Sejm zajmie się immunitetem posła Stefana Niesiołowskiego, którego Prokuratura Krajowa chce oskarżyć o korupcję

Do Sejmu wpłynął wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu Stefanowi Niesiołowskiemu, posłowi PSL-UED wcześniej posłowi Platformy Obywatelskiej. Za pomoc miał przyjmować usługi prostytutek

Jak informuje Prokuratura Krajowa, „Łódzki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej zamierza postawić posłowi na Sejm RP Stefanowi Niesiołowskiemu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Dlatego na wniosek prowadzącego śledztwo Łódzkiego Wydziału, Prokurator Generalny przesłał do Marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej”.

Według prokuratorów „obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy, uzyskany m.in. w wyniku kontroli operacyjnej”, wskazuje na to, że Stefan Niesiołowski w związku ze sprawowaną funkcją posła w okresie od stycznia 2013 roku do końca 2015 roku wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych w zamian za działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów. W efekcie starań Stefana Niesiołowskiego spółki, operujące dotąd w branży restauracyjno-hotelarskiej, uzyskały intratne kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A.

W związku z tą sprawą na polecenie Łódzkiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji zostali wczoraj (31 stycznia) zatrzymani biznesmeni Bogdan W., Wojciech K., Krzysztof  K.  Mają  oni usłyszeć zarzuty o charakterze korupcyjnym i dotyczące stręczycielstwa.

– Działania operacyjne były prowadzone w tej sprawie  od 2013 r. W ich wyniku ustalono, że Bogdan W. i Wojciech K. regularnie udzielali Stefanowi Niesiołowskiemu korzyści osobistych. Polegały one na organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych świadczonych przez kobiety trudniące się zawodowo lub okazjonalnie prostytucją – informuje prokuratura. – Bogdan W. i Wojciech K. umawiali kobiety na spotkania ze Stefanem Niesiołowskim, organizowali miejsca, w których dochodziło do zbliżeń, organizowali transport dla kobiet i wypłacali im wynagrodzenie za usługi seksualne na rzecz posła. Do takich zdarzeń doszło co najmniej trzydziestokrotnie.

W zamian Stefan Niesiołowski miał podejmować działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów. Rezultatem było zawarcie przez te spółki korzystnych dla nich umów handlowych z Grupą Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A.: w lutym 2014 roku, w sierpniu 2015 roku i we wrześniu 2015 roku. Ich łączna wartość sięgała 13 milionów złotych.

Z ustaleń śledztwa wynika, że zawarcie umów było możliwe z uwagi na fakt, iż ówczesny prezes Grupy, będąc protegowanym posła, czuł się wobec niego zobowiązany. Dlatego osobiście podejmował starania w interesie spółek należących do biznesmenów zaprzyjaźnionych ze Stefanem Niesiołowskim.

Poseł Niesiołowski miał ponadto podjąć starania, by w Urzędzie Miasta Łodzi została zatrudniona osoba  wskazana przez jego znajomego biznesmena Wojciecha K.

Niesiołowski od wczoraj wielokrotnie zaprzeczał i propozycjom korupcyjnym i intensywnym zabawom w towarzystwie pań lekkich obyczajów.

Stefan Niesiołowski zasłynął tym, że w czasie kryzysu finansowego, który przełożył się na trudną sytuację ekonomiczną Polaków, poradził tym najmniej zamożnym, aby jedli szczaw i mirabelki.

Hajdasz i Gadowski o „urodzinach Hitlera”: Pracownicy TVN odgrywali określone role w tej sprawie. Jeden się przyznał

„Informacje prasowe, jakie ukazały się na ten temat, miały swoje mocne uzasadnienie, także w zebranym materiale dowodowym” – mówi Dyrektor CMWP SDP, odnosząc się do kolejnych działań PK w tej sprawie.

Gość Poranka Wnet komentuje złożenie wniosku do Prokuratury Generalnej o udzielenie informacji Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w sprawie śledztwa dotyczącej reportażu TVN-u o „urodzinach Hitlera” – „Bardzo dobrze, że wystąpiliśmy o te informacje, bo przynajmniej jest jakiś materiał, który odpowiada na te, które absolutnie przeczą czemukolwiek i jakiemukolwiek udziałowi, niestety, dziennikarzy w tej sprawie”.

„Na pewno sprawa jest bardzo złożona i powinna być gruntowanie wyjaśnioną, bez względu na to, jak bardzo niepochlebnie o SDP i nieetycznie, opisują nas dziennikarze np. Gazety Wyborczej przez to, że zwracamy się o informacje, bo szeroka wiedza na ten temat opinii publicznej jest bardzo potrzebna”.

Sprawa dotyczy reportażu wyemitowanego przez TVN i udziału w przedstawionych „urodzinach Hitlera” dziennikarzy tej telewizji oraz o domniemanym opłaceniu faszystowskiej inscenizacji.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

AK

Prokuratura Krajowa: są zarzuty dla byłego szefa KNF i podległych mu urzędników pracujących w KNF w latach 2011 – 2016

Andrzej J., były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego oraz siedmioro podległych mu urzędników usłyszało zarzuty – przede wszystkim w sprawie niedopełnienia obowiązków.

Prokuratura Krajowa informuje, że przestępstwo o jakie oskarżeni są wszyscy zatrzymani w ciągu ostatnich tygodni urzędnicy KNF „(…)  polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego, sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego. Podejrzani nie wywiązali się ze swoich obowiązków, pomimo posiadania wiedzy o tym, że w SKOK w Wołominie powstała sytuacja groźby nie spłacenia zobowiązań wobec klientów oraz pomimo stwierdzenia, iż działalność SKOK w Wołominie wykazywała rażące i uporczywe naruszanie przepisów prawa”.

Podejrzanym zarzuca się, że w okresie od 22 października 2013 roku do 15 września 2014 roku działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld złotych oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln złotych.

Śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez szefa KNF z lat 2013 – 2015 prowadzi  Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Oprócz Andrzeja J. w sprawie SKOK Wołomin zatrzymani zostali także Wojciech K. (były zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz T. (były dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (były zastępca dyrektora), Halina M. (była zastępca dyrektora), Adama O. (były naczelnik) oraz Dorota Ch. (były naczelnik).

Jak się dowiedzieliśmy, po przeprowadzeniu czynności z udziałem podejrzanych prokurator podejmie decyzję o zastosowaniu wobec nich środków zapobiegawczych, w tym również aresztu.

Kolejna ekshumacja ofiary katastrofy smoleńskiej. Prokuratura Krajowa: informacje na temat nieprawidłowości wkrótce

Ekshumowano kolejną – 26. ofiarę katastrofy smoleńskiej – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Potwierdziła, że w trumnie gen. Potasińskiego znajdowały się szczątki innych osób.

Ciało ekshumowane we wtorek z grobu na warszawskich Powązkach zostanie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie – powiedziała PAP prokurator Bialik. Prokuratura nie ujawnia, o czyj grób chodzi; rodzina nie zgadza się na podanie takiej informacji.

Rzeczniczka potwierdziła informację, że w trumnie gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki innych osób – we wtorek „Fakt”, powołując się na informację od córki generała, napisał, że śledczy znaleźli szczątki jego i czterech innych ofiar katastrofy smoleńskiej.

[related id=21663]

Pytana o inne nieprawidłowości, jakie stwierdzono podczas dotychczasowych ekshumacji, rzeczniczka PK zapowiedziała, że „informacje zostaną dziennikarzom przekazane na briefingu, wkrótce”.

W poniedziałek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje „Faktu”, który ujawnił, że w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego – dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych – odnaleziono fragmenty ciał siedmiu ofiar katastrofy smoleńskiej.

Na początku kwietnia ub.r. śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Już w czerwcu prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z nieprawidłowości wykrytych w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane). Decyzję tę uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.

Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia ub. roku ekshumowano w sumie 11 osób, choć planowano początkowo 10. Wynikało to z wykrycia jednej zamiany ciał – podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. Po dwóch miesiącach przerwy w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap ekshumacji. W marcu ekshumowano sześć, a w kwietniu cztery ciała. W maju – jak dotąd – pięć.

Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów, a rodziny coraz częściej zwracają się z prośbą o nieujawnianie danych ekshumowanych osób. Na początku kwietnia poinformowano, że w trakcie przeprowadzanych od listopada ekshumacji stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, a w pięciu trumnach znaleziono szczątki innych osób. W poniedziałek PK potwierdziła, że w trumnie gen. Kwiatkowskiego znaleziono jeszcze szczątki siedmiu osób, a we wtorek – że trumnie gen. Potasińskiego były szczątki pięciu ofiar.

Podczas każdej ekshumacji sprawdzana jest nie tylko tożsamość ofiary katastrofy. Biegli przeprowadzają sekcje zwłok, tomografie, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Prokuratorzy chcą do końca roku przeprowadzić 31 ekshumacji, w najbliższych dniach jeszcze jedną; kolejne 26 zaplanowano na 2018 r.

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.

Tych kwestii dotyczy jedno ze śledztw okołosmoleńskich prowadzonych również przez zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. Toczy się ono m.in. w sprawie nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Na 5 lipca na przesłuchanie w charakterze świadka został wezwany szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk.

Decyzje o ekshumacjach spotkały się ze sprzeciwem części rodzin ofiar. Do Prokuratury Krajowej wpłynęły zażalenia, skargi i wnioski o uchylenie postanowień ws. ekshumacji. Prokuratura od początku stoi jednak na stanowisku, że przepisy Kodeksu postępowania karnego nie przewidują możliwości złożenia zażalenia na decyzję o ekshumacjach. Ponadto w październiku 2016 r. ponad 200 osób, członków rodzin 17 ofiar, zaapelowało w liście otwartym o powstrzymanie ekshumacji ich bliskich.

PAP/MoRo

Prokuratura bada w ramach głównego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej, czy nie było sfałszowania danych z rejestratora

Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego w sierpniu 2016 r. skierowała do prokuratury zawiadomienie w sprawie podejrzenia sfałszowania danych zapisanych przez rejestrator ATM QAR

Podejrzenie ewentualnego sfałszowania danych z polskiej „czarnej skrzynki” ATM QAR jest badane w ramach głównego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. To (jak na razie) jedyne zawiadomienie, jakie skierowała do prokuratury tzw. podkomisja smoleńska czyli Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego.

Naukowcy, którzy wchodzą w skład powołanej w lutym 2016 r. podkomisji, wcześniej wspierali parlamentarny zespół smoleński kierowany przez obecnego szefa MON Antoniego Macierewicza. Niejednokrotnie już mówili oni, że zapisy ATM QAR mogły zostać sfałszowane przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Pół roku po tym, jak szef MON powołał podkomisję, jej członkowie skierowali w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

„Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego (…) skierowała do Prokuratury Krajowej w dniu 12 sierpnia 2016 r. zawiadomienie w sprawie podejrzenia sfałszowania danych zapisanych przez rejestrator ATM QAR” – poinformował sekretariat podkomisji w odpowiedzi na pytanie PAP o złożone do tej pory w prokuraturze zawiadomienia. Z odpowiedzi wynika, że jest to jedyna sprawa skierowana do prokuratury.[related id=”10475″ side=”left”]

Jednocześnie podkomisja wyjaśniła, że zawiadomienie powstało „w związku z ujawnieniem się nowej okoliczności, jaką było odnalezienie w archiwach KBWLLP dokumentów potwierdzających okoliczność, że odczyt polskiego rejestratora ATM QAR kończy się o godz. 8:41:05 czasu warszawskiego. Komisja Millera korzystała z danych do godz. 8.41:02,5, bo wtedy – jak napisano w ekspertyzie producenta – kończą się <ostatnie poprawne dane>. Jednak zdaniem podkomisji <w przypadku polskiego rejestratora ATM QAR, zachodziło duże prawdopodobieństwo zamierzonego działania w celu zniekształcenia zapisów parametrów>”.

Prokurator Maciej Kujawski z zespołu prasowego Prokuratury Krajowej poinformował PAP, że ten wątek badany jest w ramach głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Ani podkomisja, ani prokuratura nie podały bliższych szczegółów na temat zawiadomienia i jego badania przez śledczych. Podkomisja wyjaśniła jedynie, że jej badania mają na celu poznanie okoliczności katastrofy smoleńskiej i do czasu zakończenia badań jest za wcześnie, by formułować ostateczne konkluzje, „które mogłyby skutkować stawianiem zarzutów konkretnym osobom przez uprawnione do tego instytucje”.

Katastrofę samolotu przetrwały dwa rosyjskie rejestratory parametrów lotu – katastroficzny MŁP-14-5 i eksploatacyjny KBN-1-1 oraz jeden polski – eksploatacyjny ATM QAR, a także magnetofon pokładowy MARS-BM.

W połowie września 2016 r. obecny p.o. przewodniczący podkomisji dr Kazimierz Nowaczyk powiedział, że z polskiej „czarnej skrzynki” wycięto ok. 3 sekund nagrania, a z rosyjskiej – ok. 5 sekund. Kilka dni później media donosiły, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości w odczytaniu czarnych skrzynek Tu-154M.

W lutym 2016 r. w uzasadnieniu powołania podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej napisano, że pełen, odtworzony w kwietniu 2010 r. zapis polskiej czarnej skrzynki ATM QAR jest dłuższy od analizowanego i opublikowanego przez komisję Millera.

Przed rokiem w wywiadzie dla PAP Nowaczyk zakwestionował sformułowanie o tym, że ostatnie poprawne dane kończą się o godz. 8.41:02,5 przyjęte przez komisję Millera za ekspertyzą producenta. – W profesjonalnym raporcie podaje się taki przebieg lotu, jaki się uzyskało z rejestratorów, i ewentualnie pisze się, że coś jest nieprawidłowe i dlaczego, a w raporcie komisji Millera nigdzie nie podano całkowitego zapisu ATM! Podano od razu z fragmentem zastąpionym zapisem z rosyjskiego rejestratora. To jest zafałszowanie danych – powiedział Nowaczyk.

Ten jeden fakt powinien spowodować, że raport Millera można podrzeć. W raporcie można znaleźć tylko i wyłącznie odczyt ATM, który się kończy o 8:41:02 i potem jest – nawet niewyróżniony w żaden sposób – odczyt z MŁP. I to jest nazywane raportem z odczytu polskiej czarnej skrzynki ATM QAR – dodał.[related id=”14902″]

W ekspertyzie dołączonej do raportu komisji Millera polska firma ATM, producent rejestratora, napisała: „Ostatnie poprawne dane kończą się o godzinie 8:41:02,5. Algorytm kompresji wbudowany w rejestratory serii ATM-QAR/R128ENC powoduje opóźnienie zapisu o około 1,5 sekundy, dlatego podjęto próbę uzyskania brakującej 1,5 sekundy zapisu z innego rejestratora”. Tym rejestratorem był rosyjski MŁP-14-5.

Dr Maciej Lasek, członek komisji Millera, a później szef zespołu, który przypominał jej ustalenia, wiele razy publicznie wyjaśniał, że uzupełnienie zapisu polskiego rejestratora ATM QAR o dwie sekundy danych z nagrania urządzenia rosyjskiego nie miało na celu manipulacji. Chodziło bowiem o to, że dane z ostatniej 1,5 sekundy nie nagrały się wcale (zabrakło czasu na buforowanie i szyfrowanie), a w przypadku kolejnej pół sekundy nie było pewności, czy dane prawidłowo się zapisały w momencie odcięcia napięcia.

Lasek zwracał też uwagę, że ATM QAR to rejestrator eksploatacyjny (ang. Quick Access Recorder – rejestrator szybkiego dostępu), a nie katastroficzny, więc można było go skonstruować tak, że dane zapisywały się z opóźnieniem. W rejestratorach katastroficznych, które są certyfikowane do odtwarzania przebiegu katastrofy, nie stosuje się buforowania danych przed zapisem, zapis jest bezpośredni.

Źródło: PAP

lk

Prokuratura Krajowa będzie wyjaśniać okoliczności ostrzelania Konsulatu Generalnego Polski w Łucku na Ukrainie

Śledztwo będzie prowadzone w sprawie „sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób” – poinformowała PAP rzeczniczka PK prokurator Ewa Bialik.

„Postępowanie będzie prowadził Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie” – oświadczyła Bialik..

Chodzi o artykuł 163 kk, w myśl, którego „kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach”, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

W nocy z wtorku na środę została ostrzelana siedziba polskiego konsulatu w Łucku, na północnym zachodzie Ukrainy. W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. Według konsula RP w tym mieście, Krzysztofa Sawickiego, budynek został uszkodzony, ale nikt nie ucierpiał.

Był to najprawdopodobniej atak z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, pozostawiając około 70-centymetrowy otwór – powiedział Sawicki w rozmowie telefonicznej z PAP.

W związku z atakiem do MSZ został wezwany ambasador Ukrainy w Polsce Andrić Deszczyści. Po rozmowie z wiceszefem MSZ Janem Dziedziczakiem powiedział, że „Ukraina jest oburzona atakiem na polski konsulat”. Poinformował również, że prezydent Ukrainy jest „osobiście zaniepokojony” i zarządził wzmocnienie ochrony polskich placówek dyplomatycznych.

Wcześniej oburzenie wyraził też minister spraw zagranicznych Ukrainy, Pawło Klimkin. Szef resortu dyplomacji oświadczył, że atak wymierzony był w przyjaźń Polski i Ukrainy.

Szef BBN Paweł Soloch powiedział w środę w RMF FM, że „niewątpliwie jest to prowokacja. Pytanie brzmi: kto i w jakim celu? Znamy kontekst, jest agresja Rosji przeciwko Ukrainie” – dodał.

To kolejny incydent związany z Polską, do którego doszło na Ukrainie w ostatnich miesiącach. W lutym nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą konsulat Polski we Lwowie, a na jego parkanie pozostawiono napis „Nasza ziemia”.[related id=”9222″]

W styczniu doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien we wsi Huta Pieniacka. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. W styczniu także pomazano czerwoną farbą polską i ukraińską część cmentarza ofiar NKWD w Bykowni, którego częścią jest cmentarz ofiar zbrodni katyńskiej.

Pomnik w Hucie Pieniackiej został odnowiony – jak oświadczyły lokalne władze – ze środków okolicznych mieszkańców, jednak w marcu doszło do jego kolejnej profanacji; upamiętnienie znowu zostało zdewastowane wykonanymi farbą napisami.

W marcu we Lwowie wymazano także farbą pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 roku profesorów lwowskich oraz w taki sam sposób sprofanowano pomnik polskich ofiar zbrodni w miejscowości Podkamień w obwodzie lwowskim. W obu miejscach pojawił się napis „Śmierć Lachom”. W Podkamieniu na krzyżu namalowano swastykę. Miejscowe władze usunęły ślady działalności wandali.

Wszystkie te incydenty zostały potępione przez władze Ukrainy, które oceniały, że stoi za nimi „strona trzecia”, która dąży do wywołania konfliktu między Polską i Ukrainą; jako zleceniodawców wskazywano rosyjskie służby specjalne.

PAP/lk

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej: Na warszawskich Powązkach Wojskowych ekshumowano 16 ofiarę katastrofy smoleńskiej

Ekshumowano ciało z grobu mecenasa Stanisława Mikkego, sędziego Trybunału Stanu, wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W kwietniu mają nastąpić kolejne ekshumacje.

Stanisław Mikke był sędzią Trybunału Stanu, adwokatem, pisarzem i wiceprzewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zaangażowanym w ujawnienie zbrodni katyńskiej. Brał udział w pracach ekshumacyjnych ofiar zbrodni katyńskiej w Katyniu, Charkowie, Miednoje i Bykowni.

W najbliższych dniach ma zostać ekshumowane ciało jeszcze jednej osoby, na kwiecień zaplanowano kilka ekshumacji.

Etap ekshumacji rozpoczął się dwa tygodnie temu, po ponad dwóch miesiącach przerwy. Ekshumowano wówczas ciało z grobu sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Badania – jak ustaliła nieoficjalnie Agencja Prasowa (prokuratura nie podaje na razie żadnych szczegółów) – potwierdziły tożsamość Andrzeja Przewoźnika. Kolejna ekshumacja dotyczyła grobu stewardessy Natalii Januszko, również na Warszawskich Powązkach; w miniony wtorek przeprowadzono kolejną w Żabnie k. Tarnowa, z grobu Wojciecha Seweryna, a następnie, we Wrocławiu, z grobu Aleksandry Natalli-Świat.

Już w poniedziałek wieczorem, podobnie jak w przypadku innych ekshumacji, teren wokół cmentarza był patrolowany przez policjantów. W kilku miejscach rozstawiono radiowozy. Obszar w pobliżu bramy od strony pętli autobusowej, najbliższej kwaterze smoleńskiej, był oddzielony policyjną taśmą.

Prokuratura Krajowa od początku informowała, że ekshumacja ciał ofiar katastrofy smoleńskiej jest niezbędna wobec popełnionych wcześniej błędów. Chodzi m.in. o możliwą zamianę ciał ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. i nieprawidłowości w opisie stwierdzonych obrażeń w dokumentacji sporządzonej przez stronę rosyjską. Zlecone przez PK badania przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów. Znajdą się w nim m.in. trzy osoby z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Sądowej w Lozannie-Genewie (Szwajcaria), jedna z uniwersytetu w Coimbra w Portugalii oraz dwóch profesorów z Odense (Dania). Resztę zespołu tworzą eksperci z Krakowa, Warszawy, Lublina. Biegli przeprowadzają sekcje zwłok, tomografie, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

PAP/jn