Jak długo jeszcze marni nauczyciele będą ogłupiać nasze dzieci za liche pieniądze?/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Jest rzeczą pewną, że nauczyciele pieniądze dostaną. Co nie rozwiąże żadnych problemów związanych z nauczaniem naszych polskich dzieci. Przede wszystkim nie podniesie poziomu nauczania.

To chyba z powodu aktualnej sytuacji życiowej nie zainteresowałem się w ogóle strajkiem nauczycieli. Bo dzieci już nie mam w szkole, a wnuków jeszcze tam nie mam. Ale przy okazji przypomniała mi się moja własna podstawówka.

Teraz nikt pewnie w to nie uwierzy, ale byłem naprawdę zdolnym dzieckiem. Na tyle zdolnym, że postanowiłem zacząć edukację podstawową dwa lata wcześniej. Brak zgody dorosłych odsunął mój zamiar o rok. Bardzo lubiłem się uczyć w pierwszej klasie, tak samo w drugiej. To w trzeciej klasie szkoły podstawowej przyszło ostudzenie mojego entuzjazmu. I kompletna utrata zaufania do nauczycieli. Od mojej pani zaczynając, która nagle zaczęła się nade mną znęcać psychicznie i fizycznie. Nie byłem w stanie tego pojąć wtedy, a potem o wszystkim zapomniałem. Zrozumienie przyczyny takiej drastycznej zmiany przyszło wiele lat później.

To przez moją mamę w wieku 8 lat stałem się nieświadomą ofiarą systemu. Moja nauczycielka z klas 1–3 należała do komunistycznej awangardy nauczycielskiej. Również w sferze obyczajowej, co wywołało niezadowolenie zacofanych społecznie mieszkańców mojej wsi Błota Wielkie (niedaleko Taplar) 😊. Na tyle duże, że delegacja z moją mamą na czele wybrała się do województwa, do kuratorium i Partii. W Komitecie Wojewódzkim PZPR mama zaproponowała dyplomatycznie sekretarzowi, żeby tak światłą osobę, przerastającą poziom naszej wsi, raczej wzięli do województwa. Na co dostała odpowiedź: „A myśli pani, że u nas takich kurew brakuje?!” Historię tę usłyszałem z ust mojej śp. mamy w roku 2004 i nawet się roześmiałem. W roku 1971, podczas kolejnych kar cielesnych, do śmiechu mi raczej nie było. Może nie mam z tego powodu szczególnej traumy, ale skoro nawet WSI rozwiązano, to chyba ZNP, ta bolszewicka skamielina, też powinna zostać starta w pył.

Wróćmy jednak do tu i teraz. Jest rzeczą pewną, niezależnie od dalszego przebiegu strajku, że nauczyciele pieniądze dostaną. Co nie rozwiąże żadnych problemów związanych z nauczaniem naszych polskich dzieci. Przede wszystkim nie podniesie poziomu nauczania. Bo niezależnie od poglądów politycznych (z wyłączeniem LGBTIQ) zgodzimy się z jednym w stulecie niepodległości – poziom nauczania stale obniża się na przestrzeni tych 100 lat. I co zrozumiałe, obniża się poziom wykształcenia absolwentów uczelni.

Magister z moich czasów znaczył tyle, co maturzysta sprzed II wojny światowej. Obecnie poziomowi przedwojennej matury dorównuje dopiero doktor nauk.

Dlaczego tak się dzieje? Odgoniłem od siebie myśl o przedwcześnie gderającej starości i zacząłem rozmyślać. Mówią przecież, że myślenie nie boli.

Sam nie wiem, jak trafiłem na ten tytuł w internecie: 100 lat GUS na 100 lat niepodległości. Uznałem to za pewny znak, dzięki któremu wszystko zrozumiem. Nie przejmując się zatem własną ignorancją matematyczną, zacząłem przeglądać tabele i zestawienia z opracowania pt. Polska 1918–2018 pod red. Cecylii Leszczyńskiej. I oto co znalazłem:

  • Rok szkolny 2018/19. 4 900 tys. uczniów – 600 000 nauczycieli, czyli 1 nauczyciel na 8 uczniów.
  • Rok szkolny 1990/91. 7 750 tys. uczniów – 450 000 nauczycieli, czyli 1 nauczyciel na 17 uczniów.
  • Rok szkolny 1970/71. 7 600 tys. uczniów – 300 000 nauczycieli, czyli 1 nauczyciel na 25 uczniów.

Niestety opracowanie podaje liczbę 5 400 tys. uczniów w roku 1938/39, ale nie podaje liczby nauczycieli. Wnioskując ze szczątkowych danych z lat wojny i tuż po, i tylko na użytek tego tekstu możemy przyjąć, że przed rokiem 1939 1 nauczyciel przypadał na 40 uczniów.

Mam nadzieję, że powyższe zestawienie (i moja osobista historia) pozwoli nam na wyciągnięcie kilku trafnych wniosków.

  1. Należy natychmiast zmniejszyć liczbę nauczycieli o 400 000 osób. Jako pierwsze powinny być zwolnione osoby, które nie potrafią nauczyć ucznia i odsyłają go na korepetycje.
  2. Należy wraz z tym zwiększyć zarobki nauczycieli dwukrotnie, do co najmniej 6000 zł na rękę. Uczyni to zawód nauczyciela atrakcyjnym dla osób o wysokim poziomie wiedzy i umiejętności jej przekazania. I skończy z dotychczasową selekcją negatywną, jak też koszmarną 85% feminizacją zawodu.
  3. Nauczyciel powinien przekazywać uczniowi wiedzę, a nie ideologię, nieważne jak światłą. Większość moich problemów szkolnych wynikała z bardziej lub mniej świadomej niezgody na przymusową ideologizację. I tylko trochę z tego, że byłem „żywym dzieckiem”.

Czas rozwalić systemowo tę kolejną nadzwyczajną kastę, która w kompletnie nieekonomiczny sposób broni swoich przywilejów. I jak na razie czyni to skutecznie.

Ale żeby taka zmiana mogła się dokonać, należy pokonać biurokratycznego molocha III RP. Skończyć z patogennym systemem rzekomego władania szkołami przez gminy, ale z dotacji celowych przekazywanych na ten cel przez Centralę. I oddać władzę decydowania o wykształceniu i wychowaniu dzieci ich rodzicom.

Podobnie jak lekarze, nauczyciele też mogą zupełnie uczciwie dużo więcej zarabiać niż obecnie. Wszyscy możemy dużo więcej zarabiać. To w chorej systemowo strukturze zatrudnienia tkwi źródło naszej biedy. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiemy i odrzucimy ten chory system.

Jan A. Kowalski

Prof. Nowak: Jestem zszokowany tym, co robi część nauczycieli, uczestnicząc w partyjnej bojówce przeciwko rządowi

Prof. Andrzej Nowak komentuje sytuację związaną ze strajkiem Związku Nauczycieli Polskich, która wydaje mu się być zupełnym zaprzeczeniem misji nauczycielskiej i przekroczeniem ostatniej granicy.

Szczególnie w odniesieniu do faktu postawy niektórych z nauczycieli, którzy jasno informują swoich uczniów o potencjalnych problemach z otrzymaniem przez nich promocji.

Jak zaznacza Profesor, wywodzi się on z rodziny nauczycielskiej, dlatego poczucie misji nauczycielskiej jest mu bliskie od samego początku. Wspomina także, że niedofinansowanie zawodu nauczycielskiego nie jest bezpośrednią winą PiS-u, a stanem, który utrzymuje się właściwie od czasów powojennych. Powołuje się przy tym na świadectwo swojej babci, która będąc przedwojenną nauczycielką, twierdziła, że w II RP zawód ten cieszył się o wiele większą estymą i był lepiej wynagradzany niż w PRL-u.

Dodaje także, że organizatorem samego protestu jest Sławomir Broniarz, który to jawnie, w pierwszym szeregu uczestniczy w marszach KOD-u, jednocześnie twierdząc, że protest nie ma podłoża politycznego. To wszystko w momencie, w którym rząd PiS wyraźnie ogłosił prawnie zobowiązującą obietnicę podniesienia płac dla zawodu nauczyciela. Nowak uważa również, że przedstawiane przez strajkujących żądanie podniesienia płac o ⅓ czy ¼ jest nonsensem:

„Rząd nie zamknął się na potrzeby nauczycieli, tylko określił jasno, jak w sposób racjonalny i zgodny z interesem wszystkich grup zawodowych, całego państwa, całego narodu jako pełnej wspólnoty, podnosić nauczycielskie płace”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


A. Kowarzyk

Wicemin. edukacji: Przez porozumienie z „Solidarnością” rząd wyszedł nauczycielom naprzeciw. Powinien zrobić to też ZNP

– Szkoda, że nie ma takiego gestu dobrej woli po stronie ZNP, to znaczy zawieszenia akcji protestacyjnej przynajmniej w tym najbardziej drastycznym charakterze, czyli strajku – mówi Maciej Kopeć.

 

Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej, komentuje piąty dzień strajku nauczycieli przypadający na ostatni dzień egzaminu gimnazjalnego. Stwierdza, że wczoraj sprawdziany wiedzy przebiegły bez żadnych zakłóceń. Według słów, które padły z ust kuratorów oświaty i wojewodów podczas telekonferencji wynika, że również dzisiejsze egzaminy powinny odbyć się bez większych problemów.

Gość Poranka odnosi się również do gróźb pracowników oświaty, którzy zastrzegają, że w przypadku braku osiągnięcia porozumienia z rządem mogą nie dopuścić do klasyfikacji maturzystów.

„Mówiąc poważnie, oczywiście strajkujący, komitety strajkowe nie mają prawa zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zakłócać pracy dyrektora szkoły. Dyrektor szkoły zgodnie z zapisami ustawy powinien zwołać klasyfikacyjne posiedzenie rady pedagogicznej. Jej posiedzenie też jest zapisane ustawowo”.

Wiceminister zwraca uwagę, że gabinet poczynił już olbrzymie ustępstwa wobec strajkujących, na co wskazuje ugoda, którą zawarł w niedzielę z nauczycielską „Solidarnością”.

„Szkoda, że nie ma takiego gestu dobrej woli po stronie ZNP, to znaczy zawieszenia akcji protestacyjnej przynajmniej w tym najbardziej drastycznym charakterze, czyli strajku”.

Kopeć mówi także o propozycji premiera Mateusza Morawieckiego, którą wysunął we wtorkowym wydaniu „Gościa Wiadomości” w TVP Info. Zaoferował on organizację okrągłego stołu, do którego zasiądą przedstawiciele rządu i pracowników oświaty. Gość Poranka jest zdania, że w negocjacjach powinni wziąć udział również rodzice i samorządowcy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Borys Budka: Rząd PiS miał pieniądze na administrację i propagandę, ale nie na nauczycieli. To jego priorytety

– Rząd niepotrzebnie stara się dzielić nauczycieli, niepotrzebnie stara się wbijać klina w środowisko oświatowe. Jednak to dość typowe, że po raz kolejny dzieli Polaków – mówi Borys Budka.

 

Borys Budka, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, krytycznie odnosi się do słów małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Uważa ona, że pomimo trwającego strajku nauczycieli egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów odbędą się bez przeszkód.

„Ja podziwiam ten optymizm i takie zaklinanie rzeczywistości. Ja na miejscu pani kurator, która reprezentuje niejako ten rząd wstydziłbym się, że doszło do takiej sytuacji. Pierwszy raz po 1989 r. doszło do sytuacji, kiedy mamy tak masowy protest nauczycieli”.

O rozpoczęcie protestu przez pracowników oświaty gość Popołudnia oskarża premiera Mateusza Morawieckiego mówiącego, że tegoroczny budżet jest najlepszym w historii. Retorycznie pyta, czemu nie znalazły się w nim pieniądze dla nauczycieli. Nie rozumie również, czemu szef rządu nie podjął rozmów z manifestantami. Wiceprzewodniczący PO jest zdania, że stosunek gabinetu do strajkujących jest kolejnym krokiem mającym na celu podzielenie Polaków.

„Za cały ten chaos odpowiada rząd. Niepotrzebnie stara się w ten sposób dzielić nauczycieli, niepotrzebnie stara się wbijać klina pomiędzy całe to środowisko. Ale to dosyć typowe, że po raz kolejny dzieli się Polaków”.

Budka odnosi się także do decyzji Jana Rulewskiego o wystąpieniu z Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Drugi z wymienionych polityków stwierdził, że nie może wspierać Koalicji Europejskiej, której wspomniana partia jest częścią, ze względu na elementy lewicowe, z którymi się nie zgadza. Poseł komentuje ponadto uchwalenie 4 kwietnia przez Parlament Europejski tzw. „pakietu mobilności”, będącego zbiorem przepisów regulujących kwestię przewozu towarów w państwach Unii Europejskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Cejrowski: Państwo nie było w łóżku z rodzicami, więc dlaczego ma płacić 500+?

– Jeśli się daje komuś 500+, to proporcjonalnie spadają płace innym. Nie dziwi więc, że „Solidarności” zależy na podniesieniu pensji nie tylko dla nauczycieli – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do trwającego strajku nauczycieli. Radzi wprost rodzicom, by trzymali się od szkół jak najdalej i uczyli swoje dziecko w domu. Zwraca uwagę na dużą popularność tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, która związana jest m.in. ze zideologizowaniem placówek oświatowych. Podróżnik mówi, że lewicowe szkoły w tym kraju często ograniczają dostęp do edukacji osobom o odmiennych poglądach.

Cejrowski dzieli się swoim sposobem na rozwiązanie impasu w negocjacjach pomiędzy Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a rządem. Jego zdaniem należy zmienić przepisy dotyczące tego, kto może być nauczycielem i zawiesić prawo wykonywania zawodu osobom, które nie spełniają określonych warunków. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” sądzi, że powinno się osłabić ZNP do tego stopnia, by przy stole negocjacyjnym obecni byli jedynie przedstawiciele NSZZ „Solidarność”.

Podróżnik komentuje również wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich, która odbyła się 31 marca na Ukrainie. Jego zdaniem przewaga aktora i komika Wołodymyra Zełenskiego nie jest niczym dobrym. Stwierdza, że polscy politycy nie wykorzystali należycie poprzedzającej głosowania kampanii. Według prowadzącego „Boso przez świat” powinni byli oni zaprosić na debatę trzech najpopularniejszych kandydatów – Julię Tymoszenko, Wołodymyra Zełenskiego i Petro Poroszenkę. W ramach przeprowadzanych rozmów należało by stwierdzić, że Ukraina nie może liczyć na pomoc Polski w akcesji do NATO czy Unii Europejskiej dopóty, dopóki na korzyść drugiego z wymienionych państw nie zostaną rozwiązane spory dotyczące m.in. postaci Stepana Bandery odpowiedzialnego za zorganizowanie w latach 1943–1944 ludobójstwa polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Cejrowski porusza także temat cen nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i świadczeń socjalnych Prawa i Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Są takie protesty, które w szczególny sposób oburzają społeczeństwo – bo te grupy zawodowe „nie powinny strajkować”

Dopóki nauczyciele nie będą więcej zarabiać, dopóki nie wrócą prawidłowe standardy w relacjach uczeń-nauczyciel, a ten zawód będzie deprecjonowany – dopóty polska szkoła nie zmieni się na lepsze.

Małgorzata Szewczyk

Media, także te publiczne, w ostatnich dniach dopuszczają się wielu przekłamań, wprowadzając opinię publiczną w błąd i niestety antagonizując społeczeństwo – nie wiem, czy w sposób zamierzony, czy nie. Otóż nie jest prawdą, że nauczyciele, jak podano w jednym z publicznych serwisów, pracują 3 godz. dziennie, „resztę” (tzn. dokładnie ile?) czasu poświęcając na sprawdzanie prac i przygotowywanie się do prowadzenia lekcji. Znajomi nauczyciele, także spoza mojej rodziny, przeliczyli czas poświęcony na pracę i okazało się, że jest to znacznie ponad 40 godz. tygodniowo, łącznie z weekendami. I to niezależnie od wykładanego przedmiotu.

Nie spotkałam się jeszcze, niestety, z informacją o tym, że w nauczycielską pensję (nauczyciel rozpoczynający pracę otrzymuje 2500 zł brutto przy obecnej płacy minimalnej 2250 zł brutto) wliczone są też godziny poświęcone na wszelkiego rodzaju projekty, koncerty, festyny, rady pedagogiczne, zebrania z rodzicami itd. Nie wspominając o kilkudniowych wycieczkach, w czasie których dzieci i młodzież są pod opieką nauczycieli przez 24 h na dobę.

Nie jest też prawdą, że nauczyciele mają pełne dwa miesiące wakacji – przed wrześniem odbywają się egzaminy poprawkowe i także rady pedagogiczne. W większości szkół obowiązują dzienniki elektroniczne, co jest wygodą dla uczniów i rodziców, a co – o czym też się niestety nie wspomina – obliguje nauczycieli do „bycia podłączonym do internetu” przez cały dzień. Pytanie ze strony uczniów: „Dlaczego pani mi nie odpisała?” jest w szkole na porządku dziennym.

Dopóki nauczyciele nie będą więcej zarabiać, dopóki do szkoły nie powrócą prawidłowe standardy w relacjach uczeń-nauczyciel, dopóki ten zawód będzie deprecjonowany, a materiał nauczania „okrajany” przez kolejne reformy – dopóty w polskiej szkole nic się nie zmieni na lepsze. Nawet najlepszy nauczyciel „z powołania”, mający szczere chęci i poczucie misji, nie będzie zadowolony, rozpoczynając pracę w tym zawodzie za taką pensję, bo – zwłaszcza w dużych miastach – naprawdę trudno jest się za 1800 zł netto utrzymać, nie wspominając o wynajmie mieszkania. (…)

Żeby było jasne – uważam, że termin planowanego protestu nie jest właściwy, a wysokość podwyżki, której domaga się ZNP – raczej nierealna. Choć prawdą jest, że strajk w miesiącach wakacyjnych na nikim nie zrobiłby wrażenia. A odnośnie do płac – protestujące dotąd grupy zawodowe otrzymały podwyżki. W tej sprawie, jak każdej delikatnej, a do takiej należy kwestia wynagrodzenia w budżetówce, konieczny jest kompromis. Ale żeby do niego doszło, obie strony muszą pójść na ustępstwa. ZNP też.

Cały artykuł Małgorzaty Szewczyk pt. „Przed strajkiem nauczycieli” znajduje się na s. 3 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Małgorzaty Szewczyk pt. „Przed strajkiem nauczycieli” na s. 3 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wiceprezes ZNP: Prócz podwyżek walczymy o zmiany systemowe. Szkoła Zalewskiej cofa nas w zupełnie inne czasy [VIDEO]

– Szkoła Zalewskiej na pewno nie jest instytucją na miarę oczekiwań naszych dzieci, naszej młodzieży. Sądzę, że nie o taką szkołę, nie o taką reformę chodziło większości – mówi Krzysztof Baszczyński.

Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, mówi o trwającym strajku nauczycieli. Informuje, że pracownicy oświaty, którzy zdecydują się przeprowadzić egzaminy gimnazjalne i ósmoklasisty, nie wycofują się tym samym z protestu.

„Myśmy bardzo wyraźnie dali sygnał, że to w decyzjach poszczególnych koleżanek i kolegów leży udział w egzaminach. Tak jak decyzją było przystąpienia do strajku, tak również decyzją jest ewentualny udział w egzaminach”.

Gość Poranka zaznacza, że przedstawiciele ZNP od 2,5 roku rozmawiają z minister edukacji Anną Zalewską na temat nowego sposobu wynagrodzenia, lecz od tego czasu sytuacja nie uległa żadnej zmianie. Baszczyński zwraca przy tym jednak uwagę, że manifestującym nauczycielom nie chodzi jedynie o podwyżki, a także o zmiany systemowe.

„To, co za chwilę zacznie obowiązywać w szkołach ponadgimnazjalnych, to cofa nas mocno w zupełnie inne czasy. To jest szkoła na pewno nie na miarę oczekiwań naszych dzieci, naszej młodzieży. Ja sądzę, że nie o taką szkołę, nie o taką reformę chodziło większości z nas, i o tym chcemy rozmawiać z premierem”.

Głównym zarzutem, jaki wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego formułuje wobec autorki zmian w szkolnictwie, jest nacisk na wiedzę encyklopedyczną w miejsce samodzielnego dochodzenia do wniosków.

„Ja nie chcę nikogo do niczego przekonywać, ale przecież m.in. Okrągły Stół sprzed tych trzydziestu lat pokazał – bo był stolik oświatowy – że szkoła musi być autonomiczna w swoim myśleniu, w swoich programach, treściach, które przekazuje. A my powróciliśmy do systemu, który narzuca pewne rzeczy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Prof. Andrzej Waśko: Protest ZNP w czasie egzaminów ma siłę bomby atomowej, która zniszczy polską szkołę

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy ds. reformy edukacji wskazał, że działa części związków zawodowych mają charakter polityczny i bardzo silnie dzielą środowisko nauczycielskie.

W poniedziałek rozpoczął się dwudniowy strajk nauczycieli kierowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Według danych przekazywanych przez kuratoria do strajku przystąpiło około 49% szkół i placówek oświatowych.

Do strajku na antenie Radia WNET odniósł się prof. Andrzej Waśko, doradca prezydenta RP: Widać, że środowiska nauczycielskie jest podzielone, nie wszyscy są przekonani, że strajk w czasie egzaminów to jest właściwa forma dochodzenia swoich interesów przez nauczycieli.

Jedną z dobrych informacji jest fakt podpisania porozumienia z „Solidarności”, to pokazuje, że w szkole chodzi nie tylko o pieniądze Wiemy, że ZNP ma korzenie postkomunistyczne, tymczasem „Solidarność” to elita polskiego nauczycielstwa. Fakt, że „Solidarności” nie strajkuje, to pokazuje charakter polityczny tego strajku – podkreślił prof. Waśko.

Gość Popołudnia WNET wskazał, że konsekwencje działań ZNP, będą miały katastrofalny wpływ na polską szkołę: Strajk odbywa się kosztem dzieci i młodzieży oraz rodziców, którzy zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Sytuacja strajkowa powoduje podziały wewnątrz środowiska nauczycielskiego. Strajk podzieli dzieci na te, które podejdą do egzaminów oraz tych, które będą zdawać w innym terminie. To jest środek walki o interesy płacowe, który przypomina użycie bomby atomowej. Sytuacja szkoły po tym strajku będzie dużo gorsza niż przed jego rozpoczęciem.

Skala żądań płacowych była taka, że ZNP doskonale wiedział, że w budżecie nie ma takich środków – podkreślił prof. Andrzej Waśko.

Macierewicz: Dziś poddawanie w wątpliwość wybuchu samolotu Tu-154 nad Smoleńskiem jest wyłącznie propagandą [VIDEO]

– Część pułkowników i prokuratorów w latach 2010-2015 fałszowała śledztwo smoleńskie. W 2017 r. złożyłem w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówi Antoni Macierewicz.


Antoni Macierewicz, były szef Ministerstwa Obrony Narodowej, odnosi się do znalezienia przez angielskie laboratorium trotylu na pokładzie prezydenckiego samolotu z 10 kwietnia 2010 r. Gość Poranka stwierdza przy tym wprost, że statek powietrzny uległ podczas lotu eksplozji za sprawą ładunku wybuchowego.

„Dzisiaj poddawanie w wątpliwość tego, że samolot został wysadzony w powietrzu, został zniszczony eksplozją, jest już wyłącznie propagandą. Prawda jest taka, że mieliśmy do czynienia z tragedią spowodowaną wybuchem”.

Polityk zaznacza, że obecnie trwa śledztwo mające na celu wyjaśnienie, w jaki sposób materiały wybuchowe znalazły się na pokładzie samolotu. Podkreśla, że wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej uległo znacznemu opóźnieniu m.in. z powodu fałszowania postępowania w tej sprawie przez część pułkowników i prokuratorów zasiadających w Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Były szef MON-u zareagował na ten fakt przekazując w 2017 r. do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Macierewicz komentuje również strajki nauczycieli. Jego zdaniem forma sprzeciwu pracowników oświaty jest „atakiem na dzieci”. Zgadza się, że nauczycieli powinni więcej zarabiać, niemniej jednak problem ten dotyczy również innych pracowników sfery budżetowej.

„To jest po prostu polityczny atak prowadzony przez środowiska związane z Platformą Obywatelską, z KOD-em, z całym tym atakiem na fundamenty niepodległościowe i fundamenty także moralnościowe, tożsamościowe narodu polskiego”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K./K.T.

Puszka Pandory szeroko otwarta – nauczyciele wyskoczyli z niej pierwsi / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Wskaźniki gospodarcze zawróciły w głowie obozowi rządowemu, zanim jeszcze państwo polskie wyszło na plus. Postanowił nowymi, jeszcze nie zarobionymi pieniędzmi wygrać kolejne wybory.

Tak to musiało być, choć przestrzegałem nie raz. To kolejna piątka, piątka Kaczyńskiego – kaczorkowe, jarkowe; jak zwał tak zwał – podważyła wieczko puszki. Wskaźniki gospodarcze zawróciły w głowie obozowi rządowemu, zanim jeszcze państwo polskie wyszło na plus. Na prawdziwy plus, a nie pijarowy. I obóz rządowy postanowił nowymi, jeszcze nie zarobionymi pieniędzmi wygrać kolejne wybory, a najlepiej zapanować na wieczność.

Skoro jest tak świetnie, to dlaczego nam nie jest? – pomyśleli nauczyciele. I niezależnie od tego, czy ogłoszą strajk, czy go odwołają, dostaną po 10 000 zł rocznej podwyżki. Dla budżetu państwa wydatek dodatkowy równy 6 miliardom złotych. Ale to dopiero początek. Za chwilę zaczną myśleć kolejni pracownicy sfery budżetowej, wszyscy zatrudnieni przez państwo i niby-samorządy (też państwo). Zatem przygotowując się do kolejnych żądań, policzmy.

60 miliardów to koszt roczny programów socjalnych już funkcjonujących i tych, które zostaną wprowadzone do końca roku 2019. Dodatkowe 6 miliardów, pomyślicie, „dadzą radę”. Ale nauczycieli państwowych jest tylko 600 tysięcy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę całą sferę budżetową, wszystkich opłacanych przez państwo, to jest to już 3,5-milionowa armia. A zatem dodatkowe 35 miliardów z budżetu państwa. Zatem zsumujmy: 60 + 35 = 95 miliardów złotych. No i oczywiście jeszcze z 5 miliardów na obsługę tego wszystkiego, zgodnie z dotychczasowym wzorcem. Otrzymujemy okrągłą sumę 100 miliardów złotych do wydania ze skarbu państwa najpóźniej w roku 2020.

20 miliardów z pierwszego 500+ budżet wytrzymał; przy stałym deficycie. 60 miliardów, za zasługą kolejnej piątki, może też by wytrzymał, choć ja w to wątpię. 100 miliardów na pewno nie wytrzyma.

I pęknie w szwach w ciągu kolejnego roku. A wraz z tym pęknie wiara we wszechmoc kreacji rzeczywistości w wykonaniu obozu Dobrej Zmiany.

Nie cieszy mnie to, niestety. I żadnego normalnie myślącego Polaka cieszyć nie może. Bo patriotyczny obóz, który odsunął od władzy polityczną patologię przeflancowaną z PRL, przegra na własne życzenie. Przegra w sytuacji, gdy ta patologia jeszcze się mocno trzyma. Przegrana obozu Dobrej Zmiany wcale nie zaowocuje zwycięstwem obozu Lepszej Zmiany, którego jeszcze nie ma. I, niestety, może się zakończyć powrotem starej patologii. I utratą szansy na reformę państwa przez kolejne lata.

Jan A. Kowalski