11 urodziny Radia Wnet. Jak to się zaczęło?

Na tytułowe pytanie odpowiada Lech Rustecki przypominając początki Radia Wnet, wizję za nim stojącą, ważne kamienie milowe w jego rozwoju i ludzi, którzy się do niego przyczynili.

11 lat temu […] Trójka zanotowała najwyższy w historii badań wynik zasięgu dziennego, a także stały wzrost udziałów w rynku. […]. Dyrektorem Trójki był wtedy od paru lat Krzysztof Skowroński […].

Lech Rustecki mówi, że obecny prezes Radia Wnet założył je po tym, jak został zwolniony dyscyplinarnie z Programu Trzeciego Polskiego Radia. Sąd pracy uznał później to zwolnienie za bezprawne przyznając odszkodowanie „które na pewno nie przeszkodziło” w założeniu razem z innymi dziennikarzami, którzy odeszli z Trójki (oraz innymi) Radia Wnet. To ostatnie, jak mówi Lech Rustecki, nie powstałoby, „gdyby nie wielka energia Katarzyny Adamiak-Sroczyńskiej czy językowe wyczucie Grzegorza Wasowskiego”. Idea „Mediów Prawdziwie Publicznych”, jak nazywali, to co robili, zyskiwała na popularności.

Znacząca zmiana w historii Radia Wnet nastąpiła wtedy, gdy zaczęli być prawdziwym radiem. To stało się w styczniu 2010 roku. Wtedy zaczęli nadawać Poranek Wnet na falach gościnnego Radia Warszawa. Od lutego 2010 roku Poranek Wnet był transmitowany również przez Radio Nadzieja.

Wraz z Porankami WNET ruszyła także Wolna Antena. Na falach Radia Warszawa można było wysłuchać Studia Wschodniego Wojciecha Jankowskiego. Ze wschodem wiąże się poniekąd kolejna ważna data, nie tylko dla Radia:

Tak jak dla całej historii III Rzeczpospolitej, tak i dla Radia Wnet datą najważniejszą był 10 kwietnia 2010 roku. Krakowskie Przedmieście, Pałac Prezydencki i wszystkie zdarzenia widzieli przez okno studia, które znajdowało się w Hotelu Europejskim.

Od października 2011 r. funkcjonują Spółdzielcze Media WNET. 22 września 2012 r. zorganizowany został pierwszy jarmark Wnet. Organizowane od tego czasu w sobory jarmarki odbywają się pod hasłem „Uratuj rolnika, uratuj samego siebie”. Obecnie Radio Wnet pomaga drobnym przedsiębiorcom, akcjom charytatywnym i inicjatywom społecznym udostępniając im miejsce na swoich falach na darmową reklamę.

A.P.

Jedyna taka akcja dziennikarzy: w Kijowie i Warszawie zabrzmią dzwony dla bohaterów

9 maja kulminacyjny moment multimedialnej akcji Bobołowicza i Antoniuka, dziennikarzy Radia Wnet i Kuriera Galicyjskiego ze Lwowa, podróżujących już przez ponad tysiąc kilometrów przez Ukrainę

Reporterzy poruszają się szlakiem polskich i ukraińskich bohaterów, którzy walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej. Z ich inicjatywy powstała akcja „Rok 1920 – pamięć w czasach zarazy”, która jest związana z upamiętnieniem braterstwa Polaków i Ukraińców w czasie wojny polsko-bolszewickiej.

9 maja 1920 roku po wyparciu bolszewików przez polskie i ukraińskie oddziały, ulicami Kijowa przeszła wspólna parada wojskowa, którą odbierał generał Edward Śmigły i Marko Bezruczko, ówczesny pułkownik.

Polacy i Ukraińcy przez miesiąc stacjonowali w Kijowie, później zostali wyparci przez bolszewików, ale to nie zakończyło polsko-ukraińskiego braterstwa. Żołnierze razem walczyli aż do ostatecznego triumfu nad bolszewikami, po Bitwie Warszawskiej 15 sierpnia 1920 roku.

Dziennikarze Kuriera Galicyjskiego i Radia Wnet podjęli decyzję o zorganizowaniu i zaangażowaniu się w tę akcję mając świadomość, że w tym roku nie będzie możliwości godnego upamiętnienia wydarzeń z 1920 roku ze względu na sytuację związane z epidemią koronawirusa. Sami jednak postanowili wyruszyć w drogę.

Dziennikarze jadą szlakiem cmentarzy i pól bitewnych, na których walczyli i zostali pochowani polscy i ukraińscy żołnierze. Jadąc z Kijowa do Lwowa udało się im odwiedzić takie miejsca jak Nowogóród Wołyński, Susły, cmentarz w Korcu, w Zdołbunowie, Równym, w Żółtańcy, Horpyni, Łopatyni. Na odwiedzanych mogiłach korespondenci zapalają symboliczne znicze.

Finał akcji odbędzie się 9 maja w Kijowie, gdzie korespondenci będą chcieli przypomnieć o tych żołnierzach, którzy tam stacjonowali. Ich pamięć uczczą składając kwiaty na cmentarzu Bajkowa, gdzie zostało pochowanych 117 polskich żołnierzy poległych w walkach o Kijów. O godz. 11 polskiego czasu zabrzmią dzwony Soboru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach. Należy on do prawosławnej cerkwii na Ukrainie. To wydarzenie zwieńczy audycję „Program Wschodni” prowadzoną z kijowskiego studia Radia Wnet przez Pawła Bobołowicza.

Odbędzie się też nabożeństwo żałobne Panachida pod ścianą upamiętniającą ukraińskich żołnierzy, którzy zginęli w 2014 roku na wojnie z Rosją.

Dziennikarze chcą również przypomnieć o ukraińskich żołnierzach, którzy przeciwstawili się agresji rosyjskiej i walczą o swój kraj nieustannie od 2014 roku. Na wschodzie Ukrainy walczą też Ukraińcy z polskimi korzeniami. Są to żołnierze, którzy wychowywani byli w polskich tradycjach na terenie obecnej Ukrainy.

O 11 polskiego czasu zabrzmią też dzwony w kijowskiej katedrze św. Aleksandra oraz w wielu kościołach z miejsc, gdzie zostały upamiętnione walki z 1920 roku. O tej godzinie w Lublinie zostaną złożone kwiaty przy pomniku Ukraińskiej Armii i na mogiłach żołnierzy z 1920 roku na Białej.

W kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie o godz. 12 polskiego czasu odbędzie się msza święta w intencji poległych w wojnie polsko-bolszewickiej oraz tych walczących za wolność Ukrainy od 2014 roku.

Również 9 maja w Kijowie, Paweł Bobołowicz wraz z Dmitriem Antoniukiem założą mundury żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej i Wojska Polskiego z 1920 r. oraz odbędą honorowy patrol ulicami Kijowa. Oryginalne mundury z 1920 roku udostępniło Muzeum Szturm we Lwowie. To wydarzenie będzie symbolicznym elementem zwieńczającym akcję „Rok 1920 – pamięć w czasach zarazy”.

Patronami medialnymi są Radio Wnet, Kurier Galicyjski, Słowo Polskie. Sobotnią akcję ma również relacjonować telewizja Bielsat.

Organizacje wspierające akcje: Fundacji Solidarności Międzynarodowej, Instytut Polski w Warszawie, Instytut Polski w Kijowie, Konsulat Generalny we Lwowie oraz parafie rzymskokatolickie goszczące korespondentów, polscy i ukraińscy działacze regionalni.

Billa Gatesa nie lubię i chciałbym, żeby wybory prezydenckie były w maju/ Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 71/2020

Słucham Radia Wnet i jestem dumny, że tworzę je i w nim pracuję. Niezależne media, nawet jeśli nie są w stanie zmienić losów świata, to przynajmniej pozwalają nam zachować godność bycia sobą.

Krzysztof Skowroński

Billa Gatesa nie lubię i chciałbym, żeby wybory prezydenckie były w maju. I to zdanie niech w tym majowym „Kurierze WNET” wystarczy za polityczny komentarz. Bo w tych dwóch prostych twierdzeniach zawiera się zarówno mój stosunek do pandemii i globalnej destrukcji, jak i polskiej polityki. Nie chcę obowiązkowych szczepionek, dronów mierzących temperaturę, aplikacji kontrolujących, z kim się spotykamy, sieci 5G, rządów finansowej oligarchii i chińskich komunistów. Nie ufam Światowej Organizacji Zdrowia i poecie publikującemu wiersz na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej”.

Groteskowi są politycy, którzy w piątym roku brutalnej kampanii wyborczej twierdzą, że jej nie ma. Mierzi mnie zakłamanie świata i melodia wyśpiewywania przez wielkie media.

Dlatego z przyjemnością napiszę tu o radiu, którego słucham. A słucham Radia Wnet i jestem dumny, że je tworzę i w nim pracuję. W czasie pandemii nadajemy z siedemnastu studiów: studia-bazy w budynku PAST-y, studia Prawy Brzeg, Studia Ochota, Podkowa, Warmia, Biała Podlaska, Brwinów, Zwycięzców; studia w Krakowie i Wrocławiu, Studia 37 w Dublinie, studia Londyn i Studia Dziki Zachód w Arizonie; studia Los Angeles, studia Bejrut, Wilno i Lwów. W każdym z tych miejsc tworzymy i z nich na żywo nadajemy audycje radiowe. Pandemia ujawniła, że możemy z szybkością światła przemieszczać się po całym świecie. Dołączyli do nas nasi słuchacze, którzy stali się radiowymi reporterami. Dzięki temu docierają do nas informacje z pierwszej ręki z każdego miejsca na ziemi.

Ale nie to jest fenomenem Radia Wnet. W czasie zarazy, gdy informacje napawają pesymizmem, nam udało się w naturalny sposób dołączyć do tego radość z życia. Jesteśmy jednym z nielicznych mediów, które w czasie izolacji społecznej eksplodowało energią, zmieniło się na lepsze, nabrało wigoru i odmłodniało o 30 lat, nie tracąc swojej wysokiej jakości.

Nie tylko młodość i twórcza siła zwyciężyła, ale też uruchomiliśmy Solidarnościową Akcję Radiową. Jesteśmy gotowi, by wspierać darmową reklamą małe rodzinne firmy, producentów, sprzedawców, małe wydawnictwa, księgarnie, studyjne kina, teatry, akcje charytatywne i inicjatywy społeczne.

Ksiądz profesor Józef Tischner zdefiniował wolność jako możliwość bycia sobą u siebie. I my chcemy być u siebie i dać z siebie tyle, ile możemy, by pomóc innym. Ale i my potrzebujemy solidarności innych. Niezależne media, nawet jeśli nie są w stanie zmienić losów świata, to przynajmniej pozwalają nam zachować godność bycia sobą. A „Kurier WNET” jest sobą, ale nie u siebie. Na czas pandemii musiał schować się do internetu. Wprawdzie w nabrał tu kolorów, ale nie wyobrażamy sobie, by długo tkwił w wirtualnej niewoli.

„Kurier WNET” jest klasyczną – choć niecodzienną – gazetą. Siłą naszej gazety są teksty przelane na papier, a przyjemnością czytelnika jest przewracanie kolejnych stron. I to na pewno wróci.

„Nie ma wolności bez solidarności”, a ja dodam: „nie ma solidarności bez miłości”. Niech te słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w Gdańsku, towarzyszą nam przy lekturze majowego „Kuriera WNET”; wszak 18 maja przypada setna rocznica urodzin naszego papieża-Świętego.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wydarzyło się w Wadowicach. Piętnaście lat temu… Ile wartości, które wtedy połączyły Polaków, przetrwało do dziś?

W oktawie piętnastej rocznicy śmierci Jana Pawła II powracam do wydarzeń z przełomu marca i kwietnia roku 2005. To przyczynek do tego, aby każdy zrobił w skrytości serca i duszy rachunek sumienia.

 

Wielki Tydzień tamtego roku 2005, który poprzedzał radosne święta Wielkiej Nocy, był czasem bólu, wielkiego cierpienia i rachunku sumienia dla Karola Wojtyły, największego Polaka w historii naszej Ojczyzny.

W pamięci wszystkich ludzi, i to nie tylko chrześcijan, na wieczność całą pozostanie obraz umęczonego starca, który poprzez swoje cierpienie śle we wszystkie strony świata posłanie miłości, solidarności i dobra dla wszystkich istnień.

Podczas wielkanocnego błogosławieństwa słowa „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” zostały uwięzione w gardle. Rozpacz, słabość, kruchość i przemijalność – te stany można było wyczytać z cierpiącej twarzy Ojca Świętego. Milczące błogosławieństwo Jana Pawła II , pełne dramatyzmu i niemego wysiłku, zrobiły na wszystkich wstrząsające wrażenie. Zwłaszcza, że wielkanocne pozdrowienie Naszego Papieża w kilkudziesięciu językach świata w czasie radosnej pory Alleluja, rozbudzały w mieszkańców całego globu wielkie poczucie jedności i solidarności. Walka Jana Pawła II z krzyżem cierpienia, jest paradoksalnie afirmacją wiary w życie. Życie wieczne tożsame ze spełnieniem.

 

Kronika zapowiadanego odejścia

Kryzys przyszedł kilka dni po Niedzieli Zmartwychwstania. W nocy z czwartku na piątek stan zdrowia Ojca Świętego dramatycznie się pogorszył. Ukrywano przez kilka dni fakt, iż jest karmiony za pośrednictwem sondy nosowo – żołądkowej. Dramatyczny spadek masy ciała, wysoka gorączka, infekcja dróg moczowych, wreszcie zakażenie krwi dokonały dzieła zniszczenia.

Oczy całego świata za pośrednictwem mediów zwrócone zostały na Watykan. Z niepokojem obserwowano okno papieskiej sypialni, z drżeniem serca nasłuchiwano kolejnych komunikatów watykańskich służb prasowych. Strapiona twarz Joaquina Navarro – Vallsa, jednego z najbliższych współpracowników i przyjaciół papieża, potęgowała stan przygnębienia i beznadziei.

 

Stolica solidarna z cierpieniem Ojca Świętego

W Warszawie od wczesnych godzin porannych w świątyniach i kościołach rozpoczęto modły o zdrowie naszego Wielkiego Rodaka. Tak było również w małej świątyni pod wezwaniem świętego Aleksandra przy Placu Trzech Krzyży, który był świadkiem wizyt papieża w Ojczyźnie.

Twarze warszawian zasmuconych, jakby nieobecne. Kobiety płaczą pieszcząc paciorki różańca, głosy kapłanów pełne rozpaczy żarliwie odmawiają słowa modlitwy, mężczyźni zastygli w niewierze, że to czego są świadkami dzieje się naprawdę.
– Nigdy nie dopuszczałem do siebie tej myśli, że przeżyję Naszego Ojca – mówi emerytowany żołnierz AK, powstaniec warszawski, którego spotykam w Kościele Chrystusa Zbawiciela. – Zawsze wierzyłem w to, że Papież będzie zawsze. Jestem starszy od Niego o 3 lata, z radością oddałbym je Jemu. Świat go potrzebuje…
Jego słowa przerywa spazm płaczu. Takich głosów jest więcej.

 

[related id=”9760″ side=”left”]Warszawa o świcie nie przypomina wielkiej metropolii. Ludzie wyciszeni, smutni, zamyśleni, nieobecni, przypominają bardziej zjawy. Dopiero teraz widać, patrząc na reakcje naszych rodaków, jak Jan Paweł II jest dla nich ważny. To przecież On 2 czerwca 1979 roku, podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski, na Placu Zwycięstwa w Warszawie powiedział: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi”.

To jedne w ważniejszych słów, które wypowiedziano u progu wielkich zmian w naszym kraju. Dość powiedzieć, że 14 miesięcy później lider Solidarności Lech Wałęsa podpisywał porozumienie z rządem długopisem z fotografią Jana Pawła II. Ojciec Wacław Oszajca wspomina: Te słowa sprawiły, że Polacy uwierzyli, iż mogą żyć godnie, w wolności i pełnej harmonii.

 

W drodze do kolebki Karola Wojtyły

Ekipa wyjeżdża ze stolicy w kierunku Wadowic. To magiczne i niezwykłe miejsce. Sam Ojciec Święty, podczas swojej wizyty w rodzinnych stronach w roku 1999, wypowiedział te słowa:
– Wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła. I studia się zaczęły, i teatr i kapłaństwo się zaczęło.

Po drodze postój w Krakowie, jednym z najukochańszych miast Białego Pielgrzyma Świata. Często mawiał, iż nie istniałby w pełni tak naprawdę, gdyby nie Kraków, Wawel, jego kościoły i świątynie. Królewski gród pogrążony w smutku, ale i nadziei, że choroba ustąpi a Jan Paweł II jeszcze tutaj zawita.

 

Kardynał Franciszek Macharski, metropolita krakowski, wezwał wiernych do modlitwy o zdrowie Papieża.

Starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety, dzieci i młodzież gromadzą się wokół budynku Kurii Metropolitarnej, Pałacu Biskupiego. Wszyscy wpatrują się w „papieskie okno”, z którego Ojciec Święty błogosławił krakowianom, modlił się z nimi i żartował. Szczególnie Jan Paweł II w tym magicznym miejscu ukochał spotkania z młodzieżą.

Modlitwy w intencji następcy św. Piotra trwają także w zacisznym kościółku u stóp Krzemionek, pod wieżą telewizyjną. W kościelnych ławach siedzi głównie młodzież. Studenci adorują Najświętszy Sakrament. Atmosfera smutku i wielkiego żalu, przetykana zapachem płonących świec i oddechem gotyckiej świątyni sprawia niepowtarzalne, choć przygnębiające wrażenie. Na ustach wiernych słowa ukochanej pieśni Papieża „Barka”. „O Panie to Ty na mnie spotkałeś; Twoje usta dziś wyrzekły me imię…” Oczy wszystkich zebranych szklą łzy. Przy ołtarzu przybywa coraz więcej bukietów złożonych z żółtych kwiatów – róż, żonkili, tulipanów. Wszak wiosna budzi się…

 

Piątek: Papieskie miasto – bijące serce miłości i miłosierdzia

Wadowice witają aurą przygnębienia i skupienia. Już od rana, kiedy po rodzinnym mieście papieża rozeszły się wieści o jego ciężkim stanie, na rynku i placu przy farze zaczęli zbierać się ludzie. Pierwsi wierni przyszli do kościoła już przed godziną 6. W części szkół nauczyciele odwołali zajęcia, prosząc uczniów o nieustanne uczestnictwo w czuwaniu w bazylice.

Plac przy wadowickiej Farze jest szczelnie wypełniony ludźmi. O tym, aby wejść do świątyni bez można jedynie pomarzyć. W tym kościele na zawsze bić będzie serce Karola Wojtyły, Piotra naszych czasów. Tutaj przy zabytkowej chrzcielnicy został przyjęty w poczet rodziny chrześcijańskiej. Przy ołtarzu bazyliki poznawał tajniki ministrantury i sztuki lektorskiej. W tym murach po raz pierwszy przyjął komunię świętą i odprawił swoja mszę prymicyjną tuż po przyjęciu święceń kapłańskich. Do Wadowic powracał zawsze. Nie gdzie indziej, tylko „tu pośród swoich”, świętował srebrny jubileusz kapłaństwa, odziany w sakrę arcybiskupa krakowskiego.

Podczas pierwszej wizyty w Wadowicach, już jako zwierzchnik Kościoła Powszechnego, prosił mieszkańców miasta o modlitwę w intencji jego posługi papieskiej. Kilka lat później słowa Papieża – Pielgrzyma uwieczniono po wieczne czasy w marmurowej płycie przy Kaplicy Świętokrzyskiej.
– Ozdobą kaplicy jest wizerunek Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, który Ojciec Święty koronował w 1999 roku. – mówi ksiądz prałat Jakub Gil.

W bazylice Ofiarowania Najświętszej Marii Panny trwają modlitwy o zdrowie i siłę dla Pielgrzyma Tysiąclecia. Obraz kontemplacyjnego wyczekiwania psują niestety młodzi ludzie ze szkół średnich i gimnazjów, rozkrzyczani, hałaśliwi, niezdający sobie sprawy, że są świadkami ważnego wydarzenia w historii kraju i świata.
O godzinie 11 w piątkowe przedpołudnie, w Kościele Farnym w Wadowicach, kapłani i wierni rozpoczynają odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego.
– Miłosierdzie i współczucie, szczere współczucie… To możemy ofiarować Naszemu Ojcu w Rzymie. –przemawia z ambony ksiądz Jakub Gil.[related id=”9802″]

Młoda studentka romanistyki Anna, wadowiczanka, mówi przez łzy:
– Dzięki Papieżowi możemy być dumni z tego, że jesteśmy Polakami. To on, jak nikt w tych złych czasach daje nadzieję, wiarę i miłość. Z wyświechtanych sloganów, poprzez swoje świadectwo życia pokazuje mi, że mogę żyć godnie, w pełni świadoma swego człowieczeństwa i dobroci dla innych.

 

Amerykańskie zadziwienie potęgą miłości do Papieża

Emilly Harris, reporterkę Public National Radio w Chicago, zadziwia oddanie Polaków dla Ojca Świętego, ich spontaniczność i wielka miłość i oddanie. To, co dzieje się w sercach i duszach Polaków, na wieść o ciężkiej chorobie Jana Pawła II, jest dla niej prawdziwym fenomenem. Jej zdziwienie staje się jeszcze większe, kiedy z depesz agencyjnych i portali internetowych dowiaduje się, że cały świat, chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy religii mojżeszowej modlą się w intencji naszego Rodaka.
– To niesamowite! – mówi z entuzjazmem. – Jak to możliwe, że jeden człowiek wzbudza tyle pozytywnych uczuć i wielkich emocji!

Emilly Harris i jej ekipa techniczna zamiast przygotowywać duży reportaż na temat roszczeń majątkowych obywateli Niemiec w stosunku do śląskich kamienic, skwerów i placów, przyjechała do Wadowic, aby na gorąco przekazywać za Atlantyk to, co dzieje się w sercu papieskiej Ojczyzny. Zdecydowana większość Amerykanów, jak mawia Emilly, ma problemy z umiejscowieniem Polski na mapie świata, i powiedzeniem czegoś sensownego na temat naszego kraju. Dla mieszkańców USA synonimem Polski jest przede wszystkich charyzmatyczna postać pielgrzymującego papieża Jana Pawła II.

 

Wszystkie drogi prowadzą do Wadowic

Wielu pielgrzymów przyjechało do Wadowic z innych stron kraju. Najwięcej osób jest z Krakowa, Oświęcimia, Myślenic i Zakopanego. Ważnym miejscem dla słuchaczy nauki apostolskiej Jana Pawła II jest dom przy ulicy Kościelnej 7. To tutaj 18 maja 1920 roku urodził się następca świętego Piotra. Przy wejściu do budynku granitowa tablica informuje o niezwykłości tego miejsca. Od kilkunastu lat dom rodzinny Wojtyłów służy, jako małe, Papieskie Muzeum prowadzone przez siostry zakonne. Siostra Magdalena, kustoszka muzeum Rodziny Wojtyłów, jest już bardzo zmęczona, ale nie może pójść spać po nieprzespanej nocy spędzonej na żarliwej modlitwie o zdrowie dla Następcy Chrystusa.

Przez cały czas muzeum tętni życiem, szczególnie teraz, gdy papież zbliża się do mrocznej zasłony śmierci. Zdaniem sióstr – opiekunek inna niż zwykle panowała atmosfera w domu papieskim. Tylko w piątek odwiedziły miejsce dzieciństwa Karola Wojtyły m.in. wycieczki z Chorwacji, Austrii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych.
– Zwykle turyści – pielgrzymi są gwarni, czasem aż trzeba uciszać i prosić o skupienie. A dzisiaj cisza jak makiem zasiał, wszyscy poważni, bez uśmiechów – komentowały siostry zakonne przypatrujące się tłumom pielgrzymów. Siostra Magdalena, nazaretanka, płacze. Jej słowa brzmią bardzo cicho:

– Możemy być wdzięczni Bogu, że dane było nam żyć w cieniu Naszego Ukochanego Papieża. Jednego jestem pewna, już żaden Polak w przyszłości nigdy nie zasiądzie na tronie Stolicy Piotrowej. Musimy jednak wiedzieć, że Ojciec Święty idzie do lepszej ojczyzny, tej niebieskiej. Wieczność czeka.

 

Jan Paweł II – wzór niedościgły

Na schodach bazyliki spotykam młode licealistki. Twarze skupione, oczy pełne łez.
– Jan Paweł II – mówi 17 letnia Dorota – jest dla nas wzorem. Zawsze jest dla ludzi, zawsze modli się za nas. Pokazuje mi, jakim być człowiekiem. Jeśli Bóg go zabierze, nam Polakom będzie bardzo ciężko bez Niego.
O rok starsza Ewa, ściska w ręku stary obrazek z wizerunkiem papieża:
– Nie mogę wyobrazić sobie tego, że nie ma go pośród nas. Uczucie pustki. Tak, pustka i wielki smutek. To będę czuła, jeśli odejdzie na zawsze.

O 16.30 rozpoczyna się w bazylice papieskiej kolejna Msza święta w intencji zdrowia Jana Pawła II. Wielu uczestników ofiary eucharystycznej odmawia różaniec. Znajomi dziennikarze wskazują klęczącego w bocznej kaplicy młodzieńca, który od dobrych kilkunastu godzin nieprzerwanie w palcach przekłada paciorki z tajemnicami różańcowymi. Nie zgadza się na krótką rozmowę. Na pytanie: dlaczego tu jest, pada zdecydowana odpowiedź: Papież jest moim duchowym ojcem. Dzięki Niemu i różańcowi stałem się lepszym człowiekiem.
Zamyka oczy i powraca do modlitewnych rozmyślań.

A w tłumie zasmuconych wiernych przed bazyliką nie brakuje osób ze słuchawkami na uszach, które z lękiem nasłuchują radiowych depesz z Watykanu. Maria Nowakowska modli się w duchu o spokojną śmierć dla Papieża: Już tyle w życiu wycierpiał. Niech mu Bóg da przynajmniej spokojne odejście.

Siostra Anna, urszulanka, mówi coś zupełnie innego: Wierzę, że Matka Boska da mu siłę. Jest biedny i schorowany, nie może mówić. Ale dla wszystkich wierzących ważne są jego gesty, błogosławieństwo, spojrzenie i łzy cierpienia. On nie może odejść, on musi żyć.

Najważniejszym przesłaniem modlitewnych czuwań wokół Ojca Świętego stają się słowa kardynała Franciszka Macharskiego: W tych chwilach próby bądźmy myślami z Janem Pawłem II i bądźmy ze sobą.
Te słowa znajdują swoje odzwierciedlenie w Wadowicach. Dla mieszkańców miasta Ojciec Święty jest domownikiem i członkiem wielkiej rodziny. Wszyscy wiedzą, że papież jest ciężko chory, że organizm 85 latka jest coraz słabszy a choroba nie ustępuje.
– Jest nadzieja i wieczna młodość w Chrystusie – podkreśla niezmordowany prałat Jakub Gil.
Sprzeczne informacje o stanie zdrowia

 

Około godziny 19.27, służby prasowe Watykanu wydały oświadczenie, że „papież jest umierający”. Na twarzach osób zgromadzonych w Bazylice Ofiarowania i placu farnym maluje się niedowierzanie, rozpacz i niewypowiedziany smutek. Wadowiczanie i wadowiczanki starają się zachować spokój, ale widać wyraźnie, że pod tą fasadą grają wielkie emocji. W tej gamie miłość i zrozumienie dla tego, co nieuniknione, potyka się z krzykliwym buntem i złością. Modlą się już teraz o spokojną śmierć dla swojego Ojca, Najukochańszego Papy.
– Na zawsze Jan Paweł II pozostanie w naszych sercach. Pamiętać go będziemy jako szczęśliwego staruszka, uśmiechającego się do nas z ojcowską miłością podczas ostatnich odwiedzin w Wadowicach – mówi Jerzy Kowalski. – Mówił o naszym mieście, szkole, ulicach, kremówkach i teatrze, który tak kochał. My zawsze będziemy kochać Jego. Jestem przekonany, że szybko powiększy grono świętych.

 

Na szańcu modlitwy i solidarnego czuwania

O 20.00 trwa jeszcze w Bazylice nabożeństwo różańcowe. W powietrzu wisi sieć nieuchronnych zdarzeń. Wszyscy zdają sobie sprawę, że stoją u progu sieroctwa. Uczucie to, zdaniem metropolity krakowskiego, towarzyszyć będzie całemu Kościołowi Powszechnemu. W rękach wiernych pojawiają się płonące świece i małe znicze. Kobiety płaczą, mężczyźni zaciskając usta i apatycznie patrzą w świątynną posadzkę.

Gdy na tarczy zegarów widnieje 20.28, z ust do ust, jak fala przekazywana jest jeszcze nieoficjalna informacja watykańskich służb medycznych, że „czynności życiowe Papieża ustały”. Rozpacz i bezlitosny żal opanowały serca. Kwadrans potem kolejna informacja, też nieoficjalna, ale dobra dla wszystkich rozkochanych w osobie Jana Pawła II, „ Jego mózg papieża a serce bije”.[related id=”9812″ side=”left”]
Mijają kolejne godziny i minuty a w Wadowicach nie pustoszeją kościoły. Tak jak przez cały dzień, tak również wieczorem i w nocy, odprawiane są Msze święte. Punktualnie o dziewiątej wieczorem, w wypełnionej po brzegi bazylice Ofiarowania Najświętszej Marii Panny wierni odmówili Apel Jasnogórski. Przez cały czas trwają żarliwe modlitwy o zdrowie Ojca Świętego.

W trakcie wieczornego kazania, ksiądz Janusz Żmuda przypomniał zebranym w świątyni, ten radosny dla nas, Polaków dzień 16 października 1978 roku. Wtedy to nastał kolejny Piotrowy następca – kardynał Karol Wojtyła.
– Ty Jesteś Piotr, usłyszał arcybiskup krakowski Wojtyła, tyś jest opoką – powiedział mu Chrystus. – rozpoczął kazanie ks. Żmuda. – Człowiek jest tylko człowiekiem. Przychodzi na człowieka cierpienie, choroba. Przyjdzie pewnie też i śmierć. A my stajemy dziś przy Chrystusie, przy ołtarzu, aby powiedzieć: Ojcze Święty, jesteśmy przy Tobie. Jesteśmy razem z Tobą, tu w tym miejscu szczególnie. Tyle razy tu przyjeżdżałeś i zawsze mówiłeś: proszę was o modlitwę. Nie zapomnieliśmy. Chcemy być przy Tobie! Wadowice się modlą w Twojej intencji.

Oczekiwanie na finał dobrego i pełnego poświęcenia życia Papieża – pielgrzyma udziela się wszystkim. Serca wiernych zebranych w wadowickiej bazylice Ofiarowania N.M.P. biją w rytm jednej modlitwy, właściwie prośby do Jezusa Miłosiernego: „ My dziś prosimy Ciebie: bądź wola Twoja. A jeśli taka będzie wola Twoja, Panie – zabierz Go. Ale jeśli zechcesz, to Go jeszcze zostaw, bo nam jest również potrzebny, jak woda, chleb, jak powietrze.”
Przez całą noc w bazylice trwało modlitewne czuwanie. Świątynia, w której Jan Paweł II przyjął chrzest, była wypełniona po brzegi. O godzinie 22.00. przez środek budowli przeszła procesja księży i ministrantów. W dymie kadzideł, oparach stearyny ze świec, wierni zaintonowali pieśń „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”.

 

Sobotnie modlitewne czuwanie

Drugiego dnia solidarnego czuwania mieszkańcy Wadowic nie ustają w modlitwie w intencji Jana Pawła II. W sobotę, kilka minut przed piątą rano, w bazylice Ofiarowania N.M.P. zakończyło się całonocne czuwanie. Proboszcz parafii ksiądz prałat Jakub Gil odprawił mszę świętą połączoną z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Z upływem czasu Bazylika Ofiarowania nie pustoszeje. Wręcz przeciwnie, przychodzą kolejni wierni, i to nie tylko z Wadowic.

Pani Stanisława nie spała niemal całą noc. W papieskiej świątyni spędziła kilka godzin, cały czas na klęczkach. Ociera łzy z opuchniętych oczu:
– Włączałam wszystko na raz. Telewizor, radio – żeby słyszeć. Wnuczek czytał mi z internetu najnowsze rzeczy z Rzymu. Jest to takie przykre. Boże, daj mu siłę. Niech jeszcze żyje dla nas.

Przed wejściem do rodzinnego domu Jana Pawła II – tuż obok bazyliki – przez całą noc paliły się świece i znicze. Nie zabrakło wiązanek kwiatów. Przeważają tulipany i zwiastuny wiosny – żonkile.
Wielkim zainteresowaniem dziennikarzy, którzy przyjechali do Wadowic z każdego niemal kontynentu, jest ksiądz kanonik Jakub Gil. Poproszony o komentarz na temat kolejnego już biuletynu na temat stanu zdrowia Ojca Świętego odpowiada:

– Mieszkańcy Wadowic są przygotowani na śmierć Papieża. Nikt z nas tu obecnych i świadomych powagi sytuacji nie robi z tego żadnej tajemnicy, bo sam Jan Paweł II nie robi z tego tajemnicy.

 

Sobota późne popołudnie

W Bazylice Ofiarowania cały czas modlą się tłumy ludzi. Życie całych Wadowic kumuluje się w świątyni i na rynku, który nosi nazwę Plac Jana Pawła II. W zgodnej opinii kapłanów wadowickich, jak i burmistrza miasta pani Ewy Filipak, mieszkańcy miasta przyjmują wieści ze Stolicy Katolickiego świata, w sposób bardzo godny. To, co nieuniknione musi się stać, bowiem taka jest kolei rzeczy. Rodząc się przybliżamy do chwili odejścia na poetycką „drugą stronę luster”.

Pomimo nadchodzących z Rzymu coraz bardziej niepokojących komunikatów o stanie zdrowia Ojca Świętego mieszkańcy miasta z całego serca modlą się. Nie brakuje łez, smutku i żalu, że ziemska wędrówka ich Ukochanego Krajana dobiega końca, ale z drugiej strony ostatnie wydarzenia wszyscy znoszą z wielką godnością i pogodą ducha.

 

21.37. – 02.04.2005

Karol Wojtyła, syn ziemi wadowickiej, papież Jan Paweł II wraca na zawsze do domu. Na wieść o Jego śmierci wierni, którzy modlili się za jego zdrowie i spokój duszy, zaczęli rozpaczliwie i przejmująco płakać. Oceany łez popłynęły z oczu wadowiczan zebranych na placu Jego imienia i w bazylice Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Prałat Jakub Gil rozpoczął odmawianie modlitwy „Wieczny odpoczynek”. Całe miasto wyległo na place i ulice, sama świątynia pękała w szwach. Biły dzwony, zawyły syreny, auta zatrzymały się. „To koniec”, powiedziała zapłakana młoda dziewczyna. Przy ulicy Kościelnej 7, przed rodzinnym domem Karola Wojtyły rósł, z minuty na minutę, wielki stos kwiatów. Przybywało świec, zniczy i wiecznych ogni pamięci.

Pielgrzymi, których serca zmroziła ta przejmująca wieść, wkładali za kraty dziedzińca domu rodzinnego naszego papieża kartki z napisami: „Jesteś (już) w domu”. Na tych symbolicznych, pożegnalnych listach często drżące ręce rysowały serca i anioły. Siostry nazaretanki, opiekunki muzeum rodziny Wojtyłów, około północy zaczęły układać na dziedzińcu, tuż za kratą, wielki krzyż ze zniczy, świec i kwiatów, przyniesionych przez ludzi, dla których papież Jan Paweł II był nadzieją, miłością i najczystszą wiarą.

W bazylice Ofiarowania cały czas trwały modlitwy. Wiernych i pogrążonych w bólu przybywało. Prałat Gil z ambony ogłasza: „Cały czas będziemy się za Naszego Wielkiego Rodaka modlić, podczas mszy i wieczornych czuwań. Tak jak rodzina czuwa nad zmarłym, tak my jesteśmy rodziną Ojca Świętego, wielką wadowicką rodziną”.

W oknach wadowickich domów i mieszkań pojawiają się portrety Jana Pawla II, opasane czarnymi wstążkami i bibułą. Obok fotografii Papieża Tysiąclecia płoną świece i znicze. Kapłani ogłaszają, iż w niedzielę o 21.00. wszyscy w sposób duchowy, w tym miejscu, w Bazylice, jak jeden mąż staną przy Ojcu Świętym. Mimo, że trwa noc, burmistrz Ewa Filipiak wydaje polecenie, aby flagi na urzędach zawisły w połowie masztów.

 

2 kwietnia 2020 roku

Jan Paweł II umierał z godnością i poczuciem życiowego spełnienia, jako kapłan, przewodnik chrześcijan, ale i jako człowiek. Umieranie Ojca Świętego by dla nas wszystkich wielkim przeżyciem, uczestniczeniem we współczesnej drodze krzyżowej Duchowego Przewodnika Chrześcijaństwa. To przyczynek do tego, aby każdy z nas zrobił w skrytości serca i duszy oczyszczający rachunek sumienia. By stać się lepszym, by stać się godnym obcowania z ludźmi, którzy nas kochają i są blisko. Miłość to największe przykazanie, dlatego „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.

Cieszę się, że moja ukochana Córeczka Julka, mimo że miała wtedy dopiero dwa latka, będzie mogła powiedzieć swoim dzieciom i wnukom, że żyła w czasach, gdy na stolicy Piotrowej zasiadał nasz wielki rodak Karol Wojtyła, którego poznał świat jako JANA PAWŁA II.

Na koniec warto zadać pytanie, ile wartości z tamtych dni, które połączyły Polaków, przetrwało do dziś. Patrząc na nasze polskie podwórko przed erą pandemi koronowirusa, ze smutkiem stwierdzam, że … niewiele. Być może ta globalna zaraza odmieni nasze serca i zmieni oblicze ludzi i ich serca…

marzec/kwiecień 2005 i 2020

Tomasz Wybranowski

 

Dzisiaj światowa premiera nagrania „Droga” duetu Enne. Premiera główna na antenie Radia WNET dzisiaj o godzinie 15:30

Siłą sprawczą i motorem działań duetu ENNE jest Marta Mikstura, która z muzyką związana od najmłodszych lat. Ta urocza poznanianka jest nie tylko autorką tekstów i wokalistką, ale różnież managerką wielkopolskich zespołów rockowych m. in. Bilokcji czy BLACKEND.   Na muzycznej scenie zadebiutowała w 2016 roku w poznańskiej formacji bluesowo – rockowej CDN. Dziś wspiera także wokalnie zespół Bilokacja, który w swoim repertuarze serwuje słuchaczom muzykę autorską spod znaku rock […]

Siłą sprawczą i motorem działań duetu ENNE jest Marta Mikstura, która z muzyką związana od najmłodszych lat. Ta urocza poznanianka jest nie tylko autorką tekstów i wokalistką, ale różnież managerką wielkopolskich zespołów rockowych m. in. Bilokcji czy BLACKEND.

 

Na muzycznej scenie zadebiutowała w 2016 roku w poznańskiej formacji bluesowo – rockowej CDN. Dziś wspiera także wokalnie zespół Bilokacja, który w swoim repertuarze serwuje słuchaczom muzykę autorską spod znaku rock classic.

Fuel. Fot. archiwum zespołu.

Marcie partneruje Fuel gitarzysta samouk, niewykształcony „muzyk”, wieczny amator, który – jak twierdzi:

Nigdy nie przyznam się od kiedy związany jestem z gitarą, bo gdybym się przykładał od początku, to dziś byłbym w zupełnie innym miejscu.

W dzieciństwie Fuel został zarażony przez ojca i wujków miłością do Deep Purple. Pewnego dnia chwycił gitarę i … prawie wypruł ojcu głośniki w radiu marki Duet. Obecnie jest gitarzysta w zepole ENVIA i współtwórcą projektu ENNE.

 

ENNE to projekt, który powstał z inicjatywy duetu Marty z Fuelem. Ich twórczość nawiązuje stylistyką do poezji śpiewanej oraz muzyki filmowej. Gitara akustyczna to wiodący instrument tworzonych przez nich nagrań.  Utwór „Droga” to zapowiedź ich premierowej EPki, która ukaże się do jesieni.

opracował Tomasz Wybranowski

Na Syberii liczymy rok za trzy lata, a bardziej na północ rok za pięć lat. Jestem więc ponad stulatkiem…

Latem temperatura sięga u nas +40 stopni Celsjusza. Ale zimą zapraszam wszystkich, którzy chcą doświadczyć ekstremalnych wrażeń – mówi ojciec Tadeusz Szyjka, klaretyn z Krasnojarska

 

– Nigdy nie miałem problemu z dostosowaniem się do życia na Syberii. Ale nie można tego samego powiedzieć o moich współbraciach z Hiszpanii – mówi ojciec Tadeusz Szyjka, klaretyn z Krasnojarska, który opiekuje się katolikami na Syberii, gość dzisiejszej audycji Radia Solidarność prowadzonej przez red. Barbarę Karczewską. – U nas, w Kraju Krasnojarskim, nawiasem mówiąc siedem razy większym od terytorium Polski, niewielu jest autochtonów. W samym Krasnojarsku właściwie większość stanowią Słowianie, więc nasze kultury są zbliżone. To bardzo ułatwia mieszkanie tam.

W błędzie są ci, którzy sądzą, że trudne syberyjskie warunki zniechęcają Polaków do podróży do kraju zsyłek naszych przodków. W ciągu 23 lat posługi kapłańskiej ks. Szyjki odwiedziło go ponad 1000 osób.
– Każdego roku ktoś do mnie przyjeżdża – opowiada. – I serdecznie zapraszam słuchaczy…

A my zapraszamy do wysłuchania audycji!

Dzisiaj 55. urodziny Piotra Banacha (ex – Hey, Indios Bravos, BAiKA). Jubilat gościem Studia 37 i Tomasza Wybranowskiego

„Jestem za młody na stabilizację. Z jednej strony może dać mi to poczucie bezpieczeństwa z drugiej zaś powoduje, że człowiek zaczyna żyć na pamięć. – mówi Piotr Banach, jeden z najważniejszych muzyków

w Polsce ostatnich trzydziestu pięciu lat. Zafundował fanom muzyki wiele emocji i tony olśnień z przyśpieszonym biciem serca. 

                                                                                                                      Tomasz Wybranowski

 

Tutaj do odsłuchania wywiad z Piotrem Banachem, który został zarejestrowany 13 sierpnia 2019 roku w Szczecinie:

 

Zaczynał, co prawda jako perkusista (Paragraf 4, Kryterium, czy Kolaboranci), ale dał się poznać całej Polsce jako znakomity gitarzysta, melodyk i twórca pierwszych szlagierów grupy Hey, którą założył na przełomie 1991 i 1992 roku. Albumy „Fire”, „Ho!”, czy „Hey (album)” z 1999 roku z niezwykłym „Czas spełnienia”. W roku 1999 zdecydował się opuścić band, który stworzył w najmniej spodziewanym momencie szczególnie dla fanów muzyki:

Odszedłem z zespołu „Hey” w 1999 roku, nie odszedłem dla kaprysu, miałem jednak swoje powody. Nie żałuję i mam olbrzymi sentyment do zespołu i muzyków. Po moim odejściu wydarzyło się dla mnie bardzo dużo ciekawych rzeczy. Jestem za młody na stabilizację. Z jednej strony może dać mi to poczucie bezpieczeństwa z drugiej zaś powoduje, że człowiek zaczyna żyć na pamięć – mówi Piotr Banach.

Ale to nie znaczy, że Piotr Banach schował gitary do lamusa. Stworzył Indios Bravos z Piotrem „Gutkiem” Gutkowskim jako wokalistą i Wolnych Ludzi. Z tymi dwoma projektami zapoczątkował renesans na muzykę reggae. Z Wolnymi Ludźmi, którzy „Odwkurzają świat” wydał jedną z najważniejszych polskich płyt ostatniej dekady…, choć niedocenioną (sic!) niestety.

 

BAiKA, czyli Piotr Banach, Jacek Mazurkiewicz, Katarzyna Sondej i Marcin Żabiełowicz.

Teraz trwa kolejny „nowy etap” w życiu Piotra Banacha. Nazywa się on BAiKA. Album „Byty zależne” z 2018 roku dał nam nadzieję, że nie masowość a indywidualność w muzyce ma wciąż (a może przede wszystkim) sens i rację bytu.

Bardzo ubolewam nad tym, że w tej chwili – oczywiście na pewno są wyjątki, ale mówię o ogóle – że dla większości młodych ludzi muzyka stała się środkiem do celu, na przykład do zrobienia kariery – Piotr Banach.

Piotr Banach będzie moim gościem w dzisiejszym wydaniu Studia 37 (5 marca 2020, 14:00 – 16:00), w dniu Jego 55. urodzin!

 

KRRiT przyznała Radiu WNET trzy nowe częstotliwości

Trzy nowe częstotliwości, w Bydgoszczy (104,4 MHz ), Lublinie (101,1 MHz) i Łodzi (106,1 MHz), przyznała Radiu WNET Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

oficjalnym komunikacie KRRiT czytamy:

4 lutego 2020 r. KRRiT podjęła uchwały o rozszerzeniu koncesji wydanej spółce Radio WNET, o kolejne stacje nadawcze w Bydgoszczy (104,4 MHz ), Lublinie (101,1 MHz) i Łodzi (106,1 MHz).

Jak dodają autorzy ogłoszenia, „Obok spółki Radio WNET do konkursu przystąpiło również Eurozet Sp. z o.o.”. Większość akcji tej ostatniej spółki chce przejąć Agora, która, jak zauważono w komunikacie, posiada już w we wzmiankowanych miastach swoje programy : TOK FM – Pierwsze Radio Informacyjne i Radio Złote Przeboje.

Podejmując uchwały KRRiT, oprócz porównania przedstawionej we wnioskach oferty programowej, miała także na uwadze zapewnienie pluralizmu rynku mediów na tych obszarach.

A.P.

Bez odpowiedniego finansowania nie jesteśmy w stanie sprostać wymogom współczesnej terapii – mówią eksperci

Choć w Polsce wciąż odbiegamy, nawet do 15 proc., pod względem wyleczalności chorób nowotworowych od niedawna sytuacja zmienia się na lepsze, przynajmniej w obszarze trafności diagnoz lekarskich.

W sukurs chorym oraz polskiej służbie zdrowia przyszedł świat wielkich finansów – a dokładnie rzecz biorąc firmy ubezpieczeniowe, które oferują ubezpieczenie… diagnozy lekarskiej, czyli eksperckiej opinii medycznej

– Trafna diagnoza lekarska to przepustka do zdrowia. Od niej zależy skuteczność leczenia i jego długość. To podstawa właściwej terapii. Produkt zapewnia klientowi dostęp do wiedzy i doświadczenia najlepszych specjalistów na świecie, pokrywa koszty postawienia diagnozy oraz procesu jej organizacji. Polisa ubezpieczenia eksperckiej opinii medycznej to odpowiedź na potrzeby pacjentów, którzy w odniesieniu do swojej choroby potrzebują poczucia pewności podejmowanych decyzji oraz określenia optymalnej ścieżki leczenia – mówi Agnieszka Młynarska, menedżer ds. rozwoju ubezpieczeń detalicznych jednej z firm ubezpieczeniowych, gość dzisiejszej audycji Radia Solidarność prowadzonej przez red. Barbarę Karczewską.
MediPass zapewnia dostęp do światowych specjalistów z takich dziedzin jak kardiologia, kardiochirurgia, neurologia, neurochirurgia oraz onkologia i ortopedia. W ramach polisy ubezpieczony otrzymuje: analizę dolegliwości i stosowną diagnozę, rekomendowany plan leczenia oraz, na życzenie, wykaz placówek medycznych na świecie, w których odpłatnie możliwa jest realizacja zalecanego planu leczenia.

Zapraszamy do wysłuchania audycji!