Resortowe dynastie w wymiarze sprawiedliwości RP. Jacy ludzie stanowią „nadzwyczajną kastę” Rzeczpospolitej?

Czy chcemy, by o naszym losie decydowali prawnicy wychowani w relatywizmie i służalczości wobec władzy, którzy odziedziczyli przekonanie, że prawo zależy od aktualnie obowiązującego ustroju?

Maciej Marosz

Wymiar sprawiedliwości, utworzony po wojnie w kontrolowanej przez Sowietów Polsce jako jeden filarów komunistycznej władzy, do dziś nie uległ zmianie. Kasty prawnicze pełnią kluczową rolę w zapewnianiu trwałości układu powiązań i wpływów ustalonego przy Okrągłym Stole.

To rękami prawników udaremniano rozliczenia z komunizmem i nie dopuszczono do uznania skali krzywd wyrządzonych przez nieosądzonych do dziś zbrodniarzy. Nie odebrano ludziom minionego systemu wpływu na kształt restaurowanej państwowości po okresie zależności od Sowietów, a tuszowanie win z okresu komunizmu stało się fundamentem nowej rzeczywistości ustrojowej. Postkomunistyczne państwo nie było w stanie rozliczyć żadnej z głośnych afer korupcyjnych, w tych sprawach skazywano jedynie ścigających korupcję.

Powstało państwo prawników, a nie państwo prawa. W dzisiejszej Polsce każde działanie polityczne, każdy przejaw aktywności publicznej czy obywatelskiej może zostać prawnie podważony, a nawet skryminalizowany. Rola prawników jest w tym kluczowa.

„Resortowe togi” są próbą analizy drogi zawodowej kilku pokoleń przedstawicieli polskiego wymiaru sprawiedliwości. Prezentują członków TK, wskazują na historyczne uwikłanie i rolę, jaką odegrał on w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. W książce sportretowano także przedstawicieli Sądu Najwyższego, KRS czy RPO.

Autor nie mógł również pominąć najnowszej historii resortu sprawiedliwości. Okazuje się, że obsada ministerstwa układa się w ciąg agentów bezpieki komunistycznego państwa.

Ważny jest mechanizm kooptacji młodych kadr prawniczych systemu. Odpowiednią mentalność prawników kształtuje się już na uczelni. (…) ścieżki kariery stoją otworem jedynie przed tymi adeptami prawa, którzy zaakceptują kastowe warunki kooptacji i staną się konformistami doskonałymi.

***

Wydział prawa UW postanowił uczcić 70. rocznicę urodzin swojego profesora, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, Leszka Garlickiego. Przemówienia prelegentów zamieniły się w jednogłośną litanię pochwał i podziękowań, co w wypadku biografii jubilata wymagało zmieniania rzeczywistości, szczególnie tej z PRL-u.

Przyjaciele, uczniowie i prawnicy, admiratorzy dorobku profesora, wykonali wielki wysiłek, by skrzętnie omijać niewygodne fakty z biografii jubilata. Nie zająknęli się nawet na temat jego działalności w komunistycznych organizacjach młodzieżowych, czy aktywisty partyjnego. Oczywiście nikt nie wspomniał, że Garlicki był zarejestrowany jako kontakt operacyjny „Arkadiusz”.

Profesor Janusz Trzciński stwierdził, że Leszek Garlicki właściwie stworzył podwaliny dzisiejszego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. – Jego dorobek czyni go ambasadorem polskiego systemu prawnego poza granicami kraju – przemawiał górnolotnie. – Nasz kraj zawdzięcza mu bardzo wiele – podwyższała rangę pochwał prof. Małgorzata Gersdorf. – Leszek zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania. To człowiek uczciwy, stały w swoich poglądach, niezależnie od ustroju. Miał takie poglądy wtedy i ma je teraz – przekonywała pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Nie sprecyzowała, czy chodziło jej o te poglądy, które Garlicki wygłaszał na zebraniach egzekutywy PZPR na Uniwersytecie Warszawskim.

***

W 1988 roku Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego opublikował Księgę Jubileuszową poświęconą Igorowi Andrejewowi. Jej autor Lech Gardocki nie szczędzi pochwał Andrejewowi, m.in. za to, że „jego opracowanie «Ustawowe znamiona przestępstwa» należy do najważniejszych książek z dziedziny prawa karnego w okresie powojennym”, ponieważ profesor prowadził w nim rozważania o „realizacji idei praworządności”. (…)

Igor Andrejew wywarł z pewnością wymierny wpływ na prof. Gardockiego jako jego mentor. Ten komunistyczny tuz prawa łączył teorię z praktyką. (…) Andrejew to jeden z trzech sędziów, którzy utrzymali w mocy wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa „Nila”, a następnie negatywnie zaopiniował prośbę o jego ułaskawienie.

Lech Gardocki, pytany, jak ocenia dziś Andrejewa i swoją współpracę z nim, nie zdecydował się na jednoznaczne potępienie swojego mistrza. – W sensie wiedzy prawniczej to był człowiek wybitny – stwierdził. – Inna sprawa, że wziął udział w mordzie sądowym na gen. Fieldorfie „Nilu”. To jest trudne do wytłumaczenia, że mógł pisać z jednej strony tyle o praworządności, a z drugiej wziąć udział w czymś strasznym, jak ten mord. Nie wiem, czy profesor Andrejew nie widział tej sprzeczności.

Cały tekst Macieja Marosza o jego książce pt. „Resortowe togi” znajduje się na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Maciej Marosz o swojej książce pt. „Resortowe togi” na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Krystyna Pawłowicz: Dzień rozpoczynałam od słuchania Radia WNET na falach Radia Warszawa [VIDEO]

Mam nadzieję, że KRRiT wreszcie zrobi coś dobrego dla polskiego nadawcy – powiedziała prof. Pawłowicz. W rozmowie także o „wielkim znaku zapytania”, jakim jest polityka prezydenta po wetach.

– Dzień rozpoczynałam od słuchania Radia WNET i jestem po prostu zdumiona. Mamy przecież naszą Krajowa Radę Radiofonii i Telewizji, która miała doprowadzić do pluralizacji rynku medialnego, a w zasadzie konserwuje, betonuje dotychczasowy układ, w którym są stacje podejrzewane o nadawanie za ruskie czy niemieckie pieniądze  – powiedziała prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS, członek Krajowej Rady Sądownictwa. Nie może zrozumieć, dlaczego do tej pory wnet.fm, radio, które swoją rzetelnością, a także pozytywnym podejściem spełnia potrzeby polskich słuchaczy, nie ma swojej częstotliwości. Letnie audycje nadawane z Polski, które „nie epatowały agresją i były na poziomie”, szczególnie były dla niej ważne. Zdaniem profesor korespondenci Radia WNET z całego świata przekazywali wiele ciekawych informacji, których nigdzie indziej nie można było znaleźć.

– Dziwię się, że posłowie nie ruszyli się w tej sprawie. Mam nadzieję, że ci, którzy tu przychodzili i się lansowali, pomogą – powiedziała poseł Pawłowicz, której zdaniem kooperacja Radia WNET z Radiem Warszawa pozytywnie wpływała na to drugie i bardzo je ubogacała. Zwróciła uwagę, że aktualnie w tej stacji nadawany jest program „zbliżony nawet w tytule”. – Jeśli jest coś dobrego, to nie powinno się tego niszczyć. Mam nadzieję, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wreszcie będzie mogła zrobić coś dobrego dla polskiego nadawcy.

– Po wetach prezydenta otworzył się pewien nowy rozdział, który można nazwać jednym wielkim znakiem zapytania – oceniła prof. Pawłowicz. – Pan prezydent z tego, co widzę, bardziej utożsamia się z opozycją, bo realizuje propozycje panów Kukiza i Rzymkowskiego, członka Krajowej Rady Sądownictwa, i im daje pierwszeństwo.

Jej zdaniem propozycje prezydenckie okraszone są kilkoma paciorkami obliczonymi na „zadowolenie” Kukiz’15. Natomiast propozycje włączenia czynnika społecznego do izby dyscyplinarnej sędziów oceniła jako „raczej bezsensowne”, bowiem w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów najczęściej chodzi o bardzo subtelne naruszenia prawa i „aby je wyłapać, naprawdę dobrze trzeba to prawo znać”. Uważa, że jeśli nie mieliby tego robić inni sędziowie, to koniecznością jest wprowadzenie ławników, którzy również byliby prawnikami.

– Zgoda 3/5 posłów na wybór członka KRS jest nierealna do uzyskania – podkreśliła Krystyna Pawłowicz. – Jeśli to ma być ponadpartyjny wybór, to jest to antydemokratyczne, bo przecież ponadpartyjnie to możemy się umawiać na etapie tworzenia koalicji.(…) To jest umniejszanie znaczenia partii, która zdobyła przewagę w wyborach.

– Dlaczego członków Trybunału Konstytucyjnego wybieramy zwykłą większością głosów, a członków KRS, którzy tylko typują kandydatów, mamy wybierać większością 3/5 głosów? – pyta się prof. Pawłowicz. – W dodatku jeśli nie doszłoby do konsensusu, to prezydent sam miałby dokonać wyboru. Przecież to jest sprzeczne z konstytucją.

– Prezydent daje takie przeszkody proceduralne, abyśmy nie mogli dokonać tej reformy – oceniła rozmówczyni Poranka. Zwróciła uwagę, że prezydent popierał projekt głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości. – Wielokrotnie sam podczas swoich wystąpień wyborczych mówił przecież, że „musimy tego dokonać, bo inaczej państwo nie będzie mogło funkcjonować i reformy żadnej nie przeprowadzimy”.

– Prezydent przejmując drobne kompetencje, tworzy de facto system prezydencki – powiedziała poseł. – Prezydent nie jest rządem i póki co mamy konstytucyjny system gabinetowo-prezydencki mieszany. (…) Prezydent przejmuje więcej kompetencji niż na to pozwala konstytucja, a w sprawach wymiaru sprawiedliwości po prostu pozakonstytucyjnie przejął kompetencje – bo tworzy koncepcje i zastrzega dla siebie uprawnienia personalne.

[related id=40202]Jej zdaniem „prędzej czy później reforma wymiaru sprawiedliwości będzie dokończona w Polsce”, mimo że „pan prezydent chyba już przestał nas lubić”.

Przypomniała, że głównym zadaniem KRS jest dbanie o przestrzeganie niezawisłości sędziowskiej; złożony jest z 25 osób, w tym 15 sędziów wyłanianych przez środowiska sędziowskie i 10 osób, wśród których jest pierwszy prezes SN, NSA, minister sprawiedliwości, czterech posłów i dwóch senatorów.

– Pan Budka, ten, który mówił, że w przeszłości bronili nas ci z SB, prawie w ogóle nie pojawia się na zebraniach KRS – podkreśliła Krystyna Pawłowicz.

MoRo


Obejrzyj ten wywiad również na YouTube!

Paweł Grabowski z Kukiz’15: Imponuje mi, z jaką odwagą prezydent podszedł do reformy wymiaru sprawiedliwości

O tym, czym różni się opozycja totalna od normalnej, na przykładzie reakcji na prezydenckie projekty ustaw o SN i KRS oraz o tym, co o nich sądzi klub parlamentarny Kukiz’15 w rozmowie Poranka WNET.

Paweł Grabowski, prawnik, poseł klubu Kukiz’15, był dziś gościem Witolda Gadowskiego w Poranku WNET.

Czym różni się opozycja totalna od normalnej? Zdaniem posła doskonale pokazują to wczorajsze wydarzenia. Prezydent przedstawił długo oczekiwane projekty ustaw. Wskazał wątpliwość, co do zgodności z Konstytucją RP pewnego rozwiązania, i od razu zaproponował zmianę Konstytucji, żeby ustawy mogły wejść w życie.

We wprowadzeniu większości 3/5 głosów przy wyborze sędziów do KRS chodzi o to, żeby w Sejmie budować konsensus, żeby nie było „okładania się, bicia, kto silniejszy”, żeby nie było tak, że ten, kto ma połowę głosów, ten może wszystko. Według drugiej propozycji każdy poseł mógłby zagłosować na jednego kandydata do KRS.

Co robi opozycja? PO w ogóle nie idzie na spotkanie z prezydentem. Zdaniem Pawła Grabowskiego jest to zwykłe chamstwo. Tymczasem Kukz’15 proponuje różne rozwiązania. Jeśli coś nie uda się w jeden sposób, proponuje inny. A Platforma się obraża. Ryszard Petru co prawda idzie na spotkanie, ale mówi tam, że nie zgadza się na zmiany.

Zdaniem gościa Poranka to Konstytucja generuje konflikt. Debata jest emocjonalna – „kto kogo bardziej kijem będzie okładał”. Wczorajsze wydarzenia pokazały, kto jakie ma intencje. [related id=39566]

PiS ze spokojem przyjął propozycje prezydenta. Zdaniem posła Kukiz’15 po prostu je analizuje – zastanawia się, jakie te rozwiązania miałyby przełożenie na nowy kształt KRS przy obecnym stanie posiadania PiS w Sejmie.

Paweł Grabowski powiedział, że imponuje mu odwaga prezydenta, z jaką podszedł do reformy, jak daleko idące i jak różne propozycje przedstawił. Klubowi Kukiz’15 one się podobają: skarga nadzwyczajna, izba dyscyplinarna w SN, wprowadzenie czynnika obywatelskiego przy wyborze członków KRS. Prezydent był też przygotowany na to, że część opozycji nie będzie zainteresowana zmianą Konstytucji – przedstawił nowe propozycje.

Opozycja totalna, gość stwierdził, że jest zainteresowana jedynie trwaniem chaosu. Z kolei PSL działa na zasadzie „troszkę tu, troszkę tam”, „żeby zawsze być po stronie tych, co mają rację”. PSL jest jednak istotnym czynnikiem przy budowaniu większość konstytucyjnej. A PO sama swoich posłów wykluczyła z debaty.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w trzeciej części Poranka WNET.

JS

Senator Piotr Andrzejewski: Cele prezydenta i Zjednoczonej Prawicy są zgodne, różnią się sposobem ich realizacji

W Poranku WNET senator PiS Piotr Andrzejewski skomentował przedstawione wczoraj przez prezydenta propozycje zmian w ustawach o SN i o KRS. Być może będziemy mieli do czynienia z „reformą na raty”.

Dziś prezydenckie projekty ustawy o Sądzie Najwyższym i o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa miały wpłynąć do parlamentu. Witold Gadowski w Poranku WNET zapytał senatora Piotra Andrzejewskiego, czy miał okazję już się z nimi zapoznać.

Teksty ustaw nie były jednak jeszcze dostępne. Senator zapowiedział, że będą teraz rozważane wszelkie warianty reakcji na te projekty. Uważa, że zakres celów przedstawionych przez prezydenta jest zgodny z celami Zjednoczonej Prawicy i jej oczekiwaniami. Ocena środków do ich realizacji może się różnić. Być może doprowadzi to do tego, że reforma będzie „reformą na raty”. Pierwsza część – zmiany prawa o ustroju sądów powszechnym już zostały uchwalone.

Senator wyjaśnił, dlaczego zmiany w wymiarze sprawiedliwości rozpoczęte zostały od Trybunału Konstytucyjnego, od Sądu Najwyższego i od Krajowej Rady Sądownictwa. Otóż uważa on, że głębokie zmiany postępowania cywilnego i karnego są niemożliwe wobec zapowiedzi ich blokowania przez te organy. Do tego doszła politycznie zaangażowana, sprzeczna z zasadą niezależności i niezawisłości postawa niektórych sędziów.

Cała refleksja nad podziałem władz jest, zdaniem Piotra Andrzejewskiego, zachwiana. Podział ten powinien obowiązywać, ale nie tak, że jedna z władz jest zupełnie niezależna od pozostałych. Większość – władza ustawodawcza – ma prawo decydować o sposobie wyboru sędziego, o funkcjonowaniu sądów powszechnych, o sposobie wyboru sędziów do KRS, o tym, jak wybierani mają być kandydaci na sędziów.

Imperium – władza mianowania sędziów – należy, jak podkreślił senator, do prezydenta. Tymczasem jego uprawnienia sprowadza się do czystej formalności i spełnienia obowiązku. Jeżeli prezydent ma prawo mianować sędziów, to – uważa Piotr Andrzejewski – wątpliwe jest domaganie się zmiany konstytucji.

Czy to wszystko wróży przesilenie pomiędzy prezydentem a rządem i Prawem i Sprawiedliwością? Gość Poranka uważa, że jest zbieżność celów i linii politycznej. Sposób ich realizacji jest odmienny. Prezydent stara się zasugerować rozwiązania. Te jednak należą do władzy ustawodawczej. „Może być różnica zdań, ale nie nazywałbym tego konfliktem”. Jeżeli prezydent będzie miał wątpliwości, to skieruje uchwalone ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.

Całej rozmowy można posłuchać w części pierwszej Poranka WNET.

JS

Rzymkowski: b. szef MSW Jacek Cichocki przewija się w sprawie Amber Gold. Owocne konsultacje u prezydenta Dudy

Jedynym doradcą ds. bezpieczeństwa prezydenta Adamowicza w latach 2011-2016 był zastępca szefa Delegatury Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Gdańsku pułkownik Krzysztof Bolin (…) a on nic nie wiedział?

[related id=38053]Poseł Kukiz’15 Tomasz Rzymkowski, przedstawiciel Sejmu w KRS i zastępca szefa komisji śledczej ds. Amber Gold uważa, że ostatnie zeznania świadków wniosły „bardzo dużo ciekawych elementów” do sprawy. Ocenił, że bardzo interesujące były poniedziałkowe zeznania świadka Ireneusza Dylczyka, „które przeczą jego zeznaniom pod przysięgą w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie”, w dodatku, jak się wyraził poseł, „w stopniu bardzo szerokim” – Dylczyk, zeznając przed komisją, złożył zeznania zaprzeczające wcześniejszym w ABW.

– Co ciekawe, w ABW Dylczyk podczas zeznań ujawniał wiele szczegółów, chociażby taki, że podczas słynnej rozmowy biznesmena gdańskiego Mariusa Olecha padło nazwisko Marcina P., a w zeznaniach przed komisją zaprzeczał, jakoby to nazwisko padło i dowiedział się wówczas o panu Marcinie P. i firmie Amber Gold – powiedział Rzymkowski. Jego zdaniem, zeznający we wtorek prezydent Adamowicz również był bardzo ciekawy, „powiedziałbym – ekspresyjno-agresywny w stosunku do członków komisji”.

– Ośmieszał się przez niektóre swoje wystąpienia. Przykładowo, kiedy zadałem mu pytanie, czy zna Michał Tuska, twierdził, że nie wie, co znaczy słowo „znać” – powiedział Rzymkowski, dla którego najistotniejszymi twierdzeniami prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza były te, w których zaprzeczał, jakoby miał kontakt ze służbami specjalnymi,

bo nie miał takich możliwości, jakie mają członkowie rządu i jest tylko samorządowcem, nie zna przedsiębiorców, nie wiedział, czym jest Amber Gold, spółka, którą prosił o finansowanie filmu o Lechu Wałęsie – „generalnie było to dosyć dziwne”.

– Jedynym doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta Adamowicza od 2011 do ubiegłego roku był zastępca szefa delegatury bezpieczeństwa wewnętrznego w Gdańsku, pułkownik Krzysztof Bolin – powiedział Rzymkowski, który podczas przesłuchań pytał się Adamowicza o jego doradcę do spraw bezpieczeństwa, ale prezydent Gdańska wydawał się o nim nie pamiętać.

[related id=38232]Przypomniał, że jest to osoba bardzo barwna, od lat 80. znajomy prezydenta Adamowicza, z którym razem działali w Ruchu Młodej Polski. Bolin po 90. roku był dość ważnym funkcjonariuszem UOP-u, który w 1992 roku wysłał słynną notatkę do ówczesnego szefa UOP Piotra Naimskiego z informacją o tym, że znalazł w delegaturze gdańskiej UOP znikomą część teczki tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”. W 2010 roku Bolin zakończył oficjalnie swoją służbę w ABW w stopniu pułkownika, pełniąc funkcję zastępcy szefa delegatury.

– Nie wierzę, żeby tak wysoki funkcjonariusz ABW nie miał świadomości, czym jest firma Amber Gold, i że jest to podmiot będący w polu zainteresowania służb, jak i też – kim jest pan Marcin P. To jest po prostu niemożliwe, żeby osoba zajmująca się bezpieczeństwem i doradzaniem prezydentowi Adamowiczowi nie wiedział nic o firmie Amber Gold – powiedział Rzymkowski.

Wczorajsze posiedzenie komisji ds. Amber Gold jednak najbardziej go zaskoczyło, bowiem w toku prac okazało się, że funkcjonariusze ABW dopuścili się fałszowania stenogramów z podsłuchów, w tym m.in. rozmów wczoraj zeznającego Emila Marata z Marcinem P.

– Mieliśmy tak drastyczne rozbieżności w tych stenogramach, a do tego dochodzi jeszcze kwestia nadawania wysokich klauzul tym podsłuchom – powiedział Rzymkowski, według którego owe podsłuchy to standardowe procedury operacyjne w tego typu sprawach – nadanie dwóch różnych klauzul stenogramom z tej samej rozmowy i do tego drastyczna rozbieżność nie tylko w przypisywaniu słów poszczególnym osobom, ale nawet w nomenklaturze zwrotów grzecznościowych. W jednym jest „witam” w drugim „dzień dobry”. No… jest dosyć duża rozbieżność i mam wrażenie, że doszło tutaj do fałszerstwa i celowego zaciemniania sprawy.

– W rozmowach tych panowie powoływali się między innymi na znajomość  z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych Jackiem Cichockim  – ujawnił Rzymkowski.

Rzymkowski o konsultacjach w sprawie sądownictwa u prezydenta Andrzeja Dudy

[related id=38307]- Założenia prezydenta są bardzo ciekawe. Zauważyłem elementy rzeczywiście reformujące wymiar sprawiedliwości, to jest novum w stosunku do tego, było poprzednio przedłożone przez Ministerstwo Sprawiedliwości – powiedział Tomasz Rzymkowski, pytany o wczorajsze konsultacje u prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ustaw reformujących polski wymiar sprawiedliwości. Jego zdaniem realne problemy polskiego sądownictwa, wskazywane już wcześniej przez Kukiz’15, prezydent i jego współpracownicy „już zauważyli i ta ponadgodzinna rozmowa z przedstawicielami klubu Kukiz’15 była bardzo merytoryczna, o konkretnych problemach i konkretnych rozwiązaniach”.

– Bardzo nas ucieszyła zmiana dotycząca wyboru sędziów KRS na kwalifikowaną większością 3/5 głosów przez Sejm, ale równie udział czynnika społecznego  w postępowaniu dyscyplinarnym wobec sędziów – to były nasze dwa kluczowe postulaty – powiedział Rzymkowski, który uważa, że właśnie te dwa rozwiązania prawne przyczyniają się do wdrożenia realnej reformy w sądownictwie. – Przy czym główną bolączką w polskim sądownictwie jest przerośnięta kognicja (pogląd ten podziela również prezydent), to jest zbyt szeroka właściwość sądów do orzekania różnych spraw.

Rzymkowski stwierdził, że prezydent bardzo przychylnie spogląda na postulat wprowadzenia do polskiego systemu prawnego sędziów pokoju, nad którym pracuje Kukiz’15. Zdradził nam, że niebawem jego klub parlamentarny złoży w tej sprawie projekt ustawy. – Aby te najdrobniejsze sprawy nie zalewały polskich sądów, tylko były rozstrzygane przez sędziów pokoju wybieranych w wyborach bezpośrednich na kadencję cztero- czy pięcioletnią – powiedział Rzymkowski.

Poseł uważa, że zreformowanie polskiego sądownictwa to tylko kwestia czasu, bowiem wola obywateli jest oczywista, bo ponad 80 procent polskiego społeczeństwa chce wprowadzenia zmian w wymiarze sprawiedliwości.

– Znacząca cześć środowiska sędziowskiego również dostrzega potrzebę reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości – powiedział. Jego zdaniem jedyne rozterki, jakie temu towarzyszą, to to, jakie zmiany wprowadzić i w jaki sposób. Skrytykował ustawy zawetowane przez prezydenta, a za największe kuriozum „niespotykane na świecie” uważa pomysł ustanowienia prokuratora generalnego zwierzchnikiem sądów w Polsce. Wskazał, że niedopuszczalne w tamtej koncepcji było to, że uczestnik postępowania przed sądem – jakim nawet prokurator generalny – był zwierzchnikiem sędziego. Przypomniał, że sędzia orzekając winien cieszyć się niezawisłością, a jednostka organizacyjna, jaką jest sąd, niezależnością.


W dniu wczorajszym media obiegła wiadomość, że lider Kukiz’15 Paweł Kukiz trafił do szpitala. Rzymkowski zapewnił, że ma stały kontakt z Pawłem Kukizem, a ten ma się coraz lepiej.

Zresztą już wczoraj wieczorem Paweł Kukiz napisał na Facebooku :

Wszystkich tych, którzy w komentarzach pod artykułami z informacją o moim pobycie w szpitalu życzą mi jak najgorzej, spodziewają się rychłego zgonu, dignozują ćpanie, przepicie itp. sprawy, muszę zmartwić…. Będę żył, czuję się coraz lepiej, bronchoskopia nie wykazała nowotworu, a Pani Doktor pochwaliła, że przeszedłem te badania bardzo dzielnie  🙂
Ponieważ Obywatel powinien znać stan zdrowia posła, to informuję o zmianach miażdżycowych i zaburzenia czynności wentylacyjnej. Ale to już rezultat PESEL, papierochów i „energetyków”. I do wyleczenia.
Aby dać pożywkę trollom, informuję również, że przebywam w szpitalu MSWiA. Można więc rozwijać wątki „Służb”, WSI i powiązań z obcym wywiadem, który spreparował moją chorobę, by „pod przykryciem” wrzucić mnie do resortowego szpitala, abym wydobył od lekarzy tajemnice o stanie zdrowia najwyższych urzędników państwowych i przekazał je Moskwie w zamian za koryto w następnej kadencji 🙂

 

MoRo

 

 

 

 

 

 

 

 

Rzecznik rządu Rafał Bochenek w związku z decyzją KE: Przepisy, które wdrażamy, nie mają wpływu na niezawisłość sędziów

Wszelkie przepisy, które wdraża Polski rząd w związku z reformą sądownictwa, są odwzorowaniem tych regulacji, które „obowiązują już w wielu krajach Europy Zachodniej od wielu lat”.

Rafał Bochenek podkreślił we wtorek, że wszelkie przepisy, które wdraża Polski rząd w związku z reformą sądownictwa, są odwzorowaniem tych regulacji, które „obowiązują już w wielu krajach Europy Zachodniej od wielu lat”.

„Te regulacje nie mają żadnego wpływu na niezależność wymiaru sprawiedliwości i niezawisłość sędziowską. One dotyczą tylko i wyłącznie kwestii organizacyjnych i administracyjnych, po to, aby usprawnić funkcjonowanie sądów” – powiedział Bochenek.

„Zmiany, które wdrażamy nie mają żadnego, ale to żadnego wpływu na sferę orzekania” – dodał rzecznik rządu.

[related id=38033]Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia. Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa („wezwanie do usunięcia uchybienia”), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany („uzasadniona opinia”), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też wnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Komisja wszczęła postępowanie wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w tej sprawie pod koniec lipca.

PAP/MoRo

KE przeszła do II etapu procedury wobec Polski z powodu reformy sądownictwa. Zarzuty: wiek emerytalny i niezawisłość

KE zarzuca Polsce, że ustawą o ustroju sądów powszechnych podważa niezależność sędziów, a do rangi kolosalnego problemu urasta kwestia nierównego traktowania płci tj.odmiennego wieku emerytalnego.

Komisja zdecydowała się na ten krok w niecałe dwa tygodnie po otrzymaniu od polskich władz odpowiedzi na swoje zarzuty. Polskie władze przekonują, że zmiany wprowadzone nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo.

Pomimo odpowiedzi ze strony władz w Warszawie, KE nadal stoi na stanowisku, że ustawa o ustroju sądów powszechnych jest niezgodna z prawem UE z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem Brukseli stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. W ocenie KE jest to sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.

[related id=38060]Komisja ma również zastrzeżenia prawne do uprawnienia ministra sprawiedliwości do uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów. „Podważy to niezależność polskich sądów, co jest niezgodne z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w związku z art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej” – podkreślono w komunikacie KE.

KE już wcześniej wyraziła obawę, że wprowadzane ustawą uprawnienie ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do odwoływania i powoływania prezesów sądów, podważy niezależność polskich sądów.

„Nowe przepisy pozwalają ministrowi sprawiedliwości wywierać wpływ na poszczególnych sędziów, ponieważ przewidują mało precyzyjne kryteria dotyczące przedłużania mandatu sędziowskiego i nie wskazują terminu, w jakim należy podjąć decyzję w sprawie takiego przedłużenia. W konsekwencji podważają zasadę nieusuwalności sędziów. Uznaniowe uprawnienia ministra sprawiedliwości do powoływania i odwoływania prezesów sądów pozwalają mu ponadto wywierać na nich wpływ, gdy rozstrzygają w sprawach dotyczących stosowania prawa UE” – podkreśliła KE.

Wystosowana we wtorek uzasadniona opinia ze strony KE do polskich władz jest drugim etapem formalnego postępowania o naruszenie przez państwo członkowskie prawa UE. Warszawa ma teraz miesiąc na zastosowanie się do przesłanych zaleceń. Jeżeli nie podejmie odpowiednich działań, Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W przekazanej pod koniec sierpnia odpowiedzi polskie władze kwestionowały tezę KE, że nowe przepisy umożliwiają ministrowi sprawiedliwości wywieranie wpływu na poszczególnych sędziów sądów powszechnych, w szczególności poprzez mało precyzyjne kryteria przedłużania ich kadencji, co podważałoby zasadę nieusuwalności sędziów. Rząd uważa, że kryteria są precyzyjne i przypomina, że minister podejmuje decyzję, „mając na względzie racjonalne wykorzystanie kadr sądownictwa powszechnego oraz potrzeby wynikające z obciążenia zadaniami poszczególnych sądów”.

[related id=37895]Warszawa podkreśla, że prawo dopuszcza takie same kryteria, jeśli chodzi np. o przydzielanie poszczególnym sądom nowo tworzonych stanowisk sędziowskich albo zniesienie zwolnionego stanowiska.

Argumentuje przy tym, że dopuszczalność odmowy zgody na dalsze orzekanie przez sędziego, który osiągnął wiek uprawniający do stanu spoczynku, ogranicza się do przypadków, gdy odmowę taką uzasadnia niewielkie obciążenie zadaniami sądu, w którym dany sędzia zajmuje stanowisko. W takim przypadku jego stanowisko byłoby przydzielone innemu, bardziej obciążonemu sądowi.

Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia.

[related id=36397] Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa („wezwanie do usunięcia uchybienia”), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany („uzasadniona opinia”), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też wnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Komisja wszczęła postępowanie wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w tej sprawie pod koniec lipca.

PAP/MoRo

Andrzej Matusiewicz: Potrzebna jest druga część reformy, zmieniająca procedury sądowe i kognicję sądów

Dzień 64. z 80 / Przemyśl / Poranek WNET – O tym, co powinno się znaleźć w prezydenckich projektach ustaw o SN i KRS, oraz o preambule przyszłej konstytucji w rozmowie z przemyskim posłem PiS.

Andrzej Matusiewicz, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka z ramienia PiS, adwokat, był dziś gościem Łukasza Jankowskiego w Poranku WNET nadawanym z Przemyśla. Tematem rozmowy była reforma wymiaru sprawiedliwości i reakcje na nią w Unii Europejskiej.

Zdaniem posła reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie jest podstawą do ingerencji Komisji Europejskiej. Po pierwsze jest to wewnętrzna sprawa każdego kraju. Po drugie proponowane rozwiązania (częściowo już wprowadzone) są stosowane w wielu krajach europejskich (np. w Niemczech czy Hiszpanii).

Weto prezydenta w stosunku do ustawy o SN, którą Andrzej Matusiewicz zajmował się w Sejmie w imieniu klubu PiS było „przejściowym zaskoczeniem”. Spór dotyczył tego, kto ma przeprowadzać przeniesienie obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Artykuł 180 ust. 5 konstytucji pozwala na przeniesienie sędziów w stan spoczynku w razie zmiany ustroju sądów.

Dlaczego prezydent na to się zdecydował? Andrzej Matusiewicz przyznaje, że prezydent ma swoje racje. Były różne koncepcje, kto ma przenosić sędziów w stan spoczynku – prezydent, Krajowa Rada Sądownictwa czy minister sprawiedliwości. Zawetowana ustawa wybierała tę trzecią wersję. Jest to sprawa, którą należało uregulować w ustawie, gdyż konstytucja na ten temat się nie wypowiada.

Czy jednak ingerencja ministra sprawiedliwości nie szła za daleko, jak to powiedziała Zofia Romaszewska? Poseł uważa, że było to tylko rozwiązanie przejściowe, incydentalne, niezmieniające ogólnej zasady, że prezydent powołuje sędziów SN. Coś trzeba było wybrać.

Jeśli chodzi o zmiany wprowadzone do ustawy o ustroju sądów powszechnych i zarzuty formułowane wobec niej, to poseł Matusiewicz zwrócił uwagę, że prezesi sądów mają funkcje tylko organizacyjne. Nie mają wpływu na działalność stricte sędziowską, orzeczniczą. Zaznaczył też, że większość sędziów postępuje w sposób niezawisły. Twierdzenia o tym, że sędziowie są nadzwyczajną kastą, dotyczy jedynie elit sędziowskich, a nie sędziów sądów rejonowych, których jest 8,5 tysiąca. Są to często lokalne autorytety, osoby dobrze znane w swoich miejscowościach, również od strony prywatnej. Dlatego również politycy z prawej strony nie powinni nadużywać tego określenia. Należy dbać o to, żeby budowany był autorytet sędziowski, autorytet trzeciej władzy. [related id=35911]

Andrzej Matusiewicz uważa, że teraz trzeba zrobić drugą część reformy, polegającą na zmianach proceduralnych i zmianach w kognicji sądów. Sądy zajmują się za dużą liczbą spraw. Wartościowe byłoby wprowadzenie sądów pokoju, przy czym do tego – jego zdaniem – potrzebna jest zmiana konstytucji. Natomiast wprowadzona reforma ustroju sądów powszechnych zmierza do tego, żeby jak najwięcej sędziów było „na linii orzeczniczej”, a nie było tylko sędziami funkcyjnymi. Ważne też jest, żeby był czytelny system awansowania w hierarchii sędziowskiej. Obecnie wielu dobrych sędziów z tytułami naukowymi spędza całe życie zawodowe w sądach rejonowych.

Jeśli chodzi o większość potrzebną do powołania członków KRS, to w ocenie gościa Poranka lepsze jest rozwiązanie z większością kwalifikowaną, wymagające szerszego konsensusu w Sejmie.

Poseł Matusiewicz nie słyszał o tym, żeby prezydent czy też jego przedstawiciele konsultowali nowe projekty ze swoim zapleczem, tj. Prawem i Sprawiedliwością. Prezydent ma prawo przedstawić swój projekt. Pewnie większość ogólnych rozwiązań zostanie w nim powtórzonych. Zmiany będą polegać na tym, że większy wpływ będą miały środowiska sędziowskie na wybór piętnastki kandydatów na członków KRS.

Jeśli chodzi o przeniesienie w stan spoczynku sędziów SN i przerwanie kadencji prezesa SN, to przepisy SN „trochę są sprzeczne” – jeden mówi o tym, że można w razie reorganizacji przenieść sędziów w stan spoczynku (art. 180 ust. 5), a drugi, że kadencja prezesa SN trwa sześć lat (art. 183 ust. 2). To być może uda się rozwiązać za pomocą przepisów przejściowych.

Rozmowa pod koniec dotyczyła preambuły nowej konstytucji. Powinna ona zdaniem Andrzeja Matusiewicza zawierać preambułę odnoszącą się do wartości chrześcijańskich, a nie bliżej nieokreślonych, uniwersalnych, jak to jest w obecnej konstytucji. Nad nią przedstawiciele partii prawicowych nie mieli okazji pracować – projekt Solidarności został odrzucony, a konstytucję przygotowano w czasie kadencji parlamentu z lat 1993-97, czyli z lat, kiedy większości partii prawicowych nie udało się przekroczyć nowo wprowadzonego progu wyborczego. Nieprawdą jest więc, że konstytucja z 1997 roku jest wynikiem szerokiego porozumienia „od prawa do lewa”.

Andrzej Matusiewicz skomentował też wypuszczenie z aresztu Jana Burego, byłego posła PSL oskarżonego o popełnienie wielu przestępstw korupcyjnych. Samo niezastosowanie aresztu jest sprawą proceduralną, ale wątpliwości budzą związki Jana Burego z sędziami, którzy – jak się okazuje – znają go osobiście i wyłączają się z orzekania w jego sprawach. Dlatego zdaniem posła postępowania dotyczące Jana Burego powinny zostać przeniesione do innego okręgu sądowego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w Poranku WNET z Przemyśla w części piątej.

JS

 

Waszczykowski: Polska jest gotowa na kompromis w sprawie pracowników delegowanych, warunkiem są ustępstwa drugiej strony

Dzień 64. z 80. / Przemyśl – Mam nadzieję, że minister spraw zagranicznych Białorusi przedstawi nam jakąś wykładnię na temat manewrów Zapad 2017 i uspokoi, że nie grożą one żadnym agresywnym zamiarom.

[related id=35937] – Polska dyplomacja już dwa lata temu zdefiniowała swoje cele i walczymy o nie skutecznie, a są to: sprawy bezpieczeństwa międzynarodowego, gospodarczego, energetycznego, integracja regionalna. We wszystkich tych płaszczyznach nasze cele udaje się realizować – powiedział w Poranku WNET szef MSZ Witold Waszczykowski, zapytany o to, czy opozycja nie ma racji mówiąc o postępującym izolacjonizmie wobec Polski na arenie międzynarodowej. Przypomniał, że podniesione zostało bezpieczeństwo Polski przez rozlokowanie sił sojuszniczych i zintegrowany został region między innymi przez rozbudowującą się wciąż sieć połączeń energetycznych.

– Symbolicznym przykładem sukcesu polskiej dyplomacji był wybór Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ – zwrócił uwagę Waszczykowski, zaznaczając, że każdy z celów stawianych sobie przez polską dyplomację wymaga innych sojuszy.

[related id=36020]- Faktem jest, że zdefiniowanie przez Polskę jasno celów międzynarodowych wywołuje pewne niezadowolenie w niektórych kręgach Unii Europejskiej, bo pewnej części elit europejskich wydawało się, że Polska będzie miała pewną niezbyt aktywną rolę państwa, które wspiera i przytakuje głównemu nurtowi, nie zabiegając o realizację własnych celów – powiedział Waszczykowski. – Stąd dywagacje na temat Polski i nękanie nas z powodu zmian systemu prawnego w Polsce, do którego mamy prawo i Unia nie powinna się wtrącać.

Waszczykowski nie sądzi, aby wizyty premiera Francji Emmanuela Macrona cokolwiek zmieniły, jeśli chodzi o spoistość Grupy Wyszehradzkiej, chociażby w odniesieniu do dyrektywy unijnej dotyczącej pracowników delegowanych.

– Polska jest gotowa na pewne kompromisy w sprawie pracowników delegowanych, ale to jak powiedziałem muszą być rozwiązania kompromisowe, takie które wszystkim idą na rękę, a nie na zasadzie dyktatu – oświadczył minister Waszczykowski. Uważa przy tym, że sprawa pracowników delegowanych i sporu wokół tej kwestii została sztucznie rozdmuchana przez media. Państwa Grupy Wyszehradzkiej w tej sprawie mówią jednym głosem i o tym przekonał się prezydent Macron.

[related id=35916] – Takie stanowisko zostało zaprezentowane prezydentowi Macronowi, kiedy spotkał się z Austrią, Słowacją i Czechami. Nasi partnerzy jasno postawili sprawę, że musi ona być rozwiązana w sposób kompromisowy – powiedział Waszczykowski. – Jeśli ten problem byłby przekierowany do ekspertów na rozmowy techniczne, to oczywiście jest do rozwiązania, natomiast jest on wykorzystywany do akcji politycznej, co ewidentnie zrobił prezydent Macron, do rozwiązywania swoich wewnętrznych problemów.

Waszczykowski ocenił, że polityka prowadzona przez prezydenta Francji może tylko doprowadzić do utwardzenia stanowisk w tej sprawie.

Kwestia pracowników delegowanych będzie również rozpatrywana na jutrzejszym szczycie państw Grupy Wyszehradzkiej na poziomie ministrów spraw zagranicznych, który odbędzie się w Budapeszcie.

[related id=36275]Szef MSZ wypowiedział się także na temat Trójkąta Sławkowskiego (Austrii, Węgier i  Czech), który jego zdaniem jest „instrumentem nostalgicznym za dawnym Cesarstwem Austro-Węgierskim i ma bardzo regionalne kwestie do rozwiązania wśród tych trzech państw, które w nim biorą udział”. Jego zdaniem Grupa Wyszehradzka ma bardziej ambitne cele, a polska dyplomacja, tworząc partnerstwo flanki wschodniej NATO, czy pogłębiając współpracę w ramach Trójmorza, współtworzy wiele instrumentów integracji regionu.

Jego zdaniem wczorajsze wystąpienie Angeli Merkel nie stygmatyzowało Polski. Kanclerz Niemiec jedynie wyraziła w nim przekonanie o ważności kwestii praworządności, a „my zabiegamy o utrzymanie praworządności w Polsce”.

– Reformy, które wprowadzamy nie wpływają na trójpodział władzy, nie wpływają na niezawisłość sędziowską. Kopiujemy wiele rozwiązań, które już funkcjonują w państwach Europy Zachodniej i nie uważamy, aby Komisja Europejska mogła się w ten proces włączać, tym bardziej, że on trwa – wyjaśnił szef MSZ. Uważa on też, że działania KE są „przedwczesne, aby Polskę krytykować i Polsce coś imputować”.

[related id=36025]  – Mamy coraz mocniejsze podejrzenia, że ta ingerencja niektórych technokratów i polityków europejskich jest motywowana politycznie, a nie chęcią utrzymania norm i standardów europejskich – podkreślił Waszczykowski.

W rozmowie poruszono również kwestie związane z manewrami Zapad 2017, które budzą niepokój we wszystkich państwach flanki wschodniej NATO. Waszczykowski nazwał je „niezasadnymi” w takiej skali. Wyjaśnił, że rozumie potrzebę doskonalenia umiejętności armii, ale ani Rosji, ani Białorusi nic nie grozi ze strony NATO, który jest sojuszem obronnym.

Przypomniał, że zarówno Białoruś jak i Rosja są „ciągle zaprzyjaźnione z Sojuszem” i chociażby z tego powodu rozgrywanie podczas tych ćwiczeń scenariusza ewidentnie przeciw państwom NATO jest prowokacyjne. Jego zdaniem w manewrach tych powinni uczestniczyć obserwatorzy zgodnie z konwencją wiedeńską, którzy powinni sprawdzić, czy „nie przekształcają się one z ćwiczeń w akcję wojenną”

[related id=34966]- Monitorujemy tę sytuację, dlatego w ubiegłym tygodniu gościliśmy sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, z którym omawialiśmy te problemy – powiedział Waszczykowski. W dniu jutrzejszym podczas szczytu w Budapeszcie spotka się z przedstawicielami krajów z Partnerstwa Wschodniego.

– Mam nadzieję, że minister spraw zagranicznych Białorusi przedstawi nam jakąś wykładnię na temat manewrów Zapad 2017 i uspokoi, że nie grożą one żadnym agresywnym zamiarom – powiedział Waszczykowski. Minister odniósł się też do  sprawy finansowania Telewizji Biełsat. Ma ona wyjaśnić się do końca roku, przy czym minister ma nadzieję na wypracowanie jakiegoś modelu jej finansowani.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Wywiad z ministrem Witoldem Waszczykowskim w części szóstej Poranka Wnet

 

Polska była na skraju dyktatury i… wszyscy rozjechali się na wakacje. Czy we wrześniu groźba dyktatury powróci?

Dzień 55. z 80/ Gdynia/ Poranek WNET – Marcin Horała o spodziewanych protestach opozycji po wakacjach, o tym, czy rząd należycie walczy ze skutkami nawałnicy, i o relacjach na linii prezydent – rząd.

W nadawanym z Gdyni Poranku WNET Aleksander Wierzejski rozmawiał z gdyńskim posłem Prawa i Sprawiedliwości Marcinem Horałą.

Pierwszym tematem były spodziewane kolejne protesty opozycji po wakacjach. Gość uważa, że opozycja na pewno tego spróbuje. Jakiś sukces udało się jej osiągnąć protestami przeciwko reformie sądownictwa. Pytanie, czy jest on do powtórzenia. Ludzie, których emocje udało się rozbujać, nie kupią po raz kolejny takiego sterowania ich emocjami.

– Polska była na skraju dyktatury, na skraju jakiejś katastrofy (w ich mniemaniu). I oto wszyscy rozjechali się na wakacje, wszystko dobrze, spokojnie, nic się złego nie dzieje. Za chwilę, we wrześniu, znów będziemy na skraju dyktatury. Mimo wszystko liczę na inteligencję odbiorcy takiego przekazu.

Według posła widoczne w sondażach wysokie poparcie PiS nie wynika z tego, że wyborcy PO wyjechali na wakacje i ankieterzy agencji sondażowych nie mogli do nich dotrzeć. Na wakacje wyjeżdżają przecież sympatycy wszystkich partii. Dobre notowania obozu rządowego spowodowane są tym, że realizuje on obietnice wyborcze, co jest przełomem w polskiej polityce. Drugi powód to bardzo dobra sytuacja gospodarcza. „Baza” sprzyja więc rządzącym. Problemy są w „nadbudowie” – gdzie trwa nieustanna awantura i próby wzniecania emocji. [related id=35102]

Marcin Horała wypowiedział się także na temat pomysłu PiS na dekoncentrację mediów. Media są – jego zdaniem – elementem systemu, który był obmyślony tak, żeby w razie oddania władzy realna kontrola nad społeczeństwem została zachowana. Dlatego potrzebna jest reforma sytemu medialnego. Dzisiaj media lokalne są najczęściej w rękach niemieckich. W największych, ogólnopolskich mediach elektronicznych też nie jest dobrze – twórcą jednej telewizji jest człowiek o kilku nazwiskach w paszportach i dziwnych powiązaniach, a drugiej osoba, którą Jerzy Urban polecał generałowi Kiszczakowi jako zdolnego propagandzistę.

Poseł uważa zarzuty wobec rządu, że zbyt wolno zareagował na zeszłotygodniowy kataklizm na Pomorzu, za niesłuszne, oparte na manipulacjach polegających na nagłaśnianiu pojedynczych przypadków, gdzie pomoc jeszcze nie dotarła. Prawda jest taka, że służby państwowe, choćby Państwowa Straż Pożarna, działają od samego początku.

Jeśli już ktoś zawinił, to raczej władze samorządowe. Na przykład w Chojnicach w starostwie powiatowym otrzymano informację o nawałnicy o godzinie 15 w piątek i nic z nią nie zrobiono, bo uznano, że już wszyscy w urzędzie kończą pracę i idą do domu.

Aleksander Wierzejski zapytał posła, czy weto wobec ustaw reformujących sądownictwo i odmowa nominacji generalskich 15 sierpnia oznaczają, że prezydent „wydobywa się na samodzielność” poza obóz „dobrej zmiany”. Marcin Horała odparł, że w tym pytaniu zawarte są dwie tezy, z którymi się nie zgadza. Jedna to to, że wcześniej prezydent nie był samodzielny, a druga – że jego samodzielność musi oznaczać bycie poza obozem „dobrej zmiany”. Zaznaczył, iż nie da się ukryć, że nastąpiła pewna rozbieżność, „zgrzyt” – prezydent miał inne zdanie niż większość parlamentarna na temat uchwalonych ustaw. Jednak liczy na to, że teraz prezydent przedstawi swoje projekty, które w sposób bardziej zręczny, a w istocie taki, jakiego chce koalicja, dokonają głębokiej zmiany sądownictwa w Polsce.

Poseł zwrócił także uwagę na słabość polskiej konstytucji – pozycja ustrojowa prezydenta, jak to określił, jest „silno-słaba”.

Konstytucja była projektowana tak, żeby maksymalnie ograniczyć uprawnienia prezydenta, którym wtedy był Lech Wałęsa. Gdy w międzyczasie prezydentem został Aleksander Kwaśniewski, „miły ówczesnej większości konstytucyjnej”, część tych konstrukcji osłabiających poodwracano. Efektem jest to, że władza wykonawcza jest w Polsce dość chaotycznie i niejasno podzielona między prezydenta i rząd, powodując ich „szorstką przyjaźń”, nawet jeśli pochodzą z tego samego obozu politycznego.

– Mam nadzieję, i na to wszyscy liczymy, że nawet jeśli jakiś zgrzyt wystąpi, to będzie on wspólnie przeanalizowany i wspólnie wypracowane zostanie satysfakcjonujące rozwiązanie. Byłaby to absolutna tragedia, gdyby, wygrawszy serię wyborów, mając i władzę wykonawczą, i ustawodawczą w Polsce, obóz „dobrej zmiany” potknął się o własne nogi i jakiś konflikt wewnętrzny stanąłby nam na przeszkodzie – tak poseł Marcin Horała podsumował tę kwestię.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy w części czwartej Poranka WNET z Gdyni.

JS