Wlk. Brytania / Mowa tronowa w środę pomimo braku porozumienia z DPU. Wciąż trwają rozmowy o współpracy z rządem

Przewodnicząca brytyjskiej Izby Gmin Andrea Leadsom oświadczyła w czwartek, że mowa tronowa królowej Elżbiety II, przedstawiająca plany gabinetu na najbliższy rok, zostanie wygłoszona 21 czerwca.

Decyzja została podana do publicznej wiadomości po cotygodniowej audiencji premier Theresy May u brytyjskiej monarchini. Media zwracają jednak uwagę, że nowy termin koliduje z wcześniej ogłoszonymi planami królowej, która miała spędzić przyszły tydzień na wyścigach konnych w Ascot.[related id=”24031″]

W poniedziałek media poinformowały, że rząd May opóźni o kilka dni zaplanowaną na 19 czerwca mowę tronową, która stanowi jednocześnie formalne otwarcie nowej sesji parlamentu. Wśród najważniejszych powodów tej decyzji miały być wciąż trwające negocjacje dotyczące wsparcia Demokratycznej Partii Unionistycznej (DPU) dla mniejszościowego rządu Partii Konserwatywnej.

Rządzący krajem od 2010 roku torysi stracili w ubiegłotygodniowych wyborach parlamentarnych bezwzględną większość w Izbie Gmin (mają 318 posłów wobec wymaganych do większości 326) i w celu stworzenia stabilnego rządu potrzebują wsparcia północnoirlandzkiego ugrupowania, które dysponuje 10 mandatami.

Według anonimowego polityka Partii Konserwatywnej, który rozmawiał w czwartek m.in. z „Guardianem”, rozmowy z DUP są udane i „uzyskano porozumienie co do głównych elementów mowy tronowej”. „Obie partie są oddane wzmacnianiu Zjednoczonego Królestwa, walce z terroryzmem, doprowadzeniu do Brexitu i zapewnieniu dobrobytu na terenie całego kraju” – powiedział.

Jednocześnie dodał, że do wygłoszenia mowy tronowej i głosowania nad programem rządu dojdzie niezależnie od tego, czy uda się do tego czasu osiągnąć formalne porozumienie w sprawie wsparcia rządu na zasadzie „confidence and supply”, tj. wspólnego głosowania w sprawach dotyczących wotum zaufania i kwestii budżetowych.

Mowa tronowa, wygłaszana przez królową Elżbietę II w Izbie Lordów, jest pisana przez przedstawicieli rządu i zawiera zarys planów legislacyjnych gabinetu na najbliższe 12 miesięcy.

PAP/JN

Brytyjska premier ogłasza nazwiska dwóch wiceministrów ds. Brexitu. Rozmowy w tej sprawie w przyszłym tygodniu

Podczas wizyty we Francji premier May prezydent Macron zoświadczył, że dopóki nie zakończą się negocjacje w sprawie Brexitu, drzwi Unii Europejskiej dla Wielkiej Brytanii nadal pozostają otwarte.

Premier Wielkiej Brytanii Theresa May przekazała we wtorek w Paryżu, że rozmowy z północnoirlandzką Demokratyczną Partię Unionistyczną (DUP) w sprawie poparcia jej mniejszościowego rządu „były produktywne”. Potwierdziła też, że negocjacje dotyczące brexitu rozpoczną się w przyszłym tygodniu.

Na konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem premier May dodała, że w rozmowach tych chodzi o zapewnienie, że dzięki wsparciu DUP „możliwe jest danie brytyjskiemu rządowi stabilizacji, co jest w obecnym czasie konieczne”.

„Potwierdziłam prezydentowi Macronowi, że harmonogram negocjacji dotyczących brexitu jest realizowany i rozpocznie się w przyszłym tygodniu” – oświadczyła.

Macron powiedział, że chce, aby negocjacje w sprawie brexitu rozpoczęły się jak najszybciej pod przewodnictwem Komisji Europejskiej. Dodał, że drzwi dla Wielkiej Brytanii, aby pozostała w Unii Europejskiej, wciąż pozostają otwarte. Wskazał, że pozostają one otwarte tak długo, dopóki nie zakończą się negocjacje ws. opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię, ale trudno byłoby się cofnąć, gdy negocjacje już zostaną rozpoczęte.

PAP

Wielka Brytania/Premier May: Powinniśmy cieszyć się z faktu, że mamy rekordową liczbę posłów pochodzących z mniejszości

Brytyjska Izba Gmin spotkała się we wtorek po raz pierwszy po ubiegłotygodniowych wyborach parlamentarnych, w których rządzący konserwatyści stracili bezwzględną większość mandatów.

Liderzy najważniejszych ugrupowań zabrali głos tuż po wybraniu przez posłów na stanowisko spikera Johna Bercowa, który piastuje tę funkcję od 2009 roku. Żartując ze swojego wyniku wyborczego, premier Theresa May powiedziała o wyborze Bercowa, że „przynajmniej komuś udało się zdecydowanie wygrać”.

[related id=”24031″]

„Powinniśmy cieszyć się z faktu, że mamy rekordową liczbę posłów pochodzących z mniejszości etnicznych, w tym czarnoskórych, i pierwszą posłankę ze społeczności Sikhów, a także przedstawicieli niepełnosprawnych i środowiska LGBT” – mówiła szefowa rządu.

„Mam nadzieję, że na podstawie postępu, którego dokonaliśmy w trakcie poprzedniej kadencji, będziemy dalej walczyć ze wszelkimi przejawami dyskryminacji, sprawiając, by nasza polityka była jeszcze bardziej reprezentatywna wobec ludzi, którym służymy” – oświadczyła May.

Jak dodała, „niektórzy winią politykę za podziały, wszyscy zgadzają się, że dzieje się zbyt wiele w polityce – ale pamiętajmy, że może ona być niebywałą siłą, która zmienia świat na lepsze”.

Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn dworował sobie w wystąpieniu z premier May, mówiąc, że „szefowa rządu na pewno się zgodzi, że demokracja to coś niezwykłego, co czasami przynosi niespodziewane wyniki”.

[related id=”23792″ side=”left”]

W serii komentarzy dotyczących powstającego rządu Partii Konserwatywnej, który będzie najprawdopodobniej wspierany przez północnoirlandzką Demokratyczną Partię Unionistyczną (DPU), Corbyn żartował z May, używając w innym znaczeniu zwrotów, po które premier sięgała w trakcie kampanii wyborczej.

Mówił, że „oczekuje na mowę tronową (do której dojdzie) tuż po tym, gdy uda się wynegocjować powstanie koalicji chaosu” (tak May określała możliwe porozumienie laburzystów ze Szkocką Partią Narodową i Liberalnymi Demokratami – PAP), a jego ugrupowanie „jest gotowe zaoferować silne i stabilne przywództwo działające w interesie narodowym” (hasło wyborcze May – PAP).

Jednocześnie Corbyn dodał, że cieszy się na pracę w ramach obecnej kadencji parlamentu „niezależnie od tego, jak będzie krótka”, robiąc aluzję do ewentualnych kolejnych przedterminowych wyborów w przypadku niezdolności Partii Konserwatywnej do zapewnienia roboczej większości dla rządu.

Z kolei tymczasowy lider Szkockiej Partii Narodowej w parlamencie w Westminsterze Stewart Hosie, który objął stanowisko po utracie przez dotychczasowego szefa klubu Angusa Robertsona mandatu w czwartkowych wyborach, oddał hołd „dużym graczom, których będzie nam brakowało wcześniej niż później”.

„Nawet jeśli różnimy się w sprawach dotyczących konstytucji, Brexitu, polityki społecznej, podatków i wydatków, pamiętajmy, że to jedynie różne opinie politycznych rywali, a nie wrogów” – mówił. „Jeśli możemy się nad tym zatrzymać, zachowując więcej szacunku (do siebie nawzajem), dobrze to zrobi działaniu Izby Gmin i naszej polityce” – dodał.

Głos zabrał również lider reprezentacji Demokratycznej Partii Unionistycznej w londyńskim parlamencie Nigel Dodds, który zwrócił uwagę, że jego ugrupowanie jest jedynym w nowym parlamencie, które będzie reprezentować interesy Irlandii Północnej.

Jak dodał, DPU liczy na osiągnięcie porozumienia w trwających od pół roku rozmowach na temat utworzenia rządu w Irlandii Północnej, „w którym każdy będzie mógł odegrać rolę w rządzeniu”.

Przed posiedzeniem parlamentu doszło na Downing Street do spotkania liderów DPU Arlene Foster i Doddsa z premier May i rozmów o poparciu mniejszościowego rządu Partii Konserwatywnej.

„Rozmowy z rządem są udane i mamy nadzieję, że wkrótce będziemy w stanie zakończyć je z powodzeniem” – napisała Foster na Twitterze po zakończeniu negocjacji.

Według źródeł telewizji Sky News „obie strony dokonały znaczącego postępu”, a formalne porozumienie spodziewane jest najpóźniej w czwartek.

Rządząca krajem od 2010 roku Partia Konserwatywna straciła w czwartkowych wyborach bezwzględną większość w Izbie Gmin (ma 318 posłów wobec wymaganych do większości 326) i prowadzi rozmowy w sprawie poparcia administracji przez DPU, która uzyskała 10 mandatów.

W poniedziałek brytyjskie media poinformowały, że ze względu na trwające negocjacje z DPU rząd May opóźni o kilka dni zaplanowaną na 19 czerwca mowę tronową królowej Elżbiety II; wystąpienie monarchini, formalnie otwierające nową sesję parlamentu, ma przedstawiać plany rządu na najbliższy rok.

PAP/JN

Los Theresy May jako premiera jest już przesądzony. W tej chwili dla torysów ma znaczenie tylko stabilizacja władzy

W tej chwili mamy do czynienia z najmniej pożądaną sytuacją na Wyspach Brytyjskich, czyli z zawieszeniem parlamentu, gdzie nikt nie ma jednoznacznego mandatu do sprawowania władzy – twierdzi ekspert.

Gościem audycji „Południe Wnet” był dr Przemysław Biskup, politolog z UW, związany również z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Nasz gość  przedstawił mechanizmy brytyjskiego systemu politycznego na tle sytuacji po wyborach parlamentarnych.

Dr Biskup przyznał, że kiedy brytyjska premier ogłaszała przedterminowe wybory, nikt nie spodziewał się takiego rezultatu, jaki mamy dziś. Torysi uzyskali 318 mandatów (o 13 mniej niż w poprzednich wyborach), a opozycyjna Partia Pracy 262 (o 30 więcej). Żadne z ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości. Dopiero w połowie kampanii wyborczej dało się zauważyć przełom w sondażach, choć większość z nich do ostatniej chwili wskazywała na zwycięstwo torysów.

[related id=”24132″]

Według naszego gościa, sukces Partii Pracy i jej lidera Jeremy’ego Corbyna jest zasługą głównie wyraźnego wzrostu frekwencji wyborczej wśród ludzi młodych, a takie osoby zdecydowanie popierają Partię Pracy: – Młodzi ludzie mają raczej lewicowe poglądy, co jest zjawiskiem ogólnoeuropejskim. Do tego dochodzi dość charyzmatyczny i działający na wyobraźnię młodych lider, a na koniec sztywna, mało inspirująca kampania partii konserwatywnej.

– Poza tym młodzi Brytyjczycy chcą Wielkiej Brytanii na miarę społecznej gospodarki rynkowej z lat 50. i 60., z silnie progresywnymi podatkami, z których jest lepiej finansowana państwowa służba zdrowia czy edukacja, a pieniądze nie są podstawową barierą dostępową do dóbr publicznych.

Politolog zaznaczył, że Partia Konserwatywna nie straciła, tylko zyskała 2,5 miliona nowych wyborców, poprawiła wynik z poprzednich wyborów z 37 do 42 procent – to lepszy wynik od najlepszego wyniku Margaret Thatcher i Tony  Blaira. Jednakże jest to pyrrusowe zwycięstwo, ponieważ nie daje możliwości stworzenia stabilnego rządu. Brytyjczycy uważają koalicję za „zło niekonieczne”. Ich polityczna tradycja ceni przede wszystkim istnienie silnego, jednopartyjnego centrum władzy.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

LK

Wielka Brytania / Nie osiągnięto jeszcze ostatecznego porozumienia w sprawie poparcia DPU dla nowego rządu Theresy May

Liderka północnoirlandzkiej DPU Arlene Foster zapowiedziała, że jej partia, której poglądy są postrzegane przez wielu jako kontrowersyjne, będzie działać w rządzie w interesie narodowym.

W rozmowie z telewizją Sky News Arlene Foster powiedziała: „Nie będę negocjowała za pomocą telewizji, ale mogę powiedzieć, że będziemy działali w interesie narodowym, robiąc to, co jest dobre dla całego Zjednoczonego Królestwa i Irlandii Północnej w szczególności”.

[related id=”23792″]

Odniosła się też do krytyki poglądów członków DPU na temat m.in. homoseksualizmu, aborcji i kreacjonizmu.

– Od czwartku słyszeliśmy wiele wyolbrzymień na temat DPU i wiele osób, które nie wiedzą tak naprawdę, o co nam chodzi, wypowiadało się w tej sprawie; chcę wyrazić się jasno: będziemy działali w interesie narodowym – zapewniła.

Wcześniej w nocy z soboty na niedzielę partia zaprzeczyła, jakoby osiągnięto porozumienie ws. udzielenia wsparcia rządowi Partii Konserwatywnej, o czym poinformowała w sobotę wczesnym wieczorem kancelaria premier Theresy May. Według źródeł telewizji Sky News komunikat służb prasowych premier został przekazany mediom w wyniku pomyłki.

Przedstawiciele DPU ocenili, że „dotychczasowe rozmowy były pozytywne”, a także zapowiedzieli, że „dalsze dyskusje odbędą się w przyszłym tygodniu w celu ustalenia szczegółów, które pozwolą na uzyskanie porozumienia dotyczącego planów dla nowego parlamentu”.

Po północy z soboty na niedzielę Downing Street przesłało mediom, w tym PAP, nowy komunikat, w którym zmiękczono przekaz o osiągnięciu porozumienia, zaznaczając jedynie, że „premier rozmawiała z DPU, dyskutując o sfinalizowaniu porozumienia w przyszłym tygodniu, gdy zwołany zostanie (nowy) parlament”.

[related id=”23943″ side=”left”]

„Z radością przyjmiemy porozumienie w tej sprawie, ponieważ zagwarantuje stabilność i zaufanie, którego nasz kraj potrzebuje, przystępując do (negocjacji ws.) Brexitu i poza nimi” – dodano w zdaniu, które było niemal identyczne z tym, które zostało zawarte w pierwszym tekście, ale zmienione na czas przyszły.

W czwartkowych wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii rządząca krajem od 2010 roku Partia Konserwatywna straciła uzyskaną w 2015 roku bezwzględną większość w Izbie Gmin i zmuszona będzie do rządzenia przy wsparciu posłów Demokratycznej Partii Unionistów.

Po podliczeniu głosów we wszystkich 650 okręgach jednomandatowych, rządzący Wielką Brytanią od 2010 roku torysi uzyskali 318 mandatów (o 13 mniej niż w poprzednich wyborach w 2015 roku), a opozycyjna Partia Pracy – 262 (o 30 więcej). Tym samym żadne z największych ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości (326), która pozwoliłaby na samodzielne rządy. Partia Konserwatywna zapowiedziała starania o uzyskanie wsparcia ze strony północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów, która dysponuje 10 posłami.

Wynik wyborów jest interpretowany jako porażka premier May, która zwołała w kwietniu przedterminowe wybory parlamentarne, aby wzmocnić swoją 17-mandatową bezwzględną większość w Izbie Gmin.

PAP/JN

W. Brytania / Partia Konserwatywna bez większości. Powstanie rząd z niepoprawną politycznie irlandzką partią unionistów

W Wielkiej Brytanii zakończono wybory parlamentarne. Według oficjalnych wyników zwyciężyła Partia Konserwatywna, której jednak zabraknie mandatów do uzyskania bezwzględnej większości w Izbie Gmin.

Jako ostatnie ogłoszono wyniki w Kensington w centralnym Londynie, najbogatszym okręgu wyborczym w całym kraju, gdzie po ponownym przeliczeniu głosów kandydatka Partii Pracy Emma Dent-Coad pokonała zaledwie 20 głosami urzędującą posłankę Partii Konserwatywnej Victorię Berwick.

Po podliczeniu głosów we wszystkich 650 okręgach jednomandatowych, rządzący Wielką Brytanią od 2010 roku torysi uzyskali 318 mandatów (o 13 mniej niż w poprzednich wyborach w 2015 roku), a opozycyjna Partia Pracy – 262 (o 30 więcej). Tym samym żadne z największych ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości (326), która pozwoliłaby na samodzielne rządy.

[related id=”23792″]

Wynik interpretowany jest jako porażka premier Theresy May, która zwołała w kwietniu przedterminowe wybory parlamentarne, aby wzmocnić swoją 17-mandatową bezwzględną większość w Izbie Gmin, a w nowym parlamencie będzie zmuszona do porozumienia się z północnoirlandzką Partią Demokratycznych Unionistów (DUP), żeby utrzymać się przy władzy. Liderka DUP Arlene Foster potwierdziła w piątek, że jej ugrupowanie rozpocznie rozmowy dotyczące warunków wsparcia rządu May.

Politycy DUP znani są z poglądów pozostających poza oficjalnymi przekonaniami tzw. głównego nurtu obowiązującego w Europie, m.in. odrzucają teorie o zmianach klimatu, opowiadają się za nauczaniem w szkole kreacjonizmu, a także stanowczo sprzeciwiają się popieraniu przez prawo związków homoseksualnych i aborcji.

Po tym, jak premier May zapowiedziała współpracę z DUP, liderka Partii Konserwatywnej w Szkocji Ruth Davidson – która żyje w związku partnerskim z kobietą – poprosiła szefową rządu o udzielenie jednoznacznych gwarancji dotyczących zachowania praw społeczności LGBT.

Partia Demokratycznych Unionistów (DUP) była w przeszłości również związana z lojalistycznymi ruchami paramilitarnymi, jak UVF, które organizowały zamachy terrorystyczne wymierzone w republikanów i katolickich mieszkańców Irlandii Północnej. W 1988 roku założyciel DUP Ian Paisley skrytykował podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim polskiego papieża Jana Pawła II, nazywając go „antychrystem”. W ubiegłorocznym referendum ws. członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej partia opowiedziała się za opuszczeniem Wspólnoty.

Z kolei dla Partii Pracy to najlepszy wynik od 2001 roku, kiedy ówczesny premier Tony Blair został wybrany na drugą kadencję. Popularny, radykalnie lewicowy lider ugrupowania Jeremy Corbyn zdołał powiększyć poparcie partii o 10 pkt proc. w porównaniu z katastrofalnymi wyborami w 2015 roku, wzmacniając mandat laburzystów do stworzenia silnej opozycji, naciskającej na rząd m.in. w sprawie zachowania członkostwa we wspólnym rynku Unii Europejskiej.

Trzecią największą siłą pozostała Szkocka Partia Narodowa (SNP), która jednak uzyskała zaledwie 35 mandatów, aż o 21 mniej niż w 2015 roku, tracąc posłów na rzecz Szkockiej Partii Konserwatywnej i Szkockiej Partii Pracy. W efekcie do parlamentu w Londynie nie wrócą m.in. były pierwszy minister i lider ruchu niepodległościowego w momencie poprzedniego referendum ws. niepodległości w 2014 roku, Alex Salmond, a także szef klubu SNP w Westminsterze, Angus Robertson.

Liderka SNP i pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon przyznała w piątek, że „jej ugrupowanie ma o czym myśleć”, a na słabszy niż spodziewany wynik mógł wpłynąć m.in. fakt, że SNP skupiało się w ostatnich miesiącach głównie na nawoływaniu do drugiego referendum. Według sondaży, odłączenie się od reszty kraju popiera zaledwie 43 procent wyborców.

Na czwartym miejscu znaleźli się proeuropejscy Liberalni Demokraci, którzy zwiększyli liczbę swoich posłów w Izbie Gmin do 12. Jednocześnie ugrupowanie straciło m.in. swojego byłego lidera i wicepremiera rządu koalicyjnego w latach 2010-2015 Nicka Clegga, który po 20 latach w parlamencie pożegnał się ze swoim mandatem.

Pozostałe trzy ugrupowania – północnoirlandzkie nacjonalistyczne Sinn Fein (które odmawia zasiadania w brytyjskim parlamencie), walijskie Plaid Cymru i Partia Zielonych – uzyskały łącznie 12 mandatów.

W piątek brytyjska premier Theresa May zapowiedziała po audiencji u królowej Elżbiety II, że przystąpi do stworzenia nowego rządu Partii Konserwatywnej przy wsparciu Partii Demokratycznych Unionistów (DUP).

Przemawiając na Downing Street po powrocie z Pałacu Buckingham, May wśród najważniejszych zadań nowego rządu wymieniła ustabilizowanie sytuacji politycznej w kraju, wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a także wzmocnienie bezpieczeństwa wewnętrznego w obliczu niedawnych zamachów terrorystycznych w Londynie i Manchesterze.

– Ten rząd przeprowadzi nasz kraj przez kluczowe negocjacje w sprawie Brexitu, które zaczynają się za 10 dni, i zrealizuje wolę narodu, wyprowadzając Wielką Brytanię z Unii Europejskiej – zapowiedziała May.

PAP/JN

Czarnecki: Klęska Theresy May pokazała, ile można stracić na przedterminowych wyborach. Polska powinna wyciągnąć wnioski

Gościem Poranka Wnet był europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Głównym tematem rozmowy były przedterminowe wybory w Wielkiej Brytanii, w których żadna z partii nie uzyskała samodzielnej większości.

 

Ryszard Czarnecki powiedział, że przedterminowe wybory parlamentarne są klęską premier Theresy May.

– Rządząca dotychczas Partia Konserwatywna straciła kilkanaście mandatów, a Partia Pracy zyskała ich około 30 – podkreślił.

[related id=”23782″]

Istnieje prawdopodobieństwo, że w Wielkiej Brytanii powstanie parlament, w którym żadna z partii nie będzie mieć samodzielnej większości.

Ryszard Czarnecki zasugerował, że los dotychczasowej premier Theresy May nie jest jasny:
-Formalnie wybory wygrała Partia Pracy, więc Theresa May otrzyma misje zwołania rządu i jest pytanie, czy uzyska większość głosów.

Decyzja o zwołaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych znacząco obniżyła stabilność polityczną Wielkiej Brytanii, a tym samym jej pozycję negocjacyjną w sprawie Brexitu. Zdaniem europosła Czarneckiego taka sytuacja stwarza szanse na uzyskanie przez Unię Europejską „wielu rzeczy”, m.in. lepszych warunków dla obywateli krajów Unii mieszkając na Wyspach, w tym dla licznej grupy Polaków.

Na zakończenie rozmowy Ryszard Czarnecki powiedział, iż przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że decyzje o przedterminowych wyborach trzeba podejmować bardzo ostrożnie, nawet kiedy ma się zdecydowaną przewagę. Może się bowiem okazać, „że ta przewaga bardzo szybko topnieje. Polska powinna wyciągnąć wnioski z wyborów w Wielkiej Brytanii”.

JN

 

Wybory w Wielkiej Brytanii/ Sondaż exit poll: Partia Konserwatywna nie uzyskała samodzielnej większości w Izbie Gmin

Partia Konserwatywna wygrała wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, ale nie uzyskała większości mandatów w Izbie Gmin. Eksperci oceniają, że premier może spróbować stworzyć mniejszościowy rząd.

Według opublikowanego tuż po zamknięciu komisji wyborczych badania przygotowanego dla telewizji BBC, ITV i Sky News, torysi mogą liczyć na 314 mandatów w nowym parlamencie (o 17 mniej niż w 2015 roku i w momencie ogłoszenia wyborów), a główna opozycyjna Partia Pracy na 266 (o 34 więcej niż w 2015 roku i 37 więcej niż w momencie ogłoszenia wyborów).

[related id=”13792″]

Na trzecim miejscu znalazła się Szkocka Partia Narodowa z 34 posłami (o 22 mniej niż w 2015 roku i 20 mniej niż w momencie ogłoszenia wyborów), a na czwartym Liberalni Demokraci z 14 mandatami (o 6 więcej niż w 2015 roku i o 5 więcej niż w momencie ogłoszenia wyborów).

Jeśli wyniki exit poll potwierdzą się, żadna z partii nie uzyskała samodzielnej większości i najbardziej prawdopodobna wydaje się być próba stworzenia mniejszościowego rządu Partii Konserwatywnej. Trzy największe opozycyjne ugrupowania – Partia Pracy, Szkocka Partia Narodowa i Liberalni Demokraci – łącznie mogą liczyć na 312 mandatów, o 14 mniej od większości 326 mandatów.

Eksperci, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa, ocenili, że premier Theresa May może zdecydować się na próbę stworzenia mniejszościowego rządu

W obliczu poważnych strat Szkockiej Partii Narodowej pod znakiem zapytania mogą stanąć także dalsze dyskusje dotyczące szkockiej niepodległości.

W momencie ogłaszania wyborów w połowie kwietnia br. Partia Konserwatywna dysponowała 331 posłami i samodzielną większością 17 mandatów.

– Te wyniki wskazują na polityczną niestabilność, która praktycznie uniemożliwi ustalenie jednoznacznej pozycji rządu dotyczącego Brexitu, a lider Partii Konserwatywnej będzie narażony na porażki w przypadku sprzeciwu któregokolwiek ze swoich posłów – analizował w rozmowie z PAP Tony Travers z London School of Economics and Political Science.

Prof. Patrick Dunleavy z LSE wtórował mu, że „o ile jednak nie dojdzie do potężnego sprzeciwu wewnątrz partii, Theresa May nadal dostanie szansę stworzenia nowego rządu”.

– Mając zaledwie 314 mandatów i nie będąc w stanie stworzyć samodzielnej większości, ostatnią rzeczą, której potrzebują, jest zmiana premiera. W pierwszej kolejności May będzie musiała negocjować z ośmioma unionistami z Irlandii Północnej, którzy według obecnych wyników byliby niezbędni, żeby przetrwać głosowanie o wotum zaufania – ale wciąż za mało, żeby proponować własną legislację – tłumaczył.

Dunleavy dodał, że exit poll wskazuje na to, że proponowana przez szefową rządu twarda retoryka wobec negocjacji ws. wyjścia z Unii Europejskiej „kompletnie zawiodła” i nowe wyniki na nowo otwierają dyskusje dotyczące tego, w jaki sposób miałoby przebiegać opuszczenie wspólnoty.

Jak jednak ocenił, „nie wydaje się, żeby kwestionowało to sam Brexit – a jedynie otwierało drogę do przeprowadzenia go 'miękką’ drogą, co pozwoliłoby na ponowne przemyślenie m.in. członkostwa Wielkiej Brytanii we wspólnym rynku U”E.

Brytyjczycy wybierali w czwartek 650 posłów na pięcioletnią kadencję Izby Gmin. Oficjalne liczenie głosów rozpoczęło się od razu po zamknięciu lokali wyborczych, o 22.00 czasu lokalnego (23.00 czasu polskiego).

PAP/JN

W. Brytania / Premier May: Nadszedł czas, żeby powiedzieć: dość! Jest zbyt wiele tolerancji dla ekstremizmu

Brytyjska premier Theresa May powiedziała w niedzielę, że ataki na terenie Wielkiej Brytanii „połączone są wrogą ideologią islamskiego ekstremizmu”. Zapowiedziała też zaostrzenie walki z terroryzmem.

Przemawiając na Downing Street w Londynie, Theresa May potwierdziła zabójstwo co najmniej 7 osób, kolejne 48 osób jest ciężko rannych i walczy o życie.

[related id=”22746″]W emocjonalnym, mocnym wystąpieniu premier May przyznała, że Wielka Brytania ponownie stał się ofiarą brutalnego ataku terrorystycznego. Pochwaliła błyskawiczną reakcję policji i służb ratunkowych  na miejscu zdarzenia, podkreślając, że „terroryści zostali skonfrontowani (z interweniującymi służbami) w ciągu ośmiu minut od otrzymania pierwszego zgłoszenia.”

Theresa May przypomniała, że to trzeci zamach na terenie Wielkiej Brytanii w ciągu trzech miesięcy, dodając jednak, że od ataku w pobliżu Mostu Westminsterskiego w marcu br., służbom udało się również powstrzymać pięć innych ataków.

Jak zaznaczyła, te zdarzenia nie są ze sobą połączone. Stwierdziła też: – Doświadczamy nowego trendu, jeśli chodzi o zagrożenie, z którym się mierzymy, kiedy sprawcy nie tylko przygotowują swoje plany, ale również inspirują się innymi, najbardziej brutalnymi formami ataku.
Przedstawiając plan odpowiedzi wobec narastającego zagrożenia terrorystycznego, May nakreśliła kluczowe obszary, w których planuje podjęcie działania.
Zaznaczyła, że wszystkie ataki „są połączone tą samą wrogą ideologią islamskiego ekstremizmu, która propaguje nienawiść i sieje podziały”.

– To ideologia, która twierdzi, że nasze zachodnie wartości wolności, demokracji i praw człowieka są niekompatybilne z religią islamu; ideologia, która jest perwersją islamu i prawdy, a jej pokonanie jest jednym z wielkich wyzwań naszych czasów – podkreśliła.

Zaznaczyła też, że pokonanie tej ideologii nie jest możliwe wyłącznie za pomocą interwencji zbrojnej lub utrzymania stałych defensywnych operacji antyterrorystycznych, ale na drodze „odciągania ludzi od przemocy i sprawiania, żeby zrozumieli, iż pluralistyczne, brytyjskie wartości są nadrzędne wobec tego, co oferują siewcy i sympatycy nienawiści”.

May podkreśliła, że nie można pozwolić tej ideologii na funkcjonowanie w bezpiecznej przestrzeni, która pozwala jej się rozwijać, a taką – jej zdaniem – jest przyzwalanie przez dostawców usług internetowych na niekontrolowaną wymianę informacji za pomocą internetu.

[related id =”21145″ side=”left”]- Musimy pracować z sojuszniczymi, demokratycznymi rządami, aby wypracować międzynarodowe porozumienia, które regulują cyberprzestrzeń i przeciwdziałają terroryzmowi – zapowiedziała szefowa rządu, która w przeszłości krytykowała m.in. szyfrowanie danych, które nie pozwala policji na śledzenie komunikacji internetowej na platformach takich, jak komunikator WhatsApp.

Brytyjska premier powiedziała również, że konieczne jest podjęcie działań wewnętrznych w związku z tym, że – jej zdaniem – w Zjednoczonym Królestwie „jest zbyt wiele tolerancji dla ekstremizmu”. „To będzie wymagało trudnych, zawstydzających rozmów, ale cały kraj musi połączyć się w jedno, prawdziwie zjednoczone królestwo”, nie pozwalając na funkcjonowanie „oddzielonych, segregowanych społeczności”.

Jednocześnie zapowiedziała również przegląd istniejącej strategii i przepisów antyterrorystycznych, aby zapewnić, że policja i służby bezpieczeństwa mają uprawnienia, których potrzebują w obliczu bardziej złożonego, ukrytego charakteru zagrożenia.

– Nadszedł czas, żeby powiedzieć: dość! Wszyscy powinni wieść swoje życie normalnie, a społeczeństwo dalej funkcjonować w oparciu o swoje wartości, ale jeśli chodzi o walkę z ekstremizmem, sytuacja musi się zmienić – podkreśliła.

Premier May przypomniała, że dwa największe ugrupowania – rządząca Partia Konserwatywna i opozycyjna Partia Pracy – zawiesiły w niedzielę kampanię przed czwartkowymi wyborami parlamentarnymi. Zaznaczyła jednak, że „przemoc nigdy nie zakłóci procesu demokratycznego” i do głosowania dojdzie zgodnie z planem, a obie partie wznowią działanie w poniedziałek.

Jednocześnie brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd powiedziała w rozmowie z mediami, że sprawcy byli „prawdopodobnie radykalnymi islamistami” i dodała: „musimy dowiedzieć się, w jaki sposób się zradykalizowali”.

W sobotę wieczorem zamachowcy najpierw wjechali samochodem w ludzi przebywających na moście London Bridge w centrum miasta, a następnie wysiedli z pojazdu i zaatakowali przechodniów nożami w pobliżu targu Borough Market. Wśród rannych są m.in. obywatele Australii i Francji. Wśród poszkodowanych w sobotnim ataku w Londynie są m.in. obywatele Francji i Australii. Nie ma informacji o tym, czy są wśród nich są również Polacy.

PAP/JN

Wielka Brytania. Theresa May: Cyberatak na systemy teleinformatyczne NHS jest częścią międzynarodowego ataku

Przeprowadzony atak – który nie był bezpośrednio wymierzony w NHS – ma charakter aplikacji ransomware („WanaCrypt0r 2.0”), która żąda zapłaty okupu w wirtualnej walucie.

Brytyjska premier Theresa May powiedziała w piątek, że cyberatak na systemy informatyczne brytyjskiej służby zdrowia (NHS) jest „częścią szerszego, międzynarodowego ataku”. Jak podkreśliła, nie ma dowodów na to, że dane pacjentów ucierpiały w wyniku incydentu.

Premier May poinformowała, że Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa pracuje bezpośrednio ze służbą zdrowia, „wspierając dotknięte organizacje i chroniąc bezpieczeństwa pacjentów”.

Według danych z piątkowego wieczoru, co najmniej 40 organizacji regionalnych w ramach służby zdrowia, w tym szpitale w Londynie, zostało dotkniętych atakiem uniemożliwiającym korzystanie z sieci informatycznych i telefonicznych.

W wielu szpitalach lekarze mają bardzo ograniczony dostęp do danych pacjentów, co doprowadziło do odwołania setek zaplanowanych operacji i zabiegów. Wiele lokalnych przychodni musiało zamknąć się wcześniej w piątek, nie będąc w stanie przyjmować pacjentów. NHS Digital, instytucja w ramach brytyjskiej służby zdrowia odpowiedzialna za systemy informatyczne, określiła atak jako „poważny incydent”.

Przeprowadzony atak – który nie był bezpośrednio wymierzony w NHS – ma charakter aplikacji ransomware („WanaCrypt0r 2.0”), która żąda zapłaty okupu w wirtualnej walucie bitcoin o równowartości 300 dolarów w zamian za odblokowanie dostępu do sieci teleinformatycznych.

Pierwsze pojawienie się złośliwego programu odnotowano w piątek rano; zdaniem ekspertów podobne incydenty odnotowano w piątek nawet w kilkudziesięciu krajach, m.in. w Hiszpanii, Portugalii i na Ukrainie.

Najprawdopodobniej złośliwy program wykorzystał dziurę w systemie operacyjnym Windows, która mogła być usunięta przez bieżące aktualizowanie oprogramowania po zidentyfikowaniu problemu w lutym i marcu br.

Profesor inżynierii systemów bezpieczeństwa na Uniwersytecie Cambridge Ross Anderson powiedział „Guardianowi”, że „jeśli znaczna liczba szpitali funkcjonowała w wyniku zaniedbania na nienaprawionych systemach przez dwa miesiące”, nie należy wykluczyć naruszenia danych pacjentów.

Według mediów brytyjskie służby nie biorą pod uwagę możliwości cyberataku przeprowadzonego przez inne państwo. Telewizja Sky News podała, że rząd nie planuje zwołania sztabu kryzysowego COBRA (Cabinet Office Briefing Room A).

PAP/LK