Zasoby kulturowe w polskich bibliotekach i archiwach mamy znacznie bogatsze niż zasób intelektualny we własnych głowach

Polski rząd i jego instytucje powinny podnieść jedno wielkie hasło: „Cały polski naród pisze program dla Międzymorza” i podjąć szeroką działalność w kierunku popularyzacji jego idei.

Ryszard Surmacz

Obecny system polityczny w Europie wciąż nie może wydostać się ze szponów postanowień kongresu wiedeńskiego i Świętego Przymierza z 1815 r. Przypomnijmy, minęło ponad 200 lat, w międzyczasie Wiedeń [related id=6603]zamieniono na Berlin, patronat rosyjski na amerykański, a układ wciąż dobrze się trzyma i nadal daje możliwość powielania wymiennych sojuszy – mniej więcej w tym samym klubie. Ta wiedeńsko-paryska (Święte Przymierze podpisano w Paryżu) trumna wciąż rządzi Europą i wciąż jest stymulatorem stosunków międzynarodowych.

Silniejsza od układu politycznego jest jednak tradycyjna mocarstwowa polityka zagraniczna. Ona, podobnie jak ludzki organizm, też ma swoją genetykę. Wydawało się, że w obu wojnach światowych dwukrotnie pokonane Niemcy, zamknięcie procesu zbierania ziem ruskich na wschodzie oraz oderwanie Polski od koncepcji jagiellońskich są wystarczającym argumentem na pokojowe współistnienie tych państw. Stało się jednak inaczej. Przesunięcie polskich granic państwowych niczego nie zmieniło. A skoro tak, to przyczyna leży gdzie indziej.

Wypada więc zapytać, dlaczego agresja w stosunku do Polaków i polskiego państwa wciąż narasta? Dlaczego Polska tak wszystkim przeszkadza i za co jest atakowana?

Ale to nie nowość, bo gdy sięgniemy do historii, to okaże się, że te same pytania stawiali nasi dziadowie, będąc pod zaborami, i również nie znaleźli na nie właściwej odpowiedzi. Nadal to „coś” jest więc niezidentyfikowane i nadal stanowi dla nas takie samo zagrożenie, jak niegdyś.

Polityka zagraniczna Niemiec, Rosji, Francji czy Anglii w Europie nie zmieni się dotąd, dopóki trwale nie upadnie system kolonialno-lichwiarski, który żywi i umacnia ich międzynarodową pozycję. Sojusz z Niemcami przeciwko Rosji czy z Rosją przeciwko Niemcom nie ma sensu, bo siła ich pierwotnych powiązań jest znacznie większa niż siła doraźnego porozumienia przeciw jednemu z nich. Tak więc niezmienność sojuszy tworzy trwałą niemożliwość ich przełamania. Dowodów na to dostarcza polska historia.[related id=2601]

Oczywiście, przedmiotowe traktowanie Europy Środkowej, w tym Polski, nie zmieniło się, ale na przełomie XX/XXI w. Chiny, za pomocą swojej pozycji gospodarczej w świecie, dokonały poważnego wyłomu. Tym wyłomem jest neutralizacja politycznego „centrum rozliczeniowego”, jakim dotąd była Europa Środkowo-Wschodnia. Nie chodzi o ekspansję juana, lecz o obszar kolonialny, który stabilizował stary system ekonomiczny na kontynencie. Ten obszar nadal potrzebny jest Europie i Rosji, nie jest natomiast potrzebny Chinom. I ten fakt Święte Przymierze czyni nieważnym. Rola Ameryki, ze względu na odległość, może mieć charakter obrotowy. Stany Zjednoczone Europę mogą pogrążyć i mogą ją uratować. (…)

Europa Środkowa, chce czy nie, staje się terenem rozgrywek chińsko-amerykańskich. Oznacza to, że nasza część kontynentu staje się papierkiem lakmusowym ich wzajemnych stosunków. Pocieszające jest to, że obydwa mocarstwa zdają sobie sprawę ze strategicznego położenia Europy Środkowej i wiedzą, że jest chyba jedynym obszarem, na którym mają wspólny interes. Jest nim oddzielenie Rosji od Niemiec i utrzymanie pokoju w Europie. Prawdziwe pole konfrontacji znajduje się bowiem w Azji.

Obydwa mocarstwa muszą postawić na Polskę albo Niemcy. Jeżeli nie znajdą w Polsce odpowiedniego odzewu, postawią na Niemcy i będzie jak zawsze. Zagadką staje się wówczas pytanie: w jaki sposób wykorzystają ludność muzułmańską mieszkającą w Europie?

Polska staje więc wyraźnie przed nową dziejową szansą. Stawia ona nam oczywiście określone wymagania intelektualne, techniczne i psychiczne. Po PRL i w tzw. III RP mamy duży deficyt ludzi dużego formatu: mała perspektywa rodzi małych ludzi, lichwa i łatwe pieniądze tworzą kundli, a złe wykształcenie namnaża pożytecznych idiotów. Można powiedzieć (mówiąc delikatnie), że zasoby kulturowe kryjące się w polskich bibliotekach i archiwach mamy znacznie bogatsze niż zasób intelektualny, pojęciowy i wyobrażeniowy we własnych głowach. (…)[related id=27523]

Polacy, chcąc przetrwać, są skazani na starą jagiellońską myśl, którą muszą przystosowywać do nowych piastowskich warunków geopolitycznych; muszą rozwijać ją w kierunku rzeczywistej demokracji – takiej, na którą czeka cała Europa, zgodnie z nauką Jana Pawła II. I na tej drodze, chcemy czy też nie, swoim przemówieniem w Warszawie postawił nas Donald Trump. Ta droga ma swoje imię – nazywa się Międzymorze.

I musimy zdać sobie sprawę, że od tej chwili Stany Zjednoczone mają drogę odwrotu (zdrady), ale my już jej nie mamy. Dla Stanów Zjednoczonych, a także Chin, korzystniej mieć jedno silne państwo w Europie Środkowej niż dwa (Niemcy i Rosję) najpierw dążące ku sobie, ale jednocześnie gotowe w każdej chwili rzucić się na siebie.

I teraz, jeżeli nie podejmiemy wyzwania, zostaniemy ukarani przez wszystkich – za tchórzostwo, głupotę, za swoją kulturę, za istnienie i za wypiętrzenie przeszkody na drodze do europejskiego „nieba”. Jeżeli natomiast przegramy, spotka nas jeszcze większa kara. A jaką wymyśli XXI w. – nikt jeszcze nie wie. Jedno jest pewne, nie będzie łagodniejsza niż w II wojnie światowej. Ale tego właśnie Polakom wytłumaczyć nie można.

Cały artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Krajobraz przed bitwą” znajduje się na s. 4 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Krajobraz przed bitwą” na s. 4 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Świat polskiej myśli i polskiej niepodległości został wyrzucony z naszej świadomości, a my nic nie robimy, by to zmienić

Położenie piastowskie nie oznacza poddania się dominacji niemieckiej, lecz odwrotnie – zobowiązuje do 1000-letniej syntezy czterech wielkich epok: piastowskiej, jagiellońskiej, okresu zaborów i II RP

Ryszard Surmacz

Gdybym napisał, że po 1989 r. na obszarze pomiędzy Bugiem i Odrą a Bałtykiem i Karpatami dzieją się rzeczy, którym trudno nadać przydomek „polskie”, byłoby to przesadą. Ale, gdy zestawimy PRL i PRL-bis z II RP, to określenie „tak zwana”, w stosunku do Polski nasuwa się samoistnie. Od 70 lat żyjemy więc w świecie, który niewiele czerpie z przeszłości i niewiele daje przyszłości – żyjemy więc w świecie pozaczasowym i czasie bez horyzontu. Jesteśmy żywicielami obcej konsumpcji.

Więcej, ten świat siedzi w nas jak rak i kształtuje nasz sposób myślenia. Polskie szkolnictwo, media, partie polityczne, a także polska narracja cały naród zamknęły w getcie lat 1945–2017. Świat polskiej myśli i polskiej niepodległości został wyrzucony z naszej świadomości, a my nic nie robimy, aby to zmienić. Niepodległe państwo i punkt odniesienia, jakim była II RP, pozostają w innej rzeczywistości.[related id=6603]

Zdumiewające jest to, że choć wszyscy wiedzą, iż każda szersza perspektywa oglądu przechyla szalę zwycięstwa na stronę prawdy, mało kto potrafi to wykorzystać. Mała perspektywa niszczy dużą perspektywę i nikomu to nie przeszkadza. To małość. (…)

Konstrukcją małego i dużego planu jest doświadczenie. Na małym planie bardziej liczy się doświadczenie współżycia, na większym doświadczenie bycia. Jeżeli odrzucimy własną tradycję i doświadczenie dziejowe, które wynikały z walki człowieka z ziemią, którą ma czynić sobie poddaną, oraz z chciwymi ludźmi, to pozostanie nam tylko doświadczenie narzucone przez obce reżimy.

Dzisiejszy Polak myśli kategoriami bezczasowymi i nie interesuje się polskim 1000-leciem, lecz bardziej kupiecką bieżączką. Nasze wybory oscylują więc pomiędzy światem moherowym a skrajnym liberalizmem, pomiędzy szowinizmem a patriotyzmem, nieznanym a głupim. Takie podejście do życia promuje egoizm, zaciera różnice pomiędzy dobrem a złem, swoim i obcym.

Nie inaczej jest z obyczajem. Obyczaj nie jest rejestrem babcinych zachowań, lecz zapisem historii dobrej woli człowieka do człowieka – w obliczu przeciwności losu. Dobre obyczaje formułował paradygmat zgody, i tych trzeba przestrzegać. Natomiast obyczaje złe powstawały w obliczu ostrej rywalizacji, walki lub złej woli.

Dobry obyczaj był więc elementarzem przyzwoitości, któremu każdy podlegał w sposób bezwzględny. Zły obyczaj namnaża swoje kolonie tam, gdzie dobry jest słabszy lub nadmiernie wyręczany przez obce prawo, które można oszukiwać lub „interpretować”. Na podstawie zachowań niektórych prawników można zauważyć następującą prawidłowość: im mniej przyzwoitości (obyczaju) w prawie, tym większa dezorganizacja państwa. Natomiast przykładem doniosłości roli obyczaju może być chociażby ludowa tradycja śląska, gdzie w warstwie propagandowej poddano się zachodniej cywilizacji, ale w warstwie moralnej już nie. O ich życiu codziennym mniej decyduje prawo, więcej własna kultura.

I teraz, wracając do meritum: jeżeli na małym i dużym planie chcemy zabezpieczyć się przed grabieżą własnego majątku, przed zgodą na systemowe ogłupianie siebie i dzieci, przed odebraniem nam wolności, musimy zdać sobie sprawę, na czym stoimy. To nie politycy, których wybieramy, decydują o losie państwa, to nie naukowcy decydują o naszym wykształceniu, to nie wojsko decyduje o naszym bezpieczeństwie. Oni powinni być wykonawcami naszej woli. I to daje nam demokracja. Ale demokracja wymaga stosownego wykształcenia i myślącej polskimi kategoriami inteligencji. (…)[related id=2601]

Zarówno nasze „warunki niezmienne” od ponad 300 lat, jak i „warunki naszego przetrwania” od 70 lat są przedmiotem nieustannego ataku. W okresie zaborów propagandowej manipulacji zostało poddane pięć pokoleń Polaków. Karani byliśmy za katolicyzm i narodowość. Chciano z nas zrobić Rosjan, Niemców lub Austriaków.

Na Kresach temu atakowi opierała się szlachta; w Wielkopolsce szlachecką inicjatywę przejęli chłopi i mieszczanie. Dziś na ziemiach zachodnich mieszkają Polacy z Kresów, Polacy z Wielkopolski, Polacy z Pomorza i Polacy ze Śląska, tworząc wspólnie konglomerat polskich kultur. Odwróceni do siebie plecami, stoją, jak w teatrze kukiełek lub jak pomnik spetryfikowanego PRL-u. Z punktu widzenia politycznego, historycznego, socjologicznego, interesu państwa i narodu, ba, każdego innego – jest to sytuacja kuriozalna. Brak dialogu pomiędzy nimi w dobie multikulti jest niczym innym, jak czystej wody głupotą – tym gorszą, że mającą korzenie w czasach zaborów.

Atakowani jesteśmy z zewnątrz, ale to najcięższe uderzenie – na siebie i własną kulturę, a więc dziedzinę, dzięki której przetrwaliśmy zabory, II wojnę i PRL, przychodzi ze strony wewnętrznej – w imię krótkiej perspektywy. Hitler przeciera oczy ze zdumienia, bo oto dostrzegł nowe życie dla siebie. Synowie tych Polaków, którzy pod jego nosem zbudowali Polskie Państwo Podziemne, dziś, jak wściekłe psy, rzucają się na siebie. Na całe gardło rechocze też Stalin, bo czuje jak wygasa mu żar pod siedzeniem, a narasta ten, z który pozwalał mu mordować ludzi tysiącami.

Cały artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Jedność działania albo śmierć” znajduje się na s. 13 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Jedność działania albo śmierć” na s. 20 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dlaczego Polak Polaka nie rozumie? Dzielące nas antagonizmy powstały w okresie zaborów i tam trzeba szukać ich źródeł

Sejm II RP formalnie zlikwidował tytuły szlacheckie, ale tradycja i honor pozostały. Polska międzywojenna stworzyła jedno wspólne państwo, ale podziałów pozaborowych przezwyciężyć nie zdołała.

Ryszard Surmacz

(…) Kultura, a więc to wszystko, co człowiek własnymi rękami i umysłem stworzył na własną obronę i własny użytek, należy do tej wartości ludzkiej, która w pierwszej kolejności podlega agresji, podporządkowaniu i dewastacji. Dlatego właśnie tak została potraktowana polska szlachta i później inteligencja. Wówczas, poprzez poszczególne osoby lub grupy społeczne szedł atak na cała polską kulturę: pod zaborami, w czasie okupacji i w PRL. Obecnie, w dobie telewizji i komputeryzacji, nie atakuje się już jednostek, lecz całe narody. Destrukcja przeprowadzana jest, o zgrozo, ich własnymi rękami, za pomocą głupoty.

Kultura, język i solidarność decydują o sile państwa i narodu. To kultura jest tą substancją, która racjonalnie wypełnia przestrzeń pomiędzy pracą a snem, sensem istnienia a odpoczynkiem; to właśnie ona jest duszą narodu, bez jej władzy panuje chaos. Polska literatura z okresu zaborów była ukierunkowana na walkę o wolność, a więc tę wartość, której Polakom brakowało. Literatura dwudziestolecia międzywojennego dostała potężny impuls, ale nie zdołała nabrać rozmachu. Istniała zbyt krótko. Z literatury PRL pozostało może kilka nazwisk. Ukierunkowana była nie na to, co Polakom i Polsce najbardziej potrzebne, lecz na to, co systemowe i obce. To ona wysunęła kulturowy dywan Polakom spod nóg. Jeszcze gorzej jest z literaturą tzw. III RP. Tu dominuje kompletnie wirtualna i często antypolska rzeczywistość. I ten sposób przedstawiania świata jest nagradzany. (…)

Polska, będąc pomiędzy dwiema cywilizacjami i, nieco później, odmiennymi religiami, chcąc przetrwać, musiała zbudować odpowiednią koncepcję kulturową. I zrobiła to. Dlatego też, choć należymy do kultury zachodniej, to właśnie my najwyżej rozwinęliśmy cywilizację łacińską i dziś mamy swoją specyfikę, bez kontynuacji której nie będziemy się ani rozumieć, ani rozwijać, ani sprawnie funkcjonować. Ta nasza „prawie cywilizacja” nie pasuje do dwóch sąsiadujących z nami totalitarnych państw i dlatego będziemy atakowani dotąd, dopóki nie staniemy się albo niewielkim i bezwolnym skansenem, albo godnym przeciwnikiem. (…)

Gdy peerelowska władza zaczynała opanowywać „polską reakcję”, pozostawali jeszcze rodzice i ci starzy nauczyciele, których z jakichś powodów nie zdołano zwolnić lub zneutralizować. I to właśnie oni ratowali polską świadomość i łagodzili skutki zaplanowanej indoktrynacji ustrojowej. Gdy wymarli, Katarzyna II i Stalin, ale też Fryderyk II wraz z Bismarckiem pośmiertnie odnieśli wielkie zwycięstwo, bo dziś już tamtych Polaków nie ma. Trzecia RP przyniosła kompletny blamaż polskiego szkolnictwa. Młodzi Polacy nie znają własnych podstaw kulturowych, a swoje życiowe wyobrażenia opierają na własnych przeżyciach. Dziś Polak z Polakiem nie ma wspólnej płaszczyzny kulturowej i nie może się dogadać. Klęskę poniosło też tzw. państwo prawa, które, oderwane od swojego kulturowego pnia, okazało się skłonne do patologii. Punktem jego odniesienia okazał się pieniądz. (…)

Cały artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Dlaczego Polak Polaka nie rozumie?” można przeczytać na s. 15 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Dlaczego Polak Polaka nie rozumie?” na s. 15 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

 

Muzeum Polskiej Demokracji – powołajmy coś, co daje życie, pobudza wyobraźnię, uczy. Potem zaprośmy cały świat i pokażmy

Dziś już wiadomo, że w oparciu wyłącznie o biznes nikt nie zbuduje zdrowego państwa, lecz następny kołchoz. Siłę państwa tworzy świadomość obywateli i jakość jego inteligencji jako grupy społecznej.

Ryszard Surmacz

Lepiszczem I RP był szacunek obywateli do dobrej władzy i dobrej władzy do obywateli. Nie trzeba dodawać, że to najwyższy poziom demokracji.

Druga RP opierała się na patriotyzmie, a więc na poczuciu odpowiedzialności za państwo i naród, ale już według kryteriów poszczególnych partii.

Polska powojenna siłą została osadzona na komunistycznych hasłach, a tzw. III RP, na mitycznym dobrobycie – czyli obydwie na niczym.

A teraz spójrzmy na obraz Ojczyzny, jaki nosi w sobie przeciętny Polak. Od początku. Piast to taki kołodziej, który robił koła, niekoniecznie okrągłe i chodził w białej koszuli, jak Kargul. Jagiellonowie to jakaś mityczna dynastia władców Polski, którzy pokonali Krzyżaków pod Grunwaldem, a potem to już tylko liberum veto i polska anarchia. Powstania narodowe to wymachiwanie szabelką i polska głupota, bo przecież można było skupić się na tym, co nas łączy, a nie na tym, co dzieli. Polska szlachta to jakaś grupa ludzi, która bawiła się i gnębiła chłopów. Piłsudski wprawdzie pokonał Ruskich pod Warszawą, ale tak naprawdę był dyktatorem, bo dokonał zamachu na legalne polskie władze. Przedwojenna Polska to sanacja i coś, co nie powinno nam się przydarzyć. PRL to komuna. Na jej antytezie budujemy całą swoją przyszłość państwową i intelektualną, bez odwołania się do przeszłości. Postawiliśmy więc antytezę bez odwołania się do tezy.

Oczywiście ten opis jest karykaturalny, ale, niestety, niewiele odbiegający od rzeczywistości. To blamaż szkolnictwa ostatnich 70 lat i obraz świadomości niewolnika. To chyba ewenement w skali naszych dziejów. Europa Zachodnia pod tym względem nie odbiega od „normy”, ale jej państwa mają stabilną strukturę i odpowiedzialne elity. My – nie.

Nasza pozycja wyjściowa jest dużo lepsza niż państw naszego kręgu kulturowego. My za sobą nie mamy Hitlera, Stalina ani Bandery; nie nosimy w sobie syndromu kolonialnego, nie ziejemy poczuciem zemsty, pogardy do człowieka lub innej kultury, nikogo nie chcemy łupić za wszelką cenę. Mamy natomiast Jana Pawła II, mamy swoją dumę i zasady. Ale tego wszystkiego nie umiemy docenić, bo daliśmy sobie wmówić jakiś absurdalny wstyd… (…)

Cywilizacji łacińskiej już nie ma, zachodnia wali się na naszych oczach, a sąsiednie cywilizacje silne są jej słabością. W Polsce postawiono Świątynię Opatrzności Bożej. A skoro religia jest częścią kultury, dlaczego nie postawić „świątyni” demokracji? Świątynia Opatrzności Bożej i „świątynia” demokracji to dwa polskie płuca. Za Jagiellonów powstały razem i dzięki temu wzniosły się na najwyższy pułap. Jedno bez drugiego jest ułomne – dlatego, że będziemy mieli albo wyłącznie wybitnych teologów, jak w PRL, albo wybitnych humanistów, którzy oderwą się od korzeni człowieczeństwa i religii. Polska demokracja zdołała połączyć obydwa wątki i stworzyć propozycję kulturową na kilkaset lat. (…)

Muzeum powinno mieć rozmach adekwatny do tamtych czasów, pokazywać, na czym polega wielkość człowieka, której dziś nie widać; wielkość kultury, o której zapomniano; rycerskość, którą się wyśmiewa oraz odpowiedzialność za siebie, ludzi i państwo – jako klucz do sukcesu. Polacy powinni zobaczyć, jakimi byli wówczas i jakimi są dziś. (…)

Cały artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Czas na Muzeum Polskiej Demokracji!” można przeczytać na s. 5 lutowego „Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Czas na Muzeum Polskiej Demokracji!” na s. 5 lutowego „Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl