Gadocha i Leon. Ryzykant Kazimierz i Asekurant Nikola… – tekst ks. Adama Zelgi

Wilfredo Leon; fot.: Lega Pallavolo Serie A (CC BY-SA 4.0)

Na igrzyskach w Monachium w 1972 r. Roberta Gadocha zdobył sześć bramek, choć jego wyjazd na olimpiadę nie był pewny. Z podobną sytuacją mamy do czynienia 50 lat później – tym razem w siatkówce.

1. Rok 1972.
W turnieju olimpijskim w Monachium w 1972 r. sześć bramek Roberta Gadochy walnie przyczyniło się do zdobycia złotego medalu przez biało-czerwonych, choć jego wyjazd na igrzyska nie był pewny.
Czytam w internecie wspomnienie: Cudem dostałem się na igrzyska, a po dwu meczach miałem już pięć goli. Przed turniejem zerwałem torebkę stawową. Wszyscy mnie skreślili, ale nie trener Górski, który mimo kontuzji powołał mnie na zgrupowanie i powtarzał, żebym się nie poddawał. Jestem mu bardzo wdzięczny.
W wywiadzie, który miałem zaszczyt przeprowadzić z Gadochą (11.2000 r.) tak o tym opowiadał:
– Czy były jakieś szczególne, przełomowe momenty w Pańskiej karierze?
– Tak. Wiąże się to z nazwiskiem Kazimierza Górskiego. Przed Olimpiadą w 1972 r. odniosłem poważną
kontuzję… Noga na 3 tygodnie trafiła do gipsu, ale ja, na własne ryzyko, już po 3 dniach zdjąłem gips i
rozpocząłem treningi z waterpolistami na basenie Legii. Pływałem po 8 godzin dziennie. Po tygodniu miałem już buty piłkarskie na nogach, ale nie byłem zdolny do gry, do wysiłku. Trener Górski jednak powołał mnie… Darzył mnie zaufaniem, choć niektórzy to negowali. Nawet śp. Jan Ciszewski krytykował, że bierze kontuzjowanego zawodnika… Pan Kazimierz odpowiadał, że „woli Roberta, nawet jeśli nie zagra on w pierwszych meczach, bo potem sam wygra następne”. Te słowa były dla mnie prawdziwym dopingiem. Zrobiłem wszystko, żeby wystąpić w pierwszym meczu…
– I zdobył pan w nim dwa gole…
– Tak. A w następnym trzy.
– Ludzie futbolu, których nosi pan w sercu to Kazimierz Górski i…
– I na tym bym poprzestał. Potem to była walka. Gentlemańska, ale walka. Nie było przejawów, że tak się
wyrażę, uczucia, że ktoś pomoże… Wychodząc na murawę, zdawałem sobie sprawę, że to, co wypracuję będzie moje. Nigdy nie liczyłem na kolegę. Że się poświęci, odda swoje… Z Kazimierzem Górskim zżyłem się bardzo. Pomagałem mu jako zawodnik, a potem on odwzajemnił mi się… Szczerze powiem, że inny trener na jego miejscu wtedy by mnie nie powołał. I nie otworzył tej pięknej kariery.
2. Rok 2022.
Analogiczna sytuacja wydarzyła się 50 lat później, choć dotyczy innej dziedziny sportu – męskiej siatkówki. Reprezentacja Polski przygotowuje się w Spale do zbliżających się Mistrzostw Świata (sierpień – wrzesień 2022), na których będzie bronić dwa razy z rzędu (2014, 2018) zdobytego tytułu. Dołączył do niej Wilfredo Leon, wracający do sił po kontuzji, licząc na powołanie…
Niestety, trener Grbić zadecydował inaczej, uzasadniając: Jeśli nie trenujesz i nie grasz w siatkówkę przez trzy miesiące, powrót do zespołu, który jest rozpędzony do 100 km/h, jest ekstremalnie trudny. Mógłby zmuszać się do robienia czegoś, co niesie ze sobą ryzyko kontuzji. Szczerze żałuję, że nie może być w składzie. Ostatecznie nie chciałem podejmować absolutnie żadnego ryzyka, które mogłoby się skończyć jego urazem…
Szkoleniowiec zauważył jednak pragnienie zawodnika, jego emocjonalny związek z nową Ojczyzną,
wyprzedzenie planów rehabilitacji. Dodał nadto, że kiedy (Leon) pojawia się na boisku, wszyscy oczekują, że zaserwuje piłkę z prędkością 120 km/h. I gdyby spudłował, wszyscy byliby rozczarowani…
Ot, taka siatkarska dyplomacja – w której okazuje się, trener, wybitny profesjonalista co do siatkówki, tu
błyskiem nie błyska… Ot, nie chciał zaryzykować, jak jego wybitny poprzednik przed 50 laty… Wolał, w tym wypadku, pozostać na asekuracyjnych pozycjach. Według mnie, szkoda. Jestem pewien, że Leon odwdzięczyłby się równie genialnie, jak Gadocha – Górskiemu…
I, być może, mielibyśmy najlepszego przyjmującego świata, nie tylko ze względu na profesjonalizm, ale także na motywację wdzięczności…
Tym bardziej, że najlepszy siatkarz świata w reprezentacji jeszcze niczego nie osiągnął.
Podobnie jak Robert Lewandowski w piłce nożnej…
Ks. Adam Zelga

Zobacz także:

Czesław Lang: do uprawiania kolarstwa potrzeba odrobinę ułańskiej fantazji

Rozpędzeni jak tornado! Wisła Płock bezlitośnie nokautuje kolejnych rywali – czy może powalczyć o puchary?

Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Wisła Płock pokonała Miedź Legnica 4:1. Jest to czwarte z rzędu zwycięstwo drużyny Pavola Staňo. Zespół z Mazowsza po 4 kolejkach Ekstraklasy pozostaje jedynym niepokonanym zespołem.

Chyba nie było eksperta, który przed startem sezonu widziałby Wisłę Płock na fotelu lidera. Oczywiście dopiero 4 spotkania za nami, więc nie ma sensu chłodzenie szampanów. Nie zmienia to jednak faktu, że płocczanie mogą być bardzo zadowoleni z postawy swojego zespołu. Każde z dotychczasowych zwycięstw zostało osiągnięte w imponującym stylu.

W 4 meczach Wisła zdobyła 14 goli, co daje niebywałą wręcz średnią: 3.5 gola na mecz. Sama straciła zaledwie 2 bramki. 

Trudno powiedzieć, czy jest to tylko chwilowa zwyżka formy, czy długotrwały trend. Z pewnością pozytywnie na jakość gry drużyny Pavola Staňo wpłynęły letnie transfery. Hiszpan Davo sieje spustoszenie w obronie przeciwnika – strzelił już 4 gole, dokładając do tego 2 asysty.

W niewiarygodnej formie jest nominalny obrońca Kristian Vallo. Poprzedni sezon może zaliczyć do udanych, ale jego obecnych osiągnięć nikt się nie spodziewał. Decyzja o przesunięciu go bliżej bramki rywali okazała się strzałem w dziesiątkę – strzela gole i obsługuje podaniami kolegów. Jego braki w defensywie są mniej widoczne, za to Słowak prezentuje ciekawy wachlarz zagrań z przodu.

„Myślę, że szanse na występ Wilfredo Leona na MŚ są coraz większe” – mówi Sara Kalisz, dziennikarka TVP Sport

Istotnym elementem ofensywy Wisły jest także wieloletni ligowiec Rafał Wolski. Po nieudanej przygodzie za granicą udowadnia, że dalej jest wyróżniającym się na tle Ekstraklasy zawodnikiem. Wolski dobrze uzupełnia się z innym byłym piłkarzem Legii Warszawa – Dominikiem Furmanem. Być może teraz będą święcić triumfy w innym klubie z Mazowsza.

Gra płockiego zespołu jest atrakcyjna dla oka. Dlatego niezależnie od tego czy uda im się utrzymać formę czy nie, warto włączyć czasem mecz Wisły Płock. Jest niewiele rzeczy, które bardziej relaksują niż mecz Ekstraklasy w ciepłe, sierpniowe popołudnie.

Co więcej za rozwojem sportowym klubu wreszcie zaczyna nadążać infrastruktura. Stary stadion w Płocku był już mocno wysłużony i nie przystawał do ekstraklasowej rzeczywistości. Nowy obiekt jest już w zaawansowanym stadium budowy i ma być oddany do użytku w tym sezonie. Pomieści on 15 tysięcy kibiców. Otwarcie będzie dużym wydarzeniem dla całego Płocka. Władze klubu podkreślają, że jest to zdecydowany krok na drodze rozwoju klubu.

S.O.

„Myślę, że szanse na występ Wilfredo Leona na MŚ są coraz większe” – mówi Sara Kalisz, dziennikarka TVP Sport

siatkówka; Obraz Tania Van den Berghen z Pixabay

siatkówka; Obraz Tania Van den Berghen z Pixabay

Rehabilitacja siatkarza reprezentacji Polski przebiega bardzo sprawnie. Leon pojawił się na zgrupowaniu kadry. Tę sprawę na antenie Radia Wnet skomentowała Sara Kalisz.

W czerwcu Wilfredo Leon przeszedł operację, za sprawą której jego występ na mundialu stanął pod znakiem zapytania. Przyjmujący pojawił się w piątek na zgrupowaniu polskiej reprezentacji siatkarskiej. Jednak nie oznacza to jeszcze, że zagra on na mistrzostwach świata.

Sprawę powrotu do kadry Wilfredo Leona skomentowała dziennikarka TVP Sport specjalizująca się w tematach siatkarskich – Sara Kalisz.

Początkowo mogło się wydawać, że to jest tylko po to, żeby on się znów wczuł w rytm drużyny, by nie miał rocznej przerwy od bycia z reprezentacją Polski.

Jednak w kolejnych dniach ukazywały się coraz bardziej optymistyczne informacje. Jedną z nich była ta, że Wilfredo zaczął skakać, co potwierdził w rozmowie ze mną trener Nikola Grbić.

Czytaj także:

Wilfredo Leon dołączył do kadry Grbicza. „Trener widział, w jakiej kondycji jestem. Mam wrażenie, że był zdziwiony”

Sara Kalisz mówiła o zaskoczeniu, jakie wśród swoich reprezentacyjnych kolegów wywołał siatkarz pochodzący z Kuby.

Leon mówił, że jego rehabilitacja przebiega szybciej, że w Spale wszyscy są wręcz zdziwieni tym, na jak dobrym poziomie już jest. Mówił, że zrobi wszystko, żeby być na mistrzostwach świata.

Mistrzostwa świata w siatkówce ruszają 26 sierpnia. Reprezentacja Polski w fazie grupowej swoje mecze rozegra w katowickim Spodku. Jej rywalami będą Bułgarzy (26 sierpnia), Meksykanie (28.08) i Amerykanie (30.08).

Wydaje mi się, że jest szansa na to, żeby zdążył. Myślę, że te szanse są coraz większe.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Porozmawiajmy o sporcie – 07.08.2022 r. – Tour de Pologne, Robert Lewandowski w Barcelonie, Formuła 1 i siatkówka

Kolarze podczas Tour de Pologne / Silar, Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)

Gośćmi: Grzegorz Milko – redakcja Radia Wnet; Kazimierz Romaniec – historyk piłki nożnej; Paweł Surynowicz – redaktor naczelny miesięcznika „Polski Karting” – oraz Sara Kalisz, dziennikarka TVP Sport.

Audycję prowadzi Kamil Kowalik.

 

Wilfredo Leon dołączył do kadry Grbicza. „Trener widział, w jakiej kondycji jestem. Mam wrażenie, że był zdziwiony”

Wilfredo Leon; fot.: Lega Pallavolo Serie A (CC BY-SA 4.0)

Na początku czerwca przyjmujący siatkarskiej reprezentacji Polski przeszedł operację, która uniemożliwiała mu grę w kadrze. Trzy tygodnie przed mundialem Leon pojawił się na zgrupowaniu drużyny Gbcza.

Pochodzący z Kuby reprezentant Polski jest przez niektórych obserwatorów uważany za najlepszego przyjmującego na świecie. Końcówka minionego sezonu ligowego była dla Wilfredo Leona trudnym czasem zmagania się z kontuzją kolana. Mimo problemów zdrowotnych, Leon do ostatniego meczu grał na włoskich parkietach, walcząc o mistrzostwo Włoch ze swoją drużyną Sir Safety Perugia. Na początku czerwca przeszedł operację ścięgna rzepki.

Oznaczało to wyeliminowanie Leona z reprezentacyjnych rozgrywek Ligi Narodów. Przyjmujący cały czas przechodzi rehabilitację, jednak od początku było wiadomo, że Leon wciąż ma szansę na występ w mistrzostwach świata, które rozpoczną się 26 sierpnia. W piątek Wilfredo pojawił się w Spale, gdzie kadra Nikoli Grbicza przygotowuje się do najważniejszej imprezy tego roku.

W wywiadzie udzielonym stacji Polsat Sport siatkarz wyraził pewien optymizm co do swojej aktualnej formy.

Ze swojej strony zrobiłem wszystko, co mogłem. Teraz decyzja będzie należała do trenera, który miał okazję oglądać mnie w ostatnich dniach. Mam wrażenie, że był zdziwiony, w jak dobrej kondycji już się znajduję. Plan rehabilitacji był rozpisany na trzy miesiące, a ja zrealizowałem go w dwa.

Zobacz także:

Porozmawiajmy o sporcie – 31.07.2022 r.

Z kolei trener Nikola Grabić powrót Wilfredo Leona w rozmowie z TVP Sport skomentował w następujący sposób:

Realizuje swój program dochodzenia do zdrowia. Jest częścią tego zespołu, a jego obecność tutaj ma pomóc mu jak najszybciej wrócić do gry.

Nie wystarczy zacząć skakać, aby wrócić do pełnego treningu sześć na sześć. Będziemy mieli cały następny tydzień, żeby zobaczyć, jak mu idzie.

Zawodnik, który reprezentuje Polskę od 2019 roku, nie chce dostać się do składu na mistrzostwa świata tylko za sprawą swojego statusu uznanego siatkarza. Wie, że na ten turniej musi być w pełni przygotowany.

Ja zawsze jestem gotowy na rywalizację o miejsce w składzie. Nie chcę, żeby mówiło się, że zostało mi ono dane za darmo. Czekam na to, co będzie chciał zrobić trener i co powiedzą lekarze. Głowę będę miał gotową. Muszę być gotowy do gry na 100 proc.

Naszą reprezentację przed siatkarskim mundialem rozgrywanym w Polsce i Słowenii czeka jeszcze Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. W Krakowie, w dniach 18-20 sierpnia zagramy z Argentyną, Serbią i Iranem. Ponadto nasi siatkarze 13 sierpnia rozegrają mecz towarzyski z Ukrainą, a wstępnie na 23 sierpnia zaplanowano ostatnie starcie przed mundialem – możliwym rywalem jest Argentyna.

Kamil Kowalik

Źródła: Polsat Sport, TVP Sport, Wirtualna Polska, Wprost

Sebastian Vettel kończy karierę! Chce poświęcić więcej czasu rodzinie

Sebastian Vettel/ Źródło: diggita.com

Czterokrotny mistrz świata Formuły 1 podjął decyzję, że wraz z końcem sezonu 2022 rezygnuje z wyścigów i przechodzi na sportową emeryturę.

Niemiecki kierowca starty w wyścigach w F1 rozpoczął w 2006 roku. W kolejnym roku regularnie startował już w Mistrzostwach Świata. Swój pierwszy wyścig wygrał w 2008 roku. Okazał się bezkonkurencyjny w czasie rozgrywanego Grand Prix Włoch. Zwyciężając na torze w Monzie ustanowił też nowy rekord. Został najmłodszym w historii zwycięzcą wyścigu.

W swojej karierze Vettel wygrał łącznie 53 razu w zawodach z serii Gran Prix. Zdobył 4 tytuły mistrza świata. Trzykrotnie był również wicemistrzem. Teraz, wieku 35 lat, postanowił zakończyć karierę.

 

 

Lech Piasecki: Tour de Pologne jest wielkim świętem sportu, wielkim świętem kolarstwa

zdjęcie z Facebooka Lecha Piaseckiego

Zwycięzca Wyścigu Pokoju z 1985 roku mówi m.in. o rozpoczynającym się 30 lipca Tour de Pologne, podczas którego kolarzom towarzyszyć będzie Radio Wnet.

Legenda polskiego kolarstwa, pierwszy na mecie etapów Giro d’Itlaia i lider Tour de France – Lech Piasecki – zapowiada 79. edycję największego w Polsce wyścigu kolarskiego.

W 1985 roku Piasecki sięgnął po tryumf w Wyścigu Pokoju, który to w czasach PRL-u cieszył się większym prestiżem niż Tour de Pologne. Wraz z końcem żelaznej kurtyny, polski wyścig nabrał zdecydowanie większego znaczenia.

Kiedy w krajach byłego bloku sowieckiego wszystko się pozmieniało, takie wyścigi jak Tour de Pologne wstąpiły na piedestał.

Cieszę się, że Tour de Pologne, pod wodząc Czesława Langa, przetrwało próbę czasu i wciąż jest wyścigiem bardzo ważnym – jednym z wyścigów World Tour. 

Czytaj także:

79. Tour de Pologne: Światowe kolarstwo wraca na polskie drogi

Marek Piasecki mówi o atmosferze towarzyszącej zmaganiom kolarzy nad Wisłą.

To jest wielkie święto sportu, wielkie święto kolarstwo.

Gość Radia Wnet podkreśla to, jak łatwo każdy kibic może przyłączyć się do tego świętowania.

Ten wyścig jedzie do ludzi, także nie trzeba iść na stadion, nie trzeba kupować biletów. Wystarczy, w miejscach, przez które wyścig przejeżdża, wyjść na ulicę, wystarczy wyjrzeć przez okno, by zobaczyć peleton tych samych kolarzy, którzy jeżdżą w Tour de France i w innych wielkich tourach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Z Lechem Piasecki rozmawiają Grzegorz Milko i Kamil Kowalik.

K.K.

Zobacz także:

Porozmawiajmy o sporcie – 24.07.2022 r. – Leszek Orłowski, Lech Piasecki i Alicja Tchórz

Artur Boruc zakończył karierę. W jego pożegnalnym meczu Legia zremisowała z Celtikiem 2:2

Artur Boruc, fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Polski bramkarz w czwartek zagrał swój ostatni mecz w karierze, W specjalnym spotkaniu o nazwie King’s Party Legia Warszawa zremisiowała z Celtikiem F.C. 2:2.

Legia to najważniejszy klub w dwudziestosześcioletniej karierze seniorskiej byłego reprezentanta Polski. Bramkarz był niezwykle mocno związany emocjonalnie ze stołecznym klubem, stąd też kibice Legii bardzo go cenią.

Boruc doskonale bawił się z publicznością zgromadzoną na meczu z Celtikiem. Po ostatnim gwizdku przemówił do kibiców, lecz ze wzruszenia załamał się mu głos. W innym momencie zaczął śpiewać jedną z piosenek Legii, a gdy przerwał śpiewanie kontynuowali jego fani.

Bramkarz, który grał na mundialu w Niemczech oraz na Euro 2008 i Euro 2016, pożegnał się z Łazienkowską, robiąc rundę dookoła murawy, podczas której przybijał piątki z kibicami.

Celtic to druga jego ważna drużyna. W Glasgow zdobył trzy tytuły mistrza Szkocji.

Czytaj także:

Artur Partyka: serce zabiło mi mocniej, kiedy się potwierdziło, że Robert będzie grał w Barcelonie

Do przerwy między słupkami po stronie Legii stał właśnie Artur Boruc. W tym czasie Legia straciła dwie bramki. Boruca pokonali Reo Hatate i Daizena Maedy.

Bohater tego meczu nie wyszedł już na drugą połowę. Zastąpił go Kacper Tobiasz. Legia bardzo szybko zabrała się za nadrabianie strat – kontaktową bramkę w 46. minucie zdobył Maciej Rosołek. W 66. minucie do remisu doprowadził Josué Pesqueira.

Mecz zakończył się rezultatem 2:2, jednak nim wybrzmiał ostatni gwizdek, na murawę powrócił on – król Artur. Wówczas obie drużyny utworzyły dla niego szpaler.

K.K.

Galeria:

Artur Boruc, fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
Artur Boruc, fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Przeczytaj więcej o karierze Artura Boruca:

 

Czas pożegnać króla, czyli słów kilka o karierze Artura Boruca

 

Artur Partyka: serce zabiło mi mocniej, kiedy się potwierdziło, że Robert będzie grał w Barcelonie

Stadion Camp Nou w Barcelonie / Fot.JaflaumS05, Wikimedia Commons

Artur Partyka, medalista olimpijski, na antenie Radia Wnet skomentował pierwsze sukcesy polskich lekkoatletów w Eugene. Mówił także o swej miłości do FC Barcelony.

Artur Partyka, dwukrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż, komentuje pierwsze sukcesy polskich lekkoatletów na mistrzostwach świata w Eugene.

W sobotę srebro w chodzie na 20 kilometrów zdobyła Katarzyna Zdziebło. Z kolei w rzucie młotem drugi był Wojciech Nowicki, który przegrał jedynie z Pawłem Fajdkiem. Fajdek wywalczył piąte złoto mistrzostw globu z rzędu. Artur Partyka mówił o roli jego trenera – Szymona Ziółkowskiego.

Któż inny, jak nie Szymon Ziółkowski, może lepiej wiedzieć, jak zdobywa się te najcenniejsze kruszce.

Proszę mi wierzyć, że ta wiedza, która dotyczy zdobywania najcenniejszych tytułów jest unikalna. To są te godziny, te kilka godzin bezcennego doświadczenia, które zdobywa się dzięki swoim występom na tak wysokim poziomie. To jest doświadczenie, którego praktycznie nigdzie indziej nie jesteśmy w stanie zdobyć.

Czytaj także:

MŚ 2022 – złoto Pawła Fajdka, Wojciech Nowicki ze srebrem! Polski młot króluje w Eugene

Artur Partyka swój pierwszy medal olimpijski zdobył na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku. Nie ukrywa swej sympatii do tamtejszego klubu piłkarskiego, w którym to zagra Robert Lewandowski.

Barcelona była przez blisko dekadę takim moim trzecim domem, bo tam, nieopodal, jest ośrodek w Sant Cugat. W latach 90. było to jedno z najlepszych centrów treningowych na świecie.

Camp Nou to rzecz oczywista, jako kibicowi Barçy, serce zabiło mi mocniej, kiedy się potwierdziło, że Robert będzie grał w Barcelonie. To znaczy, że pewnie jeszcze raz wyląduję na Camp Nou – specjalnie dla momentu, w którym będę mógł zobaczyć Roberta w barwach Blaugrany.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Porozmawiajmy o sporcie – Medale w Eugene, Lewnandowski w Barcelonie i brąz polskich siatkarzy U22 – 17.07.2022 r.

 

Porozmawiajmy o sporcie – Medale w Eugene, Lewnandowski w Barcelonie i brąz polskich siatkarzy U22 – 17.07.2022 r.

Od lewej: Maciej Dobek, Kamil Kowalik i Andrzej Karaś; autor: Michał Tęsny

Artur Partyka, Maciej Dobek i Janusz Uznański

W sportowej audycji Radia Wnet dwukrotny medalista olimpijski Artur Partyka skomentował sukcesy polskich lekkoatletów – Katarzyny Zdziebło, Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego. Artur Pratyka mówił także o swojej miłości do FC Barcelony.

Transfer Roberta Lewandowskiego i pierwszą kolejkę polskiej ekstraklasy skomentował Maciej Dobek, prowadzący stronę facebookową „Miasto moje, a w nim”.

Z kolei Janusz Uznański, dyrektor operacyjny PZPS, mówił o sukcesie polskich siatkarzy na Mistrzostwach Europy U22. Polacy zdobyli brązowy medal.

Audycję prowadzili Kamil Kowalik i Andrzej Karaś.