Był jednym z największych artystów muzycznych w historii. Był czarodziejem nastrojów i muzyki a każda jego kreacja sceniczno – muzyczna była mistrzowska.
Nieważne czy wcielał się w rolę rock’n’rollowego wykonawcy, glam rockowego Ziggy’ego Stardusta (pamiętny album z roku 1972 „The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars”), czy tkliwego trubadura – katastrofistę (trylogia berlińska z „Low” i „Heroes”). Zawsze był wielki, twórczy i inspirujący.
Tomasz Wybranowski
Utkwiła mi w głowie szczególnie jedna z Jego myśli, która zwłaszcza dzisiaj, gdy wokół nas i świat w czasach zarazy i niepokoje na kontynencie i w Ameryce, jest bardziej niż aktualna:
Poganin to najlepsze określenie dla kogoś o nieoświeconym umyśle. Uważam, że współczesny człowiek staje się niestety właśnie kimś takim… Jeżeli już się nim nie stał, stosując się tylko do najprymitywniejszych standardów moralnych, duchowych czy intelektualnych, nawet nie kłopocząc się czymś takim, jak rozwój własnego wnętrza. Taki człowiek bazuje tylko na tym co materialne i doczesne. – David Bowie.
Tutaj do wysłuchania program „Cienie w Jaskini” ze wspomnieniem o Davidzie Bowie i znakomitym koncercie z Dublina:
David Bowie był artystą ze wszech miar nadzwyczajną i nietuzinkową. Często zastanawiam się, czy nie twierdzić stanowczo, że David Bowie był
Głównym bohaterem i wiodącym twórcą muzyki popularnej ostatnich czterech i pół dekady.
Mogę rozpisywać się o Davidzie Bowie, jako innowatorze i prekursorze muzycznym, ale o dwóch rzeczach trzeba pamiętać po kres czasu. Dysponował imponującym głosem! Ten niespotykany baryton, którym mógł opowiedzieć każdą historię i oddać pełną gamę emocji.
Nie wolno zapominać, że był prawdziwym multiinstrumentalistą. Grał na ponad dwudziestu instrumentach! I jeszcze ten wielki talent literacki. Jego teksty miały w sobie coś z natchnienia „Poetów Jezior”, gdzie głęboki intelektualizm (oparty na wiedzy i znajomości literatury i ludzkiej psychologii) spotkał się z empatią i refleksją egzystencjalną. Oto przykład:
Nigdy nie zrobiłem nic dobrego
Nigdy nie zrobiłem nic złego
Nigdy nie zrobiłem niczego niespodziewanie
Pragnę topora, aby pokonać lód
Chcę już zejść, w tej chwili
Z popiołów w popioły,
Od strachu ku zastraszeniu
Wiemy, że major Tom jest ćpunem
Zawieszony wysoko w niebie dosięga dna /…/
David Bowie, „Ashes to Ashes”, album „Scary Monsters (and Super Creeps)”
Wspomnę, że piosenka „Ashes to Ashes” to ciąg dalszy opowieści o majorze Tomie, którego poznaliśmy na innym albumie Davida Bowie „Space Oddity”.
Tworzę sztukę, a potem ją sprzedaję, kiedy ą tworzę jestem stuprocentowym artystą, a kiedy sprzedaję – stuprocentowym biznesmenem. – David Bowie.
Zawsze był sobą i niczego nie robił pod publiczkę, aby schlebiać gustom. Wręcz przeciwnie! To fani i słuchacze musieli doskonalić się, aby rozumieć swojego idola.
David Bowie to także jeden z niewielu wykonawców, który sprzedawał największe ilości albumów. Jemu współcześni muzycy, poza kilkoma wyjątkami, mogli tylko o tym pomarzyć:
Na koniec roku 2020 bilans ten oszacowano na 150 milionów egzemplarzy na całym świecie.
O Davidzie Bowie celnie napisał jego najważniejszy biograf David Buckley:
Zmienił życie większej liczbie ludzi niż jakakolwiek postać publiczna.
Wymyślając i kreując swoje niepokojące czasem zatrważające i fatalistyczne alter ego Ziggy’ego Stardusta, jako autor takich songów jak „Starman” czy „Space Oddity”, David Bowie rzucił wyzwanie stylowościom i zastanym prawidłom muzyki.
To sprawiło, że stał się nie tylko ikoną swojego pokolenia, ale także (a może przede wszystkim) punktem odniesienia i kulturową rozbiegówką dla pokoleń nam współczesnych i przyszłych.
David Bowie fascynuje dziś bardziej niż kiedykolwiek i choć na zawsze pozostanie dla nas nieodgadnioną zagadką.