W sprawach reform wojska tracimy czas, twierdzi profesor Romuald Szeremietiew / Pierwszy Poranek WNET na 87.8 UKF

Strategiczne koncepcje obecnego szefa MON niewiele się różnią od założeń formułowanych za rządów PO – uważa były wiceminister obrony narodowej i wieloletni wykładowca Akademii Obrony Narodowej.

Jeżeli będziemy powielali model obronności oparty o spodziewaną pomoc sojuszników, to może nastąpić twarda weryfikacja tak jak w 1939 roku. Chciałbym, żebyśmy tego uniknęli, ale obawiam się, że tracimy czas.

Wśród gości dzisiejszego Poranka WNET był m.in. profesor Romuald Szeremietiew.  W rozmowie z Witoldem Gadowskim profesor wyjaśniał, dlaczego krytykuje politykę obecnego kierownictwa MON. Przedmiotem rozmowy były też różnice między resortem obrony a prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. Romuald Szeremietiew uważa, że chociaż MON odszedł od „ekspedycyjnego” modelu armii, to koncepcje strategiczne formułowane przez Antoniego Macierewicza niewiele różnią się od tych, jakie pozostały po rządach PO. Ich podstawowym założeniem jest wiązanie naszego bezpieczeństwa z pomocą sojuszników.

Uważam, że minister rozpoczął naprawę systemu obronnego „od tyłu”. Najpierw zaczął sprawdzać, w jaki sposób poprzednia ekipa realizowała ówczesne założenia modernizacji armii. Te założenia wynikały z przyjętej przez poprzedni rząd strategii. Ta strategia oparta była z kolei o przekonanie, że Polsce nie grozi bezpośrednie zagrożenie militarne. Równocześnie przewidywano, że Polska będzie wspierać działania militarne sojuszników. Stosownie do tych założeń polska armia miała mieć charakter zawodowy i ekspedycyjny.  

W kwestii kontrowersji między kierownictwem MON a Kancelarią Prezydenta profesor zauważył, że rozwiązania proponowane przez stronę rządową wprowadzają dodatkowy chaos w system dowodzenia siłami zbrojnymi.

Między szefa sztabu a dowódców sił zbrojnych MON wprowadził szczebel pośredni, który ma być mianowany przez ministra. Czyli powoływani przez prezydenta dowódcy sił zbrojnych mają być nadzorowani przez inspektorów mianowanych przez ministra. To tworzy bardzo skomplikowaną strukturę.

Obecny w studiu Stanisław Michalkiewicz dodał, że problemy z ustaleniem właściwej hierarchii w sprawach dowództwa sił zbrojnych wynikają bezpośrednio z wad ustrojowych konstytucji III RP, której „autorzy musieli uważać prezydenta za wariata i to wyjątkowo niebezpiecznego (…). Najwyższy czas, żeby zmienić konstytucję i wprowadzić system prezydencki (…). W tej chwili właściwie nie wiadomo, po co prezydent jest„.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy oraz obejrzenia spotkania na naszym kanale YouTube.

Stanisław Michalkiewicz o propozycjach prezydenta: Jak wiele trzeba zmienić, żeby wszystko pozostało po staremu [VIDEO]

Utrwalenie stanu dotychczasowego oznacza pogłębienie anarchii w Polsce i „nasza złota pani” może być tym zainteresowana, podobnie jak w XVIII w. utrwaleniem tego stanu była zainteresowana Katarzyna.

Byłoby przesadą przywiązywanie wagi do tych propozycji z kilku powodów – powiedział publicysta Stanisław Michalkiewicz pytany o propozycje ustaw prezydenckich. – Po pierwsze, dlatego, że uchwalenie propozycji ustawowych zgłoszonych przez prezydenta wymagałoby zmiany konstytucji, a po wczorajszych konsultacjach wyjaśniło się, że nikt się nie zgadza na jej zmianę. Po drugie, chciałem zwrócić uwagę, że prezydent, kierując ustawę do Sejmu, traci nad nią wszelką kontrolę, co mu przypomnieli wczoraj przedstawiciele PiS.

– W polityce liczy się rezultat, a nie intencje – powiedział Michalkiewicz, gdy prowadzący audycję redaktor Witold Gadowski powiedział, że prezydent zawsze ma możliwość zawetowania ustaw, gdyby po „obróbce w Sejmie ich nie poznał”. Zdaniem publicysty „o to właśnie chodzi”.

– Jestem przekonany, że taką taktykę doradziła panu prezydentowi nasza złota pani (Angela Merkel – przyp.red.) w czasie tej słynnej 45-minutowej rozmowy – powiedział. Przypomniał, że na temat tej rozmowy wypowiadał się rzecznik rządu niemieckiego, który pytany przez dziennikarzy przyznał, że to sprawa praworządności w Polsce była jej tematem, ale on nie będzie ujawniał treści poufnych rozmów. Prasa niemiecka nie była już taka powściągliwa i otwartym tekstem napisała, „że nasza złota pani interweniowała w tej sprawie u prezydenta”.

– Utrwalenie stanu dotychczasowego oznacza pogłębienie anarchii w Polsce i „nasza złota pani” może być tym zainteresowana, podobnie jak w XVIII wieku utrwaleniem stanu anarchii w Polsce zainteresowana była caryca Katarzyna – powiedział Michalkiewicz. – Gdy nasza złota pani po raz pierwszy została kanclerzem, to powiesiła u siebie w gabinecie portret Katarzyny, a więc tu pewna ciągłość istnieje. Pewnie dlatego, gdy Małgorzata Gersdorf poszła na rozmowę z panem prezydentem, już po zawetowaniu ustaw o SN i KRS, wybiegła z Belwederu cała w skowronkach i jestem przekonany, że to jej właśnie prezydent obiecał i dzięki temu Sąd Najwyższy zrobił ofiarę z własnych przekonań. Jeszcze w maju pryncypialnie zadekretował, że ułaskawienie przedterminowe Mariusza Kamińskiego przez prezydenta było złamaniem konstytucji i kodeksu postępowania karnego, a 1 sierpnia zawiesił postępowanie w tej sprawie jak gdyby nigdy nic.

W dodatku jakiś czas później tenże SN nie potrafił odpowiedzieć na skądinąd proste pytanie, czy Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego.

Z powodu wizyty Gersdorf u prezydenta „salon zawył” i jak wyjaśniał rzecznik I prezesa SN był to wynik przepracowania.

– Jeśli nawet dajemy ciała, to w granicach przyzwoitości, a pani prezes, uczestnicząc w uroczystości zaprzysiężenia „sędziego dublera (bo takie kategorie się pojawiły), te granice najwyraźniej w opinii salonu i własnego rzecznika przekroczyła – szydził Michalkiewicz. – Wszystko ma swoją cenę i jeśli dzięki taktyce obranej przez prezydenta żadnej kuracji w sądach nie będzie, no to trzeba będzie się mu odwdzięczyć. Róbmy sobie na rękę, ale bez przesady… -Żeby unieść – dodał Gadowski.

– Prezydent Duda jest wynalazkiem prezesa Kaczyńskiego – powiedział Michalkiewicz, przypomnając, że rok przed wyborami prezydenckimi nikt w Polsce nie słyszał o Andrzeju Dudzie jako o polityku samodzielnym. Dlatego prezydent Komorowski jeszcze pół roku przed wyborami był szczerze przekonany, że nie ma z kim przegrać, a pół roku później przegrał i to właśnie z panem Dudą. –  Byliśmy świadkami wielkich cudów, nawet chyba większych niż ten w Kanie Galilejskiej. Takie rzeczy się zdarzają, gdy mniejsze państwo przechodzi pod kuratelę wielkiego mocarstwa, jakim są Stany Zjednoczone. W związku z tym trzeba było uprzątnąć z polskiej sceny politycznej pozostałości pruskiego stronnictwa.

Zdaniem Michalkiewicza stronnictwo ruskie w Polsce jest zepchnięte do bardzo głębokiej defensywy, bo chociażby wybitny przedstawiciel tego stronnictwa „Piskorski już od roku jęczy i szlocha w areszcie wydobywczym pod zarzutem szpiegostwa tam umieszczony”. Co prawda ma ono swoich wyznawców, ale oni specjalnie się tam nie ujawniają.

– Stronnictwo pruskie dufne w poparcie „naszej złotej pani” nie traci nadziei, że znowu zajmie pozycję lidera. Myślę, że Amerykanie na to nie pozwolą, bo mają tu swoich faworytów w postaci Prawa i Sprawiedliwości oraz Starych Kiejkutów, których trzymają w rezerwie na wypadek, gdyby prezes Kaczyński się rozbrykał i zaczął im grymasić.(…) Z punktu widzenia Amerykanów bardzo wygodne jest pogrywanie z takim Bantustanem.

Zdaniem Michalkiewicza „Stare Kiejkuty” powiązane są nie tylko z Moskwą i Waszyngtonem, ale „z każdym”. W drugiej połowie lat 80., kiedy było już wiadomo po spotkaniu w Reykjavíku prezydenta Ronalda Regana z Michaiłem Gorbaczowem pojawiła się wiarygodna zapowiedź ewakuacji imperium sowieckiego z Europy Środkowej, wtedy rozpoczęły się przygotowania do transformacji ustrojowej. Ludzie ówczesnych służb specjalnych musieli sobie zadać pytanie co po sowieckiej ewakuacji? Zdawali oni sobie sprawę, z tego, że nastąpi odwrócenie sojuszy i w związku z tym w tamtym okresie ludzie ci „przewerbowywali się” i zgłaszali na służbę do nowego sojusznika.

– Polską rządzą rotacyjnie trzy stronnictwa: ruskie – teraz w głębokiej defensywie; pruskie – zepchnięte z pozycji lidera; amerykańsko-żydowskie, które aktualnie dominuje – powiedział Michalkiewicz, przedstawiając swoją ulubioną „teorię spiskową”.

-Wracając do prezydenta Dudy to prezes Kaczyński, który się dekuje na pozycji prostego posła w związku z tym za nic nie odpowiada, takie wynalazki lokuje na pozycji prezydenta, premiera itd. i zmusza tych ludzi do działania na granicy prawa, a nawet poza nim – ocenił Michalkiewicz. – Prezydent Duda powiedział „dosyć mi tego, bo wyląduję za kratami, jak się skończy moja kadencja”, a przecież jeszcze jest młody i nie żegna się z życiem tylko dopiero je zaczyna. Więc nic dziwnego, że wierzgnął i stanął dęba prezesowi. Teraz prezes ma z nim zgryzotę.

Michalkiewicz przypomniał, że pozycja konstytucyjna prezydenta w Polsce jest mizerna, co jest skutkiem konstytucji z 1997 roku, których współautorem był człowiek, „którego uważam za prawdziwe nieszczęście dla Polski” Aleksander Kwaśniewski.

– Uchwalając ją jeszcze nie wiedzieli czy „Stare Kiejkuty” nie wysuną na kolejną kadencję Lecha Wałęsę i na wszelki wypadek prezydentowi nałożyli dwa kaftany bezpieczeństwa w Konstytucji i nic dziwnego, że czuje się on skrępowany – podśmiewa się Michalkiewicz, który jako przykład owej „krępacji” podaje sprawę zwierzchnictwa w Siłach Zbrojnych, których prezydent jest niby zwierzchnikiem, ale z własnej inicjatywy „nie może nawet kiwnąć palcem”, bo jeśli już to tylko na wniosek Prezesa Rady Ministrów, lub Ministra Obrony, czyli ma nałożone dwa kagańce.  -Najwyraźniej autorzy konstytucji z 1997 roku musieli uważać prezydenta nie tylko za wariata, ale za wariata wyjątkowo niebezpiecznego, bo zwykłemu zakłada się jeden kaftan bezpieczeństwa .

MoRo

 

Obejrzyj również wywiad ze Stanisławem Michalkiewiczem na kanale YouTube Radia Wnet.

Stanisław Michalkiewicz: wypowiedzi Macrona o Polsce wpisują się w dalszy ciąg świętej wojny z demokracją spontaniczną

„Trzeba przywrócić pruską dyscyplinę w reszcie UE, zwłaszcza w bantustanach niższej rangi; przecież Niemcy tyle zainwestowały w budowę w jedności, tzn. w budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi”…

Gość Poranka Wnet, Stanisław Michalkiewicz, odniósł się do wypowiedzi Emmanuela Macrona, kandydata na prezydenta Francji, o Polsce i Jarosławie Kaczyńskim.

– Jest to fragment świętej wojny z populizmem – skwitował krótko Stanisław Michalkiewicz. Jego zdaniem „mamy konflikt między demokracją kierowaną a demokracją spontaniczną”. Pierwszą ofiarą tej wojny została Holandia, gdzie  wybory zakończyły się zwycięstwem demokracji kierowanej. Definiując pojęcie demokracji kierowanej, stwierdził, że w takim przypadku „obywatele głosują zgodnie ze wskazaniami pani wychowawczyni”.  

– Natomiast demokracja spontaniczna jest wtedy, kiedy obywatele głosują, jak chcą – powiedział i jako przykład podał Wielką Brytanię, gdzie – według establishmentu – „obywatele nie wiedzą, czego powinni chcieć”.

– Władcy Unii Europejskiej postawili zaporowe warunki Anglikom – 60 mld funtów do zapłaty. Rozumiem, że Niemcy chcą odzyskać swoje reparacje wojenne, ale Wielka Brytania leży na wyspie, ma broń jądrową i specjalne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, więc tak łatwo z nią nie pójdzie – zauważył  Michalkiewicz.

Jego zdaniem dlatego tak intensywne są starania, aby  przywrócić „pruską dyscyplinę”  wśród państw  UE, „zwłaszcza w bantustanach niższej rangi„.

– Niemcy nie po to tyle zainwestowały w budowę jedności europejskiej, tzn. budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi, by teraz jakaś Polska czy jakieś Węgry im podskakiwały – powiedział Stanisław Michalkiewicz.

Publicysta twierdzi, że awangarda UE nie może mówić, że wojuje z demokracją spontaniczną, dlatego wymyśliła nowego wroga, czyli populizm.

Stanisław Michalkiewicz opowiadał także o możliwym przewrocie wojskowym w Polsce, który miałby się odbyć pod sztandarem praworządności.

W audycji była także mowa o ostatnich działaniach rządu i szczególnej roli Antoniego Macierewicza.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk