Dr Krzysztof Jabłonka: wśród powstańców wielkopolskich powtarzają się nazwiska osób biorących udział w Wiośnie Ludów

Prowadzący audycji „Gawęda historyczna” w Radiu Wnet o powstaniu wielkopolskim w 103. rocznicę jego wybuchu.

Dr Krzysztof Jabłonka wskazuje, że powstanie wielkopolskie 1918 r. nie jest jedynym wygranym polskim zrywem.

To było w obronie dzieci i godności. Te dwie rzeczy się połączyły w sposób tak niesamowity, że do dzisiaj historyk jest lekko zdumiony.

Wskazuje, że to Wojciech Korfanty namówił Ignacego Jana Paderewskiego, aby przyjechał do Poznania.

Już po drodze alarmowano poznaniaków, że jedzie Paderewski, ale również alarmowali Niemcy swoich.

W Poznańskiem powstały dwie organizacje: Straż Obywatelska i Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego. Zmobilizowały one swoich ludzi.

Paderewski pięknie przemówił, że nie jego witają tylko komitet który walczy o ich sprawę na arenie międzynarodowej i przywrócenie nam wszystkim naszej wolnej Polski.

Wybuch powstania sprowokowało zrzucanie flag ententy i Polski przez Niemców.

Do końca roku 18. Wielkopolska była wolna, a 1 stycznia w Nowy Rok 19 roku wybuchły Kujawy, które miały troszeczkę odrębne powstanie nazywane zresztą tą samą nazwą.

Historyk wskazuje, że Wielkopolanie przekazywali swoim potomkom swoją broń do walki o wolną ojczyznę.

Wielkopolska ma przepiękną kartę. Była w każdym powstania jakie kiedykolwiek wybuchło w Polsce.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Krzysztof Jabłonka: wśród powstańców wielkopolskich powtarzają się nazwiska osób biorących udział w Wiośnie Ludów

Prowadzący audycji „Gawęda historyczna” w Radiu Wnet o powstaniu wielkopolskim w 103. rocznicę jego wybuchu.

Dr Krzysztof Jabłonka wskazuje, że powstanie wielkopolskie 1918 r. nie jest jedynym wygranym polskim zrywem.

To było w obronie dzieci i godności. Te dwie rzeczy się połączyły w sposób tak niesamowity, że do dzisiaj historyk jest lekko zdumiony.

Wskazuje, że to Wojciech Korfanty namówił Ignacego Jana Paderewskiego, aby przyjechał do Poznania.

Już po drodze alarmowano poznaniaków, że jedzie Paderewski, ale również alarmowali Niemcy swoich.

W Poznańskiem powstały dwie organizacje: Straż Obywatelska i Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego. Zmobilizowały one swoich ludzi.

Paderewski pięknie przemówił, że nie jego witają tylko komitet który walczy o ich sprawę na arenie międzynarodowej i przywrócenie nam wszystkim naszej wolnej Polski.

Wybuch powstania sprowokowało zrzucanie flag ententy i Polski przez Niemców.

Do końca roku 18. Wielkopolska była wolna, a 1 stycznia w Nowy Rok 19 roku wybuchły Kujawy, które miały troszeczkę odrębne powstanie nazywane zresztą tą samą nazwą.

Historyk wskazuje, że Wielkopolanie przekazywali swoim potomkom swoją broń do walki o wolną ojczyznę.

Wielkopolska ma przepiękną kartę. Była w każdym powstania jakie kiedykolwiek wybuchło w Polsce.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy już teraz!

A.P.

Mieczysław Paluch, przemilczany bohater powstania wielkopolskiego/ Wiesław Hernacki, „Wielkopolski Kurier WNET” 66/2019

Jeśli w środowisku poznańskim istnieje tzw. „opcja niemiecka”, to trudno liczyć, że major Paluch, który (jak mało kto) zaszkodził niemieckim interesom, zostanie tutaj uhonorowany stosownie do zasług.

Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego

Rzecz o Mieczysławie Paluchu – jednym z ważniejszych współorganizatorów i pierwszym wojskowym dowódcy powstania wielkopolskiego

Wiesław Hernacki

Nie jest łatwo znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie o przyczyny przemilczania w środowisku poznańskim roli Mieczysława Palucha w procesach odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Powodów takiej postawy może być kilka. Wszystkie mogą działać jednocześnie, choć (na przestrzeni wieku) ze zmiennym natężeniem, zależnie od aktualnej sytuacji. Przede wszystkim mogła to być chęć zagospodarowania wypracowanego sukcesu „Sztabu Palucha” przez osoby, które miały inną, niekonfrontacyjną koncepcję układania relacji z Niemcami. Nie zapominajmy, że w okresie międzywojennym Stanisław Taczak przewodniczył Towarzystwu do Badań nad Historią Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 – miał więc możliwość kształtowania oficjalnej narracji o przebiegu powstania. Innym powodem przemilczania mogły być dobre relacje M. Palucha z niezbyt lubianym w środowisku politycznym Poznania Józefem Piłsudskim, zwłaszcza że kontakty na linii „Sztab Palucha”–Kościanki–Warszawa istniały przynajmniej od chwili wybuchu powstania. Jeszcze inny możliwy powód niechęci do Palucha to rozsiewane sugestie o jego „lewicowości” – bowiem zachęcał do współtworzenia Rad Robotniczych, Żołnierskich, itd. – a przecież były to twory kojarzone z rewolucją sowiecką. Władze polityczne (Naczelna Rada Ludowa) obawiały się, że wraz z nową strukturą zawitają nowe ideologie i zdawały się nie dostrzegać, że wielkopolskie oddolne ruchy społeczne miały w swej istocie charakter patriotyczno-wyzwoleńczy, a nie klasowy. Weźmy jeszcze pod uwagę dwa aspekty: po pierwsze major Paluch nie pozostawił potomków, którzy w sposób naturalny byliby zainteresowani kultywowaniem o Nim pamięci – a jednocześnie silne są środowiska chętnie zajmujące należne mu miejsce. Po drugie: gdyby przyjąć, że dzisiaj istotnie w środowisku poznańskim istnieje tzw. „opcja niemiecka”, to trudno liczyć, że major M. Paluch, który (jak mało kto) zaszkodził niemieckim interesom, zostanie tutaj uhonorowany stosownie do zasług. Czy to się zmieni?

Jesteśmy tuż po jubileuszowych uroczystościach związanych z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Dla Wielkopolski był to dodatkowo czas upamiętniania wybuchu powstania wielkopolskiego (27.12.1918 r.) – zbrojnego aktu wyzwoleńczego otwierającego drogę, jak się później okazało, do patriotycznej mobilizacji Polaków na Śląsku, zakończonej powstaniami śląskimi.

Niestety setna rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego nie stała się okazją do zmiany oficjalnej narracji o tym ważnym wydarzeniu: nie przeniosła uwagi z postaci sztandarowych, ale niekiedy z samym powstaniem mających niewiele wspólnego, na osoby istotnie przygotowujące ruch powstańczy i dążące do zdecydowanych działań antyniemieckich. Na szczęście do walki o pamięć o prawdziwych bohaterach przystąpiły lokalne środowiska patriotyczne, badacze-regionaliści, zapaleńcy, niekiedy władze gmin i parafie.

Postacią, która w sposób wyjątkowo niesprawiedliwy została skazana na niepamięć, jest major Mieczysław Paluch – organizator i pierwszy wojskowy komendant powstania wielkopolskiego i II powstania śląskiego – Kmicic XX wieku.

Trzemżal i Trzemeszno

Urodził się 10 grudnia 1888 r. w zamożnej rodzinie włościańskiej w Trzemżalu koło (słynącego już wtedy z przesączonej patriotyzmem szkoły) Trzemeszna. Mieczysław Paluch, dla bliskich Mieczek, miał szczęście: w dużej rodzinie (rodzice, Jan i Józefa z Mayorów, mieli aż 11 dzieci!) pielęgnowano polskie tradycje, posługiwano się polskim językiem (zabór pruski) i z szacunkiem odnoszono się do wartości chrześcijańskich. Co istotne: wspólna ze starszym rodzeństwem nauka w domu i podglądanie ich lektur umożliwiła szczególnie dynamiczny intelektualny i emocjonalny rozwój tego młodego człowieka.

Mjr Mieczysław Paluch | Fot. ze zbiorów TPMMP

Po szkole powszechnej w Trzemżalu w 1898 roku dziesięcioletni Mieczysław Paluch rozpoczął naukę w trzemeszeńskim progimnazjum. To tutaj poznał swojego przyjaciela, Bohdana Hulewicza, z którym aktywnie udzielał się w tajnym Towarzystwie Tomasza Zana (kształtując postawę patriotyczną i przygotowując się do działalności konspiracyjnej); tutaj też pobierał gruntowną i wszechstronną edukację, np. prócz oczywistego języka niemieckiego poznał język łaciński, francuski i grekę. Do dzisiaj w archiwum trzemeszeńskiej szkoły z pietyzmem przechowuje się jego pracę końcową napisaną… klasyczną greką. Okres edukacji trzemeszeńskiej ukształtował u Mieczysława podstawowe, niezwykle przydatne później cechy: dobrego organizatora, przywódcy i spiskowca.

Dojrzewanie do walki

Ponieważ trzemeszeńskiej szkole władze pruskie odebrały prawa organizacji pełnego kształcenia średniego (była to kara za udział uczniów trzemeszeńskiego gimnazjum w powstaniu styczniowym) w 1906 r. rozpoczęły się starania rodziców Mieczysława o przyjęcie go do gimnazjum w Gnieźnie (skąd został wydalony za konspirację), w Wągrowcu i w końcu w Międzyrzeczu, gdzie złożył w 1909 r. (jako ekstern – władze szkolne nie zgodziły się już na przyjęcie „buntownika”) egzamin dojrzałości.

Studia ekonomiczno-handlowe w Berlinie i praktyki w Gdańsku przerwało w 1913 r. powołanie do pruskiej armii i I wojna światowa. Mieczysław Paluch służył w artylerii i, zgodnie ze wskazówkami Tomasza Zana, uczył się wojskowego rzemiosła, awansując w 1916 r. do stopnia podporucznika. Ranny – także w 1916 r. pod Verdun – wrócił do Poznania na rekonwalescencję. Ten czas wykorzystał na rozpoznanie sytuacji i włączenie się do powstańczych przygotowań. Sierżant Wiktor Pniewski, późniejszy pierwszy polski komendant Stacji Lotniczej Ławica, wspomina o spotkaniach konspiracyjnych z ppor. Paluchem w Poznaniu już we wrześniu 1918 r. – mamy więc prawo przypuszczać, że przedpowstańcza działalność poznańska Palucha była zdecydowanie dłuższa, niż sugerują to niektórzy badacze.

„Jako sierżant pilot rezerwy armii niemieckiej, będąc ciężko rannym, przebywałem w szpitalu w Poznaniu. We wrześniu 1918 r. po wyjściu ze szpitala spotkałem Mieczysława Palucha, z którym zacząłem pracować w tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Spotykaliśmy się najpierw w moim mieszkaniu, a potem w pensjonacie Grabowskich na placu Wolności, gdzie Paluch mieszkał, i w Biurze Werbunkowym POWZP przy ulicy Piekary nr 14” (W. Pniewski, Zajęcie lotniska na Ławicy [w:] Wspomnienia z Powstania Wielkopolskiego, red. J. Karwat, Wydawnictwo Miejskie Poznań 2007, s. 73).

Przygotowania do powstania

W Poznaniu Mieczysław Paluch wraz ze swoim szkolnym przyjacielem Bohdanem Hulewiczem weszli do ścisłego kierownictwa organizacji niepodległościowych. Prawie natychmiast ppor. Paluch podjął wysiłki zmierzające do konsolidacji rozproszonych formacji o charakterze militarnym, tworząc tzw. Sztab Palucha. Przejął kierownictwo nad Polską Organizacją Wojskową Zaboru Pruskiego (POW ZP), a 13 listopada przeprowadził udany „zamach na Ratusz”, wprowadzając Polaków do głównego organu zarządzającego: Wydziału Wykonawczego Rady Robotniczo-Żołnierskiej, co miało kluczowe znaczenie dla powodzenia powstania. Od tej pory Polacy nie tylko mieli wpływ na rządy w Poznaniu – mogli też skuteczniej przyglądać się poczynaniom Niemców i ich sił wojskowych.

„Przewrót rewolucyjny poważnie osłabił spoistość armii niemieckiej i sprawność administracji pruskiej. W całych Niemczech władza przeszła w ręce rad robotników i żołnierzy. W dniu 11 listopada w Poznaniu powstał Wydział Wykonawczy Rady Robotniczo-Żołnierskiej (RRŻ). Polacy znaleźli się jednak w nim w mniejszości. W dniu 13 listopada Grupa Palucha w porozumieniu z POW zaboru pruskiego dokonała zamachu na to ciało, zmuszając do usunięcia z niego 4 Niemców i zastąpienia ich przez 4 Polaków. W ten sposób do WW RR-Ż wszedł również Paluch, który został kontrolerem Dowództwa V Korpusu Armii w Poznaniu. Miał on możliwość wglądu w tajne sprawy wojskowe i wywierał duży wpływ na podejmowane decyzje. Inny spiskowiec, H. Grześkowiak, działał w Komendzie Miasta na placu Wilhelma i przekazywał informacje z tego ośrodka” (Antoni Czubiński: Mieczysław Sylwester Paluch (1888–1942). Organizator Powstania Wielkopolskiego i II Powstania Śląskiego [w:] Zrodziła ich Ziemia Mogileńska, Poznań 1997, s. 232).

Grabinowski, Paluch, Skórzewski, Grudzielski, Fenrych, luty 1919 Kcynia | Fot. ze zbiorów Towarzystwa Pamięci Majora Mieczysława Palucha

Następnym doskonałym posunięciem naszego bohatera było powołanie oddziałów Służby Straży i Bezpieczeństwa, w których formalnie miał istnieć parytet: połowa Niemców i połowa Polaków. Jednak Mieczysław Paluch nakazał przyjmowanie w miejsce Niemców Polaków z niemiecko brzmiącymi nazwiskami. Na skutek tych zabiegów nasze dążenia niepodległościowe w krótkim czasie zostały wsparte liczącą prawie 2 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy formacją Służby Straży i Bezpieczeństwa, utrzymywaną w całości (żołd, mundury, broń) przez władze w Berlinie. Doświadczone i przygotowane oddziały SSiB umożliwiły po wybuchu powstania sprawne przejęcie fortyfikacji poznańskich.

„Wtedy jak z nieba spadło utworzenie w dniu 15 listopada 1918 (…) Służby Straży i Bezpieczeństwa dla utrzymania w kraju porządku przez samych obywateli miejscowych. (…) Mieczysław Paluch, bliski nam człowiek, wysuwający się na czoło POWZP, gratkę tę natychmiast podchwycił (…). Skoszarowani ludzie dostali tam broni w bród i wikt, także żołd, a w kilku kompaniach, dowodzonych przez polskich komendantów, rozlokowani po fortach za rogatkami miasta, otoczyli Poznań wieńcem polskich oddziałów” (Arkady Fiedler, Mój ojciec i dęby, Wyd.1, Warszawa 1973, s. 173).

Przygotowaniom do wybuchu powstania towarzyszyły negocjacje z zaniepokojonym rządem niemieckim, reprezentowanym w Poznaniu przez podsekretarza stanu w ówczesnym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Helmutta Gerlacha. Tak pisze o tym prof. S. Kubiak: „Obrady toczyły się w atmosferze pojednania; był to w dużej mierze wynik ustępliwej postawy Gerlacha, który w najbardziej drażliwych punktach okazał zrozumienie dla postulatów polskich. Wysłannika rządu berlińskiego dobrze musiało usposobić do Poznańczyków oświadczenie Mieczysława Palucha, że „wojny z niemieckimi kamratami nie zamierza wszczynać”. Nabyta już w okresie gimnazjalnym sztuka konspiracji i strategia działań wielotorowych, obecnie nazywana „wojną hybrydową”, przyniosła dobre owoce.

Wybuch powstania 27.12.1918 r.

Przyjazd do Poznania misji alianckiej z Ignacym Paderewskim i związane z tym wystąpienia antypolskie Niemców przyspieszyły wybuch powstania, planowany pierwotnie przez tzw. Grupę Palucha na 15 stycznia 1919 r. Komendant Mieczysław Paluch, dobrze znający nastroje zmęczonych wojną Niemców, nie miał wątpliwości: trzeba jak najszybciej wyzwalać nie tylko Poznań, ale całą Wielkopolskę. Dzięki zorganizowanym wcześniej grupom niepodległościowym w różnych miejscowościach, po dotarciu informacji o rozpoczętych walkach (poprzez specjalnych wysłanników lub telefonicznie) wiele miejscowości Wielkopolski, w tym jego rodzinne Trzemeszno, odzyskało wolność już 28 grudnia.

Zdecydowana akcja wyzwoleńcza nie uzyskała pełnej akceptacji Naczelnej Rady Ludowej, która poprzez kpt. Stanisława Taczaka dążyła raczej do „utrzymania porządku” w Wielkopolsce. W samym Poznaniu jednym z elementów „porządkujących” było odebranie ppor. M. Paluchowi formalnego dowództwa nad oddziałami powstańczymi i powołanie polsko-niemieckiego komendanta Poznania, Jana Maciaszka. Niezależnie od „hamulcowych” działań polskich władz politycznych Poznania, po zajęciu kluczowych miejsc Twierdzy Poznań komendant Paluch opracował plan zdobycia Stacji Lotniczej na Ławicy, zorganizował niezbędne do tego jednostki i przekazując realizację planu Andrzejowi Kopie, osobiście uczestniczył w tym zajęciu (nocą z 5 na 6 stycznia 1919 r.), czuwając nad ścisłą realizacją scenariusza. Dzięki tej błyskawicznej akcji polska armia wzbogaciła się o kilkaset samolotów i inny majątek wojskowy olbrzymiej wartości.

Front północny

W pierwszych dniach stycznia Niemcom udało się odbić z rąk polskich ważne miejscowości na północy Wielkopolski (m. in. Szubin). W Poznaniu postanowiono oddać zagospodarowanie tutejszego zwycięstwa innym, zaś Mieczysława Palucha (dążącego do zdecydowanego wypierania Niemców, często wbrew siłom zachowawczym w polskich władzach politycznych, zakładającym negocjacje i cierpliwe czekanie jako sposób na wolność), głównego architekta powstańczego sukcesu, odesłano do walk na trudnym froncie północnym. Paluch został szefem sztabu frontu północnego, przygotował i zrealizował zaskakujący dla Niemców plan odbicia Szubina (15.01.1919 r.) i Kcyni (3.02.1919 r.) – uniemożliwiając Niemcom wykonanie z Bydgoszczy ruchu okrążającego Poznań od północy i wschodu. Uznaje się dzisiaj, że były to jedne z najważniejszych bitew powstania wielkopolskiego.

„U pułkownika zameldował się w pierwszych dniach stycznia 1919 r. podporucznik Mieczysław Paluch. Wspaniały to był żołnierz (…) nie mogący znaleźć wspólnego języka z ówczesnym decydującym czynnikiem wojskowo-politycznym, a przede wszystkim z majorem Taczakiem. Paluch chciał się bić, a Poznań myślał o obronie. Bił się Grudzielski, do niego poszedł Paluch. Od razu ocenił pułkownik wartości Palucha i mianował go swoim szefem sztabu. Już pod Szubinem poznaliśmy męstwo Palucha, jego szybką orientację na polu walki i silną wolę” (Włodzimierz Kowalski, Wspomnienia dowódcy wągrowieckiego oddziału powstańczego [w:] Wspomnienia Powstańców Wielkopolskich, Poznań 1973, s. 151).

II powstanie śląskie

Grób mjr. Mieczysława Palucha na szkockiej wyspie Bute | Fot. ze zbiorów TPMMP

Po przegranym I powstaniu śląskim Wojciech Korfanty zabiegał u władz w Warszawie o przydzielenie do organizacji ruchu powstańczego na Śląsku Mieczysława Palucha. Po uzyskaniu zgody, od marca 1920 r. Paluch działał na Górnym Śląsku. Formalnie kierował Wydziałem Aprowizacyjnym Polskiego Komitetu Plebiscytowego, w rzeczywistości, wspólnie z Polską Organizacją Wojskową Górnego Śląska (POW GŚ), przygotowywał powstanie, które wybuchło w momencie, gdy siły bolszewickie podchodziły pod Warszawę i Niemcy uznali, że nie jest już potrzebny żaden plebiscyt, ponieważ nie będzie wolnej Polski. Sukcesy powstańców zupełnie zaskoczyły Niemców, niestety: zostały zatrzymane 25 sierpnia 1920 r. decyzją Komisji Międzysojuszniczej. Udało się jednak osiągnąć podstawowy cel: rozwiązano policję niemiecką i powołano „policję plebiscytową”. POW G.Śl. przestała istnieć, na jej miejsce została powołana Centrala Wychowania Fizycznego z kpt. Mieczysławem Paluchem na czele, konsekwentnie budującym struktury powstańcze.

Wolna Polska Cię nie docenia, majorze

Awansowany w 1922 r. do stopnia majora (ze starszeństwem od lipca 1919 r.), Mieczysław Paluch przeszedł do rezerwy. Nie znalazł ani uznania, ani pracy w Poznaniu. Przeniósł się do majątku Piwnice pod Toruniem, silnie związał się z Józefem Piłsudskim i z ruchem sanacyjnym (co zdaje się stygmatyzować M. Palucha w Poznaniu do dzisiaj), później został zarządcą majątku hr. Pszczyńskiego. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się do Francji, zgłosił gotowość do służby w tworzonej polskiej armii; tam decyzją gen. Wł. Sikorskiego został uwięziony w obozie odosobnienia w Cerizay jako dawny zwolennik rządu J. Piłsudskiego.

Po ataku Niemców na Francję w 1940 r. został przetransportowany do Anglii i uwięziony z wieloma innymi oficerami polskimi, dawnymi współpracownikami lub choćby tylko zwolennikami marszałka J. Piłsudskiego na szkockiej Wyspie Węży (Bute). Ciężko znosił upokorzenie i doznaną niesprawiedliwość. Umarł zniewolony w obozie 18.07.1942 r., mając zaledwie 54 lata, i tam spoczywa do dzisiaj.

Z zapomnienia na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan!

Wielokrotnie odznaczonemu (m.in. Orderem Virtuti Militari V klasy, Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Orderem Odrodzenia Polski IV klasy, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi) Mieczysławowi Paluchowi kwiaty możemy złożyć tylko na symbolicznej płycie na cmentarzu trzemeszeńskim, Trzemeszno też nazwało jego imieniem nową ulicę. Nasz bohater jest patronem jednej z peryferyjnych uliczek na Os. Lotników w Poznaniu, jego imię nosiła też nieistniejąca już Szkoła Podstawowa nr 30 przy ul. Garncarskiej w Poznaniu.

Postać naszego bohatera została pokazana w filmach dokumentalnych: Zdobycie Ławicy, reż. J. Sidor, Mieczysław Paluch. Człowiek, powstaniec, dowódca, reż. J. Sidor, Poczta Polska zaś wydała okolicznościową kartę pocztową poświęconą majorowi Paluchowi (emisja w XII 2018 r.). Warte wspomnienia są publikacje T. Szeszyckiego: Zapomniani zwycięzcy, Dowódca mojego dziadka, Zwycięzcy spod Gniezna. Drukiem wyszły też wspomnienia żony M. Palucha: Niepokorny. Mieczysław Paluch we wspomnieniach J. Krauze, opracowane przez W. Namysła. Władze gminy Trzemeszno odnowiły miejsce pamięci poświęcone majorowi na trzemeszeńskim cmentarzu oraz nadały Mieczysławowi Paluchowi tytuł honorowego mieszkańca.

W 2016 r. w Poznaniu powstało Towarzystwo Pamięci Majora Mieczysława Palucha, które m. in. podjęło starania o sprowadzenie prochów majora Mieczysława Palucha do Polski i uroczyste złożenie ich na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu! Najważniejsze kroki w tej sprawie należą jednak do dysponenta grobu majora Palucha, polskiego Ministerstwa Kultury oraz władz Poznania, które decydują o pochówkach na tej nekropolii.

Wiesław Hernacki jest członkiem Towarzystwa Pamięci Majora Mieczysława Palucha.

 

Artykuł Wiesława Hernackiego pt. „Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego. Rzecz o Mieczysławie Paluchu” znajduje się na s. 6 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Wiesława Hernackiego pt. „Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego. Rzecz o Mieczysławie Paluchu” na s. 6 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jolanta Hajdasz: Prezydent Poznania ma problem z polskością

Redaktor naczelna „Wielkopolskiego Kuriera WNET” komentuje wejście Jacka Jaśkowiaka do polityki ogólnopolskiej. Kreśli obraz włodarza stolicy Wielkopolski jako bardzo niebezpiecznego polityka.

 

Jolanta Hajdasz mówi, że start prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka w prawyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej nie jest żadnym zaskoczeniem:

Ambicje  pana prezydenta Jaśkowiaka były artykułowane przy różnych okazjach, i widać było […] w ostatnich trzech latach, że te ambicje sięgają daleko poza Poznań.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego opowiada o promowaniu przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka ideologii LGBT i o „zepchnięciu do narożnika” Kościoła. Krytykuje jego niechęć do dialogu z organizacjami o innym niż lewicowy  charakterze.

Pytana o stosunek Jacka Jaśkowiaka do polskości, Jolanta Hajdasz mówi o sabotowaniu przez niego uroczystości rocznicowych Czerwca’56 przed trzema laty i zlekceważeniu niedawnego  stulecia powstania wielkopolskiego.

A.W.K

Hajdasz: W Poznaniu trwa Święto Niepodległości. Mieszkańcy żyją tym wielkim wydarzeniem

Jolanta Hajdasz opowiada o tym, jak Poznań świętuje odzyskanie przez Polski niepodległości. Opowiada o koncercie patriotycznym, a także konkursie dla dzieci i młodzieży.

 

 

Poznań tętni życiem. W auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza o godzinie 17:0 rozpoczął się uroczysty koncert niepodległościowy. Jest to w mojej ocenie najważniejsze patriotyczne wydarzenie – mówi Jolanta Hajdasz.

Koncert organizowany jest przez Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego, w którym wybrzmią pieśni, które przypomną najdłuższą wojnę współczesnej Europy i walkę o niepodległość.

„Dzisiaj przypominamy o zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim, a także będziemy wręczać nagrody w szóstym konkursie dla dzieci i młodzieży, upamiętniający pomnik wdzięczności. Blisko pół tysiąca dzieci wzięło w tym konkursie udział. Przepiękne wiersze i rysunki, a także prezentacje multimedialne przysyłają dzieci z całej Wielkopolski” – mówi Hajdasz. Jak dodaje: Wielkie święto niepodległości jeszcze w Poznaniu trwa, żyjemy tym wielkim wydarzeniem i tym, co dzieje się wokół nas. 

Na ulicy odbywa się festyn, na który przybyły tłumy Poznaniaków z dziećmi, flagami, a także z rogalami, które są symbolem święta obchodów 11 listopada – opowiada.

M.N.

Prezydent RP Andrzej Duda: Jesteśmy Polakami i obowiązki mamy polskie, od prawa do lewa

Prezydent Andrzej Duda w orędziu z okazji Święta Niepodległości mówił o dziedzictwie II Rzeczpospolitej i osiągnięciach 30-lecia III RP. Wezwał do współpracy ponad podziałami dla dobra Polski.

Prezydent RP Andrzej Duda w przemówieniu wygłoszonym w trakcie uroczystości na pl. Piłsudskiego przywołał opinie historyków, że „dzisiejsza Polska to najzamożniejsza, najbezpieczniejsza i najbardziej wolna Polska od XVII w. […] patrząc powierzchownie na naszą  historię,  to jest to  wielce prawdopodobne” – stwierdził prezydent.

Całe pokolenia nie miały takiego szczęścia jak my, a zwłaszcza ci młodzi, którzy urodzili się po 1989 roku […]

Prezydent Duda przywołał polskie powstania XX wieku: śląskie i wielkopolskie, oraz wojnę polsko-bolszewicką, ze szczególnym uwzględnieniem „cudu nad Wisłą”, którego 100 rocznica przypadnie 15 sierpnia 2020 r.  Zapowiedział kontynuację obchodów rocznic związanych z kształtowaniem się polskiej państwowości. Podziękował za całoroczne obchody stulecia niepodległości w roku ubiegłym.

W przemówieniu nie zabrakło wzmianki o niechlubnych aspektach historii II Rzeczpospolitej, o zamykaniu w więzieniach i przymusowych emigracjach polityków opozycyjnych względem sanacji.

Ci, których dzisiaj nazywamy ojcami niepodległości, nie umieli się porozumieć; mieli odmienne wizje co do przyszłości polskiego państwa, […] nie umieli powrócić wspomnieniem do tamtego wspólnego czasu, kiedy umieli piersią zastawiać Polskę przed  komunistyczną nawałą, nie oglądając się na konflikty i różne wizje.

Prezydent wspomniał ojców polskiej niepodległości: Wincentego Witosa, Ignacego Jana Paderewskiego, Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego i Józefa Piłsudskiego, których pomniki są rozmieszczone między warszawskim placem Trzech Krzyży a Belwederem.

Polska najlepiej się rozwija i Polska jest najsilniejsza wtedy, kiedy rozumiemy, że te sprawy polskie, najważniejsze, musimy prowadzić razem, wspólnie i bez oglądania się na podziały […]

Prezydent RP wezwał obywateli do wspólnej troski o dobro Ojczyzny:

Jesteśmy Polakami i obowiązki mamy polskie, od prawa do lewa.

Andrzej Duda zaproponował  szeroką koncepcję polskości, do której prawo mają obywatele Polski różnych narodowości i  religii.

Podziękował Polakom za coraz liczniejszy udział w wyborach: „tego oczekują od nas ojcowie polskiej niepodległości, że idziemy, i wybieramy […] Domagam się, aby było nas więcej” – dodał.

Prezydent Andrzej Duda wspomniał również o znakomitej obecnie sytuacji gospodarczej Polski. Nie zapomniał o trudnych początkach polskich przemian w latach 90., o „procesach niezrozumiałych, często niepojętych”. „Popełniono wiele błędów” – przyznaje głowa państwa.

Jesteśmy państwem i narodem liczącym się […]

– stwierdził,  mówiąc o obecności Polski w NATO i UE, a w ostatnim czasie także w Radzie Bezpieczeństwa ONZ,  z poparciem 190 państw członkowskich. Przypomiał  niedawne obchody 80. rocznicy II wojny światowej, na które przybyły delegacje wielu państw z całego świata.

Andrzej Duda podziękował wszystkim, „którzy przez te 30 lat prowadzili polskie sprawy”. Wyraził przekonanie, że wszyscy oni robili to „z głębokich pobudek patriotycznych”.

Cześć i chwała bohaterom! Wieczna chwała poległym! Niech żyje wolna, niepodległa,  suwerenna Rzeczpospolita!

– zakończył prezydent swoje przemówienie.

A.W.K

W 1918 r. wielu Ślązaków wierzyło, iż przyłączenie Śląska do Polski jest oczywiste. Z dnia na dzień ten entuzjazm gasł

Na terror Polacy odpowiedzieli aktywniejszymi przygotowaniami do powstania. Prowadzono małą dywersję. Pokazywano Niemcom, że to oni są intruzami na tej ziemi i rdzeni mieszkańcy ich sobie nie życzą.

Jadwiga Chmielowska

Przypominamy w cyklu artykułów dzieje walk o przyłączenie do Polski Śląska i Wielkopolski i sylwetki ludzi, którzy poświęcili temu swoje życie.

„Ślązacy powracali do swych domów z doświadczeniami wojennymi, które nabyli w obcych krajach (…) Wzrosła świadomość, że nadszedł czas sprzyjający, aby skorzystać z chwilowej niemocy i rozstroju społecznego Niemiec i pomyśleć o możliwości oderwania się od Niemiec” – wspomina Filip Copik z Lipin, uczestnik trzech powstań śląskich. (…)

Przeciwdziałania niemieckie

Coraz większa aktywność Polaków zarówno na Śląsku, jak i arenie międzynarodowej sprawiała, że Niemcy próbowali przeciwdziałać, tworząc podobne do polskich aparaty propagandowe. Już w pierwszych dniach stycznia 1919 r. założyli w Opolu organizację „Freie Vereinigung zum Schutze Oberschlesiens”. Jej głównym celem było uniemożliwienie przyłączenia Śląska do Polski.

Olbrzymie środki finansowe i niespotykana u Niemców ruchliwość sprawiła, że szkoły były wręcz zasypywane ulotkami. Każda polska rodzina miała kontakt z tymi drukami. Niemcy walczyli nie tylko agitacją.

Już w styczniu zaczęli ściągać na Śląsk kolejne oddziały wojskowe Grenzschutzu i tzw. Heimatschutzu – organizacji wojskowej. Heimatschutz rabował i dewastował – postępował wyjątkowo brutalnie. To właśnie Heimatschutz w dniach od 3–5 lutego 1919 r. ograbił w Lublińcu polskie składy kupieckie.

„Zamek w Piaśnikach był takim punktem na ważnym skrzyżowaniu Lipiny–Królewska Huta (Chorzów)–Świętochłowice–Bytom, skąd miało promieniować bezpieczeństwo i dodawać otuchy Niemcom, że ich obrońcy stoją na straży. Ciągłe pogotowie i ćwiczenia tych obrońców nie zastraszyły Polaków i nie przeszkadzały tajnej organizacji w pracy. Niemcy zaś, wielce niezadowoleni z tego, że wojsko nie miało zamiaru najechać na miejscowość, aby poskromić zuchwalców, pochowali się do swoich nor, lamentując w ukryciu, a policjanci, aby się nie narażać, trzymali pewien dystans i należnym respektem odnosili się do krytycznej sprawy. Bardzo ważnym zagadnieniem i trudnością było zdobywanie i gromadzenie broni. Uszkodzoną trzeba było naprawiać i uzupełniać częściami innej broni. Ten arsenał chowany był pod hałdami, w zasypanych kanałach starych hut, w miejscach, w których nasi przodkowie kiedyś pracowali, ocierając zroszone potem czoła. Np. u nas w Lipinach hałdy leżące za miejscowością nie mogły być odkryte i tylko wtajemniczeni wiedzieli, gdzie ukryta jest broń” – wspomina Filip Copik.

Władze niemieckie na Śląsku zaostrzyły terror wobec Polaków. Dowódca 117 dywizji, gen. Höfer stacjonujący w Bytomiu, ogłosił 18 stycznia 1919 r. stan oblężenia, który następnie z Bytomia i powiatu bytomskiego rozciągnął się na cały Górny Śląsk. Na terror Polacy odpowiedzieli aktywniejszymi przygotowaniami do powstania. Prowadzono małą dywersję, np. uszkadzano sieć telekomunikacyjną. Pokazywano Niemcom, że to oni są intruzami na tej ziemi i rdzeni mieszkańcy ich sobie nie życzą.

26 lutego 1919 r. w wielkiej hali starego sądu ludowego w Bytomiu Niemcy zwołali wiec. „Gdy Radca szkolny Rzesnitzek zaczął przemawiać po niemiecku, z galerii zagrzmiał protest, żądano, by przemawiał po polsku.

Ten odruch polski Niemcy usiłowali zgnieść gromkiem odśpiewaniem pieśni Deutschland, Deutschland über alles. W odpowiedzi na hymn niemiecki, który Polacy wysłuchali w spokoju, rozległ się równie potężnie Mazurek Dąbrowskiego: „Jeszcze Polska nie zginęła” – zapisał we wspomnieniach Józef Grzegorzek.

Drobne zdrady i wielkie hamowanie

Do więzień trafiali polscy patrioci. Mikołaj i Józef Witczakowie przeszło 2 miesiące spędzili w areszcie. Prezydent rejencji opolskiej wydał okólnik, w którym czytamy: „Każdemu, który poda nazwiska przywódców polskich oraz świadków tak, że sądowne ukaranie winnych może nastąpić, zaręczam nagrodę 4 000 marek”. Od tej pory posterunki niemieckie otworzyły drzwi dla wszystkich donosicieli. Polscy spiskowcy musieli się mieć na baczności. Kapitan Józef Kwasigroch z Mysłowic na polecenie Komitetu Wykonawczego POW G.Śl. zajmował się zdobywaniem dużej ilości broni i większego sprzętu w garnizonie w Gliwicach i Brzegu. „Został on aresztowany, ponieważ zdradził go renegat nazwiskiem J. Ujma. Kwasigroch przebył 10 miesięcy w więzieniu sądowem w Gliwicach wśród ciężkich warunków” – odnotował komendant POW J. Grzegorzek.

Donosy sąsiedzkie czasami na szczęście trafiały w próżnię, a werbowani potencjalni kapusie zgłaszali się do organizacji polskich, by siać następnie dezinformację w szeregach niemieckich.

Tak się stało w Tychach. Niemcy podejrzewali Franciszka Kozyrę o członkostwo w polskiej organizacji. Postanowili zrobić z niego konfidenta. Obiecali sowitą zapłatę za plany polskich spiskowców. Kozyra się zgodził i zawiadomił komendę powiatową POW w Pszczynie. Postanowiono wykorzystać sytuację. Dyrektor Banku Ludowego Jan Kędzior i komendant powiatowy POW Stanisław Krzyżowski oraz Józef Loska z Glinki i Brunon Gorol z Tych sporządzili plik podrobionych dokumentów. Opisali straszne represje, jakie spadną na Niemców za dokuczanie Polakom. Kilka dni później Kozyra dostarczył falsyfikaty na umówione miejsce w tyskim browarze. Kierownik miejscowego niemieckiego wywiadu, a zarazem naczelnik poczty Gawelka, nauczyciel Kotlorz i urzędnik z browaru Seifert uznali, że tak ważne dokumenty należy dostarczyć na posterunek policji w Mikołowie. W zapiskach z tamtych lat czytamy: „Komisarz Gentz od razu zabrał się do czytania i wnet trząsł się ze śmiechu – bo poznał cały manewr. (…) – Oddaj te kilka tysięcy marek, które za te bezwartościowe szmaty otrzymałeś – krzyczał naczelnik poczty Gawelka”. Kozyra nie miał żadnych pieniędzy, bo wszystko co dostał przekazał na konto Polskiego Czerwonego Krzyża.

„Podkomisarz Kazimierz Czapla walczył przeciw bezprawiom władz niemieckich śmiało i zręcznie, lecz mógł to czynić tylko w formie publicznych protestów i enuncjacyj. Rychło też okazało się, że prowadził walkę z wiatrakami, albowiem niemieckie władze cywilne i wojskowe robiły swoje, nie zważając bynajmniej na to, jakie pojęcia jurystyczne ma o niemieckiej robocie polski adwokat Czapla” – relacjonuje Józef Grzegorzek.

Wielu Ślązaków, a zwłaszcza nieliczna inteligencja, nadal jednak wierzyło, iż obędzie się bez walki, a zwycięska koalicja nałoży pęta na pruski militaryzm i przyłączenie Śląska do Polski jest czymś zupełnie oczywistym. Z dnia na dzień ten entuzjazm gasł.

Ślązacy rwali się do walki o przyłączenie swych ziem do Polski. Byli też i tacy, którzy – być może dla wygody, własnych interesów i osiągniętej stabilizacji – bali się zmian. Owszem, czuli się Polakami, ale walczyć nie chcieli. Część z nich można usprawiedliwić tym, że byli przekonani, iż zwycięskie mocarstwa podarują Polsce Śląsk. Brali więc na przeczekanie. Nie były to jednak na szczęście postawy masowe. (…)

„Lewe” raporty

Negatywne nastawienie Kazimierza Czapli miało najprawdopodobniej wpływ na treść jego raportów o śląskim POW wysyłanych do NRL w Poznaniu. Posyłał je również do Józefa Dreyzy, który po panicznej i niezrozumiałej ucieczce ze Śląska założył w Sosnowcu strukturę konkurencyjną w stosunku do Komitetu Wykonawczego POW, która niestety wprowadzała jedynie zamęt. Józef Grzegorzek domagał się od Wojciecha Korfantego prawdy i publikacji raportów Czapli – „z powodu opacznego przedstawienia w »Polonji« faktów i zdarzeń z czasów pierwszego powstania śląskiego”. O dziwo, Korfanty zaczął mu opublikowaniem dokumentów i raportów grozić. Grzegorzek w swojej książce wydanej w 1935 r. tak to opisuje: „Wtedy poseł Korfanty otrzymał zapewnienie, że organizacja wojskowa nie lęka się ogłoszenia tych dokumentów, natomiast uważa, iż z tem nie należy zwlekać. Dotychczas dokumenty te nie zostały ogłoszone, chociaż od dnia wspomnianej rozmowy minęło 5 lat. Szkoda wielka. Apel taki do publiczności przydałby się bowiem raczej do przyznania łagodzących okoliczności tym osobom, które świadomie lub nieświadomie paraliżowały zewnętrzny rozmach organizacji wojskowej”.

W okresie międzywojennym Wojciech Korfanty posiadał koncern prasowy. Drukował kilka dzienników. „Polonia” ukazywała się od 24.09.1924 r. Korfanty przejął też po Ignacym Paderewskim akcje w „Rzeczpospolitej”. Trudno więc było już wtedy dochodzić prawdy historycznej.

Kto ma prasę, ten ma władzę i próbuje tworzyć historię na nowo. Skąd my to znamy?

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Na beczce prochu. Historia powstań śląskich” znajduje się na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Na beczce prochu. Historia powstań śląskich” na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wielkopolska Wiktoria 1918-2018. Wyjątkowo huczne obchody stulecia zwycięskiego powstania wielkopolskiego

Wypada mieć nadzieję, że 100 rocznica wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, o której było tym razem nieco głośniej w całej Polsce, na dobre przebije się do świadomości rodaków.

Przemysław Terlecki

Tak jak sto lat temu niemal każda wielkopolska rodzina zaangażowana była w pomoc powstańcom i walkę o niepodległość, tak w 2018 roku chyba wszyscy mieszkańcy regionu wzięli aktywny udział w niezliczonych uroczystościach i wydarzeniach organizowanych na stulecie Niepodległej. (…)

Rynek wydawniczy obrodził ciekawymi książkami, encyklopediami i monografiami. Niezwykle na tej długiej liście prezentują się Encyklopedia Powstania Wielkopolskiego 1918–1919 pod redakcją prof. Janusza Karwata i Marka Rezlera, wydany przez AWR Chronica z Szamotuł album pt. Nasze Powstanie czy starannie wydany, bogato ilustrowany i udokumentowany nieznanymi dotąd źródłami album pt. Ziemia Gnieźnieńska w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919, także autorstwa wspomnianego prof. Karwata.

Fot. J. Hajdasz

Z inicjatywy poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, przy współpracy z wieloma instytucjami nauki i kultury stworzono niezwykły portal edukacyjny poświęcony powstaniu (pw.ipn.gov.pl lub powstaniewielkopolskie.ipn.gov.pl). Jego uroczysta inauguracja odbyła się pod koniec roku w Belwederze w Warszawie. W połowie listopada w gmachu Sejmu, z inicjatywy Wojewody Wielkopolskiego, Archiwum Państwowego w Poznaniu oraz Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i Fundacji Zakłady Kórnickie, pokazano dwie wystawy. Na jednej zaprezentowano nieznane rozkazy dzienne Dowództwa Głównego Powstania, podpisywane przez majora

Stanisława Taczaka i gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego, zilustrowane słynnymi zdjęciami Kazimierza Gregera.

Fot. J. Hajdasz

Druga zaś wystawa opowiadała zapomnianą historię obrad Polskiego Sejmu Dzielnicowego zwołanego do Poznania w dniach 3–5 grudnia 1918 roku, stanowiącego swoiste preludium do wybuchu powstania wielkopolskiego. Stulecie obrad tego Sejmu, który po raz pierwszy przyznał kobietom bierne i czynne prawa wyborcze, uczczono organizując w centrum Poznania barwny, patriotyczny Pochód Polski, w którym maszerowali między innymi potomkowie delegatów na Sejm. Zarówno pochód, jak i wspomniane wystawy objął honorowym patronatem Marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Niecodzienny przebieg miały uroczystości państwowe na placu Wolności, zorganizowane przez wojewodę w dniu Narodowego Święta Niepodległości. Wzięły w nich udział tysiące poznaniaków i gości, a największą atrakcją, oprócz Pikniku Powstańczego, był specjalnie przygotowany na tę okazję multimedialny pokaz (mapping) wyświetlany na gmachu budynku Arkadii, sugestywnie i w sposób bardzo plastyczny opowiadający historię zwycięskiego powstania. Dzień wcześniej, już po raz ósmy Koncert Niepodległościowy w Auli UAM zorganizował Akademicki Klub Obywatelski.

Fot. J. Hajdasz

Na uwagę zasługują także bez wątpienia: emitowany ze Starego Rynku w Poznaniu na antenie ogólnopolskiej koncert pn. „Wielkopolanie śpiewają Niepodległej. W chwilach próby zwycięstwo!”, którego głównym organizatorem była TVP3 Poznań oraz Wielkopolskie Muzeum Niepodległości, Piknik Lotniczy zorganizowany w stulecie zdobycia Stacji Lotniczej Ławica, a także współczesna przysięga żołnierzy 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, połączona z rekonstrukcją historycznej przysięgi Armii Wielkopolskiej, jaka odbyła się na ówczesnym placu Wilhelmowskim (dziś Wolności) 26 stycznia 1919 roku. (…)

Dwa lata temu Narodowe Centrum Kultury przeprowadziło zakrojone na szeroką skalę badania na temat rozpoznawalności ważnych w historii Polski dat i rocznic oraz naszych oczekiwań związanych z ich czczeniem. Okazuje się, że najbardziej rozpoznawalna datą jest 11 listopada. To bardzo dobrze, zwłaszcza że Narodowe Święto Niepodległości oficjalnie ustanowiono dopiero w 1937 roku, po wojnie znieśli je komuniści, a wróciło dopiero w wolnej Polsce po 1989 roku. Drugie miejsce to święto Konstytucji 3 maja, a dalej, i tu duże zaskoczenie – 1 sierpnia 1944 roku, czyli rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Niestety wśród wymienionych przez ankietowanych Polaków dat nie ma powstania wielkopolskiego ani żadnego innego wydarzenia z historii naszego regionu. Wypada mieć nadzieję, że obchodzona w wyjątkowy sposób, w wyjątkowym roku 100 rocznica wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, o której było tym razem nieco głośniej w całej Polsce, na dobre przebije się do świadomości rodaków, a wiele trwałych śladów naszej pamięci o wydarzeniach sprzed stu lat, jakie powstały w minionym roku, skutecznie wzmocni przekaz o Wielkopolskiej Wiktorii.

Cały artykuł Przemysława Terleckiego pt. „Raz na 100 lat. Wielkopolska Wiktoria 1918-2018” znajduje się na s. 2 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Przemysława Terleckiego pt. „Raz na 100 lat. Wielkopolska Wiktoria 1918-2018” na s. 3 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W styczniu 1919 r. Wielkopolska zyskała rangę niezależnego państwa z własnym rządem, wojskiem, gospodarką i dyplomacją

Życie ludzkie nie jest najwyższą wartością, bo dobra reprezentowane przez ojczyznę są z reguły wartościami wyższymi. Skądinąd pod względem doczesnym człowiek jest tylko częścią społeczeństwa.

abp Stanisław Gądecki

(…) W przeddzień I wojny światowej wielkopolskie społeczeństwo było już dobrze zorganizowane, zdyscyplinowane, posiadało swoich naturalnych przywódców, co jeden z nich podsumował: „Prusacy, chcąc nas wytępić doszczętnie, wyświadczyli nam usługę dziejowej doniosłości, mianowicie wytworzyli w swym zaborze warunki przyśpieszonego przekształcenia nas na społeczeństwo czynne, pełne energii bojowej, zdolne do zdobywania sobie bytu w najcięższych warunkach. Zmusili oni i zmuszają coraz bardziej zachodni odłam naszego narodu do wydobycia z siebie tych zdolności, tych sił, które są nie tylko potrzebne do istnienia dzisiaj, ale które jedynie umożliwią nam w przyszłości zdobycie samoistnego bytu politycznego i utrzymanie żywotnego, silnego państwa polskiego” (Roman Dmowski).

Konkretną wolę odrodzenia państwa polskiego po raz pierwszy wyraził Polski Sejm Dzielnicowy, który obradował w Poznaniu od 3 do 5 grudnia 1918 r. W jego obradach wzięło udział ok. 1100 Polaków zamieszkujących ziemie pozostające w granicach Rzeszy niemieckiej. Byli to delegaci 4 mln Polaków z terenów dawnego polskiego Pomorza, z Prus Królewskich, ze Śląska, z Prus Książęcych, Warmiacy i Mazurzy oraz Polacy przebywający na wychodźstwie. W tej grupie znalazło się 75 katolickich księży oraz 129 kobiet.

Warto zwrócić uwagę na to, że choć uczestnicy Polskiego Sejmu Dzielnicowego byli świadomi tego, że głównymi wrogami wskrzeszenia Polski byli Niemcy, nie byli jednak przeciwni wszystkim Niemcom w ogóle: „Nie chcemy walki z tą częścią ludności niemieckiej zasiedziałej, która zawsze w zgodzie żyła z Polakami i która z nami w przyszłości także w zgodnem pozostanie współżyciu. Wrogami jesteśmy tylko tej nielicznej klasy urzędników i agitatorów hakatystycznych, którzy wnieśli do naszych dzielnic zarzewie nienawiści i teorię niesprawiedliwości, którzy podżegali ludność niemiecką przeciw ludności polskiej i krzywdę i gwałt Polakom zadawane sławili jako zdobycz prawdziwie niemieckiego ducha” – notował Dziennik Polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu w grudniu 1918 r.

Uroczystości rocznicowe pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich. Fot. Jolanta Hajdasz

W końcu 26 grudnia przybył do Poznania Ignacy Jan Paderewski, witany z niebywałym entuzjazmem, i sprawy nabrały tempa. Sam artysta – z obawy przed nieprzewidzianymi rezultatami swojej wizyty – oficjalnie „zachorował” i do końca roku nie pokazywał się na zewnątrz hotelu Bazar. Mimo to 27 grudnia wybuchło powstanie, które w kilka dni oswobodziło Poznań. Ostatni akt wyzwalania miasta dokonał się 6 stycznia, gdy opanowano lotnisko i magazyny lotnicze na Ławicy, ostatni punkt kontrolowany przez Niemców.

Wszystko to było możliwe, ponieważ na przyjazd Paderewskiego ściągnięto do Poznania z okolicznych miejscowości oddziały Straży Ludowej i Służby Straży i Bezpieczeństwa. Ponadto w czasie wielkiej wojny w armii niemieckiej służyło 780 tys. Polaków z Wielkopolski, Śląska i Pomorza. W związku z tym wielu żołnierzy, którzy stanęli na czele oddziałów powstańczych, było już dobrze wyszkolonych i miało doświadczenie wojenne z armii pruskiej. Niemcy sami sobie wyszkolili przeciwników. (…)

Wbrew obiegowym opiniom, Warszawa nie była obojętna wobec wielkopolskich wydarzeń. W Poznaniu działali nieoficjalni przedstawiciele rządu polskiego i dowództwa Wojska Polskiego. Dwaj pierwsi szefowie sztabu w Poznaniu byli wcześniej legionistami. Z nominacji Piłsudskiego przybył do Poznania – wraz z zaufanymi ludźmi – generał Józef Dowbor-Muśnicki. Dzięki temu już 26 stycznia 1919 roku na placu Wilhelma (czyli Wolności) polscy żołnierze wypowiadali słowa przysięgi: „W obliczu Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej jedynego ślubuję, że Polsce, Ojczyźnie mojej i sprawie całego narodu Polskiego zawsze i wszędzie służyć będę, że kraju Ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić będę…”.

Tak to w styczniu 1919 roku Wielkopolska – nie należąca już do Niemiec, ale nie należąca jeszcze do Polski – de facto zyskała rangę niezależnego „Państwa Wielkopolskiego” (z własnym rządem, wojskiem, gospodarką i dyplomacją), zorientowanego na połączenie się z niepodległą Polską.

Było w tym coś cudownego, gdyby bowiem w lutym nie podpisano umowy rozejmowej z Niemcami w Trewirze (6.02.1919), powstanie mogło zostać łatwo stłumione przez wojska niemieckie, które po rozprzężeniu spowodowanym rewolucją listopadową nadciągały do Wielkopolski w coraz większych ilościach. Gdyby nie powstanie wielkopolskie, to zgodnie z ówczesną praktyką o przynależności terenów spornych zadecydowałby zapewne plebiscyt, w którego wyniku wiele terenów północnej, zachodniej i południowej Wielkopolski mogło przypaść Niemcom.

Potem – 28 czerwca 1919 r. – został podpisany traktat pokojowy, na mocy którego całość ziem zajętych przez powstanie została przekazana państwu polskiemu. Trzy dni później zniesiono granicę celną między Wielkopolską a Rzeczpospolitą. A 28 sierpnia 1919 r. armia wielkopolska weszła w skład wojska polskiego. W ten sposób ziemia Piastów – twórców polskiej państwowości – stała się integralną częścią odrodzonej Rzeczpospolitej. Wkrótce potem oddziały wielkopolskie – najbardziej zdyscyplinowane i najlepiej wyszkolone – zostały przesunięte na Wschód, na tereny wojny polsko-bolszewickiej. Tak więc w sumie w latach 1918–1921 życie oddało ok. 8 tys. Wielkopolan, czyli niemal co dziesiąty z tych, którzy trafili do szeregów powstańczych, a następnie do Armii Wielkopolskiej.

Hołd postawie ówczesnych Wielkopolan złożył sam Józef Piłsudski, witany w Poznaniu 26 października 1919 r. Powiedział on wówczas: „Wy, Wielkopolanie, rzuceni zostaliście do walki, którą wam wróg nieubłagany wypowiedział w tej dziedzinie, w której Polska zawsze w wielkim stopniu najsłabsza była. […] Walka została wam rzucona w dziedzinie organizacji, w dziedzinie umiejętności wytwarzania codziennego, szarego, pełnego obowiązków i pełnego trudu życia. […] Gdy myślę o zadaniach stojących przed Polską, chciałbym wnieść od was do Polski całą waszą namiętność pracy, która by Polskę przeniknęła, dać umiejętność organizowania pracy sumiennej, umiejętność pracy uczciwej”.

Cała homilia abpa Stanisława Gądeckiego pt. „Naród i Ojczyzna są nie do zastąpienia”, wygłoszona w farze poznańskiej w 100. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego 27.12.2018 r., znajduje się na s. 5 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Homilia abpa Stanisława Gądeckiego pt. „Naród i Ojczyzna są nie do zastąpienia”, wygłoszona w farze poznańskiej w 100. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego 27.12.2018 r., na s. 6 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego