Moje wspomnienie Prezydenta Rzeczypospolitej profesora Lecha Kaczyńskiego

Prezydent Lech Kaczyński, red. nacz. Tomasz Wybranowski i dziennikarze w rezydencji Ambasady RP. 2008 r.

Prezydent Lech Kaczyński, red. nacz. Tomasz Wybranowski i dziennikarze w rezydencji Ambasady RP. 2008 r.

W mojej dziennikarskiej drodze zawodowej miałem okazję wiele razy spotkać się z profesorem Lechem Kaczyńskim. Przedostatni raz dane mi było rozmawiać z Prezydentem RP w lutym 2008 roku.

Tutaj, w Dublinie podczas oficjalnej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Irlandii. Pamiętam, że podarowałem Panu Prezydentowi kilka egzemplarzy miesięcznika Wyspa, któremu wtedy szefowałem (świadczy o tym zdjęcie tytułowego niniejszego tekstu., gdzie stremowany nieco stoję obok prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Wśród nich było także wydanie z tekstem „Bronimy prezydenta”. Byłem zaskoczony, kiedy Pan Prezydent powiedział, że zna ten tekst z jakiejś publikacji internetowej.

– Na pana miejscu redaktorze Tomku nie chwaliłbym się zbytnio tym artykułem w Polsce – zażartował Lech Kaczyński. – Bronienie prezydenta nie jest zbyt popularne – uśmiechnął się zawadiacko Lech Kaczyński.

– Możemy się wadzić i nie zgadzać panie prezydencie – powiedziałem. – Będąc Polakiem trzeba jednak w każdym miejscu kuli ziemskiej dbać o polską rację stanu…

Prezydent uśmiechnął się na te słowa. Uścisnęliśmy sobie dłonie i przez chwile rozmawialiśmy. O sprawach najnowszej emigracji Polaków na Wyspy Brytyjskie prezydent Lech Kaczyński powiedział, że 

nigdy nie użył podczas konferencji w Londynie określenia „nieudacznicy” na rzesze polskich emigrantów.

Wtedy rozmawialiśmy o Aleksandrze Kwaśniewskim, prawie pracy i przez chwilę o Unii, która – jak się wyraził Lech Kaczyński – czasami może pożreć nawet własne dzieci.

Mile wspominam tamtą krótką chwilę, zwłaszcza, że Lech Kaczyński pokazał się nam wszystkim jako człowiek o dużym poczuciu humoru, otwarty i szarmancki dla pań [wszystkie z atencją całował po rękach].

W wielu punktach polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie zgadzałem się. Pod wieloma jednak i dziś podpisuję się obiema rękami. Nachodzi mnie smutek, wiedząc iż po czasie żałoby przyjdzie zmierzyć się z politycznym dniem codziennym w ówczesnej Polsce. Bez silnej opozycji PiS i osoby prezydenta Lecha Kaczyńskiego bałem się, że liderów Platformy Obywatelskiej porwie do końca duch neoliberalizmu i zrzekania się odpowiedzialności rządu za kolejne punkty programu społecznego. Wierzyłem jednak, że Polaków dni żałoby natchną do tego by myśleć o Polsce bardziej odpowiedzialnie. O jakże się pomyliłem!

Dzisiaj w 14. rocznicę Smoleńskiej Tragedii przypominam mój tekst sprzed prawie 18 lat. Przyznam się, że mimo patyny czasu w wielu sformułowaniach jest nadal aktualny. Może razić moja naiwność i brak wiedzy o pewnych zdarzeniach, ale inaczej patrzy na świat 30-latek a inaczej 50 – latek.

Mimo, że wyznawałem inną „religię polityczną” wciąż jednak w granicach konserwatyzmu , to wciąż w wielu punktach blisko mi było do idei Lecha Kaczyńskiego.

Tomasz Wybranowski


 

Podwójne kłopoty, czyli … riposta

Jak polityczna czystka przerabia Polskę…” – polski prezydent i premier bohaterami artykułu w FINANCIAL TIMES – polemika WYSPY z tezami dziennikarzy FT

Bracia Kaczyńscy kreują podziały w Unii Europejskiej, pomiędzy największymi państwami wschodnioeuropejskimi.” – piszą Jan Cienski oraz Stefan Wagstyl. Przyznam szczerze, że te kilka linijek tekstu po angielsku, w „globalistycznej biblii Europy” wzburzyły mną. Panowie Kaczyńscy nie są idealni. Nie głosowałem na pana Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, ani na PiS w parlamentarnych. Mierzi mnie ich romans polityczny z LPR zwłaszcza z Giertychem, Samoobroną, zwłaszcza, że znakomicie pamiętam druzgoczące opinie obecnych włodarzy naszego kraju [rok 2006 – przypomina autor] na temat A. Leppera. Ale, ale… Muszę przyznać, że w wielu wypadkach negatywne oceny tak działań prezydenta RP, jak i rządu są często niesprawiedliwe, nie poparte argumentami, populistyczne i obraźliwe.

Opowieść o tych, co ukradli księżyc a teraz dzielą Europę…

Autorzy rozpoczynają artykuł od stwierdzenia, że polski premier Jarosław Kaczyński, rzadko opuszczał kraj podczas swojego 57 letniego życia. Jego krótka wizyta w Brukseli, 30 sierpnia, była tak naprawdę pierwszą zagraniczną podróżą, od czasu objęcia urzędu.

Podobno – to kolejny cytat z Financial Times – jego [Kaczyńskiego] kurtuazyjne zachowanie w stosunku do prezesa Komisji Europejskiej, Jose Manuela Barroso, zrobiło wystarczająco dobre wrażenie. Jednakże pan Kaczyński unikał przemówień i nie zrobił nic w sprawie rosnących zmartwień w ojczyźnie.”

Faktem jest, że prezydent, jak i nowy premier mają sporo wpadek, gdy mowa o polityce zagranicznej. Powiedzieć należy wprost – polityka zagraniczna w wydaniu rządu Jarosława Kaczyńskiego po prostu nie istnieje. Nie doszło do skutku spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z prezydentem Francji i kanclerz Niemiec w Weimarze. Strona Polska odwołała je w ostatniej chwili. Jako powód podano chorobę prezydenta Polski.

Prawdą jest i to, że polski rząd nie podjął dyskusji z rządem niemieckim w sprawie „gazociągu bałtyckiego” pomiędzy Rosją a Niemcami i resztą Unii. Kanclerz Merkel liczy w dalszym ciągu na wejście polskiej strony do rozmów, ale na razie są to tylko jej pobożne życzenia.

Tu jednak stanowczo musimy bronić strony polskiej. Bezpieczeństwo energetyczne dla Europy Zachodniej staje się parytetem. Polskę niepokoi zachowanie Niemiec. Doskonale wiemy, że decyzje w sprawie budowy Gazociągu Północnego zapadają ponad głowami Polaków i, co gorsze, wbrew naszym interesom! Gdzie jest ta przysłowiowa „europejska, rodzinna solidarność”? Niemcy za kanclerstwa Schrödera podpisały umowę z Rosją. Do Niemiec dołączyła wkrótce Wielka Brytania i Holandia. Angela Merkel, nowa kanclerz Niemiec, kontynuuje politykę swojego poprzednika, którą najkrócej można określić w słowach: „Najpierw nasze interesy, potem reszta Europy!”.

Moim zdaniem sprawa Gazociągu Północnego sprawi, że Ukraina przestanie się liczyć na europejskiej mapie i ponownie stanie się zależna od Kremla i prezydenta Putina. To samo dotyczy Polski. Żąda się od naszych polityków i rządu elastyczności i dialogu, a z drugiej strony nie zwraca się na Polskę uwagi. Trudno się dziwić prezydentowi i premierowi rządu 40 milionowego prawie państwa, że na lekceważenie odpowiadają tym samym.

 

Prezydent Rzeczypospolite Polskiej prof. Lech Kaczyński (Dublin, rezydencja Prezydenta Irlandii, luty 2008 roku). Fot. Tomasz Szustek

Redaktorzy Financial Times, w dalszej części artykułu stwierdzają niezbyt odkrywczo, że Polska wkroczyła na teren nowego obszaru politycznego. Stało się to jesienią 2005. Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych Jarosława Kaczyńskiego i partii Prawo i Sprawiedliwość, oraz wybór na prezydenta Polski jego brata – Lecha, dały początek nowym przeobrażeniom jakościowym w polskiej polityce.

Od 1989 roku, kolejne, polskie rządy, zarówno z lewej jak i z prawej strony sceny politycznej wylansowały wolny rynek polityczny. Powstawały liczne instytucje demokratyczne, skupiające się na poprawie relacji z sąsiadami, szczególnie z Niemcami. Polscy politycy zadbali o to, by kraj znalazł się w gronie rodziny NATO i Unii Europejskiej. „Ale – dodają Cienski i Wagstyl – bracia Kaczyńscy nigdy nie zaakceptowali fundamentalnego porozumienia, który buduje wolne polskie państwo na kompromisie pomiędzy ekskomunistami i antykomunistami, bez kompletnej czystki, ale i bez powracania do starego porządku. Wychowani w duchu antynazistowskim przez swoich rodziców, którzy doświadczyli II wojny światowej, nigdy nie zaakceptowali zasad systemu komunistycznego. Stawiając na kościół rzymskokatolicki, oraz tradycje narodowe, są zdeterminowani, aby pozbyć się z kraju śladów komunizmu.

Znowu więc powracamy do kwestii niemieckiej. Nie zgadzam się w wieloma założeniami polityki braci Kaczyńskich, ale bardzo często popieram ich kurs wobec tego, co dzieje się za naszą zachodnią granicą. Dlaczego w świetle jupiterów i gwaru konferencji prasowych niemieccy politycy nie potępią bzdurnych roszczeń Eriki Steinbach. Wypędzeni Niemcy domagają się odszkodowań od państwa polskiego za to, co stało się po roku 1945. Żałosne, śmieszne, że aż straszne!

Wypędzeni szantażują rząd polski umowami międzynarodowymi, domagają się zwrotu majątków i dóbr. Ale czy można zmienić bieg historii? Skoro tak, to czy my, potomkowie Polski okresu międzywojnia, mamy domagać się rozwiązania państw takich jak Ukraina, Białoruś i Litwa, i włączenia do Polski ich obecnych ziem? A może każda rodzina, która straciła dziadków, bo zginęli od kul niemieckich nazistów, zostali zagazowani w obozach koncentracyjnych, lub straceni na szubienicach, ma domagać się teraz od współczesnych Niemiec wielomilionowych odszkodowań za straty moralne, za śmierć najbliższych?! A może powinniśmy? Pozostawiam to bez dalszego komentarza.

Z całą pewnością strona polska powinna aktywnie kreować wizerunek naszej historii ostatnich stu lat na zewnątrz, również w Niemczech. Dialog merytoryczny, poparty argumentami jest większym darem, niż głośne przekrzykiwanie się.

Wojna to zła rzecz, ale rządzą nią określone prawa. Prawa, dodam, nie zawsze sprawiedliwe i dobre. Zwycięscy biorą wszystko. To nie my – Polacy zadecydowaliśmy o kształcie swojego kraju po roku 1945, tylko Stalin, Churchill i Roosevelt (potem po jego śmierci także Truman). Przypomnę, że to nie Polacy oddali się dobrowolnie w objęcia Rosji Sowieckiej, tylko bez walki, nawet na słowa i argumenty (sic!) podarowali jej nas alianci – Anglicy i Amerykanie. Churchillowi udało się jedynie uchronić Grecję od radzieckiej ekspansji.

Martwi mnie natomiast brak inicjatywy ze strony polskich historyków i Ministerstwa Spraw Zagranicznych! Każdy bzdurny artykuł, reportaż, czy wypowiedź powinna być skomentowana przy pomocy oświadczeń, not i konferencji prasowych.

Dlaczego w Europie Zachodniej tak mało prezentowanych jest polskich wystaw z historią, jako główną bohaterką? Dlaczego niedouczonym zachodnim dziennikarzom (brylują w tym redaktorzy angielscy) nie wpoić (ba, wbić wielkim młotem parowym) do głowy, że Auschwitz nie był polskim obozem śmierci! Założyli go niemieccy naziści na polskiej ziemi po roku 1939! Czy to takie trudne do zrozumienia?

Z takim podejściem mediów Zachodu do spraw przeszłości i historii nie zdziwię się, gdy za kilka lat dowiem się, że w bitwie o Anglię w 1940 roku nie walczyli Polacy. Na przykład… Ale, aby tak nie było, oto powinna zadbać kancelaria prezydenta RP i agendy rządowe.

 

Śmierć „grubej kreski” Tadeusza Mazowieckiego po 17 latach…

To było niemożliwe, aby użyć zdekomponowanych elementów nieczystego systemu komunistycznego, do budowy dobrze funkcjonującego, demokratycznego państwa. Polska potrzebuje dalekosiężnych reform.”-powiedział premier w wywiadzie dla Financial Times. „Kaczyńscy nawołują do stworzenia IV Rzeczypospolitej, która byłaby krajem wolnym od kryminalnych biznesmenów, korupcji wśród polityków, byłych komunistycznych agentów i wszelkiego rodzaju nieczystych wpływów zagranicznych. Ich plany były nie do końca zrozumiałe w zgiełku politycznym, który utrzymywał się po wyborach. Teraz zaczyna kąsać „nowe”. Rozpoczęła się masowa wymiana przedstawicieli starego rządu, oraz sektora publicznego na lojalistów Prawa i Sprawiedliwości. Srogie prawo wkrótce dosięgnie ludzi podejrzanych o współpracę z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa.”

W Polsce i w każdym innym kraju to normalna praktyka. Nowy rząd, to nowi ludzie. Jedna tylko uwaga. Rząd Jarosława Kaczyńskiego, w aurze przemian politycznych i gabinetowych zmian, nie może zapominać o jednej rzeczy – fachowości „nowych” i ich profesjonalizmie. Niestety nowy rząd dalej krzewi starą zasadę „niedouczony i bierny, ale nasz i wierny!” […] 

Co z tą korupcją Europo? Walczyć z nią, czy nie?…

 

Kampania Kaczyńskich nie ma przytłaczającego poparcia społecznego. Wygrali wybory bardzo niewielką przewagą głosów. Co może oznaczać ta bliźniacza siła dla Polski? – zastanawiają się autorzy „Double Trouble”, i kontynuują: „Zaczęto wdrażać w życie projekt powołania prawnej agencji egzekucyjnej zwanej Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, organizacji, która ma spełniać rolę policji politycznej. Także parlament stworzył prawo, które walczy i dyskwalifikuje ludzi, którym zostaną udowodnione jakiekolwiek powiązania z erą komunizmu. Pracownicy, szerokiego rangą, sektora publicznego będą zmuszeni do ujawnienia certyfikatów od Instytutu Pamięci Narodowej, który przechowuje dane z tamtego okresu.”

Autorzy artykułu zapominają – niestety (chyba, że jest to celowe), iż podobne urzędy funkcjonują i cieszą się społecznym zaufaniem w innych krajach Europy Zachodniej – na przykład w Holandii. Należy się cieszyć, że pojawiła się szansa skutecznego wyeliminowania patologii i kryminalnych, nieczystych układów na styku biznesu i polityki. Czas najwyższy! – chce się rzec, wiedząc o tym, że Polska jest wysoko, w niechlubnym rankingu państw podatnych na korupcyjne przyzwolenie społeczne, które niestety w wielu dziedzinach życia społecznego w Polsce stało się normą. Oby tylko pracownicy CBA nie zajmowali się tylko szukaniem „kwitów” na opozycję i jej liderów. Duch idei wydaje się ochoczy, wypada więc trzymać kciuki za to, aby ciało nie było mdłe!

Co do kwestii TW, czyli „tajnych współpracowników” Służby Bezpieczeństwa, to przypomina mi się powieść Mario Puzo „Ojciec Chrzestny”. Osoba, która zdradziła wrogów rodziny Corleone zostaje zabita. Powód? – „jeśli zdradził raz, zdradzi i po raz drugi.” – powiedział Don Corleone.

Nie zapominajmy, że donosiciele i agenci są odpowiedzialni za krzywdy, poniżenia i dramaty osobiste wielu wartościowych osób. Za sprzedawanie przyjaciół, członków rodzin, przełożonych oficerowie SB słono płacili wywiadowcom.

W ich gronie byli także księża katoliccy. Każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy, aby te osoby – mówię o rzeczywistych agentach – były wreszcie napiętnowane, czy nie?

„Nie ma winy bez kary” pisał w jednej z ballad Adam Mickiewicz. Uważam, że donosiciele, kapusie i agenci (powtarzam z uporem maniaka) ci rzeczywiści sprzedajni i usłużni SB, muszą zostać napiętnowani! […] 

Pan Kaczyński mówi – to kolejny cytat z Financial Times: ”Bez rozwiązania problemów przeszłości, nie ma możliwości rozwiązania problemów w przyszłości. Polska mogłaby być o wiele lat do przodu z większym postępem gospodarczym i z mniejszymi napięciami społecznymi, jeśli te problemy byłyby rozwiązane dużo wcześniej. Weteran polityczny [mowa o Jacku Kuroniu], który pomagał budować antykomunistyczny ruch solidarnościowy, jest oskarżony o to, iż był informatorem komunistów./…/ Jarosław Kaczyński zakłada, że w roku 2007 deficyt budżetowy będzie nie większy niż 30 miliardów złotych.

Jest zauważalny wzrost na polskim rynku, ale trudno znaleźć tu połączenie tego z jakimikolwiek akcjami zainicjowanymi przez rząd. Nie robi on niczego pożytecznego, ale tez i niczego złego.” mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, naczelny ekonomista Citibanku Handlowego.

Jeśli Kaczyńscy, zainteresują się chociaż trochę sprawami gospodarki, docenią znaczenie i wagę spraw zagranicznych. W tej chwili zdają się być wpatrzeni tylko w historię i krajowych polityków. Relacje z resztą świata stawiane są na drugim planie, i obserwowane z daleka, przez bardzo wąską szparkę.

Bracia Kaczyńscy, bardzo źle znoszą krytykę. Zarówno opinie zagraniczne jak i krajowe są odbierane przez premiera i prezydenta jako atak na ich plan reformy państwa. Wszczęto nawet dochodzenie w sprawie satyrycznego niemieckiego artykułu, w którym to niemiecki satyryk przyrównał Lecha Kaczyńskiego do ziemniaka. Bliźniacy odwołują się silnie do tradycyjnych wartości: Ich silnego katolicyzmu, negatywnego spojrzenia na homoseksualizm, oraz odrzucaniu kary śmierci – taki główny wizerunek polskiego rządu rysuje się w oczach zachodnioeuropejskich partnerów. Kaczyńscy powiedzieli, że nie mają zamiaru się tłumaczyć.” – smutno kończą autorzy artykuł.

Zastanawiam się, dlaczego panowie Kaczyńscy mają się wstydzić wiary katolickiej i przywiązania do Kościoła? Wiara to coś naturalnego dla Polaka, wiara dała siłę podczas nocy zaborów i była krzewicielem myśli niepodległościowej. To zarzut typu: Irlandczycy lubią piwo Guinness, więc na pewno są narodem pijaków (co jest nieprawdą i uogólnieniem stającym się jaskrawym nadużyciem).

Zapominamy o jednym – wiara w Boga nie jest tożsama z wiarą w księży i biskupów. Kościół w Polsce od roku 1989 popełnił szereg błędów, odszedł w wielu wypadkach od prawd wiary na rzecz politykowania i przemilczania obyczajowych wypaczeń i przestępstw. Ale z drugiej strony, skoro teraz w wolnej Polsce jest wolność wyznania, sumienia i słowa, to dlaczego kneblować i sekować funkcjonowanie Radia Maryja dla przykładu.

Osobiście nie zgadzam się zawsze z kreowaniem rzeczywistości i komentarzami ojca Rydzyka, ale nie odmawiam jemu i jego rozgłośni prawa do głosu w demokratycznym społeczeństwie. Chcecie spierać się z ideą Radia Maryja i ojcem Rydzykiem, to czyńcie to na argumenty. Skoro potrafią to robić muzycy Big Cyc na albumie „Moherowe berety” (nie tylko z piosenką „Atakują klony”, ale i „Tajni agenci”), to dlaczego inni nie podejmują takich działań?

Moja polemika z niektórymi tezami artykułu „Double Trouble” Financial Times ma na celu jeszcze jedno. Bądźmy krytyczni nie tylko dla naszego prezydenta i rządu, bo staje się to ostatnio modne, ale również wobec autorów tych uwag i często krzywdzących wypowiedzi. Nie wstydźmy się mieć własnego zdania. I nie bójmy się prezentować tego co dobre w Polsce i w Polakach.

Tomasz Wybranowski (2006 rok – artykuł dla miesięcznika Wyspa (02/2006)

Rekolekcje sumienia 14 lat po Smoleńskiej Tragedii. Co dalej Polacy? – myśli z 96 krzyżami w tle. Pytanie otwarte wciąż

Dzień 10 kwietnia 2010 stał się jedną z najważniejszych dat w historii najnowszej Rzeczpospolitej Polskiej. Tego dnia, w mglisty sobotni poranek, w drodze na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę Zbrodni Katyńskiej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński, Jego Małżonka Prezydenta Maria Kaczyńska oraz 94 członków polskiej delegacji i załogi samolotu. Od tamtej pory nie mogę przejść do porządku dziennego. Tamten dzień zmienił moje życie, spojrzenie na politykę i Polskę […]

Dzień 10 kwietnia 2010 stał się jedną z najważniejszych dat w historii najnowszej Rzeczpospolitej Polskiej. Tego dnia, w mglisty sobotni poranek, w drodze na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę Zbrodni Katyńskiej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński, Jego Małżonka Prezydenta Maria Kaczyńska oraz 94 członków polskiej delegacji i załogi samolotu.

Od tamtej pory nie mogę przejść do porządku dziennego. Tamten dzień zmienił moje życie, spojrzenie na politykę i Polskę po roku 1989, która zaczęła mi się jawić jako marionetka rozgrywana przez Rosję, USA i Niemcy w zgodnym chórze głupawej radości niedouczonej „elyty” polskiej sceny politycznej. Dlaczego USA wymieniam w tym gronie? Jedno hasło: czy Polsce udostępniono wszelkie informacje na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 ze zdjęciami satelitarnymi??? Ale nie o tym dzisiaj w 14. rocznicę tamtych wydarzeń. 

Tomasz Wybranowski 


 

 

Cień Katynia znowu przesłonił kontur Polski. Przeklęta „ziemia niegodziwości i mordu” raz jeszcze zabrała Córki i Synów naszej Ojczyzny. Na pokładzie rządowego Tupolewa 154 śmierć dosięgła przedstawicieli wszystkich partii politycznych, kancelarii Prezydenta RP i rządu, instytucji i organizacji społecznych. 10 kwietnia 2010 o 8:56 czasu warszawskiego Oni wszyscy odeszli na drugą stronę luster. Na zawsze? Wierzę, że nie…

Pan Prezydent Lech Kaczyński był patriotą i piewcą Polski wolnej, solidarnej i ludzkiej. Jako dziennikarz i publicysta nie zawsze się zgadzałem z myślą Ś.P. Lecha Kaczyńskiego, ale ceniłem jego podejście do spraw historii. Jego bezkompromisowość, gdy mowa o wolności, poszanowaniu decyzji każdego narodu do samostanowienia i głoszeniu prawdy. Dla Niego Mord w Katyniu miał kolosalne znaczenie dla fundamentów wolnej Polski. Bardzo często mawiał :

„Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest kamieniem węgielnym wolnej Polski”.

 

Bolesny widok pustych krzeseł…

 

 

W katastrofie Tu – 154 zginęli wybitni politycy, działacze i specjaliści… W gronie zabitych jest Paweł Wypych, najlepszy w historii prezes ZUS, który miał szansę zreformować tę instytucję dla dobra wszystkich obywateli.

 

 

Nie ma z nami Pawła Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego. Był znakomitymi managerem i bezkompromisowo przeciwstawiał się próbom zamachu na NBP i przepływ środków z banku centralnego by pokrywać dziury budżetowe rządu PO.

 

Na apelu poległych, po drugiej stronie życia, stawił się także Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, który jeszcze w marcu 2010 roku gościł w Dublinie, aby w murach Polskiego Duszpasterstwa radzić o pomocy dla Polonii. Wspominam niezwykłą rozmowę z Nim…

 

Warszawa, 2008-04-10. Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. /bpt/ PAP/Tomasz Gzell

Nie ma też pośród żywych Janusza Kurtyki, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Jak nikt walczył o odkłamanie historii najnowszej Polski. Śledztwa IPN wywoływały palpitację serca wielu wpływowych polityków nad Wisłą. W kilku przypadkach mówiono o zamachu na „ikony polskiej polityki”. A On mówił krótko:

„nie myli się ten tylko, kto nic nie robi”.

Stał na straży prawdy i czystości w polskim życiu publicznym.

 

Odeszła na zawsze Anna Walentynowicz, robotnica Stoczni Gdańskiej i działaczka Wolnych Związków Zawodowych. To postać historyczna, bowiem gdy zwolniono ją dyscyplinarnie z pracy w sierpniu 1980 r. Stocznia zawrzała gniewem. W obronie Anny Walentynowicz 14 sierpnia wybuchł strajk generalny. Historyczny strajk… Podczas jego trwania powstał NSZZ „Solidarność”…

 

 

Odszedł także ostatni Prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Jego życie było metaforą najnowszych losów Polski. Tuż po wybuchu wojny był więziony przez NKWD. Wyrok śmierci „łaskawie” zamieniono mu na 10 lat pobytu w łagrach. Trafił do „piekła na ziemi” – na Kołymę. Po zawarciu układu Sikorski – Majski trafia do formującej się armii gen. Władysława Andersa. Po wyprowadzeniu wojsk na Bliski Wschód walczy na froncie włoskim. Jako główny telegrafista podczas walk pod Monte Cassino jako pierwszy obwieszcza światu, że „klasztor zdobyli Polacy”… Świadomie zdecydował się pozostać na emigracji by w grudniu 1990 roku przekazać insygnia władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie…

 

W mojej wówczas prawie 18 – letniej pracy zawodowej, jako dziennikarz, zetknąłem się z ponad połową osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Wymienię jednak tylko dwa… Jerzy Szmajdziński, jeden z liderów polskiej Lewicy, wicemarszałek Sejmu i były minister obrony narodowej. Człowiek dla którego ważny był dialog, bez względu na kolor polityczny i wyznawane wartości. W jednym z wywiadów, gdzieś pod koniec lat 90. Powiedział mi ważną rzecz:

„Bycie człowiekiem lewicy winno oznaczać jedno – być dobrym człowiekiem, wrażliwym na los drugiego”. 

 

Marszałek Maciej Płażyński, jako prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, znał irlandzką Polonię. Był w Dublinie podczas przekazania kościoła pod wezwaniem św. Audeona polskiej społeczności przez dublińską kurię .Fot. Tomasz Szustek

Brak także Macieja Płażyńskiego, marszałka Sejmu w latach 1997 – 2001. Był założycielem Platformy Obywatelskiej z której odszedł, gdy uświadomił sobie, że partia dryfuje w stronę zimnego i bezdusznego neoliberalizmu. W ostatnim czasie był prezes stowarzyszenia Wspólnota Polska, które wspiera nasze działania pomocowe na rzecz Polonii w Irlandii. W naszych przewodnikach i niezbędnikach widnieje logo Wspólnoty Polskiej. W maju mieliśmy się spotkać by rozmawiać z Maciejem (byliśmy na per „ty”) o kolejnych przedsięwzięciach. Ta rozmowa Maćku drogi, gdy spotkamy się po drugiej stronie luster…

Cześć Ich Pamięci… I ta przejmująca pustka… już od czternastu lat. Polska, jako kraj i naród, uporczywie przegrywa egzamin z przyzwoitości i dążenia do prawdy. Nie wiem jak sypia (i czy dobrze w okolicach 10 kwietnia) premier Donald Tusk, który oddał śledztwo Rosjanom. Jak sypia Bronisław Komorowski, który podpisał memorandum z Rosjanami, że czarne skrzynki prezydenckiego samolotu pozostały właśnie w Rosji. Jak się czuje Ewa Kopacz, która milczała z Radosławem Sikorskim, kiedy była szansa do badania katastrofy przystąpili specjaliści z UE? I wreszcie pytanie ważne (może najważniejsze) do Antoniego Macierewicza. Co ma Pan do powiedzenia nam, obywatelom pamiętającym o wydarzeniach sprzed 14 lat? 8 lar rządów Zjednoczonej Prawicy i wciąż nikt i nic nie wie???!!! Wiara to jedno panie Macierewicz, ale gdzie wiedza?!

I żal, i trwoga, że życie nasze tak kruche i tak niewiele znaczy… Na koniec słowa Pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, które miały zabrzmieć w Katyniu 10 kwietnia.

 

Prezydent Lech Kaczyński Moi Rodacy muszą się zastanowić, czy być tu dalej czy wracać. Jednocześnie dziękuję irlandzkim władzom za przychylność wobec Polaków.” Dublin, 18 lutego 2008. Fot. Tomasz Szustek

Ukrywanie prawdy o Katyniu – efekt decyzji tych, którzy do zbrodni doprowadzili – stało się jednym z fundamentów polityki komunistów w powojennej Polsce: założycielskim kłamstwem PRL. Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej i przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków. Przenieśli ją przez czas komunistycznych rządów i powierzyli rodakom wolnej, niepodległej Polsce. Dlatego im wszystkim, a zwłaszcza Rodzinom Katyńskim, jesteśmy winni szacunek i wdzięczność. W imieniu Rzeczypospolitej składam najgłębsze podziękowanie za to, że broniąc pamięci o swoich bliskich, ocaliliście Państwo jakże ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.

Tomasz Wybranowski

Foto Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i marszałka Macieja Płażyńskiego: Tomasz Szustek

Ostatnie przemówienie prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego, które miał wygłosić w Katyniu 10 kwietnia 2010 rok

Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich! Szanowni Państwo! W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze […]

Szanowni Przedstawiciele Rodzin Katyńskich! Szanowni Państwo!

W kwietniu 1940 roku ponad 21 tysięcy polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. Nie tylko w lasach Katynia, także w Twerze, Charkowie i w innych, znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń wymordowano obywateli II Rzeczypospolitej, ludzi tworzących podstawę naszej państwowości, nieugiętych w służbie ojczyzny. W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu.

Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci.

Ukrywanie prawdy o Katyniu – efekt decyzji tych, którzy do zbrodni doprowadzili – stało się jednym z fundamentów polityki komunistów w powojennej Polsce: założycielskim kłamstwem PRL. Był to czas, kiedy za pamięć i prawdę o Katyniu płaciło się wysoką cenę. Jednak bliscy pomordowanych i inni, odważni ludzie trwali wiernie przy tej pamięci, bronili jej i przekazywali kolejnym pokoleniom Polaków. Przenieśli ją przez czas komunistycznych rządów i powierzyli rodakom wolnej, niepodległej Polsce. Dlatego im wszystkim, a zwłaszcza Rodzinom Katyńskim, jesteśmy winni szacunek i wdzięczność. W imieniu Rzeczypospolitej składam najgłębsze podziękowanie za to, że broniąc pamięci o swoich bliskich, ocaliliście Państwo jakże ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.

Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.

Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym i pomódlmy się nad ich głowami. Chwała bohaterom! Cześć Ich pamięci!

Lech Kaczyński 1949 – 2010

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej 

Klaudiusz Wesołek: w 2008 roku prezydent Lech Kaczyński zawiózł Międzymorze do Tbilisi

Seria felietonów Klaudiusza Wesołka, dotycząca historii idei Międzymorza na portalu wnet.fm w każdy wtorek

Ostatnio rozgorzała dyskusja wokół wyjazdu Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego do Kijowa, wraz z przywódcami Czech i Słowenii. Jedni uważają, że wyjazd był bez sensu, inni że był bardzo potrzebny. Niektórzy uważają, że było to wręcz historyczne wydarzenie. Ja na razie wstrzymam się z oceną, bo czas pokaże, czy było to historyczne wydarzenie. Z pewnością jednak do historii przeszedł wyjazd Lecha Kaczyńskiego, wraz z czterema przywódcami środkowoeuropejskich państw, do Tbilisi, w czasie rosyjskiej agresji na Gruzję w roku 2008. Wydarzenie to jest u nas deprecjonowane przez całą konkurencję polityczną. Jest to, moim zdaniem, taka mała ludzka zawiść. Z kolei zwolennicy Kaczyńskich i PIS uważają, że było to ważne wydarzenie, tylko dlatego, że to Kaczyński tam pojechał ale nie towarzyszy temu żadna głębsze refleksja i analiza.

Czytaj także:

Międzymorze między wojnami – Prometeizm i III Europa

Warto zastanowić się dlaczego było to tak ważne wydarzenie i dlaczego Gruzini tak docenili za to Lecha Kaczyńskiego. Po śmierci prezydenta Kaczyńskiego to oni pierwsi zaczęli nazywać ulice w Gruzji jego imieniem i stawiać mu pomniki. Bardziej niż Polacy docenili wyjazd do Tbilisi także Ukraińcy. Wizyta pięciu przywódców europejskich państw i ich udział w wiecu w Tbilisi na pewno podniosły morale Gruzinów w obliczu rosyjskiej agresji. Myślę też, że dodatkowo pomogli Gruzji w ten sposób, że dowódcy rosyjscy musieli wstrzymać ofensywę w takiej sytuacji i uzgodnić działania z Kremlem. Gruzja zyskała na czasie i przez to nie udał się „blitzkrieg” a jakiegoś alternatywnego planu Rosja wtedy nie miała. Stanisław Michalkiewicz przypisuje sukces Sarkozy’emu, który ponoć zadzwonił wtedy do Putina i przekonał go do zaprzestania agresji. Śmieszna to argumentacja, zwłaszcza, że dzisiaj inny francuski premier ciągle wydzwania do Putina i jakoś nie udało mu się na niego wpłynąć.

Czytaj także:

Klaudiusz Wesołek: od umowy warszawskiej do ryskiej zdrady

Ponadto prezydent Kaczyński okazał się polityczny „prorokiem”, przewidującym kolejne działania Rosji.
„Jesteśmy tutaj po to, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy tutaj, przywódcy pięciu państw – Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy: „Nie”. Ten kraj to Rosja” – pamiętne słowa Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi.

Czytaj także:

Grupa Wyszehradzka czyli Międzymorze mimo woli

Uważam więc, że Lech Kaczyński wraz z przywódcami Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy dokonał wtedy wielkiego dzieła. Wtedy mowa była o tym, że jadą tam europejscy przywódcy ale faktycznie pojechali tam politycy z regionu, zwanego „Międzymorzem”. Właśnie wtedy idea ta zaczęła na nowo budzić zainteresowanie. Zaczęło się nawet mówić o Gruzji jako o potencjalnym kraju Międzymorza. Lech Kaczyński zapłacił najwyższą cenę za zorganizowanie tamtej wyprawy. Pozostali uczestnicy zostali wśród żywych, ale wkrótce zostali wyeliminowani z polityki w swoich krajach. Zastanawiam się czy był to przypadek.

Klaudiusz Wesołek

„Nie przestajemy pytać: dlaczego?” Przypominamy niewygłoszone przemówienie Lecha Kaczyńskiego w Katyniu

Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczypospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest? – miał zapytać Lech Kaczyński podczas wystąpienia w Katyniu.

To było 70 lat temu. Zabijano ich – wcześniej skrępowanych – strzałem w tył głowy. Tak, by krwi było mało. Później – ciągle z orłami na guzikach mundurów – kładziono w głębokich dołach. Tu, w Katyniu, takich śmierci było 4400. W Katyniu, Charkowie, Twerze, w Kijowie, Chersoniu oraz w Mińsku – razem 21 768.

Zamordowani to obywatele Polski, ludzie różnych wyznań i różnych zawodów; wojskowi, policjanci i cywile. Są wśród nich generałowie i zwykli policjanci, profesorowie i wiejscy nauczyciele. Są wojskowi kapelani różnych wyznań: kapłani katoliccy, naczelny rabin WP, naczelny kapelan greckokatolicki i naczelny kapelan prawosławny. Wszystkie te zbrodnie – popełnione w kilku miejscach – nazywamy symbolicznie Zbrodnią Katyńską. Łączy je obywatelstwo ofiar i ta sama decyzja tych samych sprawców.

Zbrodni dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego: Biura Politycznego WKP(b). Decyzja zapada 5 marca 1940, na wniosek Ławrentija Berii: rozstrzelać! W uzasadnieniu wniosku czytamy: to zatwardziali, nie rokujący poprawy wrogowie władzy sowieckiej.

Tych ludzi zgładzono bez procesów i wyroków. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczypospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest?

Pytamy, nie przestajemy pytać: dlaczego? Historycy wskazują zbrodnicze mechanizmy komunistycznego totalitaryzmu. Część jego ofiar leży tuż obok, również w katyńskim lesie. To tysiące Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, ludzi innych narodów. Źródłem zbrodni jest jednak także pakt Ribbentrop–Mołotow prowadzący do czwartego rozbioru Polski. Są nim imperialne, szowinistyczne zamiary Stalina. Zbrodnia Katyńska jest – pisał o tym wyłączony w ostatniej chwili z transportu śmierci prof. Stanisław Swianiewicz – częścią akcji (…) oczyszczenia przedpoli potrzebnych dla dalszej ekspansji imperializmu sowieckiego. Jest kluczowym elementem planu zniszczenia wolnej Polski: państwa stojącego – od roku 1920 – na drodze podboju Europy przez komunistyczne imperium. To dlatego NKWD próbuje pozyskać jeńców: niech poprą plany podboju. Oficerowie z Kozielska i Starobielska wybierają jednak honor, są wierni Ojczyźnie. Dlatego Stalin i jego Biuro Polityczne, mszcząc się na niepokonanych, decydują: rozstrzelać ich. Grobami są doły śmierci w Katyniu, pod Charkowem, w Miednoje. Te doły śmierci mają być także grobem Polski, niepodległej Rzeczypospolitej. W czerwcu roku 1941 Niemcy uderzają na ZSRS: sojusznicy z sierpnia 1939 r. stają się śmiertelnymi wrogami. ZSRS zostaje członkiem koalicji antyhitlerowskiej. Rząd w Moskwie przywraca – na mocy układu z 30 lipca 1941 r. – stosunki z Polską. Stalin zasiada u boku Roosevelta i Churchilla w wielkiej trójce.

Miliony żołnierzy Armii Czerwonej – Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Ormian i Azerów, mieszkańców Azji środkowej – oddają życie w walce z Niemcami Hitlera. W tej samej walce giną też Amerykanie, Brytyjczycy, Polacy, żołnierze innych narodów. Przypomnijmy: to my, Polacy, jako pierwsi zbrojnie przeciwstawiliśmy się armii Hitlera. To my walczyliśmy z nazistowskimi Niemcami od początku do końca wojny. Pod jej koniec nasi żołnierze tworzą czwartą co do liczebności armię antyhitlerowskiej koalicji. Polacy walczą i giną na wszystkich frontach: na Westerplatte i pod Kockiem, w bitwie o Anglię i pod Monte Cassino, pod Lenino i w Berlinie, w partyzantce i w powstaniu warszawskim. Są wśród nich bracia i dzieci ofiar Katynia. W bombowcu Polskich Sił Zbrojnych nad III Rzeszą ginie 26-letni Aleksander Fedorońko, najstarszy z synów zamordowanego w Katyniu Szymona Fedorońki – naczelnego kapelana wyznania prawosławnego Wojska Polskiego. Najmłodszy syn, 22–letni Orest, poległ – w szeregach Armii Krajowej – w pierwszym dniu powstania warszawskiego. Jego 24-letni brat Wiaczesław, walczący w Zgrupowaniu AK „Gurt”, ginie 17 dni później.

W maju 1945 r. III Rzesza przegrywa wojnę. Nazistowski totalitaryzm upada. Niedługo obchodzić będziemy 65. rocznicę tego wydarzenia. Dla naszego narodu było to jednak zwycięstwo gorzkie, niepełne. Trafiamy w strefę wpływów Stalina i totalitarnego komunizmu. Po roku 1945 Polska istnieje, ale bez niepodległości. Z narzuconym ustrojem. Próbuje się też zafałszować naszą pamięć o polskiej historii i polskiej tożsamości.

Ważną częścią tej próby fałszerstwa było kłamstwo katyńskie. Historycy nazywają je wręcz kłamstwem założycielskim PRL. Obowiązuje od roku 1943. To w związku z nim Stalin zrywa stosunki z polskim rządem. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Po stronie kłamstwa stoi potęga totalitarnego imperium, stoi aparat władzy polskich komunistów. Ludzie mówiący prawdę o Katyniu płacą za to wysoką cenę. Także uczniowie. W roku 1949 za wykrzyczaną na lekcji prawdę o Katyniu 20-letni uczeń z Chełma Józef Bałka wyrokiem wojskowego sądu trafia na trzy lata do więzienia. Czyżby – przypomnę słowa poety – świadkiem miały pozostać guziki nieugięte znajdowane tu, na katyńskich mogiłach?

Są jednak także nieugięci ludzie i – po czterech dekadach – totalitarny Goliat zostaje pokonany. Prawda – ta ostateczna broń przeciw przemocy – zwycięża. Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest fundamentem wolnej Rzeczypospolitej. To wielka zasługa Rodzin Katyńskich. Ich walki o pamięć o swoich bliskich, a więc także – o pamięć i tożsamość Polski. Zasługa młodzieży. Uczniów takich jak Józef Bałka. Zasługa tych nauczycieli, którzy – mimo zakazów – mówili dzieciom prawdę. Zasługa księży, w tym księdza prałata Zdzisława Peszkowskiego i zamordowanego w styczniu roku 1989 księdza Stefana Niedzielaka – inicjatora wzniesienia krzyża katyńskiego na cmentarzu Powązkowskim. Zasługa drukarzy nielegalnych wydawnictw. Zasługa wielu niezależnych inicjatyw i „Solidarności”. Milionów rodziców opowiadających swoim dzieciom prawdziwą historię Polski. Jak trafnie powiedział tu przed kilkoma dniami premier Rzeczypospolitej, Polacy stają się wielką Rodziną Katyńską.

Wszystkim członkom tej wspólnoty, w szczególności krewnym i bliskim ofiar, składam najgłębsze podziękowanie. Zwycięstwo w bitwie z kłamstwem to Wasza wielka zasługa! Dobrze zasłużyliście się Ojczyźnie!

Wielkie zasługi w walce z kłamstwem katyńskim mają także Rosjanie: działacze Memoriału, ci prawnicy, historycy i funkcjonariusze rosyjskiego państwa, którzy odważnie ujawniali tę zbrodnię Stalina.

Katyń i kłamstwo katyńskie stały się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruły relacje między Polakami i Rosjanami. Nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie. Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Przynosi nienawiść i złość. Dlatego potrzeba nam prawdy. Racje nie są rozłożone równo, rację mają Ci, którzy walczą o wolność. My, chrześcijanie, wiemy o tym dobrze: prawda, nawet najboleśniejsza, wyzwala. Łączy. Przynosi sprawiedliwość. Pokazuje drogę do pojednania.

Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie zagoić i zabliźnić. Jesteśmy na tej drodze. Mimo różnych wahań i tendencji, prawdy o Zbrodni Katyńskiej jest dziś więcej niż ćwierć wieku temu. Doceniamy działania Rosji i Rosjan służące tej prawdzie, w tym środową wizytę premiera Rosji w lesie katyńskim, na grobach pomordowanych. Jednak prawda potrzebuje nie tylko słów, ale i konkretów.

Trzeba ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących Zbrodni Katyńskiej. Okoliczności tej zbrodni muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Trzeba tu, w Katyniu, rozmowy młodzieży: polskiej i rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając. Ta droga do pojednania wymaga jednak czytelnych znaków. Na tej drodze trzeba partnerstwa, dialogu równych z równymi, a nie imperialnych tęsknot. Trzeba myślenia o wspólnych wartościach: o demokracji, wolności, pluralizmie, a nie – o strefach wpływów.

Tragedia Katynia i walka z kłamstwem katyńskim to doświadczenie ważne dla kolejnych pokoleń Polaków. To część naszej historii. Naszej pamięci i naszej tożsamości. To jednak także część historii całej Europy, świata. To przesłanie dotyczące każdego człowieka i wszystkich narodów. Dotyczące i przeszłości, i przyszłości ludzkiej cywilizacji. Zbrodnia Katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów. O sile kłamstwa. Będzie jednak także świadectwem tego, że ludzie i narody potrafią – nawet w czasach najtrudniejszych – wybrać wolność i obronić prawdę.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym: pomódlmy się nad ich grobami. Chwała bohaterom! Cześć ich pamięci!

Cień Smoleńska. Rozmyślania z 96 krzyżami w tle jedenaście lat później. Polskie rekolekcje sumienia… I ciągle NIC!!!

Zdaniem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego sprawa Katynia była fundamentalna dla Polski: „Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest kamieniem węgielnym wolnej Polski”.

Pamiętam dokładnie ten dzień. Już wtedy wiedziałem, że 10 kwietnia 2010 roku na bardzo długo zaważy na naszych polsko-polskich drogach i stanie się jedną z ważniejszych dat w historii Polski. Pamiętam łzy, wielkie rozchwianie i niemoc przejścia nad smoleńskim dramatem do porządku. Do normalności.

Cień Katynia znowu przesłonił kontur Polski. Przeklęta „ziemia niegodziwości i mordu” raz jeszcze zabrała Polki i Polaków za eschatologiczny horyzont zdarzeń.

Z perspektywy 11 lat coraz smutniej patrzę na kondycję polskiej duszy i dążenia do wielkiego archetypu „polskiej wspólnoty i gniazdowości”. Spójrzmy prawdzie w oczy! Polacy traktują swoich rodaków, jeśli „tamci” różnią się światopoglądem, wyznawaną religią i przekonaniami politycznymi, jako przeciwników totalnych. Jako tych, których trzeba wdeptać w ziemię, spacyfikować, zniszczyć i wykluczyć z horyzontu polskich zdarzeń.

Czy wobec tego, patrząc na skrajne emocje związane z tragedią smoleńską sprzed jedenastu lat i wielką niemoc naszego państwa by w sposób ostateczny wyjaśnić wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku, ZASŁUGUJEMY NA NIEPODLEGŁOŚĆ I WOLNY BYT PAŃSTWA? PRZECIEŻ PAŃSTWO TO OBYWATELE I MYŚLENIE O PRZYSZŁOŚCI.

A kto teraz z polityków myśli o przyszłości i jedności w perspektywie nie kolejnych wyborów i podziałów synekur, ale następnych 25, 30 czy 50 lat?!…

Tydzień po katastrofie w Smoleńsku pod murem okalającym rezydencję Ambasady Polskiej w Dublinie wciąż płonęły znicze i leżały kwiaty. Fot. Tomasz Szustek

Tych dokonanych, tych nieodwracalnych. Na pokładzie rządowego Tupolewa-154 śmierć dosięgła przedstawicieli wszystkich partii politycznych, Kancelarii Prezydenta RP i rządu, instytucji i organizacji społecznych.

 

Prezydent Lech Kaczyński: „Moi Rodacy muszą się zastanowić, czy być tu dalej, czy wracać. Jednocześnie dziękuję irlandzkim władzom za przychylność wobec Polaków”. Dublin, 18 lutego 2007. Fot. Tomasz Szustek

 

                                     Historia matką narodów, gdy wyciąga się wnioski

 

Śp. Prezydent Lech Kaczyński był patriotą i piewcą Polski wolnej, solidarnej i przyjaznej jej obywatelom. Jako dziennikarz i publicysta nie we wszystkim zawsze zgadzałem się z założeniami Jego polityki, ale ceniłem podejście do spraw historii, które cechowało wielkie wyczucie, komponowanie nowej jakości w polityce zagranicznej i budzenie w Polakach szacunku. Przede wszystkim do samych siebie, z przeświadczeniem, że nie jesteśmy gorsi, zaściankowi, czy nienowocześni.

Ceniłem Jego bezkompromisowość, gdy mówił o wolności, poszanowaniu decyzji każdego narodu do samostanowienia i głoszeniu prawdy.

Lech Kaczyński twierdził stanowczo, że niepodległość naszego kraju jest oparta na polityce wschodniej. Konsekwentnie pracował nad tą, moim zdaniem, najważniejszą z polskich myśli. Bezpieczeństwo Polski wiązał z istnieniem silnych narodów pomiędzy Polską a Rosją. Tym samym wpisywał się koncepcje polityczne, które mają korzenie jeszcze u schyłku XIX wieku. Podobnie myślał marszałek Józef Piłsudski.

I jeszcze jedna ważna glosa. Zdaniem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego sprawa Katynia miała kolosalne znaczenie dla fundamentów wolnej Polski. Bardzo często mawiał:

„Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest kamieniem węgielnym wolnej Polski”.

                                                       

                                                        Bolesny widok pustych krzeseł

 

W katastrofie Tu-154 zginęli politycy, wysokiej rangi oficerowie, duchowni, artyści, działacze i specjaliści. W gronie zabranych przedwcześnie jest Paweł Wypych, moim zdaniem najlepszy w historii prezes ZUS, który miał szansę zreformować tę instytucję dla dobra wszystkich obywateli. Nie ma z nami od siedmiu lat Pawła Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego. Był nie tylko znakomitym managerem, ale i państwowcem, który bezkompromisowo przeciwstawiał się próbom zamachu na NBP i blokował przepływy środków z Banku Centralnego.

Zginął także Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, który jeszcze w marcu 2007 roku gościł w Dublinie. W murach Polskiego Duszpasterstwa radził z nami na temat efektywnej pomocy dla Polonii. Nie ma też pośród nas Janusza Kurtyki, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, który postawił sobie za cel odkłamanie historii najnowszej Polski. Śledztwa IPN wywoływały palpitację serca wielu wpływowych polityków nad Wisłą. W kilku przypadkach mówiono o zamachu na „ikony polskiej polityki”. A On mówił krótko: „nie myli się ten tylko, kto nic nie robi, a sprawiedliwość należy się ofiarom komunistycznego reżymu”.

Odeszła na zawsze Anna Walentynowicz, robotnica Stoczni Gdańskiej i działaczka Wolnych Związków Zawodowych. To postać historyczna, bowiem gdy zwolniono ją dyscyplinarnie z pracy w sierpniu 1980 r., Stocznia zawrzała gniewem. W obronie Anny Walentynowicz 14 sierpnia wybuchł strajk generalny. Historyczny strajk… Podczas jego trwania powstał NSZZ „Solidarność” i to Ona była jej perłą i ozdobą.

Odszedł także ostatni Prezydent RP na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski. Jego życie było metaforą najnowszych losów Polski. Tuż po wybuchu wojny był więziony przez NKWD. Wyrok śmierci „łaskawie” zamieniono na 10 lat pobytu w łagrach. Trafił do „piekła na ziemi”, jak pisał mistrz Gustaw Herling-Grudziński, na Kołymę. Po zawarciu układu Sikorski-Majski trafił do formującej się armii gen. Władysława Andersa.

 

Prezydent Ryszard Kaczorowski w otoczeniu harcerzy. Fotografia z archiwum Związku Harcerstwa Polskiego Chorągwi Dolnośląskiej, Hufca im. Szarych Szeregów w Świdnicy

Po wyprowadzeniu wojsk na Bliski Wschód walczył na froncie włoskim. Jako główny telegrafista podczas walk pod Monte Cassino, pierwszy obwieścił światu, że „klasztor zdobyli Polacy”.

Świadomie zdecydował się pozostać na emigracji, aby w grudniu 1990 roku przekazać insygnia władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie…

 

                                            Moje dziennikarsko – radiowe wspomnienia

 

W mojej, wtedy prawie osiemnastoletniej dziennikarskiej pracy zawodowej spotkałem się z prawie połową osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Wymienię jednak tylko jedno nazwisko, ale jakże ważne dla świata Polonii.

 

 

Marszałek Maciej Płażyński, jako prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, znał irlandzką Polonię. Był w Dublinie podczas przekazania kościoła pod wezwaniem św. Audeona polskiej społeczności przez dublińską kurię. Fot. Tomasz Szustek

 

To Maciej Płażyński, marszałek Sejmu w latach 1997-2001. Był założycielem Platformy Obywatelskiej, z której odszedł, gdy uświadomił sobie, że partia dryfuje w stronę zimnego i bezdusznego neoliberalizmu. W ostatnim czasie był prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, które wspiera działania pomocowe na rzecz Polonii w Irlandii i na całym świecie. W moich publikacjach dla Polonusów z Wysp, w przewodnikach i niezbędnikach widniało logo „Wspólnoty Polskiej”.

W 2007 roku, tuż przed spotkaniem w Domu Polskim w Dublinie, serdecznie uściskaliśmy się.

Widzę, że redaktor Wybranowski wciąż z mikrofonem i teczką – uśmiechnął się Maciej Płażyński.

Ja odpowiedziałem, że „Maciej Płażyński wciąż uśmiechnięty i pełen wigoru, i zawsze blisko spraw Polonii i Polaków poza Macierzą.”

W maju 2010 roku byliśmy już umówieni na kolejne spotkanie, tym razem w Warszawie, aby porozmawiać o wizji stworzenia jednego, wspólnego portalu dla Polonii całego świata. Nie zdążyłem…

 

                                            Pikiety pod ambasadą Rosji w Dublinie

W gronie setek tysięcy Polaków pod niebem Wysp, choć nieliczni, to są jednak tacy, którym „nie jest wszystko jedno”. Do takich zaliczam znakomitego dziennikarza i publicystę, kronikarza Polonii irlandzkiej – Piotra Słotwińskiego. Dwukrotnie brał udział w protestach pod siedzibą ambasady w Dublinie. Czy wiecie, że mieści się ona przy ulicy George’a Orwella, autora powieści „Rok 1984”„Folwark zwierzęcy”?

12 kwietnia 2014 r. Protest przed rosyjską ambasadą w Dublinie zorganizowany przez Klub Gazety Polskiej. Na zdjęciu (od lewej) Piotr Słotwiński i Eryk Kozieł. For. Z archiwum P. Słotwińskiego.

 

Pierwszy z nich odbył się w 2014 roku. Pikietę zorganizował Klub Gazety Polskiej w Dublinie. W komunikacie prasowym organizatorzy napisali wówczas:

„W 1940 roku ponad 20 tysięcy polskich oficerów zostało zabitych na rozkaz Józefa Stalina dla prostego powodu bycia częścią elity naszego kraju. Współczesna Rosja kontynuuje tradycję agresywnego stosunku do swoich sąsiadów. /…/ W 2008 r. Gruzja została zaatakowana przez wojska rosyjskie i tylko cudem uniknęła konfliktu na pełną skalę. W dniu 10 kwietnia 2010 samolot z polskim prezydentem i innymi przedstawicielami państwa polskiego rozbił się w Smoleńsku, w okolicznościach, które w najlepszym przypadku można określić, jako podejrzane i niejasne!”

Podobny protest odbył się w 2015 roku, tym razem przygotowany przez Narodowy Front Emigrantów.

– Pomimo upływu lat, wcale nie jesteśmy bliżej prawdy niż w ten dzień, w którym z odbiornika telewizyjnego po raz pierwszy usłyszałem mnóstwo dezinformacji. Dlatego przyjechałem z Cork, aby pojawić się pod ambasadą Rosji i pytać o PRAWDĘ – powiedział Piotr Słotwiński.

Niespełna dwadzieścia osób protestowało pod hasłem „Żądamy prawdy o Smoleńsku”:

 „Żądamy, aby rząd III RP ujawnił prawdę nt. katastrofy prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku, zwrotu wraku prezydenckiego samolotu, czarnych skrzynek oraz powołania międzynarodowej komisji śledczej. Żądamy prawdy!”


Prezydent Lech Kaczyński podczas konferencji prasowej z dziennikarzami mediów polonijnych w Áras an Uachtaráin – oficjalnej rezydencji prezydenta Irlandii. Fot. Tomasz Szustek

                                                                               


 

                                                                  Tylko cisza…

 

Pozostała przejmująca pustka, trwoga i żal, że życie nasze tak kruche i tak niewiele znaczy. I bezsilna złość, że państwo Polska nie umie zdać egzaminu z podstawowych powinności. Pamiętam słowa pewnego emigranta, gdzieś spod Brzozowa nad Podlasiu, który powiedział gorzkie słowa:

– Jeżeli nie umie nasz kraj zadbać o bezpieczeństwo i życie samego prezydenta, to ile znaczymy my? Ile znaczą tacy zwyczajni ludzie?

To pytanie wciąż pozostaje otwarte. To pytanie wciąż wyczekuje tej dramatycznej, prostej, ale potrzebnej odpowiedzi, nie tylko w kwestii sprawy Smoleńska AD 2010, ale także w kwestii przyszłości naszego kraju.

Smutkiem napawa fakt, że zaborcy od roku 1772 roku wciąż czynią spustoszenie w sercach i umysłach Polaków, dla których uprzykrzenie życia rodakom weszło w krew.

Słowa o jedności, solidarności narodowej i budowaniu wspólnek przyszłości są – z perspektywy 10 kwietnia 2021 roku – li tylko zagrywką pijarową i słowami, z których nikt i nikogo nie rozlicza.

 

Tomasz Wybranowski

Foto: Tomasz Szustek, Piotr Słotwiński

 

Prof. Waldemar Gontarski: Wyrok TSUE stanowi implementację wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Legalizuje on KRS

Prof. Waldemar Gontarski o tym, co oznacza wyrok TSUE, upolitycznieniu polskich sędziów oraz sprawie frankowiczów.

Prof. Waldemar Gontarski komentuje wyrok TSUE ws. reformy KRS. Ocenia, że stanowi on implementację wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wyjaśnia, iż

Polski Trybunał Konstytucyjny powiedział, że osobom, które ubiegały się o stanowisko sędziowskie, ale w wyniku negatywnej uchwały Krajowej Rady Sądownictwa [nie otrzymały go- przyp. red.] powinien przysługiwać jakiś środek odwoławczy, żeby mogły pójść do sądu.

TSUE odesłał niezadowolonych z obecnego stanu rzeczy do Sądu Najwyższego. Adwokat mówi, że obecny wyrok legalizuje Krajową Radę Sądownictwa.

Prawnik ocenia, że polscy sędziowie są upolitycznieni jak nigdzie indziej. Wskazuje, że w sprawie frankowiczów było tylko jedno pytanie prejudycjalne ws. frankowiczów, a ws. reformy sądownictwa masa.

Ci sędziowie nie potrafili zachować się jak trzeba.

Twierdzenie, iż wyrok TSUE podważa ważność sędziów wybranych do KRS to, jak mówi, bujda na resorach. Prof. Gontarski przypomina, że Lech Kaczyński zgodził się ratyfikować traktat lizboński pod warunkiem uwzględnienia protokołu polsko-brytyjskiego. Pierwszy punkt tego protokołu wyklucza zaś możliwość ingerencji unijnego Trybunału w kształt krajowego sądownictwa.

Trybunał nie zakwestionował tej reformy.

Zaznacza, że obecny wyrok należy odczytywać zgodnie z tym z 19 listopada. Oznacza to, że

Jeśli sędzia powołany przez pana prezydenta w oparciu o wcześniejszą uchwałę KRS-u zachowuje się nieprzyzwoicie podczas orzekania to można go wyłączyć ze sprawy, a wyroki wydane przez takiego sędziego i inne rodzaje orzeczenia, postanowienia, uchwały […] można kwestionować.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jan F. Libicki: Dotychczasowa formuła funkcjonowania koalicji większościowej w Senacie się wyczerpała

Jan Filip Libicki o wyjściu Kukiz’15 z Koalicji Polskiej, drodze politycznej Pawła Kukiza i jego ideach oraz o traktacie lizbońskim, większości w Senacie, Szymonie Hołownii i wyroku TK.

Jan Filip Libicki przypomina, iż głosował przeciwko konwencji stambulskiej i nie zaszły od tego czasu żadne okoliczności, które by zmieniły jego zdanie w tej sprawie. Zaznacza, że Koalicja Polska dalej ma sens po odejściu Kukiz’15. Istniała ona gdy przystąpili do niej przedstawiciele Unii Europejskich Demokratów i inni politycy.

Ona była wtedy, kiedy dołączył pan minister Marek Biernacki z panem posłem Tymczakiem. Tak więc to nie jest tak, że to Paweł Kukiz stworzył koalicję.

Nasz rozmówca przypomina drogę polityczną byłego lidera zespołu Piersi. Paweł Kukiz w wyborach prezydenckich zdobył 20 proc. poparcia, zaś w wyborach parlamentarnych 8,5 proc. tworząc 40-osobowy klub.

Ten klub się wykruszał i wykruszał, posłowie odchodzili do różnych ugrupowań, a pod koniec kadencji 2019 okazało się, że żeby przeprowadzić paru swoich parlamentarzystów do Sejmu musiał skorzystać z tego bytu, który utworzył, a który nazywać koalicją Polską.

Postulaty Pawła Kukiza ocenia jako ciekawe i słuszne. Czy są jednak społecznie zrozumiałe i nośne? Senator Koalicji Polskiej wątpi w to. Zauważa, że uchwała przyjęta przez PSL mówiła o końcu współpracy z Pawłem Kukizem, nie z jego posłami lub jego ruchem. Wskazuje na język, jakim posługuje się muzyk, przypominając debatę nad wpisaniem członkostwa Polski w UE. Zaznacza, że w 22 państwach członkowskich Unii Europejskiej jest podobny zapis. Postulat by do grona tych państw dołączyła Polska zgłosił Władysław Kosiniak-Kamysz.

Paweł Kukiz nie mówi tutaj „ja mam inne zdanie, chciałbym przedyskutować” […] tylko mówi „znamy już tego typu sytuację, wpisywaliśmy kiedyś przyjaźń ze Związkiem Radzieckim”.

Lider Koalicji Polskiej próbował się spotkać ze swoim koalicjantem, ale ten nie dawał mu na to okazji. Zaznacza, iż głosował przeciwko traktatowi lizbońskiemu uważając, iż traktat nicejski był lepszy dla Polski. Zwolennikiem traktatu lizbońskiego był zaś, jak mówi, prezydent Lech Kaczyński.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje słowa marszałka Zgorzelskiego, który stwierdził, że nie ma już większości w Senacie. Podkreśla, ludowcy, że nie otrzymali w Senacie od swoich kolegów takiego wsparcia ws. piątki, dla jakiego zwierząt oczekiwali. W związku z tym

Dotychczasowa formuła funkcjonowania koalicji większościowej się wyczerpała.

Dotąd senatorowie PSL głosowali za ważnymi dla Koalicji Obywatelskiej projektami w zamian za wzajemność. Obecnie będą rozpatrywać każdą ustawę indywidualnie.

Jan Filip Libicki zauważa, że Szymonowi Hołownii trudno będzie utrzymać  przez następne trzy lata obecne poparcie bez reprezentacji parlamentarnej. Wskazuje, że

Rosnące sondaże Szymonowi Hołownii mogły zawrócić w głowie.

Mówi, iż w sprawie aborcji głosy w PSL są podzielona. Osobiście cieszy się z usunięcia przesłanki eugenicznej przez TK.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Bobołowicz: Nasz kraj jest bardzo zainteresowany uczestnictwem inwestycyjnym w drugiej fali ukraińskiej prywatyzacji

Korespondent Radia WNET na Ukrainie relacjonuje wizytę prezydenta Andrzeja Dudy. Komentuje podpisane przez PGNiG umowy. Wskazuje, że oba państwa dążą do kompromisu w spornych kwestiach historycznych.

 

Paweł Bobołowicz podsumowuje pierwszy dzień wizyty prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie. Omawia wspólną, polsko-ukraińską deklarację podpisaną dzisiaj przez prezydentów obu państw. Dotyczy ona zarówno kwestii historycznych, jak i współczesnych, z dużym naciskiem na kwestie gospodarcze. Potępiono w niej rosyjską aneksję Krymu i agresję w Donbasie. Oba państwa zapewniły o gotowości poszukiwania kompromisu w spornych kwestiach dotyczących trudnej koegzystencji Polaków i Ukraińców na dawnych kresach Rzeczpospolitej.

W deklaracji zwrócono uwagę również na konieczność zapewnienia oświaty polskiej mniejszości.

Jednym z istotnych punktów wizyty prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie było odsłonięcie przed polską ambasadą pomnika Anny Walentynowicz, urodzonej w Równem, gdzie nadal mieszka część jej rodziny:

Przez niektórych mieszkańców Równego Anna Walentynowicz jest traktowana jak Ukrainka. Przypomina się, że jeszcze dzień przed katastrofą smoleńską kontaktowała się z mieszkającą tutaj rodziną.

Planowane jest przeniesienie pomnika tak, by był lepiej widoczny w przestrzeni publicznej ukraińskiej stolicy.

Jutro prezydent Duda poleci do Odessy, gdzie weźmie udział w polsko-ukraińskim forum gospodarczym.

Poruszone będą głównie sprawy energetyczne i infrastrukturalne.

Jak dodaje nasz korespondent, w Odessie znajduje się upamiętnienie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Andrzej Duda na pewno odwiedzi to miejsce.

Paweł Bobołowicz mówi również u umowie, zgodnie z którą Polska będzie brać udział w prywatyzacji ukraińskiej energetyki.

Pokazaliśmy, że nasz kraj jest bardzo zainteresowany uczestnictwem inwestycyjnym w drugiej fali ukraińskiej prywatyzacji.

Na mocy drugiej podpisanej dzisiaj umowy, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo rozpocznie, wspólnie z ukraińską spółką ERU prace wydobywcze przy granicy z Polską, gdzie z znajdują się złoża gazu:

Do tej pory współpraca PGNiG z ERU dotyczyła przesyłu gazu. Teraz PGNiG jeszcze bardziej zaznaczy swoją obecność na Ukrainie i będzie czerpać większe zyski.

Jak dodaje korespondent Radia WNET,  umowy są skonstruowane w ten sposób, by ograniczyć wpływ chwiejności ukraińskiej sceny politycznej na charakter współpracy obu sąsiadów.

Paweł Bobołowicz mówi również o problemie zniszczenia upamiętnienia na górze Monastyrz w Polsce, poświęconego żołnierzom Ukraińskiej Powstańczej Armii walczących z NKWD:

Wczoraj pojawiła się informacja, że na górze Monastyrz umieszczono odnowioną tablicę, jednak bez nazwisk i wieku żołnierzy, którzy zginęli. Część historyków ukraińskich twierdziło, że sposób odnowienia tablicy może zaszkodzić wizycie. Wszystko jednak wskazuje, że władze obu krajów znalazły kompromis.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Andrzej Duda: Pan Prezydent i Pani Prezydentowa byli ludźmi ciepłymi. Archiwalna rozmowa z 14.10.2010 r.

Przypominamy rozmowę sprzed 10 lat, w której Andrzej Duda mówi o sprowadzeniu do kraju ciała Marii Kaczyńskiej, miłości pary prezydenckiej i familiarnej atmosferze w Kancelarii Prezydenta RP.

Miałem bardzo określone zadanie do wykonania. Polegała ona na tym, by pani Prezydentowa Maria Kaczyńska wróciła do Polski, aby mogła spocząć obok swojego męża.

Ówczesny urzędnik w Kancelarii Prezydenta RP podkreślał, iż„to był ogromny zaszczyt”, że został „wydelegowany tutaj z kancelarii jako osoba, która towarzyszyła Bożenie Borys-Szopie”. [podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta od 21 IX 2009 do 6 VII 2010 r.- przyp. red.] Stwierdził, że cel jego misji określić by też można, jako to, by „żeby mąż odzyskał swoją ukochaną żoną”.

Mieliśmy świadomość ich ogromnej miłości, bardzo naturalnej, jaką obserwuje się w naprawdę dobrych małżeństwach.

Zaznaczył, że było to dla niego „wielkie przeżycie osobiste”. Para prezydencka pozostawała ze sobą w bardzo bliskich relacjach, co widać było widać było w takich gestach jak łapanie się za ręce w publicznych okazjach czy przytulanie się w gronie współpracowników. Tych ostatnich para prezydencka nie trzymała na dystans, lecz traktowała raczej jak członków rodziny:

Pan Prezydent i pani Prezydentowa nie stwarzali dystansu między sobą a swoimi współpracownikami. […] Mówiło się Leszku. […] Jak mogę do głowy państwa powiedzieć „Leszku”? […] Miało się poczucie przyjęcia do rodziny.

Andrzej Duda przyznał, że z początku trudno mu było zwracać się po imieniu do Prezydenta RP i osoby w wieku własnych rodziców, jednak z czasem stało się to naturalne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.