Mahmoud Khalifa: Rząd Izraela zagraża bezpieczeństwu Bliskiego Wschodu. Palestynę wspiera cały świat arabski

Benjamin Netanjahu cały czas szuka eskalacji i wojny. Ma jednak więcej do stracenia w konflikcie z Palestyną – mówi ambasador Palestyny w Polsce Mahmoud Khalifa.


Mahmoud Khalifa komentuje izraelskie plany ekspansji terytorialnej. Określa je mianem „rozszerzania państwa apartheidu”.  Dyplomata apeluje o deeskalację konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jego zdaniem, Stany Zjednoczone nie są dobrym mediatorem w tej sprawie.

Rząd Izraela wykonuje kroki, które zagrażają bezpieczeństwu w regionie bliskowschodnim. Żeby chronić pokój, trzeba zapobiegać aneksjom.

Gość „Popołudnia WNET” komentuje zakończenie przesilenia rządowego w Izraelu. Stwierdza, że to państwo w dalszym ciągu nie jest dobrym partnerem do negocjacji pokojowych:

Benjamin Netanjahu cały czas szuka eskalacji i wojny. Aby wrócić do  procesu pokojowego potrzebujemy  jasnych i uzgodnionych zasad,  poważnego partnera i konkretnego harmonogramu. Bez tego Izrael cały czas będzie naruszał podpisane przez siebie umowy i rezolucje ONZ.

Ambasador Mahmoud Khalifa oskarża USA i Izrael o sianie antypalestyńskiej propagandy, i kolportowanie nieprawdziwych informacji, jakoby Palestyna nie miała w świecie żadnych przyjaciół.

Mamy wsparcie od całego świata arabskiego. Są to środki finansowe i wyraźne decyzje polityczne.

Rozmówca Jaśminy Nowak mówi również o konieczności odbycia w tym roku w Autonomii Palestyńskiej wyborów parlamentarnych. Mahmoud Khalifa apeluje o większe zaangażowanie społeczności międzynarodowej w zapewnienie stabilności na Bliskim Wschodzie. W przeciwnym wypadku, cierpieć będą zarówno Izraelczycy, jak i Palestyńczycy:

Izrael w sporze z Palestyną ma nawet więcej do stracenia.

przestrzega na koniec ambasador Khalifa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Wojciech Cejrowski o sporze politycznym w Polsce: Po pyskach będziemy się bili, kiedy opanujemy epidemię

Chciałbym kiedyś osobiście podziękować Donaldowi Trumpowi za wieloletnią robotę. Pod dziwną estetyką kryje się mądry facet – mówi gospodarz „Studia Dziki Zachód”.

Wojciech Cejrowski relacjonuje, że ograniczenie lotów w USA polega na tym, żeby nie przepuszczać ludzi, którzy nie muszą lecieć:

Trump przeciwko koronawirusowi zastosował sito, a nie mur.

Podróżnik mówi o panice, jaką w czasie lotu do Polski przejawiał personel pokładowy w reakcji na brak nałożonej przez pasażera maseczki. Gospodarz „Studia Dziki Zachód” polemizuje również z opinią, że Stany Zjednoczone są epicentrum pandemii koronawirusa.

Wojciech Cejrowski zwraca uwagę, że medycyna zna leki na COVID-19; wyraża zdziwienie faktem, że nie są masowo stosowane, a polski przemysł farmaceutyczny nie wznowił ich produkcji zarówno na własny użytek, jak i na eksport.  Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego krytykuje Unię Europejską za dopuszczenie do zakupu wadliwych maseczek dla większości krajów członkowskich. Ocenia, że winny jest temu fakt, iż biurokraci unijni dysponują nieswoimi pieniędzmi.

Noszenie maseczek jest szkodliwe.

Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego zasłanianie ust i nosa w kościołach nie ma sensu, ponieważ ludzie poprawiają je po wielokroć, w związku z czym człowiek jest narażony na jeszcze większą dawkę zarazków. Poza tym, utrudnione jest oddanie przez organizm dwutlenku węgla.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” negatywnie ocenia skrócenie czasu pracy urzędów w Polsce. Wskazuje, że należałoby raczej dać petentom więcej czasu na załatwianie wszystkich spraw, ponieważ wtedy można uniknąć tam tłoku i zagrożenia epidemiologicznego, jakie on przynosi.

Chciałbym kiedyś osobiście podziękować Donaldowi Trumpowi za wieloletnią robotę. Pod dziwną estetyką kryje się mądry facet.

Wojciech Cejrowski przestrzega, że światu grozi chińska potęga, w związku z czym należy wstrzymać interesy z ChRL, tak jak wzywa prezydent USA. Podróżnik krytykuje niekonstruktywną postawę polskiej opozycji w kwestii wyborów i rządowych planów walki z kryzysem gospodarczym i zdrowotnym:

Po pyskach będziemy się bili, kiedy opanujemy epidemię.

Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego nie powinien pytać się Unii Europejskiej o zgodę na wdrażanie kolejnych elementów „tarczy antykryzysowej”. Stwierdza, że władza powinna robić swoje, ewentualnie potem „prosić o rozgrzeszenie”.

Sprawa wadliwych maseczek powinna być dla nas kartą przetargową w rozmowach z UE. Poza tym, Unia już właściwie upadła. Włochy nie chcą już w niej uczestniczyć.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Jastrzębski: Zaangażowanie Turcji w Libijską Wojnę Domową polaryzuje tunezyjską scenę polityczną

Prezydent Tunezji przypomniał w przemówieniu z okazji 'Id Al-Fitr o tym, że to on pełni funkcję reprezentacyjną w państwie tunezyjskim tak wewnątrz jego granic, jak i poza nimi.

Al-Jazeera

  1. Po tym jak tunezyjski marszałek parlamentu gratuluje Rządowi Zgody narodowej wyparcia sił Haftara, Prezydent Tunezji przypomina mu, kto rządzi krajem

W swoim przemówieniu do obywateli z okazji 'Id Al-Fitr, Prezydent Tunezji Qais Saied przestrzegł kontrrewolucjonistów, że ich nadzieje na odniesienie sukcesu to mrzonki.

Jego przemówienie zbiegło się w czasie z krytyką jakiej tunezyjscy politycy i aktywiści poddali próby powstrzymania procesu demokratyzacji w Tunezji podejmowane przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Krytyce poddawane jest też kwestionowanie suwerenności decyzji tunezyjskiego państwa jakiego dopuszczają się Zjednoczone Emiraty Arabskie. Według krytyków ma się to odbywać poprzez wpompowywanie dużych środków w tunezyjską politykę tak, aby zrealizowany został scenariusz podobny do tego znanego z wydarzeń egipskich z 2013 roku.


Komentarz: w 2013 roku w Egipcie doszło do kontrrewolucji, która doprowadziła do upadku rządu Partii Wolności i Sprawiedliwości oraz Prezydenta Mohameda Morsiego blisko powiązanego z Bractwem Muzułmańskim. Zarówno partia jak i Morsi zyskali władzę dzięki Wiośnie Arabskiej, która w Egipcie zaczęła się 25 stycznia 2011 roku.


Prezydent skrytykował tych „co tęsknią za powrotem do przeszłości, do cofnięcia się przed 2011 rok. Inni przygotowują sią wręcz do zrealizowania tych mrzonek. Jeszcze inni, niestety, mają w zwyczaju hipokryzję, kłamstwo i kalumnie. To o nich Bóg mówi, że serca ich są chore.”


Komentarz: w tych słowach, acz nie bezpośrednio, prezydent zwrócił się do islamistycznej partii Ennahda. Reprezentujący ją marszałek tunezyjskiego parlamentu Rashid Ghannouchi dopuścił się w zeszłą środę samowoli pogratulowania w imieniu państwa tunezyjskiego libijskiemu Rządowi Zgody Narodowej Fayeza As-Sarraja. Gratulacje zostały złożone z okazji zdobycia bazy lotniczej Al-Watiyya i wyparcia z niej Libijskiej Armii Narodowej Marszałka Chalify Haftara.

Partia Ennahda ma charakter islamistyczny. Zarówno jej jak i marszałkowi zarzuca się sympatyzowanie z Bractwem Muzułmańskim. Zarzuty te w zeszłą środę wyartykułowało siedem tunezyjskich partii opozycyjnych, głównie socjalistów i narodowych socjalistów. W treści oświadczenia oskarżano Rashida Ghannouchiego o „zachowywanie się jak członka międzynarodowej organizacji Braci Muzułmańskich poprzez przedkładanie interesów islamistów nad dobro Tunezji i jej obywateli.” Partie zwróciły się także do Prezydenta Qaisa Saieda z żądaniem zapewnienia, że Tunezja nie udziela siłom tureckim w Libii wsparcia logistycznego.

Qais Saied poniekąd ustosunkował się do obydwu kwestii, przypominając w swym przemówieniu z okazji ‘Id Al-Fitr, że to on jest prezydentem Tunezji i że to on reprezentuje państwo tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Była to również aluzja do samowoli Rashida Ghannouchiego, który gratulując sukcesów Rządowi Zgody Narodowej w Trypolisie pogwałcił zasady protokołu dyplomatycznego.

Ewidentnym jest, że zarówno partie opozycyjne jak i prezydent darzą wielką nieufnością Turcję i jej obecność wojskową w Libii. Można nawet stwierdzić, że to tureckie zaangażowanie w Libijską Wojnę Domową polaryzuje scenę polityczną Tunezji. 

 

Reuters

  1. Kuwejcki statek zatrzymany u wybrzeży Australii

Kuwejcki statek z żywym inwentarzem został zatrzymany na zachodnim wybrzeżu Australii po tym jak u sześciu członków załogi stwierdzono COVID-19.

Statek o nazwie „Al Kuwait” opuścił Bliski Wschód 7 maja, zaś w Perth zacumował 22 maja. Kapitan statku poinformował australijskie służby imigracyjne i rolnicze, że niektórzy z członków załogi mieli podwyższoną temperaturę, poinformował Premier Australii Zachodniej Mark McGowan.


Komentarz: Premier Australii Zachodniej jest faktycznie najwyższym urzędnikiem władzy wykonawczej w stanie Australia Zachodnia, będącym jednym z sześciu wchodzących w skład monarchiczno-konstytucyjnej federacji parlamentarnej jaką jest Australia. Choć formalnie premiera mianuje faktycznie wyżej sytuowany gubernator, w praktyce zostaje nim automatycznie lider partii lub koalicji posiadającej najwięcej mandatów w izbie niższej parlamentu stanowego. Następnie premier mianuje ministrów, tworzących wraz z nim gabinet stanowy.


Sześciu członków załogi poddano testom na koronawirusa. Wobec pozytywnego wyniku zostali zabrani do hotelów celem przejścia kwarantanny. W międzyczasie Australijskie Siły Graniczne wniosły zapytanie, dlaczego pozwolono statkowi zacumować.

– Chcemy uzyskać rozwiązanie pozwalające statkowi na opuszczenie portu tak szybko jak to tylko możliwe – powiedział Premier McGowan.

Nim Al Kuwait przybił do Perth zatrzymał się jeszcze w Hamad Port w Katarze. Celem podróży do Perth jest przyjęcie ładunku tysięcy żywych owiec. Inwentarz ma zostać przetransportowany na Bliski Wschód.

Właścicielem Al Kuwait jest Kuwait Livestock Transport and Trading Co. Firma skierowała agencję Reuters do przewodniczącego Australijskiej Rady Eksportu Inwentarza Żywego (Australian Livestock Exporters’​ Council) Marka Harveya Suttona. Sutton odmówił komentarza na temat sytuacji statku, stwierdzając, że „przestrzegano wszystkich protokołów i procedur.”

Sutton dodał, że Rural Export & Trading (West Australia) planował przetransportować 56,000 owiec na pokładzie Al Kuwait na Bliski Wschód.

SANA

  1. Plony napływają do spichlerzy mimo podpaleń

Agencja SANA poinformowała, że ukończono zbiór pszenicy i jęczmienia ze 165,000 hektarów pól znajdujących się w północno-wschodniej prowincji Al-Hasakah.

Pszenicę zebrano z 5 000 hektarów, a jęczmień z 160 000, i o ile jego zbiory mają się ku końcowi, to według lokalnych urzędników na polach pozostało jeszcze dużo pszenicy. Prace związane ze zbiorem pszenicy zaplanowane są na pierwszy tydzień czerwca.

Chłopi dokonali zbiorów w wyjątkowo szybkim tempie, w obawie przed podpalaczami, którzy od dłuższego czasu pustoszą syryjskie zboża.

Ostatnie pożary odnotowano na terenach uprawnych w dystrykcie Abu Raseen na północy prowincji Al-Hasakah. Miejscowi rzucają oskarżenia pod adresem okolicznych kurdyjskich oddziałów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF; Syrian Democratic Forces).

Podpalone pola znajdowały się wzdłuż linii tureckiego frontu. Podejrzewa się zatem, że oddziały SDF podłożyły ogień w celu zdetonowania tureckich min rozsypanych po rzeczonych polach uprawnych.

Według lokalnych źródeł rolnikom udało się przeciąć kierunek rozprzestrzeniania się ognia dzięki czemu powstrzymano jego ekspansję na sąsiednie pola.

To już kolejny z pożarów w Górnej Mezopotami wywołany przez tureckich najemników i amerykańskie lotnictwo. Według SANA celem rozniecania pożarów jest pozbawienie ludności źródeł utrzymania, a także zmuszenie jej do współpracy z najeźdźcą. Ponadto wypalanie pól ma na celu podkopanie syryjskiej ekonomii nadwyrężonej przez embarga państw zachodnich pod przewodnictwem Waszyngtonu.

Dr Wdzięczak: Jestem mocno zdziwiony skalą interwencji FED-u. Ekonomiści szkoły austriackiej wskazują, że to zaszkodzi

Dr Janusz Wdzięczak o interwencjonizmie na amerykańskim rynku finansowym, tym, jakie będą jego negatywne skutki oraz o polskiej giełdzie, odmrażaniu gospodarki i inwestycjach publicznych.

 

Dr Janusz Wdzięczak komentuje fizyczne otwarcie amerykańskiej giełdy, którego dokonał gubernator Nowego Jorku:

Uruchomienie giełdy jest kwestią symboliczną. Pokazuje, że Stany Zjednoczone poradziły z tą pandemia.

Przypomina, że faktycznie giełda cały czas działała, tylko on-line.  Nie wygląda to już tak, jak w latach 80., gdy maklerzy biegali i krzyczeli zgłaszając, że sprzedają lub kupują. Ekonomista odnosi się również do skupowania przez System Rezerwy Federalnej funduszy ETF. Stwierdza, że

Jestem mocno zdziwiony skalą interwencji amerykańskiej Rezerwy Federalnej, czyli FED-u.

Skupowanie przez FED funduszy skupujących obligacje to, jak mówi, daleko posunięta interwencja. Oznacza to, że bank centralny najpierw stosuje luzowanie ilościowe, czyli zwiększa emisję pieniądza, a za te następnie wykupuje obligacje prywatnych spółek, czyli ich dług. Działanie takie „zwalnia z ryzyka biznes amerykański”, ponieważ akcje dzięki temu nie tanieją.

Mamy tu interwencjonizmu na znacznym poziomie oczywiście za pomocą rynku finansowego. Z jednej Stany Zjednoczone uważają się za ojczyznę wolnego rynku. Z drugiej strony robią takie rzeczy.

Jest to kolejne takie działanie, jak zauważa, od 2008 r., gdzie rząd amerykański bierze ryzyko podejmowane przez koncerny na siebie. Jak zauważa dr Wdzięczak

Ekonomiści związana ze szkołą austriacką (czyli taką mocno wolnorynkową) zwracają uwagę że ten proces będzie szkodliwy, a jak będzie zobaczymy.

Interwencje takie zakłócają bowiem obieg informacji na rynku. Inwestujący nie wie, czy akcje spółki, w które chciałby zainwestować są drogie dlatego, że prosperuje, czy dlatego, iż państwo wykupiło jej obligacje.

Prezes fundacji  Ambitna Polska omawia także sytuację na polskiej giełdzie. Zauważa, że przy spadkach na niej paradoksalnie nastąpiło zwiększenie obrotów.

Polacy w okresie pandemii – marcu, kwietniu- masowo ruszyli na parkiet.

Wielu polskich inwestorów zaczęło kupować zgodnie z zasadą „kupuj, kiedy akcje są tanie”. Dr Wdzięczak zauważa, że poza tarczami, jakie rząd oferuje przedsiębiorcom, ważne jest także otwieranie gospodarki. Istotne są także zapowiadane przez rząd inwestycje publiczne, które, jak mówi, napędzają koniunkturę i tworzą nowe miejsca pracy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

Prezes BCC: Polski rząd nie chciał powiększać polskiego długu publicznego, dlatego sięgnął po PFR, zamiast BGK

Marek Goliszewski o sztuczce księgowej polskiego rządu, trudnościach Polski i Niemiec w uzyskaniu zgody KE na pomoc finansową dla dużych firm oraz recesji, jaka nas czeka.

Marek Goliszewski zdradza, jak przedsiębiorcy odebrali kolejne rządowe tarcze. Najbardziej zadowoleni są z tarczy finansowej. Wskazują oni, że dokumentacja jest prosta, a pieniądze dostaje się naprawdę szybko. Gość audycji „Wszystko o tarczy antykrysowej”  zauważa, że tarcza antykryzysowa przygotowywana była razem z BCC. To ostatnie nie miało jednak wpływu na przepisy wykonawcze do niej uchwalone. Tymczasem przedsiębiorcy spotykają się w ramach tego rozwiązania z problemami biurokratycznymi, a czas oczekiwania jest często zbyt długi.

Prezes BCC zwraca uwagę, że tarcza finansowa nie świadczy uslug dla firm dużych co wiąże się z unijnymi przepisami odnośnie pomocy publicznej. Apel do Ursuli von der Leyen wystosowałą wraz z innymi organizacjami BCC.

Te pieniądze powinny iść do Banku Gospodarstwa Krajowego nie z Polskiego Funduszu Rozwoju, bo to jest niezgodne z zasadami Eurostatu i zasadami rozliczania europejskiego długu publicznego i sektora finansów publicznych.

Powodem, dla którego Komisja Europejska zwleka z decyzją, choć według premiera miała to być tylko formalność może być sposób w jaki rzeczone 25 mln zł są przekazywane. Nasz gość wyjaśnia, że gdyby pieniądze szły tak jak powinny z BGK, to wliczane byłyby do długu publicznego. Tymczasem

Polski rząd nie chciał powiększać polskiego długu publicznego, dlatego sięgnął po Polski Fundusz Rozwoju. Jest to pewien manewr księgowy polskiego rządu.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje przy tym, że zabieg polskiego rządu, może nie być wyłączną przyczyną zwlekania KE. Podobne problemy mają bowiem  także nasi zachodni sąsiedzi:

Angela Merkel ma podobny kłopot, Unia nie chce pozwolić Niemcom na uruchomienie niemieckiej tarczy antykryzysowej dla dużych firm.

Sądzi, że w związku z tym niemiecka kanclerz i polski premier powinni wspólnie wystąpić z wezwaniem do KE, by pośpieszyła się z decyzją.

Jak dotąd ze wszystkich trzech, a teraz już czterech rządowych tarcz skorzystało łącznie 37 tys. przedsiębiorców. Jest to, jak mówi nasz gość, niemało, ale też pokazuje, że beneficjentów proponowanych rozwiązań mogłoby być jeszcze więcej. Obecna liczba wynika z trudności w korzystaniu z tarczy antykryzysowej:

Jedni urzędnicy pomagają wypełnić kwity, natomiast inni odsyłają do kolejnych poprawek. Tego jest naprawdę sporo.

Goliszewski wskazuje, że plusem obecnych opóźnień w wydawaniu środków z tarczy może być to, iż zostaną one na później, gdy sytuacja będzie jeszcze gorsza. Wskaźniki bowiem nie są dobre – czeka nas recesja wynosząca -4% PKB. Złą sytuację przewiduje się również w Niemczech (-6%) i w USA (-9%).

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tarcza

Powody, dla których Imperium Wolności może upaść i jak temu zaradzić (1)/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Pominięcie wartości w myśleniu o gospodarce i świecie zaowocowało właśnie tym, co dziś obserwujemy – stworzeniem  chińskiego komunistycznego giganta zagrażającego naszej cywilizacji.

Bez amerykańskiego parasola bezpieczeństwa nawet te nie w pełni udane i przemyślane reformy państwa, jakie wdraża Prawo i Sprawiedliwość, nie byłyby możliwe. Dlatego nie żartujmy nawet o wielu wektorach i możliwościach wyboru różnych opcji (w domyśle: chińskiej, rosyjskiej, niemieckiej) w dziedzinie współpracy zagranicznej dotyczącej obronności Polski.

Ale oprócz bezwarunkowego poparcia dla światowej dominacji Ameryki (i naprawy Rzeczpospolitej), musimy dostrzegać również niebezpieczeństwa, jakie naszemu protektorowi grożą. Bo jego niepowodzenia odbiją się bezpośrednio na naszej pozycji międzynarodowej. Do utraty państwa włącznie.

Nie miejmy zarazem pretensji do Amerykanów, że ich firmy inwestujące w naszym kraju i w nasze bezpieczeństwo chcą zarabiać. To naprawdę niedorzeczność, którą podnieść mogą tylko chińscy, rosyjscy lub niemieccy agenci (jeżeli kogoś pominąłem, niech się dopisze).

A podniecić się nią mogą jedynie idioci. Piszę te słowa z pełnym przekonaniem, sam będąc przedsiębiorcą. Musimy się zatem nauczyć targować z Amerykanami i wynosić ze współpracy z nimi własne korzyści. Napisałbym „win-win”, ale nie chcę zaśmiecać naszego pięknego języka. Języka Reya, Kochanowskiego, Słowackiego i Mickiewicza 😊.

I tak doszliśmy do powodu nr 1. Stany Zjednoczone mogą upaść, bo zamiast rozwijać ekonomicznie państwa sojusznicze, finansują fortuny swoich wrogów. A dzieje się tak w wyniku podwójnie błędnego rozumowania. Po pierwsze uznano, że bogactwo uczyni z drapieżnych chińskich kotów tłuste europejskie kocury; co się nie stało, bo Partia rządzi całą chińską gospodarką. Po drugie założono, że współpraca z wrogiem jednak przyniesie korzyść własnemu państwu, niezależnie od stopnia realizacji punktu pierwszego.

Tymczasem drapieżne chińskie koty dalej chcą harcować, rozbudowując swoją armię lądową, morską i cybernetyczną. I wraz z nowym przywódcą, jakim od 2012 roku jest Xi Jinping, podejmują walkę o władzę nad światem. Jedyną korzyść, jeżeli chodzi o obywateli amerykańskich, odnieśli właściciele korporacji kiedyś amerykańskich, a teraz światowych. Odpływ produkcji amerykańskiej do Chin – najpierw prostej, a potem zaawansowanej – zdewastował drobną i średnią wytwórczość amerykańską. Tym samym wpłynął negatywnie na najniższą warstwę robotników przemysłowych. Została wypłukana podstawowa tkanka społeczna, w każdych czasach stanowiąca o sile narodu i państwa.

Kryzys roku 2008, o którym wspomniałem w mojej Wojnie, którą właśnie przegraliśmy, niestety nie odbił się żadną refleksją w sferach rządowych Ameryki. A sposób jego zażegnania, jedynie poprzez dodruk pustego pieniądza, stał się zalążkiem kolejnego kryzysu. Tego, z którym dziś mamy do czynienia. I który wybuchłby niezależnie od pandemii. Bo nie została zlikwidowana żadna z nierównowag, które rozwierają nożyce dochodowe społeczeństwa, zamiast je domykać. Nie skończono z kreacją pieniądza oderwanego od rzeczywistości, ale zjawisko to wzmocniono. Wzmocniono też sferę gospodarki zabawy (usług, rekreacji i wypoczynku) w miejsce gospodarki rzeczywistej. I nic dziwnego, skoro wszystko, co pożyteczne, miały za Amerykanów robić małe chińskie rączki.

Można przenieść na drugi koniec świata każdy biznes. Zgoda, ale nie można tam przenieść 20, 30, 40% swojego narodu.

Korporacje stanowią ułamek procenta społeczeństwa amerykańskiego, ich zarządy i zespoły kierownicze niewiele więcej. One wszystkie mogą się przenieść nawet w kosmos. Wykluczenie ogromnej części społeczeństwa z efektywnego i rzeczywistego gospodarowania, a tym samym uczestniczenia w tworzeniu wewnętrznego bogactwa, odbiera sens życiu zwykłych ludzi. Poszerza się margines społeczny i patologie z nim związane, co osłabia państwo. Bo zamiast czerpać korzyści finansowe z aktywności własnego społeczeństwa, trzeba je wziąć na utrzymanie. Nie z kieszeni korporacji, rzecz jasna, bo te mają tysiące sposobów na unikanie podatków, ale z dodruku pustego pieniądza. W konsekwencji każde Imperium stosujące takie panaceum upada.

Nie jest, rzecz jasna, nieszczęściem przenieść za granicę nadwyżkę swojego zapotrzebowania produkcyjnego. Jednak inwestycja taka ma sens tylko wtedy, gdy wzmacnia nasze państwo i poszerza nasz system wolności. System oparty na wspólnych chrześcijańskich zasadach. Pominięcie wartości w myśleniu o gospodarce i świecie zaowocowało właśnie tym, co dziś obserwujemy – stworzeniem  chińskiego komunistycznego giganta zagrażającego naszej cywilizacji.

To już ostatni moment, żeby to błędne myślenie i działanie zrewidować. I o tym napiszę następnym razem.

Jan A. Kowalski

PS Po ostatnich doświadczeniach: nawet z ludźmi wyznającymi te same wartości i posługującymi się nominalnie tym samym językiem trudno się dogadać, jeżeli nie założymy dobrych intencji rozmówcy (przynajmniej do pierwszego oszustwa) 🙁

Semka: Dowodów w sprawach z filmu Latkowskiego zazwyczaj nie ma. Dlaczego celebryci bronią lokalu?

Piotr Semka o filmie Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”, zastanawiającej postawie sław wobec lokalu, w którym dochodziło do przestępstw z udziałem małoletnich, i o Krzysztofie Zanussim.

 

Ci aktorzy nie chcą na ten temat mówić i takie wezwanie ich do tablicy bardziej potraktują jako atak.

[related id=113658 side=left]Piotr Semka komentuje aferę, o której mówi wyemitowany wczoraj w TVP film Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”. Nie sądzi, żeby apel reżysera do artystów, by opowiedzieli o tym, co robili i widzieli, odniósł skutek. Potraktują go raczej jako atak, i to o podłożu politycznym.  Dziennikarz wskazuje, że Sopot to małe miasto i stawia pytanie, dlaczego pokazywany w filmie lokal, w którym celebryci dokonywali czynów pedofilskich, mógł przez długi czas funkcjonować bez skrępowania:

Czemu nie istniało jakieś odium?

Zrozumiałe jest, że prezydent miasta mógł myśleć, że „Zatoka Sztuki” jest lokalem mającym wymiar artystyczny, ale już mniej, czemu w jego obronę publicznie kilka lat temu zaangażowali się celebryci. Jeśli bywali bowiem w lokalu, to czy mogli nie wiedzieć, że „artystyczny polor jest maskaradą” i jest to miejsce, gdzie sławni „chcą się nieźle zabawić i sięgać po różne zakazane owoce”. Semka zauważa przy tym, że nie każdy, kto tam bywał, musiał uprawiać seks z osobami poniżej 15. roku życia. Pojawiające się od 2017 r. informacje o działalności „Krystka” powinny jednak dać do myślenia tym, którzy firmowali własnymi twarzami ten lokal.

Publicysta odnosi się do zamieszania Krzysztofa Zanussiego w sprawę Dworca Centralnego, o której Latkowski zrobił dokument w 2005 r. Nie sądzi, by wiekowy reżyser miał być teraz z tego powodu pociągnięty do odpowiedzialności:

Krzysztof Zanussi ma 81 lat, stoi nad grobem.

Przypomina, że reżyser „wypowiadał się bardzo korzystnie o Polańskim”, który w USA współżył z 13-latką.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Prof. Prokopowicz: Nielegalni imigranci głosują na Demokratów. Jest bardzo dużo ofiar Covid-19 w domach opieki

Prof. Adam Prokopowicz o wyborach prezydenckich w USA, roli, jaką odgrywają w nich nielegalni imigranci; koronawirusie; sprawie gen. Flynna oraz o cenzurze na Facebooku.

70-80% głosujących w wyborach nielegalnych imigrantów głosuje na Demokratów.

Prof. Adam Prokopowicz twierdzi, że brutalna „wojna” zaczyna się w USA. Celem walki jest fotel prezydencki. Demokraci korzystają na niezgodnym z konstytucją głosowaniu nielegalnie przebywających na terytorium kraju emigrantów. Jest to możliwe przez fakt, że przebywając na terenie danego stanu nielegalnie można jednocześnie otrzymać w nim prawo jazdy. To ostatnie jest zaś dokumentem umożliwiającym oddanie głosu w wyborach.  prezes Instytutu Globalnych Innowacji, Ekonomii i Logistyki zauważa, że w USA żyje 328 mln ludzi, z czego 25 mln przebywa w nich nielegalnie.

Nasz gość mówi także o najnowszych statystykach dotyczących koronawirusa. W Nowym Jorku wiele osób, które cierpią na tę chorobę, nie kontaktowało się z zarażonymi. Ponadto Covid-19 jest mniej niebezpieczny dla osób młodych niż świńska grypa. Zbiera on za to żniwo w domach opieki i domach spokojnej starości.

Przez Kongres nie mamy dobrych i normalnych relacji z Rosją.

Prof. Prokopowicz przypomina także trwającą sprawę gen. Flynna. Były doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego wystąpił na drogę sądową przeciw ludziom, którzy oskarżali go o nieuprawnione kontakty z Rosją. Za śledztwem wobec generała stali, jak mówi nasz gość,  „upolitycznieni pracownicy FBI i CIA”.

Tymczasem Stany Zjednoczone są dalekie od zerwania więzi gospodarczy z Chinami. Deficyt handlowy między pierwszymi a drugimi zmniejszył się do 350 mld dol., co wciąż stanowi wielką sumę. Mimo rywalizacji handlowej znaczna część amerykańskiej elektroniki produkowana jest w Państwie Środka. Łącznie USA mają bilion dolarów deficytu handlowego.

Zakwestionowano informacje, że giną nam polarne niedźwiedzie.

Ekspert zwraca uwagę na protesty przeciwko potraktowaniu Prager University przez Facebook. Portal ograniczył fanpege’owi PragerU zasięgi uznając, że publikuje on fake newsy. Przeciwnicy tego kroku argumentują, że to ograniczania wolności słowa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wojciech Cejrowski: Za COVID-19 Chinom należy się Norymberga

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wspomina św. Jana Pawła II w 100. rocznicę urodzin. Mówi również o pandemii koronawirusa, sieci 5G, szczepieniach i wyborach prezydenckich w Polsce.

Wojciech Cejrowski wspomina św. Jana Pawła II. Podkreśla znaczenie pielgrzymek papieża-Polaka dla ukształtowania się polskiego ruchu antykomunistycznego.

Jan Paweł II na całym świecie był symbolem prawego oporu wobec nieprawej władzy.

Podróżnik opowiada o papieskiej wizycie w Meksyku, gdzie Ojciec Święty wybrał się z pierwszą wizytą apostolską. Jak mówi, w latach 80. najważniejsza była dla niego walka o wolność od komunizmu, dopiero potem zaczął zwracać uwagę na religijne przesłanie św. Jana Pawła II.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wraca do tematu pandemii koronawirusa. Ocenia, że media celowo uwypuklają te miejsca, gdzie władze i społeczeństwa sobie z chorobą nie poradziły, zamiast dawać ludziom nadzieję na przyszłość. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zwraca uwagę, że w dużej części USA szpitale nie są przepełnione. Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego mamy do czynienia ze spiskiem Swiatowej Organizacji Zdrowia. postuluje, by nie słuchać jej zaleceń.

Podróżnik mówi również o powiązaniu między pandemią koronawirusa a budową sieci 5G. Zwolennicy tej technologii mają teraz ułatwioną możliwość jej wdrażania. Oprócz tego, Bill Gates dokonuje nowych inwestycji w Polsce, które mogą mieć związek z planami zwiększenia inwigilacji społeczeństw.

Polski minister zdrowia mówi, że wszystkich trzeba wyszczepić – jakbyśmy byli świniami na farmie.

Przykładem suwerennego podejmowania decyzji dla Wojciecha Cejrowskiego jest Szwecja, kraj który zastosował odmienną niż wiele innych państw strategię walki z epidemią. Podróżnik oskarża Chiny o skuteczne utrudnianie walki z pandemią:

Za COVID-19 Chinom należy się Norymberga.

Wojciech Cejrowski krótko komentuje zmianę kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej. Znacznie więcej uwagi poświęca trwającym przesłuchaniom kandydatów na sędziów. Krytykuje fakt, że politycy poszczególnych partii usilnie namawiają swoich wyborców do głosowania. Gospodarz „Studia Dziki Zachód” zachęca do świadomego i wolnego wyboru polityków z ich wadami. Krytykuje sejmową procedurę umożliwiającą odbieranie posłom głosu przez marszałka Sejmu:

Ostry spór powinien toczyć się w parlamencie, by ludzie nie musieli wychodzić na ulicę.

Wiech: Stany Zjednoczone bardziej dbają o bezpieczeństwo energetyczne Europy niż Niemcy

Zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.pl mówi o przyszłości gazociągu Nord Stream 2, potencjalnych problemach gospodarczych Rosji i niemieckich planach ekspansji energetycznej.

Nord Stream 2 to projekt polityczny, pozbawiony gospodarczego sensu. Rosyjscy analitycy, którzy wyrazili taką opinię, zostali zwolnieni z pracy.

Jakub Wiech mówi o trudnościach Gazpromu w realizacji inwestycji Nord Stream 2. Projekt w zasadzie zablokowały sankcje amerykańskie oraz niezgoda niemieckiego urzędu regulacji energetyki na wyłączenie gazociągu z unijnych przepisów antymonopolowych. Dzisiaj również sąd UE odrzucił skargę rosyjskiego giganta energetycznego na nowelizację unijnej dyrektywy gazowej.

Nad niemiecko-rosyjskim gazociągiem ciąży widmo dalszych  sankcji USA. Mają to być sankcje odstraszające spółki europejskie od kupowani rosyjskiego gazu.

Jak mówi wiceszef redakcji portalu Energetyka24.pl, spadek popytu na gaz w związku z pandemią powoduje, że budowa Nord Stream 2 traci ekonomiczny sens:

Być może warto pozostawić krzyżyk na Nord Stream 2 i pozostawić budowę niedokończoną. Należy zadać sobie pytanie, czy ten projekt jest Rosji jeszcze potrzebny.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje, że:

Porażki Rosjan są oddechem dla Europy Środkowej, zwłaszcza dla Ukrainy, która mogła wynegocjować nową umowę tranzytową.

Jak mówi gość „Popołudnia WNET”, Nord Stream 2 miał służyć do wzmocnienia pozycji gospodarczej Niemiec, które planowały dystrybuować pozyskany stamtąd gaz do krajów chcących wdrażać transformację energetyczną i oprzeć się na energii odnawialnej z pomocniczą rolą gazu:

Smutna konkluzja jest taka, że USA bardziej troszczą się o energetyczne bezpieczeństwo Europy, niż Niemcy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.