Różalski: Prawo pracy nie jest respektowane przez Discovery. Amerykanie od początku chcieli zamieść wszystko pod dywan

Kamil Różalski o swojej walce z patologiami w stacji telewizyjnej TVN: liście do amerykańskiego kierownictwa Discovery, mobbingu, umowach śmieciowych i niewolniczej pracy.


[related id=139004 side=right] Kamil Różalski wyjaśnia, jak zaczęła się jego walka z patologiami w TVN. Zgodnie z kodeksem etyki przyjętym przez spółki należące do koncernu Discovery istnieje obowiązek zgłaszania nieprawidłowości. Wobec faktu, że próby ich podnoszenia na forum krajowym kończyło się tylko odwetem ze strony spółki, Różalski wraz ze swoimi współpracownikami wysłał list do Discovery Incorporation, właściciela stacji, że skargą. Zarzutami były: niewłaściwa firma zatrudnienia tysięcy pracowników, mobbing, nieprzestrzeganie RODO, szantaże, nie wypłacanie pensji.

Zwróciliśmy uwagę na niewłaściwą formę zatrudnienia dla 1800 osób.

Byli oni zatrudnieni na tzw. umowy śmieciowe zamiast na umowy na czas nieokreślona, jak wynikałoby z charakteru ich pracy. Pracownicy byli też zmuszani do nieodpłatnego wykonywania pracy, która nie wchodziła w zakres ich obowiązków. Discovery odpowiedziało na e-mail po dwóch tygodniach dziękując za wiadomość i stwierdzając, że wyjaśnianiem nieprawidłowości zajmie się zespół w Polsce. Powstała komisja do której zostali zaproszeni.

Na komisji dowiedzieliśmy się, że nie tylko nie możemy nagrywać naszych zeznań, ale też że nie powstanie protokół z tych zeznań, tylko raport, który zostanie przedstawiony zarządowi TVN S.A.

Pracownicy TVN postanowili zrezygnować ze swojego udziału w komisji uznając, że służy ona zamieceniu sprawy pod dywan. Gość Poranka Wnet odnosi się do listu grupy anonimowych pracowników TVN. Wyjaśnia, że wszystko wraz z swymi kolegami robili pod nazwiskiem.

Nie mamy nic wspólnego z listem anonimowym. […] W każdym anonimie, aby go uwiarygodnić, jest część prawdy.

Dodaje, że TVN chce poświęcić jedną osobę, Katarzynę Kieli, aby ratować swój wizerunek. Tymczasem Amerykanie robią wszystko, aby nic nie zrobić z istniejącymi problemami. Od początku chcieli je zamieść pod dywan.

Uważamy, że inwestorzy byli wprowadzani w błąd, że w Discovery przestrzegano praw pracowniczych.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego poniósł konsekwencje swoich działań. Został zwolniony z pracy we wrześniu 2020 r.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Paszcza: W interesie Polski jest, aby firmy korzystały z usług chmurowych. Dane osobowe nie mogą być pobierane

Bartosz Paszcza o miliardowej inwestycji Microsoftu w Polsce, tym, jaką szanse daje to polskim firmom oraz o kwestii ochrony danych wrażliwych przechowywanych w chmurze.

Polskie firmy bardzo mało korzystają z usług chmurowych.

Bartosz Paszcza podejmuje temat inwestycji Microsoft w Polsce, która wyniesie ponad miliard dolarów. Firma wybuduje w Polsce centrum danych i wchodzi w partnerstwo z Operatorem Chmury Krajowej.

W interesie Polski jest, aby firmy korzystały z usług chmurowych […] Pomaga to optymalizować pracę.

Zauważa, że „bardzo dużo o nie zawsze pozytywnej roli gigantów technologicznych”. Zarzuca się im tłumienie rozwoju mniejszych podmiotów. Członek Klubu Jagiellońskiego zauważa, że

Dla Microsoftu Polska jest ciekawym rynkiem. Mają swoją chmurę.

Odnosi się do problemu ochrony danych osobowych przed wykradnięciem. Podkreśla, że obowiązuje RODO, a „dane osobowe nie mogą być w prosty sposób otwierane”. Złamanie zasad prywatności byłoby wielkim ciosem dla firmy korzystającej z chmury.

Świat wirtualny rządzi się własnymi dziwnymi prawami.

Paszcza przyznaje, iż „procesy wobec dużych spółek się toczą”. Dotyczą one jednak „raczej błędów, a nie świadomego podbierania danych dla innych firm”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

RODO. Po 25 maja obudziliśmy się w absurdalnym świecie, który zmusza nas do udowadniania, że czarne jest czarne

Dostałem telefon, że wylosowali mnie i jestem zaproszony na spotkanie o zdrowym odżywianiu. Na prośbę o usunięcie moich danych usłyszałem: «Ja nie widzę Pana danych, komputer losuje numery i dzwonię”.

Małgorzata Szewczyk

– Czy doktor już przyjmuje? – pada pytanie w jednej z poradni.

– Nie, jeszcze nie rozpoczął – słychać odpowiedź.

Tłum pacjentów oczekujących na wizytę gęstnieje, podobnie jak potęguje się ich zniecierpliwienie. Nagle wychodzi pielęgniarka, trzymając listę nazwisk i mówi:

– Dzień dobry! Proszę państwa, z uwagi na RODO nie mogę powiedzieć, który lekarz dzisiaj przyjmuje ani nie mogę podać państwa nazwisk. Proszę wchodzić według trzech ostatnich cyfr PESELU odtworzonych w odwrotnej kolejności…

Wśród pacjentów zapadła konsternacja, bowiem dotychczas zasada panująca w tej poradni opierała się na kolejności przyjmowania chorych według godziny wyznaczonej wcześniej przez lekarza lub podanej w rejestracji. Z początkiem obowiązywania RODO chorzy stali się „odwróconymi cyframi PESEL-u”, którym pod żadnym pozorem nie wolno podać nazwiska ani przy rejestracji, ani… w gabinecie. Na marginesie – co ma zrobić pacjent, którego trzy ostatnie cyfry PESEL-u są takie same, np. 181?

W jednej ze szkół trzeba było zdjąć wiszącą od lat tablicę ze zdjęciami absolwentów, bo… nie wyrazili oni pisemnie zgody na publikację swoich wizerunków. Z kolei w przedszkolu rodzice mają wywoływać dzieci, identyfikując je z… przedmiotami życia codziennego, wcześniej przydzielonymi przez dyrekcję.

Można się zastanowić, czy rzeczywistość nie przerosła fabuły najlepszych komedii?

Lekarzowi nie wolno się przedstawić, ba, nikt z nas nie dowie się już, czy dany doktor przyjmuje dziś w poradni, czy jest obecny na oddziale. Dziecka nie wolno wywołać po imieniu, ze szkół znikną zdjęcia absolwentów…

Po 25 maja obudziliśmy się w absurdalnym świecie, który zmusza nas do udowadniania, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Przecież wszyscy wiedzą, że lekarz/urzędnik/hotelarz/serwisant/nauczyciel itd. musi mieć nasze dane, byśmy mogli uzyskać potrzebną pomoc lub skorzystali z jakiejś usługi.

Unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO) miało w zamyśle pomóc Europejczykom odzyskać kontrolę nad tym, jakie dane na swój temat przekazują prywatnym podmiotom. RODO miało chronić osoby fizyczne, a nie nakładać na nie nowe obowiązki.

Wraz z jego wdrożeniem mieliśmy odnieść konkretną korzyść: koniec z męczącymi telefonami od telemarketerów, reprezentujących różne firmy. Jak wyszło? Jeden z internautów podzielił się swoim doświadczeniem: „Tak obowiązuje RODO – o 8.15 dostałem telefon, że wylosowali mnie i jestem zaproszony na spotkanie o zdrowym odżywianiu. Na moją uwagę, że nie jestem zainteresowany i proszę o usunięcie moich danych, usłyszałem «Ale ja nie widzę Pana danych, komputer mi losuje numery i dzwonię»…”.

Litera prawa literą prawa i jak w każdym przypadku potrzeba uspokojenia i zdrowego rozsądku. Obyśmy jednak do tego momentu jakoś dotrwali.

Artykuł Małgorzaty Szewczyk pt. „RODO – rzeczywistość odrealniona” można przeczytać na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Małgorzaty Szewczyk pt. „RODO – rzeczywistość odrealniona” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

RODO – anonimowość przeciwko wspólnocie. Do takiego społeczeństwa dążą ci, którzy nie chcą być napominani i nawracani

Czy to będzie komunistyczna „urawniłowka”, czy hasła „wolność, równość, braterstwo”, zawsze będzie to sprzeciw wobec nawiązywania więzi osobowych, tych, które my, chrześcijanie, nazywamy miłością.

Marcin Niewalda

Wszelkie cywilizacje, od zarania dziejów, pod względem stosunków międzyludzkich można podzielić na dwa typy: masę i wspólnotę. W tej pierwszej zwykli ludzie stanowią grupę oddzielnych, nic nieznaczących atomów. Każdy człowiek w takiej grupie ma prawo wyznawać swojego bożka, ale jednocześnie jest niewolnikiem władcy lub systemu. Niewola ta oznacza, że jego życie nie ma szczególnej wartości, a zamiana jednego atomu na drugi nie ma najmniejszego znaczenia. (…)

Pierwszych ludzi nie stworzono w pustce. Gdy Pierwsi Rodzice wyszli z Edenu, poza jego murami istnieli inni „synowie i córki ludzkie”. Adam i Ewa jednak byli pierwszymi ludźmi w pełni. Bóg uczynił ludzi – a dokładnie cytując wers o człowieku – „mężczyzną i kobietą stworzył go”. Nie „ich, lecz „go” – jeden człowiek w dwóch osobach.

W tych słowach tkwi wyjątkowe zjawisko wspólnoty między ludźmi – tak bliskiej, że tworzą nową osobę – wspólną. To informacja, że człowiek staje się w pełni człowiekiem dopiero wówczas, gdy wychodzi ze swojej odrębności, przekracza mur drugiej osoby i nawiązuje z nią wspólnotę. (…)

Ducha miłości zabili też i sami potomkowie Mojżesza zaraz po niewoli babilońskiej, kiedy reforma zasad doprowadziła do nieludzkiego potraktowania wyznawców, za to do radykalnego uszanowania zasad. (…) Zasady wprowadzane przez RODO idą w tym duchu. Pod pozorem ochrony danych osobowych zabija się możliwość przekraczania oddzielenia od drugiej osoby.

W dawnej Polsce jednym z najlepszych „lepiszczy” społecznych były plotkujące kumoszki. Nie tylko dlatego, że opowiadały o wszystkich, ale dlatego, że nie było wobec nich anonimowości. Gdy ktoś postępował źle, zaraz mogło się roznieść, co zrobił. Był napominany przez społeczeństwo, nawracany na dobrą drogę.

Anonimizacja powoduje, że tracimy możliwość tej kontroli. Dopuszczone zostają mechanizmy całkowitego zwyrodnienia. W swoich ścianach można być Fritzlem, który przez dziesiątki lat gwałci swoją córkę, i nikt się o tym nie dowie.

Cały artykuł Marcina Niewaldy pt. „RODO – anonimowość przeciwko wspólnocie” można przeczytać na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marcina Niewaldy pt. „RODO – anonimowość przeciwko wspólnocie” na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl