Jan Bogatko: w Berlinie udało się zlikwidować manufakturę koktajli Mołotowa, które były używane podczas zamieszek

Featured Video Play Icon

Gospodarz Studio Za Nysą podaje, że większość przestępstw w Niemczech to ekstremizm islamski. Ponadto, mówi o obchodach Sylwestera, który niemiecka policja określiła jako „normalne”.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Posłuchaj także:

Prof. Bohdan Szklarski: uniwersytety w USA od dawna są polem walki ideologicznej. To nie kwestia kampanii wyborczej

Paragony i kasy pod lupą fiskusa. Tylko w trzy miesiące urzędnicy wystawili mandaty na ponad 2,4 mln zł

Fot. 2041487, CC0, Pixabay

Krajowa Administracja Skarbowa przeprowadziła w I kwartale br. ponad 48,5 tys. kontroli wystawiania paragonów i ewidencjonowania sprzedaży na kasach rejestrujących wraz z nabyciem sprawdzającym.

 Nie ma natomiast danych dotyczących przeprowadzonych czynności w analogicznym okresie 2021 roku, czym są zaskoczeni eksperci. Z kolei o ponad 263% wzrosła rdr. liczba mandatów z tytułu nieprawidłowości w zakresie ewidencjonowania sprzedaży przy zastosowaniu kasy rejestrującej i wydawania nabywcy paragonu fiskalnego. Ostatnio wystawiono je na łączną kwotę ponad 2,4 mln zł, co oznacza wzrost o ponad 441%.

Na tropie nieprawidłowości 

Od stycznia do marca br. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) przeprowadziła 48 526 kontroli wystawiania paragonów i ewidencjonowania sprzedaży na kasach rejestrujących (wraz z nabyciem sprawdzającym). Jak informuje rzecznik prasowy Szefa Krajowej Administracji Skarbowej Anita Wielanek, KAS nie posiada danych dotyczących liczby przeprowadzonych czynności w I kw. 2021 roku. Jednak podkreśla,  że ograniczenia wynikające z pandemii COVID-19, miały znaczący wpływ na liczbę zrealizowanych czynności w stosunku do roku 2022.

– Brak danych o czynnościach sprawdzających wydaje się dość zaskakujący i to niezależnie od faktu, że sprawa dotyczy stanu epidemii oraz trudności towarzyszących urzędnikom i przedsiębiorcom w tamtym czasie, tj. w pierwszym kwartale ub.r. – komentuje dr Jacek Matarewicz, adwokat i doradca podatkowy, partner w Kancelarii Ożóg Tomczykowski oraz ekspert BCC.

Czytaj też:

Rzecznik rządu: Tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona do końca października

Jak zaznacza doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika, KAS miała ograniczone możliwości prowadzenia ww. kontroli w I kwartale 2021 roku. Dlatego też liczba przeprowadzonych czynności mogła być mniejsza w porównaniu z innymi okresami. Ekspert przypuszcza, że na początku 2022 roku część działań kontrolnych mogła dotyczyć branży gastronomicznej, hotelowej i centrów handlowych. Obiekty te miały ograniczone możliwości prowadzenia działalności.

Prawie 50 tysięcy kontroli w całym kraju nie wydaje się wygórowaną liczbą. Więcej zastrzeżeń budzi to, czy reakcja na stwierdzone uchybienia była adekwatna. Trzeba przecież pamiętać, że fiskalizacja to często temat pojawiający się u drobnych przedsiębiorców, prowadzących małe rodzinne biznesy, np. sklepiki, hurtownie i apteki – dodaje ekspert z BCC.

Zdaniem Natalii Stoch-Miki, na podstawie przedstawionych danych bardzo trudno stwierdzić, czy dużym problemem jest łamanie przepisów dotyczących ewidencjonowania sprzedaży i wydawania paragonów. Według eksperta, część przedsiębiorców robi to zupełnie nieświadomie. Dla przykładu, nabijają paragon, ale zapominają go wydać. A w ten sposób również przecież łamią przepisy.

 Nieewidencjonowanie sprzedaży stanowi haniebną praktykę, z którą należy stanowczo walczyć. Są to zachowania szkodliwe dla całej gospodarki i uczciwych podatników. Niemniej jednak część sporów dotyczy sytuacji, w których np. kontrolujący nie wzięli wydrukowanego dla nich paragonu. Mogli też stwierdzić inne uchybienia w działaniu urządzenia, z którymi podatnik nie był w stanie sobie poradzić bez wsparcia technicznego. Istotne jest więc to, żeby nakładane kary były proporcjonalne do stwierdzonych nieprawidłowości – podkreśla dr Matarewicz.

Czas karania

Udostępnione dane dotyczą też liczby mandatów z tytułu nieprawidłowości w zakresie ewidencjonowania sprzedaży przy zastosowaniu kasy rejestrującej i wydawania nabywcy paragonu fiskalnego. W pierwszym kwartale br. nałożono ich 2799, a w analogicznym okresie 2021 roku – 770. Ostatnio opiewały one na łączną kwotę ponad 2,4 mln zł, a rok wcześniej – na przeszło 444 tys. zł.

Te dane pokazują skalę problemu, którego przy takich liczbach nie należy bagatelizować. Zaostrzono kary za niewydanie paragonu, a od lipca miały wejść w życie (rzutem na taśmę termin ten przesunięto) nowe, dotyczące niezapewnienia połączenia terminala płatniczego z kasą online lub kasą wirtualną. W takim stanie prawnym należy poważnie podchodzić do obowiązku fiskalizowania sprzedaży – zaznacza dr Jacek Matarewicz.

Według ww. danych, w I kwartale br. średnia wysokość mandatu wyniosła przeszło 860 zł, a rok wcześniej – ponad 577 zł. Jak podkreśla doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika, kara powinna być na tyle wysoka, żeby odstraszać ewentualną chęć popełnienia wykroczenia lub przestępstwa. Zdaniem eksperta, KAS coraz częściej zwiększa mandaty nawet za niewielkie lub nieświadome przewinienie. Polscy przedsiębiorcy muszą liczyć się z rosnącymi z roku na rok karami z urzędów skarbowych.

 Myślę, że wzrost średniej wysokości mandatu to efekt zaostrzenia kar. W najbliższym czasie kontrole mogą się nasilić. W przyszłości możliwe będzie orzekanie kary 5 tys. zł tytułem niezapewnienia połączenia kasy z terminalem płatniczym – mówi dr Matarewicz.

Z kolei Natalia Stoch-Mika odwołuje się do swoich wieloletnich obserwacji. Z nich wynika, że w okresie wakacyjnym wzrasta liczba kontroli w zakresie prawidłowości ewidencjonowania sprzedaży przy zastosowaniu kasy fiskalnej. Często takie działania przeprowadzane są w miejscowościach turystycznych, w branży hotelowej i gastronomicznej. Zdaniem eksperta, z roku na rok możemy spodziewać się coraz wyższych mandatów.

Źródło: MondayNews

Szwedzka prokuratura zajmie się profesor, która wykazała, że większość skazywanych za gwałt w Szwecji to imigranci

Złamanie etyki w związku z prowadzonymi badaniami zarzuca się prof. medycyny Kristinie Sundquist, która wskazała, że prawie 60 proc. skazanych w latach 2000-2015 gwałcicieli to imigranci.

Wiosną b.r. zespół kierowany przez prof. medycyny Kristinę Sundquist z Uniwersytetu w Lund opublikował wyniki analizy 3 tys. dokumentów sądowych z których wynika, że blisko 60 proc. wszystkich skazanych za gwałt w Szwecji między 2000 a 2015 r. miało obce pochodzenie. Ustalenia te poza nielicznymi uwagami nie spotkała się z zainteresowaniem głównych krajowych mediów. Zainteresowała się zaś nimi doktorantka z Uniwersytetu w Goeteborgu, która złożyła w tej sprawie skargę do prokuratury. Ta ostatnia odmówiła wszczęcia śledztwa.

Ostatnio na wniosek Izby Odwoławczej ds. Etyki Badań Naukowych prokuratura zajęła się sprawą badaczy, którym zarzuca się złamanie ustawy o etyce badań naukowych. Według śledczych zespół badawczy nie miał zgody na analizę danych wrażliwych, do których zaliczane są w Szwecji statystyki dot. religii, narodowości, czy pochodzenia etnicznego. Jak stwierdziła Izba w swym wniosku:

Chociaż naukowcy otrzymali dostęp do informacji, które dostarczyły wiedzy przedstawionej w artykule (naukowym), to nie mieli zezwolenia na ich wykorzystywanie.

Sama zainteresowana twierdzi, że miała pozwolenie na przeprowadzenie badań. W rozmowie z dziennikiem „Sydsvenskan” podkreśliła, że

Decyzja prokuratury jest dla mnie szokująca, to jest dla mnie oczywiście bardzo stresujące.

Kristina Sundquist jest najczęściej cytowanym badaczem medycyny na Uniwersytecie w Lund. Współautor opracowania, lekarz doktor Ardavan Khoshnood, z pochodzenia Irańczyk, zauważył, że pochodzenie skazanych za gwałt było tylko jedną z analizowanych zmiennych obok ilorazu IQ, czy popełniania innych przestępstw. Jak dodał,

Jednym z powodów, dla których naukowcy powstrzymywali się od przeprowadzania badań biorących pod uwagę kwestie etniczne, narodowościowe lub pochodzenie może być obawa o wyniki pokazujące, że występuje nadreprezentacja takich osób. Badacze nie chcieli być oskarżani o przyczynianie się do ksenofobii.

A.P.

Źródło: PAP

Proces ws. zabójstwa gen. Marka Papały. Igor M. uniewinniony przez sąd. Wyrok nie jest prawomocny

Warszawski Sąd Okręgowy uznał wersję prokuratury, według której Igor M., ps. Patyk zastrzelił gen. Papałę w trakcie próby kradzieży samochodu, za niewiarygodną, uniewinniając oskarżonych.

[related id=126130 side=right] Prokurator generalny policji Marek Papała został zginął 25 czerwca 1998 r. Śledczy przez lata zakładali, że powodem jego zastrzelenia były rozgrywki gangstersko-polityczne i że śmierć Papały była rezultatem zaplanowanej egzekucji. Obecny proces w tej sprawie zaczął się w 2015 r., po tym jak prokuratura uznała, że mamy do czynienia z zabójstwem na tle rabunkowym. Sprawcy mieli ukraść samochód Daewoo Espero należący do gen. Papały. We wrześniu b.r. prokuratura w swej mowie końcowej zarządała wobec Igora M. pseud. Patyk kary łącznej dożywotniego pozbawienia wolności i grzywny w wysokości 27 tys. zł, który zdaniem łódzkiej prokuratury pociągnął za spust feralnej nocy. Obok niego oskarżono sześć innych osób, którym zarzucono kradzieże samochodów, a połowie z nich także usiłowanie dokonania rozboju na ówczesnym szefie policji.

„Patyka” obciążają zeznania Roberta P. pseudonim Biker. Według oskarżonego są one niewiarygodne. Igor M. zostając w 2000 r. świadkiem koronnym przyczynił się bowiem do aresztowania Roberta P. Ten zaś w 2011 r. sam został świadkiem koronnym, oskarżając Igora M. Można więc podejrzewać, że „Biker” chce się zemścić na tym, który odpowiada za jego aresztowanie. Mecenas Grzegorz Cichewicz, cytowany przez portal Onet.pl, wskazywał w swej mowie obronnej, że brak jest dowodów na winę oskarżonych:

Z zeznań ani świadków koronnych, ani pozostałych nie można wysnuć wniosku o winie oskarżonego zbrodni zabójstwa, bo zeznania te nie mają takiej mocy dowodowej, które potwierdziłyby, że Igor M. był na miejscu zdarzenia, kiedy dokonała się zbrodnia zabójstwa generała Marka Papały.

Sąd przyznał rację obrońcom, uznając, że oskarżeni nie są winni śmierci gen. Marka Papały.

A.P.

Prokuratura Krajowa: „Wyborcza” manipuluje i wprowadza w błąd czytelników.Mamy największą od lat efektywność w pracy

W odpowiedzi na poniedziałkową publikację „Gazety Wyborczej” Prokuratura Krajowa ujawnia dane dotyczące liczby przestępstw, m.in. podatkowych. Ich wartość zwiększyła się trzykrotnie od 2015 roku.

Prokuratura Krajowa zabiera głos w sprawie publikacji „Gazety Wyborczej”. – To manipulacja i wprowadzanie w błąd czytelników – informuje. I dalej: – Treść artykułu opiera się na nierzetelnym obrazie pracy prokuratorów.

– Autorka publikacji pomija fakt, że od czasu dokonanej w 2016 roku reformy prokuratury liczba prowadzonych przez nią śledztw gwałtownie wzrosła ze względu na podjęcie spraw, wobec których w poprzednich latach na masową skalę zapadały decyzje o niewszczynaniu i umarzaniu postępowań albo takich, które w ogóle nie były prowadzone – informuje Prokuratura Krajowa. – Dotyczy to zwłaszcza wielowątkowych, a w konsekwencji długotrwałych postępowań dotyczących przestępstw gospodarczych, w tym wyłudzania na miliardową skalę podatku VAT, a także przestępstw związanych z tzw. dziką reprywatyzacją i lichwą. W 2017 roku prokuratorzy prowadzili ponownie prawie 100 tysięcy przedwcześnie zakończonych postępowań i ponad 42 tysiące spraw podjętych z zawieszenia.

Bardzo korzystne dla przestępców było szybkie kończenie spraw dla celów statystycznych, bez pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej. Z ich punktu widzenia, powrót do poprzedniego modelu pracy prokuratury, gdy statystyki były ważniejsze niż wykrycie i ukaranie sprawców, byłby bardzo pożądany.

– Wbrew stawianym przez „Gazetę Wyborczą” tezom wyznacznikiem skuteczności prokuratury jest efektywność w wykrywaniu przestępstw i ich sprawców oraz odzyskiwaniu zagarniętego mienia, a nie wyłącznie statystyka liczby prowadzonych postępowań. Wyznacznikiem tej skuteczności jest też rekordowe poczucie bezpieczeństwa Polaków. Wzrosło od 2015 roku z 66 do aż 90 procent, a więc do najwyższego poziomu w historii badań prowadzonych przez CBOS – pisze prokurator krajowy. – Jednocześnie raptownie wzrosła skuteczność prokuratury w zwalczaniu przestępczości gospodarczej. Wartość wykrytych przestępstw podatkowych zwiększyła się niemal trzykrotnie w stosunku do 2015 roku, a więc sprzed reformy prokuratury. Wzrosła wartość zabezpieczonego mienia w sprawach skierowanych do sądu.

W 2011 roku wartość zabezpieczonego mienia wynosiła zaledwie 159 mln złotych, to w latach 2017-2018 wyniosła prawie 2,5 mld złotych, a w 2019 r. – 3 mld 946 mln złotych.
Od 2016 roku prawie trzykrotnie zwiększyła się liczba oskarżonych w najpoważniejszych sprawach związanych z wyłudzeniami podatku VAT.

– Wzrosła aktywność prokuratury w zakresie ścigania najpoważniejszych przestępstw gospodarczych, w wyniku których wystąpiła wartość uszczuplenia lub narażenie na uszczuplenie podatku VAT o wartości powyżej 1 mln złotych. O ile liczba takich postępowań na koniec roku 2015 wynosiła 352, to na koniec roku 2019 było to już 1187 postępowań. Równocześnie prokuratura zintensyfikowała działania zmierzające do finalizacji prowadzonych postępowań. W 2015 roku skierowano 138 aktów oskarżenia w najpoważniejszych sprawach „vatowskich”, ale w roku 2019 takich aktów skierowano aż 380 – informuje dalej Prokuratura Krajowa. – Pokreślenia wymaga, że sprawy te były niezwykle skomplikowane i wymagały czasochłonnych czynności procesowych ze strony prokuratury. W efekcie tych działań w roku 2019 aż 1294 osób zostało objętych aktami oskarżenia. W roku 2015, a więc przed reformą prokuratury liczba ta wynosiła zaledwie 329. W okresie tym wzrosła również liczba osób, którym przedstawiono lub zmieniono zarzuty. W roku 2015 wynosiła ona 1328, a w roku 2019 – 2138. Łączna kwota uszczupleń lub narażenia na uszczuplenie objęta zarzutami wyniosła w roku 2015 niecałe 7 mld zł, a w roku 2019 już 22,5 mld zł – a więc wzrosła o ponad 300 proc.

Wzrosła również liczba zakończonych przez prokuraturę postępowań – w 2019 roku było ich 1.120 tysięcy spraw, a więc o ponad 286 tysięcy więcej niż w 2015 . Zwiększyła się także liczba kierowanych do sądów aktów oskarżenia – z niespełna 180 tysięcy w 2015 roku do 250 tysięcy w 2019 roku.
Co więcej, w istotny sposób spadła liczba osób uniewinnianych przez sądy: z prawie 14 tysięcy w latach 2014-2015 do niespełna 12 tysięcy w latach 2018-2019, co stanowiło zaledwie 1,9 proc. wszystkich osób osądzonych.
Jednocześnie, w porównaniu z 2015 rokiem wzrasta liczba uwzględnionych przez sądy apelacji wnoszonych przez prokuratorów. Skuteczność apelacji w 2019 osiągnęła efekcie aż 65,4 proc., co oznacza, że sądy wyższej instancji uwzględniają aż dwa na trzy odwołania prokuratury.
Miarą skuteczności zreformowanej prokuratury są też sukcesy związane z wyjaśnianiem głośnych zbrodni sprzed lat. Należy do nich ustalenie i zatrzymanie dwóch prawdopodobnych sprawców śmierci 15-letniej uczennicy z Dolnego Śląska, w której to sprawie został niesłusznie skazany Tomasz Komenda i spędził 18 lat w więzieniu. Efektem działań zreformowanej prokuratury było też ustalenie podejrzanych o zabójstwo w 1992 roku byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony, zatrzymanie i postawienie przed sądem podejrzanego o dokonanie w 1999 roku okrutnego mordu na krakowskiej studentce, którą sprawca torturował i obdarł ze skóry, postawienie przed sądem oskarżonych o śmierć w 1998 roku 17-letniej Iwony Cygan spod Tarnowa.
– Ignorowanie przywołanych faktów świadczy nie tylko o złej woli, nierzetelności, ale i manipulacji autorki artykułu w „Gazecie Wyborczej” – dodają prokuratorzy.

 

W Warszawie kuratorzy z Karaibów skupowali roszczenia do kamienicy za 50 zł. Straty miasta idą w miliardy

Powtórne odzyskanie kamienicy, za którą już raz zapłacił Skarb Państwa? Przestępstwa karne wobec lokatorów, korupcja, celowe pomijanie właścicieli lokali podczas reprywatyzacji? Witamy w Warszawie!

 

Adam Zieliński, członek komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich mówi o raporcie sporządzonym przez komisję, w której uczestniczy:

W raporcie zebraliśmy takie resume dotyczące liczby postępowań, liczby decyzji, liczby nieruchomości, liczby nieprawidłowości […] jest to swego rodzaju spis treści co do potencjalnych naruszeń, przestępstw i nieprawidłowości. […]

Członek tej komisji przedstawia listę nieprawidłowości, które dotyczą afery reprywatyzacyjnej. Komisja zbadała kilkaset przypadków, w tym niektóre z nich wyraźnie świadczą o daleko idących manipulacjach oraz wyprzedawaniu niektórych kamienic za bezcen:

Piszemy o tym jak reprywatyzowano na rzecz zmarłych, kuratorów i kim byli ci kuratorzy z Karaibów. […] Pokazujemy skup roszczeń za 50 zł, że można było nabyć kamienicę za 50 zł i wyprowadzić ludzi z kamienicy zarabiając na tym miliony. […] Jak powtórnie odzyskać kamienicę, za którą zapłacił Skarb Państwa zapłacił w ramach umów międzynaroodowych obywatelom innych państw.

Dalej gość „Poranka WNET” wymienia kolejne patologiczne sytuacje oraz jawne łamanie prawa w postaci celowego pomijania właścicieli wyodrębnionych lokali, oraz wyłączanie ich z postępowania reprywatyzacyjnego:

Przestępstwa karne wobec lokatorów, korupcja […] miasto pomijało fakt tego, że zawarło ważne umowy najmu komunalnego z tysiącami osób, które było w zreprywatyzowanych kamienicach i miasto jakby zapominało o tym umowach. Wydawało swoich najemców poprzez wywieszenie ogłoszenia na klatce schodowej.

Komisja zbadała jak do tej pory kilkaset przypadków, wydała 120 decyzji w sprawie poszczególnych działek. Otwartych spraw jest około 300, do zbadania zaś ma jeszcze kilka tysięcy przypadków:

Raport ten mówi o stratach miasta na poziomie miliardów złotych. […] Miasto wprost wypłacało pieniądze na rachunki bankowe biznesu reprywatyzacyjnego. […] Operaty szacunkowe miasta lub beneficjentów reprywatyzacji pokazywane przy tych zwrotach były często kilkadziesiąt razy niższe niż realna wartość tych nieruchomości.

Adam Zieliński podkreśla, że nieliczna grupa sędziowska z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie jest odpowiedzialna za orzecznictwo wobec spraw reprywatyzacyjnych. Większość z nich wygrywa warszawski ratusz. Wobec czego sprawy te idą do wyższej instancji, czyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

K.T. / A.M.K.

Prof. Elżbieta Chojna-Duch: To było oszustwo, kradzież środków publicznych, którą nazwano luką VAT [VIDEO]

Prof. Elżbieta Chojna-Duch odnosi się do swoich zeznań przed komisją śledczą ws. afery VAT. Podsumowuje brak działań mających na celu zakończenie procederu, który wprost nazywa oszustwem i kradzieżą.

W czwartek przed nią powiedziała, że premier Donald Tusk nie zrobił nic, aby uszczelnić system podatkowy i rząd PO-PSL przyłożył rękę do jego rozpadu:

„Te oszustwa były traktowane nie tyle, co fałszerstwa, a ile przeciwdziałanie pazerność fiskusa (…) Sytuacja była najgorsza w latach 2011-2013” – mówi i dodaje, że nadmiar przepisów wprowadzonych przez ówczesną ekipę rządzącą sprawił, że system podatkowy był demontowany.

Gość Poranka WNET oznajmia, że po latach ma większą wiedzę aniżeli w momencie, kiedy była ministrem finansów. Skumulowała i skonsolidowała wiedzę na temat systemu podatkowego PO-PSL i jest w stanie teraz przedstawić konkluzję.

Twierdzi, że środki na programy społeczne Prawa i Sprawiedliwości to efekt uszczelniania systemu, który przez polityków obecnej opozycji był poważnie zniszczony:

„Powoli przywraca się normalność […] Wcześniej po prostu nic się nie działo. Ta permisywność była powszechna […] Wszystko było jedno wielką nieprawidłowością […] Działań uszczelniających budżet przez Rostowskiego było bardzo wiele, m.in. podwyższenie VAT z 22 na 23 proc. […] no i likwidacja OFE”.

Prof. Chojna-Duch oceniła również proceder, który funkcjonował przez lata, nazywając go zwyczajnie oszustwem i kradzieżą środków publicznych:

Wyprowadzono 250 miliardów złotych to środki, które mogło być przeznaczane przecież na opiekę społeczną, dla osób niepełnosprawnych, dla nauczycieli, dla hutników, górników czy grup urzędniczych. […] To było oszustwo, kradzież środków publicznych, którą nazwano luką. Takie nazwy się pojawiają, od planowania podatkowego, przez optymalizację, jednak to próba złagodzenia tego procederu, który jest procederem wybitnie nagannym.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.

Przeczytaj więcej na temat urodzinowego Jarmarku WNET -> www.facebook.com/events/2400756686622325

Studio 37 Dublin. Brazylijskie media kreują prezydenta Jaira Bolsonaro na faszystę, rasistę i homofoba.

Frederico Pawłowski, od lat mieszkający w Brazylii opowiada o trudnej sytuacji prezydenta, który jest atakowany z każdej strony. Opisuje również krytyczną sytuację w Wenezueli i migracje jej ludności.

Gościem Tomasza Wybranowskiego w Studio Dublin był Frederico Pawłowski — filozof i tłumacz mieszkający w Brazylii. Opowiedział on o otwarciu prezydentury Jaira Bolsonaro, który przez media kreowany jest na faszystę, rasistę i homofoba:

„Nie wiem, kto wymyślił to, że ten premier jest faszystą. Nie widziałem jeszcze faszysty, który na pierwszą wizytę przyjmowałby premira Izraela. Jak faszysta, czy nawet nazista, bo tak też określają go media, mógłby przyjaźnić się z żydami? Z kolei jak może być rasistą, skoro jego najbliższy przyjaciel jest murzynem. Media nazywają go też homofobem, chociaż w swoim najbliższym środowisku ma osoby o orientacji homoseksualnej.”

Frederico Pawlowski kontynuując wątek prezydenta Jaira Bolsonaro, przybliża słuchaczom jego drogę do prezydentury:

Był posłem niższego szczebla, nie był decydentem. To były oficer w randze kapitana, który w 1991 roku zostawił służbę kandydując do brazylijskiego parlamentu. Od tamtej pory momentu jest posłem.

Jak wspomina Pawlowski, prezydent Bolsonaro wypowiedział się kiedyś w mediach, wspominając czasy, gdy Brazylią rządziła dyktatura wojskowa:

Nie tęskni [Jair Bolsonaro] oczywiście do tortur, które w tamtych czasach były na porządku dziennym, ale do ładu, który wtedy panował. Jednym z największych problemów dzisiejszej Brazylii jest skala przestępstw, których liczba doszła do punktu krytycznego. Podczas dyktatury przestępstwa były sprawą marginalną. Niektórzy mylą porządek społeczny z faszyzmem.

Gość Studia Dublin nie widzi większych podobieństw pomiędzy prezydentami J. Bolsonaro a D. Trumpem, oprócz jednej ważnej dominanty. Frederico Pawlowski podkreśla, że obaj politycy dbają o dobro swoich krajów. Jak twierdzi „media tylko czekają na jakąś wpadkę prezydenta Brazylii”:

W drugiej części rozmowy poruszony został temat sytuacji w Wenezueli, która jest w przededniu wojny domowej:

Dla nas Brazylijczyków obraz Wenezueli jest tragiczny i bardziej niż dramatyczny. Do Brazylii trafiają setki tysięcy Wenezuelczyków, którzy uciekają ze swojego kraju, gdyż tam nie ma warunków do życia. Brakuje żywności, lekarstw, nic nie funkcjonuje prawidłowo, kraj jest całkowicie sparaliżowany, a ludzie żyją w nędzy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

A.M.K.

Przeczytaj więcej na temat urodzinowego Jarmarku WNET -> www.facebook.com/events/2400756686622325