Sopot to „letnia stolica Polski”, „mała Sycylia”… Ostatnio kurort ten zyskał jeszcze jeden epitet – „zagłębie pedofilów”

Efektów działań prokuratorów jednak – przynajmniej na razie – nie widać. Mieszkańcy Sopotu mają coraz poważniejsze obawy, że pył opadnie i będzie tak, jakby naprawdę „nic się nie stało”…

Krzysztof M. Załuski

W „polskim Palermo” bawią się nie tylko warszawskie gwiazdeczki – artyści, muzycy i aktorzy. Stałymi bywalcami tutejszych klubów są także samorządowcy, politycy, sędziowie, prokuratorzy, adwokaci i biznesmeni, sportowcy, luksusowe prostytutki, gangsterzy i dilerzy kokainy, a nawet animatorzy kultury i szefowie fundacji wspomagającej chore dzieci… Intymności śmietanki towarzyskiej III RP strzegą stojący na bramkach funkcjonariusze lokalnej policji.

„Elita elity” bawi się różnie. Nie zawsze bezpiecznie. Efektem tych igraszek była samobójcza śmierć 14-letniej Anaid Tutgushyan, która w marcu 2015 roku skoczyła pod pociąg na gdańskiej Oruni. Chwilę wcześniej dziewczyna zawiadomiła koleżankę, że została zgwałcona, nie powiedziała jednak, przez kogo. Początkowo media utrzymywały, że sprawcą miał być stały bywalec Zatoki Sztuki Krystian W., znany na Pomorzu jako „Krystek”. Ostatecznie jednak „łowca nastolatek” został skazany za gwałt na innej dziewczynie – 17-latce, podopiecznej sopockiego ośrodka opieki.

Zorganizowana prostytucja, zmuszanie do nierządu nieletnich, handel narkotykami i inne patologie w Sopocie nie są bynajmniej problemem ostatniej dekady. Zjawiska te toczą miasto przynajmniej od początku lat 90. ubiegłego wieku. Wcześniej kwitły tu jeszcze kontrabanda, handel walutą i hurtowy niemalże obrót kradzionymi na Zachodzie autami – wszystkie te interesy funkcjonowały pod parasolem komunistycznej bezpieki.

Pięć lat temu do katalogu sopockich dewiacji dołączyła pedofilia. Dziennikarskie śledztwa zdają się sugerować, że jej epicentrum umiejscowione było w Zatoce Sztuki – lokalu dzierżawiony do niedawna od miasta Sopot przez firmę Art Invest. To tu miało dochodzić do wykorzystywania nieletnich dziewcząt, tu także miano handlować kokainą i innymi środkami odurzającymi.

Szefem Zatoki Sztuki był Marcin T. Prezesem spółki zarządzającej lokalem – Leszek Grzymowicz. Prócz Zatoki, Marcin T. i jego siostra Natalia T.-Sch. „patronowali” kilku innym sopockim lokalom nocnym, w tym działającej w Krzywym Domku dyskotece Dream Club, gdzie nieletnie hostessy bujały się na podwieszonych pod sufitem huśtawkach. Do rodzeństwa T. należały także klub ze striptizem Show oraz dyskoteki Makahiki i Libation – w tej ostatniej (firmowanej przez Adama „Nergala” Darskiego) 2 maja 2015 roku (a więc w dwa miesiące po śmierci Anaid), podczas uroczystego otwarcia, bawił się m.in. prezydent Sopotu Jacek Karnowski. (…)

Dziewięć lat temu, podczas otwarcia Zatoki, ówczesna prezes Fundacji Multidyscyplinarne Centrum Kulturalno-Artystyczne Zatoka Sztuki, Natalia T.-Sch., poinformowała dziennikarzy, że na miejscu Łazienek Północnych powstanie największa i najbardziej multidyscyplinarna prywatna instytucja tego typu w kraju. Zapowiedziała, że w jej murach odbywać się będą m.in. spektakle teatralne, koncerty festiwalowe oraz projekcje filmowe – w tym Sopot Film Festival, którego jednym z patronów jest miasto Sopot. W Zatoce miały się odbywać także kursy i warsztaty artystyczne z udziałem twórców o światowej sławie. Natalia T.-Sch. obiecywała, że powstaną tu rezydencje artystyczne, pracownie ceramiczne i malarskie, studio nagrań, sala prób dla zespołów, ciemnia fotograficzna, pracownia projektowa i studio małych form rzeźbiarskich. Wspomniała też weekendowe programy dla amatorów, artystyczne wakacje dla młodzieży oraz różne kursy dla seniorów i dla dzieci. A wszystko to miało się dziać w budynku Zatoki oraz na scenie letniej na plaży o powierzchni 6 tysięcy metrów kwadratowych.

Co działo się naprawdę, w całej krasie pokazał dokument Sylwestra Latkowskiego. (…)

Karnowski zarzuca państwu polskiemu „bezsilność wobec zbrodni pedofilii i tych wszystkich rzeczy, które dzieją się w klubach go-go”. Pyta także: „Gdzie było państwo? Dlaczego po tylu latach pedofilia nie jest rozliczona?”. Ja również mam kilka pytań… Jak to jest możliwe, że Jacek Karnowski, powszechnie znany z zamiłowania do zabaw w nocnych klubach, nie widział, co dzieje się w rządzonym przez siebie (od ponad dwóch dekad) mieście? Dlaczego podlegli mu urzędnicy, którzy – jak ma wynikać z upublicznionych na jednym z portali społecznościowych dokumentów – jeszcze dwa lata po śmierci Anaid wynajmowali pokoje w budynku zarządzanym przez Art Invest? Gdzie przez te wszystkie lata była sopocka prokuratura i sopocka policja? Gdzie byli radni? Też nic nie wiedzieli, nic nie widzieli? W tym kontekście autokreacja Karnowskiego na jedynego strażnika moralności wydaje się być wyłącznie polityczną hipokryzją. (…)

Pedofilia to nie jedyne zmartwienie „pomorskiej riwiery” – podejrzewam, że dociekliwym dziennikarzom śledczym tematów starczyłoby na kilkadziesiąt seriali dokumentalnych. Ustawianie przetargów, relacje urzędników z deweloperami, pranie brudnych pieniędzy, korupcja, nepotyzm, zblatowanie polityków z prokuratorami, sędziami, dziennikarzami i biznesem – to tylko te najgorętsze wątki. Znajdzie się odważny, żeby to ruszyć? Obawiam się, że może być z tym problem.

Cały artykuł Krzysztofa M. Załuskiego pt. „Zagłębie pedofilów” znajduje się na s. 14 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Krzysztofa M. Załuskiego pt. „Zagłębie pedofilów” na s. 14 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego