Najważniejsze, aby artysta był autentyczny. Przekazywanie prawdy jest kluczowe w każdej dziedzinie sztuki

Monika Kowalczyk opowiada o swoim najnowszym singlu, tym co jest dla niej najważniejsze, procesie tworzenia muzyki, a także prezentuje na żywo fragment niezrealizowanego jeszcze utworu.

 

Monika Kowalczyk to młoda wokalistka i autorka tekstów. Niedawno premierę miał jej najnowszy singiel pt. „Te twoje sukienki” który od kilku tygodni mogą usłyszeć słuchacze Radia WNET:

Jestem ogromnie dumna z tego, co powstało razem z Andrzejem Izdebskim […] jestem szczęśliwa, że idę w taką stronę […] Andrzej otworzył mi głowę i dał swoje pomysły […] współtworzył coś, czego ja sama być nie zrobiła.

Zapytana o to, co jest dla niej najważniejsze przy pisaniu tekstów, bez zastanowienia odpowiada:

Uważam, że prostota jest ważna, aby czegoś nie zagmatwać […] W pisaniu tekstów staram się je pisać tak, aby nie były prostackie, ale żeby były proste […] jeśli chodzi o muzykę, to jednak czasami szaleństwo jest wskazane.

Wgłębiając się w rozmowę na temat procesu twórczego i tego, w jakiej kolejności powstają tekst i warstwa muzyczna utworu, Monika Kowalczyk mówi:

Piosenkę widzę jako całość – tekst i muzykę. Czasami zdarza mi się wymyślić refren od razu, nucąc, improwizując jakiś tekst […] łatwiej jest mi tak tworzyć niż napisać tekst na zamówienie, bez żadnego podkładu muzycznego.

Dla rozmówczyni Adriana Kowarzyka w muzyce najbardziej liczy się prawda. Naśladownictwo i nieudolne kopiowanie nie jest drogą, którą chciałaby ona podążać:

Najważniejsze jest przekazywanie prawdy. Chodzi o to, żeby przekazywać to, co jest w środku, w sobie. […] Myślę, że w świecie artystycznym, w muzyce i każdej gałęzi sztuki prawda jest kluczowa. Oczywiście jeśli otaczają ją piękno i dobro to jest super, ale myślę, że jak artysta jest autentyczny, to jest właśnie to.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Felieton organizacyjny bez tytułu / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Naprawdę, nie wiem jaki tytuł ma mieć ten tekst, żeby nikogo nie zdenerwować. Może niech to będzie: felieton organizacyjny bez tytułu. Tym samym mam nadzieję już nikomu się nie narazić.

Zwłaszcza tym osobistościom, które nie czytają tekstów. Ale za to w pełni korzystają z konstytucyjnego prawa do wolnej wypowiedzi. I wypowiadają się słusznie i zasadniczo, i nie na temat.

Może to cena coraz większej popularności portalu Wnet? Bo kiedyś tego nie było. Czytelnicy czytali cały tekst i dopiero po tym pisali komentarze. Czasem niezbyt pochlebne, ale na temat. A teraz? Po ostatnim moim felietonie (Dymisja to za mało. Marszałek Kuchciński powinien popełnić – co najmniej –seppuku!), w fejsbukowej dyskusji objawił się jeden jedyny głos rozsądku. Pewien czytelnik zaapelował do redakcji, „żeby nie dawać takich podtytułów, bo czytający tylko tytuły odniosą mylne wrażenie co do intencji artykułu”.

Wydawało mi się, że nie piszę zbyt długich tekstów. A tu okazuje się, że pokolenie wychowane nie na pełnych lekturach szkolnych, ale na brykach, podbija właśnie Internet. I żąda streszczeń nawet krótkich tekstów. Jak odpowiedzieć na takie wyzwanie? Odpowiem tak: nie zgadzam się! Nie i jeszcze raz nie! Jeżeli ja mogę się męczyć kilka godzin przy pisaniu krótkiego tekstu, to czytelnik powinien ten kilkuminutowy tekst przeczytać cały. Jeżeli oczywiście chce go zrozumieć. A jeżeli nie chce, to niech w ogóle nie czyta, nawet tytułu. A już w żadnym wypadku niech go nie komentuje, bo naraża się na ośmieszenie. A to nie jest to samo co sława.

Wiem, żyjemy w czasach, gdy coraz mniej ludzi czyta, a coraz więcej pisze. Pisze, bo może. Zwłaszcza durne, nic nie wnoszące komentarze pod nieprzeczytanymi tekstami. Opamiętajcie się ludzie. Bierzcie przykład z tych, od początku czytelników portalu Wnet, którzy czytają ze zrozumieniem. Rozważają w duchu sens zawarty w tekście i najczęściej nie piszą żadnego komentarza.

A teraz wyjaśnienie, po co napisałem ten tekst. Uważam, że każdy człowiek zasługuje na szacunek, bo jest dzieckiem bożym. Ja, autor, bardzo staram się pisząc swoje teksty, bo tego wymaga szacunek dla czytelnika. Ale z drugiej strony wymagam tego samego. Możecie nie zgadzać się z tym co piszę. Proszę bardzo, nie zgadzajcie się. Ale szacunek dla mnie, też dziecka bożego, wymaga przynajmniej jednego – przeczytajcie cały tekst, zanim zaczniecie go komentować.

Jan A. Kowalski