Kalejdoskop powyborczy: Co to jest polityka? To, co moje, jest najmojsze! Kto o tym nie pamięta, najczęściej przegrywa

Jaki jest stan Polski po wyborach? Grozi nam „kaszana”. Partie schodzące spotkały się z partiami napierającymi i każda z nich jest albo zdemoralizowana, albo niedoświadczona politycznie.

Ryszard Surmacz

  • Demokracja
    Demokracja w czasie pokoju jest wartością, w czasie przejściowym – obciążeniem, a podczas wojny klęską.
  • Co to jest polityka (bez osłonek)?
    Najkrócej mówiąc: to, co moje, jest najmojsze! Kto o tej regule zapomina, najczęściej przegrywa.
  • Słabe państwo
    Państwo, w którym demokracja przeradza się w anarchię; administracja płaci za złą pracę, społeczeństwo nie rozumie, że bylejakość i miałkość wykluczają je z wszelkiej gry o przyszłość, a wszyscy udają, że o coś im chodzi. Słabe państwo to takie, w którym obywatele rozkradają własne mienie, nie wiedząc, że nie są w stanie obronić tego, co wcześniej nakradli.
  • Silne państwo
    Państwo, którego obywatele rozumują kategoriami dobra wspólnego, w którym demokracja ma jasno określone reguły, a na ich straży stoi organ wykonawczy. To takie państwo, w którym świadomość obywateli cechuje wrażliwość 1000 lat dziejów, a wykonywana przez nich praca buduje nie tylko własną wspólnotę i dobrobyt, ale także majątek trwały, który wszyscy są w stanie obronić własnymi rękami.
  • Polska po wyborach
    Używając języka młodzieżowego – grozi nam „kaszana”. Znaleźliśmy się bowiem w okresie, w którym stan przejściowy związany z losem UE i cywilizacji chrześcijańskiej nałożył się na stan przejściowy na polskiej scenie politycznej. Partie schodzące spotkały się z partiami napierającymi i każda z nich jest albo zdemoralizowana, albo niedoświadczona politycznie. Żal, że 30 lat po 1989 r. wciąż niedojrzała scena polityczna ma szansę się kompletnie rozpaść i pozostawić Polskę w stanie masy upadłościowej. Chyba że skonsoliduje się i poważnie zacznie budować państwo i własną przyszłość.
  • Co powinien zrobić Jarosław Kaczyński?
    Polityka socjalna nie sprawdziła się, dlatego też, nie rezygnując z niej, w najbliższej kadencji powinien bardzo mocno położyć nacisk na zbudowanie polskiego narodu. Tylko taka opcja daje możliwość wygranej w następnych wyborach. Drugim warunkiem jest weryfikacja we własnych szeregach regionalnych – podczas kampanii ci ludzie byli zupełnie niewidoczni. (…)

Cały „Kalejdoskop polityczny” Ryszarda Surmacza znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

„Kalejdoskop polityczny” Ryszarda Surmacza na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Długi marsz w stronę V Rzeczypospolitej (12). Między komunizmem, socjalizmem i żerowiskiem/ Felieton Jana A. Kowalskiego

Bez najmniejszych wątpliwości wolę państwo socjalistyczne niż komunistyczne lub żerowisko. Niezależnie od tego, kto będzie na nim (na nas) żerował. I mam nadzieję, że z Wami jest tak samo.

Na takim właśnie odcinku drogi znajduje się strukturalnie i społecznie państwo polskie. Oby pozostawało na nim jak najkrócej. Od rozpoznania, gdzie jesteśmy, zależy dalsza droga, której długość liczyć trzeba jak na górskim szlaku – nie kilometrami, ale czasem przejścia. Zatem na miarę mojego rozumu spróbuję wszystko objaśnić.

Od 1989 roku państwo polskie już nie jest komunistyczne. Bo komunistyczne było od roku 1945 do 1989, gdy władzę nad wszystkim trzymała w swoim ręku sowiecka bolszewia. To bolszewicy różnych nacji odebrali Polakom własność (poza drobną rolną), środki produkcji i handel. I tak przeorganizowali budżet państwa, żeby wszystkie pieniądze wypracowywane przez Polaków trafiały do Centrali. Dzięki temu bolszewicy mogli organizować życie wszystkich Polaków. Wypłacać co miesiąc kieszonkowe zwane pensją i niszczyć nas fizycznie i psychicznie. W wymiarze ekonomicznym system bolszewicki sprowadzał się do totalnego zarządzania coraz większą biedą. Z biegiem lat wyczerpywały się bowiem zasoby materialne i ludzkie przedwojennego państwa. Jeżeli porównamy to z innymi państwami zniewolonymi przez komunizm, zobaczymy ten sam obraz, obraz postępującej społecznej nędzy. I obraz postępującego zubożenia warstwy rządzącej, co prowadzi w końcu do odrzucenia przez nią samą bolszewickiej doktryny. W naszym przypadku – z rozkazu najważniejszej, moskiewskiej Centrali.

Nie ma dobrej nazwy w naukach społecznych na nazwanie systemu, który narzucono nam przy Okrągłym Stole. Myślę, że mało naukowy termin ‘żerowisko’ najbardziej oddaje istotę rzeczy.

Odrzucono bolszewizm (marksizm-leninizm-stalinizm) jako obowiązującą wszystkich pod karą więzienia doktrynę. I odrzucono ambicję centralnego zarządzania dobrem społecznym. Ale nie oddano Polakom pieniędzy zabranych wcześniej właśnie w tym celu: systemowego dopłacania do mleka, mieszkań, mundurków szkolnych i małego fiata. Bo bolszewicy lepiej znali nasze potrzeby niż my sami. Pozwolono zwykłym Polakom  martwić się o siebie samych, a nawet wyjeżdżać jak się nie podoba. Za to systemowym, okrągłostołowym kapitalistom pozwolono przejąć dużą część majątku narodowego. Pozostałą oddano w ręce zachodniego kapitału, zapewniając mu przy tym przewagę konkurencyjną dzięki rozlicznym przywilejom.

Dla pełnego zabezpieczenia interesów towarzyszy-biznesmenów i towarzyszy-emerytów ustanowiono specyficzny porządek prawny, przypieczętowany w roku 1997 obowiązującą do tej pory konstytucją. To nie bez powodu rozmaici Obywatele wymachują ową KON-STY-TU-CJĄ. Konstytuuje ona bowiem chaos poprzez przenikanie się i wzajemne znoszenie kompetencji organów państwa. Po to, żeby nieformalny okrągłostołowy obóz w nieskończoność rządził i grabił Polaków. I żeby robił to bezkarnie, mając TW (to od towarzyszy 🙂 ) sędziów w kieszeni. I chyba już zaczynamy rozumieć, że z podobnego powodu – obrony żerowiska – ten okrągłostołowy porządek jest broniony przez brukselskie kręgi.

Z żerowiskiem od 2015 roku walczy Obóz Dobrej Zmiany i w całej rozciągłości tę walkę popieram. Niech rządzi i oczyszcza Polskę z patologii żerowiska przez kolejną kadencję. Ale niech robi to skutecznie. Systemowo, a nie doraźnie i bez skutków trwałych.

Skoro PiS jest partią socjalistyczną, to niech wreszcie wprowadzi w Polsce socjalizm. Nie żartuję. Jestem jak najbardziej za. Bo wprowadzenie w Polsce socjalizmu (nie bolszewizmu) będzie jednoznaczne ze zmianą systemu finansowania państwa. I polegać musi na odrzuceniu bolszewickiego systemu odbierania przez Centralę wszystkich pieniędzy wypracowywanych przez polski naród. Systemu ustanowionego w latach 1945-47, zmodyfikowanego pseudoreformą samorządową, potęgującą rozwój patologii społecznej, a nie rozwój samorządności Polaków.

Nie marzę na razie o Szwajcarii pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, gdzie 70% wszystkich dochodów państwa zbiera się i pozostawia w gminie i kantonie. Marzę o socjalistycznej Szwecji i socjalistycznych Niemczech, gdzie 50% budżetu jest zbieranych i pozostawianych w rękach społeczności lokalnych. I takiego sprawiedliwego i socjalistycznego państwa od Obozu Dobrej Zmiany oczekuję. To zmiana konstrukcji budżetu państwa jest tą podstawową zmianą, dzięki której możemy przejść od pokomunistycznego systemu żerowiska do zachodniego systemu socjalistycznego. Bo socjalistyczny Zachód zrozumiał niebolszewicką prawdę oczywistą, że łatwiej jest uprawiać socjalizm, gdy kasa państwa jest pełna. A żeby kasa była pełna, przedsiębiorcy prywatni muszą ją zapełnić. Dlatego najpierw zapewnia im się dogodne warunki rozwoju, a dopiero potem opodatkowuje. I zatrudnianych przez nich pracowników również. I to jest podstawowa różnica pomiędzy socjalizmem a komunizmem. Socjalistycznym zarządzaniem dobrobytem i komunistycznym zarządzaniem nędzą. Ubóstwo było wpisane w komunistyczną doktrynę, a największą zbrodnią przeciwko niej było odchylenie burżuazyjne. To stąd wynikało odebranie obywatelom pieniędzy i możliwości ich samodzielnego zarabiania.[related id=71213]

Chyba czas już tę podstawową różnicę zrozumieć. I przyjąć wreszcie w Polsce socjalizm w jego zachodnim wydaniu. Wszystkie inne reformy państwa i branżowych dziedzin życia społecznego są zależne od tej jednej podstawowej zmiany. Jeżeli jej nie dokonamy, niczego nie dokonamy. Dlatego tym razem nie będę omawiał szczegółów; robiłem to nie raz i jeszcze nie raz będzie okazja.

Dopiero zmiana struktury budżetu państwa na niebolszewicką, na socjalistyczną, pozwoli zaistnieć IV Rzeczypospolitej. A jak już wiecie, bez IV nie będzie mogła zaistnieć wolna i zamożna V Rzeczpospolita – moja dziedzina. Ale nawet tej IV gotów jestem bronić (o tym za tydzień), choćbym do końca życia miał pozostać Janem Kowalskim bez ziemi. Bo bez najmniejszych wątpliwości wolę państwo socjalistyczne niż komunistyczne lub żerowisko. Niezależnie od tego, kto będzie na nim (na nas) żerował. I mam nadzieję, że z Wami jest tak samo.

Jan A. Kowalski