Jak poinformował Die Welt, cytowany przez portal DW.com., 12 sierpnia amerykański Departament Stanu odebrał interwencję dyplomatyczną ws. sankcji nałożonych na firmy pracujący przy budowie Nord Stream II:
24 kraje członkowskie wzięły udział w interwencji dyplomatycznej, która odbyła się za pośrednictwem wideokonferencji.
Treść przekazanego oświadczenia zgodna jest, jak podają, z lipcową deklaracją w tej sprawie stojącego na czele unijnej dyplomacji Josepa Borrella. Przekazana Amerykanom nota dyplomatyczna uznaje „eksterytorialne stosowanie sankcji za naruszenie prawa międzynarodowego”. Podkreślono przy tym, że decyzje w sprawie tego, jaką politykę ma prowadzić Europa powinny zapadać w Europie. Jak wskazuje portal Onet Politico, wśród niemieckich komentatorów amerykańskich decyzji można usłyszeć opinie, że
Amerykanom nie chodzi o Rosję, oni po prostu chcą nam sprzedawać gaz z łupków.
Politycy ze Stanów Zjednoczonych twierdzą zaś, że sankcje na firmy uczestniczące w projekcie Nord Stream II przyjęte w grudniu zeszłego roku, mają ochronić Europę przez energetycznym uzależnieniem od Rosji. Obecnie senatorzy republikańscy: Ted Cruz, Tom Cotton i Ron Johnson wzywają zarząd portu Sassnitz GmbH na Rugii, gdzie przebiegać ma koniec rurociągu, do wycofania się z inwestycji pod rygorem ostrych sankcji. Przeciwko tym naciskom wystąpił szef niemieckiego MSZ Heiko Mass.
A.P.