40. rocznica polskiej premiery „Człowieka z żelaza”. To pierwszy polski film, który otrzymał Złotą Palmę w Cannes

27 lipca upłynęło 40 lat od krajowej premiery filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”. Wyreżyserowany „na zlecenie stoczniowców” obraz otrzymał dwa miesiące wcześniej Złotą Palmę festiwalu w Cannes.

W audycji „Lato w Ustce” Sławomir Orwat, Konrad Mędrzecki i Tomasz Wybranowski rozmawiają o 40. rocznicy polskiej premiery „Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy. Jak komentuje gospodarz audycji, lipcowa premiera miała niebagatelne znaczenie dla procesów świadomościowych polskiego społeczeństwa:

Czterdzieści lat temu ten film został udostępniony naszemu społeczeństwu, które było wówczas jeszcze w stanie totalitarnego zniewolenia – mówi Sławomir Orwat.

Sławomir Orwat / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Redaktor opisuje również zagraniczną premierę filmu, która odbyła się dwa miesiące wcześniej na 34. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Wówczas obraz jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów został nagrodzony Złotą Palmą oraz Nagrodą Jury Ekumenicznego:

Na festiwalu w Cannes „Człowiek z żelaza został tak entuzjastycznie przyjęty przez krytyków, którzy przyznali mu pierwszą w historii Polskiej kinematografii Złotą Palmę. Francuski krytyk Michel Perez uznał film Wajdy za kamień milowy w historii sztuki filmowej, wskazując na brak dystansu czasowego między wydarzeniami historycznymi a ich realizacją filmową – podkreśla redaktor.

Z kolei Konrad Mędrzecki dzieli się z słuchaczami licznymi ciekawostkami na temat słynnego filmu. Mówi m.in. o ostatniej scenie, w której pojawia się postać granego przez Mariana Opanię redaktora. Postać tę miał grać wcześniej Zbigniew Zapasiewicz, lecz ostatecznie aktor odmówił, ponieważ stwierdził, iż rola nie jest dla niego. Scena ta stała się ostatecznie zwieńczeniem całego obrazu. Co więcej, zdaniem redaktora Sławomira Orwata przepowiedziała rychłe nadejście stanu wojennego:

Andrzej Wajda opowiadał, że trzykrotnie zmieniał koncepcję i montował film naprzemiennie z tą sceną i bez niej – opowiada Konrad Mędrzecki.

Tomasz Wybranowski w Patrykowym nastroju, w Studiu 37 / Fot. Studio 37.

Zdaniem Tomasza Wybranowskiego, dużo lepszym filmem od „Człowieka z żelaza” była pierwsza część tzw. trylogii robotniczej Wajdy – „Człowiek z marmuru”.

Dyrektor muzyczny naszej stacji, z wykształcenia historyk literatury pochylił się nad kompozycją filmowego dzieła, które jego zdaniem rozpisane jest niczym klasyczna grecka tragedia:

To przede wszystkim filmowa, klasyczna grecka tragedia. W pierwszej scenie Maja Komorowska, tak jak w pieśni wejściowej chóru – tzw. paradosie – czyta wiersz Czesława Miłosza „Nadzieja” – przytacza dziennikarz i poeta.

Zapraszamy do wysłuchania podcastów z obu rozmów!

Tutaj do wysłuchania opowieść Tomasza Wybranowskiego o tym, że z perspektywy 40 lat od premiery „Człowieka z żelaza” Polacy, jako naród nie nauczyli się wiele i nie wyciągnęli właściwych wniosków. 

N.N.