Po potwierdzeniu wyników wyborów w każdym stanie (z wyjątkiem Wisconsin), 538 Elektorów wybierze następnego prezydenta USA. To kluczowe wydarzenie w procesie wyborczym Stanów Zjednoczonych.
Po potwierdzeniu wyników wyborów w każdym stanie (z wyjątkiem Wisconsin), 538 Elektorów wybiera następnego prezydenta USA. To kluczowe wydarzenie w procesie wyborczym Stanów Zjednoczonych powinno przypieczętować zwycięstwo Joe Bidena.
To wielki dzień w USA. Blisko 6 tygodni minęło od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Po wielu sporach i skargach ze strony republikanów, nadszedł dzień głosowania Kolegium Elektorów. Powinno oznaczać to koniec prawnej batalii urzędującego jeszcze prezydenta Donalda Trumpa. Wynik tego głosowania spodziewany jest 6 stycznia, a po nim, 20 stycznia, odbędzie się inauguracja.
8 grudnia, blisko tydzień temu, certyfikowano wyniki wyborów w każdym ze stanów (z wyjątkiem Wisconsin, jedynego stanu, który nie dotrzymał terminu „safe harbor”). Stanowiło to pierwszy krok w prawnym potwierdzeniu zwycięstwa kandydata Demokratów, Joe Bidena.
„Poniedziałek po drugiej środzie grudnia”
Poniedziałek 14 grudnia, to “poniedziałek po drugiej środzie grudnia” – według konstytucji Stanów Zjednoczonych, to tego dnia Kolegium Elektorów ma zebrać się i wybrać przyszłego prezydenta USA.
W Stanach, obowiązują wybory pośrednie – 3 listopada amerykanie wybrali elektorów w każdym stanie. To oni są teraz odpowiedzialni za wybór następnego prezydenta i wiceprezydenta kraju.
O ile wyznaczenie elektorów w listopadzie stanowiło dość wyraźną wskazówkę co do wyniku wyborów prezydenckich, o tyle dopiero po głosowaniu w dniu 14 grudnia będzie formalnie wiadomo kto nim zostanie.Teraz, 538 Elektorów wybiera następnego prezydenta USA.
Po głosowaniu elektorów i ich rejestracji, rządy stanowe przekazują protokoły „National Archives and Records Administration” i przewodniczącemu Senatu (Mike Pence). Następnie, Izba Reprezentantów i Senat, na wspólnej sesji 6 stycznia, rozpatrują protokoły z 50 stanów i Waszyngtonu w celu policzenia głosów i oficjalnego ogłoszenia wyników.
Ostatnia szansa Trumpa
Jeżeli żaden z członków Kongresu nie zgłosi sprzeciwu na piśmie, Senat poświadcza wybór prezydenta i wiceprezydenta. Ale niektórzy sojusznicy Donalda Trumpa, jak republikański senator Mo Brooks z Alabamy, wyrazili zamiar zakwestionowania liczenia głosów.
“To nie Sąd Najwyższy ma ostatni głos, a Kongres Stanów Zjednoczonych” – mówi Mo Brooks, senator Alabamy.
Prawo federalne daje poszczególnym członkom Izby Reprezentantów i Senatu prawo do zakwestionowania wyników. Mechanizm ten jest rzadko stosowany. Ma być ostatnią ze wszystkich możliwych dróg do zakwestionowania wyborów.
W poniedziałek, Kolegium Wyborcze, zagłosuje, mianując Joe Bidena na prezydenta. Odda tym samym w wątpliwość wszystkie roszczenia Donalda Trumpa dotyczące wyników wyborów. Trump od wielu tygodni walczy w sądach, a wybory nazywa „sfałszowanymi”.
Ostatnio, 9 grudnia do Sądu Najwyższego wniesiono wniosek o unieważnienie zwycięstwa Joe Bidena. Wniosek dotyczył Pensylwanii, Michigan, Wisconsin i Georgii. Sąd Najwyższy odmówił zajęcia się tą sprawą.