Młody człowiek jest naturalnym buntownikiem i łatwo mu kontestować system. To nas zbudowało

Angażując się w działalność Federacji Młodzieży Walczącej na rzecz niepodległości państwa nie zastanawialiśmy się nad tym, czemu o to walczymy – mówi gość audycji Radia Solidarność Ireneusz Grat z FMW

– Młody człowiek jest naturalnym buntownikiem przeciwko systemowi, przeciwko temu co jest złe. W tamtym okresie, w latach 80., w stanie wojennym, to zło było dosyć łatwo zdefiniować. Tym złym na pewno był komuch, imperium zła – mówi Ireneusz Grat, członek warszawskiej Federacji Młodzieży Walczącej, gość dzisiejszej audycji Radia „Solidarność” prowadzonej przez red. Barbarę Karczewską.

Ireneusz Grat był od 1983 r. uczestnikiem, a następnie organizator niezależnych tzw. kółek samokształceniowych. Brał również udział w okazjonalnym kolportażu wydawnictw bezdebitowych. Od końca 1984 roku członek Federacji Młodzieży Walczącej i współpracownik pisma „Nasze Wiadomości”. Ireneusz Grat był także organizatorem i kolporterem wydawnictw podziemnych, członkiem akcji malowania na murach haseł antykomunistycznych, demonstracji, akcji ulotkowych, plakatowych oraz tzw. „przerw milczenia”. Był także – razem z Tomaszem Roguskim, Krzysztofem Płaska i Piotrem Szynkielem, a następnie również m.in. z Markiem Nowakowskim – członkiem warszawskiej Rady Koordynacyjnej FMW.

W audycji opowiada o sekretach FMW. Oczywiście tylko o tych, o których można dzisiaj mówić…

Zapraszamy do wysłuchania audycji!

Rok powstania Federacji Młodzieży Walczącej był dla Polski trudny. Dzisiaj FMW obchodzi 35 lat

Bardzo niewiele o nas wiadomo, bo zaczęliśmy zajmować się udokumentowaniem naszej działalności dość późno – mówi Tomasz Roguski, jeden z założycieli Federacji Młodzieży Walczącej i autor jej apelu…


Federacja Młodzieży Walczącej powstała w trudnym dla polskich starań o wolność i demokrację 1984 roku – wspomina gość dzisiejszej audycji Radia „Solidarność” prowadzonej przez red. Barbarę Karczewską. – Następował wówczas odpływ ludzi z Solidarności, ludzie byli zmęczeni. Dla nas, ludzi wówczas młodych, często dzieci ogromne znaczenie miało porwanie i zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki. Każdy, kto uczestniczył w latach 80. zgodzi się, że stworzył nas stan wojenny. To była data, która powodowała jeżeli nie przebudzenie, to w każdym razie radykalizację. Wcześniej ukazywało się w Warszawie pismo „Bunt” adresowane do młodzieży właŝnie. Naszym celem była niepodległa i demokratyczna Polska.

W Federację angażowali się ludzie młodzi i już niedługo po jej powstaniu w Warszawie pojawiły się jej kolejne ośrodki – we Wrocławiu, w Gdańsku, w Krakowie i Nowej Hucie. W zależności od tego, gdzie powstawał ośrodek FMW, różny był przekrój działającej w niej młodzieży.

– We Wrocławiu była to organizacja uczniowska, w Warszawie i Gdańsku studenci, ale w Nowej Hucie byli to już głównie młodzi robotnicy – opowiada Tomasz Roguski.

Zapraszamy do wysłuchania audycji!

Trzeba było włożyć zaostrzone noże w buty, by wyjść na miasto – Audycja „Jesteśmy razem” gościem Andrzej Szczęśniak

Właśnie to spotkało Polskę i nas wszystkich, i to nie tylko ówczesnych bohaterów, patriotów, wszystkich Polaków, lecz także żyjących teraz – wszystkich to nas dotyczy i wpływa na życie nawet teraz.

Andrzej Szczęśniak mówił w audycji Marka Kalbarczyka o tym, jak było oraz jak jest teraz, o niedostatkach naszej sytuacji, o tym, co musimy zmieniać, rozwijać, budować!

Abp Jędraszewski w rocznicę Stanu Wojennego: Musimy upominać się o prawa człowieka, w tym prawo do życia od poczęcia

– Bóg jest Panem dziejów. Bóg zwycięża. Bóg nas do zwycięstwa powołuje niezależnie od klęsk i porażek – mówił abp Marek Jędraszewski z okazji 37. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Celebrując mszę sprawowaną w katedrze na Wawelu, metropolita krakowski odniósł się do pamiętnego i tragicznego 13 grudnia 1981 roku. W homilii podkreślił, że tylko gwałtownicy – prawdziwie wierzący w Jezusa, mogą wejść do Królestwa Bożego. Przypomniał rolę św. Jana Pawła II w powstaniu Solidarności i wsparciu dla Polaków:

– 13 grudnia 1981 roku doszło do owej tragicznej nocy, ale też niemal od razu pokazał się strażnik naszych zmagań o wolność – w sposób symboliczny na oknie apartamentów papieskich rozbłysło światełko szczególnej pamięci, które stało się wzorem dla innych nie tylko w Polsce. W imię solidarności z „Solidarnością” w Polsce. Tyle ludzi, także wielkich tego świata, idąc za Janem Pawłem II, chciało pamiętać.

 

Arcybiskup Marek Jędraszewski odniósł się także do pielgrzymki papieża w 1983 roku. Wówczas papież przypomniał odsiecz Wiedeńską, jako zwycięstwo Chrystusa, a także mówił o więzionych i internowanych, wspominając liczne listy, które od nich otrzymywał. Jan Paweł II podkreślił, że te listy były dla niego świadectwem zwycięstwa Chrystusa w tych ludziach. A raczej ich zwycięstwa dzięki Chrystusowi.

Arcybiskup krakowski podkreślił, że ówczesne wezwanie papieża jest nadal aktualne: – Polska to przede wszystkim nasza sprawa. Sami musimy wykuwać swój los i swoją przyszłość. „Jednakże naród nade wszystko musi żyć o własnych siłach i rozwijać się o własnych siłach. Sam musi odnosić to zwycięstwo, które Opatrzność Boża zadaje mu na tym etapie dziejów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie chodzi o zwycięstwo militarne – jak przed trzystu laty – ale o zwycięstwo natury moralnej. To ono właśnie stanowi istotę wielokrotnie proklamowanej odnowy. Chodzi tu o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i rządzących. Trzeba do niego dochodzić drogą wzajemnego dialogu i porozumienia, jedyną drogą, która pozwala narodowi żyć pełnią praw obywatelskich i posiadać struktury społeczne odpowiadające jego słusznym wymogom; wyzwoli to poparcie, którego państwo potrzebuje, aby mogło spełnić swoje zadania, i przez które naród rzeczywiście wyrazi swoją suwerenność.” Bóg jest panem dziejów. Bóg zwycięża. Bóg powołuje nas do zwycięstwa niezależnie od klęsk i porażek.

[related id=66199]Arcybiskup przypomniał również historię poznańskich trzech krzyży, na których są wyryte symboliczne daty walki o godność człowieka: – Na orle, który stoi jakby na straży tych krzyży wyryto napis: „za wolność, prawo i chleb”. (…) Ale trzeba było czekać jeszcze wiele lat – do 2006 roku, by napis na orle uzupełniono o Pana Boga. (…) Jak patrzymy na te kolejne daty zmagań o wolność, zawsze w tych kolejnych etapach była obecność kościoła i świadków prawdy, którzy stanowili kolejną historię owych gwałtowników, którzy zdobywają królestwo boże. Ksiądz Kotlarz, a potem ksiądz Jerzy Popiełuszko jako symbole oddania życia własnego dla prawdy, dla sprawiedliwości, dla wolności. Trzeba było czekać jeszcze tyle lat, żeby w 2006 roku można było wyrazić pełną prawdę historyczną o naszych polskich dziejach nierozłącznie związanych z Bogiem i Kościołem. To upomnienie się o Boga jest problemem prawdy historycznej, ale to jest także problem naszej wiary dzisiaj, byśmy umieli upominać się w imię Boga o najbardziej podstawowe prawa. W tym prawo do życia dla każdego, od chwili poczęcia do momentu naturalnej śmierci. To w końcu chodzi o to, żebyśmy uświadomili sobie to, o czym mówił prorok Izajasz, że Bóg nasz jest Bogiem Emmanuelem – Bogiem z nami. Chodzi także o to, żeby poprzez nasze osobiste świadectwo dzisiaj, w świecie, który chce żyć tak, jakby Boga nie było wszyscy widzieli i poznali, rozważyli i pojęli, że ręka Pańska to wszystko co dobre w naszym narodzie i w naszej osobistej historii uczyniła, że Święty Izraela tego dokonał.

 

 

WJB/Archidiecezja Krakowska.

Bogatko: Honecker zachowywał się jak komediant

Korespondent Radia WNET w Niemczech wspomina 13 grudnia 1981 r. z perspektywy mieszkańca Niemiec. Ostro krytykuje ówczesnego przywódcę NRD Ericha Honeckera za jego reakcję na stan wojenny w Polsce.

Nasz korespondent Jan Bogatko wspomina 13 grudnia 1981 r. z perspektywy mieszkańca Niemiec. Był wtedy dziennikarzem państwowego radia Deutschland Funk, a kiedy dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego miał akurat nocny dyżur. Dziennikarze przestali dostawać jakiekolwiek informacje z Polski.

Usiłuję dodzwonić się do Warszawy, by dowiedzieć się co się dzieje… Telefon milczy… Tak dowiedziałem się, że wprowadzono stan wojenny

Ówczesny kanclerz RFN Helmut Schmidt bawił wtedy u przywódcy NRD, Ericha Honeckera. Honecker udał wtedy zaskoczenie i troskę o losy sąsiedniego kraju. Ze względu na taką postawę Bogatko nazywa wschodnioniemieckiego satrapę „komediantem”. Nie szczędzi też słów krytyki względem zachowawczej postawy kanclerza Schmidta. Przypomina, że niemieckie paczki, które przychodziły wtedy do ogarniętej stanem wojennym Polski nie były darem rządu, ale licznych organizacji pozarządowych.

Bogatko krytykuje również pokutujący w niemieckich mediach mit o tym, że stan wojenny zaskoczył Honeckera. Dzisiaj wiadomo już, że towarzysze byli ze sobą cały czas w kontakcie. Rozprawia się też z mitem, że Jaruzelski uratował nasz kraj przed sowiecką interwencją, wskazując na dokumenty, które potwierdzają, że to Sowieci, przytłoczeni Afganistanem, nie chcieli angażować się w kolejną zbrojną interwencję, i zdecydowanie odmówili współudziału w dławieniu Solidarności.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Kryzys na Morzu Azowskim. Czy ostrzelanie ukraińskich okrętów przez Rosję oznacza wojnę z Ukrainą? Korespondencja

Dzisiaj o godz. 16.00 na nadzwyczajnym posiedzeniu ukraińskiego parlamentu zostanie podjęta decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego po staranowaniu i ostrzelaniu ukraińskich okrętów przez Rosję.

Kryzys na Ukrainie wybucha w niedzielę rano. O godz. 7.00 dwa ukraińskie kutry opancerzone i holownik rozpoczynają planowe przejście z Odessy nad morzem czarnym do Mariupola nad morzem azowskim przez Cieśninę Kerczeńską, a tym samym muszą przepłynąć pod „mostem krymskim”, który połączył dwa brzegi cieśniny – okupowany Krym z Federacją Rosyjską – prawie równo rok temu. O przejściu okrętów Ukraina informuje stronę rosyjską.

Naprzeciw ukraińskim jednostkom wypływają cztery rosyjskie okręty. Okręt „Don” należący do rosyjskiej straży granicznej taranuje ukraiński holownik „Jany Kapu”.

Zapis tego wydarzenia został wczoraj opublikowany w internecie. Słychać na nim rosyjskich marynarzy z okrętu „Don”.

 

 

Zapis wyraźnie wskazuje, że rosyjscy marynarze celowo naprowadzają swój okręt na rosyjski holownik. W wyniku staranowania uriańskiego okrętu został uszkodzony jego silnik i ukraińska jednostka została unieruchomiona

O godz. 11.30 z portu w Berdiańsku wypływają dwa ukraińskie kutry pancerne klasy Groza.

Rosjanie wstrzymują ruch cywilnych statków przez cieśninę, nad Cieśniną Kerczeńską pojawiają się bojowe śmigłowce i myśliwce Federacji Rosyjskiej.

O god. 19:00 ukraińskie okręty podejmują próbę wypłynięcia z Cieśniny Kerczeńskiej i powrotu do Odessy. Kutry rosyjskiej straży granicznej otwierają ogień uszkadzając ukraiński kuter „Berdiańsk”. Dwa ukraińskie okręty zostają zajęte przez specnaz, trzeci jest eskortowany przez rosyjskie jednostki. Ukraińskie jednostki zostają skierowane do rosyjskiego portu.

Na ukraińskich jednostkach pełniło służbę 23 marynarzy. W wyniku rosyjskiego ataku prawdopodobnie 6 odniosło rany.

Gotowość bojowa Ukrainy

O godz. 22:00 prezydent Poroszenko zwołuje posiedzenie Gabinetu Wojennego. Wszystkie ukraińskie okręty wojenne wypływają z portów w gotowości bojowej.

O północy odbywa się posiedzenie Rady Narodowej Obrony i Bezpieczeństwa, na której zostaje podjęta decyzja o wprowadzeniu na Ukrainie stanu wojennego. Decyzję tę ogłasza osobiście prezydent Poroszenko podczas posiedzenia RNBO. Decyzja wymaga akceptacji Rady Najwyższej Wystąpienie Poroszenki jest transmitowane na żywo.

Poroszenko podkreśla, że stan wojenny nie oznacza wypowiedzenia wojny i zostaje wprowadzony na 60 dni. Komentatorzy zwracają uwagę, że jego wprowadzenie może zmienić kalendarz wyborczy na Ukrainie.

W poniedziałek o godzinie 16:00 ma się odbyć nadzwyczajne posiedzenie ukraińskiego parlamentu, na którym zostanie podjęta decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego.

NATO i USA przed formalnymi decyzjami

Ukraina prowadzi konsultacje z UE i NATO. Zachodni partnerzy potępiają rosyjskie działania i wzywają Rosję do nieograniczania Ukrainie dostępu do swoich portów. Działania Rosji potępiają również przedstawiciele Kongresu USA.

O godzinie 11:00 czasu lokalnego (17:00 czasu warszawskiego) w Nowym Jorku odbędzie się posiedzenie RB ONZ dotyczące sytuacji na morzu Czarnym i Azowskim. W tej sprawie ma również odbyć się spotkanie OBWE.

 

Stanowisko MSZ RP ws. incydentu na Morzu Azowskim

Dzisiejsza dramatyczna eskalacja napięcia na wodach Morza Azowskiego, w wyniku której ranni zostali marynarze i uszkodzone jednostki Marynarki Wojennej Ukrainy, ma swoje źródła w konsekwentnym łamaniu przez Federację Rosyjską podstawowych zasad prawa międzynarodowego, w tym naruszenia integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy.
Po nielegalnej okupacji Krymu, podsycaniu konfliktu w Donbasie, budowie Mostu Kerczeńskiego bez zgody władz w Kijowie, Rosja pogwałciła zasadę swobody żeglugi. Z całą mocą potępiamy agresywne działania Rosji, wzywamy jej władze do poszanowania prawa międzynarodowego, a obie strony – do wstrzemięźliwości w obecnej sytuacji, która może zagrozić stabilności bezpieczeństwa europejskiego.

Biuro Rzecznika Prasowego

Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Premier Morawiecki dzień 10: Na wojennej ścieżce

Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak UE – napisał premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do decyzji KE ws. wszczęcia wobec Polski procedury kontroli praworządności.

W środę premier Mateusz Morawiecki tylko raz publicznie skomentował decyzję kolegium komisarzu UE, którzy podjęli decyzję o rozpoczęciu procedury sprawdzania praworządności. Premier napisał komentarz na swoim oficjalnym koncie na Twitterze – Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak UE. Reforma wymiaru sprawiedliwości jest w Polsce konieczna. W dialogu między Warszawą, a Komisją potrzebujemy otwartości i uczciwości. Wierzę w to, że podmiotowość Polski da się pogodzić z ideą Zjednoczonej Europy – podkreślił Prezes Rady Ministrów.

 

Spotkanie z działaczkami opozycji demokratycznej internowanymi w Stanie Wojennym

Premier Mateusz Morawiecki w środę przed południem spotkał się z internowanymi w czasie stanu wojennego działaczkami opozycji demokratycznej. Spotkanie odbyło się w ciepłej, rodzinnej atmosferze, a szef rządu mówił o swoich rodzinnych doświadczeniami walki z komunizmem, w którą aktywnie, obok ojca premiera Kornela Morawieckiego, włączyła się mama oraz siostry Mateusza Morawieckiego.

Dla mnie to zawsze wzruszające chwila, kiedy mogę sobie przypomnieć tamte lata. Najbardziej pasuje do waszych działań, zmagać, łez i trudu z tamtych lat zwrotka z piosenki „Żeby Polska była Polską”, matki, żony w mrocznych izbach wyszywały na sztandarach hasło Honor i Ojczyzna. Pamiętam, że moja Mama rzeczywiście wyszywała na sztandarze hasło Wiara, Niepodległość na przyjazd Papieża Jana Pawła II w 1979 roku – wspominał na początku spotkania szef rządu.

Premier Mateusz Morawiecki przed zakończeniem części otwartej dla mediów podkreślał, osobisty związek z osobami walczącymi z totalitarnym ustrojem Polski Ludowej – Wszystkie te wspomnienia żyją we mnie do dzisiaj. Potem też jako młody człowiek mocno zaangażowałem się w działalność podziemną i mogę powiedzieć, że bez pomocy matek, żon czy sióstr, trzy moje siostry były wtedy aktywne, wiem jak bardzo taka mrówcza praca była potrzebna, aby podziemie trwało, żeby drukować i kolportować ulotki, to była nasza broń tamtych czasów, smutnej i mrocznej epoki PRL-u. Jestem przekonywany, że żyjemy w wolnej Polsce, zawdzięczamy  również działaniom Pań, za co dziękuję w imieniu rządu Rzeczpospolitej.

Mateusz Morawiecki spotkanie z działaczkami Solidarności internowanymi w Stanie Wojennym | Piotr Tracz / KPRM

Jutro w Warszawie dojdzie do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z premier Wielkiej Brytanii

Premier Mateusz Morawiecki będzie rozmawiał z Theresą May o współpracy gospodarczej oraz bieżących kwestiach europejskich m.in. wynikach ostatniego szczytu Rady Europejskiej (14-15 grudnia) oraz wschodnim sąsiedztwie UE. Spotkanie będzie okazją do rozmów na temat pakietu mobilności i delegowania pracowników, a także sytuacji Polaków w Zjednoczonym Królestwie. Planowana jest również wymiana zdań na temat współpracy kulturalnej, oświatowej i naukowej. Premierzy poruszą również kwestie bezpieczeństwa oraz niestałego członkostwa Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ 2018-19.

Program konsultacji:

Wśród tematów spotkań delegacji rządowych znajdą się m.in. bezpieczeństwo wewnętrzne, polityka zagraniczna oraz obronność. Wydarzenie będzie także okazją do rozmowy na temat gospodarki oraz biznesu, w tym finansów i energetyki.

W trakcie konsultacji odbędzie się również spotkanie delegacji rządowych z żołnierzami. Ponadto zostanie podpisany polsko-brytyjski traktat obronny.

Konsultacje pomiędzy rządem Polski i Wielkiej Brytanii będą drugimi w historii bilateralnych relacji. 28 listopada 2016 roku w Londynie odbyło się pierwsze tego typu spotkanie pod przewodnictwem premier Beaty Szydło i Theresy May. Było to istotne wydarzenie, ponieważ konsultacje międzyrządowe są formułą bardzo rzadko stosowaną przez Brytyjczyków. Wcześniej ten format był stosowany przez stronę brytyjską jedynie w relacjach z Francją.

Według informacji medialnych możliwe jest, że premier Wielkiej Brytanii  w wystąpieniu nawiąże do środowej decyzji Komisji Europejskiej i wyrazić zaniepokojone stanem praworządności w Polsce.

 

ŁAJ

Uczyniono ze mnie człowieka, który miał być zaangażowany po tamtej stronie / Stanisław Piotrowicz w Radiu WNET [VIDEO]

– Nie prowadziłem śledztw politycznych i za to zapłaciłem określoną cenę w swej karierze zawodowej i nie tylko – powiedział poseł PiS w odpowiedzi na oskarżenia, że jako prokurator zwalczał opozycję.

Zaduszkowe wspomnienie Marka Jackowskiego – Maanam i „Nocny Patrol” – diariusz przeżyć i emocji stanu wojennego

Trzeci album zespołu Maanam „Nocny patrol”, wydany jesienią 1983 roku, to jedna z najważniejszych pozycji w klasyce polskiego rocka.

Najwybitniejsze dzieło Kory i Marka Jackowskiego naznaczone jest piętnem stanu wojennego. O nocy wojennej, krokach we mgle i wszechogarniającym strachu, i żądzy słońca, i o normalności opowiada Marek Jackowski.

1 listopada, w Dniu Wszystkich Świętych, w specjalnym programie „Muzyczna Polska Tygodniówka” zabrzmiał Jego głos. To mały wyimek z ponad 50 godzin rozmów, które przeprowadził z Markiem Jackowskim Tomasz Wybranowski.

Programu posłuchasz tutaj:

 

 

Marek Jackowski na tle drzewa pieprzowego. Fot. B. Jackowska

– Lata 80. XX wieku były dla pana i Maanamu złotym okresem. Laury Festiwalu Piosenki w Opolu, szczyty list przebojów, zwycięstwa w rankingach popularności magazynu „Non Stop” i setki koncertów. Debiutancki materiał nagrywaliście w gorącym okresie sierpnia 1980 roku.

– Chwile spędzone w studiu nagraniowym Polskiego Radia Lublin były dla nas wielkim wydarzeniem. Muzycznie spełniały się nasze marzenia. Kora powiedziała nawet po nagraniach, że gdyby teraz miała odejść na drugą stronę, to umierałaby szczęśliwa i spełniona. Ale to był także czas historyczny. Szczególnie zapamiętałem dzień 31 sierpnia 1980 roku, kiedy w Gdańsku podpisywano porozumienia sierpniowe.

Pamiętam, jak redaktor Jerzy Janiszewski, legendarna postać polskiego eteru, wbiegał co kilka minut do studia i wykrzykiwał: „Zaraz podpiszą porozumienie, zaraz to się stanie!”. Mija kilka chwil i znowu pojawia się w studiu, mówiąc z ekscytacją: „Już siedzą przy stole! Już podpisują! Wałęsa z wielkim długopisem z fotografią Jana Pawła II!”. Potem wielki szał radości, łzy szczęścia i padanie sobie w ramiona. To był niesamowity czas…

 

Marek Jackowski. Fot. Archiwum rodziny Jackowskich.

– Była wtedy w nas nadzieja i wiara, że będzie inaczej. Ale zaraz potem, niespełna pół roku później, ogłoszono stan wojenny. To wszystko, co działo się po 13 grudnia, zmieniło ludzi i charaktery…

– Tak jak wszyscy Polacy wiedzieliśmy, że żyć trzeba dalej. Robić wszystko, co się da, by nie zwariować, by się nie poddać. Nie zawsze to było bezpieczne. ZOMO królowało na ulicach i tak naprawdę wszystko mogło się zdarzyć. Stan wojenny obfitował w wiele tragicznych zdarzeń, sytuacji potwornych. Dlatego nasza trzecia płyta „Nocny patrol” przesiąknięta jest atmosferą tamtych czasów. Tamtych tragicznych dni…

 

 

– Album nagrywaliście w studiu Teatru STU w Krakowie. Teksty Kory są pełne katastrofizmu, wołania o azyl i przestrzeń bez przemocy. „Krakowski spleen” w moich programach radiowych zapowiadam jako hymn do normalności i chęci zwykłego życia. Przejmujące „Polskie ulice”, „Jestem kobietą”, z zaśpiewem Kory „nie wyobrażam sobie, abyś na wojnę szedł”, i tytułowy, otwierający płytę „Nocny patrol”… Do dziś, gdy słucham tej płyty, mam ciarki na całym ciele. 

– „Nocny patrol” to jest płyta prawdziwa, bo płyta życia. Jest w niej emocja i anturaż tamtych czasów. Ta płyta jest niezwykła, bo czasy były niezwykłe, choć straszne i dziwne. Sami przeżywaliśmy, to co się działo. W nocy baliśmy się wychodzić, bo godzina policyjna, bo patrole ZOMO, bo zatrzymania… A trzeba było normalnie życ i funkcjonować.

Bardzo często zatrzymywali nas pijani zomowcy. Pamiętam taką scenę, jak z czarnego snu. Zostajemy zatrzymani. Z samochodu wytacza sie kompletnie pijany dowódca i wymachuje bronią przed naszymi twarzami. Młodsi rangą musieli go uspokajać, aby nie doszło do jakiegoś tragicznego zdarzenia. Boże, jak wtedy baliśmy się. Pamiętam pytanie jednego z tych młodszych zomowców: „Skąd idziecie we mgle?”. Nie wiem dlaczego, ale zapamiętałem to pytanie na całe życie…

– „Skąd idziecie we mgle?”… W normalnym życiu i sytuacji potraktowałbym to jak okruch poezji.

– We mgle było słychać tylko kroki nocnego patrolu i nasze. Słyszeliśmy, jak zbliżamy się do siebie. Oni słyszeli nasze kroki, my słyszeliśmy ich. Wiedzieliśmy jedno, jeśli zaczniemy uciekać, to oni wszczęliby pościg i użyli broni. O Boże Ty mój (z ciężkim westchnieniem w głosie). Piosenka Kory „Jestem kobietą” związana jest z tamtym wydarzeniem. Potem powstał tekst „Nocny patrol” i we mnie zakiełkowała melodia do instrumentalnego utworu „Zadymione ulice” (późniejszy tytuł „Polskie ulice”, przypomina autor).

– Zawsze nie mogłem się nadziwić, że cenzura przepuściła do tłoczenia płytę, a potem większość tych protest songów gościła na antenach radiowych.

– Wspaniałe jest to, że wielka moc i odwaga cechowała ówczesnych ludzi radia. Pamiętam, jakim przeżyciem było dla mnie, jak usłyszałem w Trójce radiowej „Polskie ulice”. Radiowcy, z krwi i kości, o których myślę, to legendarne postaci: Piotr Kaczkowski, wspominany już Jerzy Janiszewski czy Marek Niedźwiecki. Oni się nie bali i dla wielu dzisiejszych dziennikarzy mogą być wzorem.

 

Marek Jackowski w swoim domu. Fot. B. Jackowska.

 

– Nie zagraliście w Sali Kongresowej z okazji rewolucji i sojuszu ze Związkiem Radzieckim i dostaliście „szlaban” niemal na wszystko. Mimo że nie wolno było grać waszych nagrań, to Marek Niedźwiecki się nie bał i grał je w zestawieniach Listy Przebojów Programu 3. W końcu i tam nie można było grać Maanamu. Ale i na to znalazł się sposób. Gdy padała nazwa Maanam w kolejnym zestawieniu i tytuł piosenki, to odzywały się werble, wstęp do nagrania „To tylko tango”.

– To było niesamowite. W tych charakterystycznych werblach z „Tanga”, w ich złowróżbnym pogłosie w całej Polsce było wiadomo, że coś się dzieje z Maanamem. Zespół jest, ale skazany został na banicję. Rodziły sie pytania: co mogło się stać i dlaczego?  Fani doskonale wiedzieli o tym. Szacunek dla Marka Niedźwieckiego za to co zrobił wtedy.

– „Nocny patrol” to jednak album z gamą światła na końcu tunelu złych czasów i losu.

– Na początku lat 80. Polacy byli przesiąknięci ideą pierwszej, wielkiej „Solidarności”. Była świadomość, że walczy się o wolną Polskę, że wspiera nas papież Jan Paweł II, który w tym czasie pielgrzymował do ojczyzny.

Mój Ty Boże, te miliony ludzi na Błoniach w Krakowie i we wszystkich innych miejscach, gdzie On się pojawiał i zasiewał w nas spokój, niezłomność i wiarę. A dzisiaj czytamy tabloidy, oglądamy gwiazdy we wszystkich możliwych programach i formatach. Ba, wszyscy są gwiazdami, bo nagle okazuje się, że pani, która reklamuje groszek czy marchewkę jest… gwiazdą.

Nagle okazuje się, że w stacjach radiowych nie ma rockowej i ambitnej  muzyki. Na szczęście jest Facebook, gdzie ludzie przekazują sobie piosenki i ważne nagrania. Są polonijne audycje w rozgłośniach zachodnich, które strzegą płomienia żywej i szczerej muzyki. I to cieszy, to jest genialne.

– Wciąż w nas nadzieja, że „jeszcze będzie przepięknie”. Dziękuję za rozmowę.

Tomasz Wybranowski

 

Marek Jackowski – legenda polskiego rocka, jednym z najbardziej charyzmatycznych i intrygujących postaci polskiej muzyki. Muzyk, kompozytor, twórca muzyki filmowej i eksperymentalnej, ale także dziennikarz i tłumacz, filolog angielski, znawca literatury. Od 1965 roku Marek Jackowski wciąż trwa na muzycznym helikonie.

Najpierw, podczas studiów, grał w łódzkiej grupie Impulsy. Potem wyprowadził się do Krakowa, gdzie nawiązał współpracę z Piwnicą pod Baranami. Na cztery lata zagościł w kultowej Anawie, z którą nagrał płyty: Marek Grechuta & Anawa (1970) i Korowód (1971). Później grał z zespołem Osjan (1971-75).

W grudniu 1975 roku w Krakowie wraz z Milo Kurtisem założył zespół Maanam, którego został liderem. Po wielu zmianach personalnych skład tej grupy ustalił się w roku 1979, a zespół udanie zadebiutował jako grupa rockowa. Jackowski stał się głównym kompozytorem materiału płytowego (m.in. albumy „O!”, „Nocny Patrol” czy „Róża”).

Maanam jako pierwsza grupa z Polski zapełniał sale koncertowe w Danii, Holandii, Niemczech i Fracji (pamiętny koncert w Olimpii). Marek Jackowski prowadził również autorski projekt „Złotousty i Anioły”. Nagrał dwa solowe albumy „No1” (1994) i „Fale Dunaju” (1995) oraz jedną składankę z serii Złota Kolekcja Polskiego Radia (2002). Po śmierci ukazała się jego ostatnia płyta, która nie była w pełni gotowa.

Do klasyki polskiej muzyki weszła piosenka w jego wykonaniu (z zespołem Maanam) „Oprócz błękitnego nieba” (1979), którą nagrał później, jako cover, zespół Golden Life.

Odszedł od nas 18 maja 2013 roku…

 

Bernard Margueritte: Jak mógłbym zrozumieć tych ludzi, którzy mają zaszczyt być Polakami, a chcą od Polski się oderwać?

Dzień 65. z 80 / Warszawa / Poranek WNET – W rocznicę porozumień sierpniowych Bernard Margueritte wspomina wydarzenia w Stoczni Gdańskiej, których był świadkiem jako korespondent francuskich mediów.

[related id=36111]Bernard Margueritte – wieloletni korespondent mediów francuskich w Polsce, autor książki pt. „Bliżej Polski. Historia przeżywana dzień po dniu przez świadka wydarzeń” – gościł 31 sierpnia u Antoniego Opalińskiego w Poranku WNET.

Bernard Margueritte był świadkiem, a nawet uczestnikiem wydarzeń z sierpnia 1980 roku w Gdańsku. Między innymi na własne oczy widział przed słynnym budynkiem BHP w stoczni kłótnię między Lechem Wałęsą a Andrzejem Gwiazdą, po tym, jak Lech Wałęsa ogłosił koniec strajku w odpowiedzi na obietnicę władz spełnienia podstawowych materialnych postulatów strajkujących. Decyzja ta została jednak odwołana, co było momentem przełomowym tych wydarzeń i pokazało, że najważniejszym ich bohaterem był – jak twierdzi francusko-polski dziennikarz – Andrzej Gwiazda.

Początkowo młodzi robotnicy walczyli o przywrócenie do pracy Anny Walentynowicz i o podwyżki. Jednak bardzo szybko odeszli od tego i zaczęli – jak to powiedział Bernard Margueritte – marzyć o innej cywilizacji, na kolanach modlili się, mieli naukę Jana Pawła II w sercu, pragnęli cywilizacji, w której wszystko podporządkowane byłoby afirmacji godności ludzkiej. Bernard Margueritte widział wtedy w stoczni nadzieję dla Polski i dla całego świata.

[related id=36253]Swoją książkę Bernard Margueritte dedykuje tym młodym robotnikom, których niezmiernie szanuje i uważa, że nie tylko byli, ale nadal są nadzieją na przyszłość. – Ja twierdzę, że Solidarność nie jest za nami, ale ciągle jest przed nami. Jako przyjaciel Polski tylko mogę się radować, że od roku jest powrót do tych wartości, wartości stoczniowców z 1980 roku, wartości Solidarności.

W Stoczni byli też doradcy Solidarności, wywodzący się z różnych środowisk. Wielu z nich później tworzyło „Gazetę Wyborczą” i formacje liberalne. Czy to się już wtedy zapowiadało, czy wynikało z głębszych korzeni?

– Autentyczna Solidarność była od 16 sierpnia do 23, czyli do momentu przyjazdu tych doradców. Wtedy sprawa zaczęła być upolityczniona, przeintelektualizowana. To byli zacni ludzie, ale oni byli już częścią układu. To już nie był ten wspaniały, pełen ideałów zryw młodych robotników – uważa Bernard Margueritte.

Stan wojenny pamięta bardzo żywo. Sądzi, że wprowadzenie go przez Wojciecha Jaruzelskiego było aktem skierowanym zarówno przeciwko Solidarności, jak i „twardogłowym” w partii. Wąska grupa z Jaruzelskim i Rakowskim na czele obawiała się, że ci „twardogłowi” dojdą do władzy, nastąpi rozlew krwi i interwencja radziecka. Był to bardzo tragiczny moment.

Mimo wszystko była nadzieja, w tym nadzieja w Kościele, że będzie możliwy dialog. – Jeśli przyjąć, że stan wojenny był mniejszym złem, to trzeba też przyjąć, że Okrągły Stół był mniejszym dobrem. To był po prostu układ, układ polityczny, to nie był autentyczny zryw robotników Gdańska i innych miast – stwierdził dziennikarz. Zaznaczył jednak przy tym, że Solidarność została potem zdradzona, a układ Okrągłego Stołu trwa dotąd. Jego wynikiem jest to, co się dzieje w sądownictwie i w największym biznesie, które są w rękach byłych komunistów.

Z tego też wynikają postawy różnych osób, które Bernard Margueritte nazywa partią zagranicy, paktującą z Berlinem czy Brukselą.

– Całe moje życie, 50 lat prawie, jest dążeniem do polskości, szacunkiem dla polskości. Dla mnie nie ma nic lepszego, większego, bardziej godnego niż ideały Sierpnia i to, co Polska pokazała, nauka Jana Pawła II, nauka tych wydarzeń w Gdańsku. Jak więc mógłbym zrozumieć tych ludzi, którzy mają zaszczyt być Polakami, a chcą od Polski się oderwać?

W odróżnieniu od niektórych polskich polityków i intelektualistów, nie lubi mówić za granicą o własnym kraju i jego przywódcach. Jednak podpisuje się pod tym, co powiedziała polska premier, i jako Francuz przeprasza za słowa prezydenta Macrona o Polsce, jak też poprzedniego prezydenta Hollande’a.

Czy jest potencjał do odrodzenia moralnego? Bernard Margueritte pamięta zryw stoczniowców z 1980 roku. Nikt im nie dawał szans, a oni zwyciężyli. Dlatego wierzy, że „entuzjazm ludzki, ideały muszą zatriumfować. Jak długo Polska będzie Polską, jest szansa, że Europa pozostanie Europą”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części szóstej Poranka WNET.

JS