Jeśman: Stany Zjednoczone odchodzą od zasad własnej konstytucji. Być może bojkot Izraela będzie niedługo penalizowany

O tym jak postrzega wizytę Trumpa w Polsce i tym jak Ameryka odchodzi od własnych konstytucyjnych wartości mówi Wojciech Jeśman, prezes południowokalifornijskiego Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Wojciech Jeśman komentuje zbliżające się spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z  prezydentem Andrzejem Dudą. Mówiąc o nastrojach Polaków w Stanach, stwierdza, że „większość Polonii jeszcze nie rejestruje tego faktu”.

Należę do tej raczej sceptycznej grupy, która patrzy na działania amerykańskie jako po pierwsze próbę rozgrywania Polski w kontekście rosyjskim, realizacji aspiracji żydowskich w Polsce, zabezpieczenia ekonomicznych interesów Stanów Zjednoczonych w Europie, jak również być może dostępu do bardzo bogatych polskich zasobów naturalnych.

Członek Kongresu Polonii Amerykańskiej stwierdza, że „Polska jest dla Stanów krajem marginalnym”. Wizyta będzie miała znaczenie propagandowe, jako wsparcie dla PiS-u, „realizującego interesy amerykańskie”. Odnosząc się do sprawy ustawy 447, stwierdza, że trudno oczekiwać, żeby Polonia sama mogła sobie poradzić z tymi roszczeniami. Raport Kongresu w tej sprawie ma zostać upubliczniony w listopadzie.

Takim głównym wątkiem w ostatnim tygodniu było głosowanie anti-BDS Act, to jest akt związany z bojkotem, dezinwestycjami, sankcjami, które są postulowane wobec Izraela za różne ludobójcze działania, jakich się dopuszcza na ludności palestyńskiej.

Głosami 398 za, 17 przeciw i 5 wstrzymujących się przegłosowano uchwałę potępiającą globalny propalestyński ruch wzywający do bojkotu izraelskich produktów i sankcji wobec Państwa Izrael. Jak komentuje Jeśman, tylko 17 kongresmanów opowiedziało się za pierwszą poprawką, gwarantującą każdemu obywatelowi USA wolność słowa. [Rezolucje przeciwko temu ruchowi podejmowano wcześniej we Francji, Niemczech i Kanadzie i 27. różnych stanach amerykańskich. Ruch został z kolei oficjalnie poparty przez RPA, hiszpańską Nawarrę i stolicę Irlandii. – przyp. red.]

Odpowiadając na pytanie o obchody rocznicy powstania warszawskiego, stwierdza, że „nie zamierzam celebrować niczego”, tylko skupić się na aktualnych problemach Polski i Polaków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


A.P.

Jeszcze o ustawie 447. Przeciętni Amerykanie, ale i wielu politologów uznaje Europę Środkowo-Wschodnią za całość

To, że w Holokauście brały udział Słowacja, Chorwacja, Węgry, Rumunia, a nawet czescy funkcjonariusze Protektoratu Czech i Moraw, nie oznacza, że uczestniczyła w nim także Rzeczpospolita Polska.

Mariusz Patey

Antypolska narracja współgra z działaniami pewnych środowisk w Polsce uprawiających politykę wstydu w imię walki z mitycznym zagrożeniem ze strony wyimaginowanego polskiego faszyzmu. To wszystko nakłada się na antykatolickie nastroje, żywe w części amerykańskiego społeczeństwa.

Niestety są też osoby i organizacje, które postanowiły wyzyskać ten klimat do wyciągnięcia niemałych środków z kieszeni Polaków. Nieliczne polskie polemiki, jak na przykład Joanny Siedleckiej, spotykały się ze zmasowanym emocjonalnym atakiem rodzimych i zagranicznych tropicieli polskiego antysemityzmu. Potem pojawiły się publikacje paranaukowe i naukowe, usiłujące uzasadnić „polską winę”. Prace Jana Tomasza Grossa, Barbary Engelking, Andrzeja Żbikowskiego, Jana Grabowskiego i innych mają stworzyć wrażenie, że tezy uogólniające o „polskim sprawstwie” są – mimo oczywistej postawy rządu emigracyjnego RP, struktur państwa podziemnego – uprawnione. Z drugiej strony podjęto próbę wybielenia kart z życiorysów żydowskich zbrodniarzy popełniających czyny niegodne na Polakach, a często i Żydach. W opiniotwórczych mediach mainstreamowych pojawiło się wiele treści utrwalających niedobry stereotyp mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polaków. Warto zwrócić uwagę, że często tę samą miarę przykładano do stosunków panujących w Generalnej Guberni, w pełni przecież kontrolowanej i zarządzanej przez Niemców, z istniejącą w czasie II wojny światowej sytuacją na Węgrzech, w Rumunii, Chorwacji, Słowacji czy w strukturze parapaństwowej, jaką był Protektorat Czech i Moraw.

I tak doszło do deklaracji terezińskiej, w której państwa-sygnatariusze, także te z kolaboracyjną przeszłością, wezwały do naprawienia krzywd ofiarom wojny wywłaszczonym nieprawnie przez III Rzeszę, a po wojnie przez komunistyczne reżimy.

Dokument upomina się o poszkodowanych Żydów i nie-Żydów. Porusza także kwestię mienia tzw. bezspadkowego, które w intencji sygnatariuszy winno przejść w ręce organizacji pozarządowych i służyć społecznościom żydowskim, upowszechnianiu wiedzy o Holokauście, zachowaniu żydowskich pamiątek kultury materialnej itp. Na tak przygotowany grunt ruszyły z aktywnym naciskiem na polityków amerykańskich organizacje żydowskie, wsparte kancelariami prawno-lobbystycznymi.

Wczytując się w treść ustawy 447, możemy odnieść wrażenie, że USA ustawiają się w pozycji starszego brata demokracji wschodnioeuropejskich, a kongresmeni zobowiązują rząd USA do monitorowania procesu oddawania mienia niesłusznie zabranego ofiarom Holocaustu podczas II wojny światowej i po niej. W myśl deklaracji terezińskiej majątek osób zmarłych bezpotomnie ma służyć ofiarom Holokaustu i ich potomkom, jak też celom edukacyjnym, upowszechnianiu wiedzy o Holokauście i dbałości o materialne pamiątki po wymordowanej społeczności żydowskiej. Z punktu widzenia przeciętnego Amerykanina te postulaty wydają się słuszne. Ci, co przyczynili się do tragedii milionów, nie powinni korzystać z mienia swych ofiar. A co z mieniem ofiar nieżydowskich? O nich ustawa milczy, choć deklaracja terezińska ich nie pomija. A przecież zagładzie byli poddani np. Cyganie czy polskie elity intelektualne w ramach akcji AB. (…)

Majątek zmarłych bezpotomnie obywateli polskich przechodzi według polskiego prawa na własność skarbu państwa.

W Polsce nie było regulacji dzielących obywateli polskich ze względu na przekonania, wyznanie, rasę czy przynależność etniczną; nie ma możliwości specjalnego potraktowania jakieś wyróżnionej grupy obywateli.

Próba narzucenia Polsce rozwiązań przypominających ustawy norymberskie czy prawodawstwa RPA i Rodezji z czasów apartheidu jest nie do przyjęcia i wywołuje protest, myślę – zrozumiały w większości cywilizowanych współczesnych społeczeństw.

Straty, jakich doznali obywatele RP ze strony okupacyjnych władz III Rzeszy i Sowietów, powinny być pokryte przez sukcesorów prawnych tych państw. Współczesne państwo polskie ma jednak ograniczone możliwości dochodzenia takich roszczeń. Jeśli natomiast nieprawnego zaboru mienia dokonali obywatele polscy, to istnieją odpowiednie przepisy umożliwiające dochodzenie takich roszczeń.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Komentarz do ustawy JUST ACT 447” znajduje się na s. 8 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Komentarz do ustawy JUST ACT 447” na s. 8 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ustawa 447. Władze USA nie mogą sugerować innym państwom, jak powinny postępować/ Mirosław Matyja, „Kurier WNET” 60/2019

W którym kraju to spłacanie ma się zacząć, a w którym skończyć? Czy Polacy będą najpierw czekać na spłatę odszkodowań przez Niemców i Rosjan, aby uzyskać środki na wypłacenie odszkodowań np. Żydom?

Mirosław Matyja

Dyplomatyczna bańka mydlana

W Polsce mamy do czynienia z dyplomatyczną bańką mydlaną, której powodem jest uchwalenie ustawy Just Act 447 w USA. Od miesięcy czytamy w prasie i w internecie hasła tego typu: „zagrożenie dla dobra Polski”, „cios w polska suwerenność”, „okradanie Polski”, „Żydzi chcą od nas 300 mld dolarów”. Organizowane są liczne protesty i marsze, komentarze i konstrukcja czarnych scenariuszy nie ustają. Żydzi i Izrael oskarżają w odwecie Polaków o antysemityzm. W tych warunkach rodzi się nawet anty-antysemityzm. Krótko mówiąc, „mleko się wylało” – ale czy ta panika jest uzasadniona?

Spłata już była

Bezspornym faktem jest, ze Żydzi utracili znaczna część mienia w Polsce w wyniku tragicznych wydarzeń w czasie ostatniej wojny światowej. Dlatego w lipcu 1960 r. rząd Polski podpisał ze Stanami Zjednoczonymi umowę, zgodnie z którą zobowiązał się zapłacić 40 mln ówczesnych dolarów amerykańskich za całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli USA (żydowskiego pochodzenia), zarówno osób fizycznych, jak i prawnych, z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę mienia tychże obywateli, które nastąpiło w Polsce przed dniem podpisania i wejścia tej umowy w życie. Spłata tego zobowiązania przez Polskę następowała regularnie w rocznych ratach i została w całości zakończona w styczniu 1981 r. Po prawie 40 latach roszczenia USA pojawiają się ponownie, tym razem w postaci ustawy JUST Act 447, co powoduje zrozumiale oburzenie. To oburzenie jest tym większe, że aktualne roszczenia są nieuzasadnione i przede wszystkim skonstruowane w ramach wewnętrznego prawa amerykańskiego. Tu rodzi się pytanie: czy „era Holocaustu” obejmuje też okres po roku 1960?! Nie jest jednak tajemnicą, że żydowski lobbing w Kongresie Stanów Zjednoczonych jest mocny – a tam, gdzie grupy interesów mają coś do powiedzenia, można również wykreować odpowiednią ustawę.

JUST Act 447

Dlaczego jedna ustawa wzbudza tyle emocji? W tym akcie prawnym chodzi o wypłacenie odszkodowań dla ofiar Holocaustu i ich rodzin, które nie otrzymały dotąd odszkodowania za straty wojenne i powojenne. Ustawa jest bardzo nieścisła, bo nie definiuje dokładnie i jasno ani podmiotu, ani czasu – czyli podstawowych elementów, do których się odnosi. Generalnie termin ‘Holokaust’ należy rozumieć w odniesieniu do ludobójstwa prześladowanych grup etnicznych, narodowych i społecznych oraz więźniów politycznych w obozach koncentracyjnych.

Powszechnie pojęcie to związane jest jedynie albo przede wszystkim z ludobójstwem Żydów w czasie II wojny światowej – i to jest pojęcie zawężone. Holocaust oznacza albo powinien oznaczać zagładę ludności jakiejkolwiek narodowości, nie tylko żydowskiej.

Ustawa odnosi się czasowo do „ery Holocaustu”. Jaka to konkretnie „era”? Czy to lata 1933–45 czy też „tylko” lata 1939–1945? Czy „era Holocaustu” to również tzw. lata stalinowskie, a więc powojenne? Tych konkretów brakuje w ustawie JUST. W każdym razie ten akt prawny odnosi się do osób, które przeżyły Holocaust oraz innych ofiar nazistowskich prześladowań – a więc nie tylko Żydów. Być może Żydzi uważają się za naród wybrany, ale który naród nie ma takiego zdania o sobie?

Jesteśmy więc przy kwestii interpretacji ustawy. Dlaczego interpretuje się ten amerykański wewnętrzny akt prawny tylko w kategoriach odszkodowania dla Żydów? Przyjmijmy teoretycznie, ze „era Holokaustu” to okres II wojny światowej, choć ta czasowa definicja prowokuje dyskusje. Tu należałoby się zastanowić, ile narodowości ucierpiało w okresie wojennego Holocaustu i komu należy się odszkodowanie. Przy czym kwestia odszkodowania dotyczy nie tylko kierunku od Polski na zachód, ale również, a może przede wszystkim, od Polski na wschód. W tym kontekście ustawa wychodzi Polsce naprzeciw, bowiem także Rosja powinna uregulować kwestie odszkodowań wobec Polski. O roszczeniach Polski wobec Niemiec już nie wspominam, bowiem wiadomo, że jakikolwiek rachunek władze w Warszawie winny najpierw przesłać do Berlina, a potem – albo równolegle – do Moskwy.

Ustawa jest oczywiście tendencyjna, ale również niejasno sformułowana, więc każde państwo może praktycznie interpretować ją na swoją korzyść. Dlatego nie ma tu żadnych podstaw do jakiejkolwiek paniki.

Co ustawa JUST oznacza w praktyce prawa międzynarodowego?

Ustawa zobowiązuje sekretarza stanu USA do złożenia sprawozdania dotyczącego sytuacji prawnej i systemowej w 46 krajach, w tym w Polsce, które podpisały w 2009 roku tzw. deklarację terezińską w Czechach. Właśnie ta deklaracja jest podstawą prawno-międzynarodową do wykonania raportu, obejmującego procedury administracyjne, sądowe, w szczególności dotyczące zwrotu mienia tam, gdzie jest to możliwe, wypłaty słusznego odszkodowania tam, gdzie zwrot jest niemożliwy i wreszcie przeznaczania mienia, które nie ma spadkobierców, na cele edukacyjne i społeczne, w szczególności na pomoc ofiarom Holocaustu. Wychodzę z założenia, że chodzi tu w pierwszej linii o informacje o stanie zaspokajania roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych, bowiem ustawa JUST wchodzi w zakres wewnętrznego prawa amerykańskiego. Krótko mówiąc, Izrael nie powinien mieć żadnych podstaw roszczeniowych w stosunku do Polski.

Warto zaznaczyć, że w ustawie nie ma, bo nie może być, jakiegokolwiek przymusu zwracania mienia czy wypłaty odszkodowań przez obywateli 46 państw. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Ustawa, jak już wcześniej wspomniałem, jest elementem wewnętrznego prawa USA, a państwo to jest suwerenne i może uchwalać dowolne ustawy. Ale USA nie mają prawnego dyktatu nad światem ani nie uchwalają prawa uniwersalnego/globalnego, choć często odnosimy takie wrażenie. Więc pytam po raz kolejny: po co ta cała panika? Otóż media wyolbrzymiają zagrożenie dla Polski ze strony USA i Izraela (co ma Izrael do „konfliktu” polsko-amerykańskiego?). Donoszą o możliwych represjach: od nieoficjalnych nacisków przez oficjalny lobbing aż po sankcje, np. bojkot polskich produktów, cła zaporowe, odmowy udzielenia kredytu itp. Stosunkowo nowym hitem medialnym jest możliwość szantażowania Polski przez USA w sprawie instalacji tarczy antyrakietowej i całej rozbudowy potencjału obrony przeciwrakietowej na terenie naszego kraju. A że koszt tej inwestycji będzie wynosić prawdopodobnie ok. 300 mld dolarów (sic), więc media wykreowały wizję, że roszczenia żydowskie opiewają na taka sumę. Oczywiście ani w pierwszym, ani w drugim przypadku kwota ta nie ma najmniejszej racji bytu. Tak więc Polacy sami kreują nieprawdopodobne liczby, które organizacje żydowskie mogą tylko z wdzięcznością przejąć i pobłogosławić. W międzyczasie zapomniano o tarczy przeciwrakietowej i pisze się o żądaniach Izraela wobec Polski właśnie w wysokości 300 mld. Jeszcze „lepsze” jest straszenie społeczeństwa koniecznością wyprzedaży majątku narodowego, aby uzyskać środki na spłatę roszczeń. Wytworzyła się wiec paranoidalna sytuacja, do której wciągnięte zostało zupełnie niepotrzebnie państwo Izrael.

Tymczasem nie wolno obecnie spekulować na temat wielkości odszkodowań, które Polska miałaby zapłacić osobom obcych narodowości za „erę Holokaustu”, bo jakakolwiek podana kwota nie ma w tej fazie racji bytu. Faktem jest, że nie ma tak naprawdę żadnych poważnych wyliczeń. W ustawie zaś napisano, że odszkodowania mają być wypłacone zgodnie ze światowymi standardami w przypadku odszkodowań wojennych i podobnych. Chodzi tu więc o sprawiedliwe, a nie pełne odszkodowania, które zwykle są niemożliwe. Poza tym nie wiadomo jeszcze tak naprawdę, kto i komu ma płacić.

Polskie protesty powinny być skierowane raczej przeciwko deklaracji z Terezina (którą polski rząd dobrowolnie podpisał), bowiem ta deklaracja wchodzi w zakres prawa międzynarodowego. Ale jak wiadomo, żadna deklaracja nie ma charakteru wiążącego dla państwa-sygnatariusza. Natomiast na mocy ustawy JUST Act 447 żadne sankcje nie znajdują umocowania.

Suwerenność

Warunkiem koniecznym każdego państwa do jakiegokolwiek działania we własnym interesie jest jego suwerenność. Dlatego cieszmy się, że od 30 lat Polska jest ponownie suwerenna i strzeżmy tej suwerenności jak oka w głowie. Oczywiście ciągle słyszy się nie do końca przemyślane pomysły, aby w Konstytucji RP dokonać zapisu związanego z przynależnością Polski do Unii Europejskiej i do NATO i nadrzędnością prawa tych instytucji nad prawem polskim. To są jednak na pewno tylko niestosowne żarty wybranych polityków. Bo jeśli nie żarty, to co? Myślę jednak, że nikt tych „żartów” nie bierze poważnie, bowiem oznaczałoby to ograniczenie polskiej suwerenności, a tym samym oddanie części prerogatyw władczych organom ponadnarodowym, albo jeszcze lepiej – państwom, które mają ostatni głos w UE i NATO. A to byłby definitywny powrót do sytuacji z czasów PRL. Dlatego uważam spekulacje niektórych polskich polityków, igrających z ograniczeniem polskiej suwerenności na rzecz instytucji ponadnarodowych, za bardzo niebezpieczne i niesmaczne. Aktualna „wojna dyplomatyczna”, bo jak to inaczej nazwać, jest przykładem na to, jak ważna jest niezależność i niezawisłość, a wiec suwerenność Polski. Dodam tutaj, że decyzja podjęta przez Naród przy urnie wzmocniłaby i potwierdziłaby jeszcze bardziej suwerenny charakter państwa – zgodnie z art. 4 Konstytucji RP.

Rola polskiego rządu i dyplomacji

Co robi polski rząd w tej w sumie paradoksalnej sprawie? Niestety, nie wiemy, co robi i czy cokolwiek robi. Naród jest wzburzony, wytworzyła się tzw. dynamika własna w kraju i wśród Polonii. W tej sytuacji premier polskiego rządu powinien uspokoić wzburzone społeczeństwo, osobiście albo za pośrednictwem swojego rzecznika. Wypowiedzieć się na temat interesów Narodu Polskiego i raison d’être Polski. Powinien informować i przede wszystkim uspokajać społeczeństwo na bieżąco. Ważna rola przypada tutaj dyplomacji polskiej, która powinna prowadzić półoficjalne negocjacje pozakulisowe, aby bez wzburzania opinii publicznej doprowadzić ten niewypał dyplomatyczny do szczęśliwego końca. Czy polska dyplomacja potrafi prowadzić takie nieformalne rozmowy? Chodzi tu bowiem o ingerowanie w wewnętrzne sprawy USA, gdyż ustawa JUST Act 447 jest wewnętrznym prawem amerykańskim. To delikatna sprawa, ale dyplomaci są po to, aby zajmować się takimi właśnie delikatnymi kwestiami. Dyplomata, np. ambasador, to również lobbysta szukający ustawicznie kontaktów ze ośrodkami władczymi innych państw i powinien być biegły w prowadzeniu nieformalnych negocjacji.

Dyplomacja to nie zabawa dla grzecznych dzieci ani nie tylko odwiedzanie środowisk polonijnych, lecz ciężka i odpowiedzialna praca.

Pocieszam się jednak, że działania polskiego rządu i polskiej dyplomacji „idą pełną parą” zakulisowo i wkrótce doczekamy się pozytywnych efektów tych działań (?).

Czy ustawa JUST jest przemyślana?

Wróćmy jednak do ustawy JUST Act 447. Nie wymaga komentarza fakt, że ta ustawa nie jest do końca przemyślana. W grę wchodzi 46 państw mających spłacać odszkodowania ofiarom ludobójstwa (Holokaustu). W którym kraju to spłacanie ma się zacząć, a w którym skończyć? Czy Polacy będą najpierw czekać na spłatę odszkodowań przez Niemców i Rosjan, aby uzyskać środki na wypłacenie odszkodowań np. Żydom? Piszę Żydom, a nie Izraelowi, bowiem państwo izraelskie w okresie żydowskiego Holokaustu nie istniało. Ustawa jest wewnętrznym uregulowaniem prawnym w USA – jest więc moralna sugestia uregulowania tzw. „kwestii roszczeniowych” i dotyczy, jak już wspomniałem, „ery Holocaustu”. Egzekwowanie tych uregulowań leży jednak całkowicie w gestii i zależy od dobrej woli suwerennych państw.

Uchwalając ustawę JUST Act 447 Kongres USA skompromitował się. Żadne państwo nie powinno, bezpośrednio czy pośrednio, w ramach swojego wewnętrznego prawa, ingerować w sprawy innych państw. Od tego jest prawo międzynarodowe i jego instytucje – w tym wypadku ONZ. Potęga i dominacja USA w polityce światowej nie upoważniają władz amerykańskich do jakiegokolwiek sugerowania innym podmiotom międzynarodowym, jak powinny postępować. Dlatego śmieszy mnie wręcz wypowiedź ministra spraw zagranicznych USA Mike’a Pompeo, który ingeruje w wewnętrzne sprawy polskie i wzywa polskie władze, aby poczyniły postępy w zakresie kompleksowego ustawodawstwa dotyczącego restytucji mienia prywatnego dla osób, które utraciły nieruchomości w dobie Holocaustu.

Ciekawe, czy amerykański dyplomata będzie tez nawoływał władze np. Rosji i Ukrainy do podobnych „postępów”? Ustawa JUST nie jest ani spójna, ani logiczna, ale przede wszystkim nie jest „przekładalna” w praktyce międzynarodowej.

Oczywiście nikt nie neguje potrzeby prowadzenia polityki zadośćuczynienia za ludobójstwa – jednak powinno się to dziać na arenie międzynarodowej i z udziałem wszystkich zainteresowanych, i przede wszystkim dla wszystkich poszkodowanych. Nie zapominajmy, ze Polska jest dużym demokratycznym krajem, położonym w centrum Europy, niezawisłym, dumnym i przede wszystkim suwerennym. I ta świadomość powinna wystarczyć, aby Polki i Polacy mogli bez obaw i optymistycznie spoglądać w przyszłość. Rząd Polski podpisał suwerennie deklarację z Terezina i powinien ją również suwerennie intepretować i informować polskie społeczeństwo na bieżąco. Zaś dramaturgia związana z ustawą JUST Act 447 to dyplomatyczna i medialna bańka mydlana.

Mirosław Matyja – politolog, ekonomista i historyk, jest profesorem Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie (PUNO) w Londynie, gdzie pełni funkcję dyrektora Zakładu Kultury Politycznej i Badań nad Demokracją.

Artykuł Mirosława Matyi „Dyplomatyczna bańka mydlana” znajduje się na s. 9 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mirosława Matyi „Dyplomatyczna bańka mydlana” na s. 9 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Soloch: Budowane są struktury, które pozwolą Polsce na przyjęcie większej ilości amerykańskich żołnierzy

Jakie znaczenie miała wizyta polskiego prezydenta USA i jaki był jej klimat ? Kiedy polscy żołnierze będą latać myśliwcami F-35 i czy wizy do Stanów zostaną zniesione ? Odpowiada Paweł Soloch.

Paweł Soloch o wzmożonej współpracy gospodarczo-wojskowej po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych oraz o wrażeniach ze spotkania prezydentów w Białym Domu.

Minister podkreśla przełomowość zawartych porozumień. W obliczu strategicznego rozejścia się Europy z Ameryką zapadają konkretne decyzje, które temu się przeciwstawiają.

Te tysiąc żołnierzy oznacza, że budowane są szkieletowe struktury, […] które umożliwią w razie potrzeby manewrowanie większej ilości amerykańskich żołnierzy na naszym terenie.

Soloch podkreśla, że wśród amerykańskich sił wojskowych w Polsce mają być „elementy takie jak dowództwo dywizji, specjalsi”, czy lotniska przygotowane pod transport nowych żołnierzy. Odpowiadając na pytanie o zakup F-35 odpowiada, że szczegółowe rozmowy na ten temat jeszcze trwają, ale „w ciągu kilku lat nasi żołnierze będą latać tymi samolotami”. Sprawa ta jest większym poziomie skonkretyzowania niż kwestia energetyki nuklearnej. Ta również jest w kręgu zainteresowań polskiego rządu, choć w kwestii energetyki istotny jest dla Polski przede wszystkim gaz.

Ze względu na specjalne relacje, jakie Polska wybudowała sobie […] po 2015 r. ze Stanami Zjednoczonymi nasze możliwości w NATO są dużo większe.

Gość Radia WNET stwierdza, że Polska będzie dążyła do tego, by odsadzić swymi kandydatami kluczowe stanowiska w Sojuszu oraz w Unii Europejskiej. W Parlamencie Europejskim układ sił dopiero się klaruje.

Osobista chemia między przywódcami ma swoją wagę i jest nie do przecenienia.

Soloch zauważa, że Donald Trump został dłużej, niż to było planowane, na wydanym w Waszyngtonie popołudniowym przyjęciu dla przedstawicieli polskiej i amerykańskiej dyplomacji. Komentując rozmowy Trumpa i Duda stwierdza, że „nadają na tych samych falach”. Spotkanie upłynęło bez żadnych kontrowersji, takich jak sprawa ustawy 447, która nie pojawiła się nawet w kuluarach.

W kwestii ustaleń polsko-amerykańskich Soloch dodaje, że jesteśmy także bliżej ruchu bezwizowego, a Trump wspominał o możliwości wprowadzenia go nawet w ciągu 90 dni.

To jest oczywiście misja w ramach ONZ-u, bardzo odpowiedzialna.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, odpowiadając na pytanie o skierowanie 250 żołnierzy polskich do Libanu, stwierdza, że będzie miało to miejsce w okolicach października. Jest to ważny dla Europy region, gdyż przez kraj ten „bierze na siebie część fali imigranckiej, uchodźczej”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

OSTATNIE 6 DNI ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Jeśman: Sprawa ustawy 447 powróci ze zdwojoną siłą w okolicy listopada

O tym, czemu głos Polski nie jest słyszany w Ameryce i dlaczego problem roszczeń majątkowy to sprawa wciąż otwarta opowiada Wojciech Jeśmian z Kongresu Polonii Amerykańskiej.


Jeśman mówi o liście 60 senatorów amerykańskich (wśród których przynajmniej część musi być Republikanami) ws. ustawy 447, który miał być skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego:

Mogę tutaj prorokować, że te sprawy związane z roszczeniami, to nie jest coś, co tutaj kompletnie zakończono […], tylko to wybuchnie ze zdwojoną siłą już prawdopodobnie koło listopada.

Działacz polonijny stwierdza, że jest wiele poszlak, które wskazują na faktyczne istnienie dokumentu. Jeśman sądzi, iż nie zaadresowano tego listu, ponieważ byłoby to bardzo nietaktowne w kontekście wizyty dyplomatycznej Dudy do Ameryki. Z tego powodu rozmówca Radia WNET przypuszcza, że temat powróci, kiedy na jesieni zostanie opublikowany raport na temat stanu roszczeń:

Nie mamy tam [w Izbie Reprezentantów — przyp. red.]  wiele przyjaciół, w tej chwili, zaryzykuję stwierdzenie, że nie mamy ani jednego.

Problem ustawy 447 powróci, tym bardziej że polska narracja nie przebija się w Stanach, co przekłada się na rozpowszechnienie się negatywnych opinii na temat historii Polski, które utrudniają przekazanie polskiego stanowiska. Jeśman wskazuje na „niemrawość” Polonii, która, mimo że w stanach takich jak Wisconsin sięga 10%, to nie stanowi żadnej istotnej siły politycznej. Polski punkt widzenia jest dla amerykańskich kongresmenów czymś, na temat czego „niewiele wiedzą, niewiele rozumieją i niewiele ich to interesuje”. Działania Polskiej Fundacji Narodowej to kropla w morzu potrzeb.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

TO OSTATNIE DNI ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET!

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Marcin Makowski: List kongresmenów w sprawie ustawy 447 nie jest fake newsem i mam nadzieję, że będę mógł to udowodnić

Jak tłumaczy Makowski – „Amerykańska administracja traktuje tę wizytę niezwykle priorytetowo i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby była ona zakłócona w taki sposób.”

 


Marcin Makowski mówi o jego wrażeniach po przylocie do Libanu:

Liban na Bliskim Wschodzie stanowi jakiś rodzaj normalności, w tym szaleństwie wojen religijnych. Tutaj obok siebie funkcjonują meczety, kościoły katolickie i świątynie innych wyznań chrześcijańskich, również synagogi. Jest to ciekawe miejsce, które w nieoczywisty sposób potrafi znaleźć jakiś rodzaj normalności w regionie, w którym jest jej jak na lekarstwo.

Gość poranka WNET mówi także o liście senatorów Kongresu w sprawie ustawy 447, który miał być skierowany do prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa, a także sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo. Czy list był fake newsem? W końcu nie dostał się do rąk wspomnianych polityków. Dziennikarz oznajmia, że powstał list zastępczy 13 kongresmenów, w zamian za list podpisany przez połowę dwuizbowego parlamentu Stanów Zjednoczonych:

Omawiany list powstawał i mam nadzieję, że niedługo będę mógł to udowodnić.

 

Jak dodaje Makowski, potężna broń dyplomatyczna w postaci pisma nie została opublikowana, ponieważ wyżsi politycy nacisnęli na niższych w obawie przed zaburzeniem stosunków polsko-amerykański w związku z przyjazdem Dudy do USA:

Nie został on opublikowany ze względu na fakt, że wizyta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych trwa i chodzi o to, żeby nie powodować wokół niej niepotrzebnych nacisków. Amerykańska administracja traktuje tę wizytę niezwykle priorytetowo i nie mogła sobie pozwolić na to, żeby była ona zakłócona w taki sposób.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!

K.T. / A.M.K.

 

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

Lasota: Trump uważa Polskę za sojusznika militarnego, politycznego i ekonomicznego

Irena Lasota mówi o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotka się z Donaldem Trumpem.

Korespondentka Radia WNET mówi o tym, jak będzie przebiegać wizyta i jakie będą jej konsekwencje. Odnosząc się do kwestii militarnych, stwierdza, że decyzje w tej sprawie po stronie amerykańskiej zapadać będą na linii prezydent- Pentagon- Kongres. Podkreśla, że jeżeli jutro dojdzie do podpisania jakiejś umowy, to nie będą to puste słowa. Zdaniem Lasoty zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce to nasz wielki sukces i wzmocnienie roli Polski. Jest to także pokazanie Rosji, że Stany nie zamierzają wycofywać się z Europy.

Polska jest naprawdę dużym krajem i powinna zachowywać się jak duży, silny kraj.

Nasza korespondentka ma nadzieję, iż obydwaj prezydenci nie podejmą tematu ustawy 447. Jej zdaniem nie jest to temat na tyle istotny, żeby poruszać go na szczeblu prezydenckim. Podkreśla, że ustawa ta ma wzywa jedynie do sporządzenia raportu, który ma być przedstawiony Kongresowi. Zauważa, że polski rząd płaci cenę za to, że po 1989 r. nie dokonano reprywatyzacji.

Jednocześnie Lasota stawia nacisk na to, że reprezentanci Polski powinni zdecydowanie bronić jej godności. Trzeba wyraźnie mówić, że Polska jest krajem demokratycznym i odrzucać wszelkie ewentualne sugestie, by amerykańskie wsparcie wojskowe wiązać z wewnętrznymi sprawami Polski, takimi jak reforma sądownictwa.

Wiadomo, że Trump nie cierpi oficjalnych kolacji. To, że wydaje przyjęcie, na którym też będzie […] to podkreślenie, że uważa Polskę za sojusznika i to sojusznika militarnego, politycznego i ekonomicznego.

Obaj prezydenci mają wystąpić na wspólnej konferencji, jednak jak zauważa Lasota, amerykańskich dziennikarzy mogą bardziej interesować stosunki z Koreą Północną czy sprawa odbywającego się tego samego dnia przesłuchania syna prezydenta, Donalda Trumpa Juniora w Kongresie. Na mające się odbyć później przyjęcie zaproszono przedstawicieli środowisk polonijnych. Organizację go i obecność na nim prezydenta Trumpa Lasota uważa za wyróżnienie, podkreślając, że „dla Viktora Orbána nie było niczego takiego”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.
 

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Jakubiak: Izrael to jedyne państwo na świecie, które nie utrzymuje się z własnych podatków, tylko z darowizn z zagranicy

O współpracy wojskowej z Ameryką, ustawie 447 i bieżącej polskiej polityce mówi Marek Jakubiak.

Jakubiak mówi o wizycie Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych, zakupie przez Polskę myśliwców F-35 oraz o przewidywanych kosztach budowy tzw. Fortu Trump. Zauważa, że gdyby w Polsce stacjonowała amerykańska jednostka lotnicza, to koszty utrzymania F-35 mogły by być podzielone po połowie między Polaków, a Amerykanów. Przewodniczący koła poselskiego Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy deklaruje, że nie sprzeciwia się ona obecności amerykańskich wojsk w Polsce, bo patrzy na nie jako na element polskiej obronności. Niemniej jednak ugrupowanie podkreśla potrzebę budowy własnych sił. Podkreśla, że politycy PO za swych rządów „praktycznie zaczęli likwidować armię polską”.

Polskie poligony są ewenementem w Europie. To są największe poligony praktycznie w Europie i tam można ćwiczyć bojową amunicją na długich dystansach.  Amerykanie są zdziwieni, że takie rzeczy można w Europie robić.

Amerykanie będą bardziej bazować na polskich poligonach niż tworzyć polskie Ramstein. Członek Komisji Obrony Narodowej przypuszcza, że koszty utrzymania jednostek amerykańskich w Polsce nie będą aż tak wysokie, jak niektórzy sądzą. Polskie koszty ograniczą się do tych technicznych związanych z płaceniem za prąd, centralne ogrzewanie, dzierżawę.

Państwo Izrael to jedyne państwo na świecie, które nie utrzymuje się z własnych podatków, tylko z darowizn z zagranicy.

Odnosząc się do sprawy ustawy 447, Jakubiak wątpi, żeby była ona poruszana podczas spotkania rozmów Dudy z Trumpem. Jak stwierdza, Izrael dotychczas był utrzymywany przez Niemcy i Stany Zjednoczone. Niemcom udało się z finansowania Państwa Izrael „wymiksować”, a Amerykanie „szukają pieniędzy na potęgę”. Jakubiak przypuszcza, że problem ustawy 447  wybuchnie po jesiennych wyborach parlamentarnych. Przewiduje, że atak na Polskę nastąpi z trzech stron: USA, Izraela i nowojorskich środowisk żydowskich.

Napisanie do prezydenta w tym tonie spowoduje, że prezydent nie może podjąć decyzji o ułaskawieniu, ponieważ przyznałby rację wszystkiemu, co Falenta mówi.

Gość WNET uważa, że Marek Falenta jest zdesperowany. Używanie podsłuchów i papierów w polskiej polityce jako środka szantażu Jakubiak określa jako „jakiś Matrix”. Takie praktyki prowadzą jego zdaniem do zwiększenia agresji w przestrzeni publicznej, która przejawia w takich sprawach jak niedawny atak nożownika na księdza, czy morderstwo prezydenta Adamowicza.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

Rutka: Ustawa 447 to okradanie zmarłych w Holocauście

O wizycie polskiego prezydenta w Stanach, postrzeganiu Polonii przez Amerykanów i ustawie 447 mówi Dariusz Rutka z Polish American Strategic Iniciative.

Amerykańskie media, jak mówi Rutka, nie podchwyciły jeszcze tematu jutrzejszej wizyty polskiego prezydenta w Waszyngtonie. W jej trakcie zawarty ma zostać szereg umów dwustronnych, dotyczących zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, energetyki oraz onkologii i nowych technologii medycznych.

Głosujemy za tym, by było jak Korei Płd. czy w Turcji, gdzie Amerykanie płacą za to, że mogą używać terenu i infrastruktury dla swoich baz wojskowych.

Temat większej obecności wojskowej Stanów w Polsce będzie zdaniem gościa Poranka WNET głównym tematem rozmów prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa. Rutka mówi, że popiera obecność amerykańskich wojsk w Polsce, ale nie na koszt Polski. Duda ma także spotkać się w Teksasie z Rickiem Perrym, sekretarzem ds. energii i odwiedzić Nevadę i Kalifornię, w tym słynną Dolinę Krzemową. Rutka zauważa, że Polacy są znani w Stanach jako świetni programiści. Amerykańska Polonia to często ludzie dobrze wykształceni i pracujący na wysokich stanowiskach.

Nie zgadzamy się ze słowem „restytucja”, zamiast tego używamy [słowa – przyp. red.] „kradzież”. Bo jest to po prostu kradzież mienia po zmarłych.

Wojciech Jeśmian, lider Polsko Amerykańskiej Strategicznej Inicjatywy, był jak mówi Rutka, tym, który „odkrył” sprawę ustawy 447. Organizacja, którą kieruje prowadzi lobbing za odwołaniem prawa, zwłaszcza za wykluczeniem dziedziczenia bezspadkowego, które jak mówi Rutka, jest okradaniem zmarłych ofiar Holocaustu, które już nie mogą się bronić.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


A.P.

Kaczyński: Opozycja ma jedną politykę, którą kontynuuje od początku – kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać

Jarosław Kaczyński wspomina pierwsze powojenne wolne wybory, przytacza historie powstania Porozumienia Centrum, odnosi się do ostatniej wypowiedzi D. Tuska oraz komentuje aktualną sytuację Polski.

Krzysztof Skowroński rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim o jego wspomnieniach związanymi z pierwszymi w powojennyej historii Polski kontraktowymi, półwolnymi wyborami, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku:

To wspomnienie bardzo miłe, z napięciem czekałem na wyniki wyborów. Przychodziły informacje z Warszawy, że w przypadku senatu może być druga tura, na szczęście wygraliśmy w pierwszej turze, jeśli chodzi o senat. Gdy dowiedziałem się, że wygrał mój śp. brat, to czułem wielką radość i nadchodzącą zmianę.

Prezes Jarosław Kaczyński opowiadał także o swojej nadziei , która wówczas graniczyła z pewnością, że wybory zakończą się pomyślnie dla Solidarności:

Jeszcze na pół roku przed wyborami założyłem się o butelkę wódki, że za pół roku będziemy mieli rząd. Od razu dostaliśmy zlecenie skonstruowania rządu od Lecha Wałęsy.

Jak tworzyło się Porozumienia Centrum?

Gość Poranka WNET streścił przebieg rozmów koalicyjnych i przytoczył listę wielu pojawiających się komplikacji i zawirowań towarzyszących tym rozmowom:

Środowiska, które do dzisiaj symbolizuje Gazeta Wyborcza, stawiały na Bronisława Geremka jako premiera rządu. Wałęsa już długo przedtem, chyba jeszcze na jesieni 1988 roku poinformował  mojego brata o tym, że raczej stawia na Tadeusza Mazowieckiego, chociaż miał wahania, bo mówił też o Bronisławie Geremku.

W dalszej części wywiadu Krzysztofa Skowrońskiego, prezes Prawa i Sprawiedliwości opowiadał, jak powstało Porozumienie Centrum. Jarosław Kaczyński mówił także o tym, jaki wówczas był jego i Lecha Kaczyńskiego, stosunek do Lecha Wałęsy:

Mój brat był zdecydowanym przeciwnikiem tego, żeby Lech Wałęsa został prezydentem. Nie wziął w tym udziału, nie był w komitecie Wałęsy. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu mogło powstać porozumienie Centrum, bo to była ta siła przyciągająca. […] Ja też byłem w kierownictwie Solidarności, ale nie byłem osobą aż tak przyciągającą do siebie ludzi jak mój brat, chociaż również tworzyłem pewne środowisko. Dzięki temu już dość łatwo można było zorganizować grupę, która później zmieniła się w partię polityczną. […] Poparłem Lecha Wałęsę w wyborach prezydenckich bo nie widziałem na tematen moment innego rozwiązania dla naszej partii […] Mam nadzieję że Bog na sądzie ostatecznym mi to wybaczy.

Prezes Kaczyński stanowczo zdementował informację, która pojawia się w wielu opracowaniach,  że podczas wyborów w 1991 roku w ramach Obywatelskiego Porozumienia Centrum startowało także ugrupowanie KLD (Kongres Liberalno – Demokratyczny), w którym pojawił się Donald Tusk:

To zupełne nieporozumienie. KLD miało własny komitet wyborczy. Opowieść o tym, że KLD i Porozumienie Centrum startowały razem, jest opowieścią zupełnie nieprawdziwą. Były pewne relacje pomiędzy nami. Wielu ludzi się znało, tak jak mój śp. brat z Donaldem Tuskiem, ale to dzisiaj nie ma znaczenia. Później Tusk mówił, że mój brat pił z Kiszczakiem, co jest wierutnym kłamstwem. Donald Tusk ma obyczaj kłamać i kłamie w każdej sprawie. Oczywiście on w Magdalence nie był, gdyż był wtedy człowiekiem niespecjalnie ważnym.

Tusk porównuje aktualną opozycję do Solidarności

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego nawiązał także do ostatniej wypowiedzi Donalda Tuska, który 4 czerwca w Gdańsku, stwierdził, że „to jego środowisko reprezentuje wolność, natomiast partia rządząca władzę autorytarną”.

Donald Tusk powiedział także, że „dzisiejsza opozycja jest jak niegdyś Solidarność, która musiała walczyć z siłą rządowej telewizji przy pomocy podziemnych drukarni”:

To jest zabieg tak skrajnie prymitywny, że nie sądzę, żeby ktokolwiek się na to nabrał. Każdy ma w domu telewizor i wiele innych programów, zupełnie innych niż telewizja publiczna. Wiele z nich nas mocno atakuje, z TVN-em na czele. Nie wspomnę już o wielu prywatnych radiach. To jest coś, co może przemówić tylko do ludzi, którym brakuje elementarnej wiedzy, bądź mają skrajnie złą wolę.

Prezes Kaczyński odniósł się także do swojego wystąpienie wygłoszonego podczas wieczoru wyborczego na temat zbliżającej się kampanii parlamentarnej, która „może być bardziej brutalna niż dotychczas”:

To jest kwestia znajomości naszych przeciwników, a także bardzo konkretnej wiedzy, którą nie będę się teraz dzielił, odnośnie do przygotowań opozycji w różnych wymiarach.

Prezes PiS acharakteryzował i ocenił strategię opozycji wykorzystaną w kampanii do Europarlamentu oraz działania bardziej niż negatywnie nastawionych zdecydowanej grupy mediów, z Gazetą Wyborczą na czele:

Okazało się, że jestem najbardziej dorobionym politykiem, właściwie miliarderem. Powiedzieć można wszystko. Można powiedzieć, co bardzo chętnie bym przyjął, że jestem wysokim, młodym, pięknym, blondynem, chociaż tego akurat nami przeciwnicy nie powiedzą. Kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać — to jest polityka, którą oni kontynuują od początku. Cała ta opowieść o dyktaturze w Polsce, o naszej przewadze medialnej, to jest komiczne, bo jeszcze do niedawna mówiono, że telewizji publicznej nikt nie ogląda, a teraz opozycja twierdzi, że te wybory wygrało TVP i Jacek Kurski.

Polska nie będzie płacić za niemieckie zbronie

Jarosław Kaczyński w kwestii amerykańskiej ustawy JUST 447 stwierdził, że Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy jest partią prorosyjską, stosującą narrację szkodzącą Polsce. Jedynym zaś, jak stwierdził gwarantem przeciwko roszczeniom żydowskim jest Prawo i Sprawiedliwość:

Polska nie będzie płaciła [żadnych pieniędzy – red.] za niemieckie zbrodnie w czasie drugiej wojny światowej. Jeśli żydzi mają jakieś roszczenia, to niech zgłaszają się do Niemiec.

Kształt Europarlametu i stosunki polsko-rosyjskie

Rozmówca Poranka WNET snuł refleksje o przyszłości Unii Europejskiej i pozycji Grupy Wyszehradzkiej, która, jego zdaniem, powinna mieć taką pozycję, jak choćby Francja czy Niemcy. Prezes J. Kaczyński podsumował także możliwość stworzenia wspólnego bloku razem z Matteo Salvinim:

Mamy taki problem, że Pan Salvini chce założyć nową grupę razem z takimi formacjami, których w  żadnym razie nie jesteśmy w stanie zaakceptować. To jest zgromadzenie narodowe Pani Le Pen, czy potencjalnie Alternatywa dla Niemiec. Nie możemy tego zaakceptować. […] Salvini dąży do stworzenia bardzo dużej grupy. Propozycje zjednoczenia padały, ale z formacją która jest wyraźnie proposyjska, a źródła są dla nas nie do zaakceptowania. Szczególnie w kontekście ojca Pani Le Pen, który wcześniej przewodniczył jej formacji.

Prezes Kaczyński wypowiedział się także na temat napiętych stosunków polsko-rosyjskich oraz roli polskich prokuratorów, którzy badają w Smoleńsku wrak prezydenckiego Tupolewa:

Co do polepszenia się stosunków Polsko-Rosyjskich, to musi być decyzja Rosji. O tym, że zmienia stosunek do Polski. Obawiam się, że może być z tym poważny kłopot. Bardzo chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że druga strona nie przyzwyczaiła się jeszcze do tego, że tutaj istnieje państwo podmiotowe, które może odgrywać rolę w europie środkowej i które jest konkurencyjne wobec Rosji. Musimy umieć wywalczyć tę podmiotowość, ponieważ jeśli ktoś nie walczy o swoje interesy, to pod każdym względem na tym straszliwie traci.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim prezes PiS powiedział, iż nie wie, czy w Polsce powstanie Fort Trump. Jarosłąw Kaczyński zapewnił jednak, że kontyngent amerykański nadal będzie stacjonował w Polsce i będzie się stale powiększał.

 

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.