26 lipca 1400 roku rozpoczął pracę odnowiony Uniwersytet Jagielloński. Jaka jest historia najstarszej polskiej uczelni?

Uniwersytet Jagielloński/Źródło: Wikipedia

Uniwersytet Jagielloński to jedna z najlepszych polskich uczelni, co rok przyciągająca rzeszę młodych ludzi. Mało osób wie jednak, że pierwotnie wcale nie miała powstać w Krakowie

Idea uniwersytetu, jako wspólnoty wykładowców i studentów, w której zdobywa się wiedzę, to pomysł średniowieczny. Wyższe uczelnie zaczęły powstawać, kiedy to do szkół katedralnych zaczęło przybywać coraz więcej studentów z odległych zakątków kraju. Biskupi wyznaczali nauczycieli, którzy mieli nieodpłatnie nauczać uboższych studentów. Wokół magistrów zaczęło z czasem tworzyć się stałe grono uczniów. Z tych grup powstały z czasem większe struktury dając początek uniwersytetom. Za pierwszą szkołę wyższą uważa się tę w Bolonii. Na Zachodzie przybywało akademii, wciąż niewiele było ich jednak w Europie Środkowo – Wschodniej. Polska długo pozostawała białą plamą na naukowej mapie Europy. Sytuację postanowił zmienić Kazimierz Wielki, który pod koniec swojego życia, dokładnie 12 maja 1364 roku ufundował pierwszy polski uniwersytet.

Uniwersytet tak, ale nie w Krakowie?

W średniowieczu aby założyć uniwersytet wymagana była zgoda papieża. Jest to główna przyczyna, dla której obecny UJ znajduje się na krakowskiej starówce, a nie w dzielnicy Kazimierz, która w czasie panowania ostatniego z Piastów nie była częścią stolicy, a odrębnym miastem. To właśnie w nim Król, według współczesnej hipotezy, chciał założyć pierwszy polski uniwersytet. Świadczyć miałyby o tym ślady prac budowlanych prowadzonych w rejonie ulic św. Wawrzyńca i Dajwór. Archeologom udało się odkryć linię murów, które nie wyrosły jednak nigdy poza sklepienie piwniczne. Pracę nad okazałym gmachem miały rozpocząć się w 1361 roku. Dlaczego zostały przerwane. Doradca Kazimierza Wielkiego, Adam Velutani, przekonał monarchę, że papież nie wyrazi zgody na powstanie uniwersytetu w Kazimierzu. Według zaleceń stolicy apostolskiej uczelnie miały być lokowane w miastach stosownych i zdatnych, a za taki z pewnością nie mógł uchodzić powstały w 1335 roku Kazimierz. Uniwersytet powstał więc w Krakowie.

Upadek i złoty okres

Krakowska uczelnia składała się początkowo z trzech wydziałów: sztuk wyzwolonych, prawa i medycyny. Niestety po śmierci Kazimierza Wielkiego uniwersytet zaczął podupadać, aż w końcu przestał istnieć. Odrodził się 26 lipca 1400 roku za sprawą Władysława Jagiełły. Zrealizował on testament zmarłej rok wcześnie żony Jadwigi i podarował jej majątek na rzecz Akademii Karkowskiej. Grono wydziałów uzupełnił wydział teologiczny. Uniwersytet wkrótce zaczął przeżywać złoty okres. Zjeżdżali do niego żacy z całej Europy (m.in. Francji, Niemiec, Włoch, czy Hiszpanii). Akademia mogła też poszczycić się bardzo dobrą kadrą profesorską. Wykładowcą, a także jej rektorem był Paweł Włodkowic, który reprezentował stronę polską na Soborze w Konstancji. Jego pisma przedstawiające polską rację stanu, przyczyniły się do zwycięstwa Polaków w sporze z Krzyżakami przed obliczem papieża. UJ może też poszczycić się wybitnymi absolwentami, do których należy m.in. Mikołaj Kopernik.

Walka z Jezuitami i osiemnastowieczna reforma

XVI wiek nie był już tak owocny dla krakowskiej uczelni. Zaczęły powstawać nowe uniwersytety (w Polsce w Zamościu i Wilnie), które stały się alternatywą dla wielu studentów. Dodatkowo do kraju coraz liczniej przybywali jezuici, masowo zakładający swe szkoły. Na walkach z Towarzystwem Jezusowym upłynie Uniwersytetowi cały XVII wiek. W wolnej Polsce uczelnia odzyskała na chwilę blask za sprawą działania Komisji Edukacji Narodowej. W latach 1777 – 1786 jej gruntownej reformy podjął się ks. Hugo Kołłątaj. Zlikwidował 4 istniejące od średniowiecza wydziały, a w ich miejsce powołał dwa kolegia: Moralne (teologia, prawo i literatura), oraz Fizyczne (matematyka, fizyka i medycyna). Na wszystkich kierunkach, poza teologią, językiem wykładowym stał się język polski. Kołłątaj zainicjował budowę obserwatorium astronomicznego, ogrodu botanicznego i kliniki uniwersyteckiej. Jego reformy mogły stać się motorem napędowym uczelni. W rozwoju przeszkodziły jednak zabory.

Czasy zaborów i dwudziestolecia międzywojennego

Uniwersytet przechodził w pierwszej połowie XIX wieku różne zawirowania, podobnie jak samo miasto Kraków. Po ustabilizowniu sytuacji politycznej i przyznaniu Polakom autonomii UJ ponownie złapał wiatr w żagle. Rozwijały się zarówno dziedziny ścisłe, jak i humanistyczne. Do absolwentów z tego okresu należą chociażby: Józef Szujski i Michał Bobrzyński (twórcy krakowskiej szkoły historycznej) Karol Olszewski (wynalazca kaskadowej metody skraplania gazów i pionier kriogeniki), czy Marian Smoluchowski (pionier fizyki statystycznej).
Okres po odzyskaniu niepodległości to dalszy rozwój szkoły wyższej. Powstaje wydział rolniczy, a także gmach Biblioteki Jagiellońskiej. II wojna światowa zatrzymuje jednak działalność krakowskiej uczelni. Niemcy wywożą do obozów koncentracyjnych wielu profesorów i zamykają uniwersytet.

Ku współczesności

Po wojnie uczelnia powoli się odradza. Profesorowie i studenci muszą zmagać się jednak z cenzurą i represjami ze strony władz. Z uniwersytetu usunięty zostaje wydział teologiczny, który już nigdy nie zostanie reaktywowany. Komunizm w końcu upada, a Uniwersytet Jagielloński otwiera się na świat. Obecnie jest domem dla 50 tys. studentów z różnych krajów. W Polsce cieszy się zasłużoną renomą, niestety na liście najlepszych uniwersytetów na świecie (liście szanghajskiej) plasuje się dopiero w piątej setce. Myślę, że dla spokoju duszy Kazimierza Wielkiego, trzeba ten wynik poprawić 😉

Źródło: wielkahistoria.pl, uj.edu.pl

Prof. Andrzej Waśko: dzisiejszy dekadentyzm przybiera postać antyintelektualnej formy kultury masowej

Profesor opowiedział o ,,Arkanach”, dwumiesięczniku poświęconym kulturze, historii i polityce, wydawanym od połowy lat 90′ XX w. Stwierdził, że choć znaczna część społeczeństwa uważa książki za rzecz bezużyteczną, w dalszym ciągu znajdą się jednostki pragnące, oprócz zwykłej rozrywki, obcować z pogłębioną analizą rzeczywistości, którą odnaleźć można w ,,Arkanach”. Zauważył, że kończy się epoka typograficzna i ma to związek z powszechnie panującym dekadentyzmem, przybierającym postać antyintelektualnej formy kultury masowej. […]

Profesor opowiedział o ,,Arkanach”, dwumiesięczniku poświęconym kulturze, historii i polityce, wydawanym od połowy lat 90′ XX w. Stwierdził, że choć znaczna część społeczeństwa uważa książki za rzecz bezużyteczną, w dalszym ciągu znajdą się jednostki pragnące, oprócz zwykłej rozrywki, obcować z pogłębioną analizą rzeczywistości, którą odnaleźć można w ,,Arkanach”. Zauważył, że kończy się epoka typograficzna i ma to związek z powszechnie panującym dekadentyzmem, przybierającym postać antyintelektualnej formy kultury masowej. Podkreślił, że:

Bez wielopoziomowej analizy rzeczywistości nie będziemy potrafili zachować swojej tożsamości i wolności.

Prof. Waśko skomentował decyzję rektora UJ, który 9 sierpnia wydał postanowienie o likwidacji kierunku ,,filologia polska”. Zaznaczył, że choć wydział polonistyki będzie istniał nadal, klasyczna filologia ma zostać zastąpiona przez wiązkę nowych kierunków badawczych należących do nowego paradygmatu nauk humanistycznych:

Pojawią się zapewne wątki polonistyczne, ale raczej dotyczyć one będą literatury XX w., zostaną poważnie okrojone w porównaniu do dotychczasowego programu klasycznej filologii.

Gość zauważył, że na przykładzie likwidacji filologii polskiej na UJ możemy zrozumieć, w jaki sposób prowadzona jest tzw. polityka ,,cancel culture”:

Ten proces trwa od poł. lat 90′. Zmieniamy paradygmant naukowy, jesteśmy w innej rzeczywistości, pozbawionej Mickiewicza i Słowackiego.

Profesor ironicznie odniósł się do słów Macieja Stuhra, który ostatnio na jednym z portali społecznościowych podważył sensowność dzisiejszej lektury dzieł Mickiewicza. Redaktor naczelny ,,Arkanów” zauważył, że za naszą zachodnią granicą nikt nie podważa kulturalnych zasług Goethego:

W Niemczech wciąż mamy do czynienia z kultem Goethego i Shillera.

Na koniec podkreślił, że kultura opiera się na reprodukcji wartości wytworzonych przez poprzednie pokolenia, a nie na ich unieważnianiu. Zauważył, że podejście Polaków do swojej kultury rzutuje na postrzeganie naszego kraju poza jego granicami:

Nie mamy prowadzonej polityki kulturalnej, co skutkuje postrzeganiem Polski jako biednego kraju słowiańskiego.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

S.S.

Teresa Jasińska-Brodzka nie żyje. Działaczka „Solidarności” miała 80 lat

Internowana w stanie wojennym, działaczka Komitetu Hesińskiego, dama Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. W czwartek zmarła Teresa Jasińska-Brodzka.

Jak podaje Encyklopedia Solidarności, Teresa Jasińska-Brodzka, zmarła w nocy 15 sierpnia 2019 r. Miała 80 lat. Urodziła się 18 II 1939 w Bucniowie (obecnie Ukraina). Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w 1981 obroniła doktorat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Moja rodzina zawsze przejawiała silne nastawienie antykomunistyczne. Tata zmarł w 1972 na zawał i zawsze żałowałam, że nie dożył czasów „Solidarności”. Pamiętam, jak brat był dumny z mojego aktywnego udziału w opozycji antyustrojowej.

Tak dysydentka mówiła w swojej relacji dla Encyklopedii Solidarności. W 1956  r. uczestniczyła w akcji zbiórki pieniędzy dla powstańców węgierskich organizowanej przez studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Od 1970 r. była nauczycielem akademickim na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, skąd została w 1977 zwolniona „z uwagi na zarzut złego oddziaływania ideologicznego na młodzież”. 19 XII 1981 została internowana w Lublińcu, Darłówku i Gołdapi, Odzyskała wolność 14 VII 1982;
Została jednak zwolniona z pracy, ale w 1983 postanowieniem Sądu Pracy przywrócona.

Pamiętam, że zanim rozpoczęłam współpracę z Komitetem Helsińskim pracowałam również przy udzielaniu pomocy finansowej osobom prześladowanym i najbardziej potrzebującym wsparcia. Do tej roboty wciągnęła mnie Elżbieta Seferowicz. Otrzymywałam pieniądze od ludzi ze struktur regionu i rozwoziłam je pod wskazane adresy. To było trudne, niewdzięczne i ryzykowne przedsięwzięcie.

OD VIII 1982 – 1984 Brodzka z własnej inicjatywy, poza strukturami „S”, prowadziła ewidencję represjonowanych w Regionie Śląsko-Dąbrowskim. Na podstawie tych materiałów sporządziła rzetelny Raport o prześladowaniach w Regionie Śląsko — Dąbrowskim. Przekazała go Komisji Helsińskiej.

Z perspektywy lat muszę i siebie, i swoją działalność, i sytuację w kraju ocenić w taki sposób, że życiowo nic na tym wszystkim nie zyskałam. Nawet nie mogłam wrócić na uczelnię, ponieważ po 1989 na uczelniach nie przeprowadzono weryfikacji. […] Działałam, bo musiałam, bo tak mi kazało sumienie. Jeśli idzie o Polskę, to mamy niby wolny kraj, ale mentalność, którą ukształtowała w naszym narodzie Gazeta Wyborcza nie pozwala patrzeć w przyszłość z optymizmem.

W 1990 r. dawna opozycjonistka była działaczką Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 Grudnia 1981. W latach 1990-92 była przewodnicząca, a następnie członek Prezydium Zarządu Wojewódzkiego PC. W 2009 r. została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

A.P.

Semka: Boję się, że Platforma będzie grała symbolem zaszczutego prezydenta Adamowicza w trakcie wyborów [VIDEO]

Elity lewicowych liberałów zawsze zarzucają przeciwnikom, że stosują, wówczas przez nich wykorzystywaną, mowę nienawiści – mówi w Poranku WNET publicysta Piotr Semka.


Piotr Semka mówi o posługiwaniu się mową nienawiści przez lewicowych liberałów w kontekście środowego wystąpienia Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Według niego elity kręgu lewicowych liberałów „zawsze zarzucają przeciwnikom, że stosują, wówczas przez nich wykorzystywaną, mowę nienawiści”.

– Przenoszą zatem swoje niecne taktyki na politycznych przeciwników, następnie umywając sobie ręce i uważając, że ich czyny i słowa są bez skazy – opowiada Piotr Semka. Tłumaczy również, że takie działania mają na celu Polsce zarzuca się Prawu i Sprawiedliwości posługiwanie się mową nienawiści w stosunku do Pawła Adamowicza, który został zabity podczas WOŚP w Gdańsku. Ową mową nienawiści miałoby być przedstawianie za życia prezydenta Gdańska jego przewinień.

 Boję się, że PO będzie grała w trakcie wyborów tym symbolem zaszczutego prezydenta – mówi gość Poranka WNET.

Semka podejmuje również temat prób odwołania Jacka Kurskiego, prezesa TVP, przez opozycję. Wątpi, by faux pas w czasie Wiadomości (opublikowanie kontrowersyjnego materiału o Adamowiczu po ataku nań na WOŚP) mógł być wystarczającym powodem do wyrzucenia Kurskiego z najwygodniejszego fotela w Telewizji Polskiej.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!