Prześladowania polityczne przeciwników rosyjskiej agresji na Ukrainę; wbrew wcześniejszym zapewnieniom prezydenta

Wszystkie osoby, przeciwko którym toczą się procesy sądowe, należą do środowisk politycznych, tworzących opozycję na poziomie społeczeństwa obywatelskiego albo partii politycznych.

Wład Kowalczuk

Na początku swojej kadencji prezydent Wołodymyr Zełeński zrobił kilka miłych gestów wobec tych, którzy bronili i bronią Ukrainy przed rosyjską agresją. Jednym z nich było nadanie obywatelstwa zagranicznym weteranom walk w Donbasie. Jednak pod koniec pierwszego roku swojej prezydentury całkowicie zmienił podejście do nich.

Najpierw Zełeński zasłynął w mediach oraz sieciach społecznościowych, kiedy arogancko rozmawiał z ochotnikiem i weteranem pułku „Azow” Denysem Jantarem, który brał udział w akcji przeciwko wycofaniu się ukraińskiej armii z miejscowości Zołote-4. W obecności kilku ochroniarzy prezydent Zełeński poniżał weterana, który protestował przeciwko implementacji formuły Steinmeiera, przewidującej wycofanie się wojsk, a później wybory w Donbasie pod kontrolą OBWE z możliwością zapewnienia samozwańczym republikom specjalnego statusu, amnestii dla bojowników oraz polityczną i gospodarczą autonomię.

Wstępna zgoda na formułę podczas spotkania zespołu negocjacyjnego w Mińsku wywołała ogólnokrajowe protesty pod hasłem „Nie kapitulacji”. W protest zaangażowali się również weterani walk w Donbasie, którzy rozpoczęli blokadę wycofania się ukraińskiej armii ze względu na ryzyko przejęcia opuszczonych pozycji przez separatystów i rosyjskie wojska. (…)

Pierwszą jaskółką represji był proces przeciwko żołnierzowi Sił Operacji Specjalnych Andrijowi Antonience oraz weterankom Janie Dugar – pielęgniarce i Julii Kuzmenko – znanej lekarce chirurg dziecięcej. Wszyscy są oskarżeni o zabójstwo dziennikarza z Białorusi Pawła Szeremeta.

Jana Dugar została zwolniona po wpłacie kaucji i pozostaje w areszcie domowym. Co do Andrija Antonienki i kardiochirurga oraz kandydatki nauk medycznych Julii Kuzmenko, to wciąż przetrzymywani są w areszcie śledczym, mimo że nie ma żadnych dowodów ich winy. Warto zaznaczyć, że kaucję 168 tysięcy hrywien na zwolnienie Jany Dugar zebrano w ciągu trzech godzin. (…)

Procesy sądowe wytoczone weteranom sprawiają wrażenie zemsty, a nie sprawiedliwego sądu. Wszystkim trzem, bez względu na ich zasługi wobec państwa, grozi więzienie tylko za to, że wyrazili swój sprzeciw wobec polityki negocjacji i zapewnienia amnestii prorosyjskim terrorystom. (…)

Nie mniej upolityczniana jest sprawa mieszkańca Odessy Sergija Sternenki, który walczył z korupcją w swoim mieście oraz w sposób prawny zwalczał prorosyjskie organizacje. W trakcie swojej działalności Sergij trzy razy był ofiarą zamachu na jego życie. (…)

Bez względu na sympatie lub antypatie do byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, jego też należy uznać jedną z ofiar prześladowań politycznych. (…) Ostatnie oskarżenie budują na fakcie, że dzięki staraniom Petra Poroszenki ukraińska cerkiew prawosławna uzyskała Tomos, czyli niezależność od rosyjskiej prawosławnej cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego.

Opisane wyżej sprawy nie są pojedynczymi przypadkami – są po prostu najbardziej znanymi i obserwowanymi przez społeczeństwo. Łączy je fakt, że wszystkie osoby, przeciwko którym toczy się proces sądowy, należą do środowisk politycznych, tworzących opozycję na poziomie społeczeństwa obywatelskiego albo partii politycznych.

Cały artykuł Włada Kowalczuka pt. „Prześladowania polityczne na Ukrainie” znajduje się na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Włada Kowalczuka pt. „Prześladowania polityczne na Ukrainie” na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Żołnierze oddziału Gwardii Narodowej Ukrainy „Azow” to nie terroryści. Polemika z artykułem z „Rzeczpospolitej”

Nikt nie poddaje kontroli wyznania członków pułku. To samo dotyczy poglądów politycznych. Wszystkich żołnierzy łączy pragnienie wyzwolenia okupowanych przez siły rosyjskie terytoriów ukraińskich.

Wład Kowalczuk

Pułk „Azow” powstał na bazie batalionu ochotniczego „Azow”, tworzonego przez środowiska kibiców sportowych klubów piłkarskich, także tych ze Wschodniej Ukrainy. Nie jest prawdą, że dominowały tam osoby o poglądach skrajnych – nazistowskich czy faszystowskich. Członkowie batalionu mieli różne poglądy polityczne i byli różnych wyznań. Ochotników walczących w batalionie „Azow” łączyła chęć zatrzymania rosyjskiej agresji, mającej na celu podważenie integralności granic, a być może przejęcie bezpośrednio lub pośrednio kontroli nad całym krajem. W trudnym okresie lat 2014–2015 każdy, kto zgłaszał się, by wesprzeć Ukrainę, kto był gotów ryzykować własne życie w walce z agresorem, był witany z wdzięcznością.

Problem agresji, radykalizacji poglądów wśród byłych żołnierzy jest zjawiskiem opisanym jako stres pourazowy. Jednostkowe przypadki agresywnych zachowań zdarzają się także i w armiach mających do dyspozycji całą infrastrukturę leczenia urazów psychicznych.

Przez batalion, a potem pułk „Azow” przewinęło się kilka tysięcy osób. Procentowo ilość przestępstw popełnianych przez kombatantów „Azowa” nie odbiega od przestępczości wśród uczestników wojny w Afganistanie czy Iraku. Winę za urazy psychiczne żołnierzy ponosi państwo-agresor, a nie broniące swojego kraju jednostki ukraińskie, w tym batalion „Azow”.

Nie jest prawdą, że partia Korpus Narodowy jest związana z pułkiem „Azow”, który jest częścią Gwardii Narodowej jednostek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy. Część wolontariuszy wspierających batalion ochotniczy „Azow” i byłych uczestników ATO (operacja antyterrorystyczna) zdecydowała się prowadzić działalność polityczną, jednak nie w celu budowy dyktatury brunatnej czy innej, ale dlatego, by przeciwdziałać psuciu państwa przez korupcję i nietransparentne związki polityki z biznesem.

Korpus Narodowy jest legalnie zarejestrowaną partią respektującą cezurę kartki wyborczej w walce politycznej, nie rewolwer czy pałkę. Kontakty KN ze skrajną prawicą zachodnioeuropejską są elementem walki o sympatię dla sprawy ukraińskiej w środowiskach tradycyjnie prorosyjskich. Inne środowiska ukraińskich patriotów, jak i czynniki rządowe, starają się robić to samo, tyle że w tzw. europejskim mainstreamie politycznym. Środowiska KN mają w programie rozwój współpracy z krajami regionu, w tym z Polską, w ramach projektu Intermarium. Nie ma to nic wspólnego z szowinizmem. Zrównywanie ukraińskich patriotów z rosyjskimi przedstawicielami idei imperialnej, jawnie nawołującymi do rewizjonizmu, ekspansjonizmu – jest manipulacją.

W 2014 roku, kiedy na Ukrainie zaczęła się wojna z Rosją, kraj w ogóle nie był przygotowany na odparcie wrogiej agresji, tymczasowy rząd bał się stanowczych ruchów skierowanych przeciw rosyjskim agresorom na Wschodzie Ukrainy, nie wierząc w możliwość wygrania starcia z Rosją, kiedy rosyjskie wojska zajęły już Krym.

Ciężar walki, by zatrzymać rosyjski pochód na zachód, spoczął na ochotnikach, aktywistach Majdanu, patriotach zorganizowanych między innymi wokół ukraińskich środowisk kibiców sportowych.

I jest prawdą, że kiedy wiele jednostek wojskowych poddawało się bez walki, jedną z sił zmotywowanych do aktywnej obrony były środowiska tzw. kiboli, często chuliganów stadionowych. Wiele osób, które walczyły przedtem o naprawę instytucji demokratycznego państwa prawa niszczonych przez skorumpowaną mafię skupioną wokół prezydenta Janukowycza, podczas Rewolucji Godności, po ucieczce Wiktora Janukowycza i wejściu hybrydowych wojsk rosyjskich zaczęło tworzyć ochotnicze partyzanckie oddziały, zrzeszające ludzi różnych wyznań i poglądów politycznych.

Chciałbym tu zaznaczyć, że Gwardia Narodowa jako struktura sił MSW Ukrainy w tym okresie jeszcze nie istniała i tworzyła się w trakcie wojny obronnej na Donbasie. Obywatele nie mieli zaufania do ówczesnych jednostek wojsk MSW oraz armii zawodowej ze względu na udział członków tych formacji w próbie pacyfikacji Majdanu, dlatego woleli tworzyć własne oddziały. Kiedy kraj pada ofiarą agresji, armia jest zdemoralizowana, a rząd nie wie, co robić, gdy giną i są porywani ludzie – czy można w tej sytuacji robić selekcję na podstawie poglądów politycznych czy przynależności do grup subkulturowych?

Ojczyzna przyjmowała pomoc wszystkich, którzy chcieli dla niej ryzykować swoje życie. Dla Polaków powinno to być zrozumiałe. Także musieli się organizować, walcząc o swoją niepodległość.

Cały artykuł Włada Kowalczuka pt. „Pułk Azow a terroryzm” można przeczytać na s. 10 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Włada Kowalczuka pt. „Pułk Azow a terroryzm” na s. 10 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy Stalin dla Polaków jest bardziej do przyjęcia niż Bandera, a 9 maja jest dla Polski dniem zwycięstwa?

Polityków poznaje się po owocach ich pracy. Bywa, że ci, co odwołują się do haseł patriotycznych, faktycznie szkodzą swojemu krajowi, a odwołujący się do haseł narodowych – szkodzą swojemu narodowi.

Wlad Kowalczuk

Wyobraźmy sobie, że służby specjalne państw NATO zaczynają dzielić terrorystów na „prawdziwych”, którzy mają zakaz wjazdu do strefy Schengen, i tych, którzy są tylko ich „sympatykami”, po prostu spędzającymi z nimi wolny czas. I ci sympatycy dostają wszystkie niezbędne do wjazdu dokumenty i bez przeszkód podróżują po państwach strefy, obnosząc się z symboliką np. państwa islamskiego. Okazuje się, że ta political fiction jest dzisiaj realizowana. Chodzi o tak zwany rajd motocyklowy klubu Nocne Wilki, odbywający się pod nazwą „Drogi Zwycięstwa”. Członkowie tej kontrowersyjnej grupy motocyklowej już kolejny raz wjechali na terytorium Polski.

Dla nikogo, a tym bardziej dla Polaków nie jest tajemnicą że członkowie tego klubu, a zwłaszcza jego lider Aleksander Załdostanow, brali aktywny udział w aneksji Krymu i mają swoje przedstawicielstwa na okupowanym Krymie, w Doniecku i Ługańsku.

Załdostanow jest osobiście zaprzyjaźniony z Putinem. Sam przywódca Nocnych Wilków jest na liście osób niepożądanych USA i Kanady. Te fakty w żaden sposób nie przeszkadzają władzom Polski w wydaniu pozwoleń na wjazd członków nielegalnych zbrojnych ugrupowań działających na terenie sąsiedniej Ukrainy.

Jeszcze ciekawszy jest fakt, że podczas swojego rajdu przez Polskę Nocne Wilki używają zakazanej sowieckiej symboliki, żeby uczcić tych, którzy razem z nazistami dopuścili się okupacji Polski. Polska Straż Graniczna swoją decyzję motywuje tym, iż uczestnicy rajdu „Drogi Zwycięstwa” posiadają wszystkie niezbędne dokumenty do przekroczenia granicy Schengen. (…)

Niestety, pomimo ostrzeżeń i próśb ze strony polskich aktywistów i działaczy społecznych, w 2019 roku Polska ponownie bez żadnych problemów wpuszcza członków nielegalnych zbrojnych ugrupowań, wśród których są osoby, które brały udział w wojnie na Donbasie po stronie terrorystów, wspierają okupację sąsiednich państw i mają swoje przedstawicielstwa na kontrolowanych przez rosyjskich terrorystów terytoriach, motywując to tym, że ich dokumenty są w porządku.

Polski rząd stosuje podwójne standardy, zakazując wjazdu tym, którzy co prawda upamiętniają UPA we Lwowie czy w Kijowie w kontekście jej walki narodowo-wyzwoleńczej z sowieckim imperium, nie zaprzeczając przy tym jej krwawej karty w polsko-ukraińskiej historii, ale zamyka oczy na tych, którzy otwarcie upowszechniają symbolikę sowieckich okupantów i czczą kata narodów – Stalina – na polskiej ziemi. Czy Stalin dla Polaków jest bardziej do przyjęcia niż Bandera, a 9 maja jest dla Polski dniem zwycięstwa? Widocznie dużo łatwiej opowiadać o niebezpieczeństwie ze strony ukraińskiego nacjonalizmu i szukać zagrożenia w ludziach, którzy krzyczą politycznie niepoprawne hasła na marszach, niż zauważyć, że realne zagrożenie jest po stronie tych, którzy biorą udział w zbrojnej agresji, okupacji i morderstwach na obywatelach sąsiednich państw.

Cały artykuł Wlada Kowalczuka pt. „Separatyści i putinowskie Nocne Wilki” znajduje się na s. 7 majowego „Kuriera WNET” nr 59/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Wlada Kowalczuka pt. „Separatyści i putinowskie Nocne Wilki” na s. 7 majowego „Kuriera WNET”, nr 59/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego