Polak mieszkający w Chinach: Paniki nie ma, ale nie jest przyjemnie. Apeluję do mediów, żeby nie straszyły ludzi

Antoni Radziwiłł o życiu w stolicy ChRL w obliczu epidemii koronawirusa, podjętych środkach zapobiegawczych i tym, czemu nie zawsze są one wystarczające oraz o tym, czego brakuje w sklepach.

Lepiej ostudzić trochę emocje, […] bo nie jest aż tak strasznie.

Antoni Radziwiłł o sytuacji w Chinach, gdzie panuje epidemia wirusa 2019-nCoV. Mówi, jakie środki ostrożności stosują Chińczycy, aby przeciwdziałać chorobie. Chińczycy mają płatny urlop do 2 lutego, który może przedłużą im do 9 lutego, bądź przynajmniej będą pracować zdalnie. Wirus przenosi się bowiem z człowieka na człowieka. Mające to utrudniać maseczki zostały wykupione ze sklepów. Jak mówi Polak mieszkający w Pekinie, jego osiedle zostało zamknięte dla obcych, którzy żeby wejść muszą podpisać deklaracje skąd przychodzą i do kogo. W mieszkaniach „ludzie w białych kombinezonach mierzą temperaturę” i badają krew.

Przewodniczący Xi Jinping powiedział, że sprawa jest poważna, a to już coś znaczy.

Nasz gość mówi, że „docierają różne informacje z Wuhan” dodając, iż „w tamtej prowincji jest trochę Polaków”. Podkreśla, że niektóre podjęte środki są niewystarczające – na lotniskach nie sprawdza się temperatury pasażerów. Część ludzi sama zgłasza się do szpitali podejrzewając u siebie chorobę. Po stwierdzeniu, że nie są chorzy, nie są oni poddawani kwarantannie. Radziwiłł dodaje, że „środki bezpieczeństwa powinny być wprowadzone nawet w Polsce”. Dodaje, że:

W Australii mają już tego wirusa. Do dwóch miesięcy będą mieli szczepionkę.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Sztuczna inteligencja BlueDot ostrzegła przed koronawirusem szybciej niż WHO

– Rządom nie należy ufać, jeżeli chodzi o informowanie o zagrożeniach na czas – mówi założyciel i prezes BlueDot, Kamran Khan.

Skonstruowana przez firmę BlueDot sztuczna inteligencja informowała o rozprzestrzenianiu się nowego koronawirusa 9 dni wcześniej niż Światowa Organizacja Zdrowia. Już 31 grudnia algorytm powiadomił  o zagrożeniu klientów firmy.  Platforma BlueDot wykorzystuje algorytm sztucznej inteligencji, który przeczesuje serwisy informacyjne w różnych językach, monitoruje sieci używane do wymiany informacji o rozprzestrzenianiu się chorób wśród zwierząt i roślin, sprawdza oficjalne komunikaty rządowe. Wszystko po to, by z wyprzedzeniem ostrzegać osoby korzystające z tej platformy przed odwiedzaniem miejsc podwyższonego ryzyka.

Prezes firmy zarządzającej algorytmem w wywiadzie dla „Wired” tłumaczył, że w przypadku tego typu informacji nie można kierować się zaufaniem do rządowych agencji. Urzędnicy z reguły  nie spieszą się w informowaniu opinii publicznej o podobnych sprawach, a pośpiech jest kwestią kluczową w przypadku epidemii. Jak stwierdził Kamran Khan:

Wiemy, że rządom nie można ufać jeśli chodzi o podawanie informacji na czas.

Prezes BlueDot tak zarekomendował korzystanie ze stworzonego przez jego firmę algorytmu:

Jesteśmy w stanie wychwytywać wieści o rozprzestrzenianiu się wirusów, krótkie wzmianki, wpisy na blogach i forach czy inne oznaki tego, że dzieje się coś nietypowego.
Sztuczna inteligencja korzysta z dostępu do danych dotyczących biletów lotniczych.  Pozwala to określić potencjalne kierunki rozprzestrzeniania się wirusa. Dobrze oceniła w ten sposób, że wirus trafi do Bangkoku, Seulu, Tajpej czy Tokio.

Algorytm nie pracuje jednak sam. Gdy przygotuje on swój raport, jest on analizowany przez ludzi. Epidemiolodzy sprawdzają, czy raport ma sens z naukowego punktu widzenia.

Z tekstu”Wired” dowiadujemy się, jakie były początki firmy Kamrana Khana:

Po przetestowaniu kilku programów predykcyjnych, Khan uruchomił BlueDot w 2014 r. i zebrał 9,4 mln dolarów finansowania. Firma zatrudnia obecnie 40 pracowników: lekarzy i programistów, którzy opracowują narzędzie analityczne do śledzenia choroby. Wykorzystuje ono techniki przetwarzania języka naturalnego i uczenia się maszynowego do przesiewania doniesień w 65 językach, a także danych lotniczych i informacji o rozprzestrzenianiu się chorób u zwierząt.

Należy dodać, że prace nad algorytmem rozpoczęły się w 2003 r., podczas epidemii wirusa SARS. Kamran Khan pracował wtedy jako specjalista od chorób zakaźnych.

Od początku stycznia w Wuhan odnotowano wiele przypadków zapalenia płuc. Za potencjalne źródło wirusa uznaje się targ rybny Huanan, gdzie sprzedawane są zarówno żywe, jak i martwe zwierzęta.  6 stycznia o rozprzestrzenianiu się wirusa informowały amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (ang. Centers for Disease Control and Prevention, CDC). 3 dni później te informacje potwierdziła WHO.

A.W.K.

Shen: Wielu mieszkańców Wuhan próbowało się wydostać. Na Tajwanie paniki nie ma, czego nie można powiedzieć o Chinach

Hanna Shen o skutkach pojawienia się w Chinach nowego koronawirusa. Do piątku liczba ofiar wzrosła do 26 ofiar śmiertelnych i prawie 900 zarażonych. Od czwartku wirus dotarł do Singapuru i Wietnamu.

Mieszkańcy Wuhan obawiają się, że zabraknie podstawowych produktów, ceny bardzo podskoczyły.

Hanna Shen sytuacji w Chinach wobec pojawienia się w mieście Wuhan nowego koronawirusa. Miasto to, podobnie jak sąsiedni Huanggang, a teraz także Ezhou, zostało odcięte od świata kordonem sanitarnym. Nie wszyscy jednak są skłonni pogodzić się z tą izolacją:

Wielu mieszkańców Wuhan próbowało się wydostać.

Podawana liczba osób, które podejmowały próbę ucieczki z odciętego miasta waha się od 300 do nawet 700 tys. [cała aglomeracja to 11 mln ludzi]. Wojsku wydano rozkaz „żeby nie dopuszczać żadnych oznak niestabilności”. Sytuację w izolowanych miastach można porównać do stanu wojennego. Chińscy internauci krytykują postawę władz, które oskarżają o opóźnione informowanie opinii publicznej o nowym wirusie. Pojawił się on bowiem na początku grudnia, a władze pełną informację o nim podały dopiero w połowie stycznia. Tymczasem na Tajwanie sytuacja wygląda dosyć spokojnie:

Paniki nie ma, czego nie można powiedzieć o Chinach.

Na wyspie odkryto tylko jeden przypadek infekcji wirusem Tajwanki, która pracowała w Wuhan i wróciła do domu na obchody początku Roku Szczura. Nie jest ona jedyną, która w ostatnim czasie z tego powodu wróciła na wyspę z kontynentu. Daje to podstawy do obaw o więcej takich przypadków jak ona. Jednak, jak zauważyła korespondentka, „w tej chwili skończyły się te wędrówki ludów”. Trwa wigilia Nowego Roku, a Tajwańczycy zaczynają już świętować z tej okazji. Słychać odgłosy wypuszczanych fajerwerków.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.