W przestrzeni publicznej utarło się przekonanie, że Lwowa w ogóle nie dotyka trwająca wojna. Nie jest to jednak prawda. Miasto co prawda nie jest atakowane, lecz pochodzi z niego wielu żołnierzy walczących obecnie w Donbasie.
Cała lwowska obrona terytorialna walczy obecnie na wschodzie. Codziennie w mieście chowani są żołnierze polegli na froncie. Tylko się nam wydaje, że nie ma wojny
Mówi deputowany do Rady Najwyższej Mykoła Kniażycki. Parlament ukraiński nie zaprzestał pracy.
Czytaj także:
Przed rosyjską inwazją wybuchł w nim poważny kryzys, związany ze słabnącym poparciem dla partii Wołodymyra Zełenskiego. Teraz wszyscy parlamentarzyści się zjednoczyli. Dotyczy to także części środowisk prorosyjskich. Doszło w nich do podziału.
Część polityków wspierających Putina wyjechało za granicę i raczej już nigdy na Ukrainę nie wróci. Inni z kolei zmienili swoją postawę. Zaczęli mocno wspierać Wołodymyra Zełenskiego.
Zjednoczenie parlamentarzystów w obliczu trwającej wojny jest niezwykle istotne. Tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że Ukraina nie była do niej przygotowana!
Prezydent Zełenski nie wierzył w rosyjską inwazję. Sądził, że z Putinem da się rozmawiać. Z tego powodu Rosjanie mieli od północy otwartą drogę do Kijowa. Gdyby się przygotowano, nie doszłoby do wydarzeń z Buczy i Irpienia.
K.B.