Prof. Dudek: Sytuacja wybitnie nie sprzyja przeprowadzeniu wyborów w maju. Ludzie w Polsce są w społecznym szoku

– To co na nas spadło, powoduje że dużo mniej myślimy o polityce. Nie sądzę, żeby sytuacja zmieniła się w ciągu 2 miesięcy – mówi politolog z UKSW, prof. Antoni Dudek.

 

Profesor Antoni Dudek analizuje wpływ epidemii koronawirusa na polską politykę. Ocenia, że w obliczu nadzwyczajnej sytuacji  niemal całkowicie zamrożono spór polityczny w naszym kraju.  Funkcjonują jedynie dwa tematy: analiza poczynań rządu w związku z trudną sytuacją epidemiologiczną kraju oraz kwestia terminu wyborów prezydenckich.

Nie potrafię wskazać jakiegoś innego tematu, który byłby teraz równie istotny. Przez dłuższy czas się to nie zmieni.

Jak twierdzi gość „Popołudnia WNET”, epidemia zmniejszyła niemal do zera szansę mniej popularnych kandydatów na zebranie wymaganej ilości podpisów. Zdaniem prof. Dudka możliwy jest scenariusz, w którym z wyborów wycofają się wszyscy kontrkandydaci obecnego prezydenta.

Gdyby wybory odbyły się 10 maja, to Andrzej Duda wygrałby je prawdopodobnie w pierwszej turze. Pozostali kandydaci nie mają praktycznie żadnej możliwości prowadzenia kampanii. Kryzys sprzyja prezydentowi. Kandydaci drugoligowi nie mają już żadnych szans na zebranie podpisów.

Politolog obawia się sytuacji, w której jedynym kontrkandydatem Andrzeja Dudy zostałby związany z Radiem Maryja prof. Mirosław Piotrowski. Doprowadziłoby to do radykalnego spadku frekwencji wyborczej. Jak mówi prof. Dudek, prezydent Duda powinien ograniczyć podróże po kraju. Zwraca uwagę, że całkowita z nich rezygnacja nie jest możliwa.

Chciałbym, żeby główni kandydaci na prezydenta skomunikowali się ze sobą i podjęli decyzję o nowej dacie wyborów i prawnym rozwiązaniu tego problemu.

Prof. Dudek mówi również o tym, że w obliczu epidemii całkowicie załamał się plan kampanijny Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Stwierdza, że społeczeństwo polskie w trudnej sytuacji , jaka nastała, dużo mniej koncentruje się na polityce. Jak dodaje, nie należy przykładać większej wagi do publikowanych w ostatnim czasie sondaży.

Sytuacja wybitnie nie sprzyja przeprowadzeniu wyborów w maju, chociaż technicznie jest to możliwe. […] Badanie preferencji politycznych teraz, kiedy społeczeństwo jest w stanie szoku, nie ma żadnego sensu.

Jak dodaje politolog:

Kontrkandydaci Andrzeja Dudy się zagubili. Ich plany polegały na spotkaniach z wyborcami. Teraz wszystko wzięło w łeb.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego ubolewa nad nieprzygotowaniem państwa na wariant przeprowadzenia wyborów drogą internetową. Wytyka Małgorzacie Kidawie-Błońskiej całkowity brak pomysłu na kampanię prezydencką.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Sawicki: W polityce nie ma władzy wiecznej, a PiS intensywnie się zużywa

Marek Sawicki mówi o kandydaturze Janusza Wojciechowskiego na komisarza UE, a także o kampanii wyborczej. „Czas najwyższy, aby rządy przejęła partia, która skończy z konfliktem PO-PiS” – dodaje.

 

 

Kandydatura Janusza Wojciechowskiego jest dobry ruchem i odpowiednią decyzją. Wielokrotnie mówiłem o tym, że Janusz Wojciechowski jako prawnik jest kompetentny, ale również zna sprawy rolne, gdyż kilka kadencji przebywał w parlamencie w komisji rolnictwa. Spodziewam się po nim rzetelnej i solidnej pracy – mówi gość ” Popołudnia WNET”.

„Wszyscy europosłowie PSL-u zagłosują za Wojciechowskim. Wierzę również, że większość polskich posłów powinna oddać swój głos na tego kandydata” – dodaje.

Marek Sawicki twierdzi, że wie czym jest funkcja komisarza ds. rolnictwa, gdyż wiele lat był ministrem rolnictwa. Jak zaznacza: Jestem pewny, że gdy pewne rzeczy ustali się na poziomie minister-komisarz, są one później realizowane.

Od wielu kadencji mówiono, że jeśli chodzi o tekę komisarza ds. rolnictwa to przydzielano ją raczej przedstawicielom państw mniejszych, ponieważ budżet tej komisji jest bardzo duży. Po raz pierwszy od rak wielu lat tak duży kraj, jak Polska może zdobyć tę tekę, dlatego powinniśmy wspierać Janusza Wojciechowskiego – podkreśla Marek Sawicki.

Gość „Popołudnia WNET” mówi również o wyborach twierdząc, że jak wydarzy się jeszcze kilka takich spraw, jak z kamienicą Mariana Banasia to sondaże będą się wyrównywały. Dodaje, że w polityce nie ma władzy wiecznej, a PiS intensywnie się zużywa.

Marek Sawicki podkreśla, że czas najwyższy, aby rządy przejęła partia, która skończy z konfliktem PO-PiS, a zajmie się rozwiązywaniem rzeczywistych problemów. „Jest to kwestia służby zdrowia, przedsiębiorstw, a także energii odnawialnej” – dodaje.

M.N.

Dudek: Wyborcy chwiejni i niezdecydowani w ostanim momencie przyłączają się do partii numer jeden, czyli PiS-u

Prof. Antonii Dudek mówi o kampanii wyborczej, błędach popełnionych przez Platformę Obywatelską oraz o swojej książce pt. „Od Mazowieckiego do Suchockiej”.

 

 

W 2011 roku wcale nie było to oczywiste, że Platforma Obywatelska wygra wybory, zdaje się, że dopiero akcja Donalda Tuska, który wsiadł do słynnego „Tuskobusa”, który zaczął jeździć po kraju, troszkę zmieniła. W sondażach nie było znaczącej różnicy między Prawicą a PO – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Dzisiaj różnica między tymi dwoma partiami jest rzędu kilkunastu, a nawet są sondaże, które wskazują różnicę 20%. Temperatura kampanii jest letnia, gdyż jedna ze stron wydaje się pogodzona z przegraną, choć wydawałoby się, że te wybory, jak twierdziła opozycja antypisowska, będą najważniejsze i decydujące.

Nie widać determinacji ze strony Koalicji Obywatelskiej. Miejsca na podium myślę, że wiemy, jakie będą. Pojawia się tylko pytanie, ile będzie złota w tym medalu, który Pis dostanie, czyli ilu będzie posłów – opowiada rozmówca Łukasza Jankowskiego.

„Uważam, że gdyby rzeczywiście Koalicja Obywatelska szła w sondażach „łeb w łeb” z PiS-em to dołożenie wspólnych kandydatów z lewicy mogłoby przeważyć szalę. Zdziwiłbym się, gdyby PiS wygrał do sejmu, a przegrał do senatu. Sztab Prawa i Sprawiedliwości może obawiać się badań głównych elektoratów partii, w których widnieje stwierdzenie, aby partia ta nie miała całkowitej władzy” – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Jak dodaje rozmówca: Niższa frekwencja gra na rzecz konfederacji i PSL-u z Kukizem, ponieważ im wyborców nie przybywa przy wyższej frekwencji. Wyborcy chwiejni i niezdecydowani idą do urn i w ostatnim momencie przyłączają się do partii numer jeden, czyli do PiS-u, ewentualnie do partii, która jest numerem dwa, czyli w tym wypadku Koalicji Obywatelskiej, reszta ich nie interesuje.

Prof. Antonii Dudek przybliża również proces tworzenia swojej książki „Od Mazowieckiego do Suchockiej”. „Nie jest to książka, która jest wyłącznie krytyką rządu Mazowieckiego, są tam też inne rzeczy, za które jego chwalę. Tak właściwie jest z każdym z tych rządów, gdzie pokazane są jasne i ciemne strony działania tych gabinetów” – podkreśla rozmówca.

Jarosław Kaczyński jest absolutnym unikatem, nie ma drugiego takiego polityka, który odgrywałby tak ogromną rolę. Negocjuje koalicję, która tworzy rząd Mazowieckiego, następnie dzięki niemu powstaje rząd Jana Olszewskiego, czyli dwa z tych czterech rządów są w jakimś sensie dziełem Jarosława Kaczyńskiego – mówi gość „Popołudnia WNET”.

M.N.

Semka: W trwającej kampanii wyborczej to PiS głównie narzuca reguły gry

Mobilizacja wyborców przez PiS, kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na premier Polski i akcja „Nie świruj, idź na wybory”. Piotr Semka i Marcin Palade komentują przebieg kampanii wyborczej.

Piotr Semka mówi o kampanii „Nie świruj, idź na wybory”. Występujący w niej artyści tacy jak Wojciech Pszoniak, czy Olgierd Łukaszewicz nie ukrywają swych niechętnych poglądów na obecną władzę. Jak mówi Semka, na nagraniach promujących akcję aktorzy „na początku robią coś dziwnego, a potem normalnieją i mówią nie świruj, idź na wybory”.

Dla osoby, która przypadkiem trafi na film tej kampanii, jest to niesympatyczne wrażenie […] Oglądając te filmiki, zastanawiałem się, gdzie była osoba, która powie, że jest to kiepskie. To strzelanie sobie w kolano.

Zdaniem dziennikarza dla kogoś, kto ma kontakt z osobą z chorobą psychiczną, kampania to musi być odpychająca.

Marcin Palade ironizuje, mówiąc, że celebryci krytykujący od 3-4 lat PiS muszą być w jakiś sposób gratyfikowani przez Nowogrodzką, gdyż to, co robią to „debilna i wspierająca PiS kampania”. Odnosi się do zapowiadanej przez Gazetę Wyborczą „bomby sondażowej”, która miała być  »game-changerem« trwającej kampanii, a okazała się kapiszonem. Podany przez GW sondaż porównuje do sondaży sprzed wyborów do PE, w których wygrywała opozycji. Tymczasem w wyborach wygrał PiS z przewagą 7 pkt proc. nad KE. W związku z tym uważa, że  „należy je traktować jako robione ku pokrzepieniu serc”.

Palade i Semka komentują również przebieg kampanii wyborczej. Krytykują opozycję za wystawienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kandydatkę na premiera po ewentualnym zwycięstwie Koalicji Obywatelskiej. Żartują z powoływania się opozycji na to, że pradziadkowami Kidawy-Błońskiej byli premierzy II RP: Wojciech Grabski i Stanisław Wojciechowski. Dodają, że na przyzwyczajenie się wyborców do kandydata na premiera potrzeba 3-4 miesięcy, a nie 28 dni. Błędem PO było liczenie na włączenie się w kampanię wyborczą Donalda Tuska.

Ponadto obydwaj są zgodni, że Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory. Palade stwierdza, że nie wiadomo za to, „czy będzie miało większość”.  Podkreślają, że kluczowa dla PiS jest frekwencja wyborcza. Latem sondaże wskazywały, iż frekwencja wyborcza osiągnie około 60 proc. Jednakże obecnie te wyniki się zmniejszają.

Jeśli frekwencja przekroczy 55 proc., to Konfederacja i PSL będą miały problem, aby wejść do parlamentu.

Podkreśla Palade. Nasi goście w „Poranku WNET” przedstawiają także błędy PiS i opozycji na przestrzeni czterech ostatnich lat. Wskazują, jak zniechęcające dla wyborców są przykłady hipokryzji takie jak posła Stanisława Pięty, czy wulgarnego i agresywnego języka, jakiego używali politycy nagrani na taśmach „Sowy i przyjacieli”.

PiS poza nielicznymi wyjątkami narzuca grę w tym meczu.

Semka wskazuje, że PiS w czasie ciagu kampanii realizuje z rozpisany wcześniej kalendarz, podczas gdy opozycja przeszła od rozpadu Koalicji Europejskiej do ponownego sformowania się w trzech blokach. Koalicje te jak podkreśla dziennikarz będą walczyć o wyborców głównie między sobą. Wątpi w to, że PSL-owi uda się przejąć część wyborców głosujących na PiS.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Karnowski: „Trzynasta emerytura” za mało wybrzmiała…

To będzie jeden z najważniejszych bojów trzydziestolecia – mówił o najbliższych wyborach w czwartkowym „Poranku Wnet” red. Jacek Karnowski.


Jedna z  czwartkowych rozmów w „Poranku Wnet” poświęcona była sondażom przedwyborczym. Gościem Antoniego Opalińskiego był red. Jacek Karnowski.

„PiS ma swoje propozycje, z których np. trzynasta emerytura za mało wybrzmiała. Rozszerzenie 500+ także nie zostało opowiedziane ponownie” – stwierdził redaktor.

„To będzie długi bój, jeden z najważniejszych bojów 30 lecia, może nawet najważniejszy. Albo on utrwali pewną korektę systemu, albo wrócimy do tego, co było, tylko że w wydaniu jeszcze gorszym” – podkreślił red. naczelny tygodnika „W Sieci”.

„Obóz prawicy, jeżeli chce wygrać, musi walczyć, musi mieć świeże pomysły, musi dobrze skonstruować sztab, musi dobrze przeprowadzić badania, a także musi mieć dobre pomysły kreatywne. Nikt tego za prawicę nie zrobi”  – podsumował.

 

Nadchodzi totalitaryzm! Sondaże są jego narzędziem. Pora ratować demokrację / Ryszard Okoń, „Kurier WNET” 42/2017

Już w starożytności Platon zaobserwował istotną cechę ochlokracji: opinia mas NIE reprezentuje interesu wspólnoty, więc natrętne odwoływanie się do wyników sondaży może być niezgodne z jej interesem.

Nadchodzi totalitaryzm! Pora ratować demokrację

Część I. Sondaże

Dyskusje o roli IV władzy czy opisy roli mediów mają długą tradycję. Inne (nie mniej ważne) odziaływanie na sferę publiczną w masowym wymiarze nie zajmuje jeszcze należnej uwagi.

Zauważmy, że sondaże to jeden z czynników niestabilności politycznej świata napędzanej postępem teleinformatycznym. Aby uzasadnić konieczność regulacji działań ankieterów, przypomnijmy zapominane cechy masy ludzkiej determinujące wartość poznawczą sondaży.

Wypracowywanie długofalowej zbiorowej refleksji dziś nie ma miejsca, jak to było w czasach mnicha Alkuina (730–804). Opinia sondażowa to inny efekt podobnego procesu społecznego, ale dzisiejsze „Vox populi”, nie jest tym samym „vox dei”. Dawniej proces reakcji zbiorowej budował się w osobistych kontaktach osób, miał wielu moderatorów, pośredników, co skutkowało znacznie wolniejszą, kumulującą się reakcją. Dziś w praktyce utrzymywania relacji przez całą dobę (wszystkich z wszystkimi) opinia mas powstaje niemal natychmiast, wymuszona wykonywanym sondażem.

Już w starożytności Platon zaobserwował istotną cechę ochlokracji: opinia mas NIE reprezentuje interesu wspólnoty, więc natrętne odwoływanie się do wyników sondaży może być niezgodne z jej interesem. Współczesny myśliciel Ortega Gasset rozwinął tę opinię: żądania mas nie odnoszą się do żadnego systemu wartości, a ich roszczenia zawsze są nieograniczone.

Inny kłopot w demokracji wiąże się z „założycielskim mitem” sondażowym, paradoksem niepodważalności wyników badania masowej opinii, gdyż nie ma możliwości podważenia słuszności tego, co w danej chwili „sądzą” masy. Twierdzenie, że opinia mas jest niepodważalna, to tautologia, zdanie zawsze prawdziwe, ponieważ dla oceny wartości opinii wyrażonej przez wynik sondażu nie ma znaczenia, czy i pod jakim względem jest ona zbieżna z obiektywnym obrazem rzeczywistości.

Paradoks niepodważalności wyniku sondażu polega też na tym, że w każdej innej chwili masy mogą wyrazić następną, równoprawną opinię, która… uwaga! będzie kompletnie przeciwstawna tej wyrażonej poprzednio. Dla nobilitacji opinii masowej wystarcza jedynie to, że istnieje. Nie musi posiadać żadnego rozumowego uzasadnienia, co właśnie zauważył Ortega Gasset.

Ta kluczowa właściwość – niepodważalność wyniku sondaży – jest powszechnie ignorowana. Co gorsza, dominuje mylący pogląd, że rzetelny sondaż wiarygodnie określa to, co jest „jedynie słuszne”. Tymczasem doskonałość warsztatowa badania w żadnym stopniu nie przybliża wyniku sondażu do rozumnego, obiektywnego osądu rzeczywistości. Przeciwnie, skutki większego profesjonalizmu sondażowni mogą powiększyć problem. Perfekcyjny i nienadzorowany aparat sondażowy doprowadzi do jeszcze większych szkód z powodu bardziej precyzyjnej oceny skutków manipulowania opinią publiczną z pomocą mediów. Pora więc poważnie potraktować słowa Platona.

Obserwowanie wyników ankiet nieustannie potwierdza wniosek, że o masowej opinii poddanej działaniu mediów najczęściej decydują czynniki antyintelektualne – zachowania atawistyczne, odruchowe, emocjonalne reakcje jednostek, prezentowane jako statystyczna, wypadkowa reakcji tłumu, w której pierwiastek rozumowego postrzegania nie występuje. To właśnie dzięki współczesnym środkom komunikacji elektronicznej zwiększa się ilość generowanych sondaży i rośnie ich obecność w przestrzeni publicznej.

Antyintelektualizm tłumu i nadmiar używania sondaży powoduje kolejny problem: deprecjonowanie, wypieranie z przestrzeni publicznej opinii autorytetu. Powstaje pustka nierealizowanej potrzeby społecznej, więc miejsce osoby rozumnej zajmuje celebryta. Mediom wystarcza popularność przekazu i celebryta ma dla nich jeszcze tę dodatkową „zaletę”, że jest łatwy do wykorzystywania do innych celów.

Z powodu braku pierwiastka intelektualnego w reakcji mas, zamiana autorytetu na niby-autorytet nie zostaje odnotowana publicznie. Także powszechną tabloizację mediów należy zaliczyć do strat w pluralizmie, w bogactwie dyskursu, a więc jej nadmiar traktować jako jeden z objawów rozkładu demokracji.

Uporczywe eliminowanie pierwiastka rozumowego z dyskursu publicznego niesie fatalne skutki, gdyż wtedy identyfikacja przeszkód, neutralizowanie zagrożeń leży poza możliwościami władzy determinowanej wyłącznie możliwościami zbiorowej wyobraźni. Zarządzana tym sposobem wspólnota niczym Titanic roztrzaska się o niezidentyfikowaną przeszkodę lub dotrze donikąd, bo władza ciągle steruje z wiatrem,w mało przewidywalnym kierunku. Dla niej znaczenie ma pozostawanie u steru. Niespełnianie obietnic wyborczych ma podobne źródła, kiedy to powstają możliwości konformistycznego ustawiania polityki pod odpowiedni PR wylansowany w mediach, gdy wynikami sondażowymi legitymizuje się kolejne postępki, byle doczłapać w pobliże urny wyborczej.

W interesie wspólnoty jest, aby jej potrzeby były formułowane i realizowane z wykorzystaniem intelektu, poprzez umiejętność gromadzenia i kojarzenia faktów oraz przy zdolności wyciągania logicznych wniosków. Opinia zbiorowa w żaden sposób nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu. Masy ludzkie samoistnie nie upomną się o jakikolwiek interes wspólnoty ani o pluralizm w przekazach medialnych, bo masy nie odnoszą się ani nie bronią żadnych systemów wartości. Co najwyżej potrafią artykułować żądania „chleba i igrzysk”.

Jakie jeszcze nieoczywiste dla wszystkich właściwości mają sondaże?

Syndrom sondażowej „stop-klatki”, to jest objaw przekłamywania obrazu w relacji rzeczywistego przebiegu zdarzeń. Wyjaśnijmy to przez analogię do relacji z meczu piłki nożnej: czy zdjęcie fotograficzne, czy stop-klatka z filmu, statyczny obraz zawodnika w akcji odwzorowuje przebieg 90-minutowej rywalizacji drużyn na boisku? Podobnie sondaż jako fotografia nastrojów nie odzwierciedla przebiegu rzeczywistych zdarzeń społecznych, politycznych. Oglądanie fotek z meczu to ułomna relacja z jego przebiegu, wie to każdy kibic piłkarski. Czemu ten sam sposób relacjonowania nie irytuje kibiców, komentatorów meczów politycznych?

Jeśli w domenie publicznej istnieje zezwolenie na nadużywanie sondaży do celów politycznych, to nie ma szans na zajmowanie publiczności rzeczywistym przebiegiem czasem – bywa – nudnego „meczu w grze interesów”. Wtedy czas publiczności wykorzystywać można na komentowanie pojedynczych „fotek”. Wtedy też nie będą zauważalne faule oraz naruszanie przepisów określających zasady meczu. Spod kontroli głównego arbitra, suwerena usuwa się rzeczywisty przebieg politycznej rozgrywki, co zakłóca działanie demokracji.

Działalność ankietyzacyjna jak i rozpowszechnianie programów telewizyjnych to działalność biznesowa istniejąca dzięki eksploatacji tych samych zasobów. Podstawowym zasobem produkcyjnym tych aktywności jest audytorium – zbiorowość, wspólnota. Przedsiębiorcy wykonujący tego rodzaju działalność nie są ani wytwórcami, ani właścicielami tego zasobu, który służy im do czerpania partykularnych korzyści.

Broadcast – jako przekaz telewizyjny i broadsource – jako działalność ankietyzacyjna mają zasięg powszechny, tj. są w stanie powodować o podobnej skali, wielkie skutki społeczne, polityczne i gospodarcze. Działania o tak dużym wpływie na społeczeństwo nie mogą zależeć wyłącznie od widzimisię prywatnego przedsiębiorcy. O ile działalność nadawców rozpowszechniających przekazy telewizyjne jakoś jest regulowana i nadzorowana, to wykonywanie ankiet i gromadzenie danych dla formułowania opinii w masowej skali działa nietransparentnie, poza jakiekolwiek publiczną kontrolą. Biznes ankieterski jak najszybciej należy odpowiednio regulować, zanim polityczne działania public relations całkowicie wrosną w instytucje państwa za pomocą pieniędzy publicznych.

Podsumowując: nadmierne odwoływanie się do opinii mas, rzekoma nieomylność ich osądów eliminuje pluralizm, niweluje rolę autorytetów, sprzyja tabloizacji życia publicznego, prowadzi do zniekształcania obrazu procesów politycznych, wpływa źle na kulturę dyskursu, obniża znaczenie intelektu, czyli deprecjonuje sztandarową chlubę homo sapiens.

Tym sposobem awangarda cywilizacyjna jako znak prawdy czasu na sztandarach zamiast cyrkla i węgielnicy – nosi sondaże. Koronnym, pragmatycznym argumentem za regulacją działalności ankieterskiej jest to, że ankietowa pomyłka i manipulacja są to syjamskie siostry ze wspólnym układem pokarmowym. W celu, chirurgicznego rozdzielania tych bliźniąt, czyli zamierzonych zaniechań, przekłamań ankiet od przypadkowych błędów czy niedokładności oraz z powodu ww. szkód w działaniu demokracji, badania opinii powinny być nadzorowane w jawnej procedurze określone przepisami ustawy.

W działaniach sondażowych o znaczeniu politycznym, o wydźwięku społecznym:

•      badania opinii podlegają wcześniejszej rejestracji i notyfikowaniu metody w uprawnionej do tego publicznej instytucji regulacyjno-kontrolnej,
•      kompletne założenia badawcze, warunki, w jakich ma powstawać dana opinia sondażowa, jej cele powinny być publicznie jawne przed wykonaniem takiego badania,
•      wyniki badań, jak i podstawowe interpretacje wyników powinny być zawsze publikowane ze skrótem dokumentacji badania, włącznie z rozliczeniem finansowym,
•      częstość publikowania badań ankietyzacyjnych w celach politycznych powinna zostać ograniczona i powinna być racjonowana zgodnie z ustalonym rocznym kalendarium,
•      odstępstwa od zasad ustawy powinny nakładać sankcje na wytwarzających, jak i publikujących wyniki sondaży o znaczeniu politycznym niezgodnie z przepisami.

Miejmy świadomość, że istnieje antagonistyczna, równoprawna perspektywa widzenia świata, która ma jednak zbyt długo, bo trwający od 1989 roku priorytet. Jest to koncept organizowania wspólnoty w oparciu o nadrzędność interesów indywidualnych, prywatnych. Ten właśnie ideologiczny pomysł zaprowadził nas w zaułek polityki uzasadniającej odstępowanie od funkcji kontrolnych Państwa zapewniających transparentność działań, wydatkowania środków publicznych, podejmowania prób odejścia od publicznego finansowania działalności partii politycznych, do przypadków paraliżu kontroli sądowniczej nad działaniami elit zasiedlających instytucje władzy.

Nadużywanie w przestrzeni publicznej ankiet do celów politycznych, społecznych działa jak katalizator przemian rujnujących system demokracji i zaufanie do niej, o czym przedstawię parę słów więcej, jeśli będzie możliwość, w kolejnym numerze „Kuriera WNET”, tym razem o toksycznej synergii, o efektach współdziałania ludzi mediów, agencji PR i ośrodków badania opinii publicznej.

Opracował Ryszard Okoń

Artykuł Ryszarda Okonia pt. „Nadchodzi totalitaryzm! Pora ratować demokrację” znajduje się na s. 4 i 5 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Okonia pt. „Nadchodzi totalitaryzm! Pora ratować demokrację” na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mamy do czynienia ze stabilizacją notowań PIS na poziomie 44-46% / Marcin Palade w Radiu WNET [VIDEO]

Tradycyjnie PiS przeważa na terenie byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego. Od około pół roku poparcie dla PiS przesuwa się jednak na zachód. Na drugim miejscu umacnia się PO, trwa walka o trzecie.

W Poranku WNET gościł socjolog Marcin Palade, który omówił ostatnie badania opinii publicznej w zakresie preferencji wyborczych Polaków.

Z badań przeprowadzonych na początku grudnia widać, że nastąpiła stabilizacja notowań Prawa i Sprawiedliwości na poziomie 44-46 procent. „Idzie to w kierunku węgierskim” – ocenia Marcin Palade. Fidesz ma bowiem od lata notowania nie niższe niż 44 procent. Na drugim miejscu utrzymuje silną pozycję Platforma Obywatelska z poparciem 20-22 procent. „Potem zaczyna się ścieśniać”. Trwa rywalizacja o trzecie miejsce. Zarówno Nowoczesna jak i Kukiz’15 popierane są przez 9-11 procent Polaków. Blisko progu wyborczego (5 procent) plasują się SLD i PSL, a poniżej od miesięcy pozostają partia Razem i partia Wolność (dawniej KORWIN).

Nie doszło do przebudowy struktury poparcia dla PiS w takich parametrach jak wiek, wykształcenie i płeć. Zmiana nastąpiła natomiast jeśli chodzi o geografię. Poparcie dla partii rządzącej od około pół roku zaczyna się przesuwać w kierunku zachodnim, tam gdzie dotychczas wygrywały ugrupowania lewicowe i liberalne, a w ostatnich latach – PO. Wynika to prawdopodobnie, zdaniem Marcina Palade, z wprowadzenia programu 500 plus. PiS zachowuje przy tym bardzo wysokie poparcie w części wschodniej i południowo-wschodniej, a więc na terenach dawnego zaboru austriackiego i rosyjskiego (z wyłączeniem Warszawy i Łodzi).

Większa jest też zapowiadana badaniami frekwencja. Gdyby wybory odbyły się dziś sięgnęłaby 55-56 procent – a więc o kilka punktów procentowych wyżej niż w ostatnich wyborach do parlamentu. Istotną tendencją przy tym jest to, że większość spośród osób niebiorących udziału w poprzednich wyborach, zapowiada, iż zagłosuje na PiS.

Marin Palade wypowiedział się także na temat stosunków polsko-ukraińskich. Jest bardzo krytyczny wobec panującej w nich asymetrii. Polska od dwudziestu kilku lat realnie wspiera Ukrainę, w zamian otrzymując jedynie puste gesty. W ostatnich miesiącach ze strony ukraińskiej płyną jasne sygnały, że Polska nie jest dlań partnerem i że zbliżenia z Europą poszukuje za pośrednictwem Niemiec, a nie Polski. Stąd gość Poranka uważa, że Polska nie powinna żyrować wszystkiego, co robi Ukraina, w szczególności polityki historycznej, która dla nas jest nie do zaakceptowania. Jako przykład innego rodzaju nielojalności Ukrainy, podał sytuację z 2014 roku, kiedy Polska pożyczyła jej pieniądze na zakup węgla. Ten został nabyty nie z polskich, a z południowoafrykańskich kopalni.

JS

Rozmowa miała miejsce w części piątej Poranka WNET w poniedziałek 18 grudnia 2017 roku.

 

Kantar Public: 38 procent poparcia dla PiS; 16 procent – dla PO; Kukiz’15 – 9 procent; Nowoczesna 8 procent

Gdyby wybory odbyły się we wrześniu, SLD nie przekroczyłoby progu wyborczego z 4 procent poparcia tak jak PSL – 4 procent, Partia Razem – 3 procent i Wolność – 2 procent.

Jak wynika z badania, spośród ogółu osób, które zapowiedziały zamiar głosowania, 16 proc. badanych nie było zdecydowanych, komu przekazaliby swoje poparcie.

Gdyby wybory odbyły się we wrześniu, 26 proc. badanych na pewno wzięłoby w nich udział, a 37 proc. raczej poszłoby do urn. Raczej nie wzięłoby udziału w głosowaniu 15 proc., a 12 proc. – na pewno nie. 10 proc. jeszcze nie wie czy będzie głosować.

W sierpniowym badaniu Kantar Public chęć głosowania na PiS deklarowało 36 proc. badanych; na PO – 18 proc.; Kukiz’15 uzyskał wtedy poparcie 8 proc., podobnie jak Nowoczesna.

Badanie przeprowadzono w dniach 1-6 września na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1018 mieszkańców dorosłych mieszkańców Polski.

PAP/MoRo

Krzysztof Bosak: Zwiększenie się poparcia dla Platformy Obywatelskiej względem Nowoczesnej to powrót do normalności

– Jestem odległy od Platformy Obywatelskiej, ale w porównaniu z Nowoczesną, istnieją na scenie politycznej 15 lat i to zrozumiałe, że ludzie ich popierają – powiedział w Poranku Wnet Krzysztof Bosak.

Podczas porannej audycji Radia Wnet Krzysztof Bosak, wiceprzewodniczący Ruchu Narodowego, skomentował ostatnio opublikowane sondaże poparcia dla partii politycznych, przeprowadzone dla portalu SE.pl oraz NOWA.pl. Według sondażu zmniejsza się przewaga Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską. Na partię rządzącą bowiem, dziś zagłosowałoby 31 proc. Polaków. Z kolei ugrupowanie Grzegorza Schetyny cieszy się 26 proc. poparciem. Na trzeciej pozycji uplasowało się SLD (12 proc.), a na czwartej ex aequo Nowoczesna i Kukiz’15 (11 proc.).

W opinii Krzysztofa Bosaka wzrost poparcia dla Platformy Obywatelskiej z jednoczesnym spadkiem w sondażu Nowoczesnej jest „powrotem do normalności”: – Nowoczesna jako partia powstała z niczego. Nie miała w swoich szeregach żadnego doświadczonego polityka. Wysokie poparcie dla tej partii było czymś zdumiewającym. Jestem odległy od Platformy Obywatelskiej, ale w porównaniu z Nowoczesną, ta formacja istnieje na scenie politycznej 15 lat. Zgromadziła dużą część centrowych i prawicowych polityków i jest zrozumiałe, że ludzie ich popierają. Nowoczesna jest absolutnie produktem medialnym, złożonym z ludzi niedoświadczonych – powiedział.

Wiceprzewodniczący Ruchu Narodowego duże poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości argumentuje słabością partii liberalnych i lewicowych w Polsce. Ich ułomność upatruje w problemie związanym z brakim zaufania wśród opinii publicznej.

W Poranku Wnet Krzysztof Bosak skomentował również zapowiedź zorganizowania przez stowarzyszenie Obywatele RP demonstracji, która ma się odbyć 10 kwietnia na ul. Krakowskie Przedmieścia w Warszawie: – Jeżeli to te same środowiska, które blokują wjazd na Wawel, to ich zachowanie jest wyrazem totalnej bezsilności i frustracji tych ludzi. Nie są w stanie pogodzić się z faktem, że PiS sprawuje rządy. Chcą zaistnieć poprzez dokuczenie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dla mnie jest to poniżej godności cywilizowanego człowieka – podkreślił.

 

 

K.T.