Dr Maciej Szymanowski: Viktor Orbán porównuje mechanizm relokacji uchodźców do mechanizmu wspierania terroryzmu

Premier Węgier w swoim wystąpieniu w parlamencie o przyjmowaniu uchodźców stwierdził, że niektórzy politycy w Brukseli siedzą w siodle pewnie, lecz odwrotnie „do kierunku galopu”.

Dr Maciej Szymanowski z Katolickiego Uniwersytetu w Budapeszcie mówił o decyzjach i nastrojach na Węgrzech związanych z przymusową relokacją uchodźców.

– Na Węgrzech zapadają bardzo podobne decyzje w sprawie przymusowej relokacji uchodźców jak w Polsce. Viktor Orbán w poniedziałkowym wystąpieniu używał bardzo ostrych stwierdzeń i porównań na temat przymusowej relokacji uchodźców. (…)

Hungarysta nadmienił, że Słowacja, która również nie chce przyjmować imigrantów, w przeciwieństwie do Polski i Węgier, nie doznaje żadnych szykan ze strony Komisji Europejskiej, czy europejskich mediów.

Maciej Szymanowski odniósł się do teorii, mówiącej o tym, że Niemcy ściągają lepszych uchodźców do swojego kraju, chcąc zapewnić sobie tanią siłę roboczą. Tych mniej wykształconych zaś relokują w pozostałych krajach unijnych.

– Decyzja, którą podjęła kanclerz Merkel nie jest tak racjonalna jak w owej teorii, ponieważ Niemcy nie przyjmują uchodźców z Syrii tylko głównie z Albanii, wśród których są tacy, którzy mają problemy z pisaniem i czytaniem. Zanim podejmą pracę, potrzebują wieloletniej edukacji.

Rozmówca Witolda Gadowskiego czeka w Rzeszowie na przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta, gdzie będą oglądać granicę polsko – ukraińską, a potem zewnętrzną granicę z Shenghen, która po Finlandii jest drugą, co do długości. W międzyczasie gość Poranka Wnet komentował decyzje węgierskiego premiera, dotyczące kryzysu migracyjnego.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

LK

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Kuluarowe zapowiedzi odebrania Polsce funduszy unijnych nie mają podstaw traktatowych

Traktaty unijne nie przewidują wprawdzie prawnych możliwości nacisku na Polskę, aby przyjęła imigrantów, UE może je jednak różnie interpretować, zmienić budżet albo zasady podziału Funduszu Spójności.

W piątkowym Poranku Wnet (2 czerwca) nadawanym z cukierni na rogu Zielnej i Próżnej Krzysztof Skowroński i Jan Pospieszalski rozmawiali z profesorem Zbigniewem Krasnodębskim, europosłem PiS. Tematem rozmowy były pojawiające się na forum Unii Europejskiej postulaty zacieśnienia integracji w ramach strefy euro.

Zdzisław Krasnodębski zwrócił uwagę, że to, czy te postulaty zostaną wdrożone, zależy od procesów społeczno-gospodarczych. Kryzys w strefie euro nie został zażegnany. Postęp integracji wcale nie musi być rozwiązaniem, gdyż nadal w strefie będą tak odmienne kraje, jak Niemcy i Grecja.

Jeśli chodzi o kuluarowe zapowiedzi odebrania Polsce funduszy unijnych z powodu odmowy uczestniczenia w procesie relokacji uchodźców, to owszem, jest tak, jak mówi polska dyplomacja, nie ma do tego bezpośredniej podstawy traktatowej. Jest jednak wiele głosów w UE, głównie w mediach, że jest to możliwe i powinno zostać wykonane.

Profesor Krasnodębski uważa, że nie można odnośnie do tych pomysłów być zupełnie spokojnym, gdyż po pierwsze traktaty mogą być różnie interpretowane. Po drugie wyjście Wielkiej Brytanii z UE i związana z tym zmiana zasad funkcjonowania UE będzie okazją do podnoszenia różnych propozycji zmian, np. na zasadzie, że „ktoś musi za to zapłacić”. Po trzecie można zmienić budżet i zasady działania Funduszu Spójności bez zmiany traktatów. Może więc dojść do tego, że zasady, na jakich weszliśmy do UE, tj. że otwieramy nasz rynek dla podmiotów z UE, ale w zamian za różnego rodzaju wsparcie, głównie na budowę infrastruktury, jednak ulegną zmianie.

Gość „Poranka Wnet” mówił też o dość paradoksalnym nastawieniu polskiego społeczeństwa. Z jednej strony zdecydowana większość Polaków nie godzi się na przyjmowanie imigracji islamskiej, a z drugiej – Polacy w równie wysokim stopniu pozytywnie odnoszą się do obecności Polski w UE. Wyraźnie pokazują to badania opinii.

Zdzisław Krasnodębski powiedział też, że Polska miałaby dużo lepszą pozycję negocjacyjną w tych wszystkich sprawach, o których mówimy, gdyby polskie społeczeństwo i polityków stać byłoby na jasne powiedzenie, że nie chcą obecności Polski w UE na każdych warunkach i gdyby opozycja nie biegała wciąż do UE ze skargami, że w Polsce łamane są zasady demokracji, praworządności itp. Przez to Polsce jest dużo trudniej dyskutować z częstymi w UE głosami, że Polska tyle wzięła od Unii, a teraz jest niewdzięczna oraz że państwa Grupy Wyszehradzkiej zaczynają oddzielać się od UE.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JS

Paweł Lisicki w „Poranku Wnet”: Presja na Polskę w sprawie relokacji tzw. uchodźców to skandal i głupota (VIDEO)

Polityka rządu w odniesieniu do kwestii imigracji islamskiej jest roztropna i nie jest spętana polityczną poprawnością. Natomiast Europa Zachodnia straciła swój naturalny system obronny.

Krzysztof Skowroński w „Poranku Wnet” w piątek (26 maja) gościł Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy” i autora wielu książek.

Tematem rozmowy były: relacja świata Zachodu ze światem islamu, ostatni zamach terrorystyczny w Manchesterze, problem relokacji uchodźców i stosunek mediów zachodnich do Polski.

Zadziwiająca jest informacja, że zamachowiec z Manchesteru przed zamachem zadzwonił do swojej matki, żeby jej powiedzieć „Mamo, wybacz!”. Paweł Lisicki powiedział, że jest to „ludzki akt” w tym całkowicie nieludzkim zdarzeniu.

Trzeba mieć bardzo silną wolę lub „kompletnie przeprany” mózg, żeby nie tylko zabić innych, ale zabić też siebie. Człowiek, który się tego dopuszcza, musi działać w środowisku, które wspiera takie postawy, usuwa wszelkie wątpliwości i zawahania. Takie są środowiska muzułmańskie, w których radykalne postawy są nie tylko tolerowane, ale i akceptowane. To w nich, a nie w odosobnieniu, wzrastają zamachowcy.

Wydaje się, że w Europie Zachodniej nie ma już mechanizmów, które mogłyby stanowić jej naturalny system obronny. Świadczą o tym bardzo liczne głosy w mediach i, szerzej, w elitach, za każdym razem pojawiające się po zamachach: „Europa nadal ma być otwarta, jeśli coś jest nie tak, to nie po stronie muzułmanów, ale po stronie Europejczyków, którzy nie są jeszcze dość tolerancyjni, otwarci itd.; jest to nasza wina teraźniejsza albo z przeszłości”.

Uniemożliwia to przeciwdziałanie zjawisku przyzwolenia i akceptacji terroryzmu pośród islamskich mieszkańców Europy.

Z kolei postawa islamskich mieszkańców Europy i imigrantów jest jednolita. W Niemczech przeprowadzono pośród nich badania. Wynika z nich, że zdecydowana większość aprobuje zamachy terrorystyczne. Przed tym Europa nie potrafi się obronić.

Według „Gazety Wyborczej” zamach w Manchesterze został wykorzystany przez rząd w jego antyimigranckiej polityce. Tak „Wyborcza” oceniła przemówienie Beaty Szydło w czasie debaty na temat wniosku opozycji o wotum nieufności wobec Antoniego Macierewicza. Premier w mocnych słowach zapowiedziała kontynuację dotychczasowej postawy rządu względem imigracji islamskiej i presji Unii Europejskiej na Polskę, aby przyjmowała tzw. uchodźców.

Zdaniem Pawła Lisickiego, polityka rzędu jest pod tym względem roztropna, nie jest spętana polityczną poprawnością i odpowiada opiniom zdecydowanej większości Polaków. Ważne przy tym jest, że poglądy Polaków na temat kwestii imigracji islamskiej kształtuje rzetelna wiedza i doświadczenie, a nie przesądy. Polacy bardzo dobrze znają sytuację w państwach Europy Zachodniej, sami ją odwiedzają, mają tam rodziny. Widzą jak wiele się zmieniło. Stan aktualny – żołnierze na ulicach, atmosfera strachu, enklawy muzułmańskie – nie jest stanem normalnym i dobrym. Pomimo bardzo dużego zaangażowania wojsk i służb specjalnych, nie udaje się osiągnąć bezpieczeństwa, zamachy nadal się zdarzają.

Jeśli chodzi o kwestię presji państw i organów Unii Europejskiej na Polskę w sprawie relokacji tzw. uchodźców, Paweł Lisicki widzi dwa elementy – element głupoty i element skandalu. Głupota polega na tym, że imigranci, którzy mieliby być „relokowani” do Polski, wcale tego nie chcą. Żeby ich w Polsce zatrzymać, trzeba by ich pilnować, pytanie jak – stworzyć dla nich obozy?

Skandal polega na tym, że Polsce zarzuca się brak solidarności z krajami, które przyjęły imigrantów. Dlaczego Polska ma naprawiać błędy popełnione przez te kraje? Gdyby zachowały one pełną determinację, żeby powstrzymać napływ imigrantów, to oczekiwanie pomocy byłoby uzasadnione. Czym innym jest jednak sytuacja, gdy tej determinacji w ogóle nie ma, a muzułmanie są wręcz zapraszani do Europy.

Paweł Lisicki uważa, że projekt reprezentowany przez wybranego we Francji na prezydenta Emmanuela Macrona jest nie do przyjęcia. Jest to wizja Europy ujednoliconej, w której silniejsi narzucają swoją wolę słabszym. Jego zwycięstwo jest zwycięstwem oligarchii francuskiej. Za nim stały wszystkie silne media.

Warto też zwrócić uwagę na skalę zaangażowania służb specjalnych w proces wyborczy. Byłaby ona nie do przyjęcia w Polsce, gdzie nie ma mowy o tym, żeby służby prześwietlały kandydatów na prezydenta, odwiedzały ich itd. W Polsce jest o niebo lepiej, jeśli chodzi o demokrację, o dostęp do opinii publicznej. We Francji opinia publiczna jest zdominowana przez jedną opcję.

Dlaczego więc media zachodnie są w większości nieprzychylne Polsce, zmianom politycznym, rządom PiS i wprowadzanym reformom, np. wymiaru sprawiedliwości? Paweł Lisicki twierdzi, że jest to spowodowane brakiem wiedzy, złą wolą i uprzedzeniami ideologicznymi. Media zachodnie są lewicowo-liberalne. Dlatego nie podoba im się, że w Polsce rządzi ktoś z zupełnie innej opcji ideowej.

Nie znaczy to, że Paweł Lisicki popiera wszystko, co robi PiS. Jest np. krytyczny wobec części forsowanych zmian w wymiarze sprawiedliwości , np. pomysłu, by minister sprawiedliwości mianował prezesów sądów. Są to jednak pomysły, z którymi można dyskutować, a nie twierdzić, że to zamach na demokrację, faszyzacja itp.

Paweł Lisicki wydał niedawno książkę pod tytułem „Poza polityczną poprawnością. Polska, Europa i Kościół między nihilizmem a islamem”. Zawiera ona jego felietony, artykuły i wywiady. Jutro od 10:45 do 12:00 (w sobotę 27 maja) na Jarmarku Wnet będzie będzie można porozmawiać z autorem i nabyć jego książki, a także otrzymać dedykację autora.

JS

 

Obejrzyj również wywiad z Pawłem Lisickim na YouTube Radia Wnet:

Poranek Wnet/Branislav Škripek: Jeżeli Unia Europejska straci wartości chrześcijańskie, to doprowadzimy do katastrofy

Polska przez swoje konserwatywne poglądy jest narażona na dużą krytykę – powiedział słowacki poseł do PE Branislav Škripek, który walczy o utrzymanie wartości chrześcijańskich w Unii Europejskiej.

Branislav Škripek powiedział, że odnosi pozytywne wrażenie z pierwszego w życiu pobytu w Warszawie.

Słowacki europoseł zauważył, że Polska jest negatywnie odbierana w Parlamencie Europejskim. Wynika to między innymi z faktu, że nasz rząd prowadzi politykę w duchu chrześcijańskim i konserwatywnym. – Polska jest przez swoje konserwatywne poglądy  narażona jest na dużą krytykę – stwierdził.

– Jesteśmy grupą zrzeszającą ludzi, którzy chcą szerzyć przesłanie ewangelii również na arenie politycznej. Nie chodzi o wnoszenie Kościoła do polityki, tylko o to, że jeżeli jestem chrześcijaninem, to mam takie poglądy również w polityce – powiedział Branislav Škripek, który  opowiedział również o działalności swojej grupy parlamentarnej Europejskiego Chrześcijańskiego Ruchu Politycznego, działającej w oparciu o idee wynikające z chrześcijańskiego obrazu świata.

Branislav Škripek został zapytany o ostatni atak terrorystyczny w Manchesterze oraz kwestie relokacji uchodźców:

– Takie wydarzenia, jak atak w Wielkiej Brytanii, sprawiają, że Unia Europejska powinna zrozumieć, że utrata wartości chrześcijańskich prowadzi do katastrofy. W polityce europejskiej musi znaleźć się miejsce dla Boga; jeżeli stracimy swoje chrześcijańskie wartości ,to doprowadzimy do katastrofy.

Europoseł stwierdził, że relokacja uchodźców jest błędem. Nie powinniśmy dyktować, ilu uchodźców ma przyjąć dany kraj, jego zdaniem dobrym rozwiązaniem jest koncepcja „elastycznej solidarności” wyrażona przez Grupę Wyszehradzką.

Stanowisko Grupy V4 jest takie, że nie chcą przyjmować imigrantów i dawać im miejsca do zamieszkania, jednak chcą pomagać w obszarze pomocy humanitarnej przez wysyłanie pracowników socjalnych, policji  oraz  żołnierzy do krajów, które są na pierwszej linii przyjmującej fale uchodźców: np. Grecji czy Malty.

– Projekt V4 cieszy się wciąż dużym zainteresowaniem naszego rządu i uważam, że jest on bardzo ważny – powiedział na zakończenie rozmowy Branislav Škripek, pytany, dlaczego Słowacja była mniej zaangażowana w Grupę Wyszehradzką niż Polska czy Węgry.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

 

 

 

Wiceprzewodniczący klubu Kukiz’15: PiS zaczyna chorować na arogancję, czyli na chorobę, która wcześniej zniszczyła PO.

Jarosław Porwich, związkowiec z klubu Kukiz ’15, mówił o swoim klubie, o propozycji przymusowej relokacji tzw. uchodźców, o zachowaniu prawników na Kongresie Prawników Polskich oraz o arogancji PiS.

W poniedziałkowym Poranku Wnet Aleksander Wierzejski rozmawiał z Jarosławem Porwichem, posłem na Sejm, wiceprzewodniczącym klubu Kukuz’15, działaczem NSZZ „Solidarność”.

Na pytanie, co robi związkowiec w wolnorynkowym klubie Kukiz’15, Jarosław Porwich odparł, że klub Kukiz’15 nie jest wolnorynkowy – jest w nim cała paleta poglądów, od wolnościowców do związkowców. Jako związkowiec bardzo dobrze się w nim czuje.

Gość Poranka opowiedział o stosunku klubu Kukiz’15 do planowanej przez Komisję Europejską przymusowej relokacji uchodźców (imigrantów). Jego klub jest temu stanowczo przeciwny. Przyjęcie uchodźców wpłynęłoby negatywnie na bezpieczeństwo w Polsce, tak jak to się stało np. w Szwecji. Kukiz’15 zbiera podpisy pod wnioskiem o organizację referendum, w którym Polacy mogliby wypowiedzieć się, czy chcą przyjmować uchodźców, czy nie. Jest już 400 tysięcy podpisów. Polacy powinni mieć jak najczęściej możliwość wypowiadać się w referendach na najważniejsze tematy.

Jarosław Porwich jest przeciwny płaceniu przez Polskę za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Taki „mechanizm” proponuje Komisja Europejska. Koszty „bzdurnych decyzji”, według niego, powinni ponosić ci, co je podjęli, a więc nie Polska, która nikogo do Europy nie zapraszała. Polska jest suwerenna i nie ma obowiązku stawać przed alternatywą – przyjmować uchodźców lub płacić.

Wiceprzewodniczący klubu Kukiz’15 powiedział też, że zachowanie osób zgromadzonych na Kongresie Prawników Polskich – buczenie w czasie odczytywania listu prezydenta i wychodzenie z sali – było „żenującym przedstawieniem”. Jeśli sędziowie nie potrafią uszanować głowy państwa, to jak w taki razie traktują zwykłych obywateli?

Oczywiście nie można generalizować. Są sędziowie godnie sprawujący swoje funkcje i widzący potrzebę zmian w wymiarze sprawiedliwości. Jarosław Porwich niedawno rozmawiał prywatnie z dwoma sędziami. Są oni zdania, że środowisko sędziowskie należy, jak to ujęli, „przewietrzyć”. O tym, jak to jest ważne, świadczy to, że większość spośród obywateli, którzy przychodzą do biur poselskich, to osoby z różnych powodów niezadowolone z wymiaru sprawiedliwości.

Dopytywany przez prowadzącego audycję, jak klub Kukiz’15 łączy pragnienie zreformowania wymiaru sprawiedliwości z krytyką rozwiązań proponowanych przez PiS, Jarosław Porwich powiedział, że jego klub ma duży problem z wieloma rozwiązaniami wdrażanymi przez rząd – idee i założenia są dobre, ale rozwiązania – złe.

Uważa, że droga PiS nie jest jedyną słuszną, nie ma alternatywy między „drogą pisowską” i „platformianą”, jest jeszcze „droga obywatelska”. O tym posłowie Kukiz’15 mówią w Sejmie i w czasie prac w komisjach sejmowych. Przedstawiają też całe rozwiązania i poprawki do projektów rządowych. Są one jednak odrzucane, gdyż Kukiz’15 „póki co, stanowi mniejszość”.

PiS nie ma „recepty ma mądrość” i zaczyna chorować na chorobę, która w poprzedniej kadencji zniszczyła PO. Tą chorobą jest arogancja. Jarosław Porwich proponuje w zamian „słuchanie ludzi” i ma nadzieję, że choroba arogancji nie będzie się dalej rozwijać.

 

JS

 

Obejrzyj również wywiad z wiceprzewodniczącym Kukiz’15 na YouTube Radia Wnet:

Rzecznik rządu: Jest bardzo zaskakujące, że Donald Tusk grozi Polsce sankcjami za decyzję o nieprzyjmowaniu uchodźców

Człowiek, który ma ponoć reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej, grozi nam sankcjami. Tymczasem program relokacji uchodźców jest realizowany przez wszystkie państwa zaledwie w 10 procentach.

Donald Tusk oświadczył, że polski rząd wyłamuje się z europejskiej solidarności, nie przyjmując uchodźców w ramach programu relokacji. Dodał, że jest w stanie zrozumieć argumenty polskiego rządu, ale będzie wiązało się to z konsekwencjami.

– Groźby Donalda Tuska są trochę dziwne, ponieważ nie tylko Polska nie realizuje tych nietrafionych decyzji Komisji Europejskiej, ale również inne państwa – mówił w czwartek rzecznik rządu na antenie Polskiego Radia 24.
[related id=”14061″]

Jak dodał, program relokacji obecnie jest realizowany na poziomie 10 proc. przez wszystkie państwa członkowskie. Zdaniem Bochenka pokazuje to, że „ta polityka jest nieskuteczna i nieakceptowana”.

Według Bochenka nie ma w Europie spójnej i kompleksowej polityki w zakresie uchodźców. Jak mówił, nie ma „żadnego systemowego mechanizmu przeprowadzenia procesu adaptacji tych ludzi w społeczeństwach europejskich”.

Rzecznik rządu zaznaczył, że Komisja Europejska zobowiązała się do przygotowania do relokacji 160 tysięcy uchodźców, tymczasem ich liczba jak dotąd wynosi tylko około 20 tysięcy. W jego ocenie świadczy to o tym, że KE nie jest w stanie weryfikować tożsamości uchodźców.

Jak mówił, od samego początku był problem z funkcjonowaniem tzw. hotspotów, za pośrednictwem których miał się odbywać proces „rozdziału” uchodźców pomiędzy państwa członkowskie.

– Ci migranci, którzy do tych „hotspotów” napływali, przyjeżdżali z podrobionymi dokumentami albo w ogóle bez dokumentów. Był problem z ustaleniem ich tożsamości, powiązań rodzinnych, ostatniego miejsca pracy – mówił Rafał Bochenek. Jak stwierdził, „hotspoty” już od początku „de facto nie działały”.

[related id=”14055″ side=”left”]

Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców; te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby.

We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie na teren państw członkowskich 160 tys. uchodźców z Włoch i Gracji; termin zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.

Premier Beata Szydło we wtorek oświadczyła, że nie ma w tej chwili możliwości, by do Polski byli przyjmowani uchodźcy. Podkreśliła, że rząd polski nie zgadza się, by UE narzucała Polsce i innym krajom członkowskim obligatoryjne decyzje dotyczące tej kwestii.

PAP/JN

Poranek Wnet/Legutko: Relokacja uchodźców w Polsce, Austrii i na Węgrzech mało prawdopodobna. Sprawa jest już martwa

Komisja chce nas zmusić do relokacji uchodźców, warczy i grozi, ale niewiele jest nam w stanie zrobić, bowiem opór jest coraz większy – powiedział profesor Ryszard Legutko w Poranku Wnet.

„Nastroje wobec Polski opadły i nie opadły,  ze względu na to, że będziemy niebawem głosować rezolucję w sprawie Węgier” – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem aktualnie w UE stajemy pod pręgierzem naprzemiennie, wspólnie z Węgrami i Trumpem.

Pytany o brak akceptacji na ambasadora Stanów Zjednoczonych, akredytowanego przy UE Teda Mallocha powiedział, że rzeczywiście ma to miejsce ze względu na jego wypowiedzi krytykujące Unię i komentarze przychylnie traktujące Brexit czy „kraje dysydenckie, takie jak Polska i Węgry”.

„Jeśli to się nie podoba dyplomatom czy politykom europejskim, to sobie mogą mianować własnego ambasadora w Stanach Zjednoczonych” powiedział Legutko. Jego zdaniem zablokowanie Teda Mallocha jest możliwe jedynie „teoretycznie”.  Trudno też ogłaszać kogoś persona non grata za jego poglądy – wtedy „trzeba by usunąć połowę dyplomatów z różnych krajów, bowiem mają niesłuszne poglądy, krytyczne wobec rządów krajów, w których przebywają. Zwrócił uwagę na to, że politycy unijni są „organicznie niezdolni” do zaakceptowania poglądów odmiennych od ich własnych. „Stąd te furiackie ataki na Polskę” ocenił profesor.

„Tusk jest człowiek cichym, potulnym, takim często uśmiechającym się, miłym misiem” – powiedział gość Poranka Wnet, pytany o to, jak postrzegany jest Donald Tusk w UE. Zwrócił uwagę na to, że był on jednym z najbardziej brutalnych polityków na polskiej scenie politycznej, którego „przeobrażenie” związane jest z brakiem zaplecza politycznego na arenie międzynarodowej, a jego pozycja zależy jedynie od wsparcia, jakiego mu udzielają możni tego świata.

Mimo to Tuska często nie ma i fakt „pustej ławki przewodniczącego Rady Europy” jest często krytykowany.”On musi być tym, który wsłuchuje się, skąd wieje wiatr i w jakim kierunku” – podsumował eurodeputowany PiS.

„Komisja chce nas zmusić do relokacji uchodźców, warczy i grozi, ale niewiele jest nam w stanie zrobić, bowiem opór jest coraz większy” – powiedział profesor Ryszard Legutko. Jego zdaniem „sprawa jest już martwa” i Komisja nie ma tutaj specjalnych narzędzi, którymi mogłaby niepokorne rządy „dyscyplinować”.

Więcej audycji redaktora Witolda Gadowskiego; także o sprawie Trybunału Konstytucyjnego oraz o konserwatystach w Parlamencie Europejskim. Zapraszamy do wysłuchania całości.

Moro

 

Komisja Europejska grozi m.in. Polsce procedurą o naruszenie prawa Unii Europejskiej, w związku z relokacją uchodźców

Według władz polskich, nie ma w tej chwili możliwości, aby Polska przyjmowała uchodźców, a procedura musiałaby zostać wszczęta wobec większości państw, gdyż nie wykonują decyzji relokacyjnej z 2015 r.

„Mimo że większość państw członkowskich regularnie składa nowe zobowiązania i prowadzi relokację, Węgry, Polska i Austria jako jedyne nie dokonały relokacji ani jednej osoby. Stanowi to naruszenie ich zobowiązań prawnych, zobowiązań podjętych wobec Grecji i Włoch oraz zasady sprawiedliwego podziału odpowiedzialności” – podała Komisja Europejska.
[related id=”19018″ side=”left”]

Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański powiedział we wtorek PAP, że „bez względu na okoliczności unijne, Polska będzie broniła naszego suwerennego prawa do podejmowania decyzji azylowych i jeśli będzie trzeba, zrobi to także przed sądami UE”.

Minister Szymański wyjaśnił, że procedura „musiałaby być wszczęta wobec absolutnej większości państw członkowskich, ponieważ prawie nikt nie wykonuje decyzji relokacyjnej z września 2015 r.”. Według niego wykonanie tej decyzji w skali UE „jest na poziomie ok. 10 proc.”.

Premier Beata Szydło stanowczo oświadczyła, że „nie ma w tej chwili możliwości, aby do Polski byli przyjmowani uchodźcy i na pewno nie zgodzi się na narzucanie Polsce ani innym krajom członkowskim jakichkolwiek przymusowych kwot”.

„Mówimy bardzo jasno: nie ma zgody polskiego rządu na to, aby przymusowo były narzucone jakiekolwiek kwoty uchodźców” – powiedział szefowa rządu na wtorkowej konferencji.

PAP/LK