Pierwsza wojna językowa polsko-ukraińska rozpoczęła się zakazem używania grażdanki w habsburskiej Galicji

Pod wpływem kontaktów z „liberalną” Austrią zakiełkowały ziarna narodowego ruchu ukraińskiego. Z tej części ziem ukraińskich po I rozbiorze Polski zaczął płynąć strumień ukraińskiego życia narodowego.

Stanisław Orzeł

Rozbiór Ukrainy kozackiej zapoczątkowany ugodą perejasławską z 1654 r. uruchomił procesy rusyfikacji lewobrzeżnej Ukrainy Naddniestrzańskiej wcielonej do Rosji. Ugoda ta została oprotestowana przez prawosławnego metropolitę Kijowa Sylwestra Kossówa, który nie chciał uznać nadrzędności Patriarchy Moskiewskiego, a pragnął pozostać w jurysdykcji Patriarchy Konstantynopola. Dlatego – w przeciwieństwie do Bohdana Chmielnickiego – dwukrotnie odmówił złożenia carowi Rosji przysięgi poddańczej i nie asystował Kozakom przy tej ceremonii, bo uważał, że podporządkowanie eparchii kijowskiej Patriarchatowi Moskiewskiemu wywoła polskie represje wobec administratur pozostających w granicach Rzeczypospolitej. W ten sposób cerkiew na Ukrainie na krótki czas wpłynęła na przyhamowanie moskiewskich tendencji do rusyfikacji Ukrainy. Dzięki temu w architekturze Hetmanatu rozwinął się tzw. barok ukraiński, odróżniający kulturę Ukrainy od cerkiewnej kultury Rosji.

Jednak po niespodziewanej śmierci metropolity Sylwestra w 1657 r. działania na rzecz uzyskania z Konstantynopola autokefalii przez Kościół prawosławny w Rzeczypospolitej, w tym na prawobrzeżnej Ukrainie – załamały się.

Po traktacie Grzymułtowskiego w 1686 r. carscy dyplomaci przekupili sułtana Mehmeda IV, by ten wymógł na patriarsze Konstantynopola wydanie dekretu tymczasowo przekazującego zwierzchność nad eparchią kijowską patriarsze Moskwy. Pozwoliło to Rosji od czasów Piotra I nie tylko rusyfikować wschodnią część Ukrainy, ale i – za pośrednictwem Cerkwi – ingerować w sprawy wewnętrzne Rzeczypospolitej. (…)

Wraz z likwidacją Hetmanatu, który podtrzymywał oryginalną kulturę Kozaków Zaporoskich związaną z barokiem, pod presją imperatorów Wszechrusi i degeneracją społeczności kozackiej, której przejawem były m.in. bunty hajdamaków, następowała postępująca rusyfikacja kozaczyzny i języka starorusińskiego na Ukrainie. Służyła temu również presja caratu w sprawach Kościoła prawosławnego na ziemiach ukraińskich, m.in. różnice liturgiczne między Ukrainą a innymi eparchiami Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego były stopniowo likwidowane: Metropolia Kijowska straciła szczególną autonomię administracyjną, a ryt unifikowano według wzorca patriarchatu moskiewskiego.

Wyrazem rusyfikacji Ukrainy poprzez podporządkowany carom moskiewski Kościół Prawosławny był m.in. nakaz budowy cerkwi w stylu moskiewsko-jarosławskim lub neobizantyjskim, aby ujednolicić prawosławną architekturę cerkiewną imperium. Jak trafnie przypomniała Katarzyna Barczyk, „Nie brakuje (…) ukraińskich historyków podkreślających, że to tylko pomogło wyodrębnić się miejscowej kulturze – Rusini, którzy wcześniej czuli obcość i niechęć do polskich panów, sądzili, że bliżej im do Moskwy. Gdy jednak znaleźli się w obrębie jednego państwa, dostrzegli, że ich język, kultura i tradycje różnią się znacząco, co dało im poczucie odrębności i bodziec do kształtowania się narodu ukraińskiego takiego, jaki znamy dziś” (K. Barczyk, Kiedy naprawdę powstała Ukraina? Ciekawostki historyczne.pl). (…)

Jak pisał Ihor Rajkiwski, to dopiero „rozbiory Rzeczypospolitej wprowadziły istotne zmiany do sytuacji społeczno-politycznej na Kresach, gdzie się pojawił trzeci czynnik – carat rosyjski na prawym brzegu Dniepru oraz władze austriackie w Galicji.

Na skutek tego rekonstrukcja mniej więcej realnego obrazu stosunków ukraińsko-polskich w XIX wieku jest możliwa jedynie pod warunkiem wielostronnego badania stosunków w nowo powstałych trójkątach: rząd rosyjski (lub odpowiednio – austriacki) – Polacy – Ukraińcy.

Znamienne jest, że w owym czasie o losach Ukraińców (Małorosów, Rusinów) decydowano bez ich udziału. Konflikty ukraińsko-polskie w celu umocnienia własnej pozycji umiejętnie wykorzystywała lokalna administracja rosyjska, wdrażając w życie sprawdzoną zasadę imperium rosyjskiego: divide et impera (dziel i rządź). Ta polityka była wcielana w życie także przez władze austriackie, które połączyły polskie i ukraińskie ziemie etniczne w jednej prowincji z centrum we Lwowie. Zależność ilościowa między dwojgiem narodów była tu mniej więcej jednakowa”. (I. Rajkiwski, Stosunki ukraińsko-polskie w wieku XIX, „Kurier Galicyjski” 29/08/2012).

W wyniku rozbiorów Polski nastąpił również kolejny rozbiór ziem ukraińskich. Wprawdzie pod berłem Romanowów nastąpiło zjednoczenie całej wschodniej Ukrainy, warto jednak pamiętać, że od czasów Katarzyny II tzw. dynastia Romanowych to faktycznie niemiecka dynastia askańska Anhalt-Zerbst, czyli brandenburska, wywodząca się od Albrechta Niedźwiedzia, który tworząc Marchię Północną podbił i wymordował połabskich Brzeżan i Wkrzan (za te „bohaterskie” czyny Adolf Hitler ogłosił Albrechta Niedźwiedzia patronem NSDAP).

Natomiast zachodnia część Ukrainy: Królestwo Galicji i Lodomerii (przez Polaków potocznie określane jako Galicja, przez Ukraińców – Hałyczyna) znalazło się pod panowaniem niemieckiej dynastii Habsburgów. I to pod wpływem kontaktów z „liberalną”, terezjańsko-józefińską Austrią zakiełkowały pierwsze ziarna, z których miał się zrodzić narodowy ruch ukraiński. To z tej części ziem ukraińskich po I rozbiorze Polski zaczął wypływać coraz szerszy strumień ukraińskiego życia narodowego. W sytuacji postępującej rusyfikacji Ukrainy wschodniej rola ostoi rodzimych tradycji ukraińskich – paradoksalnie – przypadła unickiej, bo wyrosłej z unii brzeskiej 1596 r. cerkwi greckokatolickiej, działającej na terenach Ukrainy podległych wcześniej Rzeczypospolitej…

Źródłem animacji narodowych tendencji ukraińskich w Galicji były dalekowzroczne decyzje Habsburgów.

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Rozbiory Rzeczypospolitej Obojga Narodów a początki narodu ukraińskiego” znajduje się na s. 10-11 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Rozbiory Rzeczypospolitej Obojga Narodów a początki narodu ukraińskiego” na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Między saską racją stanu a zmową obcych dworów. Problemy zwolenników naprawy Rzeczpospolitej w epoce stanisławowskiej

Sprawdziła się ponura przepowiednia posła rosyjskiego J. Bułhakowa: „Tylko Polacy mogą być tak łatwowierni i wątpić, że nie ma wspólnoty interesów między dworami cesarskimi w sprawie Polski”.

Zdzisław Janeczek

Tematyka Sejmu Wielkiego doczekała się imponującej liczby tytułów obrazujących wydarzenia lat 1788–1792. A jednak prof. Henryk Kocój wciąż wyszukuje jakieś luki, które stara się zapełnić, publikując kolejne swoje prace źródłowe. Ostatnio na rynku księgarskim ukazała się obszerna praca pt. Dyplomaci sascy wobec Sejmu Wielkiego, nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego (2016). (…)

Okładka książki H. Kocója „Dyplomaci sascy wobec Sejmu Wielkiego 1788–1792”

Główną wartością dzieła jest opracowanie i udostępnienie nieznanych zasobów archiwalnych. H. Kocój rozważa również polskie szanse na przeprowadzenie reform i pomoc mocarstw europejskich oraz ocalenie niepodległości i integralności terytorialnej. W przedstawionych notach, memoriałach i relacjach poselskich zwraca uwagę na toczącą się dyskusję o międzynarodowym położeniu Rzeczpospolitej i zagadnienie sukcesji tronu. (…)

Wyjątkowe miejsce wśród grona saskich dyplomatów należy się A.F. Essenowi, o którym ks. Walerian Kalinka, historyk i założyciel Polskiej Prowincji Zmartwychwstańców napisał: „Gorąco do swego Pana przywiązany, nie mógł nigdy przebaczyć Polakom, że jego potomstwo po śmierci ojca opuścili; powziął odtąd nienawiść do Stanisława Augusta i do wszystkich ludzi nowego rządu; w tem uczuciu się zestarzał, jemu w każdym swym raporcie dawał pole […] Przez lat blisko trzydzieści, dzień po dniu, depesza po depeszy, zaprawiał on swym kwasem gryzącym wszystkie doniesienia i przyczynił się niemało do wytworzenia w Dreźnie tej nieprzyjaznej atmosfery, którą Elektor w sprawach polskich czuł się otoczony. Rzadki to przykład cudzoziemca, który przez lat tak wiele zamieszkując w kraju, był mu do końca nieprzyjazny”. (…)

H. Kocój zwrócił specjalną uwagę na memoriał A.F. Essena wysłany do ministra Stetterheima 30 IV 1788 r., w którym charakteryzował on stosunki polsko-rosyjskie oraz niechlubną rolę sejmów po pierwszym rozbiorze. W jego mniemaniu od czasów sejmu 1786 r. liczyły się w Polsce dwie władze, tj. władza cesarzowej Rosji i jej ambasadora oraz władza księcia G. Potemkina, wykonywana przez hetmana wielkiego koronnego F.K. Branickiego. Zwracał także uwagę, iż od roku 1786 następował stały spadek wpływów rosyjskich.

Ponadto saski dyplomata stwierdzał, iż zarówno król, jak i Rzeczpospolita są całkowicie podporządkowani i uzależnieni od woli trzech dworów, a ich rola ogranicza się do tego tylko, by wykonywać polecenia tych mocarstw. Petersburg szerzy korupcję, wypłacając hojnie pensje królowi i senatorom. Bardzo krytycznie oceniał wyjazd Stanisława Augusta do Kaniowa na spotkanie z Katarzyną II, gdzie król zaznał jedynie upokorzenia ze strony rosyjskich despotów, ponosząc równocześnie olbrzymie koszta i zaciągając długi. Natomiast nie powiodły się królewskie plany odnowienia przyjaźni z imperatorową, która nie podjęła ważnego dla monarchy tematu sukcesji polskiego tronu. W tych okolicznościach A.F. Essen nie wykluczał możliwości nowego rozbioru Polski. (…)

 

Pierwsza polska ustawa zasadnicza, jaką była Konstytucja 3 maja, od dnia uchwalenia budziła namiętne spory współczesnych, przyciągała uwagę obcych dworów i dyplomatów. Różnice zdań wywoływał m.in. VII artykuł pt. Król, władza wykonawcza, który postanawiał, iż „Dynastia przyszłych królów polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta, […] elektora saskiego, którego sukcesorom de lumbis z płci męskiej tron polski przeznaczony. […] Gdyby zaś dzisiejszy elektor saski nie miał potomstwa płci męskiej, tedy mąż przez elektora za zgodą stanów zgromadzonych córce jego dobrany zaczynać ma linię następstwa płci męskiej do tronu polskiego”. Ostatecznie więc wobec braku męskiego sukcesora prawa do tronu nabywała elektorówna Maria Augusta Nepomucena nosząca tytuł infantki polskiej.

Maria Augusta Nepomucena Antonia Franciszka Ksaweria Alojzia Wettin (1782–1863), księżniczka saska, infantka polska (mal. J.H. Schmidt; źr. Wikipedia)

Wprowadzenie zasady tronu dziedzicznego i desygnowanie Fryderyka Augusta III na następcę Stanisława Augusta w świetle badań H. Kocója jawi się jako poważny błąd polityczny Stronnictwa Patriotycznego. Jak wiadomo, elektor saski zwlekał z udzieleniem odpowiedzi na polską propozycję do chwili ogłoszenia deklaracji J. Bułhakowa i wybuchu wojny polsko-rosyjskiej 1792 r. Do tego czasu zajmował wygodne dla siebie stanowisko polegające na postawie neutralności. Elektor, nie akceptując oferty, przezornie jej nie odrzucał, łudząc polityków polskich nadzieją na zmianę sytuacji. Prowadząc negocjacje z Warszawą celem uściślenia pewnych postanowień Konstytucji, równocześnie zapewniał Katarzynę II, że bez jej zgody korony polskiej nie przyjmie. (…)

Przyczyny długo skrywanej niechęci Fryderyka Wilhelma II do Konstytucji 3 maja i desygnacji Fryderyka Augusta III na tron polski wyjaśniają m.in. nieskomentowane przez autora wypowiedzi dyplomatów pruskich dotyczące Śląska. Tymczasem, jak wiemy, już w dobie saskiej pojawiły się projekty odebrania tej prowincji, która połączyłaby Polskę z Saksonią. Nieprzypadkowo Fryderyk Wilhelm I na wiadomość o elekcji Augusta III powiedział: „To jest najgorsza sprawa, jaka się nam przytrafiła od 30 lat”. Nie mylił się; w dobie wzrostu zagrożenia pruskiego August III zwrócił się do Marii Teresy z propozycją oddania części Śląska z Żaganiem i Głogowem w celu połączenia Saksonii z Polską.

Poseł saski w Wiedniu, hrabia Heinrich Bunau, podkreślał, iż w razie przyjęcia warunków król polski łatwo może skłonić Rzeczpospolitą do wspólnego wystąpienia przeciw Prusom. Niestety, Maria Teresa odrzuciła propozycję Augusta III. W grudniu 1740 r. wojska Fryderyka II przez Wielkopolskę uderzyły na Śląsk. Ostatecznie był on stracony zarówno dla dworu wiedeńskiego, jak i warszawsko-drezdeńskiego, by w przyszłości stać się kuźnią pruskich zbrojeń. Sytuację próbował ratować wszechwładny minister Henryk Brühl, który z pomocą Rosji i Austrii zamierzał upokorzyć Fryderyka II i zmusić go do oddania Śląska. Na przeszkodzie stanęły zmiany personalne na dworze w Petersburgu. Wpływy polsko-saskie w Rosji ustąpiły miejsca pruskim. Dla zabezpieczenia się Fryderyk Wielki ofiarował rosyjskiemu feldmarszałkowi Burkhardowi Christophowi von Münnichowi piękne hrabstwo Wartenberg (Syców) na Śląsku. Poza tym zastraszył on Rosjan wizją monarchii dziedzicznej i wzrostem potęgi Rzeczpospolitej, która zrzuciłaby haniebne wpływy Petersburga i odebrała wówczas Kijów z całą Rusią Zadnieprzańską.

Fryderyk August III (1750–1827), elektor saski (malował M. Bacciarelli; źr. Wikipedia)

Mimo wielu sukcesów strony pruskiej, można postawić pytanie: Jak wyglądałaby mapa Europy Środkowo-Wschodniej, gdyby plany polsko-saskie zostały urzeczywistnione, tzn., gdyby powiększono armię, zawarto przymierze z Austrią i Rosją, a Śląsk odebrano i podzielono? W takim przypadku należałoby wątpić, czy doszłoby do pierwszego rozbioru w 1772 r. O tym wszystkim zdaje się, że nie zapomniano ani w Petersburgu, a tym bardziej w Berlinie. Od 3 maja 1791 r. politycy pruscy żyli pod wrażeniem unii polsko-saskiej i tronu dziedzicznego w Polsce. (…)

Z licznych cytowanych przez autora wypowiedzi wynika, iż Fryderyk August III wprawdzie nie był obojętny na uroki korony polskiej, to jednak ze względu na dobro swych poddanych przyjął postawę pasywną, bacznie obserwując poczynania dworów: rosyjskiego, berlińskiego i wiedeńskiego. Aktywność polityczną rządu drezdeńskiego ograniczała ponadto sytuacja wewnętrzna. Wzrost cen żywności, odgłosy rewolucji francuskiej i tlące się na wsi zarzewie buntu chłopskiego nakazywały dużą ostrożność w podejmowaniu decyzji. Nawet saska szlachta nie ukrywała swej niechęci do ponownego mieszania się Wettynów w sprawy polskie. (…)

Reasumując wyniki badań, autor doszedł do wniosku, iż Fryderyk August III „udzielił Polsce smutnej lekcji, że wszelkie rachuby na pomoc państwa tak silnie swych decyzjach uzależnionego od wytycznych Austrii, Rosji i Prus musiały skończyć się niepowodzeniem, tym bardziej, że niewielka Saksonia, uważając sprawę Polski za przegraną, nie chciała i nie mogła, bez narażenia własnych swych interesów, skutecznie przeciwdziałać upadkowi. Wszelkie pretensje i oskarżenia pod adresem Drezna za stan, w jakim znalazła się Polska, nie mogły już niczego zmienić w zaborczej polityce Rosji, Austrii i Prus. Polacy jednak nie chcieli się z tą smutną prawdą pogodzić i długo jeszcze spojrzenia ich kierowały się w stronę Drezna i Lipska, skąd mimo tylu zawodów na próżno wyczekiwali pomocy”. (…)

Cały artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Między saską racją stanu a zmową obcych dworów” znajduje się na s. 6-7 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Między saską racją stanu a zmową obcych dworów” na s. 6-7 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego