Prof. Miziołek: Matejko stworzył prawdziwy malarski poemat na temat Konstytucji 3 maja

Fot. Domena publiczna, Wikimedia.com

Oglądając ten obraz, mamy do czynienia z opowieścią, bardzo wiernie oddającą tamtą epokę – mówi historyk sztuki.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Poranek Wnet ,,Wydanie specjalne 3 Maja”

Miejmy na uwadze doświadczenia historyczne, kiedy współcześnie podejmujemy decyzje dotyczące spraw państwowych

Główny dramat straconych szans rozgrywał się w czasie, gdy na tronie rosyjskim zasiadała Katarzyna II, a w Polsce panował król Stanisław August Poniatowski, uległy wobec zaborcy przed i po abdykacji.

Waldemar Pernach

Do zmarnowania szans niepodległościowych walnie przyczynił się zachowawczy Naczelnik Tadeusz Kościuszko, a ostatecznie w hańbiący sposób pogrzebał je polski król. Odzyskanie niepodległości w walce było wtedy niemożliwe, ale ponawianie prób, utrzymanie etosu walki było obowiązkiem. Zwycięstwo Naczelnika w trakcie Insurekcji pod Racławicami, choć nad nieznacznymi siłami rosyjskimi, podtrzymywało wtedy etos walki. Porażka pod Maciejowicami obrazuje jednak chwiejność i kunktatorstwo Tadeusza Kościuszki. Bał się on konfrontacji siłowej z armią rosyjską. Nie chciał rozdrażniać zaborcy, jak i nie chciał dopuścić do przeniesienia do Polski praktyk rewolucji francuskiej z gilotynowaniem przeciwników.

Polska scena polityczna podzielona była wówczas na dwa obozy. Jeden ugodowy, szukający porozumienia z Rosją. Drugi radykalny, dążący do ścigania i karania kolaborantów, w tym targowiczan. W 1794 roku w kwietniu w Wilnie wybuchł zaciekły bój o wolność. Po zwycięstwie powołane władze wydały wyrok śmierci na twórcę targowicy – Szymona Kossakowskiego, którego publicznie stracono na szubienicy, a zauszników Moskwy spontanicznie tropiono i karano.

Za przykładem Wilna poszła Warszawa. Pod naciskiem demonstracji ulicznych wydano wyroki na zdrajców sprawy polskiej. Zawiśli na szubienicach: hetman Piotr Ożarowski, Józef Zabiełło, Józef Ankiewicz i biskup Józef Kossakowski. Lud Warszawy wywlókł z więzień i powiesił na ulicznych szubienicach siedmiu kolaborantów, w tym biskupa Ignacego Massalskiego.

(…) Haniebną rolę odegrał król Polski Stanisław August Poniatowski. Prowadził uległą, a nawet hołdowniczą politykę względem zaborcy i tak samo zachował się po abdykacji. Obowiązkiem króla wobec ujarzmionego państwa było zachowanie godności nawet w więzieniu, nawet wobec represji. Takie postępowanie dałoby siłę i podstawy do tworzenia rządu na emigracji. Miałby kto reprezentować interesy narodu i podtrzymać prawną ciągłość państwa.

Aby zaświadczyć przed światem o gwałcie zadanym Polsce, król mógł odmówić oddania korony. Jednak tego nie uczynił, co przypieczętowało formalnie rozbiory Polski. A ostatnim swym aktem zlikwidował ambasady i nakazał ambasadorom opuszczenie Polski. Udaremnił tą decyzją jakiekolwiek prezentowanie sprawy polskiej za granicą. Poniatowski czynił to wszystko z gorliwością, aby Rzeczpospolitą prawnie usunąć spośród państw europejskich. (…)

Miejmy te historyczne doświadczenia na uwadze.

Cały artykuł Waldemara Pernacha pt. „Stracone szanse walki o niepodległość” znajduje się na s. 12 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Waldemara Pernacha pt. „Stracone szanse walki o niepodległość” na s. 3 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Targowiczanie a dzisiejsi „prawdziwi patrioci” sprzymierzeni z „zagranicą”/ Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” 73/2020

To jest właśnie ta pokrętna logika zdrajców: im więcej pozwolimy obcym decydować o naszych sprawach, tym bardziej będziemy wolni, a Polska niepodległa. Po ponad dwustu latach dokładnie to samo.

Zbigniew Kopczyński

Historyczne paralele

Szukać historycznych podobieństw do dzisiejszych czasów to zajęcie dość ryzykowne, choć pociągające. Jeszcze bardziej ryzykowne jest wyciąganie na ich podstawie wniosków co do czekającej nas przyszłości. Dziś inne są uwarunkowania, wydarzenia biegną szybciej, a i my możemy zachować się inaczej niż nasi przodkowie. W tym cała nadzieja. Nadzieja, gdyż pomimo opisanych wyżej zastrzeżeń, nieodparcie nasuwa się historyczna analogia między obecnym okresem najnowszej historii Polski a schyłkiem Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Ostatnie lata jej świetności to panowanie Jana III Sobieskiego. Nie wszystko było wtedy super, ale pamiętamy wspaniałe zwycięstwa nad Turcją pod Wiedniem i Parkanami, choć to drugie jakby mniej, może ze względu na jego późniejsze konsekwencje. Złamało ono bowiem potęgę Imperium Osmańskiego, dając tym samym poczucie bezpieczeństwa Austrii i Rosji, co pozwoliło im zająć się dobijaniem słabnącej Rzeczypospolitej.

Po śmierci tego „Piasta” znudzeni nim Sarmaci wybrali królem prawdziwego Europejczyka, Augusta II Sasa, zwanego Mocnym. Wybór przyszedł tym łatwiej, że agenci cara przekonali brać szlachecką argumentami napełniającymi kieszenie. Budzi to pewne skojarzenia z finansowaniem działań politycznych we współczesnej Polsce przez niewątpliwie życzliwych nam sąsiadów.

Wśród wielu powstałych dzięki temu inicjatyw najbardziej znana jest partia pod nazwą Kongres Liberalno-Demokratyczny – pierwsza partia Donalda Tuska. Ale to nie koniec analogii.

August II, brylujący na salonach Europy, to przeciwieństwo Sobieskiego, czującego się najlepiej w swoim Wilanowie lub obozie wojskowym. Polacy mogli być dumni z nowego króla. Europejskie salony traktowały go jak swego. Był przecież Niemcem. Dzięki znajomości języków doskonale się z nimi rozumiał. Podobnie jak jego syn i następca, August III Sas, który oprócz języka ojczystego znał także francuski, polski i łacinę. Inna rzecz, że coraz mniej miał do powiedzenia w którymkolwiek z tych języków.

Również w sprawach prywatnych August II zerwał z ciemnogrodzką hipokryzją i prowadził się jak wyzwolony i oświecony Europejczyk. Jego metres historycy naliczyli 11, tyleż samo nieślubnych dzieci. Ile było przelotnych przygód, nie dowiemy się chyba nigdy. Nie ma w ogóle porównania z Sobieskim, tak zacofanym i nudnym z tą swoją Marysieńką. Jedynym rysem na europejskości Augusta jest to, że zarówno żona, jak i metresy były kobietami. Cóż, nikt nie jest idealny.

Sarmatom imponował siłą fizyczną. Potrafił rękami zginać podkowy. W polityce zagranicznej nie był już tak mocny. Wybrał model przyjaznego współżycia z sąsiadami. W końcu dzięki nim został królem. Unikał angażowania Polski w awantury wojenne i praktycznie zlikwidował polskie wojsko. W końcu po co armia polska, skoro jest saska?

W takich warunkach, w polityce wewnętrznej król mógłby ograniczyć się do pilnowania ciepłej wody w kranie, gdyby krany były w powszechnym użyciu. Obywatelom pozostało więc radosne grillowanie w ogródku, choć wtedy inaczej to się nazywało.

Podsumowuje to znane powiedzenie „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. I gdy wzdłuż i wszerz słychać było „Kochajmy się” biesiadującej szlachty, Rzeczpospolita chyliła się ku upadkowi.

Dobra zmiana nastąpiła za panowania następcy Sasów, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Państwo wymagało gruntownych reform i reformatorzy wdrażali je, jak mogli i umieli, choć nie można odmówić im zaangażowania. Był olbrzymi opór i były niekonsekwencje we wprowadzaniu reform. Dziś możemy gdybać, czy gdyby udało się wystawić armię taką, o jakiej postanowił Sejm Wielki, historia nie potoczyłaby się inaczej?

By pokonać opór tych, którzy chcieli, by było tak jak było, reformatorzy musieli uciekać się do forteli i naciągania prawa. Gdyby istniał wtedy Trybunał Konstytucyjny, z pewnością uznałby tryb uchwalenia Konstytucji 3 maja za niekonstytucyjny. Wyroki europejskich trybunałów też byłyby łatwe do przewidzenia.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wtedy nie istniał, istniała za to imperatorowa. Pochyliła się ona nad skargą przeciwników dobrej zmiany, osądziła sprawę, wydała wyrok i go wyegzekwowała. Dziś Petersburg zastąpiła Bruksela, a skarżący, podobnie jak ich protoplaści broniący swych włości i przywilejów, płaczą nad stratą posad i dostępu do funduszy.

Oczywiście formalnie chodzi o coś innego. I wtedy, i dziś chodzi o poszanowanie prawa i wolności obywatelskich.

Jeśli spojrzymy na tekst Aktu założycielskiego konfederacji targowickiej, zobaczymy, jak bardzo jest on aktualny. Ani słowa o podporządkowaniu Rzeczypospolitej Rosji, oddaniu jej gros terytorium. Nic z tych rzeczy. Jest tylko prośba o ochronę przed straszną dyktaturą, jaką była dla nich konstytucyjna monarchia dziedziczna, i protest przeciw łamaniu praw i wolności szlachty. No i te oskarżenia przeciwników o antyrosyjskość, a dziś – antyeuropejskość.

„Sejm dzisiejszy, (…) przywłaszczywszy sobie władzę prawodawczą na zawsze (…) ciągle ją ze wzgardą praw uzurpując, połamał prawa kardynale, zmiótł wszystkie wolności (stanu) szlacheckiego, a na dniu 3 maja r. 1791 w rewolucję i spisek przemieniwszy się, nową formę rządu (…) postanowił (…) władzę królów rozszerzył, rzeczpospolitą w monarchię zamienił, szlachtę bez posesji od równości i wolności odepchnął, (…) w wojnę szkodliwą przeciwko Rosji, sąsiadki naszej najlepszej, najdawniejszej z przyjaciół i sprzymierzeńców naszych, wplątać nas usiłował”.

W tej sytuacji „konfederujemy się i wiążemy się węzłem nierozerwanym (…) przeciwko sukcesji tronu, przeciwko powiększeniu władzy królów, przeciwko oderwaniu najmniejszej cząstki kraju (…), przeciwko konstytucji 3 Maja, w monarchię rzeczpospolitą zamieniającej (…), przeciwko wszystkiemu, cokolwiek sejm zrobił illegalnego”.

A jaki program działania mieli targowiczanie? Dziś jest to ulica i zagranica. Wtedy głos ulicy nie liczył się zupełnie, została więc ta druga. I tak: „A że Rzplta pobita i w rękach swych ciemiężycielów (czyli reformatorów) moc całą mająca, własnymi z niewoli dźwignąć się nie może siłami, nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do Wielkiej Katarzyny, która narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje, zabezpieczając się tak na wspaniałości tej wielkiej monarchini, jako i na traktatach, które ją z Rzpltą wiążą”.

A czego spodziewali się po interwencji carycy? To również brzmi znajomo: „Żądania nasze są, aby Rzplta udzielną, samowładną, niepodległą, w granicach całą została (…) Żądamy wolności, narodowi naszemu przyzwoitej (…) Żądamy spokojności wewnętrznej, trwałego z sąsiadami pokoju, bo szczęśliwości, bezpieczeństwa własności, nie zamieszania wojen szukamy. Żądamy sobie utwierdzić rząd republikański, (…) bo inny niepokój i ruinę przynieść nam tylko może”.

Prawdziwi patrioci, prawda? To jest właśnie ta pokrętna logika zdrajców: im więcej pozwolimy obcym decydować o naszych sprawach, tym bardziej będziemy wolni, a Polska niepodległa. Po ponad dwustu latach dokładnie to samo.

Jaki był efekt działań tych, którzy wtedy chcieli, by było tak jak było, dobrze wiemy. Jaki będzie efekt działań tych, którzy teraz chcą by było tak jak było, zależy od nas. Od tego, czy wyciągniemy wnioski z historii, czy kolejny raz damy uwieść się pięknym, lecz pustym słowom.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Historyczne paralele” znajduje się na s. 12 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Historyczne paralele” na s. 12 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Południe Radia Wnet 2 maja 2017 roku – prof. Zofia Zielińska, autorka prac z dziejów XVIII wieku, o Konstytucji 3 Maja

Znaczenie i geneza Konstytucji 3 Maja, ocena ostatniego króla Rzeczypospolitej i przyczyny upadku pastwa. Konstytucja nie przetrwała, ale jej dzieło podniosło samoocenę Polaków na lata niewoli.

 


Prowadzący: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Smyk


Profesor Zofia Zielińska, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, autorka fundamentalnych prac z dziejów  XVIII wieku, mówiła o genezie i znaczeniu Konstytucji 3 maja.  Dzieło Sejmu Wielkiego było przemyślaną i wynikającą z polskiej tradycji politycznej próbą ratowania upadającej Rzeczypospolitej. Konstytucja nie przetrwała, ale jej dziedzictwo wpłynęło na samoocenę narodu w latach niewoli.

Profesor Zofia Zielińska przedstawiła przyczyny upadku naszego państwa i rolę państw ościennych w hamowaniu programu reform. Rozmowa dotyczyła także ostatniego władcy polsko-litewskiego państwa. Zdaniem profesor Zofii Zielińskiej, Stanisław August to wybitny polityk, który w bardzo trudnych warunkach starał się ratować kraj, lawirując między wpływami Rosji i ambicjami magnatów. Plan naprawy Rzeczypospolitej zarysował się jeszcze w pierwszej połowie XVIII wieku i związany był przede wszystkim ze stronnictwem Czartoryskich.

W programie także m.in. o ocenie królów „Sasów” z dynastii Wettynów, znaczeniu konfederacji barskiej i o roli tajnych stowarzyszeń w historii XVIII wieku.

 

.