KEP: stanowisko Państwowej Komisji ds. Pedofilii zawiera kilka istotnych uproszczeń, niedomówień, a nawet przeinaczeń

W czwartek na stronie Konferencji Episkopatu Polski ukazał się komunikat dot. współpracy z Państwową Komisją ds. Pedofilii odnoszący się do wtorkowego stanowiska komisji.

Na wdzięczność i uznanie zasługują dwa pierwsze punkty, które ukazują problem wykorzystania seksualnego osób małoletnich w szerszej perspektywie i dokładnie tłumaczą skąd wzięła się liczba 30 proc. odnosząca się do badanych przez komisję spraw duchownych – czytamy w komunikacie.

26 lipca Państwowa Komisja ds. Pedofilii przedstawiła swój pierwszy raport. Na jego podstawie część osób uznała, że 30% sprawców wykorzystania seksualnego dzieci stanowią osoby duchowne. We wtorkowym stanowiska Komisja odniosła się do tego zaznaczając, że nie można wysnuwać na podstawie raportu takiego wniosku. W pierwszym roku działalności Komisji zgłoszono do niej 349 spraw. Spośród nich 100 dotyczyło duchownych, z czego w 36 chodziło o niezawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jak zauważyła Komisja

Dane te nie dotyczą całej populacji sprawców tego typu przestępstw ani nie pochodzą z wyników badań akt sądowych.

Kierownik Biura Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, ks. Piotr Studnicki w wydanym w czwartek komunikacie docenił stanowisko Komisji dodając, że liczy na opublikowanie dementi także na stronie Komisji. Zauważył przy tym, że

oprócz potrzebnych, choć spóźnionych wyjaśnień odnoszących się do liczby zgłoszonych spraw, zawiera ono nadal kilka istotnych uproszczeń, niedomówień, a nawet przeinaczeń, które nie zbliżają nas do podjęcia owocnego i koniecznego dialogu dla dobra pokrzywdzonych.

Państwowa Komisja poinformowała w stanowisku, że „zwróciła się do sądów powszechnych, sądów biskupich i wszystkich polskich ordynariuszy o akta spraw dotyczących wykorzystania seksualnego dzieci”. Zdaniem ks. Studnickiego jest to poważne uproszczenie, zrównujące ze sobą sądy powszechne, sądy biskupie i polskich ordynariuszy. Wskazuje, że przywołane przez Komisję artykuły dotyczące przekazywania dokumentów odnoszą się do sądów powszechnych i prokuratury. Jak dodaje,

 Kościół katolicki, zwłaszcza w zakresie spraw prowadzonych dla i na rzecz Stolicy Apostolskiej nie jest przez prawo traktowany jako organ państwa, który ustawą o Państwowej Komisji ds. Pedofilii został zobowiązany do współpracy na zasadach określonych przez Komisję.

Przypomina swoją uwagę z komunikatu z 29 lipca, gdzie zauważył, że „zobowiązane do tego sądy i prokuratura przedstawiły Komisji akta wyłącznie z kilku ostatnich lat, podczas gdy od Kościoła zażądano dokumentów od 2000 roku, co rodzi pytania o równość wobec prawa i obiektywizm kryteriów stosowanych przez Państwową Komisję”. Komisja nie odniosła się do tej uwagi.

Konkretne przeinaczenia i przemilczenia zawiera ostatni punkt stanowiska Komisji. Kościół nie tylko deklaruje chęć współpracy z Państwową Komisją ds. Pedofilii, ale od chwili jej powołania o tę współpracę zabiegał.

A.P.

Źródło: episkopat.pl, Niedziela

Krokodyle łzy Zbigniewa Girzyńskiego w Radiu Wnet, bo ks. Isakowicz-Zaleski nie znalazł się w komisji ds. pedofilii

Poseł Girzyński może sobie pozwolić na takie wyssane z palca opowieści, bo wie, że biskupom nie będzie wypadało z nim polemizować. Ale katolicy nie powinni dawać się na to nabierać.

„Prof. Zbigniew Girzyński żałuje, że ksiądz Isakowicz-Zaleski nie zasiądzie w powołanej komisji. Niestety jest to decyzja Kościoła i hierarchów, którzy nie chcieli, aby ksiądz Isakowicz-Zaleski znalazł się w tej komisji” – czytamy na portalu Wnet. [related id =119752]

Wszystko wskazuje na to, że strona kościelna w ogóle nie chce uczestniczyć w tej komisji. Zbyt oczywiste jest po prostu, iż ma ona charakter wyłącznie instrumentalny. Nie ma ona jakichś oddzielnych kompetencji, a jedynie dubluje to, co powinna robić prokuratura. Z góry więc można przewidzieć, iż będzie przede wszystkim miejscem politycznych rozgrywek. A biskupi, słusznie, nie chcą być traktowani jako przedmiot tej rozgrywki.

Powody, dla których ks. Zaleski dał się wciągnąć w takie gry, powinien wyjaśnić on sam. Najpierw uczestnictwo w filmie Sekielskich. Potem współpraca z Terlikowskim, który niespecjalnie kryje, że problemu pedofilii chce używać do uruchamiania walki o władzę w Kościele, a może i nie tylko.

Na całym świecie realizowana jest kampania mająca na celu sianie przekonania, iż Kościół jest strukturą zła, generującą ze swej istoty pedofilię. Przy tej okazji prowadzi się walkę z instytucją kapłaństwa, strukturą Kościoła – władzą biskupów, itd. Jasne, że chodzi też po prostu o pieniądze – milionowe odszkodowania, przy których niejeden wyobraża sobie swój zarobek. Realizowane są przeróżne cele wewnątrzkościelne, jak i systemowe podporządkowywanie Kościoła państwom (łatwo sobie wyobrazić, że przy minimalnej nowelizacji taki właśnie kierunek zostanie nadany komisji w Polsce. Czemu Kościół miałby dobrowolnie w tym uczestniczyć?).

Na świecie z takich pozycji wyprowadzono nawet żądanie (abp Vigano), by Ojciec Święty Franciszek złożył rezygnację, bo nie dość intensywnie z pedofilią walczy. Co się dziwić, że są tacy, którzy chcą, powołując się na głos ludu, poodwoływać sobie biskupów w Polsce?

Wszystko to jest możliwe, bo większość ludzi nie jest w stanie przejrzeć skomplikowanych meandrów tych gier. Zapytajmy jednak prosto. Na początku ci, którzy nagle dostrzegli wielki problem pedofilii w Kościele, odwoływali się wyłącznie do dobra ofiar. W miarę jak las gęstnieje, o tym akurat mówi się coraz mniej. Samo to powinno dawać do myślenia…

W imieniu Stowarzyszenia Europa Tradycja

Ryszard Skotniczny, Prezes