Adam Bielan: od koalicjantów oczekuje się przede wszystkim lojalności

Adam Bielan o powstaniu Partii Republikańskiej, sporze wokół partii Porozumienie, Funduszu Odbudowy i cyberatakach na polityków.

Na niedzielnej konwencji Stowarzyszenie Republikanie połączyło się z częścią Porozumienia nieuznającą Jarosława Gowina za przewodniczącego.

Adam Bielan podkreśla, że podstawą władzy w partii jest wybór członków. Tymczasem Jarosław Gowin przez trzy lata nie poddał się weryfikacji członków partii. Zaznacza, że po zjednoczeniu ugrupowanie zamierza kontynuować to, co było najlepsze w Porozumieniu. Stwierdza, że problemów formalnoprawnych jest dużo, ale patrzą pozytywnie w przyszłość.

Bielan komentuje stwierdzenie rzeczniczki Porozumienia, że jeśli Partia Republikańska dołączy do Zjednoczonej Prawicy to Jarosław Gowin nie podpisze umowy koalicyjnej. Podkreśla, że członkowie Porozumienia popierają zjednoczenie. Stwierdza, że sąd uzna słuszność jego odłamu Porozumienia, gdyż racja stoi w jasny sposób po ich stronie.

Gość Poranka Wnet wyjaśnia, że czują się kontynuacją Porozumienia. Chcą budować nowoczesny konserwatyzm. Deklaruje, że Partia Republikańska będzie lojalnie wspierać Polski Ład, bo od koalicjantów oczekuje się przede wszystkim lojalności.

Europoseł odnosi się także do unijnego Funduszu Odbudowy. Wyjaśnia, że za pożyczanie pieniędzy w jego ramach odpowiada Komisja Europejska. Sądzi, że minister finansów ma wiedzę u kogo się zadłużyliśmy. Polityk odnosi się także do ataków hakerskich na skrzynki posłów.

 Zauważa, że żaden z maili ministra Dworczyka nie zawiera tajnych dokumentów. Wyraża nadzieję, że hakerzy stojący za atakiem poniosą odpowiedzialność.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Palade: Start Zjednoczonej Prawicy w takim kształcie, w jakim obserwowaliśmy, w 2023 roku będzie mało realny

Marcin Palade o podziale wśród koalicji rządzącej i opozycji wokół Krajowego Planu Odbudowy, kryzysie KO, rozpadzie Zjednoczonej Prawicy i prawicowości PiS-u.

Wczorajsze głosowanie pokazało, że podział na obóz rządzący i opozycję prezentował się zgoła inaczej.

Marcin Palade komentuje wtorkowe głosowanie nad Krajowym Planem Odbudowy. Za ratyfikacją było 290 posłów, a przeciw – 33. 133 posłów wstrzymało się od głosu. Za ratyfikacją głosowały PiS, Porozumienie, Lewica i PSL.

Dwa ugrupowania mocno opozycyjne postanowiły zagłosować w jednym bloku razem z PiS-em i Jarosławem Gowinem.

Przeciwko głosowali posłowie PiS związani z Republikanami oraz politycy Konfederacji i Solidarnej Polski. Koalicja Obywatelska wstrzymała się od głosu, co pokazuje zdaniem komentatora kryzys tej formacji.

Palade sądzi, że może to być nie ostatnie wspólne głosowanie PiS-u i Lewicy. Jak zauważa, wczorajsze głosowanie pokazało fikcję wizji zjednoczonej opozycji. Odnosi się także do głosowania Solidarnej Polski wbrew reszcie koalicji rządowej w jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, głosowaniu w tej kadencji.

To może oznaczać, że Zbigniew Ziobro postanowił w 2023 r. pójść do wyborów w innej konfiguracji niż w 2015 r.

Gość Poranka Wnet zauważa, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Lewicy Adrian Zandberg mieli dobre wystąpienia na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Podobnie sądzi o przemowie premiera Mateusza Morawieckiego.

Socjolog stwierdza, że PSL dokonał mocnej wolty głosując za. Ocenia, iż wyniki głosowań pokazują, że nie ma zjednoczonej opozycji.

Dodaje, że na słabości Koalicji Obywatelskiej będzie korzystać Szymon Hołownia. Odnosi się do zarzutu Krzysztofa Bosaka, że PiS realizuje lewicową agendę.

Palade stwierdza, że ugrupowaniami stricte lewicy i prawicy są odpowiednio Razem i Konfederacja.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Albert Świdziński: Stosunek nowej administracji USA do Chin to bardziej kontynuacja niż odejście od linii Trumpa

Albert Świdziński o raporcie WHO ws. SARS-CoV-2, rywalizacji amerykańsko-chińskiej i o tym, czemu sama strategia nie wystarczy do wygrania z Pekinem.


Albert Świdziński komentuje raport Światowej Organizacji Zdrowia na temat początku epidemii SARS-CoV-2. Według raportu najbardziej prawdopodobny scenariusz początku epidemii to  przeniesienie się wirusa z na człowieka.

Dochodzenie toczyło się w Wuhan w mieście, w którym uważa się powszechnie że ten wirus po raz pierwszy się pojawił. Raport stwierdza, że hipoteza o laboratoryjnych pochodzeniu Korona wirusa jest ekstremalnie mało prawdopodobna.

Waszyngton nie zajął stanowiska wobec raportu WHO. Jak stwierdził rzecznik Departamentu Sprawiedliwości Ned Price:

Chiny do tej pory nie wykazały się odpowiednią transparentnością.

Stany Zjednoczone odniosą się do raportu, gdy zapoznają się z nim całościowo. Uwagę Amerykanów przykuwa obecnie pakiet stymulacyjny zapowiadany przez administrację Bidena. Ma on przejść przez Izbę Reprezentantów i Senat w przyśpieszonym tempie. Congressional Bugdet Office, oceniający możliwości budżetowe rządu federalnego, negatywnie zaopiniował projekt.

Dalej bowiem zawiera zapisy nakazujące zwiększenie płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę w 2025 roku zwiększające zasiłek dla bezrobotnych do kwoty niemal 740 dolarów tygodniowo, a być może nawet ponad 900 dolarów.

Problem z płynnością finansową mogłoby mieć 25 proc. europejskich firm do końca 2020 r., gdyby nie luzowanie ilościowe i pakiety pomocy publicznej. Tak wynika z raportu Komisji Europejskiej, który wskazuje, że wraz z wygaszaniem programów pomocowych można się spodziewać rosnącej liczby bankructw.

Po tym jak pandemia w końcu się zakończy Europę czeka […] potężny kryzys gospodarczy fala bankructw i niewypłacalności.

Tymczasem nie ustaje rywalizacja między USA a ChRL. Pacyfik jest świadkiem manewrów flot obu mocarstw z udziałem lotniskowców. Joe Biden ogłosił powstanie 15-osobowej grupy roboczej ekspertów cywilnych i wojskowych, która ma przygotować strategię rywalizowania z Państwem Środka. Problem jednak, jak wskazuje Albert Świdziński, nie leży jedynie w braku strategii:

Raczej brak strategii jest emanacją tego, że w kraju tym istnieją głębokie i głębokie problemy strukturalne, a tych nie da się rozwiązać jedynie za pomocą błyskotliwych strategii.

Według cytowanego przez Reuters przedstawiciela amerykańskiej administracji, nowy prezydent nie tylko nie zamierza znosić sankcji na chińskie przedsiębiorstwa, ale zamierza wprowadzić nowe.

Po raz kolejny widać, że jeśli chodzi o nową administrację i jej stosunek do Chin mowa raczej o kontynuacji linii Trumpa, a nie odejściu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Marek Kawa: trudno zarzucić Trumpowi, że nawoływał do szturmowania Kapitolu

Dr Marek Kawa mówił w porannej audycji Radia Wnet o procedurze impeachmentu Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych


Jak wskazywał dr Marek Kawa powodem wszczęcia procedury impeachmentu jest rzekome nawoływanie przez Trumpa swoich zwolenników do szturmowania Kapitolu, do którego doszło 6 stycznia. Nasz gość zanegował jednak taką narrację Partii Demokratycznej.

Według mnie literalnie trudno zarzucić Donaldowi Trumpowi aby zachęcał do szturmowania Kapitolu – powiedział.

Donald Trump przejdzie do historii jako jedyny prezydent, wobec którego wszczęto impeachment po raz drugi. Jego prezydentura przebiega w cieniu  impeachmentu.

Ekspert przewidywał, że w Senacie w przeciwieństwie do Izby Reprezentantów nie zostanie przegłosowany impeachment.

Jest trudno utrzymać taką większość, żeby dokonać impeachmentu i żaden prezydent do tej pory nie został skazany przez Senat – mówił.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!


A.N.

 

 

Dr Jan Misiuna: Jeszcze w tym tygodniu będą podjęte działania związane z impeachmentem Trumpa

Dr Jan Misiuna o szumie informacyjnym, mediach społecznościowych, władzy koncernów medialnych i planie odwołania Donalda Trumpa.


Dr Jan Misiuna zastanawia się, czy z szumu informacyjnego wyłonił się głęboki podział społeczeństwa, czy odwrotnie. Zauważa, że byliśmy przyzwyczajeni do tego, że prezydent Stanów Zjednoczonych może swobodnie się wypowiadać. Za Donalda Trumpa trafiliśmy na granicę tego co można mówić i tego kto o tym decyduje. Politolog spodziewa się rozprawy ws. działań mediów społecznościowych wobec prezydenta.

Izba Reprezentantów może bardzo dużo. Często jest to siła sprawcza na zasadzie, że nie zajmie się czymś, bo nie chce.

Ocenia, że koncentracja kanałów informacyjnych jest bezpredensowa. Koncerny medialne mają ogromny zakres władzy. Wynika on z braku woli parlamentu do kontrolowania tego, co robią korporacje. pracownik Katedry Studiów Politycznych w SGH komentuje plan Demokratów, by postawić Donalda Trumpa w stan oskarżenia jeszcze przed końcem jego kadencji 20 stycznia.

Nancy Pelosi wysłała list do kongresmenów w sprawie tego, by jeszcze przed końcem kadencji doprowadzić do impeachmentu prezydenta.

Stwierdza, że odsunięcie Trumpa od Twittera poskutkowało ochłodzeniem temperatury sporu. Ocenia, że prezydent musi się pogodzić z rzeczywistością. Dodaje, iż może on chcieć zemścić się na niepopierających go obecnie Republikanach przy okazji wyborów w 2022 i 2023.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Kohut: Trump nadal broni nie składa, ale te nadzieje są coraz słabsze. Pojawiają się przewidywania, że wystartuje w 2024

Andrzej Kohut o wygranej Josepha Bidena, staraniach Donalda Trumpa, by podważyć wynik wyborów oraz o mobilizacji wyborców republikańskich i możliwości startu Donalda Trumpa w kolejnych wyborach

Andrzej Kohut wskazuje, że nadzieje prezydenta Donalda Trumpa na podważenie wyniku wyborów prezydenckich są coraz bardziej wątłe. Wyniku nie zmieniło ponowne liczenie głosów w Georgii, części Wisconsin. Nie udało się zablokować certyfikowania wyborów w poszczególnych stanach. Ostatecznie do Sądu Najwyższego Teksas zgłosił o unieważnienie wyborów w czterech stanach.

Ten wniosek nie tylko głośno popierał prezydent ale poparli go również reprezentanci części reprezentantów republikańskich Izby Reprezentantów. Poparło go kilkunastu republikańskich stanowych prokuratorów generalnych i wszystko to na nic.

Zdominowany przez nominatów republikańskich SN oddalił wniosek bez rozpatrywania. Według sędziów pozywający mieli już okazję by udowodnić prawdziwość zarzutów o sfałszowanie wyborów. Przecięciem ostatnich nadziei republikańskich zwolenników urzędującego prezydenta będzie zatwierdzenie wyniku głosowania przed Kongres, które ma się odbyć 6 stycznia.

Ekspert Klubu Jagiellońskiego ds. amerykańskich wskazuje, że nazywanie Josepha Bidena prezydentem-elektem było uzasadnione już po podliczeniu głosów. Oficjalne gratulacje złożyli zwycięskiemu Demokracie prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent Rosji Władimir Putin. Andrzej Kohut odnosi się do stwierdzenia, że cztery lata temu to Demokraci podważali wynik wyborów mówiąc o tzw. russian collusion. Stwierdza, że wówczas

Nikt nie starał się odwrócić tych kolejnych procedur. Donald Trump zastosował tutaj bezprecedensowy stress-test tych  wszystkich amerykańskich procedur demokratycznych.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego sądzi, że Trump będzie podtrzymywał narrację o ukradzionych wyborach także po 20 stycznia, gdyż pozwoli mu to zmobilizować wyborców. Były już wówczas prezydent będzie karmił swych wyborców narracją o walce dobra ze złem. Wskazuje, że na początku wielu Republikanów nabierało wody w usta, ale z czasem coraz więcej działaczy republikańskich podejmuje wersję o sfałszowaniu wyborów.

Nawet około siedemdziesięciu procent wyborców republikańskich uważa, że coś mogło być nie w porządku z tymi wyborami.

Wskazuje, że coraz bardziej jest prawdopodobne ogłoszenie przez Donalda Trumpa startu w kolejnych wyborach prezydenckich.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Becker: YouTube usuwa materiały podające w wątpliwość wynik wyborów. Cztery stany pozwane o złamanie Konstytucji USA

Jak Donald Trump wciąż może wygrać? Adam Becker o pozwie Teksasu i 17 innych stanów przeciwko Pensylwanii, Michigan, Wisconsin i Georgii; tym co może przynieść proces oraz o cenzurze w mediach.

YouTube usuwa materiały podające w wątpliwość wynik wyborów prezydenckich, oficjalnie o tym powiedzieli.

Adam Becker komentuje pozew wystosowany przez administrację amerykańską przeciwko Facebookowi. Wskazuje na cenzurę w mediach społecznościowych. Stwierdza, że walczą one o życia, gdyż “zdają sobie sprawę, iż w przypadku wygranej Trumpa nic ich nie ocali”. Komentator życia politycznego w USA informuje, że

Teksas plus 17 innych stanów wniosły pozew przeciwko Pensylwanii, Michigan, Wisconsin i Georgii do Sądu Najwyższego o złamanie konstytucji, czyli zmian procedury przeprowadzanych wyborów.

Pozywający wskazują, że procedura przeprowadzenia wyborów odbyła się w inny sposób niż przez normalną ścieżkę legislacyjną.  W przypadku Georgii obie partie dogadały się ze sobą. Jak mówi nasz rozmówca,

Wbrew temu co część ludzi mówi, że Trump nie ma poparcia wśród Republikanów to jednak ma, ponieważ w jednym ze stanów oskarżonych o złamanie konstytucji jest Georgia, w której rządzi demokratyczny gubernator.

[W Georgii rządzi Brian Kemp z Partii Republikańskiej- przyp. red.] W Pensylwanii zaś sąd federalny pozwolił żeby uwzględniane były głosy przychodzące do trzech dni po wyborach.

Niektóre hrabstwa nawet inaczej podchodziły do sprawy oceny głosów, przyjmowania, otrzymywania, dat i tak dalej, weryfikacji głosów, czyli nawet wewnątrz tego samego stanu były inne procedury, co jest ewidentnym naruszeniem protokołów lekcyjnych.

Protokoły elekcyjne zawarte są w trzecim artykule Konstytucji USA. Becker podkreśla, że podważanie konstytucji nie może zostać zbagatelizowane. Wyraża nadzieję, że

Będzie musiało być podjęte prawdopodobnie unieważnienie wyborów w tych czterech stanach.

W przypadku unieważnienia wyborów w tych czterech stanach Joe Biden straci większość w głosach elektorskich, spadając poniżej gwarantującej zwycięstwo granicy 280 głosów. Wybór prezydenta nastąpiłby w głosowaniu przedstawicieli poszczególnych stanów w Izbie Reprezentantów na zasadzie jeden stan- jeden głos. Większość mieliby wówczas Republikanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Maciej Kożuszek: Były to wybory bardzo dziwne, kuriozalne. Nie ma jednak dowodów, że zostały sfałszowane

Maciej Kożuszek o niespójności narracji Republikanów odnośnie fałszerstwa wyborczego, fałszywych informacjach w tej sprawie i kompromitacji stanów wolno liczących głosy.

Póki co Donaldowi Trumpowi nie udało się stworzyć spójnej narracji, która by pokazywała, że, jak powiedział, wybory zostały ukradzione.

Maciej Kożuszek nie uważa, że wybory prezydenckie w USA można by uznać za sfałszowane. Wskazuje, że istnieją inne wytłumaczenia tego, że prezydent USA utracił w kilku stanach prowadzenie, jakie miał początkowo:

W Pensylwanii nie można było liczyć głosów korespondencyjnych, zanim nie zamknięto lokali wyborczych.

Przyznaje, że mimo spodziewanej przewagi Bidena w głosowaniu pocztowym, dziwi fakt, tak szybkiej utraty przewagi przez jego kontrkandydata w Michigan. Nie jest to jednak wystarczający dowód na fałszerstwo.

Były to wybory bardzo dziwne, kuriozalne. Stany, które tak bardzo długo liczyły te głosy się skompromitowały.

Wolne liczenie głosów i przewaga Demokratów w głosowaniu korespondencyjnych nie stanowią wystarczającej przesłanki, by mówić, że wybory są fałszowane. Zarzuty Republikanów wobec Demokratów powinny być konkretniejsze.

Ludzie Trumpa w Pensylwanii, Nevadzie nie zostali wpuszczeni do tego, by obserwować liczenie głosów.

W tym pierwszym stanie liczenie wstrzymano. Szef działu świat tygodnika „Gazeta Polska” zauważa, iż gdyby dochodziło do masowego fałszowania, to znaleźliby się łatwo ludzie, którzy zgłosiliby, że byli świadkami dosypywania głosów. Dodaje, że rozpowszechniane są fałszywe informacje pokazujące rzekomo fałszowanie trwających wyborów. Zdjęcia nazwisk osób głosujących, które urodziły się w XIX wieku pochodzą z innych wyborów, z 2019 r., a podawana liczba zarejestrowanych wyborców Wisconsin, niższa niż oddane głosy z tego stanu, pochodzi z 2018 r.

Maciej Kożuszek przypomina, że w 2000 r. Al Gore nie zgadzał się z wyrokiem Sądu Najwyższego ws. wyborów, ale zaakceptował go ze względu na szacunek do systemu. Kiedy wygra Joe Biden, część Amerykanów będzie nazywać go oszustwem. Demokraci będą zaś oskarżać Donalda Trumpa, że nielegalnie mianował  Amy Coney Barrett, podważając wiarygodność SN.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jastrzębski: Jeżeli Biden wygra, to powróci amerykańska polityka bliskowschodnia z czasów Obamy

Wygrana Bidena może zagrozić stosunkom saudyjsko-amerykańskim z jednej strony, z drugiej zaś zwiększyć migrację Somalijczyków do USA.

Al-Jazeera

1. Biden a Trump: w jaki sposób różni się ich podejście do kwestii Bliskiego Wschodu

Al-Jazeera porównała sposoby prowadzenia polityki zagranicznej obu kandydatów na prezydenta USA, zwłaszcza w kontekście polityki bliskowschodniej.

Biden, jak przekonuje Al-Jazeera, choć będąc demokratą, reprezentuje jastrzębi, interwencjonistyczny styl prowadzenia polityki zagranicznej, ma za sobą bogate doświadczenie polityczne i od dłuższego czasu był obecny w strukturach Waszyngtonu.

– Biden jest zestrojony z tym, co waszyngtoński establishment chce osiągnąć w sprawach zagranicznych – powiedział Ahmed Bedier, prezes United Voices.

Biden mówił jasno, że będzie dążyć do odbudowy sojuszy Ameryki i amerykańskiego przywództwa.

– Biden chce powrotu Ameryki do retorycznego przywództwa wolnego świata – powiedziała Emma Ashford ekspertka Instytutu Katona.

Trump, tymczasem, nie jest politykiem z wykształcenia. Jego ulubioną metodą jest załatwianie interesów politycznych podczas szczytów z głowami państw.

W kontekście konkretnych działań na Bliskim Wschodzi i Azji Środkowej, Trump powiedział, że “chce zakończyć wszystkie niekończące się wojny w regionie, że jest im przeciwny i istotnie zaczął wycofywać wojska amerykańskie z Afganistanu,” Bedier powiedział Al-Jazeerze.

Tymczasem, jak zauważył ekspert, Biden chce utrzymać część jednostek w Afganistanie, aby dalej zwalczały działania terrorystyczne.

Co się tyczy Iranu, Trump zerwał Umowę Nuklearną – owoc pracy administracji Baracka Obamy. Biden, z kolei, chce przywrócić tenże umowę.

Sprawa Palestyny w wymiarze faktycznym nie zmieni się, bez względu na to, który kandydat wygra, uważa Bedier, zaznaczając, że największą zmianę w bliskowschodniej polityce USA będzie można zauważyć w stosunku do Arabii Saudyjskiej.

Należy pamiętać, że polityka zagraniczna USA w stosunku do Arabii Saudyjskiej będzie wpływać na cały sojusz pod przywództwem Saudów, w którego skład wchodzą Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Egipt.

– Wydaje się, że Biden będzie chciał zawiesić pomoc dla Arabii Saudyjskiej, jaką USA świadczą w ramach Wojny Domowej w Jemenie. Biden chce także pociągnąć [Księcia Koronnego Arabii Saudyjskiej] Muhammada bin Salmana do odpowiedzialności za zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego i inne przykłady łamania praw człowieka. Jest to bardzo różne od zachowania Trumpa, który powiedział, że uratował skórę Muhammadowi bin Salmanowi. Jeśli Biden wygra, to straci na tym cała koalicja saudyjska – powiedział Bedier.

Odnośnie do Syrii, ekspert wspomina, że Trump wycofał siły amerykańskie z kraju, lecz także zebrał sporo krytyki za pozostawienie kurdyjskich milicji samym sobie. „Biden chce w jakiś sposób przywrócić wsparcie dla Kurdów, a także zatrzymać parę oddziałów sił USA w Syrii przy granicy z Turcją”, tłumaczył Bedier.


Komentarz: Zaczynając od końca, należy pamiętać, że Trump obiecywał wycofać siły amerykańskie z Bliskiego Wschodu. Chodziło mu o sprowadzenie „amerykańskich chłopców” do domu. Miało to też służyć odbudowie amerykańskiego przemysłu, wzmocnienia amerykańskiej siły roboczej. Trump spełnił swoje obietnice… choć istotnie pozostawił Kurdów na lodzie, co wiele środowisk, w tym byli członkowie sił USA, uznało za „ katastrofalny cios zadany wiarygodności USA jako sojusznika”. Ponadto, wycofanie odziałów amerykańskich z Północnej Syrii pozwoliło bojownikom ISIS na ucieczkę z obozów dla osób przemieszczonych, a także odbudowanie niektórych struktur terrorystycznych. 

Co prawda 17 października 2019 roku, to jest w ostatnim dniu ofensywy rozpoczętej 9 października, Wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił, że Waszyngton i Ankara wypracowały 5-dniowe zawieszenie broni w Syrii, wzamian za całkowite wycofanie się kurdyjskich sił SDF ze swoich pozycji na syryjsko-tureckiej granicy. Zaledwie 5 dni później, Rosyjski Prezydent Władimir Putin i Turecki Prezydent Recep Tayyip Erdogan podpisali własne porozumienie i od tamtego momentu to już Moskwa i Ankara decydowały o przyszłości Kurdów.  

Wznawiając amerykańską obecność w Syrii, Biden będzie chciał odbudować pozycję USA jako stróża wartości demokratycznych na Bliskim Wschodzie z jednej strony, z drugiej zaś rozgrywającego w tzw. wojnach proxy w krajach gorzej rozwiniętych. 

To także walka o sprawiedliwość i szanowanie praw człowieka pogorszy relacje USA pod administracją Bidena z saudyjską rodziną królewską, a zwłaszcza Księciem Koronnym MBS. Warto przypomnieć sobie słowa Donalda Trumpa, który powiedział, że nie można oczekiwać, iż warty 110 miliardów dolarów deal na zakup amerykańskiego uzbrojenia przez Saudów zostanie tak po prostu utopiony, w domyśle z powodu zabójstwa dziennikarza Washington Post Jamala Khashoggiego. 

Pociągając Księcia Koronnego MBS do odpowiedzialności, a wiadomo, że Książe bezpośrednio kontaktował się z organizatorami zabójstwa Khashoggiego w saudyjskim konsulacie w Stambule 2 października 2018 roku, Joe Biden odbuduje pozycję USA jako obrońcy wartości demokratycznego świata, ale nastąpi to dużym kosztem. Prawdopodobnie Saudowie zdecydują się szukać uzbrojenia gdzie indziej. Być może spojrzą w kierunku Moskwy, a to dofinansuje skarbiec Putina. Z pewnością Saudowie nie zaprzestaną wojny w Jemenie, a to dlatego, że wspierani przez Iran Huti mają w zasięgu swych rakiet balistycznych południowe miasta sudańskie. Skoro Saudowie nie zrezygnują z wojny w Jemenie, to jeszcze bardziej podkopie to relacje z Waszyngtonem. 

Z kolei Egipt może stracić wsparcie USA w konflikcie dyplomatycznym z Etiopią o Tamę Odrodzenia powstającą w górnym biegu Nilu i zagrażającą bezpieczeństwu wodnemu Egiptu. Bez wątpienia koalicja saudyjska straci na zwycięstwie Joe Bidena. 

Jest jeszcze jeden kraj, tym razem północnoafrykański, którego losy mocno zależą od tego, który wygra w wyborach. Jest to Somalia, która od uzyskania niepodległości w 1960 była na celowniku wielu amerykańskich przywódców z powodu swej strategicznej lokalizacji.

Owa strategiczność wynika z ulokowania Somalii u wód Oceanu Indyjskiego i z Zatoką Adeńską na północy. Jest to rejon przecinania się szlaków handlowych. Aż do 30 tys. statków przewożących dobra takie jak ropę naftową czy żelazo przepływa przez Zatokę Adeńską, kierując się albo na Ocean Indyjski lub Morze Śródziemne.  

W czasach Zimnej Wojny Somalia zmieniała strony, raz trzymając z Zachodem, a raz ZSRR. W 1991 roku władzę w Somalii przejęły lokalne milicje, USA musiało zamknąć swoją ambasadę i przyglądać się rozwojowi sytuacji, to jest chaosowi i katastroficznemu głodowi. W 1992 roku US pod Georgem Bushem seniorem dostało zgodę od ONZ, aby wysłać jednostki wojskowe do obrony konwojów z żywnością dla Somalii. Skończyło się to tragiczną bitwą o Mogadiszu w październiku 1993 roku, której wydarzenia przybliża film Ridleya Scotta “Helikopter w ogniu” (Black Hawk Down).  

Kiedy w Białym Domu zasiadł Donald Trump, liczba amerykańskich operacji przy użyciu dronów osiągnęła rekordowe liczby, zwiększając liczbę strat w ludności cywilnej. Wzrosła również liczba jednostek amerykańskich obecnych na somalijskim terytorium, dokładnie z 650 do 800 żołnierzy. Somalijczycy wierzą, że z Trumpem jako prezydentem ich los się nie zmieni.  

Inaczej może się stać, jeśli zwycięży Joe Biden, zwłaszcza że reprezentantką stanu Minesota w Izbie Reprezentantów jest somalijska uchodźczyni Ilhan Omar, członkini partii demokratycznej. Ponadto, Biden obiecał znieść tzw. zakaz imigracyjny nałożony przez Trumpa na imigrantów muzułmańskich, co może wielce ułatwić migrację Somaliczyków z ich kraju do USA, gdzie mogą mieć większe szanse na godne życie. 

Reasumując, w większości aspektów polityka bliskowschodnia Bidena będzie odgrzaniem polityki z czasów rządów Baracka Obamy.


Thomson Reuters Foundation

1. Sadzenie drzew zamiast grzywny

Firmy łamiące prawa środowiskowe w północnym emiracie Ras Al-Kaimah w Zjedonoczonych Emiratach Arabskich mają możliwość sadzić drzewa, zamiast płacić grzywny zgodnie z rządową inicjatywą stworzoną, by zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych.

Mając na celu zasadzenie 10 tys. sadzonek w 2020 roku, Urząd Ochrony Środowiska i Rozwoju w Ras Al-Khaimah, że w pierwszym roku działania projektu, aż 20 ton dwutlenku węgla może zostać zaabsorbowane przez posadzone drzewa.

Dyrektor generalny Urzędu Ochrony Środowiska Saif Al-Ghais powiedział, że bazując na poprzedniej kampanii, w ramach której posadzono milion i jedno drzewo, projekt ma na celu zaangażowanie przedsiębiorstw w walkę z wyzwaniami klimatycznymi i środowiskowymi.

W ramach programu przedsiębiorstwa otrzymują darmowe drzewka i nie muszą płacić grzywny tak długo, jak pokrywają koszty sadzenia i utrzymania roślin.

Niemniej, firmy muszą sądzić drzewa o wartości równej wysokości grzywny, przy czym każda sadzonka musi kosztować około 11$. Firmy nieposiadające wystarczająco dużej przestrzeni, mogą sądzić drzewa w pobliżu szkół lub miejsc kultu. Przewiduje się, że jedno dorosłe drzewo pochłonie niemal 22 kg CO2 w skali roku, mówi Al-Ghais.

Drzewa sadzone w ramach programu to akacje i jadłoszyn popielaty.

Zjednoczone Emiraty Arabskie to bardzo suchy kraj, gdzie latem temperatura sięga nawet 50 stopni Celsjusza. Co więcej, średnia roczna temperatura ma podnieść się o 2,9 stopni Celsjusza w roku 2050 w porównaniu z okresem 1961-1990.

Ekstremalnie wysokie temperatury potęgowane przez zmianę klimatu stanowią zagrożenie dla morskich habitatów przyrodniczych Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podczas gdy sztormy mogą niszczyć infrastrukturę i osłabiać bezpieczeństwo żywnościowe oraz zdrowie publiczne, pisze Thomas Reuters Foundation, cytując Ministerstwo Zmiany Klimatu i Środowiska.

Mimo że ZEA nie przyjęło ogólnokrajowego planu redukcji emisji CO2, którego państwo to wygenerowało 282 mln ton w 2019, to rząd wziął na siebie kilka zobowiązań środowiskowych, w tym zapewnienie, że 50 procent miksu energetycznego państwa będzie stanowić czysta energia i że osiągnie ono zerową emisyjność CO2 do 2050 roku.

Aisha al-Sarihi, badaczka klimatu i energii w Centrum Badań Ropy Naftowej Króla Abdullaha w Arabii Saudyjskiej powiedziała, że jeżli uda się w ramach projektu wchłonąć więcej CO2 niż wyprodukować, to już będzie coś.

– W innym przypadku projekt zachęci przemysł mocno bazujący na węglu, aby się rozrastać kosztem środowiska – powiedziała Al-Sarihi.

 

 

Kohut: Większość głosów w USA została już oddana. W stanach wahających się różnica jest w granicach błędu statystycznego

Giełda, Covid-19, napięcia rasowe i Latynosi. Andrzej Kohut o o ostatniej prostej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych.


Andrzej Kohut wskazuje na trzecią falę Covidu w Stanach Zjednoczonych. Powrócił także temat konfliktów rasowych. W Filadelfii doszło do zamieszek po tym, jak funkcjonariusz policji 28 października zastrzelił 27-letniego Afroamerykanina. Tymczasem kończy się kampania prezydencka. Jak wskazuje ekspert ds. międzynarodowych, większość z Amerykanów już oddała głos. 70-80 proc. głosów oddanych zostało we wcześniejszym głosowaniu. Niemniej jednak walka Donalda Trumpa z Joe Bidenem jest zaciekła.

W skali całego kraju Joe Biden utrzymuje przewagę 6-7 proc. w skali kraju.

Mimo iż Demokrata ma lepsze sondaże niż Republikanin, to nie wiadomo, kto wygra wybory. W niektórych stanach przewaga jednego kandydata nad drugim wynosi bowiem zaledwie 0,8 punktu procentowego. Kandydaci różnią się pod względem podejścia do walki z pandemią. Siłą ubiegającego się o reelekcję prezydenta jest zaufanie, jakim się cieszy ze strony inwestorów.

Giełda sprzyja Donaldowi Trumpowi- ona wciąż rośnie i wciąż bije rekordy.

Nasz gość przyznaje, że mniejszości generalnie nie głosują na Republikanów. W przypadku Donalda Trumpa wyjątkiem mogą być Amerykanie pochodzący z Kuby i Wenezueli. Wśród nich urzędujący prezydent może zyskać wiele głosów, gdyż

Doświadczenie socjalizmu jest u nich bardzo mocne i bardzo negatywne.

Trump podkreśla, że Joe Biden wraz z innymi Demokratami chce wprowadzić w USA socjalizm, co trafia do tych społeczności.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.