Jarosław Kaczyński: Rozpoczynamy tę drogę, przed nami tysiące spotkań

Prezes PiS na specjalnej konferencji otworzył wiosenną ofensywę partii rządzącej, pod hasłem Przyszłość to Polska. Jedną z twarzy wyjazdów będzie była premier Beata Szydło.

 

W piątek w warszawskiej siedzibie Prawa i Sprawiedliwości odbyła się konferencja w czasie, której zaprezentowano hasło wiosennej ofensywy partii rządzącej. W ramach tysiąca spotkań z wyborcami, w trasę wyruszy cały klub parlamentarny.

Jarosław Kaczyński podkreślił, że w ramach spotkań ma się wykuć nowy program: Nasze programy, poważne i później realizowane programy, zawsze powstawały po długiej rozmowie z Polakami, w różnych okolicznościach, różne mieliśmy możliwości, ale ta rozmowa była zawsze. Ci eksperci, którymi są zwykli Polacy ze swoimi potrzebami, różnego rodzaju także obawami, a nawet frustracjami – to ci, którzy przekazują nam tę prawdziwą wiedzę o potrzebach naszego narodu; to są ci, którymi poglądami i potrzebami musimy się kierować.

Mogę uczciwie powiedzieć, że po roku 2015 była już taka zmiana, że ten realny ustrój społeczno-gospodarczy Polski w ciągu tych lat się zmienił. Mechanizm eksploatacji części społeczeństwa i przejmowania w sposób nieuprawniony dóbr przez inną, dużo mniejszą, uprzywilejowaną część, został może nie do końca jeszcze zlikwidowany, ale w każdym razie radykalnie ograniczony. Będziemy w tym kierunku iść w dalszym ciągu – podkreślił prezes PiS.

Jarosław Kaczyński wskazał, że przed rządem są nowe wyzwania do rozwiązania: Polska jest dzisiaj inna, lepsza, niż była prawie już osiem lat temu, inne są też potrzeby, inne są ambicje. Powstały też nowe problemy, w tym te najtrudniejsze, jak kryzys ekonomiczny, który przejawia się z punktu widzenia obywateli przede wszystkim w inflacji, i jak wojna, bo to największe z wyzwań.

Piotr Müller: Dla naszego rządu granicą nieprzekraczalną w relacjach z UE jest poszerzanie kompetencji Brukseli

Piotr Müller / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet był rzecznik rządu i poseł PiS Piotr Müller. Odpowiadał na pytania o wysłanie czołgów na Ukrainę, realizacji kompromisu w KE ws. środków unijnych oraz kondycji opozycji.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Gość Poranka Wnet mówił o kwestii nowelizacji ustawy o Sadzie Najwyższym.

Zakładam, że senackie poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym zostaną odrzucone, bo Solidarna Polska deklarowała, że nie poprze poprawek, które będą ten projekt zmieniały w zły sposób – powiedział w czwartek w Radiu Wnet rzecznik rządu Piotr Müller.

Sejm 13 stycznia uchwalił nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, której projekt złożył PiS. Według autorów nowelizacji ma ona wypełnić kluczowy kamień milowy dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Posłowie Solidarnej Polski głosowali przeciw nowelizacji. W sejmowym głosowaniu żadna z 14 poprawek opozycji nie uzyskała poparcia, ale mimo to zdecydowana większość opozycji wstrzymała się od głosu, umożliwiając przyjęcie nowelizacji. Trafiła ona do prac w Senacie, który ma się nią zająć na posiedzeniu 31 stycznia.

Senackie poprawki zakładam, że zostaną odrzucone, bo Solidarna Polska deklarowała, że nie poprze poprawek, które będą ten projekt zmieniały w zły sposób, w związku z tym siłą rzeczy tego się spodziewam – powiedział w czwartek w Radiu Wnet Müller, pytany o dalsze prace nad ustawą o SN.

Rzecznik rządu krytycznie odniósł się do propozycji ministra sprawiedliwości o debatę u prezydenta nad KPO. Podkreślając, że takie wnioski są nie merytoryczne:

jak ja słyszę takie rzeczy, to tylko mogę sobie tym tłumaczyć, że ktoś nie patrzy horyzontalnie na aktualną sytuację, która w tej chwili ma miejsce na świecie. Znaczy jeżeli ktoś w takiej sytuacji, gdzie mamy wojnę na wschodniej granicy, chce zrezygnować dodatkowych środków, które pomagają uzyskać suwerenność Polski ekonomiczną, zbudować przewagi konkurencyjne w tym trudnym czasie, to uważam, że popełnia błąd i tym się różnimy.

Tematem rozmowy był również wniosek jednej z Komisji PE o zmianie traktatów, które przeniosą leśnictwo z kompetencji krajowych do wspólnych UE. Aby zmiany w traktatach doszły do skutku, muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie.

Absolutnie w ogóle nie ma możliwości rozszerzania kompetencji unijnych nawet o skrawek dodatkowych rzeczy związanych z lasami – powiedział w czwartek w Radio Wnet rzecznik rządu, Piotr Müller, pytany o możliwość poszerzenia kompetencji UE w tym zakresie.

Przeczytaj także:

Anna Maria Żukowska: Jeżeli nie można powstrzymać Sikorskiego jak jest w opozycji, co by się działo, gdyby był ministrem

 

Prezydent Stalowej Woli: Jestem przekonany, że wyjdziemy z kryzysu obronną ręką i nie zatrzyma on naszej gospodarki

Elektrownia w Stalowej Woli [fot. Wikimedia Commons]

Lucjusz Nadbereżny (PiS) opowiada, jakie kroki podejmują samorządy wobec (prawdopodobnie) najtrudniejszej zimy dekady.

Krzysztof Skowroński pyta przedstawiciela samorządu, jakie działania podejmuje administracja państwowa, by zapewnić węgiel mieszkańcom polskich miast i wsi. Jak działa „dodatek węglowy” w praktyce? Ile węgla trafi do Polski? Ile węgla może dostać jeden obywatel? Odpowiedzi na te pytania w rozmowie.

Jesteśmy bez wątpienia w trudnej sytuacji – tak jak cała Europa. Ale dzięki nowym rozwiązaniom prawnym rządu i dobrej woli naszych samorządowców możemy rozwiązać ten problem.

– twierdzi Lucjusz Nadbereżny.

Prezydent miasta tłumaczy również , po jakich cenach będzie kupowany i sprzedawany węgiel:

Samorządowi będzie można sprzedać węgiel maksymalnie po 1500 zł brutto za tonę. Samorząd – uwzględniając koszty utrzymania placu, opłacenia pracowników etc. – może sprzedać obywatelowi węgiel za maksymalnie 2000 zł za tonę. Wszystko wynika z nowej ustawy.

Więcej szczegółów usłyszysz w audycji.

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj też:

Artur Soboń: Szukamy rozwiązań, które sprawią, że węgiel będzie paliwem nisko- albo zeroemisyjnym

 

Lekarze rodzinni popierają koordynację w POZ, ALE…

Szpital / Fot. CC0, Pxhere.com

Na obecnym etapie rozporządzenie otwiera jedynie drzwi do dyskusji o możliwych sposobach realizacji – mówi Jacek Krajewski, Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Większa pula badań diagnostycznych, możliwość konsultacji ze specjalistami różnych dziedzin, ułatwiony dostęp do profilaktyki, edukacji czy porad dietetycznych – to opieka koordynowana w POZ w pigułce. I w teorii. Bo w praktyce możliwości placówek są ograniczone, kryzys kadrowy się pogłębia, a największym wrogiem projektu jest… brak szczegółów i odpowiedniego przygotowania.

Lekarze rodzinni zrzeszeni w Federacji Porozumienie Zielonogórskie, po analizie rozporządzenia dot. projektu opieki koordynowanej w POZ oddanego do konsultacji społecznych uważają, że z założenia dobry krok w kierunku ułatwienia chorym poruszania się po ścieżce leczenia, poległ na szczegółach. A właściwie ich braku, bo trudno aktualnie ocenić możliwość wdrożenia opieki koordynowanej w poszczególnych placówkach, skoro więcej jest niewiadomych niż kwestii precyzyjnie określonych.

Jako organizacja zrzeszająca 1/3 wszystkich poradni zebraliśmy od lekarzy uwagi, aby następnie – podczas bezpośredniego spotkania z Prezesem NFZ je przedstawić i zaproponować opcje możliwe do wdrożenia i oparte o realne zasoby placówek. Niemniej sam pomysł na opiekę koordynowaną uważamy za dobry, ale projekt w obecnym kształcie jest niemożliwy do wdrożenia we wszystkich placówkach, a taka obietnica została przecież złożona pacjentom – dodaje Jacek Krajewski, Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

O co konkretnie chodzi? Lekarze zwracają uwagę m.in. na harmonogram pracy specjalistów, który w ich ocenie jest niepotrzebny i nie ma żadnego uzasadnienia, a dodatkowo może zniechęcić specjalistów do podjęcia współpracy z placówkami POZ. Nie mniejsze obawy wzbudza rażąco niska wycena koordynatora, która przy obecnym poziomie inflacji sprawia, że pozyskanie wykwalifikowanej osoby do pracy z pacjentem (!) jest nierealne. Dodatkowo istnieje konieczność wsparcia ze strony NFZ, a więc ustanowienia w każdym oddziale Funduszu komórki odpowiedzialnej za pomoc placówkom we wdrożeniu projektu koordynacji, poprzez m.in. przygotowanie listy specjalistów gotowych wesprzeć lekarzy rodzinnych. Obawy budzi również procedura zgłaszania się świadczeniodawców, która wg Federacji PZ powinna ograniczyć się do wyrażenia woli o gotowości wykonywania świadczeń w ramach koordynacji w POZ. Wyzwaniem będzie również prowadzenie dokumentacji medycznej, co do której na razie nie ma żadnych wytycznych.

Czytaj także:

Coraz więcej dzieci choruje na otyłość

Lekarze apelują również o potrzebie przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii edukacyjnej, zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów. Federacja Porozumienie Zielonogórskie zamierza również edukować należących do organizacji przedstawicieli placówek POZ, planuje także spotkania dla pacjentów. Uwag jest więcej, pozostałe jednak zostaną przedstawione podczas spotkania z NFZ.

Musimy pamiętać, że wprowadzenie koordynacji do POZ to proces. Rzeczywistość pacjentów z poradni medycyny rodzinnej nie poprawi się od 1 października, bo w tej chwili w wielu placówkach nie mamy takich możliwości, zarówno w kontekście zaplecza technicznego, jak i finansowego. Niemniej trzeba wspólnie wypracować drogę realizacji, ale diabeł tkwi w szczegółach. Im lepiej dopracujemy je teraz i zadbamy o odpowiedni poziom edukacji lekarzy i pacjentów, tym łatwiej będzie nam wdrażać dobre dla chorych rozwiązania – dodaje Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Czy placówki należące do Federacji Porozumienie Zielonogórskie podpiszą umowy i włączą się do projektu koordynacji?

W ramach konsultacji przekazaliśmy nasze uwagi zebrane od zróżnicowanego środowiska specjalistów medycyny rodzinnej. Wierzymy, że jest jeszcze czas na wdrożenie uzasadnionych sugestii, dzięki którym koordynacja będzie mogła zostać prawidłowo i skutecznie wprowadzona. Póki co czekamy na termin spotkania z Prezesem NFZ, aby omówić wątpliwe kwestie – dodaje Jacek Krajewski, prezes FPZ.

Źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Krzysztof Szymański wędkarz o zakażeniu Odry: to najbardziej zarybiona rzeka w Polsce, jedyna spławna arteria wodna

Rozmawiamy o zakażeniu Odry przez niebezpieczne toksyny. Nie wiadomo, kto wywołał zagrożenie, ani jak zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu w wodzie szkodliwych substancji.

Posłuchaj całej rozmowy!

Wędkarz Krzysztof Szymański:

To jest olbrzymia strata, bo Odra jest najbardziej obfitą w ryby rzeką w Polsce. Rybostan jest tam bardzo dorodny. Pozbycie się tych zanieczyszczeń i powrót do dobrej jakości wody zajmie co najmniej parę dobrych lat. Odra to ostatni, jedyny szlak, gdzie regularnie odbywa się żegluga śródlądowa. To ostatnia taka arteria, płynie także przez rejony przemysłowe.

Gość Radia Wnet mówi, że rzeka jest bardziej żywym organizmem niż jakikolwiek inny zbiornik wodny.

Nie wiem czy są jakieś mechanizmy, by zatrzymać przemieszczające się w wodzie toksyny. Moim zdaniem raczej nie – komentuje Krzysztof Szymański.

O Polskim Związku Wędkarskim:

Trzeba brać sprawy w swoje ręce, mimo że jesteśmy tylko grupą pasjonatów. Musimy uświadamiać całe społeczeństwo, że nasz kraj to nie tylko ziemia, a także cenna woda. Jest to nie mniej ważny składnik.

Wakacje od wojny. PKWP pomaga dzieciom z Syrii

W 2024 roku na polskich stacjach ma się pojawić nowy rodzaj benzyny

fot. pixabay/Activ Mochoco

Rząd rozpoczął pracę nad projektem ustawy, która zezwalałaby na większą obecność biokomponentów w paliwach transportowych.

Nowa ustawa pozwoliłaby na wprowadzenie do polskiego obiegu benzyny silnikowej E10. Jest to rodzaj paliwa składający się w 90% z tradycyjnej benzyny bezołowiowej, a w 10% z bioetanolu (jest to rodzaj spirytusu wyprodukowanego z surowców roślinnych). Inwestycja w E10 to szansa na zapewnienie odpowiedniej ilości benzyny dla polskich pojazdów, przy równoczesnym ograniczeniu zakupu ropy naftowej (której ceny w ostatnim czasie poszły mocno w górę)

Omawiany rodzaj paliwa funkcjonuje w już w wielu krajach europejskich, do których można zaliczyć chociażby Francję, Niemcy, Litwę, Węgry czy Wielką Brytanię. Nie wszystkie samochody mogą być jednak nim napędzane. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, E10 pojawi się na polskich stacjach w 2024 roku.

K.B.

Źródło: noto.trojmiasto.pl

Zmiany w rządzie. Mariusz Błaszczak wicepremierem. Agnieszka Ścigaj razem z kołem Polskie Sprawy dołącza do koalicji

fot. KPRM

W środę prezydent Andrzej Duda dokonał zmian w gabinecie Mateusza Morawieckiego. Po odejściu z rządu Jarosława Kaczyńskiego nowym wicepremierem ds. bezpieczeństwa został dotychczasowy minister obrony.

Prezydent podkreślił, że zmiany w rządzie zostały dokonane bardzo konsekwentnie i szybko. Andrzej Duda wskazał, że nowy wicepremier ma pełne poparcie w pałacu prezydenckim: Bardzo się również cieszę z tego, że następuje szybkie zastępstwo na urzędzie wiceprezesa Rady Ministrów odpowiedzialnego za bezpieczeństwo, szefa komitetu do spraw bezpieczeństwa. Już pięć dni po ustąpieniu i odwołaniu pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jest pan minister Mariusz Błaszczak. Bardzo dziękuję panie premierze za ten wybór. Mogę śmiało powiedzieć, że pod tą propozycją podpisywałem się od samego początku dwoma rękami – zaznaczył prezydent.

Mariusz Błaszczak jako wicepremier ds. bezpieczeństwa przejmie wszystkie kompetencje po Jarosławie Kaczyńskim, w tym nadzór i koordynację działań MSWiA, ale też Ministerstwa Sprawiedliwości kierowanego przez Zbigniewa Ziobro.

Do rządu dołączyła także Agnieszka Ścigaj, która do tej pory zasiadająca w ławach opozycji, kierując trzy osobowym kołem poselskim Polskie Sprawy. Nowa minister w ramach kancelarii premiera będzie odpowiadać za integracją społeczną, w szczególności w zakresie integracji uchodźców z Ukrainy.

Dzięki podpisanemu porozumieniu programowego posłowie z koła będą popierać rząd, którego zaplecze parlamentarne zwiększy się do 236 głosów.

W ramach rekonstrukcji funkcję ministra-członka Rady Ministrów objął także poseł PiS Włodzimierz Tomaszewski, wywodzący się z Partii Republikańskiej. Tomaszewski zajął miejsce Michała Cieślaka.

Ministerialną nominację otrzymał również Zbigniew Hoffmann, który będzie pełnił funkcję zastępcy szefa KPRM i sekretarza Komitetu ds. bezpieczeństwa. Do tej pory minister Hoffmann pracował w rządzie przy boku Jarosława Kaczyńskiego jako sekretarz komitetu ds. bezpieczeństwa.

Czytaj też:

Sekretarz generalny PiS: Nie wykluczam kolejnych transferów do Zjednoczonej Prawicy

ŁAJ

 

Dr Andrzej Sadowski: Inflacja jest złem takim jak wojna. Rząd i RPP powinny zwalczać ją w sposób skoordynowany

Featured Video Play Icon

Andrzej Sadowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

W jaki sposób rząd niweluje skutki podwyżek stóp procentowych sprawiając, że szkodzą one, zamiast pomagać? Dr Andrzej Sadowski o nieskoordynowanej polityce rządu i banku centralnego wobec inflacji.

 Dr Andrzej Sadowski podkreśla, że polityka rządu i Rady Polityki Pieniężnej powinny być spójne. Potrzebne są skoordynowane działania w celu walki z inflajcą.

Podnoszenie stóp procentowych. gdy rząd prowadzi politykę proinflacyjną, jest szkodliwe.

Brak koordynacji szkodzi zarówno rządowi, jak i przedsiębiorcom. Wzrastają zobowiązania dłużników- także dług narodowy. Polski złoty nie zyskuje na samym podnoszeniu stopy procentowej.

Ekonomista wskazuje, że inflacja ma fatalny wpływ na decyzje dotyczące posiadania dzieci. Wpłynie to na naszą demografię w tej dekadzie.

Inflacja jest złem takim jak wojna. Rząd i RPP powinny zwalczać ją w sposób skoordynowany.

Czytaj także:

Henryk Kowalczyk: Waloryzacja emerytur będzie kilkunastoprocentowa. To nasza reakcja na inflację.

Dr Sadowski zauważa, że prezes NBP wspierał rząd podtrzymując płynność przez dodruk pieniądza. Gdyby wówczas zachowano niezależność banku centralnego, to obecnie nie byłoby problemu.

Prezydent Centrum im. Adama Smitha wskazuje, że celem NBP nie jest utrzymanie stabilności złotówki, tylko cen.

Przy takich zmianach cen nikt nie chce podpisywać umów inwestycyjnych.

Powszechne staje się zrywanie kontaktów. Jak dodaje ekonomista, stagflacja grozi nam nie wówczas, kiedy rząd przestanie dosypywać pieniędzy do gospodarki, lecz jeśli bedzie ją kontynuować.

Rynek energii w Polsce powinien bezwzględnie zostać uwolniony.

Jeśli partia rządząca chce utrzymać swoje poparcie, musi odnaleźć nowego Wilczka, który uwolni gospodarkę.

A.P.

Suski: po rozmontowaniu systemów operacyjnych Polska stałaby się rajem dla mafii

Poseł PiS o tym, czemu jest przeciwko komisji śledczej ws. podsłuchów oraz o perspektywie powrotu Platformy Obywatelskiej do władzy i korektach w Polskim Ładzie.

Donald Tusk zapowiada, że Platforma Obywatelska będzie znów najsilniejszą partią w Polsce. Marek Suski stwierdza, że najlepszą odpowiedzią na to, co nieprawdziwie opowiada były premier są działania Prawa i Sprawiedliwości w ciągu ostatnich 6 lat. Stwierdza, że ludzie potrafią porównać jak wyglądały one, a jak lata rządów PO-PSL.

Gdyby Platforma zwyciężyła wybory i rządziła wróciłoby wszystko to, co się wtedy działo: podporządkowanie Polski Niemcom, pewnie wprowadzenie euro i wpuszczenie tych wszystkich imigrantów, którzy szturmują naszą granicę i całkowite zbiednienie Polaków po to, żeby za pół darmo pracowali w Niemczech przy zbiorze szparagów.

Suski wskazuje, że Grzegorza Schetynę „zatkało”, gdy spytano go o wymienienie jednej dobre rzeczy, którą zrobiła za swoich rządów Platforma.

Poseł PiS stwierdza, że jest przeciwny powoływaniu sejmowej komisji śledczej ws. podsłuchów. Ocenia, że byłoby to osłabianie polskiej obronności w imię kampanii wyborczej Platformy.

Systemy operacyjne i działania kontroli operacyjnych, które zawsze są za zgodą sądu i na wniosek prokuratury służą ściganiu przestępstw tych najgroźniejszych. Więc jeżeli ten system miałby być rozmontowany to Polska będzie rajem dla przestępców, mafiosów, handlarzy narkotyków i różnych innych zagrożeń terrorystycznych, czy zorganizowanych grup przestępczych.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego odnosi się do Polskiego Ładu. Stwierdza, że wszelkie wielkie reformy wymagają korekt. Podkreśla, że dzięki Polskiemu Ładowi system będzie bardziej sprawiedliwy. Dodaje, iż Platforma w przyszłości zapewne zacznie twierdzić, że sama chciała wprowadzić Polski Ład, tak jak to było w przypadku programu 500+.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.P.

Jacek Saryusz-Wolski: Unia wypowiedziała nam wojnę. Jej celem jest budowa europejskiego superpaństwa

Jacek Saryusz-Wolski / Fot. Prywatny album Saryusza-Wolskiego

Europoseł PiS o agresywnej postawie Rosji, zwołanej przez prezydenta Andrzeja Duda Radzie Bezpieczeństwa Narodowego oraz o tym, jak Zachód powinien zareagować na zagrożenie ze strony Moskwy.

Prezydent Andrzej Duda postanowił o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Format ten jest, jak mówi Jacek Saryusz-Wolski uzasadniony, gdyż atak Rosji na Ukrainę jest bardzo prawdopodobny. W Unii Europejskiej prowadzona jest polityka ugłaskiwania Rosji. Stwierdza, że  kraje Europy Środkowo-Wschodniej czują się lepiej reprezentowane poprzez NATO niż przez Unię Europejską. Na Ukrainie wprost się mówi o tym, że

Niemcy w tym kryzysu są de facto sojusznikiem Rosji, a nie Ukrainy.

Europoseł podkreśla, że nie można się dać zwieść wizji wspólnej polityki obronnej Unii Europejskiej jako alternatywie dla NATO. Francję i Niemcy będzie się układać z Rosją.

Szereg krajów NATO wysyła broń na Ukrainę.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi także o sporze polskiego rządu z Komisją Europejską. Mówi, że trzeba zaskarżyć Komisję za niewypłacanie środków z Funduszu i wycofać się z tego ostatniego.

Nie możemy żyrować czegoś, z czego nie korzystamy.

Należy także wetować wszystko związane z pakietem klimatycznym Fit for 55.

Celem wojny jest uległość Polski.

Pacyfikacja naszego kraju pozwoli na budowę superpaństwa europejskiego, a w dalszej kolejności eurazjatyckiego od Lizbony do Władywostoku, w którym prym będą wiodły Niemcy i Rosja.

Polska stałaby się wasalem rządzonym przez elity kompradorskie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.