334 lata temu wojska dowodzone przez Jana III Sobieskiego pokonały armię Imperium Osmańskiego

334 lata temu, 12 września 1683 roku, pod Wiedniem wojska polsko-habsburskie pod wodzą króla Jana III Sobieskiego pokonały armię Imperium Osmańskiego, dowodzoną przez wezyra Kara Mustafę.

Zwycięzca spod Wiednia, król Jan III Sobieski, od tego momentu zwany Lwem  Lechistanu, odniósł niewątpliwy sukces. Wiktoria ta doprowadziła do załamania potęgi Otomańskiej. Przedmurze chrześcijaństwa, jakim mieniła się Rzeczpospolita, spełniło pokładane w nim nadzieje. Europa na ponad 300 lat zapomniała o niebezpieczeństwie islamskim, co jest szczególnie aktualne zwłaszcza dzisiaj.

Odsiecz wiedeńska to zasługa nie tylko geniuszu wojennego króla Polski Jana III Sobieskiego, ale również wojska, jakim dysponował. Husaria po dziś dzień uznawana jest przez wielu za najbardziej skuteczną kawalerię na świecie. Jej walory bojowe były nie do przecenienia.

Zwycięstwa odniesione dzięki niej zapisały się złotymi zgłoskami. Wśród nich należy wymienić bitwę pod Kircholmem (1605 r.), gdzie zostały rozgromione trzykrotnie liczniejsze szwedzkie wojska; czy bitwę pod Kłuszynem, gdzie hetman Stanisław Żółkiewski odniósł triumf nad 8- krotnie liczniejszymi wojskami rosyjskimi, co dało królowi Władysławowi IV Wazie carską koronę.

Również na wyróżnienie zasługuje bitwa pod Chocimiem, gdzie w 1621 roku przy 5-krotnej przewadze Turków nad polskimi wojskami doszło do zwycięskiej dla Polaków batalii.

Jednak wyczynem wszechczasów towarzyszy pancernych, jak sami się nazywali husarze, okazało się również zwycięskie starcie pod Kutyszczami, gdzie rosyjski nieprzyjaciel był 25- krotnie silniejszy.

Wracając do bitwy pod Wiedniem i jej konsekwencji dla Polski, trzeba przyznać, że współcześni jej widzieli same pozytywy, bowiem Sobieski, decydując się na walkę z państwem ottomańskim w ramach sojuszu z Habsburgami uniknął prowadzenia wojny na własnym terytorium, którą sfinansował z pieniędzy otrzymanych od papieża i cesarza.

W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu, bowiem konsekwencje długofalowe zaważyły na losach Polski. Wielu historyków szydzi, że o głębokości „wdzięczności” austriackiej w całej pełni  mogliśmy się przekonać wiek później, kiedy za ocalenie odpłacono się nam rozbiorami. Trudno jednak nie docenić faktu, że odsiecz budowała przez wieki polską mentalność, a na jej micie wyrósł polski mesjanizm, który pomógł nam przetrwać trudne lata zaborów i okupacji.

Monika Rotulska