Pilchowicki tyjater w laubie/ Pilchowiczany mi wyboczom, że tera trocha naszkrobia ło tym, co se u nich we wsi dzieje

Momy gmach, co mo sużyć kulturze, to trza we wsi zrobić tyjater. Piykno lauba we parku przeca niy bydzie czekać, aż jom korniki scharmiom, a park tyż ugorym nio może stoć, yno musi se w nim coś dzioć.

Tadeusz Puchałka

Serce kultury, trza pedzieć, zaklupało z wielkim hukym do ty miejscowości już na samym poczontku i klupie bez ustanku. Budynek z jedny strony łotoczony je fest piyknym parkym, co to i historio mo bogato, i tyż ze sztukom zwionzano. Chnet ta czyńść Pilchowic stanie se takim małym Montmartre i niy ma w tym żodny wielki przesady, bo, jak widać, potyncjał drzymie we miyszkańcach ty gminy łogromny pra… (…)

Ciynżko pedzieć, skond u tych miyszkańcow bierom se chynci do ty cołki społeczny roboty, ale we parkowy laubie brakło placu. Zdowało se, że we gospodarstwach pilchowickich yno sama gowiydź złostała, a gospodorze jedni na warsztatach malyrskich tyż na parkowych błoniach, a drudzy pilnie suchali w tym czasie wykładu ło aktorski sztuce, co to piyknie losprawioł som dyrektor i jego asystyntka (piykno frela, fest piykno). Niy cobych tam coś mioł na myśli, ale takowe sprawy trza podkryś, grzych to niy je, yno uznanie dlo talyntu tych artystów no i uznałość do Pana Boga, co takowo istota na świat skludzioł.

Śmiychu boło moc, bo na poczontku kożdy ze prziszłych aktorow został zobowionzany do przeczytanio krotkigo tekstu, a rozpoczynało se to łod chichranio. Łokozało se, że wypedzieć w odpowiedni sposób dwa słowa niy je wcale tak leko. (…)

Trza tyż spomnieć, że jak na to wszysko ks. Damrot z wiyrchu zaglondo, to mu płaczki we łoczach stojom i godo som do siebie: Jako piyrwy za mojego żywota, tak i tera ludek pilchowicki do kultury se garnie.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Pilchowicki tyjater w laubie” znajduje się na s. 12 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Tadeusza Puchałki pt. „Pilchowicki tyjater w laubie” na s. 12 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Kolejne spotkanie dwóch bratnich kultur. XIV Wojewódzkie Dni Kultury Kresowej w Kędzierzynie-Koźlu przeszły do historii

Młodzi aktorzy przedstawili życie młodego Ślązaka, żyjącego jak niegdyś, zgodnie z tradycjami „staroszków”, a jednocześnie łączącego te historyczne, niepisane prawa wychowawcze z dniem dzisiejszym.

Tadeusz Puchałka

Publiczność miała okazję podziwiać przepiękne występy zespołów wokalno-instrumentalnych, grup tanecznych i chóru „Echo Kresów” z Kędzierzyna Koźla pod dyrekcją A. Wołkowskiego i Narodowego Chóru Ukrainy „Żurawka” pod dyrekcją Stiepana Dzurovskija z Ostrova. (…)

Zupełnie zmienił nastrój występ młodzieżowego kabaretu „Kamraty ze śląskiej chaty” Zespołu Szkół Pilchowice pod kierownictwem mgr Marioli Serafin. Tym razem młodzi aktorzy przedstawili życie młodego Ślązaka, żyjącego jak niegdyś, zgodnie z tradycjami swoich staroszków, a jednocześnie łączącego te historyczne, niepisane prawa wychowawcze z dniem dzisiejszym. Członkowie zespołu zaprezentowali bogaty program skeczów, w których starali się pokazać w zabawny sposób dzisiejsze życie.

Zespół „Komes” z Kędzierzyna Koźla przedstawił ciekawy program z choreografią D. Stanis do muzyki J. Herby. Wszyscy z nieskrywaną niecierpliwością oczekują podczas corocznych koncertów w Kędzierzynie ukochanej przez wszystkich grupy wokalno-tanecznej „Perła z Doliny” pod dyrekcją księdza profesora K. Panasowca.

W tegorocznym koncercie młodzi wykonawcy wystąpili w repertuarze pieśni i tańców z mocnym akcentem patriotycznym. Jak powiedziała choreograf Halina Regecka, była to najmłodsza część zespołu.

W podobnym programie pieśni wystąpiły „Sokoły” z Kędzierzyna Koźla pod dyrekcją W. Kwinty. Zabawnie i nostalgicznie zrobiło się podczas występu znanego wszystkim duetu „Tyligentne Batiary” z Bytomia, czyli A. Żurawskiego i A. Jaworskiego. W repertuarze zespołu nie brakuje znanych biesiadnych śląskich piosenek z mocnym gwarowym akcentem i chwała za to naszym kresowym kamratom. (…)

Podstawowe danie śląskie, czyli żur, serwowały członkinie KGW „Żernica” wraz z przybyłą na tę patriotyczną (z integracyjnym akcentem) imprezę prezes Genowefą Suchecką. Panie w śląskich strojach reprezentowały swoją miejscowość, a przy tym gminę Pilchowice oraz powiat gliwicki, natomiast wyroby rękodzieła prezentowała mieszkanka Pilchowic, członkini Stowarzyszenia Pilchowiczanie Pilchowiczanom Ewa Morgała wraz z mężem.

Obok można było posmakować kuchni kresowej, więc było coś dla duszy i dla podniebienia. Na pożegnanie można było się zaopatrzyć w pamiątkę w postaci ozdoby wykonanej rękami ludowej artystki z Pilchowic.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Pilchowicki akcent kulturalny w Kędzierzynie Koźlu”, znajduje się na s. 12 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Pilchowicki akcent kulturalny w Kędzierzynie Koźlu” na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wspomnienie o kapitanie Henryku Franciszku Kustrze, Polaku z Australii, lwowiaku, który ukochał Śląsk i Ślązaków

W Canberze zginął w wypadku samochodowym kapitan Henryk Franciszek Kustra, lwowianin, który po wojnie osiadł w Australii, ale utrzymywał bliskie związki ze Śląskiem i Ślązakami.

Tadeusz Puchałka

Henryk Franciszek Kustra Urodził się we Lwowie, w rodzinie polskiego oficera policji. Jako dorastający chłopak wraz z bratem Tadeuszem przeszedł piekło zesłania przez sowieckich agresorów do Kazachstanu. Amnestia pozwoliła dwóm tułaczom wydostać się z nieludzkiej ziemi.

Przygarnięci przez gen. Andersa przeszli cały szlak bojowy od Iranu po Egipt i włoską ziemię. Na samym początku ich żołnierskiej drogi przyszło mu zaznać kolejnej życiowej tragedii. W ówczesnej Persji, na krótko przed transportem do Afryki, umarł jego brat Tadeusz.

Henryk walczył w Afryce, przeszedł cały szlak bojowy, brał udział w kampanii włoskiej. Koniec wojny zastał go na Wyspach Brytyjskich. Tam czekała go trudna decyzja: powrót do Polski, co odradzało mu wielu przyjaciół, czy kolejna tułaczka w poszukiwaniu drugiej ojczyzny. Kustra wybrał to drugie.

Po długim namyśle zdecydował, że nowe życie rozpocznie w Australii, gdzie poznał przyszłą żonę, z pochodzenia Szkotkę. Australia stała się dla tych dwojga obcokrajowców drugą, szczęśliwą ojczyzną.

Trudna sytuacja rodzinna spowodowała, że stracił kontakt ze swoją siostrą Marią. Po latach okazało się, że utracona na zawsze, jak myślał na początku, ukochana, najmłodsza z rodzeństwa Marysia żyje, mieszka w Gliwicach i ma się dobrze. (…)

Kiedy panie w śląskich strojach tradycyjnie powitały go chlebem i solą, pocałował bochen chleba, spojrzał na wypełnioną po brzegi salę gierałtowickiego Urzędu Gminy, pokłonił się wiszącemu krzyżowi i godłu państwa polskiego – i zapłakał.

Kiedy ostatnim razem opuszczał kraj, był jeszcze bardziej smutny, aniżeli kiedykolwiek wcześniej. Stanął na schodkach trapu samolotu, spojrzał w naszą stronę, a po jakimś czasie napisał, o czym myślał wtedy:

„Lipiec, czas żniw za pasem, złocą się kłosy polskiego zboża, a mnie czas się żegnać. Czy to już ostatni raz? Nie wiem, ale serce nie biło mi nigdy tak mocno jak wtedy”.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Kapitan Henryk Franciszek Kustra nie żyje” można przeczytać na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Kapitan Henryk Franciszek Kustra nie żyje” na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

W gimnazjum nr 16 im. Bohaterów Monte Cassino w Zabrzu historia bitwy jest żywa i co roku przypominana młodemu pokoleniu

Brytyjski historyk Matthew Parker napisał: „Bitwa o Monte Cassino była najcięższą i najkrwawszą z walk zachodnich aliantów z Wehrmachtem na wszystkich frontach drugiej wojny światowej”.

Tadeusz Puchałka

Gimnazjum nr 16 im. Bohaterów Monte Cassino w Zabrzu co roku uroczyście obchodzi rocznicę tej jednej z największych bitew, którą nazywano także bitwą o Rzym. Uroczystości w dniu 11 maja tradycyjnie rozpoczęły się nabożeństwem. Koncelebrowaną mszę świętą w kościele św. Anny odprawiało w intencji ojczyzny, a także bohaterskich żołnierzy II Korpusu, wielu księży.

Obecne były delegacje sił zbrojnych RP, ZHP Hufca Zabrze, Bractwa Kurkowego Grodu Zabrzańskiego, władz samorządowych, stowarzyszenia kombatanckiego z Zabrza i Gliwic oraz liczne poczty sztandarowe szkół Zabrza i Szkoły Podstawowej nr 32 im. Bohaterów Monte Cassino w Katowicach.

Uroczystości uświetniła kompania honorowa oraz Poczet Sztandarowy 34 Śląskiego Dywizjonu Rakietowego OP Bytom. Dowodził p. por Bartosz Smętek. Obecna była także Orkiestra Wojskowa z Bytomia.

Po mszy świętej uczestnicy uroczystości przemaszerowali pod pomnik Bohaterów Bitwy o Monte Cassino.

Wielką atrakcją, budzącą zachwyt mieszkańców, był przejazd ułana na koniu. Tym ułanem był ks. porucznik Rafał Przybyła w mundurze Pułku 3 Ułanów Śląskich.

Ks. porucznik Rafał Przybyła urodził się w Pyskowicach. Jest Ślązakiem, co stara się podkreślać. Sam o sobie mówi; że na furmance dziadka uczył się życia, miłości do Boga, ludzi i koni, co już w niedługim czasie okazało się być jego życiową pasją. Skąd mundur i fascynacja wojskiem? Jak koń – to kawaleria, a więc ułani.

Czy da się połączyć pasję z duszpasterstwem? Owszem! Przyglądał się kiedyś pracy Józefa Dzwonowskiego, swojego dziadka (staroszka), któremu bardzo dużo zawdzięcza. To on pokazał, że można pracować, odpoczywać i żyć pasją i Bogiem.

Po zakończeniu uroczystości pod pomnikiem, zaproszeni goście udali się do budynku gimnazjum i tam w sali sportowej odbyła się akademia z bogatym programem artystycznym, który przedstawiła młodzież. Mocnym końcowym akcentem był odtańczenie poloneza w staropolskich strojach. Złote kontusze i piękne suknie przypomniały wspaniałe karty historii Polski.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Bohaterowie Monte Cassino – patroni 16 Gimnazjum w Zabrzu” można przeczytać na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Bohaterowie Monte Cassino – patroni 16 Gimnazjum w Zabrzu” na s. 3 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Dzięki knurowskiemu harcerstwu kwitło życie kulturalne w mieście. Ci sami ludzie nadal są obecni w knurowskiej kulturze.

Harcerstwo w Knurowie powstało 97 lat temu. Wierni ślubowaniu harcerze seniorzy spotykają się nieprzerwanie i choć kartki kalendarza spadają, w oczach harcerzy blask pozostaje ten sam co niegdyś.

Tadeusz Puchałka

Lilijka jest symbolem igły busoli, która wskazuje harcerzom kierunek życiowej wędrówki. Jest także znakiem podążania za ideałami prawa i ślubowania harcerskiego. Jest tym znaczku jakaś magia, bo raz wpięty w mundur, pozostaje w sercu na zawsze. Wierni ślubowaniu harcerze seniorzy spotykają się nieprzerwanie i choć kartki kalendarza spadają nieubłaganie, w oczach harcerzy blask pozostaje ten sam co niegdyś, podobnie jak lśniąca na przyciasnym mundurze lilijka.

97 lat minęło, odkąd po raz pierwszy zabrzmiał hejnał trąbki harcerskiej i został odczytany rozkaz oznajmiający powstanie ZHP w Knurowie. Z tej okazji kustosz Izby Tradycji, podharcmistrz Bogusław Szyguła zorganizował wystawę. (…)

Jednym z gości honorowych obchodów 97 rocznicy powstania knurowskiej organizacji harcerskiej był syn jednego z fundatorów sztandaru, dr Tomasz Reginek. Popularna i szanowana to postać, zasłużony dla mieszkańców nie tylko Knurowa lekarz. Znany jest także jako ofiarny społecznik, żywo interesujący się historią Śląska, szczególnie lokalną, knurowską.

Sztandar to dla harcerza rzecz święta, nic więc dziwnego, że podczas spotkania wielokrotnie wracano do stołu, na którym owa świętość harcerska spoczywała.

Bogusław Szyguła wyjaśniał symbolikę elementów sztandaru, dr Reginek zaś z wielkim wzruszeniem oglądał drzewce, w które wbite są gwoździe wielu fundatorów i ludzi zasłużonych dla knurowskiego harcerstwa. Wśród nich odnalazł ślad swojego ojca.

Ta ciekawa wystawa prezentująca historię knurowskiego harcerstwa będzie udostępniona zwiedzającym przez dwa miesiące.

Wśród historycznych perełek, jakie można tam spotkać, warto wymienić dwa sztandary. Jeden pamięta lata trzydzieste, drugi pochodzi z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. W gablotach znajdziemy wiele unikalnych dokumentów, legitymacji i zdjęć archiwalnych.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Z historii knurowskiego harcerstwa” można przeczytać na s. 12 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Z historii knurowskiego harcerstwa” na s. 12 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Komu bije dzwon? Historia prawdziwa śląskiego dzwonu, który po latach będzie bił tym, dla których został odlany

Odzyskany dzwon Maria przechodzi terapię odmładzającą i ujrzymy go w pełnej krasie na kilkumetrowej wieży obok kościoła w Leszczynach 13 maja tego roku, dokładnie w 100 rocznicę objawień fatimskich.

Tadeusz Puchałka

Rok 1617 obfitował w wiele ważnych wydarzeń: trwała wojna z Rosją, ufundowano drewniany klasztor oo. Franciszkanów w Bełchatowie, podpisany został traktat między Polską i Turcją (w którym mowa była o tym, jakoby to Polska zmuszona była zrzec się z wszelkich zabiegów o wpływy na terenach mołdawsko-wołoskich), Szwecja i Rosja podpisały pokój.

Działo się więc w owym czasie wiele w kraju i na świecie, nie inaczej było i na śląskiej ziemi: radość wielka w tym czasie wśród parafian Leszczyn koło Rybnika, a także Kamienia i Przegędzy zapanowała, bo po wielu prośbach i modlitwach marzenia tamtejszej ludności się spełniły, gdyż na wieży kościelnej miał się niebawem pojawić ufundowany przez parafian dzwon, którego zadaniem miało być obwieszczanie okolicy ważnych wydarzeń, nie tylko tych z domem Bożym związanych.

Zajął się tą sprawą sam Adam Schraub, znany i ceniony w owym czasie ludwisarz z Ołomuńca. Odlał dla Leszczyn dzwon nie byle jaki, bo poza brzmieniem niepowtarzalnym zdobienia piękne posiadał. Pośród tychże zdobień napis w języku niemieckim widnieje: Słowo Boże trwa wieki. 1617 – Adam Schraub odlał mnie. Na powierzchni dzwonu, któremu nadano miano Maria, odnajdziemy także niespotykany wizerunek w postaci medalionu Matki Bożej Usypiającej Karmiącej Bożego Syna.

W ludwisarni opawskiej, cieszącej się, podobnie jak ta w Ołomuńcu, uznaniem z racji biegłości w rzemiośle, niespełna 200 lat później Franz Stancke odlał dla tejże parafii drugi dzwon, któremu nadano imię Święty Jerzy.

Obydwa dzwony biły na radość i trwogę i wiernie służyły okolicznym mieszkańcom do wybuchu I wojny światowej.

Jak wiele cennych przedmiotów w tym czasie, i one miały zostać zarekwirowane, a na koniec przetopione na cele zbrojeniowe. Dowiedział się o owym bezeceństwie miejscowy gospodarz Wallach i wykradł niepostrzeżenie dzwony, zakopał na swoim polu, czym uratował bezcenne i poświęcone przedmioty przed niechybnym przetopieniem na lufy armatnie wroga. Po zakończeniu wojny dzwony, które w niemalże cudowny sposób ocalały, zostały wykopane, przekazane parafii i przez kolejne 20 lat służyły okolicznym mieszkańcom.

Pokój nie trwał długo. Rok 1939 zapisał się na kartach historii świata czarnymi zgłoskami. Wybuchła II wojna światowa, a w 1942 roku Maria i Św. Jerzy na rozkaz okupanta zostały zdjęte z wieży, zarekwirowane przez hitlerowców i przewiezione do Hamburga. (…)

Był lipiec 2012 roku, kiedy mieszkaniec Czuchowa, pan Roman Cop, szczęśliwym trafem odnalazł znaczący ślad w Internecie – artykuł o dzwonach w parafii Elze (Dolna Saksonia), z którego treści wynikało, że jeden z nich może być utraconą w roku 1942 Marią z leszczyńskiej parafii.

Informacja została przekazana panu Krzysztofowi Kluczniokowi, a ten wszczął natychmiast postępowanie w tej sprawie. Ruszyła akcja mająca na celu sprowadzenie „serca” Leszczyn do miejsca, skąd zostało zagrabione.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Komu bije dzwon?” można przeczytać na s. 2 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Komu bije dzwon?” na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Bo historii i swoi tożsamości trza nom se uczyć od kolybki. Tego uczyli nas nasze staroszki, mamy, ojcowie

Od lat dzieciaki, potem dorastająca młodzież, a nieco później studenci odwiedzają pana Szygułę, prosząc go o pomoc w napisaniu pracy magisterskiej czy choćby w należytym przygotowaniu się do matury.

Tadeusz Puchałka

Nieco pochmurny wczesnowiosenny poranek przywitał pracowników Izby Tradycji Górniczych w Knurowie gwarem i radosnymi okrzykami najmłodszej grupy czterolatków z Przedszkola nr 7, przybyłej ze swoimi opiekunkami – Judytą Ilk oraz Małgorzatą Strzemecką.

Kustosz Bogusław Szyguła na tę okoliczność przygotował jak zwykle sporo niespodzianek oraz wystawę, którą dzieciaki podziwiały z nieskrywanym zachwytem – a przedszkolaki to bardzo wymagająca grupa zwiedzających, zdaniem kustosza Izby Tradycji. Zadają mnóstwo pytań i potrafią nimi zaskoczyć.

Mali goście na koniec obdarowali kustosza pięknym dyplomem z podziękowaniami za niezapomniane chwile, które spędzili w „knurowskim małym muzeum z duszą”, jak je wielu nazywa.

Knurowskie gniazdo historii, którym zarządza pan Szyguła, to dobre miejsce, w którym często odnajdujemy to, o czym niewiele się dziś mówi w mediach –  skarby lokalnej historii, a dzięki muzeum i jego opiekunowi każde dziecko w Knurowie wie, że węgiel to nie kopciuch i zagrożenie, ale dla ludzi swego rodzaju zbawienie.

W Izbie Tradycji eksponowane są nie tylko stałe wystawy, ale jest także miejsce na okolicznościowe wernisaże.

Cały felieton Tadeusza Puchałki pt. „Knurowskie wzorce” można przeczytać na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Tadeusza Puchałki pt. „Knurowskie wzorce” na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

 

Metan, zamiast zabijać, będzie ogrzewał i dostarczał energię. Samorząd gminy Gierałtowice wybuduje lokalny rurociąg

Samorząd gminy planuje stworzenie w dwóch sołectwach układów kogeneracyjnych zasilanych metanem. Ich zadaniem ma być wytwarzanie prądu i ciepła na potrzeby obiektów użyteczności publicznej.

Tadeusz Puchałka

Walka z tą podziemną śmiercią dzięki porozumieniu samorządowców Gminy Gierałtowice z władzami kopalni „Budryk” w Ornontowicach rozgorzała chyba na dobre. Jako mieszkańcy gminy powinniśmy się z tej decyzji cieszyć przynajmniej na początku, już chociażby z tego tylko powodu, że ktoś w końcu potrafi się dogadać w tym kraju w ważnej kwestii. (…)

Jako że wszystko to dzieje się na Śląsku, należy przypuszczać, że sprawa okiełznania znienawidzonego gazu i odpowiedniego jego zagospodarowania zostanie doprowadzona do końca. (…)

Dzięki porozumieniu obydwu zainteresowanych stron, być może uda się uzyskać dofinansowanie do tej kosztownej inwestycji. Od dwóch lat w pobliskim Chudowie istnieje gotowa do pracy stacja odmetanawiania. W ubiegłym roku przy tejże stacji uruchomiono układ kogeneracyjny o łącznej mocy 8 megawatów. „Układ ten jest w stanie wyprodukować 5 tys. megawatogodzin energii elektrycznej miesięcznie” – czytamy w serwisie portalu int. slask.onet.pl, co stanowi na chwilę obecną 30 procent aktualnego zapotrzebowania kopalni „Budryk” na energię. „Zużycie całości produkowanej energii elektrycznej przez kopalnię oznacza oszczędności rzędu 850 tys. zł na miesiąc, a rocznie nawet 10 mln zł” poinformowała rzeczniczka JSW. (…)

W tym przypadku zagrożenie utratą miejsc pracy nie powinno nastąpić, obyśmy tylko mogli w odpowiednim czasie zacząć reagować, bo wiadomo nie od dziś, że węgiel jako skała posiadająca w swojej strukturze duży zasób energii, ma wiele zastosowań. Konieczna jest współpraca ekspertów z wielu dziedzin nauki – chemii, farmacji, przemysłu kosmetycznego. (…)

Z pewnością jesteśmy na początku długiej, trudnej drogi. Gmina Gierałtowice w porozumieniu z sąsiadująca kopalnią „Budryk” zrobiły pierwszy krok, który, jak się spodziewamy, może przynieść tak bardzo oczekiwane korzyści i miast strachu przed utratą zatrudnienia, może nam dać nie tylko czyste powietrze, ale także zwiększenie w przyszłości liczby miejsc pracy.

Cały Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Gierałtowice – metan okiełznany?” można przeczytać na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Gierałtowice – metan okiełznany?” na s. 2 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Dość kpin ze Ślązaków. Basta! Na pytanie, dlaczego Ślązacy chcą odejść od Polski, odpowiedzcie sobie w Warszawie sami

W roku 2015 padło oświadczenie ze strony PiS, że żadna z polskich kopalń ze złożami, które pozwalają na jej istnienie, nie zostanie zamknięta. W roku 2016 pozostało ono zapewnieniem bez pokrycia.

Tadeusz Puchałka

Problem z RAŚ na Śląsku? A czy ktoś zapytał, skąd on się bierze? Mało mamy lekceważenia i blokowania dostępu do władz w Warszawie, kiedy chcemy im przedstawić swoje stanowisko w ważnych nie tylko dla Śląska, ale dla całej Polski sprawach? Nikogo nie obchodzą w stolicy problemy Górnego Śląska. Skoro tak jest, to trzeba nam szukać rozwiązań tylko i wyłącznie u siebie. Nie dziwmy się więc, że rośnie niezadowolenie i coraz częściej słyszy się, że sami poradzymy i na kolanach do Warszawy nikt z nas nie pójdzie.

Gołym okiem widać, że staliśmy się dla Polski kulą u nogi, a zapewnienia władzy pozostały pustymi słowami na papierze. A tym rodziny nie wykarmisz. Dlatego pochylcie wreszcie Państwo z pokorą głowy i uderzcie się w piersi, bo problem separatyzmu na Śląsku rodzi się daleko poza granicami tego skrawka ziemi.

Nie byłoby problemu z ugrupowaniami dążącymi teraz do oderwania Śląska od Polski, gdyby tutejsze społeczeństwo widziało w Polsce oparcie. Jak tego nie dostrzegacie, Szanowni Państwo w Warszawie, to do okulisty jak najszybciej po nowe brele. Czyżbyście do tego stopnia lekceważyli nas, Ślązaków, iż uważacie, że wolno wam w nieskończoność demolować nasz potencjał gospodarczy, a my będziemy bez końca wołać: kochamy Cię, Polsko?

„Makoszowy”, „Dębieńsko”, „Krupiński”. Kto następny? Za nic macie naród, a my, Ślązacy, nie istniejemy dla was od dawna. Pisaliśmy, próbowaliśmy przekonać o swoich racjach, prosiliśmy o możliwość wypowiedzenia się, doradzaliśmy stworzenie otwartej dyskusji i możliwości wypowiadania się wielu fachowców (groch o ścianę). Na koniec pozostała już tylko modlitwa. W tym wspierają nas: Małopolska, Kraków i jego mieszkańcy, górale, którzy są nam szczególnie bliską nacją, duchowieństwo i to szczególne dla Polaka miejsce, jakim jest Wawel. Czy to nikogo nie zastanawia? Czyżbyśmy nadal byli uważani za nieświadomych, kim jesteśmy?

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Halo, tu Górny Śląsk, Polsko!”, można przeczytać na s. 2. majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Halo, tu Górny Śląsk, Polsko!” na s. 2 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

23.03.2017. Druga msza św. na Wawelu w intencji ratowania kopalń. Górnicy: w moc modlitwy wierzyliśmy i wierzyć będziemy

W środowisku rodzin górniczych i samych górników zaczyna przeważać coś na wzór złości przemieszanej z goryczą i zwątpieniem – to ostatnie wydaje się ze śląskiego narastającego dramatu złem najgorszym.

Tadeusz Puchałka

Czwartek 23 marca był kolejnym dniem wizyty mieszkańców górnego Śląska, górników i ich rodzin w Krakowie. Jak się należy domyślać, dzień ten nie został poświęcony zwiedzaniu naszego historycznego grodu nad Wisłą, a modlitwie w intencji już nie tylko tej pogrzebanej najmłodszej z kopalń polskich, wybudowanej na suszeckich polach, po to by dawała pracę ludziom a Polsce i Śląskowi możliwości dalszego rozwoju. (…)

Koncelebrowaną mszę świętą w intencji kopalni Krupiński, górników i ich rodzin odprawiono przy ołtarzu św. Stanisława, który nazywany jest także „ołtarzem Ojczyzny”. Liturgii przewodniczył ks. biskup Tadeusz Pieronek, w asyście ks. proboszcza prałata Zdzisław Sochackiego (kapelana Ojca Świętego) oraz kapelana Bractwa Gwarków ks. kanonika Pawła Buchty. (…)

Zabrakło tych, w których do niedawna pokładano nadzieje. Zabrakło tych, którzy jeszcze niedawno zapewniali Polaków, że kopalnie polskie będą istniały a wokół nich powstawać będą nowe polskie zakłady pracy

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Górnicy – żołnierze nie do końca przeklęci” można przeczytać na s. 7 kwietniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Górnicy – żołnierze nie do końca przeklęci” na s. 7 kwietniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl