Bogatko: Kiedy Marksowi stawiano pomnik w Trewirze to nie było mowy, aby zaatakować go za jego rasizm

Jan Bogatko o debacie prezydenckiej, komentarzu niemieckiej prasy do kampanii wyborczej w Polsce oraz o rasizmie twórcy komunizmu naukowego i o pedofilii w Niemczech.

Niezbyt przekonujący Hołownia, zaskakujący przedstawiciele innych partii.

Jan Bogatko komentuje debatę prezydencką, którą jego zdaniem trudno nazwać debatą, gdyż był to bardziej zbiór deklaracji kandydatów, a nie wzajemne odnoszenie się do siebie. Najlepiej, jak mówi, wypadł urzędujący prezydent. Redaktor wskazuje na zaskakujący artykuł w gazecie Tagesspiegel o spadku poparcia dla Andrzeju Dudy. Według materiału ubiegający się o reelekcję prezydent będzie miał duże problemy, żeby pozostać w  pałacu prezydenckim. Gazeta zauważa, że Rafał Trzaskowski wygrał warszawskie wybory prezydenckie, dzięki wsparciu LGBT. Stwierdza, że

Wydaje się mało prawdopodobne, by nie podziękował swoim zwolennikom, którzy przyczynili się do jego zwycięstwa w poprzednich wyborach.

Nasz korespondent zwraca także uwagę na wypowiedź niemieckiego publicysty w kontekście trwającej w Europie debaty o rasizmie. Wolfram Weimer przypomina w dobie tropienia rasistów z przeszłości, że rasistą był także Karol Marks, o czym na lewicy nie chce się pamiętać.  Kiedy w Trewirze postawiono ufundowany przez ChRL pomnik niemieckiego ideologa, to nikt się na temat jego wypowiedzi o Żydach i Murzynach nie zająknął. Kolejnym tematem jaki podejmuje Bogatko jest problem wykorzystywania seksualnego dzieci w Niemczech. Przytacza oficjalne dane w tej sprawi wskazując, że dochodzi do niego „w zaciszu domowym, w szkołach, na obozach sportowych, w placówkach wychowawczych”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Żółtaniecki: publicysta „Tagesspiegel” nie radzi sobie z polską rzeczywistością, nazywając ją „erdoganizacją”

Autor artykułu zupełnie nie radzi sobie z rzeczywistością, dlatego sięga po magiczne słowo „erdoganizacja” – mówi o artykule w „Tagesspiegel” socjolog z Collegium Civitas, dr Ryszard Żółtaniecki.

Autor artykułu zupełnie nie radzi sobie z rzeczywistością, dlatego sięga po magiczne słowo „erdoganizacja” – mówi o artykule dotyczącym Polski opublikowanym przez niemiecki dziennik „Tagesspiegel” socjolog z Collegium Civitas, dr Ryszard Żółtaniecki.

Christoph von Marschall – autor artykułu „Pełzająca erdoganizacja Polski”, opublikowanego na łamach niemieckiego dziennika „Tagesspiegel” – zarzuca polskiemu rządowi, że naśladuje sposób postępowania obecnego prezydenta Turcji. Zdaniem niemieckiego publicysty, partia rządząca „podporządkowała sobie publiczne radio i telewizję. Pozbawiła władzy, naruszając jawnie prawo, Trybunał Konstytucyjny i obsadziła go swoimi partyjnymi poplecznikami. Za pomocą reformy sądownictwa kończy z niezależnością sądów (…)”.

Dziennikarz „Tagesspiegel” stwierdza, że PiS tworzy „prawne warunki do walki z opozycją – jakby widziało w Erdoganie wzór”.

„Strategia pobłażliwości (wobec Polski rządzonej przez PiS – PAP) skończyła się fiaskiem. Nadzieje, że za pomocą dialogu uda się złagodzić atak na demokrację i państwo prawa, a zmiana władzy jest jedynie kwestią czasu, po czym relacje ulegną ponownej poprawie, okazały się być wobec doświadczeń z narodowo-konserwatywnym rządem PiS złudzeniem” – pisze von Marschall. Krytycznie odnosi się do opinii polityków i ekspertów ds. Polski, którzy zalecali zachowanie zimnej krwi po zwycięstwie PiS, i stwierdza, że „UE i Niemcy muszą pomóc Polsce w uratowaniu się przed autorytarnymi rządami PiS: za pomocą pozwów do trybunałów europejskich, za pomocą odmowy pomocy finansowej w dopuszczalnych ramach i poprzez jednoznaczne reakcje na przypadki łamania prawa przez PiS”.

Do opinii dziennikarza „Tagesspiegel” odniósł się w rozmowie z PAP dr Ryszard Żółtaniecki, socjolog z Collegium Civitas.

Zdaniem eksperta artykuł niemieckiego dziennikarza jest wyrazem bezradności niemieckich mediów względem polskiej polityki.

„Jako jeden z nielicznych krajów UE Polska bardzo otwarcie powiedziała, że nie będzie kosztem własnych interesów podążać za kierunkiem wyznaczanym przez Berlin. O to głównie w tym wszystkim chodzi” – stwierdza ekspert.

„Jeżeli nie wiemy, jak odnieść się do jakiegoś zjawiska, procesu społecznego czy politycznego, to wtedy szukamy innego rozwiązania. I tu autor artykułu zupełnie nie radzi sobie z rzeczywistością, dlatego sięga po magiczne słowo 'erdoganizacja’. Trzeba zauważyć, że zjawisko to jest niemożliwe w naszym kraju, ponieważ w Polsce nie mamy Erdogana, a to, że prezydent Turcji, pomimo ogromnej presji i potężnych wewnętrznych wrogów, potrafił utrzymać stabilne państwo, jest tylko jego sukcesem” – zauważa dr Żółtaniecki.

Socjolog zwraca uwagę, że nie jest prawdą, jakoby niemiecka debata publiczna o Polsce była wstrzemięźliwa na początku rządów Prawa i Sprawiedliwości. „PiS nie podjął jeszcze żadnych działań, nie wygrał wyborów, a już prasa niemiecka pisała o szowinizmie i nacjonalizmie i skrajnej prawicy, która chce dojść do władzy w Polsce” – przypomina ekspert.

„Jeżeli analizujemy politykę niemiecką, to zauważamy, że Niemcy prowadzą, szczególnie w stosunku do Polski, podwójną narrację. Z jednej strony oficjalną, instytucjonalną, rządową i jest ona koncyliacyjna, łagodna, pełna zapewnień o normalności, przyjaźni. Ale z drugiej strony mamy równoległą narrację prowadzoną przez NGO i przez media, i jest to doskonale koordynowane” – podkreśla dr Żółtaniecki.

Odnosząc się do temperatury sporu między Polską a Niemcami, socjolog zwraca uwagę, że dla jej wysokości istotny „jest jeszcze element, który został ostatnio wyartykułowany w Polsce, czyli problemu zadośćuczynienia – chodzi nie tylko reparacje wojenne, lecz także dewastację polskiej kultury, infrastruktury, dewastację biologiczną Polski. I ten kontekst również jest istotny” – dodaje dr Żółtaniecki.

PAP/MoRo