Polacy mają wiele unikatowych świątecznych tradycji, takich jak łamanie się opłatkiem czy wolne miejsce przy stole

Skąd choinka przywędrowała do Polski? Kiedy śpiewano pierwsze kolędy? Dlaczego wieszamy jemiołę i umieszczamy sianko pod obrusem oraz dzielimy się opłatkiem?

 

Dr Krzysztof Jabłonka mówi o historycznym tle polskich tradycji bożonarodzeniowych. Okazuje się, iż pomimo wielu różnic, na przestrzeni wieków zachowały się elementy stałe:

Opłatek jest w zasadzie prawie wyłącznie nas. On się pojawia poza polską, ale zazwyczaj tam, gdzie mieszkają Polacy. Wielkie zdumienie wywoływało wśród środowiska niepolskiego, kiedy szliśmy z opłatkiem, chociażby na spotkaniu europejskim, kiedy tysiące europejczyków uczyło się czym on jest.

Choinka jako symbol świąt przywędrował do nas wraz z Sasami. Wcześniej wnosiło się do chaty snop żyta:

Stawiało się go w kącie, a najlepiej w czterech kątach, cztery rodzaje zboża. Miało to służyć lepszym plonom. Ozdabiano te kłosy kolorowymi papierkami. W pewnym momencie, najpierw w dworach to się pojawiło w XVIII wieku, później w XIX wieku w kościołach i domach, pojawiły się choinki.

Kolejną świąteczną tradycją jest śpiewanie kolęd. Najstarsza polska kolęda sięga XV w., lecz jak podejrzewa Krzysztof Jabłonka, śpiewano je od zawsze, natomiast w XV wieku pojawił się pierwszy zapis na ten temat:

Musiały być śpiewane już za Kazimierza Wielkiego. Przypuszczam, że przybyły one wraz z krucjatami […] Kiedy nasi pierwsi rodacy dotarli do ziemi świętej, gdzie śpiewało się pieśni ku powitaniu Chrystusa, to zwyczaj ten razem z nimi przywędrował do nas, a ponieważ pamięć ludzka jest ułomna, zaczęto wymyślać własne kolędy.

Kolędowanie jest najważniejszą rzeczą w domowej liturgii wigilijnej, drugą tradycją wymienianą przez gościa „Poranka WNET” jest pozostawianie wolnego miejsca przy stole:

To było oczekiwanie na tych, którzy albo byli emigrantami, albo zesłańcami. […] Pamiętano o tych, którzy z jakiegoś powodu, powstańczego,  syberyjskiego, czy emigracji zachodniej – nie ma.

Jemioła czy sianko pod obrusem wigilijnym zaś zostały przejęte z tradycji ludowych. Ponadto dr Jabłonka opowiada, skąd się wzięło przeświadczenie, że zwierzęta w wigilię mówią ludzkim głosem:

To pochodzi chyba z Grecji, zresztą ze zwierzętami dzielono się także opłatkiem. W rodzinach chłopskich był zwyczaj, że po kolędzie jeździł proboszcz wraz z organistą. Ten organista miał zawsze dla każdej chaty 3 opłatki, z czego trzeci był w buraczanym soku i z nim szło się do zwierząt. […] Uważano, że w tym momencie dostępują oni łaski bycia zwierzętami Bożymi.

Gość Poranka WNET tłumaczy także, dlaczego w Polsce wigilia jest dniem postnym, pomimo ogłoszenia przez kościół, że nie ma powodu do postu w wigilię.

Przypuszczam, że chodziło o bardzo prostą rzecz. Adwent jest czasem oczekiwania i wprowadzano w nim pewne zasady postne […] w związku z tym przyjęto, że ten, kto nie pościł cały adwent, to przynajmniej ten ostatni dzień powinno się pościć. […] Post jest zawsze wewnętrzną dyscypliną, on się powinien zaczynać i kończyć na wewnętrznym odrzuceniu, czego zewnętrznym wyrazem są właśnie pewne potrawy.

A.M.K.

Jurkiewicz: Po co nam świecka Wigilia? To, jakby zrobić przyjęcie urodzinowe i nie zaprosić solenizanta

Kulisy niesławnego głosowania o zmianie cen bonifikat, muzeum KOD oraz świecką Wigilię komentuje na antenie Radia WNET warszawski radny Cezary Jurkiewicz

Warszawski radny Cezary Jurkiewicz opowiada na antenie Radia WNET o szczegółach pomysłu zmniejszenia przez Rafała Trzaskowskiego bonifikaty z poziomu 98-99 proc. do 60 proc. – To, że platforma okazała się być niewiarygodną partią, nie jest dla nikogo zaskoczeniem, ale do tej pory warszawska PO się hamowała, przepchnięcie zmiany cen bonifikaty było tak haniebne, że dla każdego kto żyje w Warszawie, nawet dla zwolenników Trzaskowskiego taki sposób rządzenia jest nieakceptowalny – mówi.

Jurkiewicz chwali postawę mediów, także tych liberalnych, oraz mieszkańców Warszawy, wobec tego prawa, które skłoniło Trzaskowskiego do wycofania się rakiem z tego pomysłu.

Gość Radia WNET ostro krytykuje warszawski ratusz za wycofanie się z dekomunizacji ulic, a śmiechem przez łzy reaguje na plotki o planach stworzenia muzeum Komitetu Obrony Demokracji, pytając, co tam właściwie ma się znajdować na wystawie. Radny opowiada również o petycji świeckiej wigilii w Ratuszu, która wypadła… absurdalnie. – Po co organizować takie wydarzenie? – pyta. Jego zdaniem nie można nie przyjmować religijnego charakteru świąt Bożego Narodzenia. – To jakby organizować przyjęcie urodzinowe i nie zaprosić solenizanta – dodaje.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Przegląd analiz. Ponad połowa Polaków nie wyda na świąteczne przygotowania więcej niż 500 zł – informuje raport ZBP

Polacy nie zapłacą za święta więcej, niż 500 zł, a za większość zapłacimy kartami płatniczymi – wynika z raportu „Świąteczny portfel Polaków 2018” przygotowanego przez Związek Banków Polskich

Okres świąteczno-noworoczny to jeden z najbardziej wymagających finansowo momentów w roku. Pomimo tego, aż 63 proc. Polaków deklaruje, że nie oszczędza z wyprzedzeniem na ten cel. Jednocześnie, jak wynika z raportu „Świąteczny portfel Polaków 2018”, przygotowanego przez Związek Banków Polskich, aż 54 proc. badanych nie zamierza przeznaczyć na  świąteczne wydatki więcej niż 500 zł, a podobną kwotę dodatkowo pochłonie zakup prezentów dla najbliższych. Jedynie 14 proc. Polaków deklaruje, że przy okazji świąt skorzysta z dodatkowego finansowania, z drugiej strony bankowcy wskazują, że kwota kredytu gotówkowego udzielanego przed świętami najczęściej przekracza 4000 zł.

Jak wynika z badań zrealizowanych w listopadzie 2018 r. na zlecenie ZBP, ponad 80 proc. ankietowanych deklaruje, że nie przeznaczy na ten cel więcej niż 1000 zł. Świadczyć to może o dość racjonalnej postawie Polaków przy gorączce świątecznych zakupów – na to przynajmniej wskazują deklaracje respondentów.

Za prezenty głównie kartą

Polacy za świąteczne zakupy w zdecydowanej większości zapłacą kartami płatniczymi (53 proc.), a jedynie co czwarty z nas deklaruje, że przy kasie posłuży się głównie gotówką. Większość z nas nie będzie przy okazji świąt Bożego Narodzenia korzystała z dodatkowego finansowania – po kredyt lub rodzinną pożyczkę zgłosi się jedynie około 14 proc. pytanych. Jak wskazują ankietowani bankowcy blisko co drugi udzielony w tym okresie kredyt gotówkowy przekracza kwotę 4000 zł.

Wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie ZBP badania pokazały również, że prawie 63 proc. pytanych nie oszczędzało wcześniej z myślą o Bożym Narodzeniu. Jedynie 27 proc. Polaków zaoszczędziło przed świętami nie więcej niż 500 zł. Co jednak zaskakujące, najczęściej oszczędzającą grupą wiekową są osoby młode do 24. roku życia – łącznie przed świętami oszczędzało około 42 proc. z nich, a 37 proc. ankietowanych w tym przedziale wiekowym odłożyło do 500 zł. Największe kwoty odkładają z kolei osoby w wieku 35-44 lat – ponad 15 proc. zaoszczędziło ponad pół tysiąca zł. To także osoby w tym wieku zamierzają na organizację świąt przeznaczyć największy budżet. Prawie 20 proc. z nich wyda przy tej okazji ponad 1000 zł, z czego co trzeci wyda nawet ponad 2000 zł (6 proc.).

Zastrzeganie kart

Duża popularność korzystania z kart płatniczych to także statystycznie większe prawdopodobieństwo ich ewentualnej utraty. Na szczęście, jak wskazują badania aż 94 proc. z nas wie, że w przypadku zagubienia karty należy ją niezwłocznie zastrzec. Aby to zrobić 46 proc. z nas skorzysta z telefonicznej infolinii, a z kolei 30 proc. ankietowanych do tego celu wykorzysta bankowość internetową. Jedynie co piąty odwiedzi najbliższą placówkę by zastrzec utraconą kartę bezpośrednio w banku. Naszą dużą świadomość co do konieczności zastrzeżenia utraconej karty potwierdzają również bankowcy – aż 95 proc. deklaruje, że ich klienci mają niezbędną wiedzę, aby podjąć szybkie działanie.

Raport ZBP dostępny jest tutaj

ZBP_raport_swiateczny_POPR_05.12_2

Piotr Mateusz Bobołowicz / Spod Kapelusza / Puerto Maldonado, Peru: Boże Narodzenie na skraju amazońskiej dżungli

Zaśpiewałem Cichą noc, na którą dostałem hiszpańskojęzyczną odpowiedź, potem Bóg się rodzi. Rozmawialiśmy o tradycjach polskich i peruwiańskich, o polityce, o nadchodzącej wizycie papieża Franciszka.

Do Puerto Maldonado dotarłem autobusem z Cuzco. Kolejna noc spędzona w trasie. Z dworca pojechałem do centrum miasta rodzajem rikszy z motocyklem zamiast roweru. Miałem w głowie plan, żeby święta spędzić w dżungli z Indianami. Widząc więc otwarte biuro turystyczne, postanowiłem zasięgnąć informacji. Nawet tam coś czasem są w stanie podpowiedzieć. Uzyskałem informację na temat hotelu.

Hospedaje Moderno. Opisany przez pracownika biura turystycznego jako najstarszy budynek na całej ulicy. Znalazłem bez pudła. Drewniane schody, łuszcząca się farba i moskitiery zamiast szyb – dokładnie takiego klimatu szukałem w Ameryce Południowej.

 

Hotel „Nowoczesny” w Puerto Maldonado

Piekło i Matka Boska

Nadal chciałem spędzić święta w indiańskiej wiosce. W biurze turystycznym powiedzieli, że mogę popłynąć w Wigilię rano z transportem prezentów dla dzieci… za 150 soli (ok. 170 PLN). Nie uśmiechała mi się ta opcja, bo wyczerpywała mój budżet na najbliższy tydzień.

Spróbowałem zasięgnąć informacji w hostelu. Właścicielka obiecała się czegoś dowiedzieć do wieczora. Comunidad nativa Infierno. Indiańska wioska o nazwie Piekło położona nad rzeką Madre de Dios, Matka Boska. Idealne miejsce na spędzenie Bożego Narodzenia… Zdecydowałem się jednak zostać w Puerto Maldonado. Nie czułem się dobrze, żołądek męczył mnie od kilku dni, a na dodatek środek pory deszczowej nie dawał o sobie zapomnieć. Właścicielka hostelu zaprosiła mnie na kolację wigilijną.

 

Taką pogodę miałem przez całe święta.

Świętowanie po peruwiańsku

Wiadomo, święta oznaczają jedzenie. Wieczerza wigilijna była już właściwie bożonarodzeniową, bo zaczynała się o 22.30, już po mszy w katedrze. Stół nie uginał się jednak pod licznymi potrawami. Jedzenie było proste, ale  z widocznym świątecznym charakterem – pieczona wieprzowina, ziemniaki i surówka z jabłka. Do posiłku najpierw wino musujące, potem zwykłe, a potem peruwiański trunek – pisco. Peru i Chile od lat toczą spór o to, który naród ma prawo uznawać pisco za napój narodowy. Winiak z winogron, podobny do włoskiej grappy, jest niezwykle popularny w obu państwach.

 

Wieczerza wigilijna

 

Peruwiańczycy mają swoje kolędy. Obdulia, właścicielka hostelu, powiedziała mi jednak, że raczej rzadko teraz się je śpiewa. Pamięta kolędowanie z wcześniejszych lat, ale ostatnimi czasy cała świąteczna atmosfera się nieco rozmyła. Ja jednak nie mogłem sobie odmówić i zaśpiewałem Cichą noc, na którą dostałem zresztą hiszpańskojęzyczną odpowiedź, a potem Bóg się rodzi. Rozmawialiśmy o tradycjach polskich i peruwiańskich, o polityce (ze szczególnym uwzględnieniem prezydenta Peru Pedro Pablo Kuczynskiego, który przynajmniej w rodzinie Obdulii nie cieszy się zaufaniem), o zbliżającej się wizycie papieża Franciszka.

 

Przy świątecznym stole. Cesar, policjant zaproszony podobnie jak ja na Wigilię. Obdulia, właścicielka hostelu i Heyner, jej mąż. Ich dzieci, Lida i Gonzalo oraz Andres, przyjaciel domu i pracownik hostelu

 

O północy były fajerwerki i petardy niczym w Nowy Rok. Zapytałem, do której godziny zazwyczaj świętują. „Do rana!” odpowiedział mi Heyner, wznosząc kolejny toast za Boże Narodzenie szklanką Peru libre – pisco z coca-colą.

 

Świętujemy

 

Po więcej wpisów z Ameryki Południowej zapraszam na mojego bloga Spod Kapeluszastronę na Facebooku.