Prof. Ryszard Legutko: Trwa wielka wojna cywilizacyjna, która dotyczy przede wszystkim fundamentalnych kwestii moralnych

Prof. Ryszard Legutko, współprzewodniczący EKR, polityk PiS, kandydat do Europarlamentu opowiada w Poranku WNET o zróżnicowaniu mediów w Polsce, wrogim języku opozycji i problemie despotyzmu


Trwa wojna, która została wypowiedziana przez „drugą” stronę. W dzisiejszej audycji Poranka Wnet, gość Krzysztofa Skowrońskiego, prof. Ryszard Legutko zaznacza, iż Polska jest krajem, gdzie druga strona jest mocno zinstytucjonalizowana. W Polsce istnieją silne partie i media konserwatywne, a to jest zjawisko nieistniejące w całym świecie zachodnim.

Cały czas jest jeden głos elit politycznych, środowisk naukowych. To jest bardzo przykre bo mamy do czynienia z despotyzmem. My tu jesteśmy krajem niezwykłym i trzeba to zauważać. Wojna dotyczy przede wszystkim fundamentalnych kwestii moralnych: życia i śmierci – wyjaśnia Legutko.

Prof. Legutko określa Polskę jako jeden z ostatnich wolnych narodów. Pochyla się nad problemem nadmiernej wrogości wobec Polski.

Wrogość do polskiego rządu, partii rządzącej polega nie na tym co rządzący robią, ale kim są. Traktowani są oni jako ciało obce, które musi zostać zniwelowane – mówi profesor.

Profesor podkreśla, że opozycja dąży do likwidacji strony konserwatywnej. My jako konserwatyści nigdy nie dążyliśmy do zlikwidowania tej drugiej strony, a takie zjawisko ma miejsce w nieprzyjaznych dla nas środowiskach – mówi.

Gość Poranka WNET zwraca również uwagę na język, którym operuje opozycja w stosunku do partii rządzącej. Mówi o wulgaryzacji, brutalności i obelgach.

Rozmowy można wysłuchać w części trzeciej Poranka WNET

Zapraszamy!

Rodkiewicz: Korea Północna próbuje uwolnić się od Chin. Planowane w Wietnamie spotkanie z Trumpem może to uwypuklić

Dr Witold Rodkiewicz o szczycie w Wietnamie, gdzie mają się spotkać Donald Trump i Dzong Un. Historyk jest przekonany, że zbliżające się spotkanie świadczy o większej sile Chin i USA aniżeli Rosji.

Historyk zauważa, że od kilku lat znaczenie Rosji w polityce dalekowschodniej drastycznie spadła, szczególnie po zwycięstwie Trumpa i wprowadzeniu sankcji. Wcześniej mógł korzystać ze swoich wpływów w Korei Północnej, jednak od ostatniego spotkania Trump-Kim Jong Un stracił on tamtejsze wpływy.

W Korei Północnej wpływy tracą też Chińczycy. Rodkiewicz spekuluje, ile wyniknie z wymuszonej w traktacie denuklearyzacji Korei Północnej. Zauważa, że nowy przywódca jest inny niż jego ojciec i dziadek, ma nieco szersze horyzonty, całkiem możliwe, że planuje szersze otwarcie się na zachodnie rynki i zmiany modelu na „wietnamski”, czyli mieszana gospodarka kontrolowana w większości przez rząd.

Rodkiewicz studzi jednak nadzieje na zjednoczenie. – Nomenklatura boi się, że zjednoczenie Korei skończy się dla niej tak jak dla nomenklatury wschodnioniemieckiej, to znaczy utratą wpływów – mówi. Mimo wszystko, fakt, że Kim zaczyna cokolwiek zmieniać należy uznać za dobry znak.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Błażejak: Podczas konferencji w Paryżu o Holokauście nazwano Polaków „nienawistną hordą” w stosunku do Żydów

– Podczas konferencji nie dano Polakom dojść do głosu, ponieważ rozdawaliśmy swoje własne materiały na temat Ireny Sendlerowej czy ratującej Żydów grupy berneńskiej – mówi Marek Błażejak.


Marek Błażejak mówi w Poranku o drugim dniu konferencji pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Zagłady”, która odbyła się w Paryżu 21 i 22 lutego. Drugi dzień wydarzenia stanowił kontynuację przekazu z dnia poprzedniego, którego treścią było ponoszenie odpowiedzialności za Holokaust głównie przez Polaków.

22 lutego Polskę reprezentowały m.in.: badaczka Joanna Tokarska-Bakir i dziennikarka związana z Gazetą Wyborczą Anna Bikont.

„W wywiadzie pani Bikont poświęconemu Irenie Sendlerowej dowiedzieliśmy się, że Polska tworzyła olbrzymi mit wokół Sendlerowej po to, żeby zneutralizować efekt wywołany w społeczeństwie i w ogóle na świecie przez wydanie >>Sąsiadów<< Jana Grossa”.

Pierwsza z wymienionych prelegentek natomiast zaprezentowała wykład dotyczący pogromu kieleckiego z 1946 r. Stwierdzając, że powołuje się na świadectwa naocznych świadków tej zbrodni poinformowała, że do Żydów nie strzelali policjanci, a jedynie cywile. Gość Poranka zaznacza, że według jego wiedzy oświadczenie badaczki jest kłamstwem.

Podczas konferencji stwierdzono także, iż nazwa Muzeum Auschwitz-Birkenau jest niewłaściwa, ponieważ poprzez nią Polacy przerzucają swoją winę za dokonanie Zagłady na Niemców. Według części obecnych człon „Auschwitz” powinno zastąpić określenie „Oświęcim”.

Błażejak zaznacza, że drugiego dnia wydarzenia, podobnie jak w dniu poprzedzającym, nie dano polskiej publiczności dojść do głosu. Powodem tego stanu rzeczy było tym razem rozprzestrzenianie przez część działaczy z Polski własnych materiałów w języku francuskim dotyczących Ireny Sendlerowej czy grupy berneńskiej – dyplomatów, którzy próbowali ratować Żydów fałszując paszporty latynoamerykańskie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Adamski: Nie będę oryginalny… ja też żałuję, ze „Zimna wojna” nie dostała statuetki za najlepszy film zagraniczny

Żałuję, że nie film z Polski, ale wygrana „Romy” Curaona była do przewidzenia – tak krytyk filmowy Łukasz Adamski komentuje w Poranku WNET 91. galę rozdania nagród amerykańskiej Akademii Filmowej

Gościem Poranka WNET jest krytyk filmowy i dziennikarz Łukasz Adamski.

Nie będę oryginalny i tak jak większość polskich krytyków powiem, że, szkoda, że Zimna Wojna nie zgarnęła statuetki za najlepszy film zagraniczny, ale to było do przewidzenia, biorąc pod uwagę, że konkurowała z Romą Cuarona, nakręcony w podobny sposób jak film Pawlikowskiego. Liczyłem, że złoty rycerz za zdjęcia powędruje do Łukasz Żala, ale tu też górą był Cuaron – mówi.

Adamski uważa meksykańskiego reżysera za wielkiego zwycięzcę Gali, gdyż dostał jeszcze statuetkę za najlepszą reżyserię. W kategorii o film roku ubiegł go jednak „Green Book”. – To nie jest mój ulubiony film roku. Liczyłem, że nagroda przypadnie albo Romie albo „Faworycie” Lanthimosa, która, jeśli nie liczyć oscara dla drugoplanowej aktorski dla Olivii Colman, został niemalże kompletnie zignorowany przez Oskary – komentuje krytyk.

Adamski uważa, że gala była nudna i ideologiczna. Czemu? Niemal wszystkie nagrodzone produkcje podejmowały temat rasizmu w stosunkach między białymi i czarnymi. Zauważa również, że statuetkę za reżyserię dostał meksykanin Cuaron, a wręczał ją jego rodak, zeszłoroczny triumfator Guillermo del Toro. – Hollywood bardzo zmienia się pod względem etnicznym, meksykanie zaczynają odgrywać coraz większą rolę – opowiada. Adamski spekuluje, na ile sukces Romy to szczere docenienie tego arcydzieła, a na ile chęć dania odegrania się na Donaldzie Trumpie.

Komentując sukcesy „Bohemian Rhapsody”, Adamski wątpi by akurat w tym wypadku ideologia była podstawą sukcesu, gdyż wątki LGBT były w filmie Singera wręcz zmarginalizowane. Zarzuca wręcz, że „Bohemian Rhapsody” wykrzywia wizerunek Freddiego Mercury’ego jako libertyna! Chwali kreację Ramiego Maleka, i uważa, że zasłużył na Oscara za rolę pierwszoplanową. – Jednak przyznaję, że kciuki trzymałem za Bradleya Coopera w „Star is Born” i Christian Bale’a za rolę wiceprezydenta Dicka Cheneya w Vice – dodaje.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Żaryn: My sami dostarczyliśmy antypolskiej amunicji, legitymizując osoby, które nie są reprezentatywne w tym temacie

Prof. Jan Żaryn bardzo krytycznie wypowiada się o sposobie organizacji paryskiej konferencji poświęconej Zagładzie. Twierdzi, że polski rząd nie powinien wspierać projektów godzących dobre imię Polski

Prof. Jan Żaryn komentuje w Poranku WNET paryską konferencję pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Zagłady”. Uważa, za żenujący fakt, że współorganizatorem wydarzenia jest Polska Akademia Nauk. – My sami jako Polacy dostarczyliśmy amunicji antypolskiej legitymizując wystąpienia osób, które nie są reprezentatywne w tym temacie – mówi kategorycznie. Przypomina, że zignorowano osoby, których badania nie pasują do narracji prezentowanych na konferencję. Chodzi m.in. o prof. Chodakiewicza, Gontarczyka czy samego Żaryna.

Dla Żaryna hańbiące jest przyznawanie grantów „naukowcom” pokroju Jana Tomasza Grossa czy Barbary Engelking. – To masochizm – mówi. Autor „Dziejów Kościoła w Polsce” sądzi, że antypolskie tezy dotyczące zagłady Żydów wynikają z jakiejś niechęci wobec naszego kraju.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

organizacji konfer poświęconej Holokaustowi konferencji w Paryżu. Sugeruje również, że Polska nie powinna dotować projektów godzących w jej dobre imię

Agora chce, żeby Radio Zet było w jej portfelu – docelowo w całości. UOKiK chce zbadać zapowiadaną transakcję

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyjrzy się fuzji na rynku mediów. Agora zapowiada wykupienie mniej niż połowy akcji w Grupie Eurozet, jednak w perspektywie trzech lat przejęcie całości

Wykupienie Grupy Eurozet (nadawcy Radia Zet) przez Agorę S.A., właściciela m.in. „Gazety Wyborczej” od Czech Media Invest zbada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Spółka poinformowała w komunikacie, że na zakup Eurozetu wyda 130,7 mln złotych, co da jej 40 proc. udziałów w Eurozet. Ale z czasem nabędzie całość.

Sprzedaż Radia Zet to najważniejsze od lat wydarzenie na ryku polskich mediów. Chęć zakupu radia deklarował m.in. wydawca tygodnika „Sieci” oraz „wPolityce.PL”, ZPR Media (wydawca „Super Expressu” i Radia Eska) oraz PMPG Polskie Media (wydawca „Wprost”).

Technicznie przjęcie Eurozet przez Agorę ma wyglądać tak, że najpierw Agora oraz SfS Ventures Agora i czeska spółka SFS Ventures nabędzie 40 proc. udziałów w Grupie Eurozet, zaś do 2022 roku nabędzie 100 proc. akcji grupy.

Agora informuje, że zapłaci 130,7 mln złotych (choć cena może zostać zmieniona po publikacji wyników finansowych Eurozet), które będzie miała ze środków własnych oraz kredytu bankowego. W pierwszej transzy. Później dopłaci i przejmie kontrolę nad całą resztą akcji Grupy Eurozet. I właśnie dlatego przejęciu będą się przyglądać inspektorzy UOKiK-u.

– Zasadniczo tego typu koncentracje podlegają naszej ocenie. Czekamy na decyzje spółek uczestniczących w tej transakcji. Na pewno będziemy się jej przyglądać – zastrzega w rozmowach z dziennikarzami Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Choć Eurozet, do którego należą Radio ZET, Antyradio, Meloradio (kiedyś ZET Gold), Radio Plus i Chillizet jest spółką przynoszącą zyski (38 mln zł. w 2017 roku) słuchalność rozgłośni radiowych w grupie znacznie spada. Według badania Radio Track słuchalność „Zetki” (przy ogromnej rozpoznawalności rozgłośni) spadła z 13,9 (2017 r.) do 12,3 proc. (2018 r.). Pozostałe stacje radziły sobie jeszcze gorzej. Antyradio miało 2 proc. udziału w rynku, Meloradio – 0,9 proc., a Chillizet – 0,2 proc.

Wydawca „Gazety Wyborczej” posiadający stacje Radio Złote Przeboje, Radio Pogoda i Rock Radio oraz udziały w Radiu TOK FM zaznaczał, że przejęcie 40 proc. akcji nie będzie wymagało zgody UOKiK, jednak w związku z deklaracją przejęcia całości spółki transakcja będzie oznaczała koncentrację kapitału u jednego właściciela w danym segmencie rynku i konieczność badania jej przez UOKiK.

Bosak: PiS jest bierny wobec zagrożeń ze strony Unii Europejskiej. Do PE należy wysłać osoby broniące interesu Polski

Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego, komentuje polską scenę polityczną w kontekście zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz przedstawia postulaty swojego ugrupowania


Polityk uważa, że dwie główne siły polityczne – PO i PiS, różnią  się od siebie tylko pozornie, głównie nastawieniem dla siebie nawzajem. Ich programy polityczne jest bardzo zbliżone.

– W fundamentalnych rzeczach takich jak polityka zagraniczna, podejście do kwestii związanych z poprawnością polityczną oraz budowanie coraz bardziej opiekuńczego państwa. Te siły się prawie nie różnią – opowiada Krzysztof Bosak.

Jego zdaniem mamy w Polsce obecnie kartel medialno-polityczny, który jest w stanie do tego stopnia manipulować społeczeństwem, że nie widzi ono żadnej alternatywy, zaś próby przebicia się do mainstreamu z alternatywnymi propozycjami są niemal niemożliwe.

Krzysztof Bosak zapowiada jaką politykę Ruch Narodowy będzie reprezentować w Parlamencie Europejskim, pod oczywistym warunkiem, że wyborcy obdarzą kandydatów RN zaufaniem w w najbliższych wyborach.

– Ruch Narodowy w PE będzie artykułować sprzeciw dla Unii Europejskiej i wszystkiego co ona za sobą niesie – mówi Bosak. I dalej: – Uważam, że jeżeli Polacy chcą mieć w PE reprezentacje, które będzie bronić interesu narodowego to powinni zagłosować na osoby, które były przeciwko traktatowi Lizbońskiemu, oraz przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej. Osoby, które nie boją się powiedzieć europejskim komisarzom, czy europosłom z poprawnych politycznie ugrupowań, jakie w Polsce panują dziś nastroje.

Jak ocenia gość Poranka Wnet, przez ostatnie lata mogliśmy zaobserwować, że europosłowie PiS albo byli bierni wobec polityki Unii Europejskiej, albo gryźli się w język i prowadzili poprawne politycznie dyskusje. – Teraz trzeba to przełamać – dodaje.

Krzysztof Bosak negatywnie ocenia również politykę zagraniczną prowadzoną przez rządy PiS.

„PiS wciągnął nas w  niekończące się sprawdziany tego, jak przestrzegana jest w Polsce demokracja, chociażby przez zaproszenie do nas Komisji Weneckiej. Obóz rządzący prowadzi również upokarzająca politykę wobec Izraela czy wobec USA”.

Polityk dodaje, że jego zdaniem trzeba wysłać do Brukseli ludzi asertywnych, mających wyczucie interesu narodowego i nie próbujących wpisywać w główne trendy, tak jak robi to np. minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz, czy Morawiecki, który np. przechwalał się za granica, ze przyjmujemy uchodźców i imigrantów, czyli jesteśmy krajem zmierzającym w stronę multikulturowości, choć nie mówi się tego naszemu narodowi.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy!

JN

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Okiem Jastrzębskiego: 50-100 bojowników ISIS mogło być przeszmuglowanych do Syrii tylko przez jedno przejście graniczne

Nagrania z podsłuchów uzyskane przez tureckiego dziennikarza i zarazem przewodniczącego Sztokholmskiego Centrum Wolności rzucają cień na działania Turcji w regionie Bliskiego Wschodu.

Kurdyjska agencja Firat News Agency (ANF) powiązana z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) poinformowała o ujawnieniu przez tureckiego dziennikarza i zarazem przewodniczącego Sztokholmskiego Centrum Wolności Abdallaha Bozkurta nagrań z podsłuchów założonych osobom odpowiedzialnym za szmugiel bojowników chcących przyłączyć się do Państwa Islamskiego w Syrii.

Nagrania uzyskane przez Abdallaha Bozkurta dowodzą, że istniało porozumienie między aparatem bezpieczeństwa Turcji a dowództwem ISIS (Państwa Islamskiego), zgodnie z którym przemytnicy ludzi mogli działać swobodnie na odległości 822 km od granicy turecko-syryjskiej. Ponadto, porozumienie pozwoliło na transport rannych bojowników Państwa Islamskiego na terytorium Turcji w celu ich hospitalizacji.

Według ujawnionych danych, za szmuglowaniem bojowników ISIS miał stać 36-letni obywatel Turcji imieniem Ilhami Bali. Działając pod pseudonimem “Abu Bakr”, Bali miał zapewniać podróż w obie strony bojownikom tak zagranicznym jak i lokalnym.

Poza ludźmi, Bali przemycał dla Państwa Islamskiego kajdanki, buty, ubrania, części dronów, lornetki a nawet łodzie.

Ujawnione nagrania rozmów telefonicznych potwierdziły, że władze tureckie wiedziały o działalności 33 tureckich obywateli pracujących dla ISIS jako kierowcy-przemytnicy.

Bali jest oskarżony również o zorganizowanie w 2015 roku trzech zamachów terrorystycznych w Turcji, które łącznie pochłonęły 142 istnienia. Pomimo, że władze tureckie doskonale zdawały sobie sprawę z lokalizacji Baliego i pomimo że sądy wydały liczne wezwania do zatrzymania go, rząd Erdogana pozwolił mu swobodnie przemieszczać się między Turcją a Syrią, informuje Abdallah Bozkurt.

W nagranej rozmowie telefonicznej, Gruzin Lacha Nadiraszwili prosi Baliego o zorganizowanie półciężarówki w celu zabrania czterech bojowników z centrum handlowego w tureckim mieście Gaziantep. Innym razem rozmówcą Baliego jest Rosjanin Oleksander Puszccuk, który sprowadził do tego samego miasta 11 bojowników potrzebujących transportu do Syrii.

Na jednym z nagrań słychać Baliego, który wyjawia, że dziennie na jednym przejściu granicznym do Syrii jest w stanie przedostać się od 50 do 100 bojowników. Dziennikarz Abdallah Bozkurt ocenia, że zgodnie z tymi danymi do Syrii rocznie może być przemyconych nawet 15,000 osób przez turecko-syryjską granicę.

Ilhami Bali organizował również leczenie dla rannych bojowników w ankarskim szpitalu M.I.S. Danismanlik. Na jednym z nagrań słychać właściciela szpitala M.I.S. Sawasa Dogru żądającego od Baliego 62 000 USD za leczenie 16 bojowników ISIS. Podczas innej konwersacji, słychać Dogru narzekającego na niezapłacony rachunek opiewający na 150 000 USD – koszt operowania kilku terrorystów ISIS przeszmuglowanych z Syrii.

Co więcej, nagrania wyjawiają uwikłanie Organizacji Wywiadu Narodowego (MIT) w pomoc świadczoną dżihadystom. Służby tureckie miały pomagać bojownikom ISIS w unikaniu tureckiej policji. Między służbami wywiadu a policją dochodziło wręcz do poważnych konfliktów. Na przykład, w 2014 roku agenci MIT zostali przyłapani na szmuglu wielu sztuk broni dla dżihadystów w Syrii. Według Bozkurta, rząd turecki szybko wypuścił aresztowanych funkcjonariuszy MIT, zaś dziennikarza, który o zajściu napisał, oskarżył o zdradę.

Bozkurt podaje również, że szef MIT Hakan Fidan jest bliskim współpracownikiem prezydenta Erdogana.

W kolejnej zarejestrowanej rozmowie dało się słyszeć tureckiego żołnierza informującego przemytnika Baliego, że dostanie cokolwiek będzie mu potrzebne aby zrealizować szmugiel. Obaj rozmówcy zapewnili się, że nie zajdą żadne konfrontacje między ISIS a turecką strażą graniczną.

Dziennikarz Abdallah Bozkurt podkreślił opieszałość tureckich sądów w wydawaniu wyroków w sprawach związanych z ISIS, al-Kaidą i innymi zbrojnymi grupami dżihadystycznymi. Według dziennikarza pokazuje to jak bardzo rząd turecki jest nieskory, aby skutecznie skazywać bojowników ISIS, wykazując z drugiej strony więcej determinacji w stosowaniu drakońskich środków wobec niewinnych dziennikarzy, aktywistów broniących praw człowieka, akademików czy oponentów politycznych, których umieszcza w więzieniach.

Krótko o szczycie Unia Europejska-Liga Państw Arabskich

Jak na razie na historycznym, bo pierwszym w dziejach, szczycie Unii Europejskiej i Ligi Państw nic szczególnego nie wydarzyło się.

Agencja informacyjna z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, należąca zaś do Królestwa Arabii Saudyjskiej, Al-Arabiya pisze o tym, że prezydent Egiptu Abd Al-Fattah As-Sisi (Od 10 lutego również przewodniczący Unii Afrykańskiej) zapowiada nadejście czasu międzynarodowej solidarności, aby chronić świat przed terroryzmem.

W mowie otwierającej szczyt europejsko-arabski w Szarm asz-Szajch, As-Sisi podkreślił, że terroryzm i radykalizm to dwie żmije zagrażające całemu Światu i regionowi Bliskiego Wschodu.

Wezwał również kraje arabskie i europejskie do stanięcia w jednym szeregu, aby stawić czoła także innym problemom, takim jak kryzysy w Libii, Syrii, Jemenie i Palestynie.

As-Sisi wezwał do rozwiązania kluczowej dla Arabów kwestii palestyńskiej, będącej, według as-Sisiego, pierwszą kością niezgody w regionie. Prezydent nawoływał także do rozwiązania problemu nielegalnych migrantów z regionu Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, migracji oraz zorganizowanej przestępczości.

Tymczasem, Król Arabii Saudyjskiej Salman bin Abd Al Aziz zapewnił, że wsparcie Iranu dla bojowników plemienia Hutich w Jemenie i jego agresywne mieszanie się w sprawy niezależnych państw wymaga zjednoczonego, międzynarodowego stanowiska, aby zobligować Iran do postępowania zgodnie z zasadami dobrego sąsiedztwa i prawem międzynarodowym oraz do położenia kresu jego programowi nuklearnemu.

Podkreślił, że kryzys migracyjny i kwestia uchodźstwa to najbardziej naglące problemy humanitarne. Król zaznaczył, że zgodnie z podstawowymi arabskimi i islamskimi wartościami, Królestwo nie zwleka i nie zaniedbuje obowiązku na nim spoczywającym jakim jest udzielanie pomocy humanitarnej bez dyskryminacji religijnej czy etnicznej. Dodał również, że Królestwo przeznaczyło więcej niż 35 miliardów dolarów na pomoc humanitarną w 80 krajach.

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Demokraci chcą zablokować stan wyjątkowy w USA i uniemożliwić Donaldowi Trumpowi budowę muru na granicy z Meksykiem

Donald Trump próbuje sięgać po władzę w sposób niekonstytucyjny – uważa kongresmen Joaquin Castro, który w Izbie Reprezentantów pilotuje specjalną rezolucję Demokratów kasującą stan wyjątkowy.

Przypomnijmy, że Trump ogłosił stan wyjątkowy w piątek 15 lutego w związku z tym, że Demokraci stanowiący większość w Kongresie USA nie zgodzili się na przekazanie sześciu mld dolarów na budowę muru na granicy z Meksykiem, który miał powstrzymać nielegalną imigrację do USA oraz przemyt narkotyków – zdaniem Trumpa zagrażający bezpieczeństwu wszystkich stanów.

Trzy dni później 16 amerykańskich stanów złożyło pozew do sądu przeciw Trumpowi w związku z ogłoszeniem stanu wyjątkowego. Prawnicy stanowi określili działania Trumpa jako nadużycie władzy prezydenckiej.

Podobnego zdania są Demokraci i – uwaga – część Republikanów. Stąd projekt rezolucji, która ma być głosowana w przyszłym tygodniu. Ma ona unieważnić stan wyjątkowy, na mocy którego Trump usiłuje sięgnąć po tzw. przywilej władzy wykonawczej i obejść Kongres. W ramach kompromisu osiągniętego między Republikanami i Demokratami w ustawie budżetowej kongresmeni przeznaczyli na budowę umocnień na granicy z Meksykiem 1,37 mld dolarów zamiast 5,7 mld, których domagał się Donald Trump.

Jak informują amerykańskie media część Republikanów deklaruje, że jest skłonna jest w Senacie zagłosować przeciw wprowadzeniu stanu wyjątkowego przez Trumpa. Dlaczego? Ich zdaniem zaakceptowanie go oznaczałoby niebezpieczny precedens ograniczający władzę ustawodawczą, w gestii której leży dysponowanie publicznymi pieniędzmi.

Jeżeli rezolucja zostanie przegłosowana przez obie Izby Kongresu Donald Trump zawetuje ją. Odrzucenie jego weta będzie wymagało większości dwóch trzecich w obu izbach parlamentu, których Demokraci i zbuntowani Republikanie nie mają.

Stowarzyszenie Aquila oraz Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej zajmą się pomaganiem konsumentom

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wybrał organizacje, które przez kolejne dwa lata będą bezpłatnie pomagać konsumentom. Są to Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej i Stowarzyszenia Aquila.

Celem konkursu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów był wybór projektów dotyczących ochrony konsumentów, w szczególności – informacyjnych, edukacyjnych oraz pomocy prawnej i procesowej na każdym etapie sporu konsumenckiego. Na realizację tego zadania UOKiK przeznaczył 2 mln zł w ciągu dwóch najbliższych lat.

Do UOKiK wpłynęły dwie oferty. Komisja konkursowa wybrała propozycję konsorcjum Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej i Stowarzyszenia Aquila. Oba stowarzyszenia wśród swoich najważniejszych zadań wymieniają bezpieczeństwo konsumentów oraz ich świadomość prawną. KIGS szczególną uwagę poświęca seniorom, przeciwdziałając mechanizmom wykluczenia społecznego. Aquila poza poradnictwem konsumenckim koncentruje swoje działania na pomocy procesowej.

– Konsorcjum uzupełnia się w zakresie wiedzy merytorycznej oraz doświadczenia w działaniu na różnych płaszczyznach, zarówno z instytucjami, jak i z grupami wrażliwymi. Dlatego zdecydowaliśmy się powierzyć tę ważną rolę dwóm organizacjom – wyjaśnia Marek Niechciał, prezes UOKiK.

Wybrane stowarzyszenia będą uzupełniać i wspierać istniejący system ochrony konsumentów, zwłaszcza w tych dziedzinach, które UOKiK identyfikuje jako najpoważniejsze zagrożenia na rynku konsumenckim. Są to m.in.: misselling produktów finansowych oraz nieuczciwe praktyki rynkowe przy sprzedaży poza lokalem przedsiębiorstwa. Ich działalność skupi się na tych regionach, w których ochrona konsumentów jest na niższym poziomie niż w innych częściach kraju.

Oprócz prostego poradnictwa projekt jest nastawiony na przygotowywanie konsumentów do procesów sądowych. Organizacje zaproponowały też stworzenie strony internetowej, na której będą dostępne proste porady oraz wzory pism procesowych do wykorzystania przez konsumentów. Jest to także projekt edukacyjny. Zwycięskie stowarzyszenia będą docierać do konsumentów, m.in. organizując spotkania i wykłady – nie tylko w dużych miastach, ale i w terenie podczas różnego rodzaju imprez lokalnych. Do młodych konsumentów ma być skierowana specjalna interaktywna gra. Stowarzyszenia przewidziały również integrację instytucji chroniących konsumentów, w tym szkolenia dla rzeczników konsumentów.

Nowe poradnictwo dla konsumentów zacznie działać w ciągu najbliższych kilku tygodni. Projekt będzie trwał do końca 2020 r.