Studio Lwów 25.01.2023 – Obchody rocznicy Powstania Styczniowego

Pomnik Szymona Wizunasa Szydłowskiego na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie

Po raz pierwszy na Górce Powstańczej we Lwowie w obchodach rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego brali udział przedstawiciele czterech narodów Rzeczypospolitej.

Artur Żak przybliżył przebieg tegorocznych obchodów, w których wzięli udział konsul Eliza Dzwonkiewicz, konsul Marcin Zieniewicz, Konsulat Honorowy Litwy reprezentowała Beatričė Beliavciv, Przybyli przedstawiciele władz miejskich i obwodowych, Zianon Pazniak, białoruski działacz niepodległościowy, założyciel Białoruskiego Frontu Ludowego, Janusz Balicki, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi


Jestem naprawdę bardzo, bardzo szczęśliwa, bo myślę, że dzisiaj obchodząc te 160 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, uczestniczymy w bardzo ważnym wydarzeniu tutaj, w tym miejscu, ponieważ wydaje mi się, że być może po raz pierwszy spotykamy się w gronie przedstawicieli tych narodów, które faktycznie brały udział w Powstaniu Styczniowym, a są to narody Polski, Litwy, Białorusi, Rusini, Ukraińcy. To my wszyscy mieszkaliśmy razem na tych terenach – powiedziała Konsul Generalny RP we Lwowie, Eliza Dzwonkiewicz.


Konsulat we Lwowie przekazał Polskiemu Towarzystwu Opieki nad Grobami Wojskowymi replikę zaginionego sztandaru powstańczego, który trafił do Lwowa po powstaniu. Historię poszukiwań sztandaru opowiedział ma Górce Powstańczej Marcin Zieniewicz, konsul we Lwowie w latach 2006-16.

Kwatera Powstańców Styczniowych na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, fot. Mariana Nimyłowycz-Żak
Kwatera Powstańców Styczniowych na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, fot. Mariana Nimyłowycz-Żak

Jesteśmy na górce powstańczej we Lwowie, we Lwowie, który nie brał udziału w powstaniu styczniowym. Ale pamięć o powstańcach, udział Lwowa mieszkańców ziemi lwowskiej w tym powstaniu był znaczący. Co to znaczy teraz? To przesłanie powstania teraz dla Białorusi, Ukrainy, Polski i Litwy. To jest spełnienie. Przesłanie powstania styczniowego jest dzisiaj, można tak powiedzieć, realnym programem politycznym dla ludzi, którzy potrafią zrozumieć wyzwania dzisiejszego czasu, konieczność przeciwstawienia się imperialnej Rosji i szukają w przeszłości źródła wartości, które pozwolą zbudować koalicję narodów zagrożonych przez Rosję – powiedział Rafał Dzięciołowski, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.


Zianon Paźniak po uroczystościach powiedział Arturowi Żakowi co sądzi znaczeniu państw Europy Środkowo-wschodniej:

Wschodnia Europa moim zdaniem musi być połączona. Najpierw to jest Białoruś, Ukraina i Polska to stara Rzeczpospolita, to najpierw, potem rzeczywiście Lietuva, teraz może łatwe Estonia. Jak możesz to nie daj ona nic nie poradzimy. Przyjrzyjmy się temu. Dobre mam to wszystko. O i to jest będzie grunt tego ja teraz Polacy Polskę politykę myślą Międzymorze, że tam już bogaty pan Serbii z tego nic nie będzie.


Audycję z Warszawy prowadził Wojciech Jankowski.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Nie zawsze potrafiliśmy się porozumieć. 30 czerwca 1651 roku Polacy rozbili siły kozacko – tatarskie pod Beresteczkiem

Wojciech Kossak / wikisource / domena publiczna

Powstanie Bohdana Chmielnickiego to zadra na wzajemnych stosunkach polsko – ukraińskich. Jednym z jego kluczowych momentów była stoczona między 28 czerwca a 10 lipca bitwa pod Beresteczkiem.

Wiosną 1648 Rzeczpospolita doznała wstrząsu. Spokojny okres panowania Władysława IV Wazy został przerwany przez wybuch powstania kozackiego pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego. Buntownicy bardzo szybko rośli w siłę. Najpierw zadali klęskę wojskom koronnym pod Żółtymi Wodami. Później odnieśli zwycięstwo pod Korsuniem biorąc do niewoli hetmanów (konkretnie zrobili to sprzymierzeni z Chmielnickim Tatarzy). Na domiar złego zmarł Władysław IV Waza i w kraju zapanowało bezkrólewie. Opór siłom kozacko – tatarskim próbował stawiać wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki. Latem 1649 roku został on oblężony w Zbarażu przez olbrzymią 300 tys. armię.

Czytaj także:

Kiedy w 988 r. Włodzimierz Wielki, władca Rusi Kijowskiej, przyjmował chrzest, Moskwa nie istniała nawet w zalążku

Z pomocą zbarażczykom pospieszył nowo wybrany król Jan Kazimierz Waza. Udało mu się zawrzeć ugodę z Chmielnickim. Odstąpił on od oblężenia Zbaraża. W zamian Kozacy otrzymali w wyłączne administrowanie województwa czernihowskie, kijowskie i bracławskie. Ponadto zwiększono rejestr kozacki (spis Kozaków służących w armii Rzeczpospolitej. Za swoją służbę otrzymywali oni żołd) do 40 tys. osób.

Przygotowania do wyprawy beresteckiej

Wszyscy zdawali sobie sprawę, że zawieszenie broni nie potrwa długo. Rozpoczęto więc przygotowania do wznowienia wojny. 16 maja 1651 r. król Jan Kazimierz przybył pod Sokal, który ustanowiono głównym punktem zbornym armii. Rzeczpospolita wystawiła do walki około 80 tys. żołnierzy. Zgromadzone siły prezentowały się następująco:

  • 28 – 30 tys. wojsk zaciężnych (w ich skład wchodziła jazda kozacka, husaria, arkebuzeria, rajtaria, piechota cudzoziemska, piechota polsko – węgierska i dragonia)
  • prywatne poczty szlacheckie (najwięcej ludzi wystawili Dominik Zasławski, Jeremi Wiśniowiecki oraz Radziwiłłowie)
  • 30 – 40 tys. pospolitego ruszenia

Przeciwko tym siłom miała stanąć 80 – 100 tys. armia kozacko – tatarska. Składała się ona z piechoty zaporoskiej, kozackiej jazdy (różniła się ona jednak uzbrojeniem od tej walczącej po stronie polskiej) czerni, czyli pospolitego chłopskiego ruszenia oraz oddziałów tatarskich.

Przebieg bitwy

25 czerwca armia Rzeczpospolitej stanęła pod Beresteczkiem. Dwa dni później na miejsce dotarli również Kozacy wraz Tatarami. 28 czerwca rozpoczęła się bitwa. Pierwsze dwa dni upłynęły głównie na starciach kawaleryjskich i nie przyniosły przełamania żadnej ze stron. Król Jan Kazimierz postanowił zaryzykować. Chciał wyprowadzić wszystkie siły z obozu i zadać przeciwnikowi decydujący cios. Nadszedł dzień 30 czerwca. Król postanowił zastosować holenderską taktykę walki i ustawił swe w wojska w szachownicę (odziały piechoty i jazdy stały naprzemiennie, by móc wzajemnie wspierać się na polu bitwy). Około godziny 15 wojska polskie ruszyły na przeciwnika. Po kilku godzinach walk udało im się zmusić do odwrotu chana tatarskiego.

Czytaj także:

Geneza nacjonalizmu ukraińskiego (I). Ślązak Bernard Pretwicz herbu Wczele – pierwszy hetman niżowy, postrach Tatarów

Na polu bitwy pozostał tabor kozacki, do którego uciekali pobici żołnierze zaporoscy. Dowództwo przejął w nim Iwan Bohun. Kiedy 10 lipca wśród Kozaków rozniosła się wieść, że uciekł on z pola walki, wpadli w popłoch. Sytuację wykorzystali Polacy i uderzyli na przeciwnika. Według niektórych rachunków tego dnia zginęło 30 tys. Zaporożców. Bitwa była skończona.

Rzeczpospolita nie wykorzystuje szansy

Po zwycięstwie pod Beresteczkiem król Jan Kazimierz miał szansę ostatecznie zdławić bunt kozacki. Otwierała się przed nim droga na Kijów. Nieprzepadająca za królem szlachta zaczęła odmawiać jednak dalszego marszu. Prowadzenie skutecznej kampanii stało się niemożliwe. Wobec tego w Białej Cerkwi obie strony konfliktu zawarły porozumienie. Kozakom odebrano województwa bracławskie i czernihowski, a kozacki rejestr zmniejszono do 20 tys. osób.

K.B.

Źródło: historykon.pl

Odradza się fundament postawy społecznej i politycznej Polaków / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 96/2022

Nie jest prawdą, że pojęcie ‘rzeczpospolita’ jest znane tylko harcerzom nad Wisłą i że to hasło tych, którzy mijają się z rozsądkiem, a ich polityczne wyczucie nadaje się jedynie do rozmów u fryzjera.

Krzysztof Skowroński

Ukraińcy się bronią, ale nie możemy być pewni, że za miesiąc Ukraina będzie jeszcze istniała. Rozkaz Putina jest jasny: zniszczyć, zabić, zająć. Wszystko, co ukraińskie, ma zniknąć z powierzchni ziemi. Ukraińcy, którym uda się przeżyć, zostaną wypędzeni, a wspaniałomyślny car może im da kilka chwil wytchnienia na zachodniej Ukrainie i na emigracji. A że to będzie chwila, nie ma wątpliwości żaden z polityków, którzy żyją w państwach, w których doświadczenie russkiego mira jest żywe. Te państwa tworzą Bukareszteńską 9.

Najważniejszym i największym krajem wschodniej flanki NATO jest Polska. Do 24 lutego dla wielu polityków centralnej i wschodniej Europy ten fakt miał drugorzędne znaczenie. Teraz to się zmieniło.

Polska zarówno z perspektywy Kijowa, jak i Waszyngtonu zaczęła odgrywać pierwszoplanową rolę. Czuliśmy to nie tylko podczas wizyty prezydenta Bidena w Warszawie, ale przede wszystkim, słuchając wystąpienia prezydenta Dudy w parlamencie ukraińskim.

„W naszej części świata rodzi się coś nowego” – mógłby powiedzieć ktoś nieznający historii. Dla nas nie rodzi się, a odradza to, co stanowi fundament naszej postawy społecznej i politycznej: Rzeczpospolita jako miejsce wspólne życia wolnych narodów. Nie jest prawdą, że pojęcie ‘rzeczpospolita’ jest znane tylko harcerzom nad Wisłą i że to hasło tych, którzy mijają się z rozsądkiem, a ich polityczne wyczucie nadaje się jedynie do rozmów u fryzjera.

Dzięki Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Orlen kupił rafinerię w Możejkach. Teraz ta polska już rafineria jest głównym dostawcą ropy do krajów bałtyckich, i to ropy niepochodzącej ze złóż rosyjskich. To samo dzieje się z gazem.

Łotwa i Estonia przed 24 lutego w naturalny sposób ustawiały swoją politykę na orbicie niemieckiego odziaływania, a teraz wicepremier i minister obrony Łotwy mówi publicznie: nasze zaufanie do Niemiec jest zerowe. Podobne słowa, choć mniej radykalne, wypowiadają politycy czescy. Choć ani Czesi, ani Łotysze nie rzucą wyzwania Niemcom, Polska staje się dla nich wiarygodnym partnerem i jednym z fundamentów bezpieczeństwa militarnego i energetycznego.

Polska nie jest wprawdzie mocarstwem, ale najistotniejszym pośrednikiem między Waszyngtonem a naszą częścią świata. Jeśli do tego dodamy deklaracje prezydenta Zełenskiego o specjalnym statusie Polaków na Ukrainie, odsłonięcie lwów na Cmentarzu Łyczakowskim i propolską zmianę polityki litewskiej, otrzymamy to, co miało się nigdy nie odrodzić.

200 lat pracy nad umuzealnieniem pojęcia ‘rzeczpospolita’ i nadaniem mu pejoratywnej (dla Litwinów, Białorusinów, Ukraińców) treści nagle wyparowuje i jest to fakt, a nie mrzonka.

Dlatego dziwią mnie artykuły wyśmiewające tych, co poważnie mówią o tym odrodzeniu i nazywają takie spojrzenie na procesy wywołane wojną „spojrzeniem od rzeczy”.

Jeśli rozmaitym siłom nie uda się rozbić solidarności zachodniego świata, jeśli starczy determinacji nie tylko politykom, ale i ludziom, którzy codziennie płacą coraz więcej za jedzenie, benzynę, gaz – to szanse na pokonanie „kremlowskich orków” będą rosły. A przykładem na to, jak solidarne i szybkie działanie prowadzi do zwycięstwa, niech będzie historia, którą usłyszeliśmy od jednego z polityków łotewskich: „21 lutego do premiera Łotwy zadzwonił sekretarz obrony USA z pytaniem, czy Łotwa może natychmiast dostarczyć broń do Kijowa. Gdy tylko usłyszał pozytywną odpowiedź, z Anglii wystartowały samoloty i przetransportowały broń na kijowskie lotnisko. 24 lutego zaczęła się inwazja rosyjska na Ukrainę. Cel był jeden – zająć stolicę w trzy dni i zainstalować w Kijowie nowy rząd. Gdyby to się stało, świat zachodni potępiłby Rosję, wprowadził delikatne sankcje, a życie toczyłoby się dalej. Ale dzięki broni dostarczonej przez Łotwę i Estonię ukraińskie wojska obroniły kijowskie lotnisko. Rosyjskie samoloty desantowe zestrzelono, czołgi zatrzymano”. Już pewno nie pamiętamy, jak mało brakowało…

Pozdrawiam Państwa z Wilna, spod Ostrej Bramy.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022.


 

  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022

Zmiany w NIK. Marian Banaś wymienia Dyrektora Generalnego

W czwartek po uzyskaniu zgody marszałek Sejmu Elżbiety Witek, prezes Najwyższej Izby Kontroli odwołał ze stanowiska Andrzeja Stycznia, powołując na jego miejsce Janinę Bielak.

O zmianie na stanowisku Najwyższa Izba Kontroli poinformowała w mediach społecznościowych. Wniosek ws. odwołania Andrzeja Stycznia Marian Banaś złożył 21 lipca. Jak informuje Onet.pl, prezes NIK nie dogadywał się z Dyrektorem Generalnym już od pewnego czasu. Styczeń uznawany był za człowieka poprzedniego prezesa, Krzysztofa Kwiatkowskiego. W związku z tym Banaś zażądać miał od niego złożenia dymisji już kilka tygodni temu.

Tymczasem na rozpatrzenie przez marszałek Sejmu czeka wniosek o odwołanie wiceszefa NIK Tomasza Dziuby. Zdaniem kontrolerów NIK miał on wpływać na wyniki kontroli prowadzonej ws. działań Beaty Kempy jako ministra odpowiedzialnego za zagraniczną pomoc humanitarną.

Jak informowała wcześniej „Rzeczpospolita”, w Izbie trwają wielkie przetasowania kadrowe- 13 na 16 dyrektorów departamentów i biur centrali Najwyższej Izby Kontroli zostało wymienionych. Swoimi ludźmi, jak ocenia gazeta, Marian Banaś chce obsadzić także Kolegium NIK, które jest najistotniejszym gremium izby.

A.P.

To, co robi policja francuska przypomina zachowanie milicji w reżimach. Saryusz-Wolski: TSUE ma złe zamiary wobec Polski

Jacek Saryusz-Wolski o wojnie informacyjnej prowadzonej wobec Polski, hipokryzji sędziów TSUE i petycji ws. brutalnych działań francuskiej policji.

Są dwa media w Polsce, których Unia Europejska używa do przecieków. Pierwszym jest RFM.FM, drugim jest „Rzeczpospolita”.

Jacek Saryusz-Wolski odnosi się do podanej przez „Rzeczpospolitą” informacji o tym, że TSUE planuje nałożyć na Polskę karę 2 mln euro za każdy dzień zwłoki we wdrożeniu unijnych zaleceń ws. zmian w sądownictwie. Stwierdza, że to fake news. Zauważa, że artykule nierozróżniane są dwa różne etapy procedury jakimi są zabezpieczenie i sankcje, lecz „łączy to w jedno, co jest dowodem, że robił to amator”.Czy są szanse, że instytucje Unii Europejskiej wpłyną na reformę sądów?

Na gruncie prawa nie, bo nie ma żadnych podstaw prawnych, aby ingerować w polski wymiar sprawiedliwości.

Europoseł podkreśla, że TSUE nie ma prawa wyrokować ws. kształtu polskiego sądownictwa, gdyż traktaty unijne nie dają UE takich kompetencji. Mówi o debacie na temat praworządności w Polsce, która odbędzie się w Parlamencie Europejskim. Sądzi, że wypowiedzi wielu polityków opozycyjnych są częścią ich wojny informacyjno-psychologicznej. Dodaje, że:

TSUE ma złe zamiary wobec Polski.

Zauważa przy tym, że unijny Trybunał Sprawiedliwości złożony jest z 27 sędziów, których wyznaczają kraje członkowskie. Tymczasem sędziowie ci, chcą walczyć z wyborem sędziów przez polityków w Polsce. Europarlamentarzysta mówi także o petycji „Zatrzymajmy przemoc władz Republiki Francuskiej wobec obywateli!”.

Przywódcy strajków studenckich z 1968 r., piszą, że to, co robi policja francuska jako żywo przypomina zachowanie milicji w reżimach totalitarnych.

Nasz gość wysłał tę petycję do wszystkich unijnych posłów. Zauważa, że akcja ta znalazła „oddźwięk we francuskich mediach społecznościowych”, a „reakcja szefa macronistów w Parlamencie Europejskim była bardzo nerwowa”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jakubiak: Polityki nie uprawia się w Sejmie, tylko w ministerstwach. Większość posłów charakteryzuje politykierstwo

Czego Marek Jakubiak oczekiwał kandydując do Sejmu i dlaczego ostatecznie się rozczarował? Czy Paweł Kukiz bał się, że wygra wybory prezydenckie oraz czemu ruch Kukiz’15 nie miał przyszłości?

 

Marek Jakubiak, prezes Konfederacji dla Rzeczypospolitej, prezes Browarów Regionalnych Jakubiak sp. z o.o. opowiada o poprzedniej kadencji Sejmu, w której sprawował mandat poselski. Okazuje się, iż jego wyobrażenie polityki było zgoła inne, niż sejmowa rzeczywistość, z którą musiał się skonfrontować:

Przyszedłem do polityki uprawiać politykę, a nie politykierstwo, a okazuje się, że te knucia polityczne na lewo i prawo męczą […] Polityki nie uprawia się w sejmie, tylko w  ministerstwach, tam pisze się ustawy, Sejm jest tylko do akceptowania. Te wszystkie inicjatywy poselskie też inicjowane są w ministerstwie.

Przytacza tutaj historię spotkania z pewnym posłem, z którym ustalił on stworzenie koalicji politycznej. Została ona zapowiedziana przed kamerami, po czym jego partner po upłynięciu 4 dni twierdził, że Jakubiak go źle zrozumiał, że „to tylko taka współpraca była, nie żadna koalicja”. Nazywa także większość posłów „małymi ludźmi”:

Zawsze uważałem, że wspólnym mianownikiem dla wszystkich jest dobro Rzeczpospolitej […] Polityka jest zachowawcza, jak się coś stanie, to się to ratuje.

Gość „Poranka WNET” zapytany o początki romansu Pawła Kukiza z polityką, który swojego czasu brylował w mediach, a dziś pełni drugoplanową rolę w PSL-u, odpowiada:

Był czas przez 2 lata kiedy mieliśmy po 15 procent poparcia, wtedy byłem jego prawą ręką, potem zwyczajnie mnie odstawiono i dzisiaj Paweł jest, gdzie jest. Byłem zdania, że trzeba planować, mieć wizję, budować silną strukturę, silnej organizacji zrzeszonej nie tylko na bazie emocji, ale tez logiki myślenia.

Jak dodaje, Kukiz’15 nie był ruchem, który mógł stworzyć silną organizację i to było jednym z powodów jego rozpadu. Jak zauważa, Kukiz’15 działało jedynie intuicyjnie, nie tworząc szerszego i długofalowego planu:

Myślę, że 20% poparcie w wyborach prezydenckich Pawła zaskoczyło, on był przerażony tym, że może wygrać […] To jest mądry człowiek, jednak on w swojej wyobraźni jest przerażony odpowiedzialnością […] Do tego doszło, że człowiek, który walczy przez 4 lata o swoje postulaty i idzie do ludzi, których wyzywał przed chwilą od zorganizowanej grupy przestępczej i mówi – zróbcie to za mnie. Pytanie, po co on w polityce?

W dalszej części rozmowy Marek Jakubiak komentuje aktualne działania PiS-u oraz skręt całej formacji w stronę centrum. Ocenia także podwyżki podatków.

A.M.K.

PKN Orlen planuje przejąć Grupę Energa. Chce zakończyć transakcję w I połowie przyszłego roku

Jak ogłosił Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, koncern wezwał do sprzedaży 100 proc. akcji energetycznej spółki ENERGA oferując 7 zł za akcję. Przejęcie ma nastąpić w I połowie 2020 roku.

Wezwanie na wszystkie 414 067 114 akcji Grupy Energa ogłosił w czwartek PKN Orlen.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, Orlen zobowiązał się nabyć akcje Energi jeśli zapisami w wezwaniu zostanie objęta liczba akcji uprawniających do wykonywania co najmniej 66 proc. ogólnej liczby głosów na walnym zgromadzeniu spółki . W przypadku gdyby ten lub  któregokolwiek z innych warunków wezwania nie został spełniony, koncern może podjąć decyzje o przedłużeniu okresu składania zapisów.

Jak podkreślał Obajtek na konferencji przejęcie dostawcy energii elektrycznej będzie procesem prostszym od fuzji z Grupą Lotos. Energa bowiem nie ma aktywów zagranicznych, a połączenie firm nie będzie miało wpływu na koncentrację. Jak stwierdził:

Spodziewamy się pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej w ciągu maksymalnie trzech miesięcy.

Jak informuje „Głos Pomorza”, koncern paliwowo-energetyczny ma nadwyżki produkcyjne energii elektrycznej, które umożliwiają lepsze zbilansowanie portfela Grupy Energa. Dyrektor wykonawczy ds. energetyki w PKN Orlen Jarosław Dybowski uściślał, iż nadwyżka produkcji w Grupie Orlen pozwala poprawić zbilansowanie w Grupie Energa o ok. 25 proc.

A.P.

 

Na Białoruś bez wizy. Mińsk zapowiada poszerzenie ruchu bezwizowego

Wzrośnie liczba punktów, przez które zagraniczni turyści będą mogli wjechać w trybie bezwizowym – zapowiedział białoruski minister gospodarki.

Niedawno wszedł w życie dekret prezydenta Łukaszenki, który połączył w jedną, dwie strefy bezwizowe funkcjonujące dotąd osobno w obwodzie brzeskim i grodzieńskim. Jak podaje Biełsat, za rządową agencją BiełTA,  objęła ona teraz jeszcze dodatkowo pięć rejonów (powiatów) Grodzieńszczyzny: brzostowicki, wołkowyski, werenowski, lidzki oraz szczuczyński. O kolejnych posunięciach ku większemu otwarciu granic mówił w poniedziałek minister gospodarki Białorusi Dmitry Krutoj:

Planujemy nadal rozszerzać strefy bezwizowe, ułatwienie wjazdu dla obywateli innych państw poprzez lotniska obwodowe i naziemne przejścia graniczne.

Minister, jak informuje „Rzeczpospolita”, wyraził także nadzieję, że już niebawem Białoruś podpisze z Rosją porozumienie dotyczące wzajemnego uznania wiz.

Obecnie obywatele państw Unii Europejskiej i USA mogą bez wizy przekroczyć białoruską granicę poprzez port lotniczy w Mińsku. W takim przypadku pobyt na terenie Białorusi nie może przekroczyć 30 dni, a powrót musi się również odbywać drogą lotniczą z Mińska. Ruch bezwizowy obejmuje również Kanał Augustowski, okolice Grodna oraz strefę turystyczno-rekreacyjną „Brześć”.

A.P.

„Czyste powietrze”, ale tylko na papierze. Rozczarowujące efekty rządowego programu

Nadmiar formalności, trudności w składaniu wniosków i niski poziom dopłat- rządowy program walki ze smogiem jest zdaniem krytyków źle pomyślany i nie realizuje zakładanych celów.

Trzeba pamiętać, że to rząd Zjednoczonej Prawicy, po raz pierwszy postawił walkę o czyste powietrze na tak wysokim stopniu politycznym.

Tak w Radiu WNET mówił w lutym 2018 r. wiceminister przedsiębiorczości Piotr Woźny (obecnie prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej). Program „Czyste powietrze” już wówczas krytykował Wojciech Cejrowski, nazywając działania rządu „absurdami władzy, które pięknie wyglądają na papierku”.

Obecnie okazuje się, że rację mieli raczej krytycy niż obrońcy programu. Po roku prowadzenia naboru wniosków rezultaty są skromne – po dofinansowanie zgłasza się, uśredniając, zaledwie niecałe 7 tysięcy osób miesięcznie, a wsparcie otrzymuje znacznie mniej.

Aleksander Brzózka, rzecznik Ministerstwa Środowiska  przyznaje w rozmowie z „Rzecząpospolitą”, że do tej pory złożono 82 tys. wniosków na dofinansowanie o łącznej wartości 2 mld zł. Zapadło 48 tys. pozytywnych decyzji, dotyczących wniosków o kwoty łącznej wartości ponad 915 mln zł. Program przewiduje dofinansowanie wymiany pieca i docieplenia domu, a także takich rzeczy jak: wymiana stolarki okiennej i drzwiowej, instalacja OZE czy montaż rekuperacji, czyli wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła.

Samorządowcy krytykują rządowy program za biurokracje, utrudniony dostęp do urzędników przyjmujących wnioski i względnie niski poziom dofinansowania. Burmistrz Lidzbarka Warmińskiego Jacek Wiśniowski  stwierdza w rozmowie z „Rz”, że:

Ten program powinien być znacznie prostszy: zgłoszenie elektroniczne, wysłanie faktur pocztą, ewentualna wyrywkowa kontrola realizacji. To by usprawniło działania.

Krytyki nie szczędzą również aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego:

W pierwszym roku działania zrealizowano mniej niż 1 proc. założonego celu wymiany 3 mln kopcących kotłów.

Niezadowolonych uspokaja dr Krzysztof Księżopolski z warszawskiej SGH:

Pierwszy krok został zrobiony, program jest poprawiany. Bezsilność lat minionych została przełamana — teraz już żaden rząd nie będzie mógł zamknąć tego programu ot tak sobie, z dnia na dzień.

Budżet programu to 103 mld zł na 10 lat, co średnio dawałoby 10,3 mld na rok. W praktyce jednak na ten rok w budżecie NFOŚiGW zarezerwowano jedynie 1,4 mld zł.
A.P.

Pierwsza ucieczka z więzienia w jego stuletniej historii. Uciekinierem jest Polak

Przetrzymywany w neapolitańskim Poggioreale 32-latek uciekł z niego w niedzielę, zjeżdżając na prześcieradle, gdy skazani szli na mszę do kaplicy. To pierwsza udana ucieczka z tego więzienia.

Zakład karny Poggioreale w Neapolu, jak informuje TVP Info, znany jest jako jedno najbardziej przepełnione w Europie więzienie, w którym panują ciężkie warunki, a kary odbywają tam między innymi mafiozi.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, Robert L. został aresztowany w grudniu 2018 roku za zamordowanie ukraińskiego murarza z bogatą przeszłością kryminalną i od grudnia zeszłego roku przebywał w więzieniu. Oczekując na proces, zrobił sznur z prześcieradła i przeskoczył na drugą stronę muru. Jest to pierwsza udana ucieczka z Poggioreale od przeszło stulecia.

Obecnie priorytetem jest schwytanie zbiega.

Powiedział Emilio Fatorello, szef autonomicznego związku policji penitencjarnej. Dodał, że wydarzenie to rzuca światło na problemy związane z bezpieczeństwem, z jakimi policjanci i policjantki służby więziennej w Poggioreale muszą się mierzyć codziennie.

Szef związku zawodowego pracowników straży więziennej z Neapolu Luigi Castaldo stwierdził, że przyczyną niedzielnego zdarzenia są braki w personelu w więzieniu, w którym około 200 funkcjonariuszy pilnuje 2500 osadzonych. Więźniów jest tam, jak przypomniał, o 800 więcej niż jest tam miejsc.

Zakład karny Poggioreale funkcjonuje od 1919 r. Wcześniej, w czasie I wś mieściły się tam koszary. W tym przeludnionym więzieniu jedną czwartą więźniów stanowią obcokrajowcy.