Najważniejsze muzyczne maksisingle (EPki) roku 2020 – Stonerror, Dave Kowalski, Skytruck, Magda Kluza i Kamila Dauksz.

Kolejny rok za nami. W muzyce 2020 rok nie był tak dobry jak poprzedni. Pandemiczny uścisk sprawił jednak, że na polskim firmamencie pojawiło się kilkoro znakomitych wykonawców oraz zespołów.

Oto nasz subiektywny ranking najważniejszych „małych płyt” nazywanych u nas w Polsce maksisinglami a w Europie i na świecie mianem EPek (skrót EP pochodzi od angielskiego Extended Play, co w wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, co płyta „wydłużona”). 

Tradycyjnie nasze zestawienia łączy jedno: brak podziału na style i muzyczne gatunki.

Tutaj do wysłuchania Muzyczna Polska Tygodniówka z rankingiem najlepszych EPek roku 2020:

 

Na pozycji „5” krakowskie objawienie stonerowego grania – Stonerror i „Troublemaker” wydany przez wytwórnię Smoke Records. 

Po znakomitej drugiej płycie „Widow in Black” (piąte miejsce ubiegłorocznego rankingu Radia WNET) krakowski Stonerror nie zwalnia tempa.

Oto w kwietniu 2020 była już z nami ich nowa płyta. Niezwykła, nieco posągowa i dostojna. Dlaczego? Znalazły się na niej covery bardziej niż niezwykłe:

Sięgnęliśmy po kilka nieoczywistych piosenek – polskich i zagranicznych, znanych, mniej znanych i zupełnie niszowych – żeby zagrać je po swojemu, czyli z wykopem. Część z nich wykonaliśmy w sposób zbliżony do oryginału (jak mawiał Voltaire: „lepsze jest wrogiem dobrego”), inne gruntownie przearanżowaliśmy (jak mawia Maciej Cieślak: „a teraz pokażemy im, jak należy grać ich kawałki”). – mawiają muzycy z Krakowa spod znaku Stonerror.

Oto zapis rozmowy z Jackiem Malczewskim, basistą i poetą grupy:

 

Okładka mini – albumu Dawida Kowalskiego „Pocztówka z izolacji”.

Na miejscu „4” znalazł się Dave Kowalski z debiutanckim zbiorem „Pocztówka z izolacji”, którą ja często nazywam „pocztówkami z samotności”

Na Dawida Dave’a Kowalskiego zwróciłem uwagę, kiedy wertowałem nowych i obiecujących twórców związanych z działalnością muzycznej wytwórni Kayax i projektu My Name Is New.

Na WNETowych antenach zagościł jego singel “Perfect Sin”. Pomyślałem sobie, że to bardzo obiecujące nagranie i … zacząłem czekać na jego debiut fonograficzny. Oczekiwanie opłaciło się z nawiązką!

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Dawidem Kowalskim o jego muzyce i pierwszym wydawnictwie:

 

Na pozycji „3” subiektywnego podsumowania Radia WNET, gdy mowa o maksisinglach (EPkach) wspięła się nowa rockowa super – grupa Skytruck

„Środek ciężkości” kryje w sobie cztery kompozycje.  łączy jedno: przejrzystość harmonii i konstrukcji, chwytliwe, rockowe i wpadające w ucho riffy, wreszcie światło i melodyjność.

Skytruck udowadnia, że można grać rocka i energetycznie anektować go po swojemu, tak jak w przypadku debiutanckiego singla „Zwierzak”, który wyróżnia się różnorodnością kompozycyjną (wyraźne dwa motywy melodyczne i zmiany nastrojowe tempa) i największym rozmachem na wydawnictwie. I jeszcze ta znakomita gitarowa solówka, gdzieś od drugiej minuty i 38 sekundy.

Do tego tekst, który każe nam trochę zweryfikować podejście panów Ziemi do natury i braci mniejszych.

Mamy także na „Środku ciężkości” dwa absolutne hity, które sprawdzą się podczas stadionowych koncertów, jak i podczas demówek czy porannego rozruchu. To tytułowe nagranie i „Cztery żywioły”.

 

„Środek ciężkości” przynosi rockową energetyczność, melodyczną nośność i radiową szlagierowość. Czekamy na więcej!

 

Drugie miejsce w naszym zestawieniu stało się udziałem Magdy Kluz, za sprawą jej ażurowej i delikatnej małej płyty o tajemniczym tytule „Akweny”.

Jedyną wadą wydawnictwa „Akweny” Magdy Kluz jest … jego długość.

Pięć piosenek, od WNETowego hitu 2020 roku „Zimno” po finalną „Złość” pozostawia wielki niedosyt. Chce się po prostu więcej.

Cała mała płyta hipnotyzuje klimatem indie pop rocka z elementami jangle popu.

I myślę sobie, że wielki Johnny Marr, podpora muzyczna legendarnych The Smith, po wysłuchaniu maksisingla „Akweny” poczuje delikatne ukłucie… zazdrości.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Magdą Kluz:

 

 

I nadszedł czas na EPkę numer „1”, który przyniosła wiosna 2020 roku. Na topie Kamila Dauksz – Boruch i jej „Opowieści”.

To melodie splecionych jazzową frazą i popową przebojowością. A łączy je miłość odmieniana przez sześć piosenkowych przypadków.

Podczas pracy nad mini – albumem Kamilę wspierali jej mąż Tomasz Boruch (gitara, chórki, kierownictwo muzyczne, znany z formacji Skytruck) oraz jej tata Dariusz Dauksz (gitara).

Od rozpoczynającego „Dwa światy”, buzującego tym niezwykłym riffem na wiolonczelę i śmiałe wyzwanie miłosne przez burzę (pierwszy tytuł „Dream”), przez singlową „Miłość”„Płynie czas” po finalną „Let’s Try” jesteśmy ocienieni miłością.

Bo prawdziwa miłość jest monumentalna i posiada styl wysoki („Płynie czas”), ale i skryta w codziennych swarach i wielkości małych, powtarzalnych chwil i ceremonialnych gestów („Miłość”).

Ma jednak to wydawnictwo, podobnie jak w przypadku „Akwenów” Magdy Kluz jedną wadę… Mini – album jest za krótki! Po jego wysłuchaniu odczuwa się niedosyt!

Kamila Dauksz-Boruch to kompozytorka i autorka tekstów, ale również utalentowana wiolonczelistka. Jak mawiam często, jej wiolonczela to kopalnia soczystych riffów, których nie powstydziliby się mistrzowie szlachetnego hard i heavy.

Kamila jest absolwentką Akademii Muzycznej w Katowicach na wydziale Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu – kierunek wokalistyka jazzowa.

Współpracowała m.in. z: Krystyną Prońko, Ewą Bem, Zbigniewem Wodeckim, Kayah, Mietkiem Szcześniakiem, SMOLIK & KEV FOX, Marylą Rodowicz, Ewą Urygą, Włodkiem Pawlikiem, czy Grzegorzem Skawińskim.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Kamilą Dauksz – Boruch i jej plecionych głosem, gitarą i wiolonczelą „Opowieściach”: 

Tomasz Wybranowski

Nikt na świecie nie gra jak oni!!! Stonerror mistrzowie stonerowego grania wydali nowy album. Opowiada Jacek Malczewski

„Widow in Black” to jedna z najlepszych rockowych płyt dekady. I nigdy nie mówiłem, ani pisałem tego na wyrost. Poszukiwanie w teraźniejszym tyglu rocka uroku i czaru czegoś świeżego graniczy z cudem.

Ale od czego jest Stonerror! Co prawda czwórka panów z Krakowa bardziej znana jest poza granicami Polski, nad czym ubolewam, to bez wątpienia to nasza muzyczna chluba! Ani na debiucie, ani na wspomnianej już płycie „Widow in Black” słuchacz nie znajdzie niczego banalnego.

Stonerowy Stonerror styl rozsławiony przez formację Kyuss przepuszcza przez swój pryzmat. Ich stoner skojarzony z punkiem, mroczną psychodelią, melodycznością piosenkową i patyną retro daje efekt bardziej niż porażający! 

Tomasz Wybranowski

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Jackiem Malczewskim, basistą i poetą grupy:

 

Jarosław Daniel, Jacek Malczewski, Łukasz Mazur i Maciej Ołownia wiedząc o tym, że mając w repertuarze ograniczone środki rockowego wyrazu, należy je łączyć w sposób zaskakujący, wbrew utartym recepturom i schematom. „Widow in Black” z ciężkim graniem, wręcz dusznym, ale zaskakująco świeżym i oczyszczającym to V. najlepsza płyta roku 2019, która ukazała się w Polsce!

 

W recenzji na łamach miesięcznika Kurier WNETnapisałem pod koniec roku:

Okazuje się, że nawiązanie w tytule do pewnej płyty i nagrania „numer cztery” ojców stonerowego grania Kyuss to tylko zasłona dymna. Bo dostajemy znacznie więcej niż tylko interpretacje i nawiązania. A nagranie tytułowe, gdyby powstało na początku lat 90. Byłoby hymnem niepokornej młodzieży ze Seattle. Do mocnych momentów zaliczę „Domesday Call”, punkująca galopada z niezwykłym tekstem Jacka Malczewskiego, gdzie mesjasz Jezus podczas nadejścia Apokalipsy … już nie odbiera telefonu. Stone®ockowe petardy to otwierający „Ships on Fire” z odniesieniami do legendarnego filmu Ridleya Scotta i instrumentalny, nieco zmierzchowy, przypominający schyłek twórczości The Doors „Asteroid Fields”. Stonerror stworzyli płytę doskonałą.

Stonerror z nowym albumem „Trouble Maker”. Fot. arch. zespołu.

Cieszę się bardzo, że od końca kwietnia 2020 roku jest z nami ich najnowszy krążek „Trouble Maker”. Wydawało się, że pójdą za ciosem i zaraz ukaże się ich autorska płyta no.3. Tymczasem kazał się nieoczywisty, niespodziewany, ale – po wielu przesłuchaniach – oczywisty i potrzebny album z coverami.

Zawsze twierdzą, że prawdziwe i wielkie zespoły są w stanie nagrać swoje wersje klasyków (w tym przypadku Lecha Janerki, Tadeusza Nalepy, czy niezwykłego melodyka Seweryna Krajewskiego), ale w taki sposób, że oddając ducha pieśni znane i uznane nie gubią swojego stylu i rozpoznawalności po pierwszym dźwięku. „Trouble Maker” to jazda obowiązkowa dla absolutnie wszystkich, nie tylko fanów rocka, stonera, gitarowego wymiatania i basowej punkująco – grinowej rebelii. „Synchronicity I: z repertuaru The Police ma w sobie więcej ognia i prawdy niż oryginał. A Lech Janerka i duch Tadeusza Nalepy mogą poczuć dumę, że ich klasyki brzmią ponadczasowo w nowej polewie dźwięków i nieco innym uczuciowym podejściu ducha czasu, który teraz nam przyświeca (ergo: kąsa).

Sięgnęliśmy po kilka nieoczywistych piosenek – polskich i zagranicznych, znanych, mniej znanych i zupełnie niszowych – żeby zagrać je po swojemu, czyli z wykopem. Część z nich wykonaliśmy w sposób zbliżony do oryginału (jak mawiał Voltaire: „lepsze jest wrogiem dobrego”), inne gruntownie przearanżowaliśmy (jak mawia Maciej Cieślak: „a teraz pokażemy im, jak należy grać ich kawałki”). – mówi czwórka od Stonerror.

 

W Muzycznej Polskiej Tygodniówce o tym niezwykłym wydawnictwie rozmawiałem z Jackiem Malczewskim (na zdjęciu), basistą i nadwornym metaforzystą formacji. Pamiętajcie o tej nazwie – STONERROR!!!

Tomasz Wybranowski