Ścigaj: Chętnie porozmawialibyśmy z Szymonem Hołownią i poznali jego postulaty. Koalicja Polska jest otwartą formułą

Agnieszka Ścigaj mówi, że jest w polityce dla zmian, a nie stanowisk. Uważa, że decyzja o koalicji z PSL nie była łatwą, ale jest sukcesem i zaprasza do rozmów o Polsce Szymona Hołownię.


Posłanka Kukiz’15, Agnieszka Ścigaj mówi, że dla jej formacji politycznej najważniejsze jest wcielanie swoich postulatów, a nie posady ministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

Szłam do polityki z pewną wizją i chęcią dokonywania zmian […] Trzeba mieć wpływ na władzę, ale wejście za posadę czy jakiekolwiek inne profity to nie jest dokonywanie żadnych zmian.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego uważa, że decyzja o wejściu w koalicję z PSL była „od początku trudną decyzją”, ale udało się ich przekonać do postulatów Kukiz’15, co jest sukcesem tego ruchu.

Chciałabym pokazać obywatelom na swoim przykładzie […] że w polskiej polityce możliwe jest zaistnieć mając własne zdanie […] Ciesze się, że kiedyś Kukiz’15, a obecnie Koalicja Polska stwarza taką możliwość.

Odnosząc się do ruchu Szymona Hołowni, posłanka Ścigaj zauważa, że nie ma tam nic z postulatów „pro-obywatelskich”, a to jest dla niej najważniejsze.

Myślę, że ja i członkowie ruchu Kukiz’15 chętnie porozmawialiby z Szymonem Hołownia na temat tego, jaką ma wizje w kwestii referendum, ordynacji wyborczej i zapraszamy do Koalicji Polskiej […] która jest otwartą formułą […] Myślę, że z Szymonem Hołownią o takich rzeczach, które nas łączą, moglibyśmy porozmawiać i postulaty mogłyby znaleźć siłę głosu np. w przekazie naszych parlamentarzystów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Hanna Gill-Piątek: Mam nadzieję, że szybciej niż pod koniec kadencji w Sejmie będzie klub Szymona Hołowni

Co łączy lewicową polityk i dawnego katolickiego publicystę? Hanna Gill-Piątek o rezygnacji z z członkostwa w klubie Lewicy oraz partii Wiosna i dołączeniu do ruchu Szymona Hołowni Polska 2050.

Z Szymonem Hołownią łączy mnie bardzo wiele: empatia, wartości, ale przede wszystkim społeczne DNA.

Hanna Gill-Piątek zaznacza, że w prowadzonej przez siebie polityce nigdy nie chciała odrywać się od ludzi. Blisko nich pozostaje zaś jej zdaniem Szymon Hołownia, który w ostatnich wyborach prezydenckich był kontrkandydatem wspieranego przez posłankę Roberta Biedronia. Podkreśla, że wielu ludzi, którzy na nią głosowało obecnie jest w ruchu celebryty. Powodem ma być „społeczne DNA”.

W kampanii hasłem Szymona Hołowni było głowa i serce, teraz jest następny etap, czy głowa, serce i ręce.

Głową jest think tank pod wodzą Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Sercem jest, jak mówi, cały ruch społeczny. Rękami zaś jest projekt polityczny.

Ja jestem pierwszą dłonią, która połączy polski Sejm z ruchem Polska 2050. Wyciągam dłoń do innych parlamentarzystów, którzy chcą stworzyć ekipę Szymona w Sejmie i mają odwagę i determinację, by przekroczyć utarte podziały na lewicę i prawicę.

Mówi, że koło poselskie z pewnością będzie, a ma nadzieję na stworzenie w tej kadencji klubu parlamentarnego, czyli zebranie co najmniej 15 posłów. Rozmowy z innymi politykami trwają, ale nie zdradza nazwisk. Mówi, że

Do końca roku można już spodziewać się nowych nazwisk.

Stwierdza, że jej osoba pokazuje spektrum budowanego przez byłego kandydata na prezydenta ruchu. Jego celem jest lepsza jakość polskiej polityki, w której polityków nie interesuje jedynie dyscyplina partyjna i wypłaty, a ustawy nie są procedowanymi w pośpiechu bublami prawnymi.

Parlamentarzystka odpowiada o pracy w komisjach sejmowych, w których, jak mówi, łatwiej wprowadzić konkretne, dobre rozwiązania niż na sali sejmowej

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Sawicki: Chciałbym, żeby współpraca rządu z opozycją wyglądała tak, jak współpraca w ramach Koalicji Polskiej

Plotki o objęciu Ministerstwa Rrolnictwa przez dr Jarosława Sachajkę są raczej zapędzeniem do pracy ministra Ardanowskiego – ocenia polityk PSL.

Marek Sawicki komentuje doniesienia o ewentualnej współpracy Koalicji Polskiej ze Zjednoczoną Prawicą:

Nie było żadnej oficjalnej propozycji ani ze strony premiera Morawieckiego, ani prezesa Kaczyńskiego.

Jak dodaje były minister rolnictwa:

Temat uważam za zamknięty i nieistniejący.

Polityk PSL odnosi się do pogłosek o możliwym objęcia resortu rolnictwa przez dr Jarosława Sachajkę:

Dla dobra polskiego rolnictwa sugerowałbym mu przyjęcie tej oferty. Poseł Sachajko nie jest jednak zainteresowany.

Według rozmówcy Łukasza Jankowskiego:

Te plotki są raczej zapędzeniem do pracy ministra Ardanowskiego.

Marek Sawicki ocenia kondycję Koalicji Polskiej. Nie ukrywa różnic w jej łonie:

Koalicja to nie jest małżeństwo, ale wzajemne poszanowanie. Chciałbym, żeby współpraca rządu z opozycją wyglądała tak, jak współpraca w ramach Koalicji Polskiej.

Gość „Poranka WNET” zapewnia, że Polskie Stronnictwo Ludowe będzie funkcjonować jeszcze wiele lat. Nie wróży wielkiej przyszłości ruchowi społecznemu Rafała Trzaskowskiego. Nie pozwolą na to liczne zadania prezydenta Warszawy:

By dobrze spełniać funkcję samorządową, potrzeba więcej nakładów pracy niż to jest w przypadku ministra.

Był szef resortu rolnictwa sceptycznie podchodzi do sondaży dającej wysokie poparcie ruchowi „Polska 2050” Szymona Hołowni:

Szymon Hołownia jest na takim etapie, jak Nowoczesna Ryszarda Petru w 2016 r. Poczekajmy, aż się to wszystko urealni.

Poruszony zostaje również temat suszy, której w tym roku w ostatniej chwili udało się w Polsce uniknąć.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Horała: Nowa inicjatywa Rafała Trzaskowskiego to powielony, opanierowany i odgrzany kotlet

Sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Marcin Horała mówi o rekonstrukcji rządu, nowej inicjatywie Rafała Trzaskowskiego i wsparciu polityków PO dla aresztowanego Sławomira N.


Sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, Marcin Horała oszczędnie wypowiada się o zapowiedzianej przez Jarosława Kaczyńskiego, rekonstrukcji rządu:

Mogę powtórzyć, że będzie to odchudzanie struktury rządów, upraszczanie procesów decyzyjnych i kompetencji, które są rozproszone.

Wiceminister PiS dodaje, że rozmawiał kiedyś z Jarosławem Kaczyńskim, który powiedział mu, że marzy mu się „aby zarządzanie partią na poszczególnych szczeblach wyglądało tak jak w przypadku prezesa (…) Szefem danego regionu powinien być ktoś, kto zajmuję się tylko tym i nie łączy tego z innymi funkcjami, zwłaszcza rządowymi”.

Gość Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę, że nowa inicjatywa Rafała Trzaskowskiego to ponowne zakładanie Platformy Obywatelskiej, dlatego też nie spodziewa się innych efektów.

Pytanie czy ten kotlet jeszcze raz powielony, opanierowany i odgrzany, będzie ktoś chciał zjeść. To jest ruch przede wszystkim wymierzony przeciw panu Hołowni i zdjęcie wiatru z jego żagli (…) To będzie dalej ta sama PO z tym samym programem i politykami.

Rozmówca Popołudnia Wnet, Marcin Horała odnosi się również do głosów wsparcia członków Platformy Obywatelskiej, wobec aresztowanego i oskarżonego o korupcję Sławomira N.:

To jest realizacja doktryny innego Sławomira N. z Pomorza-Sławomira Neumanna, który mówił, że jeśli ktoś jest z PO to będzie go bronił jak niepodległości do ostatniej kropli krwi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Kosiniak-Kamysz: Po wejściu Rafała Trzaskowskiego tej przestrzeni dla mnie i dla kandydatów lewicy po prostu nie było

Władysław Kosiniak-Kamysz o swoim wyniku wyborczym, swoich szansach w II turze, podziale Polaków oraz o tym, czego oczekuje od prezydenta Andrzeja Dudy w czasie II kadencji.

Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdza, że po wyborach prezydenckich widać podział państwa na dwie części. Wskazuje na złe nastroje ludzi popierających obu kandydatów nawet wobec gestów pojednawczych wobec drugiej strony. Ma nadzieję, że sytuacja w przeciągu kilku lat się zmieni, ponieważ niebawem Polacy będą jeszcze bardziej skłóceni. Krytycznie odnosi się do ludzi, którzy zaatakowali Kingę Dudę, córkę prezydenta, po jej krótkim wystąpieniu dotyczącym nienawiści w sferze publicznej w Polsce po wyborach prezydenckich.

Kinga Duda nie była aktywna w czasie kampanii ani kadencji prezydenta. Powiedziała dobre słowa, które wszyscy powinni wziąć sobie do serca, w głównej mierze obóz pana prezydenta.

Ponadto lider ludowców tłumaczy, dlaczego uzyskał niewielki wynik w I turze wyborów prezydenckich. W jego opinii uzyskał 2,37 proc., ponieważ Koalicja Obywatelska wystawiła nowego kandydata na głowę państwa. Wiele osób, które pierwotnie chciały zagłosować na Kosiniaka-Kamysza, patrząc na sondaże zagłosowali na Rafała Trzaskowskiego.

Po wejściu Rafała Trzaskowskiego tej przestrzeni dla mnie i dla kandydatów lewicy po prostu nie było.

Ludzie głosowali na kandydata KO oceniając, że ma największe szanse na wejście do II ruty. Nasz gość ocenia, że to błędne podejście, gdyż gdyby to on lub Szymon Hołownia weszli do drugiej tury to „rozstrzygnięcie wyborów mogłoby być inne”. Zauważa, że w wyborach prezydenckich wszyscy kandydaci poza jednym są przegranymi, inaczej niż w wyborach parlamentarnych.

Prezes PSL podkreśla, że jego formacja nie będzie ani flirtować z partią rządzącą, ani z największym ugrupowaniem opozycyjnym. PSL natomiast będzie szedł swoją drogą i współpracował z PiS tylko wtedy, kiedy będą pracować nad projektami, które ukontentują ludowców. Odnosząc się do deklaracji prezydenta do woli współpracy z opozycją stwierdza, że „za słowami muszą pójść czyny, a na razie tych czynów nie widzę”. Przypomina o projektach złożonych przez Koalicję Polską i popieranych przez nią, które czekają na rozpatrzenie:

Jeżeli chcemy budować poparcie dla projektów dobrych i mądrych to takie są już złożone w Sejmie.

Mówi o koalicji z Pawłem Kukizem, którą ocenia jako dobrą. Wyraża nadzieję, że druga kadencja prezydenta Dudy będzie wyglądać inaczej niż pierwsza, gdyż inaczej będą to zmarnowane lata.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jan Grabiec: Musimy się zastanowić, jak skonsolidować opozycję. Nienawiść z naszego życia należy wyeliminować

Kto sieje nienawiść w Polsce? Jak Trzaskowski mógł wygrać? Jan Grabiec o wynikach wyborczych, kampanii prezydenckiej, dzieleniu Polaków, Szymonie Hołowni i prezydenckim ułaskawieniu pedofila.

Jan Grabiec komentuje poniedziałkową konferencję prasową PKW z godziny 8:00. Według danych komisji z 99,7 proc. lokali wyborczych wygrał Andrzej Duda z wynikiem 51,21 proc., a Rafał Trzaskowski uzyskał 48,79 proc. głosów. Przyznaje, że choć nie policzono jeszcze„ok. stu kilkudziesięciu tysięcy głosów” to mogą one „nie wpłynąć na wynik wyborów”.

Rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej podkreśla, że kandydat opozycji zmobilizował ogrom Polaków. Sądzi, iż Trzaskowski mógłby wygrać, gdyby wielu wyborców Szymona Hołowni czy Władysława Kosiniaka-Kamysza poszli na głosowanie.

Musimy się zastanowić, jak skonsolidować opozycję.

Ocenia, że to była najostrzejsza kampania od lat. Zaznacza, że  była „bardzo duża presja ze strony obozu rządzącego”. Miały miejsce, jak mówi, ataki personalne na Rafała Trzaskowskiego i jego rodzinę. Nie zgadza się z tym, by w przypadku opozycji można było mówić o kampanii negatywnej. Nie jest jej przykładem, jak wyjaśnia, podnoszenie, że prezydent ułaskawił mężczyznę skazanego za wykorzystywanie seksualne swej nieletniej córki  [darował mu na wniosek samej rodziny zakaz zbliżania się – przyp. red.], gdyż

Prezydent Andrzej Duda ułaskawił pedofila i to jest fakt. Tłumaczenie, że to sprawa rodzinna jest mało zrozumiałe. […] Bardzo mocno podkreślał wartości rodzinne, a praktyka okazała się inna.

Grabiec żałuje, że Szymon Hołownia nie udzielił otwartego poparcia dla Rafała Trzaskowskiego.  Komentując założenie przez dziennikarza ruchu politycznego stwierdza, że

Bardzo ważne jest to, by do polityki napływała nowa krew.

Krytykuje obóz rządzący zarzucając mu łamanie Konstytucji RP, naruszanie trójpodziału władzy i dzielenie Polaków nawet na poziomie ich rodzin, wskazując, że „w tych samych rodzinach brat i siostra głosowali inaczej”.

Nienawiść z naszego życia należy wyeliminować, a jej siewcą jest Jarosław Kaczyński.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Trudnowski: Znajdujemy się w sytuacji, w której widać jak głęboki jest podział wyborczy Polski

Piotr Trudnowski wymienia czynniki, które przeważyły o wygranej Andrzeja Dudy. „Andrzej Duda przegrałby, gdyby walczył z Szymonem Hołownią czy Kosiniakiem-Kamyszem” – twierdzi.

Podział wyborczy Polski jest głębszy niż się wydawało obu stornom, gdyż myśleli, że uzyskali już znaczącą przewagę wśród swoich wyborców – mówi gość „Poranka WNET”.

Jak podkreśla: W tej kampanii strefa buforowa pomiędzy dwoma kandydatami została ograniczona do minimum. Strefa zdrowego dystansu, która każe oceniać i analizować sytuację w sposób, który nie jest określony z góry, została zredukowana w ostatnich tygodniach do minimum.

Poza głową państwa, która dzisiaj przestaje być uzależniona od emocji społecznych, nie ma interesariuszy to eskalacji sporu politycznego w Polsce. Jest to najpoważniejszy i największy problem w kraju – twierdzi.

Wynik wyborów pokazuje, że Andrzej Duda nie byłby dziś rano prezydentem, gdyby jego kandydatem był Szymon Hołownia, Kosiniak Kamysz czy mniej polaryzujący polityk PO. „Ostatnie sondaże pokazywały te wyniki […] Kluczowe więc jest zmobilizowanie elektoratu negatywnego” – tłumaczy.

„Głównym wyzwaniem stojącym przed prezydentem to znalezienie metody na to, aby w kryzysie pandemii ukształtować nowe zasady rządzenia UE” – zaznacza.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N.

Facebookowe nauki pewnego pastora: Trzaskowski pokona ciemności katolicyzmu, który prowadzi Polaków do piekła

Chrześcijaństwo w wersji katolickiej jest pułapką, w którą szatan łowi ludzi. Nad Polską rozciąga się zasłona ciemności i bez jej zerwania nie nastąpi przebudzenie. Tylko PO zależy na chwale Bożej.

„Polska dla Jezusa”, czyli głosować Trza!

Poniższy tekst powinien napisać Tomasz Terlikowski. Byłby to sequel artykułu sprzed dziesięciu lat, zatytułowanego „Zielonotuskowcy, czyli Donald Tusk wybrany przez Boga”. Ale ponieważ nie ma pewności, że redaktor nosi się z zamiarem podjęcia tego tematu, kreślę tych kilka słów przed wyborami o bieżących konotacjach polityki z pentekostalizmem nowej fali.

Przypomnijmy jednak najpierw, że po katastrofie smoleńskiej 2010 roku pojawiła się w pentekostalizmie polskim swego rodzaju „teologia smoleńska”. Najdosadniej sformułował ją Bogdan Olechnowicz, pastor Chrześcijańskiej Wspólnoty Górna Izba oraz jeden z liderów ruchu Polska dla Jezusa. Według tego obdarzonego charyzmą kaznodziei i pisarza, którego wydaną w 2006 roku książkę „Wzgardzeni czy wybrani. Prorocze spojrzenie na Polskę” czytałem z wypiekami na twarzy, w ojczyźnie toczy się wielkie zmaganie decydujące o losach Polski i jej misji. Po tragedii 10 kwietnia fronty tej wojny duchowej zostały przez pastora jasno wytyczone: po jednej stronie Prawo i Sprawiedliwość, po drugiej Platforma Obywatelska. Na podstawie zupełnie oderwanej od jakichkolwiek reguł interpretacyjnych egzegezy Biblii, spór między obu partiami został uznany za starcie między domem Saula a domem Dawida.

Jeśli Saul symbolizuje fałszywą religijność i błędne rozumienie państwowości, to z kolei wybrany Dawid – prawdziwe oddanie Bogu oraz właściwe rozumienie patriotyzmu. Tusk i jego ekipa, jak Olechnowicz kazał w czasie konferencji ruchu Polska dla Jezusa w 2010 roku, mieliby być przywódcami o sercu Dawida, a zadanie Kościoła polegałoby na błogosławieniu ich. W tej konwencji prezydent Bronisław Komorowski reprezentował „nowe serce narodu”, które zostało dane Polsce „jako dar z nieba”. Widocznie dobry Bóg – postawmy kropkę nad „i” – miłosiernie dopuścił do katastrofy, w której zginąć miało stare serce narodu symbolizowane przez Lecha Kaczyńskiego. Wtedy to zdaniem „proroka” dom Saula został poniżony, a Dawidowy dom – wyniesiony.

Bogatsi o doświadczenia kolejnych lat możemy tylko śmiać się i zgrzytać zębami, gdy czytamy „proroctwa” Olechnowicza o tym, jakoby dla ludzi PiS-u Chrystus był jedynie dodatkiem do życia, a dla ludzi PO miałaby liczyć się na serio chwała Boża.

Ale jeszcze poważniej robi się, gdy pastor sięga sfery duchowej: 10 kwietnia rzekomo „Bóg dokonał sądu”, a „w pierwszym rzędzie ten sąd dotyczył zwierzchności, która jest nad tym krajem”. Terlikowski w tym miejscu wyjaśnia, że starym polskim sercem Olechnowiczowi jawi się „Polska tradycyjna, religijna, zaangażowana w katolicyzm”. Nie było całkiem złe to serce, ale stało się zmęczone, niezdolne do przebaczenia, pokory i widzenia Boga, a przede wszystkim niezdatne do udźwignięcia tego, co Bóg jakoby zamierzał dla naszego kraju w następnych latach.

Polska dla Jezusa jest wzorowana na ideach znanych w amerykańskim pentekostalizmie, a dokładniej na tzw. Reformacji Nowoapostolskiej. Ten coraz bardziej wpływowy w kręgach ewangelikalno-charyzmatycznych ruch wyróżnia się między innymi silnym akcentem położonym na prowadzenie tzw. strategicznej walki duchowej, której celem miałaby być przemiana społeczna (duchowe przebudzenie) idąca w ślad za wyparciem demonów terytorialnych (np. krajowych), oraz właśnie na funkcję proroka przynoszącego nowe objawienie od Boga. Dalekosiężnym zamiarem „apostołów” Reformacji Nowoapostolskiej jest również wpływ na społeczeństwo, także w sferze politycznej. Dlatego najchętniej bratają się z konserwatywnymi politykami, ale zgodnie z „proroctwami” Lance’a Wallnau’a, wybrany przez Boga został także Donald Trump; miałby on odegrać rolę podobną do króla perskiego Cyrusa.

Jak widać na przykładzie Olechnowicza, w praktyce przyjmowanie proroczego objawienia może przybierać jeszcze bardziej karykaturalne formy; jest raczej projektowaniem własnych czy wręcz branych z mainstreamowych mediów uprzedzeń i poglądów na sferę religijną.

W teologii katolickiej podkreśla się przytomnie, że w przypadku prywatnych objawień wizjoner nigdy nie otrzymuje „czystego” przesłania, ale zawsze przechodzi ono przez subiektywny filtr odbiorcy wizji (jego konkretne możliwości, dostępne mu sposoby obrazowania i poznania itd.). Dlatego nawet nadprzyrodzone wizje nie są „nigdy zwykłymi «fotografiami» rzeczywistości pozaziemskiej, ale wyrażają także możliwości i ograniczenia podmiotu postrzegającego” (Joseph Ratzinger). Zakładając optymistycznie, że Duch Święty w ogóle może działać w takich grupach określających się jako ponaddenominacyjne, i tak nie miałby możliwości przebicia się przez podstawowe uwarunkowania Olechnowicza. Żeby zdać sobie sprawę z głównego filtru „proroka”, wystarczy zajrzeć na stronę „Polski dla Jezusa”, na której przeczytamy:

„Musimy zdawać sobie sprawę, że Polska nigdy w swojej historii nie doświadczyła naprawdę Bożego poruszenia na większą skalę. I chociaż nazywa się krajem chrześcijańskim, tylko niewielu zna osobiście Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pana. Niewielu zna i doświadcza mocy zmartwychwstałego Jezusa w swoim życiu. Chrześcijaństwo bowiem przyszło do Polski jako akt polityczny, a nie w wyniku Bożego poruszenia i nawrócenia się ludzi do Jezusa Chrystusa. Ta sytuacja pozwala szatanowi trzymać nasz naród w oszustwie religijności, prowadząc wielu do piekła. Zasłona ciemności nad krajem sprawia, że ewangelia nie może przedostać się do umysłów i serc ludzi”.

Nie chodzi tutaj jedynie o stwierdzenie faktu, że tradycyjna religijność może być zwykłą wydmuszką pozbawioną treści. Przetłumaczmy przesłanie z polskiego na polski: chrześcijaństwo w wersji katolickiej jest po prostu fałszywą religijnością, w istocie wręcz pułapką, w którą szatan łowi ludzi. Nad Polską rozciąga się zasłona ciemności i bez jej zerwania nie nastąpi przebudzenie. To właśnie ten antykatolicki resentyment jest źródłem „objawień” takich jak wyżej opisane, które z kolei przekładają się na takie, a nie inne wybory.

Mimo że życie już dawno zweryfikowało prawdziwość „proroctwa” Olechnowicza, jego serce wciąż opowiada się po tej samej stronie sporu między obu partiami. Modyfikacją jest jedynie poparcie Szymona Hołowni w pierwszej turze, by w drugiej oddać już głos za Trzaskowskim.

Plus może różnica w języku: świadoma rezygnacja z biblijnej symboliki, przy wciąż podtrzymywanym poglądzie na temat duchowego charakteru tego, co się dzieje.

Spokojnie można by podobne grepsy znaleźć w takiej, powiedzmy, „Gazecie Wyborczej”; być może zresztą stamtąd ocena sytuacji została żywcem wzięta. Darujmy sobie jednak te smaczki. Poniżej cytuję tylko „głębsze” uzasadnienia fundamentalnego wyboru, jaki owieczki pasterza otrzymują codziennie na FB w ramach przedwyborczego „niezbędnika obywatelskiego”.

Zacznijmy z wysokiego c:

„Bez patetycznych słów, ale z przejęciem napiszę, że najbliższe wybory są kluczowe dla naszego kraju. Może najważniejsze od 1989. Bo oto stoimy przed wyborem bardzo fundamentalnym.

Wybór nie jest pomiędzy polską liberalną czy konserwatywną, katolicką czy świecką, tradycyjną czy (jak to niektórzy schlebiają sobie dość na wyrost) progresywną. […]

To wybór pomiędzy Polską demokratyczną, o której marzyły miliony Polaków i którą wywalczyło nam pokolenie pierwszej Solidarności, a Polską autokratyczną, która zarządzana jest przez jeden, niekonstytucyjny ośrodek władzy, zogniskowany w jednej osobie, i bynajmniej nie mam tu na myśli obecnego prezydenta RP”.

I dalej:

„To, z czym mamy obecnie do czynienia, nie jest przede wszystkim sporem partyjnym, sporem dwóch największych ugrupowań politycznych, czyli PiS i PO. I nie jest to też spór ich politycznych patronów, czyli Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. […] Jeśli zatem nie jest to spór partyjny, to jaki? Jest to raczej spór mentalnościowy, psychologiczny, historyczny i w pewnym sensie cywilizacyjny. Ale też w jakiejś, niemałej mierze, także religijny”.

Trochę przeczą sobie te dwie wypowiedzi, ale machnijmy na to ręką. Następnie pojawia się odwołanie do doświadczenia psychologicznego, które pozwala Olechnowiczowi dokonać tyleż uproszczonej, co naiwnej diagnozy:

„Jarosław Kaczyński reprezentuje, moim zdaniem, tę mniej zdrową część społeczeństwa (już czuję to oburzenie niektórych!), która niesie w sobie narodowe zranienia, sporą dawkę upokorzenia, żyje w poczuciu odrzucenia i cechuje się także mentalnością ofiary. Jest zazwyczaj nieufna wobec otoczenia, żeby nie powiedzieć podejrzliwa i nieskora do przebaczenia. Nawet bardzo nieskora. Stąd historyczne resentymenty i złe relacje z innymi państwami. […]

Donald Tusk natomiast, według mnie, reprezentuje część Polski, która jest o wiele bardziej otwarta, która uporała się z przeszłością, własną i wspólnotową, patrzy do przodu, nie szuka zwady, nie boi się wyzwań, odniosła już jakieś osobiste sukcesy i ma zasadniczo znacznie zdrowsze poczucie własnej wartości. Zyskuje tym samym zaufanie innych nacji, czego dowodem był jego wybór na najważniejszą funkcję w Unii Europejskiej”.

Zdaniem pastora, Kaczyński dostrzegł ból społeczeństwa, ale zamiast leczyć – zainfekował ranę najgorszymi emocjami. Spotęgował poczucie skrzywdzenia i zyskał wiernych wyznawców, którzy z braku krytycznego podejścia, oddają resztki swojej wolności.

Mądry pasterz pochyliłby się nad zranionymi owcami i przeprowadził przez proces uzdrowienia. Kolejnym grzechem PiS jest „wkupywanie się w łaski ludzi przez transfery socjalne”, czerpanie profitów z władzy i rzucanie ochłapów w postaci 500+. „Dwie cechy albo dwie antywartości, które, moim zdaniem, definiują obecnie rządzących, to pycha i kłamstwo”, na których zbudowane są rządy PiS. Olechnowicz pozostaje tak nieskalanie bezkrytyczny wobec pychy Trzaskowskiego, że nie zauważa bezczelnych zachowań kandydata w czasie kampanii.

Mnie najbardziej jednak zastanowiły koligacje Olechnowicza i Hołowni. Pentekostalny pastor już „późnym latem zeszłego roku” dowiedział się od Szymona „o jego zamiarach kandydowania w nadchodzących wyborach”. Facebookowy wpis ozdabia zdjęcie obu rozmawiających panów, pożywiających się w restauracji.

Gdybym był prorokiem jak Olechnowicz, dostrzegłbym w tym spotkaniu symbol dziwnej koalicji otwartego katolicyzmu Hołowni z wizją chrześcijaństwa reprezentowaną przez Olechnowicza. Ten pierwszy dokonuje rozdziału Kościoła i państwa tak dalece, że nauka Kościoła będzie miała coraz mniej do powiedzenia w kwestiach moralnych i obyczajowych. Drugiemu zaś zależy na przebudzeniu duchowym w kraju, na które szansa rośnie wprost proporcjonalnie do osłabienia tradycyjnego katolicyzmu.

Obaj bagatelizują rewolucję seksualną i napierającą cywilizację śmierci, dla których jedyną tamą jest właśnie katolicka „zwierzchność” i tradycyjna religijność Polaków. Zniszczcie to stare serce, a zobaczycie, co na jego zgliszczach zbuduje Trzaskowski jako nowy reprezentant nowego serca. Powiedzmy to samo, tyle że patetyczniej i biblijniej:

„Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia” (2Tes 2,7-8).

Sławomir Zatwardnicki

Cejrowski: Trzaskowski nie ma na koncie żadnych dokonań, jedynie afery. Obawiam się jednak, że wygra

Sekta Hołowni nie poprze prezydenta Dudy – przewiduje gospodarz „Studia Dziki Zachód”. Mówi o tym, że organizacja wyborów korespondencyjnych nie miała sensu.

Wojciech Cejrowski pyta, czy ktoś z rządu odpowie za przygotowania do wyborów korespondencyjnych; by przygotować Pocztę Polską wydano dziesiątki milionów złotych:

Wszystko mi mówi, że wygra Trzaskowski, bo przecież sekta Hołowni na Dudę nie zagłosuje.

Podróżnik negatywnie ocenia postawę Krzysztofa Bosaka, jego niechęć do wchodzenia w konflikt:

Lider nie może bać się wyrażać swojego zdania.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” nie zgadza się z tezą, jakoby Konfederacja stała się trzecią siłą polityczną w Polsce:

Oni w tych wyborach nic nowego nie wygrali, mają wciąż tyle samo posłów, ile mieli.

Wojciech Cejrowski postuluje zniesienie limitu 100 tys. podpisów dla kandydatów na prezydenta i nakaz finansowania kampanii jedynie z pieniędzy prywatnych.

Składki partyjne od pojedynczej osoby również powinny być ograniczone.

Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego należałoby zaadaptować do polskiego systemy wyborczego amerykański zwyczaj dopisywania własnych kandydatów. Jednocześnie, Wojciech Cejrowski wyklucza start w wyborach prezydenckich:

Od polityków wymagam, żeby zanurzyli się w bagnie, i coś dla mnie wytargowali. Ja tego robić nie zamierzam. Poza tym, nie jestem ani spolegliwy, ani grzeczny.

Poruszony zostaje również temat zamieszek w USA. Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego ich organizatorzy wzorują się na Leninie. Jak mówi podróżnik o obalaniu pomników:

Jeżeli wymażemy dumę z własnej historii, to do czego będziemy się odwoływać?

W opinii gospodarza „Studia Dziki Zachód” stanowcza reakcja Donalda Trumpa na działania ruchu Black Lives Matter świadczą o tym, że jest on prawdziwym liderem.

Wojciech Cejrowski ubolewa nad brakiem reakcji Zachodu na ograniczanie autonomii Hongkongu przez Pekin:

Za kurtyną COVID-19 chińscy komuniści tłamszą tę do niedawna niezależną prowincję.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” omawia stan konfliktu izraelsko-palestyńskiego.  Krytykuje postawę Palestyńczyków wobec państwa Izrael. Proponuje, że ci, którzy nie chcą być dobrymi obywatelami, powinni się przenieść do któregoś z krajów ościennych.

Wojciech Cejrowski ubolewa nad tym, że Forum Młodych PiS debatowało ostatnio głównie od ekologii:

Nie wiedziałem, że PiS-owska młodzież też jest lewacka.

W opinii podróżnika prezydent Andrzej Duda nie powinien się chwalić ilością podpisanych ustaw. Wojciech Cejrowski zdecydowanie  negatywnie się wyraża o Rafale Trzaskowskim:

Nie ma dokonań, nie ma programu, a jedynie same afery.

Jerzy Karwelis: Wybory prezydenckie to dla wielu ludzi nie wybór merytoryczny, tylko emocjonalny

Redaktor Jerzy Karwelis o retoryce Rafała Trzaskowskiego w kampanii wyborczej, niezdecydowanym elektoracie, który zadecyduje o wyniku wyborów i nowej partii Hołowni.


Dziennikarz Jerzy Karwelis w popołudniowej rozmowie Radia Wnet zwraca uwagę, że Rafał Trzaskowski postrzegany jest przez ludzi jako kandydat mało rozpoznawalny poza Warszawą, co okazało się jego zaletą w kampanii prezydenckiej. Dzięki temu Rafał Trzaskowski mógł zastosować zupełnie nową retorykę wobec wyborców.

Dziennikarz podkreśla również, że obecne wybory prezydenckie to dla wielu ludzi: „nie jest wybór merytoryczny, tylko wybór emocjonalny (…) Dlatego pan Trzaskowski może opowiadać bajki z mchu i paproci, a i tak na niego zagłosują. Choćby Warszawa była po szyję w wodzie, to płyniemy kajakami i tak oddamy na niego głos”.

Gość Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę, że gdyby prezes PiS zaangażował się w kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, to mógłby osłabić poparcie dla obecnego prezydenta. Z tego powodu nie jest widoczny w mediach.

Redaktor Karwelis ocenia również nowo założoną partię Szymona Hołowni, która jak twierdzi-stoi pod znakiem zapytania, gdyż poparcie jakie prezenter TVN udzielił kandydatowi PO „silnie nadwyrężyła jego zasoby i szereg zwolenników”.

Jerzy Karwelis zaznacza, że decydującym czynnikiem w tych wyborach, nie będą wyborcy Konfederacji, ale elektorat, który nie pójdzie na wybory lub odda głosy nieważne. Zdaniem redaktora Karwelisa im większa będzie mobilizacja osób, którzy nie głosowali w pierwszej turze wyborów, ale zagłosują w drugiej turze, tym większe będzie prawdopodobieństwo wygranej Andrzeja Dudy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!