrocławska […] One mogą się dzisiaj szczycić lwowskimi korzeniami. Gdyby zostali w Krakowie, nie wiadomo jakby to mogło się potoczyć.

Gość Popołudnia Wnet podkreśla, że we Wrocławiu uczelnie nie zostały stworzone przez miasto, ale to uczelnie były „miastotwórcze”. Lwowianie, którzy „zapuścili korzenie” w tym mieście i wnieśli istotny wkład transportując „kulturę kresową” do zachodniej Polski pomimo, iż nie mieli wówczas pewności, czy Wrocław pozostanie polski.

Oni nie myśleli o sobie, o tym, że trzeba mieć mieszkanie, gdzieś się wyżywić. Bo było bardzo ważne i jasno postawione zadanie. To było zadanie postawione przez prof. Kulczyńskiego, że jesienią 1945 roku mają ruszyć uczelnie.

Kamila Jasińska wspomina też o swojej książce, która traktuje o zbrodni z lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich, gdzie Niemcy zamordowali ponad 20 profesorów lwowskich, a także niewinne kobiety i dzieci.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Dr Mutor: Centrum Historii Zajezdnia składa się z pamiątek rodzinnych. To miejsce jest ciągle żywe i tworzy wspólnotę

Marek Mutor opowiada o Centrum Historii „Zajezdnia”, gdzie znajduje się wystawa przedstawiająca powojenną historię Wrocławia. Wystawa w 80% złożona jest z pamiątek i zdjęć przyniesionych przez ludzi.


Dyrektor Centrum Historii „Zajezdnia”, dr Marek Mutor opowiada o historii tego miejsca, które powstało początkowo jako Muzeum Ziem Zachodnich, a ostatecznie uległo transformacji, by uformować się w Centrum Historii „Zajezdnia”, gdzie można podziwiać stałą wystawę powojennej historii Wrocławia.

Opowiadamy o micie lwowskim, przesiedleniach, tyglu kultur i narodów po wojnie oraz morzu ruin, które trzeba było odbudować […] i wreszcie Solidarności, dla której Wrocław był jednym z ważniejszych ośrodków.

Dr Mutor podkreśla, że wystawa muzealna składa się z osobistych zdjęć i pamiątek, które mieszkańcy przynieśli, by opowiedzieć swoje rodzinne historie. Wśród pamiątek jest m.in. samochód śp. Zbigniewa Brzezińskiego, którym jeździł w Stanach Zjednoczonych, a który to podarował muzeum jego syn.

Najważniejsze jest dla nas to, aby wywołać emocje. Chcemy zostawiać przestrzeń do interpretacji dla zwiedzającego. […] Czasem przychodzi ktoś i mówi: „ale na wystawie nie pokazaliście historii szkolnictwa”. My mówimy wtedy: „proszę przynieść jakieś pamiątki i my tę wystawę uzupełniamy”. Teraz budujemy dużą sekcję poświęconą powodzi z 1997 roku, która dla tożsamości naszego miasta miała duże znaczenie, więc ta wystawa ciągle żyje.

Gość Krzysztofa Skowrońskiego wspomina także u jutrzejszej uroczystości, jaką był wybuch strajku w dniu 26 sierpnia 1980 roku we Wrocławiu. Nawiązując do sytuacji na Białorusi zwraca uwagę, że powinniśmy pomóc tamtejszej opozycji, która tak jak my w przeszłości, walczy dziś o wolność.

Tam panuje ten klimat, który u nas 40 lat temu. Zdecydowaliśmy, że cały dochód z biletów sprzedanych na wystawę okolicznościową „Zajezdnia Strajkuje”, zostanie przeznaczony dla społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.