Paweł Lisiecki: Ustawa reprywatyzacyjna ministra Jakiego to krok w dobrym kierunku, ale potrzebne będą poprawki [VIDEO]

Poseł PiS w Poranku WNET powiedział, że w niektórych sytuacjach powinny być realizowane zwroty w naturze, a nie, jak w propozycji wiceministra sprawiedliwości, zadośćuczynienie w wysokości 20 procent.

Gościem Poranka Wnet był Paweł Lisiecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były burmistrz Pragi-Północ, obecnie członek komisji weryfikacyjnej ds. wyjaśnienia nieprawidłowości przy reprywatyzacji w Warszawie. Tematem rozmowy był projekt ustawy reprywatyzacyjnej ogłoszony przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, przewodniczącego komisji weryfikacyjnej. Zakłada on wypłacanie rekompensat w wysokości 20 proc. wartości nieruchomości zamiast zwrotu kamienic i gruntów w naturze lub wypłacania pełnych odszkodowań. O rekompensaty będą mogli ubiegać się właściciele i współwłaściciele odebranych nieruchomości oraz ich dzieci i wnuki.

Zdaniem gościa Poranka WNET zapisy ustawy idą w dobrym kierunku: – To jest zdecydowanie krok do przodu w sprawie rozwiązania kwestii reprywatyzacji. Przez lata projekty tego typu nie miały szans na uchwalenie, a ten projekt ma taką szansę. Projekt Platformy, który został niedawno złożony w Sejmie, został przygotowany w warszawskim Ratuszu jeszcze w 2008 roku. Pozostaje pytanie, dlaczego został przechowany „w szufladzie” przez te wszystkie lata. Projekt PO można streścić do formuły, że kto ukradł nieruchomość, to ta już jest jego, a kto nie zdążył odzyskać swojej własności, to jego problem.

Paweł Lisiecki podkreślił, że Skarb Państwa nie ma możliwości spłaty roszczeń w całości: – Ja też bym chciał, aby każdy z byłych właścicieli odzyskał swoją własność w całości, ale możliwości państwa są ograniczone. W przypadku mienia zabużańskiego także nie mieliśmy zwrotów w stu procentach i tutaj kierujemy się również tą ustawą jako wzorem.

– Projekt nie trafi jeszcze do Sejmu, a ja jestem w pewnych elementach zwolennikiem zwrotu w naturze, jak w przypadku domów jednorodzinnych, które były zabierane dekretem Bieruta. Taka poprawka będzie musiała zostać złożona – podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Jednocześnie polityk rządzącej koalicji wskazał, że zaproponowana wysokość odszkodowań 20 czy 25 procent dla wielu osób będzie bardzo satysfakcjonująca. Dotychczas wielu z nich było gotowych sprzedać swoje roszczenia, tak jak to się zdarzało, za 500 złotych. W związku z tym nawet te 20 procent wobec cen płaconych przez handlarzy będzie kwotą bardzo wysoką.

W czasie rozmowy gość Poranka Wnet odniósł się również do strajku lekarzy rezydentów: – Ten strajk dziwnie jest podsycany przez osoby związane z opozycją. Do tej pory nie było mowy o podwyżkach dla rezydentów i dopiero, kiedy rząd zaczął mówić o podwyżkach, rozpoczęły się protesty.

ŁAJ

Rozmowa z posłem Pawłem Lisieckim dostępna jest w pierwszej części Poranka WNET.

Modzelewska: Uwłaszczą „lepszą kastę PRL-u”. Dlaczego za aferę reprywatyzacyjną mają płacić prawowici właściciele?

Bierut nie przewidział tego, co jest w tym projekcie, bo Bierut w dekrecie mówi przynajmniej o „słusznym odszkodowaniu” – oceniła Joanna Modzelewska projekt ustawy reprywatyzacyjnej Patryka Jakiego.


Z narracji mediów, w tym mainstreamowych, można by wywnioskować, że w sprawie reprywatyzacji doszło w Polsce do swego rodzaju porozumienia nad podziałami. Praktycznie wszyscy wypowiadają się pozytywnie na temat przedstawionej wczoraj przez Patryka Jakiego propozycji nowej ustawy reprywatyzacyjnej.

Prawnik Joanna Modzelewska, gość Poranka WNET, w odróżnieniu od ogółu nie cieszy się z propozycji przedstawionych wczoraj i ma nadzieję, że zostanie odebrane to jako głos rozsądku, a nie atak na PiS, bo jak przyznaje, właśnie na to ugrupowanie oddała swój głos w ostatnich wyborach.

– Nie mogę się zgodzić na to, aby łamać tu takie zasady, jak święte prawo własności – powiedziała Modzelewska, która uważa projekt Jakiego za niezgodny z dekretem Bieruta, Konstytucją i przepisami prawa międzynarodowego. Pierwszym problemem tej propozycji jest tzw. termin zawity, gdzie osoby mające prawo własności do danej nieruchomości są zobligowane, niezależnie od okoliczności, zgłosić je w ciągu roku.

Opisując proceder wyłudzania nieruchomości, gość Poranka zwróciła uwagę, że musieli brać w tym udział urzędnicy, którzy wiedzieli, kto nie przeżył okupacji i gdzie nie przeprowadzono postępowań spadkowych. Stąd proceder złodziejski, w którym głównymi aktorami były osoby podrabiające dokumenty czy osoby dające kuratora właścicielom mającym na papierze ponad 130 lat.

– To, że zwraca się nieruchomości prawowitym właścicielom, podoba mi się, ale jeżeli jest mowa tu o najbliższej rodzinie, to gwałci przepisy postępowania spadkowego – zwróciła uwagę Modzelewska, która uważa intencje tworzących ustawę za w miarę czyste i rozumie, że chodzi tu przede wszystkim o ukrócenie procederu złodziejskiej reprywatyzacji i ograniczenie w czasie sprawy reprywatyzacji. Dlatego stawia niewygodne pytania. – W Warszawie w dobrych lokalizacjach w nieruchomościach odebranych prawowitym właścicielom (…)  kto dostawał mieszkania za czasów komuny?

Dla niej nie ulega wątpliwości, że nie były to przypadkowe osoby, a przede wszystkim ludzie związani z PRL-owskimi władzami, „lepsza kasta”.

– Te osoby miały prawo wykupu tych nieruchomości za 1 procent, 5 procent lub 10 procent wartości i mogły je sprzedać za 100 procent wartości (…) A prawowity właściciel – co dostanie za swoją własność? 20 procent wartości nieruchomości – powiedziała Modzelewska, która uważa taki system za głęboko niesprawiedliwy, bo przysłowiowy ubek mógł nieruchomość sprzedać za 100 procent wartości. – Jeżeli prawowity właściciel bierze 20 procent, to pytam się, kto bierze 80 procent? Nazywam to opodatkowaniem prawowitego właściciela podatkiem od wzbogacenia w wysokości 80 procent.

Przyznała, że to „opodatkowanie” w dodatku nie trafi do Skarbu Państwa, ale summa summarum bezpośrednio do kieszeni ludzi władzy w PRL-u lub ich spadkobierców.

– Zakładam , że projektodawcy ustawy reprywatyzacyjnej o tym nie pomyśleli – powiedziała Modzelewska. Pani prawnik uznaje racje w kwestii zabezpieczenia praw lokatorów, którzy często do tej pory lądowali na bruku. Zwraca jednak uwagę, że lokatorzy mają w tym wypadku korzystniejszą sytuację niż prawowity właściciel. – To gwałci zasadę równości wobec prawa.

– Dlaczego za całą aferę reprywatyzacyjną mają płacić prawowici właściciele? – pyta Modzelewska, zwracając uwagę, że w ten sposób prawowitym właścicielom wystawia się rachunek za osoby, które brały udział w faktycznym złodziejstwie, fałszowały, kradły i wyłudzały nieruchomości, a do tej pory nie zostały z tego rozliczone.

Przyznała, chociaż niechętnie, że rękami PiS-u i projektem wiceministra Patryka Jakiego jest sankcjonowane złodziejstwo, chociaż nazwała to „strasznym podsumowaniem”.

– Bierut tego nie przewidział, co jest w tym projekcie, bo Bierut w swoim dekrecie mówi przynajmniej o „słusznym odszkodowaniu” – powiedziała Joanna Modzelewska, która w ten sposób oceniła ustawę reprywatyzacyjną przygotowaną przez Jakiego i uważa, że rządzący powinni to jeszcze raz przemyśleć.

– Ten, który przejął nieruchomość na podstawie podrobionych papierów, dostał zwrot w naturze, a prawowity właściciel musi żebrać o 20 procent wartości – powiedziała. – To tak, jak było z katującymi niepodległościowców emerytami z UB i SB, którzy dostawali, mimo zmiany systemu, 10 tysięcy złotych emerytury, a ten katowany 500 złotych. Kto tu był wygrany? Kto tu się śmiał?

– Rząd musi pomyśleć o prawowitych właścicielach, żeby się z nimi rozliczyć – powiedziała Modzelewska, która uważa, że tej sprawie może pomóc uzyskanie należnych Polsce reparacji wojennych od  Niemiec.

MoRo

Jan Mosiński: Dość „złodziejstwa reprywatyzacyjnego” w Warszawie i całej Polsce [VIDEO]

Prędzej czy później dotrzemy do faktycznych beneficjantów tak zwanych „strategów”, którzy korzystają z dzikiej reprywatyzacji – zapewniał członek Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji w Warszawie.

Gościem redaktora Aleksandra Wierzejskiego w Poranku Radia Wnet na WNET.FM był Jan Mosiński, poseł PiS, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji.

[related id=39992]- Efekty dzisiaj widać, dzika reprywatyzacja, wielkie złodziejstwo – pod batutą Hanny Gronkiewicz-Waltz – powiedział poseł Mosiński, wspominając czasy, gdy aktualna prezydent Warszawy obejmowała rządy w stołecznej PO. Zajęła miejsce po „nadziei Platformy”, jaką swego czasu wydawał się być Paweł Piskorski, którego „wygumkowano”. – Grzegorz Schetyna ma świadomość, że postawa Hanny Gronkiewicz-Waltz, która bawi się pieniędzmi podatników, wynajmowanie bardzo drogich kancelarii itp. ekscesy (…) nie służą PO i przyczyniają się do lecących na łeb, na szyję notowań tego ugrupowania.

Zdaniem Jana Mosińskiego prezydent Warszawy nie skorzysta z rad Grzegorza Schetyny i nadal nie pojawi się przed Komisją Weryfikacyjną. Przypomniał, że komisja nałożyła z tego powodu wczoraj w sumie 19 tysięcy złotych grzywny na Hannę Gronkiewicz-Waltz.

– Mocne podstawy prawne Komisji Weryfikacyjnej wczoraj potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny, a więc główny powód niestawiania się przed komisją prezydent Warszawy został usunięty – powiedział gość Poranka. Przypomniał, że z zeznań urzędników wynika, iż osoby, które aktualnie przebywają w areszcie w związku z dziką reprywatyzacją, chodziły po warszawskim Ratuszu jak po „swoim domu”.

– Beneficjantem złodziejskiej reprywatyzacji w Warszawie jest przede wszystkim grupa przestępcza działająca w Ratuszu. Mamy świadomość, że w tym procederze uczestniczyły również osoby z wymiaru sprawiedliwości. Niebawem niektórzy prokuratorzy będą musieli odpowiedzieć na pytania swego przełożonego Prokuratora Krajowego – ujawnił poseł Mosiński. – Dlaczego umarzano w ciągu kilku dni postępowania prokuratorskie z doniesień stowarzyszeń lokatorskich?

[related id=38913]Całą sprawę dotycząca reprywatyzacji w Warszawie, zdaniem Jana Mosińskiego, można zobrazować za pomocą tak zwanej piramidy decyzyjnej, gdzie Hanna Gronkiewicz-Waltz jest na szczycie, niżej urzędnicy Ratusza, a poniżej cały warszawski układ towarzysko-biznesowy.  Nasz gość zastrzegł, że nie może wszystkiego ujawnić, ponieważ część postępowania przed Komisją Weryfikacyjną przebiega w trybie niejawnym. Zdradził, że na pewno dowiemy się, kto stoi za grupą Feniks i pozostałymi dwoma przedsiębiorstwami zajmującymi się procederem „czyszczenia” kamienic w Warszawie.

– Prędzej czy później dotrzemy do faktycznych beneficjantów, tak zwanych strategów, którzy korzystają z dzikiej reprywatyzacji – powiedział Jan Mosiński. Jego zdaniem Warszawa i reprywatyzacja w stolicy to tylko jedno drzewo „z lasu reprywatyzacyjnego złodziejstwa”, jakie miało miejsce na terenie całego kraju. Wymienił tutaj Kraków, bowiem powołanie zespołu w tej sprawie deklarował już minister sprawiedliwości.

– Brakuje ustawy reprywatyzacyjnej i to jest zadanie dla obozu rządzącego, by się nad tym pochylić – powiedział Jan Mosiński.

[related id=36140]- Jest zbyt wcześnie, by bawić się w żonglowanie nazwiskami – odpowiedział, pytany o kandydata PiS na prezydenta Warszawy, ale spodziewa się, że będzie to „bardzo mocna kandydatura”. Przyznał, że rzeczywiście przewijają się tu kandydatury Patryka Jakiego i marszałka Sebastiana Karczewskiego. Nie zaprzeczył, że kandydatura Małgorzaty Wasserman rozpatrywana jest na prezydenta Krakowa.

Jego zdaniem przeprowadzenie referendum czy wyborów samorządowych podczas uroczystości 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę jest nie na miejscu.

– Trwają rozmowy na wysokim szczeblu w PiS, jakie zmiany wprowadzić do ordynacji wyborczej – powiedział gość radia i przyznał, że wyborom samorządowym zawsze towarzyszyła atmosfera skandalu, a Ruch Kontroli Wyborów już od jakiegoś czasu zabiega o zmiany w ustawodawstwie uniemożliwiające fałszerstwa, jak chociażby transmisję z każdego lokalu.

[related id=40703]- Nie może się powtórzyć „cud nad urną”, gdzie PSL wygrywa wybory w powiatach, województwach, jak chociażby sprawa wygranej PSL w ostatnich wyborach w Wielkopolsce przy aż 20 procentach głosów nieważnych – powiedział poseł. Jego zdaniem konieczne jest wprowadzenie monitoringu wyborów w ramach ordynacji wyborczej.

MoRo

Jan Mosiński poseł PiS, polski działacz związkowy, polityk i samorządowiec, długoletni przewodniczący zarządu Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność”, od 1992 do 2002 roku członek prezydium Komisji Krajowej tego związku, poseł na Sejm VIII kadencji, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji Warszawy.

 


Obejrzyj wywiad z posłem Prawa i Sprawiedliwości również na YouTube:

Komisja uchyliła decyzję władz Warszawy w sprawie Marszałkowskiej 43 i zwróciła nieruchomość miastu

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji uchyliła w czwartek decyzję władz Warszawy z 2010 r. w sprawie nieruchomości przy Marszałkowskiej 43 – drugiej badanej przez komisję kamienicy z lokatorami.

[related id=38914]

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji uznała, że zwrot doprowadził do skutków rażąco sprzecznych z interesem społecznym.

Komisja uchyliła decyzję zwrotową z 2010 r. i odmówiła możliwości ustanowienia prawa użytkowania wieczystego dla tej nieruchomości, tzn. orzekła o jej zwrocie miastu. Swej decyzji komisja nadała rygor natychmiastowej wykonalności.

Uznała też, że przy wydawaniu decyzji z 2010 r. rażąco naruszono prawo, m.in. co do zasady obiektywizmu i bezstronności – poinformował przewodniczący komisji Patryk Jaki.

Decyzję o przyznaniu praw do tej nieruchomości dwóm mieszkankom Francji w 2010 r. wydał Jakub R. (b. urzędnik ratusza, dziś podejrzany w sprawie reprywatyzacji Chmielnej 70; jest w areszcie). Odsprzedały one prawa i roszczenia bratu Jakuba R. Adamowi (którego reprezentował znany adwokat mec. Robert N., również podejrzany ws. Chmielnej 70; jest w areszcie). Adam R. sprzedał je obecnej właścicielce. Miasto wznowiło niedawno postępowanie w sprawie nieruchomości, wobec wątpliwości co do testamentu z lat 70.

Za uchyleniem decyzji ws. Marszałkowskiej 43 było ośmiu członków komisji, od głosu wstrzymała się jedna osoba. Od czwartkowej decyzji strony postępowania mogą się odwołać do komisji, a potem do sądu administracyjnego.

Komisja uznała, że w sprawie Marszałkowskiej 43 prezydent m.st. Warszawy naruszył w sposób rażący standardy prowadzenia postępowania administracyjnego. Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki mówił, że decyzja o zwrocie doprowadziła do skutków rażąco sprzecznych z interesem społecznym i zasadą sprawiedliwości społecznej. Podkreślił, że po oddaniu nieruchomości pogorszyła się sytuacja lokatorów w wielu aspektach, m.in. podwyższone zostały czynsze wbrew ich woli, nie zagwarantowano lokatorom kamienicy kontynuacji ich sytuacji prawnej. Stracili też możliwość wykupu lokali mieszkalnych jako własnościowe po preferencyjnych stawkach od miasta.

Jaki przekonywał, że przebieg wskazanego postępowania „odbiegał w sposób bezprecedensowy od zasad rzetelności, obiektywizmu, bezstronności”. Komisja stwierdziła – dodał -, że w postępowaniu doszło do „rażącego naruszenia przepisów prawa”.

Przypomniał, że jak ustalono podczas prac komisji, adwokat Iwona Gerwin reprezentująca beneficjentki decyzji zwrotowej pozostawała w nieformalny związku z bratem Jakuba R., Adamem.

„Ze względu na stopień pokrewieństwa z urzędnikiem wydającym decyzję komisja nie dała wiary zeznaniom Adama R. (…) w zakresie w jakim wskazał on, że nie posiada wiedzy co do tego, iż jego brat Jakub R. podpisywał decyzję reprywatyzacyjną w niniejszej sprawie” – powiedział Jaki.

Dodał, że w tych okolicznościach nie ulega wątpliwości, że Jakub R. powinien zostać wyłączony z postępowania ws. Marszałkowskiej 43. „Komisja ustaliła także, że prezydent m.st. Warszawy przez okres sześciu kolejnych lat, nie wykonał zakwestionowanej decyzji z 6 grudnia 2010 r. o ustanowieniu użytkowania wieczystego, bezzasadnie odmawiając beneficjentom zawarcia umowy o oddanie nieruchomości w użytkowanie wieczyste. Decyzję wykonał dopiero na rzecz Katarzyny Smolagi (obecnej właścicielki nieruchomości – PAP) 14 kwietnia 2016 r.” – dodał Jaki.

Podkreślił, że Smolaga zawarła umowę o oddanie gruntu w użytkowanie wieczyste, przed prawomocnym zakończeniem postępowania spadkowego. Przewodniczący komisji dodał, że miasto ostatecznie przyznało grunt nie spadkobiercom, ale nabywcom roszczeń.

W uzasadnieniu decyzji podniesiono też, że roszczenia do kamienicy dwa razy sprzedawano za 2 tys. zł, co komisji uznała – za „świadczenie wzajemne rażąco niewspółmierne do wartości nieruchomości”, a wartość roszczeń w akcie notarialnym określono na 1 zł. Tymczasem biegły powołany przez komisję wycenił wartość nieruchomości na dzień pierwszej sprzedaży roszczeń w sierpniu 2014 r. na 10,4 mln zł, w tym wartość rynkową prawa użytkowania wieczystego gruntu – na 6,7 mln zł – podał Jaki.

„W tej sprawie istotna też jest cena. Ci państwo kupili prawo do gruntu za 2 tys. złotych. Komisja zleciła opinię biegłemu z wyceny nieruchomości, który stwierdził, że to co oni kupili za 2 tys. złotych jest warte prawie 7 mln złotych” – mówił Jaki.

„Zestawienie powyższych wartości wskazuje, że Adam R. nabył roszczenie od beneficjentek decyzji reprywatyzacyjnej jedynie za ułamek realnej wartości nieruchomości” – podkreślił szef komisji. Podobnie druga sprzedaż roszczeń pół roku później – jak wskazywał – nastąpiła za świadczenie rażąco niewspółmierne do jej wartości.

Reprezentant PO w komisji Robert Kropiwnicki powiedział, że głosował za uchyleniem sprawy i przekazaniem do ponownego rozpatrzenia. Odniósł sie także do ceny nieruchomości przy Marszałkowskiej. „Prawdziwa cena sprzedaży nieruchomości to jest ok. 5 mln zł, nie 2 tys. zł. Bo 2 tys. zł to państwo sobie wpisywali na akcie za roszczenia do prawa użytkowania wieczystego. Cena, o której mówiono w trakcie rozprawy to jest ok. miliona euro z różnymi przyległościami, które miał zapłacić nabywca” – powiedział Kropiwnicki.

Komisja ustaliła też, że kamienicę wyremontowano ze środków gminy w latach 2000-2006, co kosztowało miasto 1,8 mln zł – a roszczenia reprywatyzacyjne zgłoszono do niej także w 2006 r. „Nie sposób nie dostrzec koincydencji dat” – mówił Jaki. „W konsekwencji doszło do sytuacji, w której miasto przekazało w prywatne ręce kamienicę gruntownie wyremontowaną ze środków publicznych” – dodał.

[related id=37180]Komisja uznała też, że obecnej właścicielce nieruchomości Katarzynie Smoladze nie można przypisać dobrej woli w chwili nabycia praw do niej od Adama R., bo mogła łatwo ustalić, że R. nabył to roszczenie za rażąco zaniżoną cenę, a decyzję zwrotową wydał Jakub R. jako „podlegający wyłączeniu od udziału w sprawie”. „O złej wierze Katarzyny Smolagi (…) świadczy również to, że wiedziała lub z łatwością mogła się dowiedzieć, że rzeczywistym dysponentem nieruchomości był pan Robert N.” – oświadczył Jaki.

W pierwszej połowie września jako świadków w tej sprawie komisja przesłuchała lokatorkę kamienicy Krystynę Wrońską, brata Jakuba R., Adama i b. pracownicę urzędu miasta Warszawy Alinę Domańską. W trybie niejawnym przesłuchano mec. Iwonę Gerwin – pełnomocniczkę beneficjentek decyzji zwrotowej.

Po raz kolejny na rozprawie nie stawiła się prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, za co ukarano ją 3 tys. zł grzywny.

Komisja od początków czerwca br. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Uchyliła już decyzje wydane z upoważnienia prezydent Warszawy: o przyznaniu Maciejowi M. prawa do dwóch działek przy ul. Twardej; o przyznaniu praw do działki Chmielna 70 Januszowi Piecykowi, mec. Grzegorzowi Majewskiemu i Marzenie K.; o przyznaniu Maciejowi M. działki Sienna 29 oraz o przyznaniu spadkobiercy dawnych właścicieli praw do nieruchomości Poznańska 14.

PAP/MoRo

Sebastian Kaleta: Reprywatyzacja Poznańskiej 14 to modelowy przykład dzikiej prywatyzacji w Warszawie [VIDEO]

Na 120 stronach uzasadnienia komisja krok po kroku wyjaśniła jakie nieprawidłowości nastąpiły przy procesie reprywatyzacji (Poznańskiej 14-przyp.red.) – powiedział poseł z Komisji ds. reprywatyzacji.

[related id=38746]

Poseł uważa, że pod względem prawnym w tej sprawie Komisja Weryfikacyjna musiała wykonać tytaniczna pracę, aby zwrócić nieruchomość miastu.

– Na 120 stronach uzasadnienia komisja krok po kroku wyjaśniła, jakie nieprawidłowości nastąpiły przy procesie reprywatyzacji i dlaczego wszelkie transakcje, jakie zostały zawarte w związku z reprywatyzacją tej kamienicy, zostały również cofnięte, i kamienica powinna wrócić do majątku miejskiego – powiedział Sebastian Kaleta.

Jego zdaniem, przesłanek, aby cofnąć reprywatyzację kamienicy, było kilka, ale najważniejszą był fakt, że osoby, od których nabyto prawa do tej kamienicy, de facto tych praw nie miały, bowiem powinny ich dochodzić na mocy umów międzynarodowych od Wielkiej Brytanii lub Stanów Zjednoczonych.

– Po prostu tego nie sprawdzono – wyjaśnił poseł, dopytywany, na jakiej podstawie doszło do tego bezprawnego, jak się okazało, zwrotu. Zaniedbania urzędników miejskich w tej sprawie sięgają bardzo daleko, bowiem, jak się okazało w trakcie postępowania przed Komisją Weryfikacyjną, zdawali oni sobie sprawę, że dokumenty, na podstawie których ubiegano się o reprywatyzację, celowo nie zostały do końca poddane weryfikacji, i w wyniku tych zaniedbań oddano kamienicę wraz z mieszkańcami.

Wśród metod wyłudzania kamienic od miasta poseł wymienił metodę na kuratora i metodę na zaniechanie sprawdzenia indeminizacji.

– Skala reprywatyzacji tymi metodami jest tak wielka, że komisja będzie miała bardzo dużo z tym pracy – powiedział Sebastian Kaleta. – Decyzją w sprawie Poznańskiej 14 daliśmy sygnał również miastu, że każda reprywatyzacja, w wyniku której pokrzywdzeni są lokatorzy, powoduje obowiązek naprawienia tej krzywdy i tych szkód zarówno przez osobę, która zreprywatyzowała, jak i przez samo miasto.

[related id=36060]W sprawie Poznańskiej 14 odbija się jak w kalejdoskopie szereg działań dla tak zwanej dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, bo są tu i zaniechania władz miasta, i karygodne praktyki firmy, która przejęła majątek i postępowała z rażącym naruszeniem prawa, krzywdząc mieszkańców, a nawet doprowadzając do zgonów niektórych z nich.

– Poznańska 14 to modelowy przykład reprywatyzacji, gdzie Robert N. dziwnym trafem bardzo sprawnie działał w Ratuszu – powiedział poseł. – Potrafił znaleźć spadkobiercę, przekonać go i odkupić po zaniżonych kwotach prawa własności.

Przypomniał, że były właściciel, od którego nabył część praw własności do kamienicy Robert N., w wielu wywiadach żalił się, że czuje się oszukany, bo nie wiedział, jakiego typu transakcje będą zawierane i jak to wszystko będzie wyglądało.

Sebastian Kaleta podczas badania reprywatyzacji w Warszawie miał cały czas wrażenie, że działała tam grupa osób, która była ze sobą powiązana i „miała wejścia w Ratuszu”. Wszystko to wskazuje, że przy reprywatyzacji w Warszawie mamy do czynienia z procederem zorganizowanym. Pytanie tylko, na ile i w jakim zakresie brała w tym udział prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która cały czas, mimo licznych wezwań, uchyla się przed stawieniem przed komisją.

[related id=38913]Poseł zwrócił uwagę, że komisja sejmowa ma ograniczone możliwości badania reprywatyzacji, i dodał, że po dziś dzień władze miasta notorycznie odmawiają podjęcia współpracy, która wykraczałaby poza ramy, do których są zobligowane prawnie.

 

Cały Poranek WNET

Wywiad z posłem PiS Sebastianem Kaletą, członkiem Komisji do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich wydanych z naruszeniem prawa, w części szóstej Poranka Wnet

MoRo

 

Obejrzyj również ten film na YouTube!

Afera Reprywatyzacyjna: W przyszłości musimy unormować kwestie odszkodowań dla prawowitych właścicieli nieruchomości

Poseł PiS Paweł Lisiecki w Południu Radia Wnet zaopiniował dwa projekty ustaw dotyczące złagodzenia skutków afery reprywatyzacyjnej. Projekty tworzone są pod auspicjami PO oraz Piotra Andrzejewskiego.

W piątek Sejm przyjął ustawę o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych, które zostały wydane z naruszeniem prawa. Sprawy dotyczące warszawskich nieruchomości ma zbadać tzw. komisja weryfikacyjna. W Południ Radia Wnet Paweł Lisiecki, poseł PiS, stwierdził, że oprócz komisji weryfikacyjnej potrzebne jest w przyszłości wdrożenie ustaw restytucyjnych.

[related id=”2234″]

[W przyszłości musimy – red.] unormować kwestie zwrotów, odszkodowań bądź rekompensat dla tych, którzy byli prawowitymi właścicielami danych nieruchomości. Do dzisiaj sprawa nie została załatwiona na niwie prawa administracyjnego, więc tutaj jest pole do popisu dla Sejmu. Za to musi odpowiadać konkretna ustawa – powiedział.

Dotychczas projekt tzw. ustawy restytucyjnej został złożony przez klub parlamentarny Platforma Obywatelska. Lisiecki stwierdził, że zapisy rozwiązań zawarte w projekcie PO nie należą do najlepszych: – Moim zdaniem jest on nie najszczęśliwszy i nie najlepszy, bo legitymizował wszystko to, co było przedtem. Mało tego, powodował, że de facto lokatorzy, którzy byli w tych budynkach, zostaliby bez żadnej ochrony zwracani prawowitym właścicielom razem z nieruchomościami – podkreślił.

Deputowany powiedział również o projekcie przygotowywanym przez członka Trybunału Stanu Piotra Andrzejewskiego: – Drugi projekt, o którym wiem, przegotowywany jest przez Piotra Andrzejewskiego na podstawie swojej dawnej propozycji rozwiązania restytucji mienia z 2000 roku. Niestety został wówczas zablokowany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Tamten projekt zakładał m.in. odszkodowania, bony dla prawowitych właścicieli, którzy jeszcze mieszkali w Polsce – mówił.

Lisiecki w Południ Radia Wnet pytany o skalę rozwiązań ws. afery reprywatyzacyjnej stwierdził, że będą one zastosowane na razie w obrębie m.st. Warszawa.

 

K.T.

Mecenas Joanna Modzelewska o aferze reprywatyzacyjnej: Centralne Biuro Śledcze powinno sprawdzać postępowania spadkowe

– CBA powinno sprawdzać postępowania spadkowe, [bo – red.] pojawiają się nagle dziwne kancelarie, które odzyskują nieruchomości w nieprawdopodobnym tempie – powiedziała mecenas Joanna Modzelewska.


W opinii mecenas Joanny Modzelewskiej kluczową kwestią dla rozwiązania afery reprywatyzacyjnej jest przeprowadzenie przez CBA kontroli środowiska prawniczego, zajmującego się postępowaniami spadkowymi roszczeń nieruchomości w Warszawie. Zdaniem gościa Poranka Wnet, to one mogą być odpowiedzialne za fałszowanie postępowań.

[related id=”124″]

Oszustwa miałyby dokonać kancelarie prawne, które są wyspecjalizowane w zakresie roszczeń reprywatyzacyjnych. Przeprowadzają one postępowania spadkowe w bardzo szybkim tempie. Modzelewska stwierdziła natomiast, że tego typu sprawy mogą trwać nawet dziesiątki lat.

Ponadto mecenas wytłumaczyła schemat działania wspomnianych kancelarii prawnych: – To jest klucz, czyli: znajduje się prawowity, były właściciel nieruchomości […] i zgłasza się do wyjątkowo skutecznej kancelarii. […] Prawnik z tej kancelarii mówi, że nic nie da się zrobić w sprawie roszczenia dotyczącego tejże nieruchomości, ale może on odkupić to roszczenie za jakieś 10-50 tysięcy złotych. […] Mija miesiąc bądź dwa i ów prawnik odzyskuje nieruchomość prawowitego właściciela, jednocześnie sprzedając ją za kilka milionów złotych – tłumaczyła.

Modzelewska powiedziała również o tle historyczno-prawnym afery reprywatyzacyjnej, której korzenie sięgają jeszcze II wojny światowej.

Jan Śpiewak: Po decyzji sądu o zatrzymaniu Jakuba R. Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna podać się do dymisji

– Pogrzebana jest jakaś platforma zarządzania cała aglomeracją, ale nie w ten sposób żeby zamieniać całą aglomerację w jedno miasto – powiedział w Południu Wnet Jan Śpiewak radny m. st. Warszawy

W Południu Wnet do planów stworzenia z Warszawy oraz przyległych 33 gmin jednej metropolii, z jednym prezydentem, przedstawionych przez Prawo i Sprawiedliwość odniósł się Jan Śpiewak rady dzielnicy śródmieście ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze

Powód jest polityczny. Chodzi o to żeby PiS zwiększyło swoje szanse na wygranie wyborów samorządowych w Warszawie – podkreślił Jan Śpiewak dodając jednocześnie, że – ta ustawa ma również dobre strony bo potrzebne jest ciało, które będzie zarządzało cała aglomeracją, bo Warszawa nie kończy się na rogatkach.

Zdaniem gościa Południa Wnet element koordynacji w projektowaniu rozwoju Warszawy i gmin ościennych jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju całej aglomeracji – Mamy sytuacje, że gminy ościenne zamieniają grunty rolne na tereny budowlane, gdzie powstają osiedla w zupełnie niekontrolowany sposób, gdzie nie ma komunikacji, nie ma szkół, nie ma często nawet kanalizacji. Ci mieszkańcy są w całości uzależnieni od Warszawy. To jest patologia życia samorządowego, gdzie każda gmina prowadzi własną politykę rozwojową – podkreślił Jan Śpiewak.

Projekt PiS zakłada, że miasto stołeczne Warszawa przyjmie charakter jednostki samorządu terytorialnego o charakterze metropolitalnym. Jego zasięg obejmie 33 gminy, w tym gminę Warszawa oraz gminy: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Pruszków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki, Zielonka.

Projekt zakłada, że miasto stołeczne Warszawa przejmie od obecnego m.st. Warszawy zadania wynikające ze stołecznego charakteru miasta, podaje Polska Agencja Prasowa.

Projekt ustawy metropolitalnej przedstawiony przez PiS zakłada, że Warszawie przysługiwać będzie uprawnienie stanowienia aktów prawa miejscowego takich jak statut m.st. Warszawy. Statut ma opisywać sprawy wewnętrznego ustroju oraz organizacji i trybu pracy organów m.st. Warszawy.

Leader stowarzyszenia Miasto Jest Nasze odniósł się również do zatrzymań i decyzji sądu o nałożeniu aresztu tymczasowego na osoby zamieszane w proceder tzw. „dzikiej reprywatyzacji” na terenie Warszawy – Jeśli sąd przychyli się do wniosku o areszt to znaczy, że prokuratura dysponuje bardzo twardymi dowodami, które wskazują na korupcję i działania grupy przestępczej. (…) Decyzję, które dotyczyły losu mieszkańców Warszawy wszy, właśnie wydawał Jakub R. To była jedna osoba upoważniona przez Prezydent Warszawy do zwracania nieruchomości. Hanna Gronkiewicz-Walt powinna podać się do dymisji.

ŁAJ/PAP