Dr Mech: Mamy niski udział zadłużenia w stosunku do PKB. To daje nam możliwość poduszki finansowej

Dr Cezary Mech o gospodarczych skutkach epidemii koronawirusa, tym, jakie mocne strony ma Polska, które ułatwią jej wyjście z tej sytuacji oraz o walce z Covid-19 i braku środków medycznych.

 

Gospodarka przeżywa szok podażowy, popytowy i strukturalny.

Dr Cezary Mech tłumaczy, jakie skutki ma dla gospodarki obecna sytuacja. Konsumpcja i produkcja są ograniczone, gdyż ludzie siedzą w domu. Część zakładów pracy nie działa. Podminowane zostało działanie restauracji i linii lotniczych, leży turystyka. Innymi słowy „życie zamiera”.

Kluczowe jest działanie organizacyjne rządu, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się tego wirusa.

Były wiceminister finansów zwraca uwagę na brak sprzętu ochronnego w Polsce, stwierdzają, iż „przed II wojną światową dalibyśmy sobie radę z tym szybciej”. Zauważa, że Turcja zakupiła 1,3 miliona testów z Chin.

Trzeba zabezpieczyć gospodarkę pod względem płynności.

Przedsiębiorcy muszą być w stanie ponosić koszty stałe prowadzenia działalności gospodarczej w sytuacji, w której przez ok. 50 dni lub dłużej nie będą mieć dochodu, lub będzie on poważnie ograniczony. Z tego powodu rząd musi zatroszczyć się o utrzymanie płynności gospodarki.

Mamy niski udział zadłużenia w stosunku do PKB […] co daje nam możliwość poduszki finansowej.

Ekonomista zauważa, że nasz kraj cechuje„bardzo konserwatywna polityka pieniężna” odmienna od tej, którą prowadzi Rezerwa Federalna, Europejski Bank Centralny i Bank Japonii, które dodrukowują biliony nowych pieniędzy. Dodaje, że powinno się wykorzystać obecną sytuację by „wykosić z rynku” kasy pożyczkowe, których decyzje krytykuje.

To absurd, żeby nie było uzłotowienia zobowiązań. To utrudnia politykę pieniężną.

Nasz gość stwierdza, że panuje „ogromna zmowa milczenia” wokół frankowiczów i tych, którzy zaciągnęli długi debitowe.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

W Sztokholmie nie ma już testów na koronawirusa dla lekarzy i pielęgniarek. Szkoły i przedszkola są otwarte

Na kim zdaniem szwedzkiego rządu spoczywa główna odpowiedzialność za przeciwdziałanie epidemii? Co ludzie robią, by nie posłać swych dzieci do szkoły? Odpowiada Klaudia Guzi.


Klaudia Guzi o podejściu władz Szwecji do walki z koronawirusem. Rząd tego skandynawskiego kraju zamkną jedynie szkoły i uczelnie wyższe.

Ludzie zastanawiają się, czy puścić dziecko do szkoły.

Ludzie protestują w Internecie, ale ich komentarze znikają. Domagają się zamknięcia szkół podstawowych i przedszkoli. Nasza rozmówczyni jest przerażoną taką taktyką rządu premiera Stefana Löfvena. W publicznym wystąpieniu ogłosił, że odpowiedzialność spoczywa na samych obywatelach. Część z tych ostatnich wynajduje preteksty, by nie posyłać swych pociech do placówek edukacyjnych.

Wyszła informacja do prasy, że już nie ma testów dla lekarzy i pielęgniarek w okolicy Sztokholmu.

Tymczasem od 9 dni nie robi się już testów. [Gazeta Prawna podaje, że Szwecja planuje przeprowadzić tysiąc testów na losowej grupie obywateli- przyp. red.] W stolicy naszego zamorskiego sąsiada „nie będzie pacjent miał pewności czy nie zarazi się od lekarzy”. W rezultacie, jak mówi  Guzi, oficjalne dane na temat zarażonych  w Szwecji (w poniedziałek 2016) obejmują tylko ciężkie, hospitalizowane przypadki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.