W żłobku i przedszkolu tylko dzieci zaszczepione? Senackie komisje poparły projekt ustawy

Projekt zakładający, że m.in. do publicznych żłobków i przedszkoli będą mogły uczęszczać jedynie dzieci zaszczepione, został poparty w środę przez połączone komisje senackie.

W środę na posiedzeniu połączonych senackich komisji Zdrowia, Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Ustawodawczej odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe, ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 oraz ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej.

Projekt przewiduje, że o przyjęcie do do publicznego przedszkola, oddziału przedszkolnego w publicznej szkole podstawowej lub publicznej innej formy wychowania przedszkolnego, mogłyby ubiegać się te dzieci, które przedłożą zaświadczenia o posiadaniu przez kandydata wymaganych przepisami obowiązkowych szczepień ochronnych lub zaświadczenia potwierdzającego przeciwwskazania do szczepień przeprowadzanych zgodnie z harmonogramem wynikającym z obowiązujących przepisów.

Według projektu, szczepienia miałby prowadzić i kierować na nie lekarz Podstawowej Opieki Zdrowotnej.

Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, odnosząc się do projektu ustawy wskazywał podczas dyskusji, że choć ten projekt wymaga doprecyzowania, to ma on  poparcie resortu zdrowia.

A.N.

Źródło: IAR

 

Jerzy Milewski o atakach na firmę Blirt: Są inicjowane przez Tuska, Nowacką i Leszczynę

Członek Narodowej Rady Rozwoju tłumaczy niejasności wokół funkcjonowania przedsiębiorstwa biotechnologicznego Blirt. Przedstawia również krytykę rządowej strategii walki z epidemią koronawirusa.

Jerzy Milewski komentuje zarzuty wobec firmy,  w której ma 1,5% udziałów o nietransparentne podjęcie współpracy z rządem w sprawie zakupu testów na koronawirusa. Ocenia, że mamy do czynienia z celowym, politycznym działaniem na szkodę firmy Blirt.

To efekt kampanii wyborczej i szukania na siłę argumentów przeciwko konkurentom politycznym.

Jak podkreśla rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej,  przedsiębiorstwo wykazało się przyzwoitością, a mimo to jest ostro atakowane. Z nazwiska wymienia winowajców nagonki na firmę Blirt. Polityków Koalicji Obywatelskiej: Donalda Tuska, Adama Szłapkę, Barbarę Nowacką i Izabelę Leszczynę nazywa „oszustami”.

Polskie firmy w branży badań można policzyć na palcach jednej ręki. Mam nadzieję, że Blirt odniesie w niej sukces.

Jerzy Milewski ubolewa nad tym, że ostatnie zawirowania odstraszyły część klientów firmy Blirt. Wyraża nadzieję, że ten trend się szybko odwróci.

Gość „Popołudnia WNET” negatywnie ocenia politykę zamknięcia państwa w związku z epidemią koronawirusa. Zaleca, by najwyższe środki ostrożności zastosować w grupach najwyższego ryzyka i skupić się na zbieraniu danych na temat wirusa.

Gospodarka nie może trwać w takim stanie rzeczy, jak w ostanich tygodniach. Jednocześnie pewne parametry pokazują, że sytuacja epidemiczna nie jest lepsza. To oczywista konsekwencja przyjętego mechanizmu zarządzania epidemią.

Jerzy Milewski sceptycznie odnosi się do koncepcji masowych szczepień na koronawirusa. Zwraca uwagę, że powstanie szczepionki jest dalece niepewne. Ekspert wyraża opinię, że najlepszym sposobem nabycia odporności jest przejście infekcji.

Nadal czekamy na szczepionkę przeciwko HIV. Równie długo możemy czekać na szczepionkę przeciwko koronawirusowi. To są procesy biologiczne, których proces trudno do końca przewidzieć.

Szczepić czy nie szczepić? Głos w dyskusji zabiera ojciec dziecka dotkniętego tzw. niepożądanym odczynem poszczepiennym

Jeśli po zażyciu tabletki ulegnę trwałemu paraliżowi, niech producent płaci mi do końca życia rentę. A na pewno niech – bez finansowej odpowiedzialności – nie zmusza mnie, abym tę tabletkę połknął.

Adam Mazur

Rozmawiając z lekarzami, oczywiście słyszałem, że szczepienia są zbawienne dla ludzkości – obok większej higieny to właśnie szczepienia przyczyniły się do likwidacji wielu chorób i oni sami szczepią swoje dzieci – bez dyskusji. A nawet jeśli pojawiają się jakieś powikłania – to jest to cena za likwidację wielu chorób.

Ale co mam sobie dziś myśleć, po rozmowach z innymi lekarzami (przyznam szczerze, że w znaczącej mniejszości), którzy potwierdzili, że niepożądane odczyny poszczepienne (NOP to termin medyczny) istnieją i według ich obserwacji to nie tylko wysypka czy gorączka, ale także mogą to być właśnie takie ciężkie przypadki, jak naszego syna? Oni jednak także głowy nie podniosą, wiedząc, że nad nimi jest Izba Lekarska.

Co mam sobie również myśleć, wiedząc, że to właśnie lekarze i pielęgniarki są grupą społeczną, która szczepi się najrzadziej?

Warto samemu sprawdzić statystyki przy okazji akcji szczepień przeciwko grypie (mimo tego, że lekarze najczęściej przebywają z chorymi i byłoby logiczne, gdyby to właśnie medycy byli najlepiej zabezpieczeni przed chorobami).

Co mam sobie myśleć, gdy spotkałem lekarza, który prowadząc przychodnię i aktywnie zarabiając – w szczególności na szczepieniach dzieci – sam swoich pociech nie szczepi w takim wymiarze, jak zachęca rodziców szczepiących u niego swoje dzieci… (…)

Co mam sobie myśleć, gdy jestem świadkiem, jaki pielęgniarka informuje matkę, która chce przesunąć termin szczepień dziecku z powodu choroby, w trakcie przyjmowania antybiotyków – że szczepić można, ponieważ jeśli dziecko bierze antybiotyki, to jest zabezpieczone! Zastanawiałem się czy przytoczyć tu ten patologiczny przypadek, świadczący o skrajnej głupocie tej pielęgniarki – ale jak widać, takie przypadki też bywają i pokazują, że środowisko medyczne też wymaga lepszych szkoleń. Oczywiste jest, że choroba czy osłabienie organizmu stanowi przeciwwskazanie do szczepień i jest to zapisane wprost w ulotce każdej szczepionki.

Co mam sobie jednak myśleć, gdy wiem, że właśnie osoby o obniżonej odporności, czyli wcześniaki, są w Polsce szczepione w szczególności (i to na żółtaczkę czy gruźlicę – czyli choroby, na które prawdopodobieństwo zachorowania w pierwszych miesiącach życia jest nikłe). Czy nie można poczekać?

Co mam sobie myśleć, gdy wiem, że w krajach zachodnich nie szczepi się w pierwszych dobach życia, a więc czeka się, aż organizm się wzmocni (…).

Co mam sobie myśleć, gdy oczywiste jest, że noworodkowi nie podaje się nawet czystego smoczka, który nie byłby dodatkowo wyparzony/wysterylizowany, a pozwalamy wstrzykiwać bezpośrednio do krwi szczepionkę z konserwantami, z pominięciem układu pokarmowego (którego jedną z funkcji jest zatrzymanie substancji szkodliwych).

Czyli wstrzykujemy szczepionkę, zakonserwowaną substancją powszechnie traktowaną jako szkodliwą dla zdrowia, np. rtęcią, aluminium czy formaldehydem. I to na wczesnym etapie rozwoju człowieka, kiedy nie wytworzyła się jeszcze bariera krew–mózg. Czy nie lepiej poczekać, aż ta bariera się wytworzy? A jeśli to właśnie te toksyny są przyczyną kalectwa mojego syna? (…)

Jestem zwolennikiem szczepień – bardzo bym chciał wziąć niebieską/czerwoną tabletkę i nie chorować. Ale jeśli ktoś wyprodukuje tabletkę, a ja po jej zażyciu ulegnę trwałemu paraliżowi, to niech mi płaci do końca życia rentę na pokrycie kosztów rehabilitacji. A na pewno niech – bez finansowej odpowiedzialności – nie zmusza mnie, abym tę tabletkę połknął.

(…) Podkreślam kolejny raz – nie jestem przeciwnikiem szczepień – ale uważam:

  1. nie szczepmy 1-dniowych, słabych noworodków (popatrzmy na procedury w Europie Zachodniej, poczekajmy, aż wytworzy się bariera krew–mózg);
  2. zmuśmy naszych polityków, aby zobligowali koncerny farmaceutyczne do stworzenia funduszu rehabilitacyjno-rentowego dla osób, które doświadczyły NOP (w krajach zachodnich takie fundusze istnieją);
  3. nie zmuszajmy ustawami ludzi do szczepień. Ludzie sami będą chcieli szczepić siebie i swoje dzieci – nikt nie chce chorować – a przymus może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego (w Europie Zachodniej nie ma obowiązku szczepień);
  4. szczepmy rozsądnie, szacując ryzyko chorób: po co się szczepić przeciwko jelitówce/rotawirusom? Czy żyjemy w Afryce, że istnieje ryzyko odwodnienia się na śmierć? Każdemu będę polecać szczepionki przeciwko żółtaczce (ale te lepsze), która jest chorobą wyjątkowo paskudną i warto być zabezpieczonym;
  5. prześwietlmy dochody lobbystów proszczepionkowych, którzy zajmują eksponowane stanowiska państwowe – czy aby nie są na liście płac koncernów farmaceutycznych.

Cały artykuł Adama Mazura pt. „Co mam sobie myśleć? Pytań kilka o szczepionki” znajduje się na s. 18 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Mazura pt. „Co mam sobie myśleć? Pytań kilka o szczepionki” na s. 18 marcowego „Kuriera WNET”, nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego