„Wielkopolski Kurier Wnet” 38/2017: Skandaliczny raport o wolności prasy w Polsce stronniczo interpretujący fakty

Zmiana statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne” pod wpływem tendencyjnego raportu A. Chapman, przedstawicielki organizacji Freedom House, opublikowanego 29 czerwca 2017 roku.

Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce

Podobno rząd Prawa i Sprawiedliwości niszczy wolność prasy w Polsce. Tak przynajmniej uważa międzynarodowa organizacja o nazwie Freedom House, zajmująca się opisywaniem przejawów łamania demokracji na świecie. Przejawy, jakie wskazuje Freedom House, są jednak kuriozalne, wśród nich wymieniane jest np. to, że rząd PiS serwuje narrację historyczną, która „w znacznym stopniu omija udział Polaków w zbrodniach II wojny światowej”, a jednocześnie eliminuje głosy przeciwne. Jako przykład wskazuje się Jana Tomasza Grossa. Takie m.in. argumenty służą teraz za uzasadnienie zmiany statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne”. Raport jest opublikowany wyłącznie w języku angielskim, dlatego prezentujemy tłumaczenie najbardziej istotnych fragmentów tego raportu.

Tytuł raportu: Pluralizm pod obstrzałem: Atak na wolność mediów w Polsce – Raport Freedom House (fragmenty)

Zmiana statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne” została spowodowana przez nietolerancję rządu dla niezależnego bądź krytycznego dziennikarstwa, nadmierne polityczne zaangażowanie w sprawy mediów publicznych oraz ograniczenia wolności słowa w zakresie polskiej historii i świadomości. To wszystko razem przyczyniło się do wzmożonej autocenzury oraz polaryzacji.

Kluczowe zmiany w 2016 roku [wg Freedom House – uzup. red.]:

  • Prawo medialne, które zaczęło obowiązywać od stycznia, nadaje Ministrowi Skarbu (zamiast ciału niezależnemu) prawo wyznaczania menadżerów polskich publicznych mediów – radia i telewizji. Do kwietnia ponad 140 pracowników mediów publicznych zrezygnowało bądź zostało wyrzuconych z pracy.
  • W grudniu rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość próbowała ograniczyć dziennikarzom dostęp do posłów w budynku parlamentu, ale porzuciła swoją inicjatywę w wyniku oporu opozycji i presji opinii publicznej.
  • Biura rządowe zrezygnowały z subskrypcji mediów sprzyjających opozycji, a w tym samym czasie spółki należące do państwa polskiego przekierowały środki na reklamę do medialnych ośrodków prorządowych.
  • Rząd Prawa i Sprawiedliwości podejmował próby podważania wiarygodności głosów kwestionujących preferowaną narrację historyczną, która w znacznej mierze pomija zaangażowanie Polaków w zbrodnie II wojny światowej.

Streszczenie Raportu

Polska ma żywotne, ale silnie spolaryzowane środowisko medialne, gdzie nadal obowiązują restrykcyjne prawa. Po zdobyciu władzy pod koniec 2015 roku konserwatywny rząd Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął głęboką przebudowę mediów publicznych, powołując się na potrzebę ich odpolitycznienia.

Prawo przegłosowane w grudniu 2015 wygasiło kadencje menadżerów w polskich publicznych mediach – radiu i telewizji. Równocześnie przyznano Ministrowi Skarbu prawo wyboru następców tych menadżerów. Do kwietnia 2016 ponad 140 pracowników mediów publicznych zrezygnowało bądź zostało wyrzuconych z pracy. Zmiany personalne, które miały miejsce w ciągu roku, spowodowały wzmożenie autocenzury wśród dziennikarzy pracujących w ośrodkach mediów publicznych. W wyniku konfliktowej relacji rządu z krytycznymi mediami autocenzura nasiliła się również wśród dziennikarzy pracujących dla mediów prywatnych, sprzyjających opozycji.

W grudniu 2016 polski Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, że władze złamały konstytucję, podejmując decyzję o wyłączeniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z decyzji dotyczących składu nowych zarządów i rad nadzorczych w mediach publicznych. Nowa Rada Mediów Narodowych, która uzyskała w czerwcu uprawnienia do obsadzania tych stanowisk, zignorowała ten wyrok.

Przekaz mediów publicznych przez cały rok faworyzował Prawo i Sprawiedliwość. Równocześnie agencje rządowe zrezygnowały z dalszej subskrypcji mediów sprzyjających opozycji, a firmy należące do państwa zrezygnowały z kontraktów reklamowych z nimi. W grudniu starania rządu, aby ograniczyć dziennikarzom dostęp do posłów w parlamencie, spowodowały próbę zablokowania głosowania nad budżetem na rok 2017, a także publiczne demonstracje przed budynkiem parlamentu. W konsekwencji władze porzuciły swój plan.

W ciągu całego roku rząd Prawa i Sprawiedliwości dążył do zakwestionowania tych głosów w mediach, które rzucały wyzwanie preferowanej przez władze narracji historycznej, w znacznym stopniu pomijającej zaangażowanie Polaków w zbrodnie z okresu II wojny światowej. W lutym TVP przed emisją filmu „Ida” (o katolickiej zakonnicy odkrywającej, że jej rodzice byli Żydami i zginęli podczas II wojny światowej) nadała 12-minutowy wstęp, w którym komentatorzy stwierdzali, że film niedokładnie przedstawia polską historię.

W osobnym zdarzeniu, w kwietniu, prokuratorzy pięć godzin przesłuchiwali historyka zajmującego się Holocaustem – Jana Grossa. Sprawa dotyczyła zarzutów publicznego znieważenia polskiego narodu i była związana z artykułem z 2015 roku, w którym Gross stwierdzał, że podczas II wojny światowej Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców. Opinie Grossa spowodowały, że Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy rozważała odebranie mu Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, który otrzymał w 1996 roku.

Wstęp do Raportu

(…) Zgodnie z opisem Annabelle Chapman zawartym na stronach raportu, Polska w ostatnim czasie stała się ważnym polem bitwy liderów o skłonnościach autorytarnych, którzy chcą uzyskać kontrolę nad dyskursem politycznym oraz zniszczyć pluralizm mediów.

Polska stanowi ważny klin w nasilającym się konflikcie między zwolennikami krytycznego i niezależnego dziennikarstwa a tymi, którzy dążą do dominacji państwa. (…)

Polska po dekadach komunistycznej opresji objawiła się jako ważny uczestnik światowej demokratycznej wspólnoty. Jakikolwiek poważny krok w tej dziedzinie miałby reperkusje wykraczające daleko poza samą Polskę. Przywództwo rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość wykorzystało swoją dominację w parlamencie do ataku na autonomię innych, obok mediów, instytucji demokratycznych – organizacji prawniczych, uniwersyteckich i społecznych. Liderzy tej partii przyjęli wiele metod, które w sąsiednich Węgrzech doprowadziły do antydemokratycznych przemian po 2010 roku. Mówią językiem populistów w Europie i na świecie, oskarżając swoich politycznych oponentów o brak patriotyzmu – „nie są prawdziwymi Polakami”. Są napędzani impulsem większościowym – stwierdzeniem, że większość parlamentarna, nieważne, jak mała, przyznaje zwycięzcom prawo do podkopywania prawnych, konstytucjonalnych oraz normatywnych kontroli władzy politycznej. (…)

Atak na pluralizm

Wkrótce po wygraniu wyborów parlamentarnych w październiku 2015 r. prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość, wymieniła zarządy nadawców publicznych – telewizji i radia. Od tego czasu program wieczornych wiadomości w telewizji publicznej stał się rzecznikiem rządu PiS, chwaląc jego codzienne sukcesy w kraju i za granicą. Przywódcy partyjni przemyśleli sposoby dławienia krytyki, która wylała się ze strony mediów prywatnych na działania rządu. W tym wysiłku znaczącą rolę odgrywa podskórna obawa przed prasą, zarówno krajową, jak i zagraniczną. Widoczna jest ona w relacjach polityków PiS z dziennikarzami oraz w udaremnionej próbie z 2016 r. ograniczenia dostępu dziennikarzy do parlamentu. Próby okiełznania mediów ze strony PiS są częścią szerszego planu tej partii, by osłabić mechanizmy kontrolne, które gwarantują demokratyczność Polski.[related id=34289]

Pod przywództwem swego samotniczego lidera Jarosława Kaczyńskiego PiS kontroluje władzę wykonawczą i ustawodawczą, gdzie posiada samodzielną większość, a także posunęło się w kierunku podważenia autonomii władzy sądowniczej. Jego agresywne zmiany dokonywane w Trybunale Konstytucyjnym spowodowały oskarżenia o podważanie prawa w Polsce: w zdarzeniu bez precedensu Komisja Europejska badała kwestię na początku 2016 roku. W tym czasie partia zajęła się obsadzaniem politycznymi lojalistami stanowisk w państwowych firmach, w służbie cywilnej, wojskowej oraz dyplomatycznej.

Gracze międzynarodowi, w tym Unia Europejska, wyrazili zaniepokojenie zmianami przeprowadzonymi przez PiS w mediach publicznych, ale mieli kłopot ze sformułowaniem bardziej konkretnego stanowiska. Co więcej, istnieje ryzyko, że sytuacja w polskich mediach zostanie zapomniana wraz z przeniesieniem gdzie indziej uwagi analityków i tych, którzy tworzą prawo. Jednakże w kraju ma nadal miejsce niszczenie wolności prasy, gdzie zarówno publiczne, jak i prywatne ośrodki adaptują się do nowej sytuacji w Warszawie. Sama partia stwierdza, że „reformowanie” mediów nie zostało jeszcze ukończone. (…)

Polaryzacja i stronniczość

Polskie media są silnie spolaryzowane, z grubsza odzwierciedlając rozdźwięk między PiS a jego politycznymi oponentami. Od wyborów 2015 ta polaryzacja stała się jeszcze bardziej dotkliwa. Podział dotyczy kontrowersyjnych decyzji PiS, dotyczących dzielącego ludzi stosunku do równych praw dla środowiska LGBT (lesbijki, geje, transseksualiści oraz osoby transpłciowe), możliwych uchodźców z Bliskiego Wschodu oraz Unii Europejskiej. Podział jest widoczny na okładkach tygodników. Na przykład w lipcu 2016 numer jednego prawicowego tygodnika „DoRzeczy” miał okładkę z hasłem „Polska kontra homoimperium: Jak możemy się bronić przed terrorem progresistów”. Na okładce polskiej edycji „Newsweeka” w tym samym tygodniu hasło brzmiało „Polska w runie”, odnoszące się do ustaw PiS od czasu przejęcia władzy.

Sprzeczne wizje świata były podobnie widoczne także po reelekcji Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europy w marcu 2017. Reelekcję tę rząd PiS próbował zablokować. „DoRzeczy” na swojej okładce pokazało Tuska, z podpisem: „Ich człowiek w Brukseli” – echo słów Kaczyńskiego, który wcześniej nazwał Tuska „niemieckim kandydatem”. W tym czasie okładka „Newsweeka” przedstawiła Kaczyńskiego, który pali flagę Unii Europejskiej, i podpis „Rozwód z Europą”. Słowa te odnosiły się do faktu, że wszystkie pozostałe kraje UE zagłosowały za Tuskiem i robiły aluzję do obaw – jakkolwiek mało prawdopodobnych – że Kaczyński może wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. (…)

Na przestrzeni lat publiczne radio i telewizja miały zwyczaj sympatyzować z partią, która aktualnie jest u władzy. Polska nie ma tradycji niezależnego nadawcy „w służbie publicznej”, takiego jak BBC (British Broadcasting Corporation). Jednakże od czasu, kiedy na początku 2016 r. PiS wymienił szefów nadawców publicznych, przekaz wiadomości stał się znacznie bardziej stronniczy. Wieczorny program informacyjny TVP, Wiadomości, jeden z dwóch najbardziej popularnych
w kraju, stał się tubą propagandową dla przywódców PIS.

Stronniczość w polskich mediach jest związana z uprzedzeniami samych dziennikarzy. Wielu z nich nie jest neutralnych; dopingują oni PiS lub jego przeciwników od 10 lat lub dłużej. Są nawet dwie główne organizacje dziennikarskie o różnych orientacjach: Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP), postrzegane jako sympatyzujące z rządem PiS, oraz Towarzystwo Dziennikarskie (TD), które protestuje przeciwko pomysłom PiS. Po obu stronach politycznego spektrum linia graniczna między wiadomością a politycznym komentarzem jest często dość nieostra. (…)

Właściciele zagraniczni mają pozycję dominującą na polskim rynku medialnym, a fakt ten uzyskał dodatkowe znaczenie polityczne od czasu, kiedy u władzy jest rząd PiS. Kaczyński na głosy krytyczne względem działań PiS odpowiedział stwierdzeniem, że „większość naszych mediów jest w rękach niemieckich”. W maju 2016 powiedział, że sytuacja, w której „zagraniczny kapitał wykorzystuje bieżącą sytuację polityczną dla akcji politycznych, jest niedopuszczalna”. By przeciwdziałać tak postrzeganemu problemowi, Kaczyński wezwał do „repolonizacji” mediów. Nie jest jasne, jak rząd miałby przeprowadzić takie zadanie (…)

„Repolonizacja”

Rząd PiS używa tego określenia w odniesieniu do mediów, a także banków, mając na myśli wysiłki mające zwiększyć krajową własność w polskim sektorze finansowym. W kontekście medialnym „repolonizacja” ma jasne przesłanie polityczne, jako że niektórzy politycy PiS argumentują, że ośrodki medialne znajdujące się w obcych rękach celowo dokonują niekorzystnego przekazu na temat obecnego rządu w celu zdyskredytowania go.

Mimo że polskie media drukowane oraz ośrodki radiowe są przed wszystkim prywatne i zdywersyfikowane pod względem struktury własności, zagraniczni właściciele, głównie niemieccy, kontrolują około trzech czwartych polskiego rynku mediów. Należą do nich Bauer Media Group, Verlagsgruppe Passau (działający w Polsce pod nazwą Polska Press) oraz Ringier Axel Springer. Jedynym krajowym konkurentem jest Agora, do której należy „Gazeta Wyborcza”, a także pewna liczba czasopism, stacji radiowych, platform internetowych oraz dom wydawniczy.

Firma Agora jest notowana na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych od 1999 r. Spośród największych dzienników „Fakt” należy do Ringier Axel Springer Polska, a „Puls Biznesu” do szwedzkiego Bonnier Business Polska. „Newsweek Polska” także należy do Ringier Axel Springer. Bauer posiada RMF FM, najbardziej popularne radio w Polsce. W latach i dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych „Rzeczpospolita” była częściowo w posiadaniu firm zagranicznych, takich jak norweska Orkla Group oraz brytyjska Mecom Group. W 2011 została kupiona przez polską firmę Gremi Media, do której obecnie należy 100% udziałów. Na rynku telewizyjnym TVN został w 2015 zakupiony przez amerykańską firmę Scripps Networks Interactive.

Własność zagraniczna jest najbardziej wyraźna w mediach regionalnych. Jednym z największych właścicieli jest Polska Press, która wydaje 20 dzienników regionalnych w 15 z 16 polskich województw, a także ponad 150 lokalnych dzienników. Wedle informacji na ich stronie, firma codziennie osiąga 6,3 miliona czytelników w Polsce. W 2013 zakupiła ona od Mecom Group Media Regionalne, drugiego największego gracza na rynku mediów regionalnych. Transakcja została ostatecznie zaakceptowana przez polski urząd ds. konkurencji. (…)

„Mała ustawa medialna”

Media publiczne stanowiły jeden z głównych celów PiS po wygraniu przez tę partię wyborów w październiku 2015 r. Krzysztof Czabański, były dziennikarz, został mianowany wiceministrem kultury oraz pełnomocnikiem rządu do przygotowania reformy publicznych nadawców – radia i telewizji. PiS działało w trybie pilnym. „Jeśli media sądzą, że będą w najbliższym czasie zajmowały uwagę Polaków krytykowaniem naszych zmian lub naszych planów zmian, to muszą zostać zatrzymane” – powiedział tej jesieni do dziennikarzy Ryszard Terlecki, szef ścisłego kierownictwa partii.

28 grudnia tzw. mała ustawa medialna przygotowana przez PiS została przedstawiona w parlamencie. Była ona w zamierzeniu prawem tymczasowym, mającym obowiązywać przez sześć miesięcy, by w tym czasie było możliwe stworzenie bardziej wszechstronnego prawa. Główne postanowienia oznaczałyby wygaszenie mandatów ówczesnych członków rad nadzorczych i zarządów w mediach publicznych oraz obsadzenie tych stanowisk przez bezpośrednie nominacje Ministra Skarbu, a nie, jak dotychczas, w wyniku konkursów organizowanych przez KRRiT. Taki stan miał obowiązywać do czasu, aż dzięki nowemu prawu będzie możliwe stworzenie „nowej narodowej organizacji medialnej”.

PiS przepchnął ustawę przez parlament dwa dni później, ignorując głosy z zagranicy, wyrażające obawy. Opozycja głosowała przeciw, a Ruch Kukiz’15 wstrzymał się od głosu. (…) Ustawa wkrótce zatrzęsła polskimi mediami publicznymi. Nawet zanim weszła ona w życie, dyrektorzy TVP1, TVP2, TVP Kultura oraz Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zrezygnowali ze stanowisk, aby w ten sposób wyrazić swój protest. 8 stycznia TVP i Polskie Radio otrzymały nowych dyrektorów; szefem telewizji został Jacek Kurski, były poseł PiS. Zmiany personalne od stycznia 2016 nie ograniczyły się do pozycji na szczytach. Wedle listy przygotowanej przez Towarzystwo Dziennikarskie (bardziej liberalne z dwóch głównych organizacji dziennikarskich w Polsce) 225 dziennikarzy opuściło media publiczne w ciągu 2016 r., ze względu zarówno na zwolnienia, jak i rezygnacje. Dotyczyło to nie tylko dziennikarzy zajmujących się polityką.

Kontrowersyjne zmiany PiS dotyczące kierownictwa oraz pracowników mediów publicznych wywołały protesty w Polsce. Przeciwnicy ostrzegali, że rząd domaga się bezpośredniej kontroli nad polityką redakcyjną i treścią w celu przepychania swoich partyjnych oraz ideologicznych interesów. Protest dotyczący „wolnych mediów” zorganizowany przez KOD przed biurami TVP w śródmieściu Warszawy odbył się 9 stycznia 2016 r., a brało w nim udział ponad 20 000 osób – w tym władze miasta. Na scenie dziennikarze związani z Gazetą Wyborczą oraz inni liberalni publicyści potępili zmiany i wypowiadali się, popierając wolność słowa. „Dziś zabrali się za media publiczne, a jutro będą chcieli przechwycić media prywatne – mówił Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej. Podobne protesty miały miejsce tego dnia w innych polskich miastach oraz wśród Polonii za granicą.

Bracia Kurscy

Podział w polskiej polityce sięga poziomu rodzin, a wyraźny przykład stanowi przypadek znanych postaci medialnych – Jarosława oraz Jacka Kurskich. Bracia dorastali w Gdańsku, portowym mieście, które było kolebką związku zawodowego Solidarność. Jarosław był rzecznikiem lidera Solidarności Lecha Wałęsy. Jest obecnie pierwszym zastępcą redaktora naczelnego liberalnego dziennika – Gazety Wyborczej, będącej w konflikcie z rządem PiS. Jego młodszy brat Jacek od stycznia 2016 r. jest szefem publicznego nadawcy – TVP. Jest częścią kierownictwa, które otrzymało nominacje w kontrowersyjny sposób po przejęciu władzy przez PiS. W latach 2005–2009 był posłem PiS, a następnie eurodeputowanym z ramienia tej partii. Angażował się w kampanię prezydencką Lecha Kaczyńskiego, brata bliźniaka lidera PiS – Jarosława Kaczyńskiego.[related id=34281]

Nowa ustawa oraz fluktuacja kadr zostały poważnie skrytykowane za granicą. We wspólnym oświadczeniu Europejskie Stowarzyszenie Dziennikarzy, Europejska Unia Nadawców, Stowarzyszenie Dziennikarzy Europejskich, Reporterzy bez Granic, Komitet Obrony Dziennikarzy oraz Indeks Cenzury nazwały ustawę „krokiem wstecz”. Przedstawiciel Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Dunja Mijatović ostrzegł, że zmiany mogą „zagrozić podstawowym warunkom niezależności, obiektywizmu oraz bezstronności nadawców publicznych”. 13 stycznia „mała ustawa medialna” stała się przedmiotem debaty w Komisji Europejskiej, kiedy Komisja rozpoczęła ocenę sytuacji w Polsce w odniesieniu do procedury sprawdzania praworządności. Jednakże, później skoncentrowano się na zmianach wprowadzonych przez PiS w Trybunale Konstytucyjnym. (…)

Dziennikarz sportowy Tomasz Zimoch

Fluktuacja pracowników w polskich mediach publicznych od przejęcia władzy przez PiS nie ogranicza się do komentatorów politycznych. Ofiary działań PiS znajdują się między dziennikarzami sportowymi, jak Tomasz Zimoch, który od czterdziestu lat pracował w radiu publicznym. Jego audycje były tak popularne wśród Polaków, że podczas meczów wyłączali oni dźwięk w telewizorach, aby słuchać jego radiowego komentarza. Zimoch, którego ojciec pracował jako szef Krajowej Rady Adwokackiej, oraz który sam ma kwalifikacje sędziego, wypadł z łask w maju 2016. Stało się tak, kiedy w wywiadzie skrytykował działania PiS wobec Trybunału Konstytucyjnego i nazwał podejście PiS wobec mediów publicznych „gorszym niż to w czasach komunizmu”. Niedługo potem został zawieszony przez komisję etyki publicznego radia za rzekomy brak lojalności względem swojego ośrodka. Zimoch odpowiedział, wypowiadając swój kontrakt. Od tego czasu pracuje dla komercyjnego Radia ZET. (…)

Wieczorne wiadomości

Najbardziej widocznym przejawem konsekwencji zmian przeprowadzonych przez PiS w mediach publicznych jest wpływ na program wieczornych wiadomości w telewizji publicznej. Wiadomości to program informacyjny nadawany codziennie o 19:30 na antenie TVP1. Od stycznia 2016 szefuje mu Marzena Paczuska, długoletnia dziennikarka TVP. Przekaz zawarty w Wiadomościach ma znaczenie: to jeden z dwóch najczęściej oglądanych wieczornych programów informacyjnych z przeciętną widownią na poziomie blisko 3 milionów.

Od początku roku 2016 przekaz Wiadomości o wydarzeniach w kraju i za granicą współgra z poglądami rządu PiS. Ta zbieżność mogła być dostrzeżona w relacjach z „czarnego protestu” 3 października 2016. Tego dnia w całej Polsce 100 000 ubranych na czarno kobiet protestowało przeciwko projektowi ustawy zaostrzającej restrykcje dotyczące aborcji, projektowi popieranemu przez posłów PiS. 2 minuty i 58 sekund przekazu poświęconego protestowi poprzedziło 2 minuty 22 sekundy informacji o „białych” kontrmanifestacjach zwolenników poważniejszych restrykcji. Takie przedstawienie sprawy sugerowało, że oba rodzaje manifestacji miały podobny zasięg i znaczenie. Komentarz spoza kadru brzmiał, że 11 000 ludzi wzięło udział w wydarzeniu facebookowym, które sprzeciwiało się „czarnemu protestowi”. W kwestiach międzynarodowych prawicowa stronniczość Wiadomości była widoczna w relacji z wyborów prezydenckich w Austrii 4 grudnia 2016, podczas których kandydat skrajnej prawicy przegrał z nominatem Partii Zielonych. Tamtego wieczoru Wiadomości nie użyły określenia „skrajna prawica”. Relacja skupiona była na rzekomej kampanii nienawiści wymierzonej w kandydata skrajnej prawicy. Mówiono także widzom, że ten kandydat propagował dobre relacje z Polską i Węgrami (…)

Dokument TVP „Pucz”

Wyraźnym przykładem na obecną stronniczość TVP jest „Pucz”, 30-minutowy film, przedstawiany jako dokument. Został wyemitowany w TVP1 15 stycznia 2017. Główny przekaz to informacja o kryzysie politycznym z grudnia 2016, kiedy próby PiS ograniczenia dziennikarzom dostępu do parlamentu spowodowały okupację sali plenarnej Sejmu przez posłów opozycji, w czasie gdy przed budynkiem gromadzili się demonstranci. Używając dokładnie wybranych przekazów informacyjnych i montażu, film pokazuje te wydarzenia jako celowe próby opozycji obalenia rządu PiS. Przedstawia demonstrantów przeciwko PiS jako osoby wulgarne i potencjalnie gwałtowne oraz sugeruje, że mają związki z były reżimem komunistycznym i Kremlem. Film snuje analogie z niepokojami na Ukrainie po proteście Majdanu w 2013–2014, pokazując palenie opon przez demonstrantów w Kijowie. Pod koniec filmu pokazany jest minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, mówiący: „to była próba anarchii, próba przejęcia władzy” (25:55). Film kończą napisy sugerujące, że opozycja próbowała „rozniecić histerię za granicą, by zaprezentować pucz w Polsce jako majdan przeciwko opresyjnej władzy” oraz „doprowadzić do zmiany reżimu przez zamieszki, rewoltę w aparacie bezpieczeństwa, nacisk zewnętrzny i medialny oraz paraliż Sejmu i rządu”. Przez cały film Kaczyński jest przedstawiany jako osoba zrównoważona, dążąca do rozładowania i deeskalacji sytuacji.

Dostęp do parlamentu

Próba rządu PiS ograniczenia dziennikarzom dostępu do parlamentu pokazała po raz pierwszy, jak polityka tej partii bezpośrednio wpływa na cały system medialny, a nie tylko elementy publiczne. Kancelaria Sejmu proponowała, żeby:

  • Liczbę dziennikarzy dopuszczanych do parlamentu ograniczyć do „dwojga stałych korespondentów parlamentarnych” na ośrodek;
  • Pozostałych dziennikarzy umieścić w oficjalnym centrum medialnym poza głównym budynkiem parlamentu, zamiast pozwalać im spotykać się z politykami na korytarzach sejmowych;
  •  Ograniczyć nagrania audiowizualne.

Te regulacje były prezentowane jako próba poprawy warunków pracy oraz dostępności. Oficjalna, wyjaśniająca zmiany broszura opublikowana przez Sejm głosiła, że obecność mediów w parlamencie „nie jest uregulowana przez konkretne i jednoznaczne prawa, które pozwoliłby i posłom, i dziennikarzom na wykonywanie ich obowiązków zawodowych w sposób profesjonalny”. Dodano, że komunikacja między posłami a mediami ma miejsce w „chaotycznych, przypadkowych warunkach”. Dokument wskazywał również na „brak pluralizmu i równego dostępu” w interakcji mediów z politykami, twierdząc że obecna sytuacja dyskryminuje określone ośrodki, szczególnie mniejsze. Podsumowanie broszury zawierało fragment o zasadach dostępu w innych krajach europejskich oraz Parlamencie Europejskim.

Proponowane posunięcie wywołało oburzenie, i to nie tylko w środowiskach zazwyczaj krytycznych wobec PiS. Jeden z redaktorów określił proponowane regulacje jako największe utrapienie, z jakim miał do czynienia pod rządami PiS. W swym oświadczeniach największe polskie prywatne ośrodki wiadomości stwierdzały: „To ograniczenie przede wszystkim dotknie nie dziennikarzy, ale zagrozi prawu obywateli do pełnej informacji o tym, co robią ludzie wybrani przez nich do parlamentu”. Do protestujących dziennikarzy dołączyli posłowie opozycji, którzy w końcu zablokowali obrady sejmowe. To zapoczątkowało kryzys parlamentarny ciągnący się przez okres świąteczny w 2016 aż do nowego roku.

W wyniku protestów PiS ostatecznie wycofał się z proponowanych regulacji. (…)

Reklamy oraz dystrybucja

(…) Od chwili zdobycia władzy przez PiS nastąpiło przesunięcie wpływów z reklam na rzecz wydawnictw prawicowych. Zmiana jest widoczna na rynku tygodników. Wpływy w Newsweeku i Polityce, tygodnikach krytycznych wobec rządu, od czerwca 2015 do czerwca 2016 spadły o odpowiednio 7,9% i 14,6%. W tym samym czasie przychód z reklam wzrósł w tygodnikach DoRzeczy o 14,4% i wSieci o 38,5%. Oba tygodniki wspierają linię rządu. Największy wzrost zanotowano w nacjonalistycznej Gazecie Polskiej, w której dochód z reklam wzrósł niemal czterokrotnie – należy jednak odnotować, że z poziomu znacznie niższego niż inni.[related id=33034]

Podobny wzorzec jest dostrzegalny w programach telewizyjnych, gdzie Polsat News, TVN24 oraz TVN odnotowały największe spadki ogłoszeń ministerialnych i spółek skarbu państwa. Obraz jest komplikowany przez fakt, że równocześnie ośrodki te odnotowały wzrosty w reklamach związanych z mistrzostwami Europy w piłce nożnej oraz olimpiadzie w Rio de Janeiro latem 2016.

Wyjątkowo dramatyczna sytuacja jest w Gazecie Wyborczej. Spółka-matka Agora jest jedynym wydawcą obecnym na giełdzie, który publikuje szczegółowe wyniki w raportach finansowych. Pozwala to na bardziej wyczerpującą analizę niż wypadku innych gazet. W 2016 dochód ze sprzedaży po raz pierwszy przewyższył dochód z reklam, wynosząc odpowiednio 51,7 i 41,2 miliona złotych (13,3 i 10,6 miliona $). Dochód z reklam zmniejszył się o 21,4% w stosunku do poprzedniego roku. To część bardziej długotrwałego trendu, którym jest spadek dochodu z reklam notowany od rekordowego roku 2008. W grudniu 2016 menadżerowie Agory ogłosili decyzję o zwolnieniu 190 osób, czyli 9,6% personelu (w tym wielu dziennikarzy). Wśród tych, którzy stracili pracę, był korespondent gazety z Brukseli. (…)

Są także sygnały, że rząd może próbować ograniczać dystrybucję krytycznych publikacji. Czytelnicy Newsweeka i Gazety Wyborczej donoszą, że trudniej znaleźć egzemplarze tych gazet na stacjach benzynowych Orlenu, firmie należącej do państwa. W tym czasie w Lotos Paliwa (spółce skarbu państwa o 480 stacjach) pracownicy mieli być instruowani, by tygodniki prawicowe były szczególnie widoczne – DoRzeczy, wSieci oraz Gazeta Polska. (…)

Freedom House jest jedynym podmiotem odpowiedzialnym za treść Raportu. Powstanie Raportu pt. „Pluralizm pod obstrzałem: atak na wolność mediów w Polsce” wsparła finansowo Fundacja JyllandPosten. Autorką Raportu jest Annabelle Chapman, dziennikarka zamieszkała w Warszawie; pisze dla The Economist oraz innych międzynarodowych mediów.

Freedom House o tragedii smoleńskiej

10 kwietnia 2010 r. polski samolot rządowy rozbił się w pobliżu Smoleńska w Rosji. Zginęło wszystkie 96 osób na pokładzie, w tym wiele osób z elity politycznej i wojskowej. Między ofiarami znajdował się ówczesny prezydent – Lech Kaczyński. Od tego czasu wypadek stał się bardzo kontrowersyjną kwestią w Polsce, odzwierciedlając i podsycając podział społeczeństwa, a także osobistą wrogość między liderami PiS i PO. Przewodniczący PiS Jarosław Kaczyński, brat bliźniak zmarłego prezydenta utrzymuje, że ówczesny rząd PO pod dowództwem Donalda Tuska jest odpowiedzialny za tragedię. Niektórzy zwolennicy PiS wierzą, że Tusk działał wspólnie z przywódcą Rosji, Władimirem Putinem, aby doprowadzić do wypadku samolotu. Jednakże badania opinii publicznej wskazują, że procent Polaków wierzących, że wypadek nie był przypadkowy, spada.

Freedom House o Radiu Maryja

PiS od dłuższego czasu ma sojusznika w Radiu Maryja, ultrakonserwatywnej stacji radiowej prowadzonej przez ojca Tadeusza Rydzyka, katolickiego zakonnika. Ze swojej bazy w Toruniu w północnej Polsce Rydzyk zbudował dochodowe imperium medialne. Oprócz Radia Maryja, założonego w 1991 r., wchodzą w jego skład telewizyjny program TV Trwam oraz gazeta Nasz Dziennik. Te ośrodki ostrzegają swoich widzów/czytelników/słuchaczy przed niebezpieczeństwami w rodzaju „islamizacji” Europy oraz rozprzestrzeniania się „ideologii gender” (zbiorcze określeniem używane przez polskich konserwatystów na określenie twierdzenia, że role płciowe są skonstruowane społecznie). Udział w podziale publiczności jest niewielki – mniej niż 2% dla Radia Maryja. Mimo to ośrodki medialne Rydzyka zdobyły znaczenie pod rządami PiS, uzyskując wywiady z liderami partyjnymi lub politykami rządowymi. W przemówieniu podczas uroczystości 24 rocznicy założenia Radia Maryja (pod koniec 2015 r.), kilka tygodni po wygranych przez PiS wyborach, Kaczyński stwierdził, że bez Rydzyka „nie byłoby tej wygranej”. (…)

Tłumaczenie najistotniejszych fragmentów raportu Freedom House pt. „Pluralizm pod obstrzałem: Atak na wolność mediów w Polsce” pt. „Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce” znajduje się na ss. 3 i 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

 

Fragmenty raportu Freedom House pt. „Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce” na s. 3 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

 

Fragmenty raportu Freedom House pt. „Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce” na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Paweł Lisicki o raporcie Freedom House: odwróciłbym znane hasło reklamowe – jest to typowy raport dla idiotów

Kiedy poprzedni rząd prenumerował rządową prasę, było cacy, gdy robi to obecny, jest „be”. Gdy pieniądze za reklamy płynęły do ówczesnej prasy prorządowej, było to demokratyczne; teraz – autorytarne.

Paweł Lisicki

[D]owodem na ograniczenie wolności w Polsce ma być wypowiedzenie przez urzędy prenumeraty prasy sprzyjającej opozycji, przeniesienie budżetów reklamowych przez spółki Skarbu Państwa do mediów prorządowych oraz „ograniczenia wolności wypowiedzi na temat polskiej historii oraz tożsamości”. Doprawdy, kiedy czytałem ten raport, przypomniało mi się hasło reklamowe dużej sieci supermarketowej, tylko że tym razem bym je odwrócił: jest to typowy raport dla idiotów.

Ciekawe, że jego autorzy nie zastanowili się nad prostą rzeczą: jeśli prawdą jest twierdzenie, że obecnie urzędy nie prenumerują opozycyjnej prasy, to znaczy, że wcześniej ją prenumerowały. Pomijam już pytanie: Czy tak się rzeczy mają? Skupiam się na logice autorów raportu: ich zdaniem, kiedy rządziła obecna opozycja i prenumerowała obecnie opozycyjną wobec rządu prasę, wtedy był to przejaw wolności. Kiedy poprzedni rząd prenumerował poprzednią rządową prasę, było cacy, ale gdy teraz obecny rząd robi to samo, jest to „be”. Podobnie z budżetami reklamowymi: gdy płynęły do ówczesnej prasy prorządowej, było to demokratyczne; gdy teraz zmieniły kierunek, jest to autorytarne.

Jeszcze większym absurdem jest twierdzenie, że w Polsce ogranicza się wypowiedzi na temat historii. Raport: „Rząd PiS starał się osłabiać głosy przeciwstawiające się preferowanej narracji historycznej, która w dużym stopniu pomija udział Polaków w zbrodniach okresu II wojny światowej”. A, to was boli – pomyślałem sobie.

Wreszcie od pewnego czasu w mediach publicznych – i chwała im za to! – skończyło się ujadanie na polską historię, wreszcie propagandyści, którzy chcą z Polaków zrobić współsprawców zbrodni, muszą sobie szukać miejsca na prywatnych portalach i w prywatnych mediach i to jest… ograniczenie wolności!

Prostowanie bzdur, polemika z kłamstwami, odrzucenie fałszów, których stałym dostarczycielem jest choćby Jan Tomasz Gross, mają być znakiem cenzury. Niedługo okaże się, że zaprzeczanie „polskim zbrodniom podczas II wojny światowej” będzie tożsame z „kłamstwem oświęcimskim”.

Dla tych ludzi wolnością jest powtarzanie przygotowanych z góry, poprawnościowych sloganów. Być wolnym to płynąć w głównym nurcie. Doprawdy, współcześni liberałowie w pełni przejęli orwellowską nowomowę, w której stare słowa zmieniają całkowicie znaczenie i używane są nie do opisu świata, ale kreacji własnej utopii.

Dlatego nie przeszkadza mi spadek Polski w ich rankingu. Niech spadnie jeszcze dalej – to tylko dowód uprzedzeń i ślepoty autorów. A wolność nigdy nie miała się lepiej.

Źródło: www.dorzeczy.pl

Felieton Pawła Lisickiego pt. „Raport dla idiotów” znajduje się na s. 4 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Pawła Lisickiego pt. „Raport dla idiotów” na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Protest Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP przeciw nadaniu Polsce statusu kraju o mediach tylko częściowo wolnych

Raport został przygotowany na podstawie wybiórczo wyselekcjonowanych faktów i subiektywnych ocen Autorki. Nie spełnia wymogów zarówno opracowania naukowego, jak i rzetelnego artykułu dziennikarskiego.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wyraża protest przeciwko zmianie statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne”, jaka została podjęta przez organizację Freedom House w oparciu o tezy zawarte w opracowaniu pt. „Pluralism Under Attack: The Assault on Press Freedom in Poland” („Atak na pluralizm: szturm na wolność prasy w Polsce”) autorstwa Annabelle Chapman, opublikowanym 29 czerwca 2017 roku.

Raport ten został przygotowany na podstawie wybiórczo wyselekcjonowanych faktów i subiektywnych ocen Autorki, przez co nie spełnia wymogów zarówno opracowania naukowego, jak i rzetelnego artykułu dziennikarskiego. Powierzchowne i budzące wątpliwości co do obiektywizmu stosowanej metodologii opisy sytuacji na rynku mediów w Polsce, generalizowanie ocen na podstawie pojedynczych zdarzeń przy jednoczesnym pomijaniu opisu zjawisk niepasujących do postawionej przez Autorkę tezy o rzekomym zagrożeniu wolności prasy w Polsce upoważniają do twierdzenia, iż Raport ten jest jedynie polityczną publicystyką prezentującą punkt widzenia finansujących go podmiotów i Autorki.

Zdecydowany sprzeciw budzą jednak przede wszystkim wnioski, jakie na podstawie przeprowadzonych „analiz” wyciąga Autorka, na podstawie których zlecająca przygotowanie Raportu organizacja Freedom House zmieniła status Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne”. W ten sposób Raport staje się źródłem mylnych ocen realnej sytuacji na rynku mediów w Polsce dla wszystkich jego odbiorców. CMWP SDP wyraża głębokie ubolewanie z powodu firmowania autorytetem Freedom House Raportu przygotowanego w tak nierzetelny sposób.

dr Jolanta Hajdasz

dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP

Pełna wersja raportu: https://freedomhouse.org/sites/default/files/FH_Poland_Report_Final_2017.pdf

Protest Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP znajduje się na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Protest Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP na s. 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

 

 

Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce. Zmiana statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne”

Prawicowa stronniczość „Wiadomości” była widoczna w relacji z wyborów prezydenckich w Austrii z 2016 r., kiedy to kandydat skrajnej prawicy przegrał. Wiadomości nie użyły określenia „skrajna prawica”.

Podobno rząd Prawa i Sprawiedliwości niszczy wolność prasy w Polsce. Tak przynajmniej uważa międzynarodowa organizacja o nazwie Freedom House, zajmująca się opisywaniem przejawów łamania demokracji na świecie. Przejawy, jakie wskazuje Freedom House, są jednak kuriozalne, wśród nich wymieniane jest np. to, że rząd PiS serwuje narrację historyczną, która „w znacznym stopniu omija udział Polaków w zbrodniach II wojny światowej”, a jednocześnie eliminuje głosy przeciwne. Jako przykład wskazuje się Jana Tomasza Grossa. Takie m.in. argumenty służą teraz za uzasadnienie zmiany statusu Polski z kraju o mediach „wolnych” na „częściowo wolne”. Raport jest opublikowany wyłącznie w języku angielskim. (…)

„W kwietniu prokuratorzy 5 godzin przesłuchiwali historyka zajmującego się Holocaustem – Jana Grossa. Sprawa dotyczyła zarzutów publicznego znieważenia polskiego narodu i była związana z artykułem z 2015 roku, w którym Gross stwierdzał, że podczas II wojny światowej Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców. (…)

Właściciele zagraniczni mają pozycję dominującą na polskim rynku medialnym, a fakt ten uzyskał dodatkowe znaczenie polityczne od czasu, kiedy u władzy jest rząd PiS. Kaczyński na głosy krytyczne względem działań PiS odpowiedział stwierdzeniem, że „większość naszych mediów jest w rękach niemieckich”. (…)

W kontekście medialnym „repolonizacja” ma jasne przesłanie polityczne, jako że niektórzy politycy PiS argumentują, że ośrodki medialne znajdujące się w obcych rękach celowo dokonują niekorzystnego przekazu na temat obecnego rządu w celu zdyskredytowania go. (…)

Własność zagraniczna jest najbardziej wyraźna w mediach regionalnych. Jednym z największych właścicieli jest Polska Press, która wydaje 20 dzienników regionalnych w 15 z 16 polskich województw, a także ponad 150 lokalnych dzienników. (…)

Prawicowa stronniczość Wiadomości była widoczna w relacji z wyborów prezydenckich w Austrii 4 grudnia 2016, podczas których kandydat skrajnej prawicy przegrał z nominatem Partii Zielonych. Tamtego wieczoru Wiadomości nie użyły określenia „skrajna prawica”. (…)

Wyraźnym przykładem na obecną stronniczość TVP jest „Pucz”, 30-minutowy film, przedstawiany jako dokument. Został wyemitowany w TVP1 15 stycznia 2017. Główny przekaz to informacja o kryzysie politycznym z grudnia 2016, kiedy próby PiS ograniczenia dziennikarzom dostępu do parlamentu spowodowały okupację sali plenarnej Sejmu przez posłów opozycji, w czasie gdy przed budynkiem gromadzili się demonstranci. Używając dokładnie wybranych przekazów informacyjnych i montażu, film pokazuje te wydarzenia jako celowe próby opozycji obalenia rządu PiS. Przedstawia demonstrantów przeciwko PiS jako osoby wulgarne i potencjalnie gwałtowne oraz sugeruje, że mają związki z były reżimem komunistycznym i Kremlem. Film snuje analogie z niepokojami na Ukrainie po proteście Majdanu w 2013–2014, pokazując palenie opon przez demonstrantów w Kijowie. Pod koniec filmu pokazany jest minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, mówiący: „to była próba anarchii, próba przejęcia władzy” (25:55).

Film kończą napisy sugerujące, że opozycja próbowała „rozniecić histerię za granicą, by zaprezentować pucz w Polsce jako majdan przeciwko opresyjnej władzy”. Przez cały film Kaczyński jest przedstawiany jako osoba zrównoważona, dążąca do rozładowania i deeskalacji sytuacji. (…)

Kancelaria Sejmu proponowała, żeby:
·        Liczbę dziennikarzy dopuszczanych do parlamentu ograniczyć do „dwojga stałych korespondentów parlamentarnych” na ośrodek;
·        Pozostałych dziennikarzy umieścić w oficjalnym centrum medialnym poza głównym budynkiem parlamentu, zamiast pozwalać im spotykać się z politykami na korytarzach sejmowych;
·        Ograniczyć nagrania audiowizualne.
Proponowane posunięcie wywołało oburzenie, i to nie tylko w środowiskach zazwyczaj krytycznych wobec PiS.

Jeden z redaktorów określił proponowane regulacje jako największe utrapienie, z jakim miał do czynienia pod rządami PiS. (…)

Wyjątkowo dramatyczna sytuacja jest w Gazecie Wyborczej. Spółka-matka Agora jest jedynym wydawcą na giełdzie, który publikuje szczegółowe wyniki w raportach finansowych. W 2016 r. dochód ze sprzedaży po raz pierwszy przewyższył dochód z reklam”.

Tłumaczenie najistotniejszych fragmentów raportu Freedom House pt. „Pluralizm pod obstrzałem: Atak na wolność mediów w Polsce” pt. „Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce” znajduje się na ss. 3 i 4 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Fragmenty raportu Freedom House pt. „Skandaliczny raport o wolności mediów w Polsce” na s. 3 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl