Jeśli aparat oddechowy nie działa, pacjent „oddycha” rękami specjalistów

Schron w kijowskim szpitalu dziecięcym "Ochmatdyt", fot. udostępnione przez służbę prasową szpitala

Kijowski „Ochmatdyt” to największy szpital dziecięcy na Ukrainie. Niewątpliwie jest to infrastruktura krytyczna, która ma priorytet w dostarczaniu prądu, ciepła i wody.

Mimo to, podczas pierwszych blackoutów po rosyjskich ostrzałach, cały świat obiegły zdjęcia lekarzy operujących w półmroku, w świetle latarek. W tym roku szpital, który nadal leczy chorych na raka, dializuje, przeprowadza transplantacje, niemal codziennie musiał także ratować życie dzieciom z całej Ukrainy, którzy odnieśli rany od rosyjskich pocisków i kul. O tym, jak sobie radzą lekarze czy szpital był gotowy do wojny i jak współpracuje z polskimi lekarzami, w wywiadzie z Darią Gordijko, opowiada Wołodymyr Żownir, dyrektor generalny „Ochmatdytu”.


Cały wywiad pod poniższym linkiem:


Schron w kijowskim szpitalu dziecięcym „Ochmatdyt”, fot. udostępniona przez służbę prasową szpitala

 

Kijowskim szpital dziecięcy „Ochmatdyt”, fot. udostępniona przez służbę prasową szpitala

Sala operacyjna w kijowskim szpitalu dziecięcym "Ochmatdyt" podczas blackoutu po rosyjskim ostrzale rakietowym, fot. udostępniona przez służbę prasową szpitala
Sala operacyjna w kijowskim szpitalu dziecięcym „Ochmatdyt” podczas blackoutu po rosyjskim ostrzale rakietowym, fot. udostępniona przez służbę prasową szpitala

Raport z Kijowa 13.12.2022: Chersoń – piekielna ruletka Putina!

Chersoń, osiedle domków jednorodzinnych "Ostriw" po rosyjskim ostrzale, fot. Wojciech Jankowski

12 grudnia, Wojciech Jankowski podczas nadawania korespondencji trafił pod rosyjski ostrzał. Pociski spadły zaledwie kilkadziesiąt metrów od naszego korespondenta.

Wojciech Jankowski od kilku dni na bieżąco relacjonuje wydarzenia i codzienne życie w Chersoniu i okolicznych miejscowościach.

Chersoń po wyzwoleniu przez ukraińską armię stał się głównym celem rosyjskich okupantów. Tylko rzeka Dniepr oddziela cywilów od śmiercionośnych baterii rosyjskiej artylerii. Korespondent Radia Wnet przyjechał na chersońszczyznę z polskim konwojem humanitarnym, nie mniej jednak pozostał, aby na własnej skórze poczuć, a co ważniejsze donieść Słuchaczom Radia Wnet, jak żyją mieszkańcy ziemi chersońskiej, którzy codziennie padają ofiarą chaotycznych, terrorystycznych ostrzałów rosyjskich żołdaków.

Ku naszemu przerażeniu, mrożącą krew żyłach korespondencję Wojciecha Jankowskiego, my i nasi Słuchacze, mogliśmy usłyszeć na żywo w audycji Jaśminy Nowak.

Wojciech Jankowski:

…Tutaj krzyczą ludzie. Jest tutaj nieciekawie. Są karetki gdzieś obok, gdzieś obok spadła rakieta. Ratują kogoś. Ja nawet nie wiem, jak to było. Widzę rozwala bramę. Tu rzeczywiście jest gorąco…

Po tych słowach słychać potężny wybuch i zapada cisza, którą przerywa głos Wojciecha. Przed udaniem się w bezpieczne miejsce korespondent Radia Wnet dokończył korespondencję.

Wojciech Jankowski:

Tak teraz gdy słuchałem tego nagrania, trochę ciarki jeszcze przechodziły mi po grzbiecie. Gdy Jasina rozłączała się ze mną. Ja kładłem się między drzewem, a budynkiem, bo rachunek prawdopodobieństwa wykazywał, że tu jest najmniejsza szansa na to, żeby otrzymać jakiś odłamek.

Wojciech Jankowski zaprezentował także nagrania wywiadów z mieszkańcami tego właśnie chersońskiego osiedla domków jednorodzinnych, na które spadły rosyjskie pociski, zabijając ich sąsiada i raniąc kilku innych.

Andrij:

Tak mieszkał. Nie tylko mieszkał, tu człowiek normalnie żył i nieszczęście się wydarzyło, bo przyleciało to… Od kogo to przyleciało? Przyleciało stamtąd. Przecież to jest nieszczęście. I człowieka już nie ma.  Pan mnie słyszy? Człowieka już nie ma! W jeden mig go nie stało. Właśnie tu leżał, trzymałem go na rękach. Jeszcze przez 7 minut oddychał. Mówiłem do niego: „Dima oddychaj, oddychaj Dima…”  I już, nie ma człowieka. Przybiegła do mnie jego teściowa i mówi: „Dimkę zabili!”. Przybiegłem tutaj, a on tu leży. Jego Twarz…, nie miał twarzy – sama krew. Podnoszę jego głowę, Saszka widział, a on na wydechu bardzo krwawi, bulgoczę krwią… I próbowaliśmy…, oddychaj Dimka, i za nogi… Przez siedem minut, siedem minut człowiek jeszcze oddychał.  To naprawdę ciężko jest wytrzymać. Chłopaki, mówię wam szczerze, ciężko to wytrzymać – to jest wielkie nieszczęście, to nieszczęście. Ostrzeliwują cywili, cywili ostrzeliwują. To nie ma nikogo, tylko sami cywile.

Ołeksandr:

Każdego dnia, nawet dziś gwizdały miny. Każdego dnia bombardują. Cywilów ostrzeliwują, tu nie ma nic takiego… uważam, że jesteśmy trochę zabezpieczeni terenem kąpielisk, bo tam są wysokie drzewa, a oni strzelają nie wiadomo, gdzie, strzelają tam, gdzie trafią. Przecież to nie jeden taki dom, tu jest dużo zniszczonych domów. Tu za jednym zamachem – cztery wystrzały i 4 trafienia w cztery domy.

Chersoń, Andrij i Ołeksandr, fot.: Wojciech Jankowski
Chersoń, Andrij i Ołeksandr, fot.: Wojciech Jankowski

Wojciech Jankowski na dworcu w Chersoniu nagrał też rozmowę z Wiktorią Malarenko, która zdecydowała się wyjechać z terroryzowanego miasta:

Bo tutaj nie ma pracy. Na razie nie ma pracy wszystko jest, ale nie ma pracy i trochę jest dużo ostrzałów ze strony tego „tego kraju”. Tak, duży mamy, jak się to mówi po polsku, problem z ostrzałami. Każdy dzień bach i bach. Wyjeżdżam, żeby coś zarobić, bo musze pomóc mamie… Cztery lata temu pracowałam w Gdańsku na kuchni. Bardzo mi się podobało, dobry zespół był… Moja mama mieszka w gminie Antoniwka, Pan wie, gdzie to jest? Pan wie. Dom został uszkodzony niema żadnej całej szyby. Na to też musze zarobić. Teraz nie ma sensu nic robić, bo dziś zrobisz, a jutro znowu wszystko zniszczą.


Wydawnictwo Znak planuje publikację „wspomnień” rosyjskiego okupanta Pawła Filatijewa „ZOV”. Oczywiście pod szyldem nawróconego grzesznika. Myślę, że żaden szanujący się ukraiński autor nie wyda nic w „Znaku”” – to słowa profesor Oli Hnatiuk, ukrainistki, tłumaczki, dyplomatki, zamieszczone w sieci społecznościowej.

W drugiej części audycji Paweł Bobołowicz rozmawia z gościem Radia Wnet, profesor Olą Hnatiuk, na temat skandalicznego pomysłu publikacji, przez wydawnictwo Znak książki rosyjskiego zaborcy.

Ola Hnatiuk:

Po co transmitować rosyjską narrację. Problem polega na tym, że po pierwsze trzeba to przeczytać. Ja sobie zadałam taki trud, zanim cokolwiek napisałam. Przeczytałam te wspomnienia. Przypuszczam, że redaktorzy Znaku albo tego nie czytali, albo po prostu nic nie rozumieją. W każdym razie z całą pewnością własnej wizji i misji się nie trzymają. Nieodróżniania kłamstwa od prawdy. Są gotowi transferować rosyjskie kłamstwo na temat Ukrainy, na temat wojny i na dodatek mówić to ustami, przedstawiać to ustami rosyjskiego żołnierza, któremu dało mu się w porę wydostać spod Chersonia. Przed chwileczką mówiliście państwo o tym co się co się dzieje w Chersoniu, czy też w okolicach. I dlatego uważam, że dość szczególny postępowanie. Mnie bulwersuje przede wszystkim to, że wydawnictwo Znak, przez już cały rok, nie zadało sobie trudu, żeby dać głos ukraińskim autorom opisującym wojnę, a jest takich dużo. Nie mówiąc już o polskich autorach, którzy też sporo na ten temat piszą.


Cała audycja pod poniższym linkiem:

Serdecznie zachęcamy do słuchania „Raportu z Kijowa” na falach Radia Wnet, o 9:30 w każdy poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek.