Słynny językoznawca Jan Baudouin de Courtenay o kaszubszczyźnie napisał, że „jest bardziej polska niż polszczyzna sama”

Tymczasem Kaszëbskô Jednota, którą współ-założył b. prezes ZK-P po tym, jak nie uzyskał kolejnej reelekcji, głosi, że nie tylko kaszubszczyzna to odrębny język, ale Kaszubi to jakoby oddzielny naród.

Konrad Turzyński

Kiedy „Stary Fryc” w XVIII wieku odbił bratniemu państwu niemieckiemu (tzn. Austrii) ten kawał polskiej ziemi, miał świadomość, że tam żyją Polacy, a nie jakiś „naród śląski”, „ślązakowski” albo jeszcze jak ktoś chciałby go nazwać. Król nakazał (bo to jeszcze nie był etap forsownej germanizacji!) publikować dekrety dla tych ziem po polsku, a nie po śląsku (czytałem stosowny akt prawny króla prus[ac]kiego w książce Dzieje porozbiorowe Polski w aktach i dokumentach Henryka Mościckiego z 1923 r.). (…)[related id=69086]

Śląskie i pomorskie dialekty mają wiele archaicznych polskich cech językowych. Prof. Tadeusz Kotarbiński właśnie ze śląszczyzny wziął wyraz ‘spolegliwy’. A wcześniej słynny językoznawca prof. Jan Baudouin de Courtenay (1845–1929) o kaszubszczyźnie napisał, że „jest bardziej polska niż polszczyzna sama”. To widać np. w polskiej rocie przysięgi, składanej przez szlachtę (zachodnio)pomorską w 1601 r. księciu Barnimowi X z dynastii Gryfitów (już zniemczonej wtedy), bo tam większość szlachciców (poza trzema) jeszcze nie znała niemieckiego.

Także pod tym względem miał rację Roman Dmowski, a przed nim Jan Ludwik Popławski, że bez Pomorza i Śląska nie ma sensu mówić o Polsce.

Kaszubi i Kociewiacy oraz inni rodowici Pomorzanie za wierność Polsce ogromne ceny płacili, zwłaszcza pod Hitlerem. Piaśnica (po kaszubsku: Piôsznica) bywa nazywana małym Katyniem, a przecież to Katyń jest małą Piaśnicą (w samym Katyniu zamordowano tylko 20% ogólnej liczby ofiar zbrodni katyńskiej, w Piaśnicy zaś naziści zamordowali trzykroć więcej ludzi niż bolszewicy w Katyniu).

Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie utrzymuje partnerskie relacje ze Związkiem Podhalan, obie organizacje na gruncie polskim, jako patrioci jednego narodu polskiego. Tymczasem wśród Kaszubów powstał odpowiednik RAŚ. To jest Kaszëbskô Jednota – organizacja, którą współ-założył b. prezes ZK-P po tym, jak nie uzyskał kolejnej reelekcji. Oni głoszą, że nie tylko kaszubszczyzna to odrębny język (tu zdania filologów są podzielone: „certant philologi”), ale Kaszubi to jakoby (według KJ) jest oddzielny naród, nie będący częścią narodu polskiego. (…)

Co prawda, dotychczas KJ nie głosi separatyzmu państwowego, a tylko narodowy, ale ze strony jednego z członków KJ spotkałem się z poglądem, że polscy księża robili pranie mózgów Kaszubom (i tym na Pomorzu w Polsce, i tym w kanadyjskiej prowincji Ontario, osiadłym tam od 1858 r.), wmawiając im polskość. W każdym razie Kaszëbskô Jednota nie utrzymuje kontaktów ze Związkiem Podhalan, lecz z Ruchem Autonomii Śląska.

Cały artykuł Konrada Turzyńskiego pt. „Jeszcze o separatystach” znajduje się na s. 15 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Konrada Turzyńskiego pt. „Jeszcze o separatystach” na s. 15 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Trzeba skończyć cyrk z RAŚ. Mamy jeszcze czas, aby nie narażać się na sytuację z Hiszpanii, ale zegar tyka!

Związek Wypędzonych majaczy o rzekomych krzywdach Niemców poniesionych w efekcie ostatniej wojny światowej, a Ruch Jerzego Gorzelika promuje „polski obóz” w Świętochłowicach! Jaka piękna koalicja…

Adam Słomka

Prezydent Andrzej Duda, zapytany niedawno w rozmowie z „Do Rzeczy” o ostatnie wydarzenia w Hiszpanii i o RAŚ, stwierdził: „Jako prezydent zawsze będę stać na straży integralności państwa i jego terytorium zgodnie z art. 126 konstytucji. Chociaż jakiegoś specjalnego zagrożenia dla integralności terytorium w chwili obecnej absolutnie nie widzę (…) Śląsk i jego mieszkańcy zasługują na szczególną uwagę ze strony rządzących. Zasługują na to ze względu na pamięć o walkach Ślązaków o Polskę i polskość w powstaniach śląskich, a także ciężką pracę dla Polski i ofiarę górników kopalni Wujek”.

Trudno nie zgodzić się z tezami Prezydenta RP – chociaż działalność śląskich separatystów stanie się być może problemem nie w perspektywie kilku lat, a w ciągu 20–30 lat. Tak będzie, gdy zostanie popełniony błąd Hiszpanii w Katalonii, tj. odda się kulturę i nauczanie młodych Polaków na Śląsku w ręce RAŚ-istów!

10 października były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, komentując sytuację w Katalonii stwierdził: „Ja mam wystarczająco dużo empatii w sobie, też jako przedstawiciel mniejszości etnicznej, jako Kaszuba, z moimi doświadczeniami polskimi. Wiem, co znaczy takie dążenie do niepodległości, ale równocześnie też wiem, co ważne jest i dla Hiszpanii, i dla Europy, i utrzymanie jedności wydaje się tutaj priorytetem”.

Taka publiczna deklaracja „kaszubskości”, jedynie dotkniętej „doświadczeniami polskimi”, wyartykułowana przez mentora totalnej opozycji z Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej, wraz z rozpoznawanym przez sąd wnioskiem o rejestrację „Śląskiej Partii Regionalnej”, powinna jednak budzić pewne obawy w polskim obozie patriotycznym. Próba rejestracji takiej partii jest bowiem w istocie obejściem dotychczasowej odmowy prawnego usankcjonowania istnienia „narodu śląskiego” i wprost działaniem proniemieckim. (…)

Trudna sytuacja gospodarcza Hiszpanii oraz spore bezrobocie, szczególnie wśród osób między 18 a 35 rokiem życia, oraz opanowanie przez katalońskich lewicowych nacjonalistów instytucji kultury i dużej części wpływów w szkolnictwie spowodowało wychowanie całego pokolenia Katalończyków uznających Hiszpanię za agresora. Po prawdzie, można rozumieć dramat Hiszpanii, czyli rozdarcie w latach 30. XX wieku i testowanie przez nazizm oraz komunizm walki między zbrodniczymi systemami, ale jednak nacjonalizm lewicowy w Katalonii ma właśnie swoje podłoże we wrażeniu, że rząd republikański, przegrany w wojnie domowej, był wspierany przez ZSRR, a gen. Franco przez III Rzeszę. Tymczasem przywódca katalońskiej lewicy dziś stoi przed wyborem podobnym jak działacz socjalistyczny Benito Mussolini. (…)

Zatem w historii pojawiają się momenty, gdy działacze socjalistyczni pod wpływem trudnej sytuacji gospodarczej tworzą formacje, które są zakazane np. w Polsce – o zabarwieniu narodowosocjalistycznym. Dzisiejsza sytuacja w Katalonii i spór z Madrytem wraz z fatalną sytuacją gospodarczą tworzą moment podobny do czasu decyzji Mussoliniego o rozstaniu z socjalistami. Zatem tworzy się „niebezpieczna mieszanka”, dla której niedawny plebiscyt w Katalonii jest niewątpliwie momentem konsolidacji i przełomu. (…)

RAŚ Jerzego Gorzelika – atakując polskich patriotów, np. marszałka Józefa Piłsudskiego czy wojewodę Michała Grażyńskiego – rozpoczyna drogę lewicowych nacjonalistów z Katalonii. Od lat radny Gorzelik promuje swoisty śląski separatyzm czy jakiś plebiscyt, którego elementem jest umożliwienie w czasie rządów koalicji PO-PSL deklarowania w spisie powszechnym „narodowości śląskiej”. Sam Ruch Autonomii Śląska korzysta ze wsparcia polskojęzycznych mediów z koncernu Verlagsgruppe Passau z Bawarii, co samo w sobie rodzi obawy o prawdziwe motywy działalności ugrupowania Gorzelika.

Mamy jeszcze czas, aby nie narażać się na sytuację z Hiszpanii. Po co mamy kiedyś jeść tę żabę? (…)

Warto dodać, że w II RP pozwolono funkcjonować Partii Młodoniemieckiej i w efekcie w 1939 roku połowa osób wcielonych do Freikorpsu należała do tej organizacji. Celem Freikorpsu przed atakiem na Polskę było gromadzenie broni i prowadzenie szkolenia wojskowego oraz sabotaż i organizowanie akcji prowokacyjnych.

W trakcie wojny Freikorps miał za zadanie zabezpieczać przed zniszczeniem ważne obiekty przemysłowe, drogi i mosty oraz prowadzić partyzantkę wymierzoną w Wojsko Polskie. Po decyzji, która zapadła między 8 a 10 września 1939 roku w Berlinie, o utworzeniu z członków mniejszości niemieckiej w Polsce paramilitarnej organizacji Volksdeutscher Selbstschutz, freikorpsy weszły w jej skład.

Dziś nie ma dla Polski zagrożenia militarnego ze strony Niemiec, ale zmieniły się też metody działań na rzecz osłabienia Polski – głównie politycznego i gospodarczego. Niedawno z inicjatywy szefa Związku Wypędzonych Bernda Fabritiusa Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło rezolucję w sprawie praworządności w Polsce. Zatem śląscy separatyści z RAŚ czy „Śląskiej Partii Regionalnej” staną się już niedługo doskonałym narzędziem dla dalszego podkopywania pozycji Polski.

Cały artykuł Adama Słomki pt. „Śląscy separatyści w natarciu? Czas skończyć ich cyrk!” znajduje się na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Słomki pt. „Śląscy separatyści w natarciu? Czas skończyć ich cyrk!” na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego