PO zmieni kandydata? Michał Karnowski: Rafał Trzaskowski daje pewność, że nie będzie zagrażał przywództwu Borysa Budki

Michał Karnowski o tym, kto mógłby zastąpić byłą wicemarszałek Sejmu jako kandydat PO, czemu nie będzie to Borys Budka oraz czy dojdzie do dekompozycji opozycji totalnej i końca „antypisizmu”?


Michał Karnowski sądzi, że Platforma Obywatelska zmieni Małgorzatę Kidawę-Błońską na innego kandydata na prezydenta. Przypuszcza, że tą personą będzie obecny prezydent Warszawy.

Rafał Trzaskowski daje pewność, że nie będzie zagrażał przywództwu Borysa Budki.

Wszakże to ryzykowny kandydat, gdyż niektórym wydać się może, iż dla gospodarza stolicy start w wyborach to rejterada wobec problemów w samorządzie. Dziennikarz uważa, że Szymon Hołownia jest największym niebezpieczeństwem dla KO. Wyjaśnia, że Platforma:

Musi osiągnąć sytuację, w której jej kandydat jest głównym kontrkandydatem Andrzeja Dudy. Wtedy będzie wszystko po staremu.

Nie dopuszcza do myśli, aby Borys Budka został kandydatem na prezydenta. Sądzi, iż przywódca PO nie zaryzykuje osobistego startu, gdyż nie przeżyłby przegranej. Karnowski podkreśla, że opozycja pogrąża się w chaosie, co przekłada się na możliwą zmianę postawy.

Być może kończy się antyPiSizm?

Ma nadzieję, że tak się stanie, ponieważ wówczas będzie to polepszenie się naszej demokracji. Komentując procedowanie ustawy przez Senat przypuszcza, że tym razem większość senacka może przyjąć ją wcześniej niż ostatnio. Kandydaci opozycji również potrzebują bowiem czasu na zbieranie podpisów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Debata: Biedroń używał technik, które inspirują. Duda budował tarczę argumentów. Bosak pięknie atakował mową ciała

Kto wypadł najlepiej, a kto najgorzej pod względem technik retorycznych? Leszek Cibor komentuje środową debatę prezydencką pod kątem autoprezentacji i mowy ciała kandydatów.

Robert Biedroń wyróżnił się tym, że jako jedyny z kandydatów faktycznie używał technik, które inspirują.

Leszek Cibor stwierdza, że pod względem wizerunkowym rolą prezydenta jest bycie liderem- inspirowanie ludzi. W środowej debacie prezydenckiej jedynie kandydat Lewicy używał metody mającej na celu zainspirowanie ludzi.

Osobiste historie wybrzmiewały w jego wypowiedziach.

Włodarz Słupska powiedział, że jest „prostym chłopakiem z Krosna”. Przywołał historie pewnego pielęgniarza i przypomniał dramat zamordowanej Jolanty Brzeskiej. W innej sytuacji był podczas tej debaty ubiegający się o reelekcję Prezydent RP:

Prezydent Andrzej Duda świetnie wyszedł jeśli chodzi o swoją ogólną postawę. Jego rola w tej debacie jako jedynego kandydata była, żeby się bronić.

Głowie państwa udało się zbudować wokół siebie „tarczę argumentów” i do tego wyprowadzić zgrabny atak w kandydata ludowców. Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do tej wypowiedzi i tym samym „zaczął się bronić, a to nie jest dobra taktyka dla pretendenta”. Ekspert od mowy ciała zauważa, że kiedy Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiadał Andrzejowi Dudzie to ręką wskazywał na niego, ale oczy miał prosto na kamerę. Tymczasem ważna jest spójność przekazu. Lepiej wypadł pod tym względem kandydat Konfederacji, który patrzył na prezydenta, kiedy się do niego zwracał.

Świetnie się pod tym kątem [wzroku- przyp. red.] sprawdził Krzysztof Bosak, który pięknie patrzył się w obiektyw. Potem pięknie atakował mową ciała Andrzeja Dudę.

Udało mu się wyjść „surowo, ale wyraziście”. Specjalista od autoprezentacji zdradza, kto według niego wypadł najgorzej. Przypomina, że celem debaty jest przekonać wyborców do siebie by wybrali cię na prezydenta.

W moim odczuciu najmniej korzystniej wypadli kandydaci, którzy realizowali zupełnie inny cel debaty prezydenckiej.

Przykładem jest Paweł Tanajno, który chciał zwrócić uwagę na akcję społeczną, jakiej przewodzi. Cibor zwraca uwagę na inne częste błędy kandydatów. Jednym z nich było niepotrzebne powtarzanie fraz czy formułek, które tylko zabierały ich dość ograniczony czas. Ich używanie, tak jak to robił np. Mirosław Piotrowski zdradza nieprzegotowanie i konieczność zastanawiania się na bieżąco nad odpowiedzią.

Krzysztof Bosak w samym pierwszym wejściu miał bardzo nerwowe dłonie.

Dodaje, że w dobry sposób operował rękami Szymona Hołownia nadając im określone tempo, niczym dyrygent. Kandydaci różnili się także pod względem głosu.

Marek Jakubiak ma piękny, dźwięczny głos i to jest jego naturalny sposób mówienia.

Negatywnie pod względem ubioru wyróżniał się Paweł Tanajno. Jest to znów związane z jego odmiennym celem od reszty kandydatów.

Prawdopodobnie przemówił do ludzi, którzy podzielają jego emocje.

Reszta ludzi mogła odebrać jego zachowanie jako nieprzewidywalne. Miał rozbiegany wzrok, podobnie jak Andrzej Duda. Kandydaci niepatrzący prosto w obiektyw wypadli pod tym względem gorzej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P,

Bielan: Nie spodziewałem się, że kandydaci prawicy tak mocno będą atakować pana prezydenta. Stają w szeregu z lewicą

Adam Bielan o kontrkandydatach Andrzeja Dudy, porozumieniu Gowin-Kaczyński, tym, czy prezydent wiedział o nim wcześniej oraz o obstrukcji samorządów i Senatu.

Konstytucja mówi wyraźnie, kiedy kończy się kadencja prezydenta w Polsce.

Adam Bielan stwierdza, że Andrzej Duda wiedział o rozmowach między Jarosławem Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim, ale nie znał ich treści. Rozwiązanie liderów dwóch partii sprawia, że wychodzimy z politycznego impasu. Bielan nie wie, kto wymyślił pomysł przeniesienia wyborów.

Senat bardzo długo przetrzymywał ustawę. W Bawarii w ciągu jednego dnia udało się wprowadzić zmiany.

Przypomina opór samorządowców wobec organizacji wyborów korespondencyjnych. Podkreśla, że przeniesienie daty wyborów oznacza przedłużenie kampanii wyborczej i „wydłużenie czasu niestabilności”.

Musimy wiedzieć, kto będzie prezydentem przez najbliższe 5 lat.

Nasz gość podkreśla, że w najbliższym czasie ważne jest, aby nie było wojen pomiędzy obozem władza a prezydentem. Wraża opinie także na temat polityków opozycyjnych, którzy kandydują na prezydenta.

Kosiniak-Kamysz, Kidawa-Błońska, Szymon Hołownia natychmiast zaczną wojnę z rządem.

Kandydaci ci po objęciu urzędu prezydenta chcieliby, jak twierdzi, doprowadzić do paraliżu działania państwa, tak żeby przyśpieszyć wybory. Oznaczałoby to narażenie Polaków na kolejne wybory w czasie epidemii.

Nie spodziewałem się, że tak mocno będą atakować pana prezydenta kandydaci prawicy.

Rzecznik sztabu wyborczego prezydenta krytykuje także postawę prawicowych kandydatów zarzucając im stawanie w jednym szeregu z lewicą dla własnych politycznych korzyści. Odnosi się również do krytyki związanej z nominacją Kamila Zaradkiewicza na p.o. I sędziego SN.

Prof. Gersdorf nie zorganizowała zgromadzenia do 30 kwietnia, kiedy wygasała jej kadencja.

Wyraża nadzieję, że Zaradkiewicz sprawnie przeprowadzi wybory pięciu kandydatów na I sędziego SN, z których jeden obejmie stanowisko zgodnie ze wskazaniem prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Marcin Palade: Na wyborach w lipcu mogą stracić Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia, z zyskiem dla kandydatki KO

Marcin Palade o tym, kto zyska, a kto straci na lipcowych wyborach, ocenie prawników tego rozwiązania i tym, czy Andrzej Duda wiedział o kompromisie.

Będziemy mieli wybory na przełomie czerwca i lipca. […] To wariant pozytywnie oceniony przez prof. Chmaja i byłego szefa PKW Wojciecha Hermelińskiego.

Marcin Palade mówi, iż w godzinach popołudniowych doszło do porozumienia Gowin-Kaczyński. Nie wiadomo, czy Andrzej Duda, który był uczestnikiem debaty prezydenckiej, wiedział o kompromisie. Socjolog wskazuje, że rozwiązanie polegające na stwierdzeniu nieważności wyborów 10 maja został pozytywnie oceniony przez prawników dalekich od obozu Zjednoczonej Prawicy. Wskazuje, że na przełożeniu wyborów na lipiec zyskać może Platforma Obywatelska, która wzywała do bojkotu wyborów, jeśli by się odbyły 10 maja. Część wyborców, którzy nie planowali pójść na wybory, bądź przerzucili swe poparcie na Władysława Kosiniak-Kamysza lub Szymona Hołownię, teraz może znów poprzeć Małgorzatę Kidawę-Błońską.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Gontarski: Przesunięcie wyborów przez stan nadzwyczajny byłoby nielegalne. Celem jest skuteczna demokracja

Czy będziemy mieli ciszę wyborczą? Co łączy polską opozycję z myślą Carla Schmitta? Jak interpretować prawo? Prof. Waldemar Gontarski o prawnym wymiarze przeniesienia wyborów prezydenckich.


Prof. Waldemar Gontarski wyjaśnia, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego jest możliwe, gdy „zwykłe środki konstytucyjne nie pozwalają się przeciwstawiać się epidemii”. Taka sytuacja jednak nie zachodzi. Odwołanie terminu poprzez wprowadzenie stanu nadzwyczajnego byłoby więc czynem nielegalnym, niezgodnym z konstytucją. Prawnik krytykuje przy tym opozycję za to, iż chciała zmienić datę wyborów poprzez wprowadzenie tego stanu. Mówi, iż którzy dążą do stanu nadzwyczajnego, idą dalej niż niemiecki konstytucjonalista (i członek NSDAP) Carl Schmitt, który wskazywał, że „decyzja odrębna od prawa”. Przekroczenie porządku prawnego przez decyzyjny podmiot miało jednak zgodnie z teorią decyzjonizmu być uzasadnione tylko w przypadku zagrożenia bytu państwa.

Ci, którzy chcą tak zrobić nie chcą skutecznej demokracji.

Prof. Gontarski dodaje, że dymisja prezydenta Andrzeja Dudy również uczyniłaby z Polski „państwo z dykty”. Wyjaśnia, że w przypadku stwierdzenia nieważności wyborów marszałek Sejmu ma 14 dni na wyznaczenie nowego terminu wyborów w przeciągu 60 dni od zarządzenia.

Czy będziemy mieli ciszę wyborczą?

Odnosi się do tego czy przed 10 maja będzie obowiązywać cisza wyborcza. Przepis mówiący o niej nie będzie stosowany, tak jak przestał być stosowany przepis o karaniu spekulantów po przemianach wolnorynkowych. W przeniesionych wyborach będą mogli wystartować wszyscy dotychczasowi kandydaci, a także nowi, jeśli uda im się zebrać podpisy wyborcze i zarejestrować komitet. Prawnik tłumaczy na czym polega ratio legis:

Prawo interpretujemy tak jak Biblię, dosłownie, systemowo i zastanawiając się jaka była intencja autora.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Scharfenberg: Ludzie naprawdę tracą pracę, a nie porzucają ją, bo mogą sobie spokojnie żyć na zasiłkach

Prof. Ryszard Scharfenberg o problemie zasiłków dla bezrobotnych, zasadach ich przyznawania, tym komu przysługują, a komu nie oraz o potrzebie zwiększenia świadczeń socjalnych w obecnej sytuacji.

 

Prof. Ryszard Scharfenberg odnosi się do kwestii podwyższenia zasiłku dla bezrobotnych. Zauważa, że podwyżce płacy minimalnej stanowi on jej 30%, podczas gdy według Międzynarodowej Organizacji Pracy powinno być to co najmniej 50%, a więc 1300 zł brutto w przypadku Polski. Wskazuje, że można go otrzymywać przez 6 miesięcy, a kryteria z pomocy społecznej dość surowe. Zasiłek dla bezrobotnych ubogich niezmiennie od 2004 r. wynosi 418, co jest jak mówi nasz gość, skandalem.

Nasz rynek pracy jest super elastyczny, a to oznacza, że firmy mają ludzi na etatach, ale […] to są najważniejsi ludzie dla firm. Natomiast cała reszta ludzi to albo są umowy cywilnoprawne, albo jednoosobowe działalności gospodarcze.

Ci ostatni uwzględnieni są w zapisach tarczy antykryzysowej. Prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą mogą, jak mówi, w trzy miesiące 20 tys. uzyskać przez zawarte w tarczy ulgi. Przewodniczący Rady Wykonawczej Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu wskazuje przy tym, że nie część firm mogła nie czekać ze zwolnieniami na tarczę finansową. Zwolnieni etatowi pracownicy zaś pojawią się w systemie dopiero w tym miesiącu, gdyż w kwietniu byli jeszcze na wypowiedzeniu. Przypomina, ze jeśli chodzi o marginalnych pracowników, to dwa miliony z nich to mogli być Ukraińcy.

Oni mogą być zwolnieni i muszą wrócić do swojego kraju. Nie mają prawa do zasiłków dla bezrobotnych w Polsce.

Socjolog przewiduje, że wśród zgłaszających się do urzędów pracy bezrobotnych „poziom desperacji i frustracji będzie duży”  ze względu na dużą różnicę między zasiłkiem dla bezrobotnych a średnią płacą. Zgadza się z postulatami prezydenta Andrzeja Dudy, który zaproponował podniesienie zasiłku dla bezrobotnych wprowadzenie dodatkowego świadczenia dla tych, którzy stracą pracę w związku z obecnym kryzysem. To ostatnie mogłoby wynosić jego zdaniem 1500 zł przez trzy miesiące. Prof. Scharfenberg tłumaczy, w jaki sposób warunki uzyskania zasiłku dla bezrobotnych mogłyby być poluzowane.

Naprawdę ludzie tracą pracę, a nie porzucają ją ot tak, bo mogą sobie spokojnie żyć na zasiłkach.

Nasz gość odnosi się do ewentualnej krytyki świadczeń socjalnych. Przypomina, że minimum socjalne dla czteroosobowej rodziny to 3800 zł, podczas gdy, podstawowe świadczenie rodzinne to 219 zł, zaś razem z 500+, jest to 1219 zł. Dodaje, że obecnie jest dodatkowe świadczenie wychowawcze w wysokości tysiąca zł, „ale te nie są takie kwoty, żeby ludzie mogli z nich żyć”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tarcza

 

Prof. Roszkowski: Opozycja krzyczy, uprawiając demagogię, czasem w oparciu o fake newsy

Prof. Wojciech Roszkowski o tym, jak został kawalerem Orderu Orła Białego, atmosferze w Pałacu Prezydenckich oraz o wyborach, tym, jak powinny się odbyć, postawie opozycji i o sporze ideologicznym.


Prof. Wojciech Roszkowski opowiada o emocjach, jakie towarzyszyły mu podczas uroczystości wręczenia mu przez prezydenta Andrzeja Dudę Orderu Orła Białego – najwyższego odznaczenia państwowe Rzeczypospolitej Polskiej. Był wzruszony z wydarzenia. W pałacu prezydenckim nie czuć było atmosfery wyborów, a pandemii.

Wybory powinny się odbyć w trybie konstytucyjnym. Nie ma to większego znaczenia w trybie zwykłym czy korespondencyjnym.

Zdaniem historyka łatwiej byłoby przeprowadzić wybory w normalnym trybie. Nie sądzi przy tym, żeby to miało znaczenie z epidemiologicznego punktu widzenia. Przyznaje przy tym, że

Kampania przebiega w warunkach nienormalnych. Rządzący muszą sprostać zadaniu.

Prof. Roszkowski zarzuca opozycji, że jest „krzycząca, uprawiająca demagogię, czasem w oparciu o fake newsy”.

Nie można bronić używania władzy do nadużyć. Państwo jest odrobinę sprawniejsze dzięki tej władzy.

Historyk podejmuje również temat wojny idei w czasie pandemii. Sprawy przemian obyczajowych zostały przyćmione przez tą ostatnią. Nie oznacza to jednak, że spór wygasł:

Wojujący genderyści nie składają broni. Widać wigor rewolucyjny.

Zastanawia się także nad kształtem wolności w przyszłości. Pozytywnie wyraża się o obecnym prezydencie:

Państwo jest odrobinę sprawniejsze dzięki tej władzy. Nie jest idealne […] ale odbieram tę rzeczywistość jako idącą w dobrym kierunku.

Chwali Zjednoczoną Prawicę, że za jej rządów człowiek ma wrażenie, iż „dla rządzących każdy obywatel jest jakoś ważny”. Wcześniej bowiem czuć było „lekceważenie szarego człowieka” .

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prezydent Andrzej Duda: Rozstrzygane są przetargi na ponad 600 niewielkich obiektów hydrologicznych

Prezydent Andrzej Duda na konferencji o tym, czy grozi nam susza, jak rolnicy i sadownicy poradzili sobie z problemami w przeszłości oraz o retencji wody.

 

Polscy sadownicy w międzyczasie znaleźli wiele innych rynków zbytu, chociażby także i rynek chiński.

Prezydent Andrzej Duda na konferencji podkreślił, że „polscy rolnicy i sadownicy mieli wielki udział we wzrastaniu polskiego PKB”. Przypomniał ich problemy związane z sankcjami nałożonymi na Rosję w 2014 r., które zostały przezwyciężone. Zauważył, że

Polska żywność zdobywała wiele światowych rynków.

Poruszając problem suszy prezydent zaznaczył, że „w zeszłym roku susza była faktem w wielu gospodarstwach”. Obecnie zaś

 Nie wiemy jak będą wyglądały deszcze majowe, które prawdopodobnie przesądzą, czy będzie w tym roku susza czy nie.

W związku z tym trzeba racjonalnie gospodarować zasobami wodnymi. Andrzej Duda podkreślił, że „musimy prowadzić retencję na poziomie najbardziej podstawowym”.

W najbliższych dniach rozstrzygane są przetargi na ponad 600 niewielkich obiektów hydrologicznych.

Zauważył, że „75% wody, która jest bogactwem, jakie spada do nas z deszczem” się marnuje. Należy więc w ramach możliwości zbierać deszczówkę.

Rolnicy nie zostaną bez pomocy i będziemy czynili wszystko, żeby w każdej trudnej sytuacji ta pomoc do rolników dotarła.

 

A.P.

Żalek: Nie miałbym nic przeciwko, żeby Jarosław Gowin został marszałkiem, ale przy obecnej większości sejmowej

Jacek Żalek o wyborach prezydenckich, pozycji Jarosława Gowina w Zjednoczonej Prawicy- tym, czy zostanie marszałkiem Sejmu oraz o powodzie wyjścia konserwatystów z PO i potrzebie odmrożenia gospodarki

Jacek Żalek zaznacza, że rozmowy z opozycją mają charakter merytoryczny i opozycja nie powinna się w nich doszukiwać kontekstu politycznego.  Odnosi się do pojawiających się informacji, jakoby opozycja planowała zgłoszenie kandydatury Jarosława Gowina na marszałka Sejmu w miejsce Elżbiety Witek.

Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby został marszałkiem, ale przy obecnej większości parlamentarnej.

Poseł Porozumienia tłumaczy, że lider jego partii nie odniósł się do tych niepotwierdzonych informacji, by nie nadawać im znaczenia przez ich publiczne zaprzeczenie. Są one bowiem, jak mówi, obliczone na podzielenie obozu Zjednoczonej Prawicy. Zauważa przy tym, że były wicepremier i minister raczej lepiej odnalazłby się na kolejnym stanowisku związanym z władzą wykonawczą niż jako marszałek Sejmu. Gdyby zaś chciał zostać tym ostatni, to rozmawiałby o tym z Jarosławem Kaczyńskim, a nie z opozycją.

Żalek przypomina, co zadecydowało o opuszczeniu Platformy Obywatelskiej przez obecnych posłów Porozumienia.

Platforma była partią, która odwoływała się do Społecznej Nauki Kościoła. […] Pod rządami Donalda Tuska Platforma skręciła gwałtownie w lewo.

PO miała, jak mówi, charakter konserwatywny za czasów Jana Rokity i Macieja Płażyńskiego. Później jednak zaczęła skłaniać się ku „paramałżeństwom homoseksualnym” i odeszła od liberalizmu w gospodarce robiąc „skok na środki z OFE.

Porozumienie oczekuje, że termin wyborów nie będzie tytułem sporu politycznego z Prawem i Sprawiedliwością. Nasz gość ma nadzieję, że obie partie porozumieją się w tej sprawie. Jest przekonany, że te wybory i zwycięstwo Andrzeja Dudy pozwolą koalicji sprawnie rządzić państwem. Przypomina, że konieczne jest odmrożenie gospodarki, gdyż zbyt długie jej wstrzymanie sprawi, iż

Okaże się, że tych ofiar będzie w wyniku zamrożenia gospodarki niż pandemii. Trzeba chronić tych, którzy są w grupie najwyższego ryzyka.

Zauważa, że część lekarzy nie może w pełni służyć ludziom, gdyż muszą zostać w domu z dziećmi przez to, że szkoły są zamknięte.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T/A.P.

Palade: Myśleliśmy, że nie można prowadzić kampanii gorzej niż Bronisław Komorowski. Udało się to M. Kidawie-Błońskiej

Marcin Palade o sondażach wyborczych, fatalnej kampanii kandydatki KO, drugim miejscu Władysława Kosiniak-Kamysza, Szymonie Hołowni i skutkach wyborów dla sceny politycznej.


Marcin Palade stwierdza, że nie można wierzyć pojedynczym sondażom wyborczym. Jednakże ukazują nam tendencje poparcia dla danych kandydatów, czyli stabilną pozycję Andrzeja Dudy, słabnące poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, coraz wyższy wynik Szymona Hołowni i umacnianiu drugiego miejsca przez Władysława Kosiniak-Kamysza. Socjolog informuje, że najważniejszymi sondażami są te wykonywane przez partie polityczne. Według wiedzy socjologa wyniki wewnątrzpartyjnych sondaży dalece nie odbiegają od tych zamawianych przez media.

Pamiętając o Bronisławie Komorowskim zakładaliśmy, że gorzej nie można przeprowadzić kampanii.  Udało się to Małgorzacie Kidawie-Błońskiej.

Palade komentuje również katastrofalną pozycję kandydatki z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Sądzi, że jest to wynik kiepskiej polityki KO – ciągłej „totalnej” krytyki obozu władzy:

To nie jest wina nikogo innego jak KO.

Zwraca uwagę na sprzeczne sygnały wysyłane wyborcom przez tę formację. Nie wiedzą oni czy wybory mają bojkotować jako nielegalne, czy wziąć w nich udział i głosować na byłą marszałek Sejmu.

Bojkot mógł dotknąć maksymalnie 20% głosujących.

Nasz gość zauważa, że sam bojkot nie tłumaczy spadku notowań Kidawy-Błońskiej z 30 do ledwie 4-6,5%. Stwierdza, że dla drugiego w sondażu kandydata PSL-u groźny jest inny kandydat centrum- Szymon Hołownia.

Poparcie Szymona Hołowni rośnie.

Mają miejsce przepływy elektoratu między tymi dwoma kandydatami. Palade podkreśla, że jeśli wybory faktycznie ułożą się zgodnie z sondażami, tzn. w I turze wygra ubiegający się o reelekcję prezydent, na II miejscu będzie Kosiniak-Kamysz, na III Szymon Hołownia, a dopiero za nim Kidawa-Błońska, to będzie miało to znaczący wpływ na kształt polskiej sceny politycznej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T/A.P.