Aleksy Dzikawicki: nie będę osądzać, czy ganić Romana Protasiewicza za to, co powiedział

Wicenaczelny telewizji Biełsat o wystąpieniu białoruskiego opozycjonisty w telewizji państwowej, dysydentach, którzy się nie złamali i o drodze, jaką przeszła Swietłana Cichanouska.

Raman Pratasiewicz w białoruskiej telewizji publicznej skrytykował białoruską opozycję. Aleksy Dzikawicki stwierdza, że występ ten trudno nazwać wywiadem. Sądzi, że z góry było wiadomo, co powie.

Nie wykluczam, że był torturowany, oczywiście szantażowany. Być może był pod wpływem jakichś środków chemicznych.

Zauważa, że są na Białorusi więźniowie polityczni jak socjaldemokrata Mikałaj Statkiewicz, czy chadek Pawieł Siewiaryniec, którzy nie złamali się w więzieniu. Nie wszyscy jednak są tak silni.

Nie będę osądzać, czy tam ganić Romana Protasiewicza za to, co powiedział. Nie wiemy, jak byśmy się zachowali w sytuacji, kiedy siedzimy w więzieniu KGB, a obok jeszcze siedzi jego dziewczyna.

Wicenaczelny telewizji Biełsat przypomina, że nasz kraj od początku jest rzecznikiem demokratycznej Białorusi w Unii Europejskiej. Podkreśla, że zaproszenia ze strony przywódców obcych państw dla Swietłany Cichanouskiej są ważne dla Białorusinów.

To była prosta kobieta […] gospodyni domowa to kobieta, która po prostu nie miała nic wspólnego z żadną polityką.

[related id=146515 side=right] Była kandydatka na białoruską głowę państwa przeszła długą drogę. Żona Siarhieja Cichanouskiego weszła w rolę swojego męża, któremu nie pozwolono na start. Jak mówi Dzikawicki, uważa się, że Cichanouska zdobyła 60-70 proc. głosów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dzikawicki: Aparat represji nie wytrzyma tego całego absurdu. Łukaszenka odwleka realizację planu zmiany konstytucji

Alex Dzikawicki o kruszeniu się aparatu bezpieczeństwa na Białorusi, planie reformy konstytucyjnej i Swiatłanie Cichanouskiej.

Rozkręcają się represje.

Alex Dzikawicki twierdzi, że aparat represji się kruszy. Kolejni funkcjonariusze występują bowiem ze służby.

Aparat represji nie wytrzyma tego całego absurdu, jaki teraz się dzieje.

Zastępca redaktora naczelnego telewizji Biełsat odnosi się do deklaracji Alaksandra Łukaszenki, że nie będzie prezydentem po przyjęciu nowej konstytucji. Ocenia, że jest to mydlenie oczu.

Chodzi o zmienienie konstytucji tak, by prezydent nie miał takiej wszechwładzy jak teraz.

Główną rolę po reformie odgrywałby parlament. W takim systemie Kreml mógłby rządzić Białorusią przez kilka sprzyjających mu frakcji, nie musząc znosić dłużej Łukaszenki.

Łukaszenka realizację tego planu cały czas przeciąga.

Dziennikarz mówi także o kontrkandydatce białoruskiego prezydenta w ostatnich wyborach, Swiatłanie Cichanouskiej. Żona Siarhieja Cichanouskiego startowała w zastępstwie swego męża deklarując, że nie ma ambicji, żeby być prezydentem, ale chce przeprowadzić kraj przez okres przejściowy, organizując wolne wybory.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Romaszewska-Guzy: Łukaszenka się absolutnie ludziom przejadł. Nie ma szans na realną większość

Agnieszka Romaszewska-Guzy o protestach na Białorusi po zatrzymaniu opozycyjnego blogera Siarhieja Cichanouskiego, poparciu dla Łukaszenki i specyfice białoruskich wyborów prezydenckich.

 

Agnieszka Romaszewska-Guzy komentuje zatrzymanie Siarhieja Cichanouskiego. Opozycyjny białoruski bloger zyskał wielką popularność w kraju. Został on aresztowany podczas zbiórki podpisów pod kandydaturą swojej żony na prezydenta Białorusi. Dyrektorka Biełsatu zauważa, że specyfika wyborów prezydenckich na Białorusi polega na tym, iż są to „jedne z nielicznych okazji do niezależnego działania”:

Można wyjść na ulice i nie być aresztowanym na niesankcjonowane wydarzenie.

Romaszewska-Guzy zwraca uwagę na spadek  poparcia dla Łukaszenki. Stwierdza, że na początku prezydent Białorusi naprawdę cieszył się dużą popularnością, jednak wobec fałszowania kolejnych wyborów nie było to później weryfikowane. Stwierdza, że Łukaszence zaszkodziły takie działania jak chęć wprowadzenia podatku od bezrobotnych.

On się po prostu absolutnie, fundamentalnie ludziom przejadł.

Według ekspertów urzędujący prezydent nie ma żadnych szans na dostanie realnej, a nie tylko wydrukowanej większości. Dziennikarka wyjaśnia, że by zacząć zbierać podpisy pod kandydaturą na prezydenta Białorusi trzeba najpierw zarejestrować komitet wyborczy. Tak też chciał zrobić Siarhiej Cichanouski, jednak został zatrzymany. Wtedy kandydatką została jego żona, którą udało się zarejestrować komitet na siebie.  Cichanouski wszędzie tam, gdzie jeździł ze zbiórką podpisów spotykał się z tłumami Białorusinów. Symbolem jego ruchu stał się kapeć, którym trzeba „ubić karalucha”. Nazwa komitetu to „Kraj do życia”. Romaszewska-Guzy zauważa, że Białorusini podpisują się chętnie nie tylko pod Cichanouską, ale także pod kandydaturami innych opozycjonistów. Podpisy za pierwszym i jedynym jak dotąd prezydentem Białorusi zbiera prołukaszenkowska młodzieżówka zwana Łukomołem (przez skojarzenie z Komsomołem).

Cichanouski został aresztowany po prowokacji w Grodnie, gdzie opozycjonistę zaczepiała podczas kobieta, którą zidentyfikowano jako prostytutkę. Przywołała ona dwóch milicjantów, którzy zamiast niej chcieli zatrzymać Cichanouskiego. Wtedy funkcjonariusze zostali powali na ziemię przez ludzi z tłumu. Ostatecznie mąż kandydatki na prezydenta trafił do aresztu z zarzutami karnymi. Po kraju zaś rozlała się fala protestów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.